Skocz do zawartości

Opowieści leśnych ludków pt. Borelioza - Tragikomedia o polskiej służbie zdrowia.


kazik

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 87
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Hi!!
W majowym Arsenale jest ciekawy artykuł poświęcony klaszczom i przeróżnym sposobom ich usuwania.
Niektóre firmy wymyśliły całkiem zmyślne urzondzonka do wyciagania tego gada".
Polecam stronkę www.tbe-info.com, a zwłaszcza www.aspivenin.pl (tu znajdziecie jedno super urzondzonko).
Pozdrawiam!!!

Greg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
Cóż, dołożę swoje trzy grosze do tematu.
Trzy lata temu (dokładnie 15 czerwca) w dwa dni po powrocie z lasu stwierdziłem na sobie obecnośc dośc najedzonego już kleszcza.Jako że nie był to pierwszy w mym zyciu zastosowałem metodę: dezynfekcja + penseta.
Jakie było moje zdziwienie, gdy po ponad 45 dniach,w okolicach kolana zauwazyłem czerwona plamkę. Początkowo myślałem ze to jakis komar czy meszka, ale po tygodniu wokół plamki pojawił sie czerwony okrąg. Szybka wizyta u dermatologa, werdykt :rumień wędrujący. Przepisano mi antybiotyki na chyba dwa tygodnie. Po jakis czasie rumień znikł (to nic nie znaczy, bo nie leczony tez znika).Jednak pod koniec września zacząłem odczuwac ból stawów.Kolejna wizyta u lekarza, pobranie krwi i badanie. Szczęśliwie wynik negatywny. Ale uraz zostaje
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazik - wracaj do zdrowia!
I ja miałem kilka przygód z tymi @#$!! kleszczami. Mianowicie latem wyłapałem kleszcza wraz z pokaźnym rumieniem - lekarz, antybiotyki i te sprawy. Rumień szybko przeszedł, ale zgłosiłem się do Poradni Medycyny Morskiej i Tropikalnej - tam dalsza kuracja antybiotykami i miałem się zgłosić na badanie krwi. Jako że leniem jestem i wyjechałem to o wszystkim zapomiałem, jako że obiawów nie już nie było...
Przypomniało" mi się to zimą kiedy dostałem porażenia nerwu twarzowego - ponoć można to dostać od zwykłego przewiania, ale jak lekarz zapytał się o kleszcza to zamknęli" mnie na neurologii. Niestety podejrzenie o boreliozę w tym stadium może wykluczyć tylko pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego (krew - jak Kazik pisał - już nie daje pewności), a nie jest to przyjemny zabieg... Ponadto tydzień w szpitalu i to akurat w sesji... więc nieciekawa przygoda. Szczęśliwie wynik okazał się negatywny.
Teraz po byle kleszczu idę do lekarza i będę się domagał profilaktycznej dawki antybiotyku - dwa razy nie mam zamiaru tego przechodzić.
Pozdrawiam
A
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, dopiero teraz widzę, że te paskudztwo wcale nie jest takim rzadkim zjawiskiem wśród poszukiwaczy. Arek - dzięki,że napisałeś. Czuje się teraz mniej wyobcowany" ;)
Czy wśród nas są jeszcze osoby, które miały kontakt z tą chorobą??? Czy ktoś się orientuje, czy objawy neurologiczne (senność, zaburzenia równowagi, lenistwo itp) po zakończonej kuracji mijają? Czy też pozostają one do końca?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mapa występowania kleszczy w Polsce ma się nijak do mapy czeskiej - u nas w Izerach nie powinno ich być,a Czesi zaznaczyli po swojej stronie duże ich nasycenie - no chyba,że Straż Graniczna nie przepuszcza...
Kolego Kaziku - muszę Cię zmartwić - osłabienie i znużenie nie mija.Ja zmuszam się do jazdy na rowerze 1 godzinę dziennie i jak najwięcej przebywam na powietrzu,bo w domu zasypiam.W sytuacji,kiedy muszę być bardzo sprawny i wydajny fizycznie i umysłowo biorę pewien środek powodujący zwiększone wydzielanie adrenaliny(to jest nieszkodliwy lek kompletnie nie związany z boreliozą).
Rozmawiałem z wieloma leśnikami chorymi na boreliozę i u niektórych z nich objawy pojawiały się nawet po okresie dłuższym niż 1 rok.U mnie najpierw pojawiły się objawy bradykardii,tachykardii,bloki PK i ogólnie totalna arytmia - wszystko naraz(wyszło na holterze).Po pół roku ustąpiło,ale leczony na serce bez rozpoznania boreliozy porzuciłem leki,bo było jeszcze gorzej.Potem leczyli mi reumatyzm,potem ucho środkowe itp.....Zagłębiłem się w internet i kazałem sobie zrobić Idg i Igg.I tyle czasu straciłem,bo żaden medyk nie zapytał...
DO WSZYSTKICH ,których to świństwo ugryzło - ZRÓBCIE SOBIE TESTY,nie czekajcie,aż szydło samo wyjdzie z worka - co nie daj Boże - amen.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kenig, czy mógłbyś opisać bliżej twój przypadek? Jakimi antybiotykami byłeś leczony i jak długo? Czy miałeś problemy z koncentracją, sprawnością umysłu, równowagą czy drżeniem rąk?
Zapowiada się nieciekawie http://www.ia.pw.edu.pl/~wujek/neurol/str/6-03-p4.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byłem leczony dwoma antybiotykami - razem 30 dni,ale już nie pamiętam ,jakimi.Problemy z równowagą pojawiają się co jakiś czas.Teraz mam rentę,bo do pracy nie nadaję się.
Ale walczę dalej.Pomaga komora kriogeniczna,przynajmniej na jakiś czas - polecam.
pozdrawiam - kenig
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla osób zainteresowanych kolejnym odcinkiem serialu z cyklu „Tragikomedia o polskiej służbie zdrowia” przygotowałem kolejny odcinek:
Czas akcji: 14-28- VI-2004
Gatunek sztuki: dokument
W rolach głównych: Kazik, lekarz z Inst. Med. Morskiej i Tropikalnej, neurolog, boreliozzzza ;)

Scenariusz:
14 czerwca dostałem się do dr med. Kotłowskiego z IMMiT. Miałem nadzieję, że moja tułaczka po gabinetach dobiegła końca i że wreszcie będę mógł rozpocząć fachowe leczenie u specjalisty. Ten doktorek był ponoć najlepszym specem w Polsce od Toksoplazmozy. W dodatku jest wykładowcą Akademii Medycznej w Gdańsku.
Podczas pierwszej wizyty doktorek zlecił badania morfologii krwi i shitu (w pełni płatne). Zapisał 10-ciodniową kurację Rolicynem w tabletkach. Miałem nadzieję, że to preludium przed właściwą terapią (zmniejszenie efektu Herxheimera przy antybiotykach dożylnych). Zjawiłem się u niego po 10 dniach z wynikami badań. Doktorek stwierdził, że wszystko ok. i że nie zamierza więcej płacić za moje dolegliwości. (a płaciłem nawet za wizyty u niego ;))) ). Łaskawie zapisał mi kolejnych 10 tabletek doksycyliny (a w najnowszych opracowaniach trąbi ą o kilkumiesięcznej terapii „dożylnej”). Powiedział, że nic więcej nie może już zrobić. Doradził tylko aby za pół roku wykonać ponowne testy na obecność boreliozy… :)
Na szczęście miesiąc wcześniej -zanim jeszcze została wykryta u mnie borelka – zapisałem się w przychodni na wizytę u neurologa. Dziś wreszcie go odwiedziłem. Neurolog strasznie „zjechał” poprzedniego doktorka za olanie całej sprawy.
Dostałem wreszcie zlecenie na rezonans mózgowia, badanie dna oka. Dostałem skierowanie do kolejnej poradni chorób zakaźnych. W trybie pilnym miałem zjawić się w wojewódzkim szpitalu zakaźnym w Gdańsku. Parę godzi n temu próbowałem wbić się na „oddział”. Na miejscu dowiedziałem się że bez konsultacji w poradni o „oddziale” mogę zapomnieć.
Oficjalny okres czekania na konsultację w poradni – ponad miesiąc!!! Ubłagałem jednak babkę w rejestracji i jutro mam próbować swych sił. W międzyczasie sprawdziłem czas oczekiwania na rezonans magnetyczny – półtora miesiąca!!! Do wyboru mam wersję w pełni płatną za 650zł.
Jutro zobaczę czy uda mi się dostać do tej poradni. Jeśli wydarzy się coś ciekawego po drodze to z pewnością to opiszę na forum ;)
Powoli dochodzę do wniosku, że aby w Polsce chorować trzeba mieć wyjątkowo dużo siły i zdrowia :|
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż Panowie - niech ciemny lud głosuje dalej na społeczników pokroju Lesia, Alesia i Ola, a oni już zadbają - może nie o leczenie - ale przynajmniej o dobrą szpycę - preludzium cichego końca, tak pięknie dziś określanego (w kraju drewnianych trepów) mianem sedacji terminalnej"

Mniaaam....
Palce lizać!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jeszcze ad rem: nie ma szczepionki
http://www.wsse.gorzow.pl/?mod=news&act=sdetail&cID=firstpage&nID=82
oraz
http://www.psseswidnica.pl/szczepienia/borelioza.php
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Po przeczytaniu pierwszej części opowiadania stwiedziłem, że mam takie same objawy a żaden łapiduch nie potrafi powiedzieć co mi jest.
Zapisałem się na badanie boleriozy i okazuje się, że jestem zarażony.
I co teraz? Pierwszy wolny termin u specjalisty to 01.09.2004 słownie pierwszego września!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazik! Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia życzę :)
Choć z drugiej strony patrząc na służbę zdrowia (w Polsce) to bardziej bym życzył chyba cierpliwości, bo czasem kontakty z nimi to są gorsze od insektów z kosmosa" (kleszcz niczemu dobremu nie służy, nie jest w żadnej piramidzie żywieniowej, można go więc traktować w przyrodzie jako aliena ;)

Patrząc na Twoje przygody" z lekarzami, to można by niejedną pewnie Twoją wizytę zakończyć słowami, parafrazując pewien stary kawał o Leninie i dzieciach:

Kazik wyszedł od lekarza mówiąc dziękuję panie doktorze", a mógł zabić!

Cierpliwość to czasem w kontaktach ze służbą nie-zdrowia towar bardzo deficytowy.

Ja bym się mapkami specjalnie nie sugerował. Tego gówna już też nałapałem trochę, na szczęście bez specjalnych konsekwencji, bez względu na to, czy tam miały występować kleszcze, czy nie (z naciskiem, że tam miały n i e występować).
A co służby nie-zdrowia jeszcze, to onegdaj po którymś tam ukąszeniu kleszcza, który już napił się ze mnie tyle, że miał średnicę groszówki, to byłem niemal pewien, że mam zapalenie opon mózgowych (ból głowy prawie na granicy utraty przytomności, silne zawroty głowy, 2 noce bez snu itp.). Udałem się więc do lekarza lekko halsując i za którymś tam razem trafiłem w końcu w drzwi od przychodni. Do baby lekarki mówię w te słowy, że miałem kleszcza, no i pewnie mam zapalenie opon mózgowych. Na to baba-lekarz z drwiącym uśmiechem: to migrenowe, to zaraz pewnie panu przejdzie. Jako, że byłem na granicy świadomości to wyszedłem nie robiąc żadnych uwag (trafiłem w drzwi wyjściowe za pierwszym razem, ale po schodach zjechałem już na dupie). Konsekwencją tych migrenowych" bóli, było to, że tej siatki lekarstw, które dostałem na receptę, to nawet nie ruszyłem, bo nazajutrz następnego dnia rano karetką wylądowałem w Gdyni w Szpitalu Chorób Tropikalnych. Boreliozy, czy zapalenia opon mózgowych nie stwierdzono, ale za to jak się okazało przywlokłem ze sobą inszą chorobę, stricte tropikalną (3 tygodnie wcześniej wróciłem z 4 tygodniowej wyprawy trekkingowej przez Saharę).
Tak to więc działa ozpoznanie" lekarskie.

Kleszczy nie wyrywać, nie smarować masłem czy benzyną. To najgorsze co można zrobić! Najlepsza metoda to wypalenie skurwysyna. W warunkach polowych nie ma nic lepszego i skuteczniejszego. Sam tak parę razy zrobiłem. Zabija się go od razu, nie strzyka zarażoną śliną w głąb ciała, co ma miejsce, kiedy kleszcz się dusi spowodu posmarowania go masłem, czy zatruciem go benzyną.
Ponoć kleszcze desantują się na tych, którzy się jaskrawiej od tła ubierają. Pewnie to i prawda. Co i tak nie chroni tych chodzących w camo od niespodzianek. Kleszcze czatują na tych liściach, które można wstrząsnąć przechodząc obok. Dużo siedzi w paprociach (potwierdzam!). Kleszczy nałapałem już ok. dziesięciu chyba, co jest i tak liczbą niewielką zważywszy na to jak często i od jak dawna poruszam się po lesie. Z czego 4 znalazłem w okolicach brzucha. Kumple znajdywali kleszcze też za uszami, w okolicy pachwin, ale najczęście były to już zmasakrowane zwłoki kleszcza, który został zmiażdżony, bo kumpla coś jajca swędziały", więc się podrapał...

Lat temu chyba z 6 napisałem pod nickiem Pirx" dla potrzeb pewnego serwisu artykuł o kleszczach. W tym czasie raczej nie było informacji w necie nt. temat. Trochę bym w tym artykule pozmieniał, ale mniej więcej nadal jest aktualny.
adres: http://www.greendevils.pl/combat_course/survival/kleszcz/kleszcz.html


Kazik, 3maj sie!

wachmistrz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usuwanie kleszczy: z nitki ,(takiej do czyszczenia zębów),wyjąć kilka włokienek, zrobić pętelkę, założyć przy samej skórze ( swojej)i powoli !!!! ciągnąć nawet przez kilka minut- kleszcz musi puścić!!.
Ja latem nie chodzę po lesie, a jesli muszę to używam repelentów,głównie na spodnie i buty oraz co kilka minut,strzepuję łażące kleszcze ( wydaje mi się że kleszcze włażą od dołu -spodni, a nie spadają z góry).
Badań nie robiłem nigdy. Doxycyclinę ( Vibramycynę) udawało mi się przyjmować tylko przez 1.5 tygodnia.Szczepień nie ma.
Proszę nie róbcie atmosfery strachu, kleszcze,krętki borelii- były zawsze, zawsze atakowały ludzi i zwierzęta, np.kiła jest wywoływana też przez krętki (nieco inne).Problem diagnozy bardzo trudny,badania naprawdę bardzo drogie, leczenie trudne,może lepiej unikać narażeń. Ale nie łamcie się może testy badań wejdą do koszyka" :)pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
Ten post zamieniam powoli we własny blogo-pamiętnik :) Czyżby użalanie się nad sobą zaczynało sprawiać mi przyjemność? Na szczęście zamierzam się ograniczyć tylko do wydarzeń związanych z moją boreliozką.
Nie odzywałem się przez pewien czas, ze względu na pobyt w szpitalu. Niestety był to dla mnie czas stracony. Nadal nie mam rozpoczętego leczenia.
We wtorek miałem tzw „nakłucie lędźwiowe” czyli pobranie płynu rdzeniowo mózgowego z kręgosłupa. Wbicie igły jakoś zniosłem, ale po tym zabiegu przez całą dobę leżałem w łóżku bez możliwości podnoszenia głowy. Po jednym dniu mogłem się teoretycznie ruszać. Lecz w łóżku leżę już piąty dzień. Ubytek płynu rdzeniowo mózgowego sprawia, że w pozycji pionowej nie wytrzymuje dłużej niż 1 min. Występują silne bóle głowy. Ale ponoć to minie za pewien czas.
Wczoraj wybłagałem przepustkę do domu. (chcieli mnie przetrzymać do poniedziałku). Nie mogłem znieść głodowych racji żywieniowych i zapachu stęchlizny szpitalnego łóźka:) Piszę teraz na leżąco. Kompa ustawiłem sobie przy łóżku :)
W płynie rdzeniowo mózgowym nie wykryto przeciwciał. Lecz znajdują się one nadal w surowicy krwi. Doktorek w szpitalu orzekł, że to przeleczona borelioza i nie rozpoczął leczenia. Na nic się zdały opinie innych lekarzy, którzy twierdzą, że w płynie rdzeniowo mózgowym tylko u 20% pacjentów w zaawansowanym stadium są wykrywane przeciwciała. W międzyczasie zdążyłem się pozbyć kolan. Bolą mnie non stop i mam opuchliznę.
Wnioski są następujące: szansa na podjęcie leczenia istnieje jedynie w przypadku wystąpienia „rumienia” lub porażenia nerwu twarzowego :( Inny doktorek pocieszył mnie, że porażenie nerwu twarzowego czasem mija… A co gdy ktoś nie chce czekać aż będzie miał powykręcaną twarz??? Nic tylko zaśpiewać „nie mam dupy, ani ryja…druga opcja bardziej sprzyja”
Wojewódzki szpital zakaźny w Gdańsku olewam. Lekarz prowadzący oddział obserwacyjno-zakaźny jest niereformowalny. Ne uznaje opinii innych lekarzy. Nie zna nowych zagadnień dotyczących tej choroby.
Na szczęście w poradni przyszpitalnej jest inny lekarz, który znacznie lepiej siedzi w tym temacie. Prawdopodobnie za 2 tyg. u niego rozpocznę leczenie.
PS
Dzięki wszystkim za wsparcie. Wybaczcie te moje biadolenie…od tej służby zdrowia mam już poprzestawiane blachy w mózgu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witaj Kazik!!!!
nie chcę Cię martwić, ale jak 4 lata temu złapałem to choróbsko to jego skutki przestałem odczuwać jakiś rok temu - tak koło marca. Miałem to co Ty, tylko u mnie lekarz bardzo szybko wykrył chorobę. teraz jestem zdrów (chyba - bo konowałom jakoś do dziś nie ufam) brak pozycji pozytiv" w rubryce borelioza.

Ale na nieszczęście cały czas jestem senny. nie łączyłem tego do tej pory z boreliozą, ale muszę to sprawdzić.

Pozdr
Zocik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazik dzieki za to wszystko co piszesz. To nie zadne biadolenie ale cenny zbior doswiadczen bardzo pomocny osobom zainteresowanym. Życze (mimo wysilkow roznej masci przedstawicieli polskiej sluzby zdrowia) szybkiego powrotu do kondycji sprzed kontaktu z kleszczem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaziku, jest mi cholernie przykro gdy czytam kolejny wpis w Twym pamiętniku. Poznałem Ciebie razem z Twym entuzjazmem i tysiącem organizatorskich" pomysłów i jakoś nie mogę uwierzyć, że znalazło się takie shit, które ten entuzjazm i siły Tobie odebrało. Mam nadzieję, że naprawdę na krótko.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie,
Michał
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazik!trzymaj się.Bóle głowy po punkcji trwają tydzień (plus,minus 3 dni).Pij dużu płynów hypotonicznych,kawa?moze pomóc,jak jestes w szpitalu poproś o kroplówkę z soli fizjologicznej z hydrocortisonem-powinno pomóc :) no niełam sie,a problem boreliozy jest trudny. pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dziewiątego dnia…zmartwychwstałem:))) Wreszcie mogę chodzić. Co prawda główka jeszcze boli, ale czuje, że jest coraz lepiej. Tzn. dochodzę do stanu wyjściowego z przed nakłucia lędźwiowego.
Całą swoją złość przelałem na papier. Leżąc przez te dni w łóżku napisałem scenariusz do amatorskiego filmiku :) (kiedyś bawiłem się w kino off-owe ) Jeśli kiedyś go zrealizuje to Spilberg chyba pójdzie z torbami…:)

Dzięki wszystkim za miłe słowa:
Janushew – kawa pomogła :)
Zocik – jak u ciebie wyglądało te szybkie wykrycie choroby? Po jakim czasie od wystąpienia objawów byłeś leczony i czy pamiętasz może jak długo dostawałeś antybiotyki? U mnie objawy utrzymują się od roku i liczę się już z dużo gorszymi konsekwencjami.
Posmol – nie warto czekać miesiąc na wizytę. Ja za 30 zł mogłem zgłosić się u lekarza bez rejestracji. Obyś nie musiał przechodzić przez to samo co ja :) Powodzenia!

Info dla studentów – jeśli nie chcesz ponieść kosztów leczenia szpitalnego, koniecznie sprawdź czy jesteś ubezpieczony. Ja wcześniej myślałem, że jeśli się studiuje na dziennych to o ubezpieczenie ZUSowskie nie trzeba się martwić. Matka jest już na emeryturze, okazało się, że nie jestem ubezpieczony. Nie byłem wpisany w jej zusowskiej legitymacji. Dzięki znajomościom – formalności związane ze zgłoszeniem do ubezpieczenia zostały załatwione w przeciągu kilku godzin. Gdyby nie ta akcja to zostałbym obciążony kosztami badań i całego pobytu w szpitalu.

A i jeszcze jedna sprawa dla osób z 3miasta. Testy na boreliozę w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Gdańsku na ul. Smoluchowskiego kosztują 39zł http://www.wsz.gdansk.ids.pl/laboratorium/cennik.html a w Instytucie Medycyny Tropikalnej w Gdyni ponad 60zł.

W poniedziałek było jeszcze beznadziejnie. Zjawiłem się w szpitalu po formalny wypis. (w samochodzie musiałem leżeć na tylniej kanapie :) ) Wiedziałem, że jestem w stanie wytrzymać na stojaka ok. 5 min. Myślałem, że w tym czasie wszystko załatwię. Wpadłem do lekarza na oddział, a ten mnie zdołował, że na wypis muszę zaczekać godzinkę. Wiedziałem, że tyle nie wytrzymam. Strzeliłem kit, że przejdę się w odwiedziny do znajomego. Wpadłem do sali, w której wcześniej leżałem. Pogadałem trochę z kolesiem, który również był po punkcji. Przez ten czas mogłem się „podładować” w pozycji leżącej :) Gdy po godzinie zjawiłem się w gabinecie lekarskim po wypis, myślałem, że się przed nim zrzygam. Gościu przedłużał rozmowę. A ja zrobiłem się cały blady i spocony. Gdy dostałem do łapy wszystkie papiery – wystrzeliłem na kibelek.

Lekarz wyjaśnił mi swoje wątpliwości. Nie podjął leczenia antybiotykowego, gdyż uważał, że mój ból kolan wynika z przepracowania :)))) (a od kilku miesięcy mój poziom aktywności utrzymuje się na zerowym poziomie). Pozostałe objawy neurologiczne są według niego niejednoznaczne (brakuje porażenia nerwu twarzowego :) ) Gościu mnie pocieszył, że jeśli ból kolan się utrzyma to za 2 tyg. wyląduje u nich na kurację antybiotykową.

Za 2 tyg napiszę kolejny odcinek serialu. Czeka mnie rezonansik MRI
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakis czas temu pisalem juz te slowa, a poniewaz temet powtarza sie co roku - przypomne je:
W wypadku ukaszenia przez kleszcza, jako profilaktyka przeciw boreliozie stosuje sie preperaty doxycycliny o ktorej juz ktos wspominal w jednym z poprzednich postow. Tzn jak wiecie ze ukasil was kleszcz o co jest latwo, zaraz po stwierdzeniu tego faktu powinno sie profilaktycznie przyjac 200mg doxycycliny jak najszybciej po ukaszeniu przez kleszcza. Tak mowia oficjalne rekomendacje Amerykanskiego Towarzystwa Chorob Zakaznych ktore w naszym kraju uwazane sa za wiekrzosc zakaznikow za wiazace. Niektorzy z nich mowia nawet o lyknieciu a raz" i do 400mg tego antybiotyku, a potem po 100 mg tego leku dwa razy na dobe az do wyczerpania opakowania. Mysle ze w dobie tak duzego zagrozenia przez kleszcze zwlaszcza w tym okresie, warto zaopatrzyc sie w ten antybiotyk i miec go zawsze pod reka", a w razie potrzeby lyknac 2-4 tbl na raz (tabletki sa po 100mg jedna.
Przy okazji: preparatow doxycycliny w naszym kraju jest kilka, a najwygodniejsze z nich to: Unidox(cena za 1 opakow-6,02zł), Doxyratio (cena za 1 opakowanie-4,5zł). Niestety sa to leki na recepte.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie