Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 218
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Taki ma sens, żeby polskie społeczeństwo nauczyło się samodzielnego myślenia, albo szukania niekoniecznie oficjalnych informacji, które nie zawsze muszą być prawdą. A polskie społeczeństwo wyćwiczone w tym nie jest, bo po raz pierwszy gościmy u siebie na olbrzymią skalę głównych aktorów największych konfliktów zbrojnych po II w.ś. Społeczeństwa amerykańskie i brytyjskie są w tym dobrze wyćwiczone, a my kompletnie nie. Społeczeństwa amerykańskie i brytyjskie są dobrze wyćwiczone na różnych przewałach informacyjnych dokonywanych na tych społeczeństwach przez aparat polityki i wojska od wojny o Falklandy, poprzez dwie wojny zatokowe, na Afganistanie skończywszy. A my w te klocki dopiero raczkujemy od lutego br.
  2. To już jest ich trzech, którzy mają odmienne zdanie od PiS/CNN i naczelnego alkoholika rządu. Skrzypczak, Radziejewski i Wolski.
  3. Oczywiście, że będą następne „zbłąkane” na występach gościnnych u nas, ponieważ ruska swołocz otrzymała w postaci Przewodowa iście królewski prezent. Przetestowali sobie system behawioralny polski i natowski. Zobaczyli, jak bardzo opłacalne jest ostrzeliwanie celów dziadowskimi rakietami o celności (jak mówią osintowcy) ±5÷8 km w odległości kilkunastu kilometrów od polskiej granicy. Zobaczyli, że żeby nie wiem co, czyli żeby ich rakieta zawiodła i walnęła w Polskę, albo żeby zawiodła ukraińska próbująca zestrzelić ruską i też walnęła w Polskę to NATO dla świętego spokoju zawsze wrobi w to Ukrainę, a Zełenski jest po Przewodowie upokorzony i stłamszony i nie podskoczy, bo go odetną od wszelkich zachodnich dostaw dla ukraińskich sił zbrojnych. Na dodatek takie incydenty to idealny materiał do antagonizowania Polaków i Ukraińców. Same wymarzone korzyści dla ruskich. Ruscy mogą spokojnie ryzykować ostrzeliwanie rakietami celów bardzo blisko polskiej granicy. Eksperyment już się dokonał w Przewodowie i ruskie bydło może mieć poczucie całkowitej bezkarności przy olbrzymich korzyściach.
  4. W mediach faktycznie trwa teraz komiczna symfonia zdziwienia, że przez polską oplot mogła przedrzeć się jakaś rakieta. Tak pisowska propaganda robi ludziom pianę z mózgu.
  5. Były poseł PiS zagarnął miliony z konta uczelni tak lubianej przez „dobrą zmianę”
  6. Właśnie tak jest. Amerykańskiego sojusznika oczywiście bardzo dobrze jest mieć, natomiast nie powinno to zwalniać od racjonalnego postrzegania tego sojusznika i jego wszelkich zachowań (także w aspekcie historycznym), gdy dzieje się coś niestandardowego i niekorzystnego, co z miejsca śmierdzi na milę, jak zdarzenie w Przewodowie. Gen. Skrzypczak już w dwóch materiałach tłumaczy, że w historyjce o ukraińskiej rakiecie pracującej w trybie przeciwlotniczym nic nie trzyma się kupy i że specjalnie konsultował to z przeciwlotnikami i z saperami, którzy widząc krater i jego otoczenie wraz z ciągnikiem też mówią, że to niemożliwe, żeby to była rakieta plot. W aferze ze Speicherem zastraszono wszystkich radarzystów, ludzi od SIGINTu i rozpoznania satelitarnego tak, że do dziś siedzą cicho. Identycznie będzie ze sprawą Przewodowa, tylko że będzie to dotyczyło tak polskich, jak i amerykańskich operatorów. Zresztą wielu nie trzeba zastraszać, albo zmuszać ich do podpisania kwitka o zachowaniu tajemnicy po jakiejś aferze, bo do wojska idzie bardzo specyficzny typ psychologiczny, któremu korporacyjność, zamordyzm i ogólnie aparat siłowy z jego ograniczeniami bardzo odpowiada. Kilka razy zdarzyło się, że amerykańscy oficerowie na kilka miesięcy przed śmiercią, gdy wiedzieli, że są pacjentami terminalnymi, mówili o sprawach z różnym gryfem tajności, a które były śmierdzące. Może za 50-60 lat w takiej samej sytuacji ktoś coś powie o Przewodowie. Jeśli komuś chce się czekać to nie ma przeszkód :-)
  7. Dobrze wiedzieć, że kpt. Maciej Lisowski (i jego kanał na YT) to ruski agent, bo to od niego jest ta informacja i stamtąd ją zaczerpnąłem.
  8. Tak będzie, bo tak już jest. Upadek rakiety/rakiet w Przewodowie to przecież wyłącznie kwestia wojskowa i techniczna, ale już taką nie jest, bo na pierwszym miejscu jest kwestią polityczną, a już nie naukowo-techniczną. Każdy aparat wojska i inny siłowy każdego państwa – bez względu na ustrój polityczny – kłamie, mataczy, tuszuje, manipuluje i zastrasza badaczy jego afer. Nie ma żadnych, najmniejszych wyjątków i Stany Zjednoczone z ich wojskowością też do nich nie należą. Afera z Pointe du Hoc ma się świetnie do dziś – zatuszowana tak, że od 78 lat nie można jej wyjaśnić. Afera Bella tuszowana przez wiele lat i nigdy by się nie wydała, gdyby nie wziął się za nią dziennikarz Mark J. Thompson (dostał za to Nagrodę Pulitzera). Afera z pociskiem rakietowym ASM-135 tuszowana, na ile się dało, za to mająca swoją propagandę sukcesu. Afera Motoroli z korupcją przetargową i dziadowskimi radiostacjami ratunkowymi dla pilotów tuszowana ponad 30 lat. Afera ze Speicherem tuszowana od 31 lat do dziś, a ludzie z nią związani zastraszani, albo nic nie chcą mówić w imię korporacyjności wojska i takiego właśnie modelu zachowań. Z aferami własnej wojskowości Stany Zjednoczone sobie nie radzą, a miałyby być superuczciwe w przypadku, gdy nie pasuje im ani teraz, ani nigdy, ruszanie na wojnę z ruską dziczą? W NATO obowiązuje doktryna symetrycznej odpowiedzi, więc jeśli w Przewodowie spadły dwie rakiety ruskie to musiałaby paść ze strony NATO taka sama odpowiedź i trzeba by w ruskich wyeksportować dwie rakiety tej samej klasy. Co by było dalej? Nikt tego nie chce i dlatego nawet jeśli Zełenski ma rację, że to nie ukraińska rakieta/rakiety spadły w Polsce to jest ustawiony pod ścianą z pistoletem przyłożonym do głowy – jak będzie pyskował to za chwilę może się okazać, że właśnie zabrakło jakiegoś komponentu do produkcji pocisków systemów HIMARS i ten komponent będzie z jakichś przyczyn dłuuugo niedostępny. Nie ma żadnych najmniejszych szans na to, żebyśmy dowiedzieli się prawdy o tym, co spadło w Przewodowie, a kolejnym dowodem na to jest kompletny serwilizm polskiego rządu. Są już drobiazgowe analizy i timingi tego, co i kiedy polski rząd oświadczał w kwestii zdarzenia w Przewodowie. Jest to aż śmieszne. Dopiero, gdy amerykańskie telewizje podawały jakieś konkrety z tym związane to za chwilę dokładnie to samo po amerykańskich telewizjach powtarzał polski rząd.
  9. Mieszkańcy Przewodowa mówią o dwóch wybuchach (zobaczymy, jak długo te filmiki pożyją w necie w świetle już widocznego mataczenia tą sprawą): https://www.youtube.com/watch?v=HkteXjSAu44 https://www.youtube.com/watch?v=9eg-N-226b4 https://www.youtube.com/watch?v=7r_Pf6Yx9i4
  10. Bartłomiej Radziejewski, szef Nowej Konfederacji, mówi dokładnie to samo, co Skrzypczak, a wyjątkowo mocno wątpię, aby się umówili. Radziejewski dokładnie tłumaczy, dlaczego być może racja i prawda jest po stronie Ukrainy (że to nie ich rakieta, tylko ruska), a już bez „być może” Radziejewski dokładnie tak samo, jak Skrzypczak tłumaczy, dlaczego NATO nigdy w życiu nie przyzna, bo nie może, że była to rakieta ruska, jeśli oczywiście była. Ukraina jest całkowicie na straconej pozycji w kwestii powiedzenia prawdy o całej tej sytuacji, a już szczególnie, gdyby były dwie rakiety, bo przecież ludzie z Przewodowa mówią o dwóch gwizdach i dwóch wybuchach, a teraz władze robią, co mogą, żeby ukręcić łeb informacji o dwóch wybuchach. Bez względu na stan faktyczny i prawdę to Ukraina tak, czy inaczej, jest wrobiona przez NATO w informację, że to ich rakieta. Stąd wkurzenie Zełenskiego i nic dziwnego. Od czasu 18:19 https://www.youtube.com/watch?v=wv2CrWV-trU
  11. Bardzo ciekawy podcast o rakiecie z Przewodowa. Gen. Skrzypczak szczegółowo tłumaczy (po konsultacji z jego kolegami przeciwlotnikami), że: ● kłamstwem jest, że rakieta była ukraińska, bo była ruska; ● kłamstwem jest, że była to rakieta do zwalczania obiektów powietrznych; ● nikt w WP, z przeciwlotnikami włącznie, nie zna ani jednego przypadku, żeby w rakiecie do zwalczania obiektów powietrznych zawiódł samolikwidator; ● NATO nie miało wyjścia i musiało ogłosić, że to rakieta „ukraińska”; ● Zełenski jest wściekły, że Ukrainę wrobiono w „ukraińskość” tej rakiety, bo inaczej NATO musiałoby odpowiedzieć militarnie i eskalacja wojny poszłaby niebotycznie. Od czasu 31:23 https://www.youtube.com/watch?v=LmlHlDpLAwo
  12. PS Dostałeś powyżej Marudera z maczetą M1942, ale warto wiedzieć, że z powodu dramatycznego braku maczet zarówno u Maruderów, jak i u Chinditów za „maczety” robiły u obu tych sił alianckich zdobyczne japońskie bagnety. Poniżej jest pilot szybowcowy USAAF z Birmy, który ma właśnie taki bagnet, w tym przypadku wzoru 30.
  13. Z datowaniem maczet jest gigantyczny problem i mają go tak Amerykanie, jak i Brytyjczycy. Powodem jest to, że w XIX i XX wieku bardzo często typ maczety nie zmieniał się nawet przez pół wieku, albo i dużo dłużej. Więc jeśli producent maczet nie cechował ich datą produkcji to klapa, nie dojdzie się dokładnie, z jakiego roku albo z jakiej wojny jest dana maczeta.
  14. Widocznie wyruszali z jakiegoś niefartownego miejsca, że nie mogli ani kupić, ani skombinować sobie maczet, bo ciężko o zdjęcia Maruderów z maczetami - jakimikolwiek, czy to indyjskimi, czy brytyjskimi, czy amerykańskimi. Z lepszego miejsca startowali ludzie do operacji Thursday, bo nawet paru pilotów szybowcowych USAAF widać co najmniej z majchrami typu bolo skombinowanymi gdzieś w Indiach. Ale ponieważ z naszego sklepiku każdy musi wyjść zadowolony to masz poniżej Marudera z Birmy z końca wojny. Jednego sztućca już ma - teraz przydałby się widelczyk tego samego kalibru...
  15. Fajne maczety w niezłym stanie, aczkolwiek szkoda, że w Commonwealthie nie było tradycji fosforanowania maczet, albo przynajmniej oksydowania to byłyby w jeszcze lepszym stanie. Mam fosforanowaną wojskową maczetę z II wojny i jest w stanie niemal idealnym, mimo że była używana. Brytyjski producent maczet z tych zdjęć - firma Robert Mole & Sons - ma historię podobną do amerykańskiej firmy producenckiej maczet - Collins. Obie firmy nie nadążały z produkcją maczet i może dlatego chętnie udzielały licencji na ich produkcję. Maczety tych firm były używane na kilku kontynentach. Robert Mole & Sons produkował maczety od XIX wieku. Były one w akcji na niejednej wojnie, ale wiecznie tych maczet brakowało. Przed każdą ekspedycją Chinditów do Birmy każdy kombinował, jak mógł, żeby gdzieś załatwić sobie maczetę i na pewno były wśród nich maczety tej firmy. Pod koniec wojny w Birmie zrobiło się tak śmiesznie, że niejeden Amerykanin miał maczetę brytyjską, a niejeden Chindit miał amerykańską maczetę M1942, chociaż powinno być na odwrót.
  16. Jedburgh_Ops

    Tank Hunter

    LITOŚCI. Czas 0:01 „Pancerniacki pistolet maszynowy” Fakty: kompletne bzdury. Czas 2:43 „...wersja »fosfatowana«” Fakty: A co to jest? W jakim to języku? O jakiej branży tu jest mowa? Bo na pewno nie o technicznej i nie o zbrojeniowej. Najwyżej o rolniczej. Czas 6:12 „…był »fosfatowany«” Czyli co to? _________________________________________________________________ Rozumiem, że być może nie tak łatwo znaleźć dziś podręczniki pewnych podstawowych spraw technicznych, ale w najprostszej encyklopedii PWN można znaleźć to, co to jest fosforanowanie powolne w roztworze Parkera, zwane w skrócie po prostu fosforanowaniem, a nie „fosfatowaniem”.
  17. :-) Pewności oczywiście nigdy dość, ale wszystkie ptaszki ćwierkają, co ćwierkają; niestety.
  18. No i dobrze. Moja żona pracuje w takiej kancelarii prawnej, że i „Warsiu” i każda inna obserwacja prawna na takie tematy się przyda, a kancelarię tę już dawno na to uczuliłem.
  19. Tiaaa... Ja sobie zasiądę i popatrzę, jak red. nacz. „Odkrywcy” idzie do IPN, sprawdza tamtejsze teczki dwóch panów o prawie identycznym DNA i jak łączy ciąg faktów począwszy od „wyeksportowania” Pantery aż po obecny „eksport” wieży Tygrysa.
  20. PS Nie wiem, czy to znajdę, bo od tamtego czasu zgrilowało mi się kilka komputerów, ale może mam coś wydrukowane, więc poszukam. A mam na myśli dwa sztandarowe/koncertowe/popisowe numery cruise'ów amerykańskich, czyli atak cruise'ów na stację pomp w porcie Mina al-Ahmadi i w elektrowni... [muszę sprawdzić gdzie, bo teraz nie pamiętam]. Popisowy to był numer w Mina al-Ahmadi, bo cruise wleciał w konkretne okno konkretnego budynku, żeby w drobny mak rozpirzyć konkretne zawory od konkretnych instalacji. I to się nieprawdopodobnie udało. Sporo kiedyś o tym pisałem. Specjalnie dla Ciebie sprawdzę, jakie ten cruise (choć nie ruski) miał „endurance” - ot, taka ciekawostka. Jeśli to znajdę to się zgłoszę.
  21. Możesz Twojemu „niewiernemu Tomaszowi” pokazać ten wątek i ostatnie posty srbm, Landszafta i moje, bo w zasadzie mówimy tym samym językiem. Nie ma żadnych prostych parametrów dla żadnego, czy to ruskiego, czy NATOwskiego cruise'a. Po coś przecież te cruise'y są programowalne. Jeśli ktoś będzie chciał robić sobie jaja i zatankować takiego cruise'a po korek i wysłać go na pokazy lotnicze to on będzie sobie latał i 18 h z prędkością ekonomiczną (czyli z prędkością najmniejszego spalania paliwa); a jeśli masz go wysłać na wojnę to on będzie zatankowany tak, żeby lecieć z Vmax tuż przy V prędkości dźwięku, ale żeby - na podstawie mapy oplot wroga - omijać baterie lufowej i rakietowej oplot wroga. A wtedy może mieć „endurance” 2-3 h. Zero reguł.
  22. Tak, masz rację. Tutaj nie ma stałych parametrów. „Endurance” jest tylko teoretyczne, a tak naprawdę długotrwałość lotu narzuca wywiad dronowy/lotniczy/satelitarny, który określa to, jaka jest trasa o najmniejszym prawdopodobieństwie zestrzelenia danego cruise'a.
  23. Nie, nie. To oznacza zupełnie inne rzeczy. Przecież to nie jest tak, że np. współczesny myśliwiec może latać wyłącznie z V=1000 km/h, bo również może latać z V=220 km/h. Na tym przecież polega cruise, żeby robić w jajo obronę plot wroga - raz leci (tam, gdzie nie ma oplot wroga) 200 km/h; a raz leci 1100 km/h tam, gdzie trzeba spieprzać przed obroną plot wroga.
  24. Pomógłbym Ci, ale jestem już za cienki z rosyjskim, którego uczyłem się łącznie w podstawówce i dwóch szkołach lotniczych 15 lat, ale dawno temu i nienawidziłem go, a na dodatek wyrzuciłem całą ruską lotniczą literaturę fachową, dziś unikatową (i niestety żałuję tego). Ukraińskiego dopiero się uczę od moich ukraińskich przyjaciół, więc też jestem w nim za cienki. Trzeba by w googlach pokombinować z ruskim, to może coś wiarygodnego by wyszło.
  25. Na Zachód wykradli tę wieżę od Tygrysa ludzie związani z SB - ci sami, którzy wywieźli Panterę. Tak mi ćwierkają wszystkie ptaszki, a ja zwierzolubny, więc im wierzę. Ja już od kilku lat nie mam legitymacji prasowej, żeby mieć prawo do skorzystania z archiwum IPN, ale jeśli red. nacz. „Odkrywcy” mający taką legitymację, tego nie zrobi to będzie to wyraźny sygnał, co się dzieje, jak się dzieje, w jaki sposób się dzieje i za sprawą jakiego układu się dzieje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie