-
Zawartość
9 223 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
Pisałem o tym. Żeby w razie „W” w WP/WOT nie musiały powstawać polowe wynalazki dronowe klecone na trytytki, jak w tym filmiku. Już dziś powinno być wytypowane lekkie polskie uzbrojenie typu granaty, które oprócz roli podstawowej byłyby przeznaczone do dronów. Do tych granatów powinny być skonstruowane i produkowane w tysiącach uniwersalne chwytaki-wyrzutniki tych granatów. I powinien być wytypowany tani komercyjny dron do instalowania tych wyrzutników. Żeby wszystko było zgodne z prawem aparat władzy powinien mieć umowę z producentem takiego prostego komercyjnego drona, która to umowa byłaby jednocześnie pozwoleniem producenta na przerabianie tych dronów dla potrzeb pola walki, bo nie każdy producent mógłby sobie życzyć naruszania jego designu i praw do niego. Ale oczywiście nic takiego w Polsce się nie wydarzy, za to zasoby dronów - gdybyśmy mieli taką pełnoskalową wojnę, jak na Ukrainie - skończyłyby się w polskich siłach zbrojnych szybciej niż w ciągu tygodnia.
-
Do Waszych rozważań dodajcie jeszcze magazyny dronów i podsystem logistyczny pilnujący stałych dostaw dronów na front. Podczas obecnej wojny na Ukrainie dron żyje 2-5 dni. Dziennie Ukraina traci kilkadziesiąt różnych dronów. Gdyby nie donacje dronów z całego wolnego świata to Ukraina nic by z tego sprzętu nie miała. Jeśli więc WOT ma sensownie wykorzystywać drony to nie może to wyglądać tak, jak na Ukrainie, że trwają społeczne zrzutki na drony, rodziny żołnierzy ukraińskich kupują im komercyjne drony, czyli te drony niby są, albo bywają, w pododdziałach, ale rządzi tym element czyjejś dobrej woli i przypadkowości, a nie jakiś system. Powinien być w Polsce przemysł dronowy. W tej chwili trzy polskie firmy robią drony wojskowe i wysyłają je na Ukrainę (jedna się ujawnia; dwie nie), ale nie o taki „przemysł” chodzi. Chodziłoby o wielkoskalową przemysłową produkcję nie tych drogich i wyszukanych dronów wojskowych, ale dronów małych, tanich, z elektrooptyką stanowiącą kompromis między ceną a jakością zważywszy czas życia drona nad frontem właśnie te wspomniane 2-5 dni. Tego w Polsce nie ma, bo ani WB, ani dwie pozostałe polskie firmy dronów wojskowych nie zawracają sobie głowy taką produkcją. I nie będą. Gdyby nas ruscy najechali to może litościwie wolny świat robiłby dla WP/WOT takie zrzutki na drony, jak ma to miejsce w wojnie na Ukrainie, tylko na takie czynniki nie wolno liczyć w dobrze zorganizowanej armii, bo to jest liczenie na cud. Żeby chociaż powstała w Polsce firma, która na masową skalę przerabiałaby drony komercyjne na pseudowojskowe o bardzo krótkiej żywotności, ale takiej firmy też nie ma i nie będzie, jak znam polski bajzel.
-
Tak jest! Dokładnie. W WOT powinno być tak, że jeden żołnierz = jeden dron w plecaku, choćby komercyjny, tak jak teraz na Ukrainie. I 100 proc. WOTowców powinno być po szkoleniu operatorskim przynajmniej 2-3 typów dronów komercyjnych i przynajmniej jednego wojskowego. Plus do tego szkolenie z zakresu sieciocentryczności, żeby te drony nie były tylko lokalną sztuką dla sztuki, ale żeby WOTowcy przekazywali info z tych dronów do systemu WP.
-
Znakomicie, że wrzucasz tyle tych filmików dronowych. To wszystko pokazuje, że trwa I Dronowa Wojna Światowa. II Dronowa Wojna Światowa będzie już trochę inna. Pokazuje to. że niedługo będą powstawały drony myśliwskie do zestrzeliwania dronów wroga. A to po doświadczeniu z pilotem ukraińskiego MiG-a-29, który miał na koncie pięć zestrzałów ruskich dronów, ale jak zestrzelił szóstego to ten tak mu eksplodował przed nosem, że zestrzelił też jego MiG-a. Czyli marny to biznes. Dlatego będą powstawały drony myśliwskie oprócz oczywiście wszelkich naziemnych systemów likwidacji dronów wroga.
-
Tiaaa... „Bóg zapłać” = stówa (co najmniej)...
-
Mój ulubiony film z tych ruskich złomów to taki, gdzie w ataku na Syrię w Tu-160 trzęsie się wielka płyta paździerzowa robiąca za ściankę płatowca. Ukrainy lepsze egzemplarze na pewno nie atakują...
-
Tak, masz rację. Niemniej było już kilka lotów tych gratów w ramach odpalania cruise'ów przeciwko Ukrainie.
-
Dziura w podłodze dla dziczy
-
PS Znowu ptaszki coraz więcej ćwierkają o przekazaniu Ukrainie F-16. Który Block? Nie wiadomo. Tylko co to da? Niewiele. Ruskie samoloty od dawna prawie nie wlatują nad Ukrainę, więc te F-16 nie mają z czym walczyć, a na walkę z ruskimi śmigłowcami to ich szkoda; byłoby to kompletnie bez sensu, skoro manpadsy załatwiają sprawę bardzo skutecznie. To, czego Uraina potrzebuje w siłach powietrznych, to możliwość zestrzeliwania Tu-95 i Tu-160 odpalających z dużego dystansu cruise'y. Tych samolotów z pokładów F-16 się nie załatwi, bo mają za mały zasięg. Tankowców powietrznych Ukraina nie dostanie. Jedyna sensowna rzecz to byłyby samoloty myśliwsko-szturmowe z tankowaniem w systemie buddy-buddy, a to nie są F-16, tylko F/A-18. Dopiero zespół dwóch F/A-osiemnastek - z których jeden byłby tankowcem - mógłby się pokusić o zestrzelenie gdzieś daleko nad Morzem Czarnym bandziora tupolewa odpalającego cruise'y na Ukrainę.
-
WP właśnie podała, ze Pentagon „rozważa” przekazanie Ukrainie Strykerów. A zawsze, gdy Pentagon coś „rozważa” to potem wszystko to, co było „rozważane” ląduje w końcu na Ukrainie. Gdyby tak się miało stać, to może skończyłyby się nowo formowane ukraińskie brygady pseudozmechu, jakie wspomniałem w poprzednim poście, bazujące na przechodzonych pick-upach, tylko byłyby to brygady zmechu pełnokrwistego.
-
Jak raz tego zjawiska bym nie ganił, ponieważ jest bardzo dobrze zbadane przez dziennikarzy światowych i polskich miesiące temu. Zjawisko niezliczonych wałęsających się po Europie i po ukraińskich miastach mężczyzn w wieku poborowym było tak wkurzające dla dziennikarzy, że się za to wzięli. Zaczęli zadawać tym ludziom na ulicach pytania w rodzaju - „A co ty człowieku wałęsasz się po mieście i masz dobry humor, gdy twoi rodacy giną na froncie? Dlaczego nie walczysz?”. Na takie dictum prawie 100 proc. tych ludzi wyciąga kwit i pokazuje go dziennikarzowi ze słowami: „Jestem objęty poborem, ale czekam na przydział do jednostki”. Tu następuje powrót do tego, co nieraz mówił Zełenski - że Ukraina może mieć 5-milionową armię, ale ma 750-tysięczną, bo nie ma w co ubrać, wyposażyć i uzbroić tych pozostałych 4 milionów. I jest to prawda. Jest podcast mówiący, jak wyglądają najnowsze, świeżo utworzone brygady ukraińskie mające status zmechu. Są to słabo wyposażone jednostki, a tym całym zmechem są ściągane z całej Europy używane pick-upy.
-
Wiem. Tak właśnie tam jest. Już nie chciałem się rozwijać, żeby nie rozpłynął się wątek typowo wojenny. Ukraińcy czyszczą to swoje bagno oligarchiczno-korupcyjne, ale na pewno jest to proces na lata. Bez likwidacji tego bagna to mogą pomarzyć o wstąpieniu do UE, więc kiedyś pewnie to bagno osuszą.
-
kaczyńskiego trzeba wysłać do tego instytutu, żeby oduczyli go mówienia „proszę panią”, „pani doktór” i dziesiątków innych koszmarków języka polskiego typowych dla tego żałosnego „inteligenta” żoliborskiego.
-
Oby. Na przykład 16 marca 2022 r. zginęła na froncie ukraińska snajperka-matka sześciorga dzieci. Takiego prymitywa, jak ta Iwanna Plantowska wysłałbym na pierwszą linię albo jako donoszącą do okopów amunicję i inny szpej, albo jako combat medica po odpowiednim przeszkoleniu jej w tym. Chociaż nie wiem, czy coś by to dało, bo jeśli ktoś - najwyraźniej genetycznie - jest tak głupi, próżny, prymitywny i wyzuty z jakiegokolwiek wstydu, jak ta Plantowska, to nie wiem, czy coś by to dało.
-
Skończony pustak. Był komunikat, że 22 proc. obecnych ukraińskich sił zbrojnych to kobiety i przecież one giną na froncie. Co trzeba mieć w pustym łbie i jaki zanik wstydu musi występować w takim pustaku, żeby być mundurową i kręcić tyłkiem pod wieżą Eiffla. W normalnym kraju powinni ją teraz wysłać do placówki straży granicznej na froncie, bo ukraińska SG też walczy, to może kretynka trochę by oprzytomniała i nabrała choć odrobinę poczucia wstydu i przyzwoitości.
-
Jak już zahaczyłem o wojenne public relations to Ukraina ma kolejny kwiatek z tego gatunku, bo idiotka tym razem się popisała.
-
Tak, masz rację. Też zwracam na to olbrzymią uwagę. Na tej wojnie nic nie jest oczywiste. Combat Medic na tej wojnie raz jest oznaczony, a innym razem wcale.
-
Po prostu Stany Zjednoczone, tak ja my, Wolny Świat teraz na Ukrainie, wiedziały z kim walczą. Aliancka pielęgniarka po wpadnięciu w łapy japońskich zwyrodnialców miała zagwarantowane jedno - najpierw zbiorowy gwałt na niej jakiejś kompanii japońskiej, a potem dekapitację lub inne poćwiartowanie, albo wiwisekcję. Dlatego Stany Zjednoczone schowały demokratyczne pięknoduchostwo do kieszeni i pielęgniarki na fronty CBI/PTO wyszkoliły jak komandosów i uzbroiły jak komandosów - i w noże i w broń krótką. Mam nawet zdjęcia z zawodów strzeleckich pielęgniarek USAAF w Birmie. Jak się patrzy na mobików sprzed tygodnia (chyba to Ty wrzuciłeś taki filmik) to same mongoloidy, które srają do dziury w ziemi, a o ciepłej wodzie i pralce tylko słyszeli na jakimś filmie podczas wycieczki do kina w Moskwie. O problemie "etyki" tego typu ludzi na froncie chyba nie ma co dyskutować, dlatego ukraińskie emocje (a i owszem, te najgorsze) wobec tego typu ludzi są zrozumiałe. Czy jednak należy je upubliczniać? Olbrzymie pole do dyskusji. Jeśli leci granat w nosze to sprawa - ewentualnie - dla prokuratora. Nie trzeba zaraz tego pokazywać. Ukraińcy są zresztą pod taką samą lupą watchdogowców, jak ruscy pod względem przestępstw wojennych.
-
Sto procent amerykańskich pielęgniarek USAAF z II w.ś delegowanych na front CBI/PTO przechodziło tzw. kurs "Commando" w Bowman Field; było wyszkolonych w walce wręcz, ju-jitsu i strzelectwie z broni krótkiej. Sto procent z nich otrzymało naramienne kabury M3 lub naramienne kabury policyjne i było uzbrojone w trzy wzory pistoletów Colt albo trzy wzory rewolwerów Colt i/lub Smith & Wesson. Nigdy i nigdzie nie rozstawały się z bronią krótką.
-
Karpik, Cypis, Człowiek, Spox. Gdybym wiedział, co wywołam, to bym nic nie pisał, tylko dalej bym głaskał moją labradorkę i popijał ulubioną zieloną herbatę z imbirem. Napisałem tylko uwagę techniczną. TECHNICZNĄ. Techniczną z punktu widzenia public relations (czyli rządowego/wojskowego public affairs), bo się tym zawodowo zajmuję od roku 1994. Byłem doradcą MON ds. public affairs przy dwóch polskich (obu prawicowych, ha, ha, ha) rządach, bo MON ma mnie namierzonego i jako pasjonata tego tematu, i jako jego praktyka z rzecznikowaniem prasowym dla gigantycznych korporacji zbrojeniowych. Wciągnął mnie w to wybitny polski medioznawca i były rzecznik prasowy MON ś.p. prof. Andrzej Notkowski. Miałem okazję dyskutować też o takich sprawach ze światowym absolutnym guru public relations/public affairs Samem Blackiem, gdy audiencję u niego załatwił mi znajomy Austriak też z tej branży, gdy Sam Black był na kongresie w Budapeszcie. Oprócz wielu innych spraw z zakresu wojskowości zajmuję się także historią wojskowego public affaiars i wszystkich błędów, kłamstw, manipulacji, ale też pozytywnych aspektów tego fachu. Dlatego do filmiku Karpika chciałem dać tylko jeden prosty przekaz: Filmik o dronowym ataku na cztery ruskie ścierwa niosące piąte ścierwo na noszach nie miał prawa ukazać się. Koniec kropka. Tylko tyle chciałem powiedzieć.
-
O to właśnie chodzi. Nie wiem, czy ten filmik wrzucił do sieci idiota ruski (oni tyle sobie już nagrabili pod względem zbrodni wojennych, że i tak już im nic nie pomoże), czy idiota ukraiński, ale tak, czy siak, zrobił to idiota. Ukraińcy niezmiernie pieczołowicie dbają o swój wizerunek na arenie międzynarodowej, więc jeśli ten filmik jest ukraiński to wrzucił go kompletny głupek nieświadomy tego, jak bardzo świat przepełniony jest różnej maści pięknoduchami właśnie w tych niezliczonych organizacjach watchdogowych. Sądząc po języku lektora chyba to jednak filmik ukraiński i szefostwo ukraińskich sił zbrojnych na pewno nie skacze z radości na widok tego materiału filmowego, skoro to szefostwo kreuje ukraińskie siły zbrojne jako prawe, szlachetne, humanitarne, dobrze karmiące ruskich jeńców, przestrzegające wszelkich praw i obyczajów wojny itd., itp. Czy to wszystko prawda i na jaką skalę to już inna kwestia, ale nie wolno samemu podkładać się takimi filmami. Skrajna głupota w kategorii public affairs (czyli rządowego/wojskowego public relations).
-
Dlatego napisałem, że "jest pytanie". Mimo wszystko atakowanie ludzi targających nosze to jednak ryzyko, żeby z miejsca nie podpaść setce organizacji watchdogowych. To nie II wojna - mam takie albumy, gdzie amerykańscy spadochroniarze poniżają niemieckich jeńców to dziś zaraz sztab prawników i speców graficznych zacząłby identyfikować tych spadochroniarzy i dawaj stawiać ich przed sądem. Co uchodziło podczas II wojny dziś jest ryzykowne. Tylko tyle chciałem powiedzieć.
-
Hmm, lektor tego filmiku ma bardzo dobry humor, jest jedynie pytanie, czy to się nie ociera o przestępstwo wojenne...?
-
Da ze swoich, tylko w nowej Polsce za kilka miesięcy, gdy szumowina pisowska odejdzie. Jest analiza, że za przekręty na działkach kościelnych morawieccy będą sądzeni z czterech artykułów.
-
Tak. Kpt. Maciej Lisowski w jednym z ostatnich podcastów dobrze opowiada o tej specyficznej niskociśnieniowej armacie w tych AMX-ach, ale nie widzi w tym nic złego, bo to w końcu nie czołg, mimo że w mediach jest zabawne ciśnienie, aby nazywać te pojazdy "czołgami". Lisowski też jest przekonany, że Ukraina zrobi bardzo dobry użytek z tych pojazdów.