Skocz do zawartości

Opowieści leśnych ludków pt. Borelioza - Tragikomedia o polskiej służbie zdrowia.


kazik

Rekomendowane odpowiedzi

Odnośnie postu PS - dotyczy nogawek na butach. Ja sięakurat z tym nie zgadzam, bo mam dokładnie odwrotne doświadczenia. Dwa kleszcze, które złapałem na nogach były właśnie rezultatem nogawek wypuszczonych na wierzch butów. Od czasu gdy bezwzględnie przestrzegam, by spodnie były owinięte wokół kostki i wpuszczone do butów, a buty (taktyczne, wysokie, a nie jakieś sztywne kalosze) dokładnie zasznurowane po samą górę, nic nie miało prawa się dostać i nic się nie dostało. Kleszcze łapię na buty i nogawki poniżej kolan. Co pewien czas oglądam się, najlepiej pod słońce, i zabijam wykryte wredoty. Nie wyobrażam sobie pozostawienia otwartej drogi kleszczowi zaczynającemu swą wędrówkę z butów do góry. W lesie przecież nie tylko chodzę po trawie, krzakach, ale i klęczę na podłożu. Grunt to zminimalizować miejsca, w których kleszcz mógłby od razu przedostać się na skórę.

M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 87
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
potrafią też atakować z drzew,miesiącami czekają na swój skok życia,mnie taki jeden skoczek położył na 70 dni w zakażnym na Wolskiej,10 punkcji w kręgosłup to nie jest fajne,bądżcie ostrożni.
pzdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!!
Temat jak najbardziej potrzebny i bezpośrednio związany z naszym hobby. Kleszczy z roku na rok jest jakby więcej i są coraz bardziej upierdliwe, w zeszłym sezonie wracając z większości wypraw żona znajdywała na mnie te podłe istoty. Dlatego w tym roku postanowiłem lepiej się zabezpieczyć i zaszczepiłem się przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu i opon rdzeniowo-mózgowych.Niestety szczepionka nie działa przeciwko boreliozie. 3 zastrzyki, koszt każdego z nich to 100zł. myślę że warto podjąć taką profilaktykę dla własnego dobra. Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beaviso - w sumie masz rację. Aczkolwiek wydaje mi się iż tak jak w każdym innym przypadku trzeba ruszyć mózgownicą - jak zabezpieczyć przed się kleszczem. Ciekawy jestem czy to jest reguła czy nie: moje kleszcze zawsze maszerowały w górę, niezależnie od tego czy złapałem go na wysokości kolan, czy kostek. A że kontrolny przegląd robiłem dość często, więc dużo się nie achodziły". Reasumując, wydaje mi się, że wieczorny prysznic i ciuchy do reklamówki albo do prania załatwia sprawę, bo kleszcze zawsze mogą sobie znaleźć jakąś dziurę i dostać się do buta lub pod spodnie. Cóż ryzyko hobbystyczne :-)

Darz Dół
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Jasne ubranie przyciąga kleszcze , jestem leśnikiem i coś na ten temat wiem . Przegląd ciała po pracy w lesie obowiązkowy , usuwam kleszcze wykręcając je lub przy użyciu specjalnej pompki ( używa ich wojsko w Iraku ). Co do zarażenia ,u mnie w pracy, w ciągu roku stwierdzono 3 przypadki boreliozy . Mieszkam na Pomorzu niby za strefą a jak widać i tu tez można to załapać .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

No właśnie, jest zdanie kogoś kto spędza najwięcej czasu w lesie. Co do ubrania - też słyszałem, że jasne przyciąga kleszcze. I tu jest dylemat. Na jasnych spodniach (nawet kolor khaki)widać gada" od razu. Na ciemnych jest to trudniejsze, zwłaszcza jeśli chodzi o nimfy. Coś trzeba wybrać. W ostatni weekend, podczas jednego spaceru po lesie zatłukłem" 5 sztuk - wszystkie na nogawkach spodni - innych nie odnotowałem.
Jak wygląda taka pompka - można to gdzieś kupić?

A tak na marginesie - napisałeś: Przegląd ciała po pracy w lesie obowiązkowy , usuwam kleszcze wykręcając je lub przy użyciu specjalnej pompki..." tzn przeoczyłeś kleszcze z poprzedniego dnia, bo z tego co wiem to kleszcz potrzebuje kilka dobrych godzin aby znaleźć miejsce i wkręcić się? Jak to jest naprawdę?

Pozdrawiam

Piotrek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym wgryzaniem się kleszczy to jest tak że one muszą znaleźć miejsce dla nich dogodne np pachwiny ( nie wiem czemu tam ) a że nie mają mapy to przedtem gryzą po drodze i to jest oznaka że taki delikwent się na ciele pojawił . Co do pompki chyba jest w aptekach zielone pudełko służy do usuwania kleszczy a i przydaje się podczas ukąszenia osy , szerszenia czy mniej znanych w Polskich realiach skorpionów i węży . podobne jest do strzykawki w tym że działa odwrotnie zamiast tłoczyć zassie ona skórę .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, wtrącę swoje 5 groszy na w/w temat. Borelioza jest nie wyleczalna, jest zaleczalna". Jeśli chodzi o jasne ciuchy to pierwsze słyszę, chociaż w takowych nie chodzę. Dobrze jest oczywiście zasłonić jak najbardziej skórę, można pryskać nawet ciuchy różnymi preparatami, bo przeważnie kleszcz najpierw dostaje się na szmaty.
Kleszcz jak sobie wędruje po naszym ciele to raczej nie kąsi tu i tam, nie zawsze wgryzają się w miejsca bardziej narażone (np. pachwina itp), najgorsze jest to że wydzielają substancję znieczulającą, co powoduje że nie czujemy go przez pierwsze 2-3 godz.
Jeśli wystąpi rumień, jest możliwe całkowite wyleczenie, pod warunkiem że zgłosimy się szybko do lekarza rodzinnego a ten przepisze nam kurację antybiotykową.
Z racji wykonywanego zawodu mam badania w kierunku boreliozy co roku, na odkleszczowe zapalenie opon mózgowych dostałem szczepionkę a powiem że jak ktoś często ma styczność z tych cholerstwem to radzę się zaszczepić. Widziałem i słyszałem o powikłaniach po zapaleniu opon rdzeniowo-mózgowych i powiem że to tez nic ciekawego.
Jeśli chodzi o kleszcze przenoszące boreliozę to zazwyczaj są to te bardzo małe, naprawde bardzo małe. Sam jak takiego złapałem to znalazłem go dopiero na drugi dzień, jak trochę podrósł. Był na szczęście rumień (no nie tak na szczęście), dostałem antybiotyk i wynik mam ok, chociaż nie do końca. Muszę badać się jak najczęściej, gdyż jeden z wyników jest wątpliwy (wynik nie jest jeden).
Jak ktoś złapie kleszcza dużego, raczej nie powinien się bać, powtarzam raczej. Po pierwsze dlatego że one przeważnie nie przenoszą tej choroby, po drugie kleszcz żeby nas zarazić potrzebuje paru godzin , a jeśli kleszcz jest duży raczej szybciej go zlokalizujemy.
Trzeba się pilnować, ale nie popadajmy w panikę, to nic nie da. Nawet jeśli już to złapiemy, tak jak kolega Kazik,to jeszcze nie koniec :), z tym da się żyć. Znam kupę ludzi z tą chorobą, nikt się nie załamał. Większość najbardziej narzeka na zakaz spożywania alkoholu w czasie kuracji antybiotykowej :):)
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Znalazłem to zielone pudełko" to jest prawdopodobnie ASPIVENIN i działa dokładnie tak jak opisuje kolega Puszczyk. Generalnie co do kleszczy to jestem daleki od paniki - bo musiałbym zrezygnować z chodzenia po lesie (nie tylko z wykrywaczem) a lubię to bardzo. Staram się tylko poznać przeciwnika. Póki co (dzięki Bogu) jeszcze mnie nie dopadł, a utłukłem tego dziadostwa sporo.

Druga sprawa. Od razu zaznaczam, że nie jest to nachalna reklama, tylko chcę podzielić się moimi doświadczeniami. Chodzi o specyfiki na te wszystkie komary, meszki, kleszcze itp. Różnych próbowałem i ostatnio w ręce wpadł mi BROS Spray na komary i kleszcze MAX" (24% DEET - szukałem takich co maja najwięcej tego DEET - za radą W.Cejrowskiego)i tak:
1. Komary omijają z daleka (zaobserwowane)
2. Meszki tylko te najodważniejsze siadają i natychmiast zdychają (tu efekt jest niesamowity - przewracają się do góry kołami") reszta unika.
3. Kleszcze duże - siadają, zrobią parę kroków i rezygnują odpadają (nie giną)
4. Kleszcze małe (nimfy) - wygląda że przy normalnym spryskaniu raczej słabo działa, pozwoliłem mu pod kontrolą maszerować kilka centymetrów i potem go zatłukłem. Bezpośrednio delikatnie pryśnięty - ginie. Może w przypadku nimf to kwestia intensywności oprysku". Aczkolwiek była to tylko jedna sztuka podczas całej wizyty w lesie (normalnie jest przynajmniej kilka).
Zapach może być nieco drażniący (mojej żonie nie do końca odpowiada). Cena ok 9-10 PLN
Jeśli ktoś ma podobne doświadczenia z innymi środkami, zapraszam do dyskusji. Generalnie chodzi o znalezienie czegoś naprawdę działającego, a nie tych wszystkich świetnych środków" które co najwyżej ładnie pachną i mają kolorowe naklejki.

Pozdrawiam

Piotrek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadek Kazika to przede wszystkim smutna opowieść o służbie zdrowia, która często działa według zasady średniowiecznej, czyli: jak ma żyć (pacjent), to będzie żył, a jak ma umrzeć, to i tak umrze.
Większość chorób, które męczą ludzi, wystarczyłoby dobrze zdiagnozować i podać właściwy lek. Dla poprawnego zdiagnozowania niezbędne są BADANIA, bo na oko... I tu się zaczyna problem, bo lekarz (a w 95% przypadków jest to mierny lekarzyna) nie przepisuje badać, tylko zaczyna strzelać w pacjenta chemią, przepisując kolejne wersje zestawów lekowych. W ten sposób działa na szkodę pacjenta potrójnie - nie leczona choroba postępuje, organizm jest niszczony agresywnymi substancjami, portfel pacjenta szybko się odchudza.
Dlatego jeśli się Wam albo Waszym rodzinom coś zdrowotnego przytrafi, lepiej nie liczcie na państwową służbę zdrowia, tylko czym prędzej, gdy tylko coś więcej wiadomo lub efektów leczenia brak, szukajcie cenionych specjalistów. I to najlepiej w dużych ośrodkach miejskich, bo poza wyjątkami które zawsze się zdarzają, przeciętny lekarz w dużym mieście jest znacznie lepszym lekarzem od swojego przeciętnego kolegi na tzw prowincji.
Jesli chodzi o kleszcze, to przenoszą one różne choroby. Na boreliozę nie ma na razie szczepionki, ale na inne choroby odkleszczowe jest i jeśli ktoś regularnie chodzi po lasach na terenach występowania kleszczy-nosicieli, to bezwzględnie powinien się zaszczepić raz na bodaj 3 lata. Jeśli chodzi o preparaty odstraszające kleszcze, to zasada jest prosta - im droższy, tym lepszy.
Nasze hobby należy do najtańszych, oczywiście inwestycja w sprzęt. Ale to wydatek jednorazowy, nie trzeba dokupować narzędzi, maszyn, materiałów. Nie żałujcie więc pieniędzy przynajmniej na porządne pokrycie ubrania preparatem. Najlepsze starczają na 4 godziny, jeśli chodzi o kleszcze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze hobby należy do najtańszych, oczywiście inwestycja w sprzęt. Ale to wydatek jednorazowy, nie trzeba dokupować narzędzi, maszyn, materiałów" z tym to się ewidentnie nie mogę zgodzić-paliwo/bilety na dojazdy na miejscówki,opłacenie noclegu przy dłuższych wypadach,mapy i książki bez których można se co najwyżej pokopać w ogródku,wszelakie preparaty do konserwacji że nie wspomnę o fantach które kupujemy bo nie samym wykopkiem człowiek żyje itp...
Chyba że masz na myśli typ internetowego poszukiwacza co to w Googlach tylko zbiera to rzeczywiście tanio.
Pozdro.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie