Skocz do zawartości

Co kryje e-mail płk. Gaja do ministra Dworczyka. "To ewidentnie sprawa niebezpieczna"


Rekomendowane odpowiedzi

Rosyjski komunikator Telegram ujawnił korespondencję Michała Dworczyka. Jednym z autorów maila do szefa KPRM jest jego doradca płk Krzysztof Gaj, skompromitowany antysemickimi i antyukraińskimi wypowiedziami. W korespondencji – jeśli jest ona prawdziwa – krytykuje on rozwiązania amerykańskie dotyczące wojskowego systemu na rzecz polskich, które jeszcze nie istnieją. Według naszych informatorów to element "wojenki" między resortem obrony i Kancelarią Premiera.

Płk Gaj jest człowiekiem ze środowiska Antoniego Macierewicza, który musiał odejść z wojska po ujawnieniu jego antyukraińskich i antysemickich wypowiedzi 

W 2018 r. płk Gaj znalazł zatrudnienie u szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka 

Publikowane na Telegramie dokumenty – jeśli są prawdziwe – przedstawiają maile płk. Gaja do Dworczyka

Płk Gaj dyskredytuje w nich dwóch oficerów Inspektoratu Uzbrojenia i amerykański zespół dowodzenia bateriami Patriot na rzecz polskiego, który jeszcze nie istnieje 

Przeraża mnie, że kwestie związane z zaawansowaną technologią zbrojeniową tłumaczy ministrowi Dworczykowi płk Gaj, który w wojsku był kadrowcem – mówi oficer, który służył z płk. Gajem

– Ujawnienie tego typu danych przy trwających rozmowach jest niewątpliwie szkodliwe. To ewidentnie sprawa niebezpieczna z punktu widzenia obronności Polski – mówi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego

Hakerzy włamali się na prywatną skrzynkę mailową Michała Dworczyka, szefa Kancelarii Premiera. Informacja o tym znalazła się na facebookowym profilu jego żony we wtorek wieczorem.

Kilka godzin później w wydanym oświadczeniu Michał Dworczyk przyznał, że takie zdarzenie mało miejsce, lecz zapewnił, że na jego skrzynce mailowej nie znajdowały się informacje, "które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny".

Tymczasem dokumenty, rzekomo skradzione z poczty ministra, nadal publikuje rosyjski komunikator internetowy Telegram. Zakładając, że są autentyczne, to znajduje się tam m.in. mail, który szef Kancelarii Premiera miał otrzymać od swojego doradcy płk. Krzysztofa Gaja. Korespondencja dotyczy negocjacji bardzo wrażliwego z punktu widzenia obronności państwa systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu o kryptonimie "Narew".

"Napaleni entuzjaści amerykańskiego sytemu IBCS"

Wojsko nie ujawnia szczegółów tych rozmów zasłaniając się tajemnicą. Analizując jednak treść korespondencji ministra Dworczyka z płk. Gajem można się sporo dowiedzieć.

21 stycznia 2021 r. płk Gaj pisze: "Dwaj oficerowie IU SZ (Inspektorat Uzbrojenia Sił Zbrojnych – instytucja zajmująca się zakupami sprzętu dla wojska – red.), co do których ustalono, że prą do nabycia przez Najjaśniejszą sytemu IBCS to: (tu padają nazwiska oficerów – red.)". Następnie pułkownik próbując ich dyskredytować dodaje, że podają sprzeczne informacje w zależności od tego, z którą instytucją rozmawiają.

"Panie Ministrze, oto co ustaliłem w Radwarze" (firma Polskiej Grupy Zbrojeniowej – red.) – pisze dalej płk. Gaj w mailu do Dworczyka – "w IU są napaleni entuzjaści amerykańskiego sytemu IBCS. Forsują jego zakup tak gorąco, że chcą utrącić nasz narodowy system w ramach programu ("Narew" – red.)". Pułkownik wyjaśnia też ministrowi, dlaczego amerykański system jest złym rozwiązaniem.

IBCS to zintegrowany zespół dowodzenia bateriami Patriot, które polska kupiła w 2018 r. w ramach programu obrony powietrznej średniego zasięgu o kryptonimie "Wisła". System ten zaprojektowano jako rozwiązanie otwarte i elastyczne do zarządzania walką. Dlatego może on być też częścią systemu "Narew".

Korespondencja między pułkownikiem a szefem Kancelarii Premiera odbywa się w newralgicznym dla programu "Narew" momencie. W MON trwało właśnie przyjmowanie ostatnich wniosków do fazy analityczno-koncepcyjnej programu. W kwietniu, czyli cztery miesiące później, szef MON Mariusz Błaszczak ogłosi zakończenie tego etapu i przytępienie do rozmów z konkretnymi wykonawcami. Szczegóły nadal są owiane tajemnicą.

Należy jednak przyjąć, że kiedy płk Gaj i minister Dworczyk wymieniali maile, zapadały najważniejsze decyzje dotyczące choćby tego, czy "Narew" podobnie, jak "Wisła" będzie wyposażona w amerykański system IBCS czy jednak polski system, stworzony przez firmę PIT Radwar, która od dawna ostrzy sobie na ten projekt zęby. Problem w tym, że na razie nie pokazała konkretnych rozwiązań.

"Niebezpieczna sprawa z punktu widzenia obronności Polski"

Wojskowi są zgodni, że IBCS jest kluczowy dla sprawnego funkcjonowania systemów obrony powietrznej.

– Wielu ekspertów stało na stanowisku, że jeśli już kupujemy Patriota, to powinniśmy go kupić z IBCS, który jest wdrażany w armii amerykańskiej, co pozwala dokładać do niego kolejne elementy. Jednak lobby PGZ, a głównie PIT Radwar, twierdzi, że w ramach "Narwi" zrobi taki system we własnym zakresie i będzie to system narodowy. Zatem ten mail jest elementem wojenki między MON-em, a KPRM, czyli ludźmi z otoczenia Dworczyka – mówi nasz informator. I dodaje: – Jeśli PIT Radwar zrobi własny system, to nie ma problemu, by go później połączyć z IBCS. Tylko nie zarzynajmy po drodze IBCS-a – mówi jeden z oficerów.

Nasi rozmówcy twierdzą też, że treść maila stawia nasz kraj w niekorzystnym świetle w rozmowach z najpoważniejszym dostawcą sprzętu wojskowego, czyli Amerykanami. Obawiają się, że doszło do naruszenia tajemnicy przy wojskowych negocjacjach.

– Ujawnienie tego typu danych przy trwających rozmowach jest niewątpliwie szkodliwe. To ewidentnie sprawa niebezpieczna z punktu widzenia obronności Polski – mówi gen. Piotr Pytel, był szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

– Pytanie czy ujawnione maile stanowią tajemnicę, bądź nie, jest mocno dyskusyjne. Nasze przepisy dość enigmatyczne to opisują. Dodatkowo część z informacji dotyczących programu "Narew" już się pojawiała na posiedzeniach sejmowych komisji obrony. Natomiast już sama treść maila dyskredytuje zarówno piszącego, jaki i odbiorcę. Język, którego używa ten oficer świadczy o tym, jakie zaplecze "eksperckie" posiada nasz rząd. A to mnie przeraża – mówi gen. Mirosław Różański, były dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych.

Raport wysłany na Nowogrodzką

Kolejny wątek jaki porusza płk Gaj w mailu do Michała Dworczyka dotyczy ukraińskiej rakiety R-27. Polskie firmy przy programie "Narew" szukały zagranicznych kooperantów, które sprzedałby licencję do produkcji rakiet, ponieważ nasz przemysł nie ma takich kompetencji. Rozmowy toczyły się też z Amerykanami, Brytyjczykami, czy Izraelem.

W tygodniku "Polityka" Marek Świerczyński ujawnił, że pod koniec 2020 r. przedstawiciele polskiej firmy Grupa WB wysłali do KPRM i siedziby PiS na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie raport, w którym porównują zachodnie rozwiązania z propozycją opartą na produkowanej na Ukrainie rakiecie R-27. Wskazują jednocześnie, że pod wieloma względami takie rozwiązanie będzie lepsze niż zachodnie propozycje.

– To jest rakieta pochodzenia radzieckiego. Ukraina ma do niej prawa i może ją produkować. Zasadniczo jest to rakieta lotnicza, czyli powietrze-powietrze, ale nie jest wykluczone, że po odpowiedniej modyfikacji mogłaby stanowić efektor (nośnik ładunku bojowego, najczęściej rakieta z głowicą – red.) do naszej "Narwi". Nie była ona jednak wcześniej rozpatrywana, ponieważ patrzyliśmy na efektory nowocześniejsze – mówi jeden z naszych rozmówców.

Płk Gaj w mailu tłumaczy Dworczykowi, czym jest ta rakieta i jakie ma słabe punkty. Ewidentnie też nie jest zwolennikiem tego rozwiązania.

Pod koniec kwietnia tego roku minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował, że program "Narew" wchodzi w fazę realizacji, obejmującej negocjacje z wykonawcą oraz podpisanie umowy. Nie wiadomo, czy ujawnione maile pokrzyżują te plany.

Kolega Macierewicza doradza Dworczykowi

Płk Gaj jest kontrowersyjną postacią. Po odejściu z armii w 2011 r. związał się z Antonim Macierewiczem. Stał się jego nieformalnym doradcą i ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych (NCSS) założonego przez Jacka Kotasa. Tygodnik "Polityka" ujawnił, że kierowana przez Kotasa spółka deweloperska Grupa Radius miała związki z rosyjskimi oligarchami, służbami i mafią.

Nieistniejące już dziś NCSS skupiało sporą grupę ludzi związanych z Macierewiczem. Tam też powstała koncepcja utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, której jednym z autorów był właśnie płk Gaj.

Zanim trafił on na polityczne salony służył w wojskach pancernych m.in. 17. Brygadzie Zmechanizowanej, gdzie był kadrowcem i zajmował się systemem mobilizacji.

– Przeraża mnie, że kwestie związane z zaawansowaną technologią zbrojeniową tłumaczy ministrowi Dworczykowi płk Gaj, który w wojsku był kadrowcem. To jest poziom, do którego on doszedł jako żołnierz. Potem zaczął się bawić w politykę – mówi oficer, który służył razem z płk. Gajem.

Już w cywilu pułkownik stał się niejawnym doradcą najpierw posła, potem ministra obrony Antoniego Macierewicza. Wtedy też wrócił do armii i awansował najpierw na stopień podpułkownika, potem pułkownika. Jak mówią nasi rozmówcy, kazał się też nazywać ekspertem od broni pancernej.

4 stycznia 2016 r. został szefem Zarządu Organizacji i Uzupełnień Sztabu Generalnego Wojska Polskiego lecz po zaledwie kilku miesiącach został przeniesiony do rezerwy kadrowej, kiedy ujawniono jego antysemickie i antyukraińskie wypowiedzi.

"Nie jestem rusofilem (podkreślam to stanowczo), ale w tym miejscu doskonale rozumiem Putina – to są faszyści. I Putin ma w zupełności rację – z nimi trzeba walczyć, bo Europę z ich przyczyny ogarnie pożoga" – tak pisał o Ukraińcach w gorącym okresie wojny z Rosją w październiku 2014 r., na kojarzonym z rosyjskimi sympatiami portalu Kresy.pl.

Po ujawnieniu przez media, że Gaj obserwował na Facebooku takie strony jak "Nie dla Ukrainy w UE", "Stop UPAdlaniu polskiej ziemi", "Antymajdan Polska", czy grupę dyskusyjną "Grupa przeciwko OUN-UPA", skasował swoje konto.

Mały MON przy premierze

W 2018 r. Anna Gielewska w tygodniu "Wprost" ujawniła, że skompromitowany pułkownik znalazł zatrudnienie w Kancelarii Premiera. Ściągnął go tam właśnie minister Michał Dworczyk. Od osób związanych z PiS słyszymy, że ambicją szefa Kancelarii Premiera jest stanowisko ministra obrony.

Dlatego z inicjatywy Dworczyka przy urzędzie szefa rady ministrów został powołany Departament Analiz Przygotowań Obronnych Administracji zajmujący się sporządzaniem analiz i rekomendacji w zakresie bezpieczeństwa narodowego, obronności i zarządzania kryzysowego. Tak powstał alternatywny do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego ośrodek przy premierze i właśnie do niego trafił płk Gaj.

Głównym zadaniem pułkownika jest konsultowanie ustawy dotyczącej dostępu do broni, ale doraźnie – jak mówią nasi rozmówcy – miał on monitorować dla ministra Dworczyka najważniejsze kwestie związane z funkcjonowaniem armii. – Stąd jego zainteresowanie programem obrony powietrznej "Narew" – mówi nasz informator.

Przypomnijmy, obrona powietrzna ma składać się z trzech poziomów. Pierwszy – system "Wisła" – oparty na amerykańskich bateriach Patriot przeznaczony jest do obrony polskiego nieba przed najwyżej latającymi samolotami czy pociskami balistycznymi, takimi jak rosyjskie Iskandery. Ten system został już zakontraktowany w Stanach Zjednoczonych i częściowo opłacony. MON czeka na jego dostawy.

Niżej lecące samoloty, pociski i bezpilotowce ma zwalczać system "Narew". Oparty ma być na wyrzutniach pocisków rakietowych z importu, lecz produkowanych na licencji w Polsce.

Najniższy poziom tego sytemu mają tworzyć przeciwlotnicze zestawy rakietowe polskiej produkcji Poprad i Pilica. Będą one chronić zgrupowania wojsk, bazy oraz instalacje przez atakiem z powietrza.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/atak-hakerski-na-michala-dworczyka-co-kryje-e-mail-plk-gaja/xkly789,79cfc278

 

PS Prośba- srbm, zanim zaczniesz, że Onet itp itd, wykrztuś wreszcie, że Orzeł może z niesprawnym systemem p/poż pływać, czy nie bardzo...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy państwo z dykty, więc mnie tu już nic nie zdziwi. A odnośnie tego Pułkownika, to z jednym się z nim zgadzam - UPAina z państwowym kultem Bandery, UPA i innych zbrodniarzy nigdy nie będzie naszym sojusznikiem i na dłuższą metę nic dobrego nas od nich nie czeka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Czlowieksniegu napisał:

Rosyjski komunikator Telegram ujawnił korespondencję Michała Dworczyka. Jednym z autorów maila do szefa KPRM jest jego doradca płk Krzysztof Gaj, skompromitowany antysemickimi i antyukraińskimi wypowiedziami. W korespondencji – jeśli jest ona prawdziwa – krytykuje on rozwiązania amerykańskie dotyczące wojskowego systemu na rzecz polskich, które jeszcze nie istnieją. Według naszych informatorów to element "wojenki" między resortem obrony i Kancelarią Premiera.

Płk Gaj jest człowiekiem ze środowiska Antoniego Macierewicza, który musiał odejść z wojska po ujawnieniu jego antyukraińskich i antysemickich wypowiedzi 

W 2018 r. płk Gaj znalazł zatrudnienie u szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka 

Publikowane na Telegramie dokumenty – jeśli są prawdziwe – przedstawiają maile płk. Gaja do Dworczyka

 

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/atak-hakerski-na-michala-dworczyka-co-kryje-e-mail-plk-gaja/xkly789,79cfc278

  Śmierdzi  fejkiem na kilometr a TY to wrzucasz bez choć minimalnej próby weryfikacji ?

 Jutro "odkryją" dziecięce, gejowskie czy zoofilskie filmy porno na tej skrzynce i  też tak bezrefleksyjnie wrzucisz ?

 Ciągniesz forum w stronę "Pudelka" ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 sekund, pierwszy wynik w Google i komentarz:

Historia z rzekomym wyciekiem tajnych danych z poczty ministra Dworczyka wpisuje się w najbardziej banalny szablon rosyjskiej prowokacji. Tylko zupełnie nierozgarnięci dziennikarze mogliby uwierzyć, że żona ministra podaje na swoim koncie w mediach społecznościowych informację, że przez zhakowanie prywatnej skrzynki pocztowej jej męża tajne państwowe dokumenty wyciekły do rosyjskiej sieci - i jeszcze podaje gdzie tych „dokumentów” szukać. Od tego są służby, rzecznik prasowy, urzędnicy i politycy - a jednak Onet podał zgodnie tę informację, aby wybrzmiała jak autentyczne wydarzenie. Wyobrażacie sobie Państwo, że małżonka wysokiego urzędnika państwowego wyprzedza w informowaniu świata nawet swojego męża, po czym pisze, że wyciek tajnych dokumentów zagraża bezpieczeństwu kraju, a dalej informuje gdzie można znaleźć owe dokumenty? W dodatku robi poważny błąd językowy, jakby tłumaczyła zdanie z języka rosyjskiego?

"Sprawcami zostały skradzione dokumenty służbowe (…)"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, takafura napisał:

W dodatku robi poważny błąd językowy, jakby tłumaczyła zdanie z języka rosyjskiego?

Trochę się spóźniłeś, bo oficjalnie podano, że za żonę tego D. podszyli się hakerzy. Natomiast co tam faktycznie na mailach było, a co jest ewentualną prowokacją - to tylko służby i zainteresowany wie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, balans napisał:

Trochę się spóźniłeś, bo oficjalnie podano, że za żonę tego D. podszyli się hakerzy. Natomiast co tam faktycznie na mailach było, a co jest ewentualną prowokacją - to tylko służby i zainteresowany wie...

 Nie zgłębiałem tematu, pierwszy wynik w google. Poświęciłem 15 sekund aby nabrać przekonania graniczącego z pewnością że to wali fejkiem z kilometra.

Skąd nagle u Ciebie takie zawahanie i wspominanie o prowokacji służb ?!  W bantustanie, tenkraju z dykty wiadomo że ministrowie gromadzą ściśle tajną korespondencję na skrzynkach mejlowych onetu czy wp.pl.

Ps. Nawet ja gdy przesyłam przez net fakturę na 50 zł czy chcę przeczytać pocztę to muszę uruchomić połączenie przez sieć VPN *

 

* VPN (wirtualna sieć prywatna) to bezpieczne, szyfrowane połączenie między dwiema sieciami lub między użytkownikiem i siecią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, takafura napisał:

Skąd nagle u Ciebie takie zawahanie i wspominanie o prowokacji służb ?!

Nie miałem na myśli prowokacji naszych służb,ale wiedzę jaką zapewne posiadają na temat tego, co faktycznie się w mailach znajdowało. A to że nasi politycy zachowują się nieodpowiedzialnie, to świadczą o tym chociażby słynne taśmy, gdzie dali się podsłuchać jak dzieci w piaskownicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoznawanie nieprawdziwych informacji:

Sprawdzaj informacje, które przeglądasz

  1. Zanalizuj stronę – czy wygląda ona na wiarygodną, czy jest profesjonalnie przygotowana, czy autorzy są znani, czy znane są źródła finansowania strony. Warto sprawdzić na jakiej domenie istnieje strona – czy adres jest nietypowy, domena nie pochodzi z egzotycznych krajów.
     
  2. Zweryfikuj źródła, na które powołuje się autor artykułu. 
     
  3. Sprawdź strukturę artykułu. Czy jest napisany w emocjonalnym tonie? Czy oddzielono fakty od opinii? Czy nagłówek jest spójny z resztą artykułu?  Artykuły godne zaufania są utrzymane w spokojnym tonie.
     
  4. Porównaj artykuł z inną wiarygodną stroną internetową. Sprawdź w jakim świetle ta informacja została przedstawiona w innym źródle, czy uwzględnione zostały różne opinie. Warto przejrzeć informacje uzyskane z innych wyszukiwarek, a także ze stron internetowych, które zajmują się daną tematyką. Istotnym źródłem mogą być serwisy gazet, a także publikacje naukowe dostępne w otwartym dostępie, w bazach artykułów naukowych uniwersytetów.
     
  5. Zbadaj w jaki sposób zostali przedstawieni bohaterowie artykułu. Czy przedstawiono ich różne opinie? Czy tekst nie powiela stereotypów i uproszczeń?

 

(https://www.gov.pl/web/baza-wiedzy/rozpoznawanie-nieprawdziwych-informacji )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gen. Pytel: włamanie na skrzynkę ministra Dworczyka to operacja obcych służb specjalnych

- W e-mailu płk. Krzysztofa Gaja do szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka jest aspekt, który może wskazywać na grę służb w zakresie osłabiania naszych więzów sojuszniczych, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. Identyfikuję to z tym, że płk Gaj niejako donosi panu Dworczykowi, kto w Inspektoracie Uzbrojenia, instytucji zajmującej się zakupami dla wojska, reprezentuje "ukrytą opcję amerykańską" – mówi Onetowi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

- Służba Kontrwywiadu Wojskowego wprowadziła bezpieczny system łączności niejawnej dla urzędników resortu obrony, zlikwidowany bezpośrednio po objęciu stanowiska szefa MON przez Antoniego Macierewicza. Dzisiaj rządzący politycy "są mądrzejsi" od służb, a służby pokornie przyjmują ten narzucony stan – mówi generał

Gen. Pytel uważa, że za operacją włamania na skrzynkę ministra Dworczyka mogą stać Rosjanie bądź Białorusini: – Ewentualnie inna obca służba stosująca wyrafinowaną taktykę. Jednak jest to dla mnie mniej prawdopodobne niż atak ze Wschodu 

Dla amerykańskich analityków e-mail płk. Gaja będzie sygnałem, że już w styczniu na poziomie polskiego rządu działo się coś złego. Oficer, który ma kontakt z ministrem z Kancelarii Premiera, wskazuje palcem na "entuzjastów amerykańskich systemów obronnych", jako na coś potencjalnie szkodliwego dla obronności Polski – podkreśla gen. Pytel 

Zwraca uwagę, że w e-mailu płk. Gaja do ministra Dworczyka jest fragment dotyczący próby elektromagnetycznej na poligonie w Nowej Dębie. – Z punktu widzenia Rosjan to mogło być istotne – mówi

Edyta Żemła, Onet: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada sprawę włamania na pocztę szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Ale czy nie powinna wcześniej zadbać o bezpieczeństwo korespondencji tak ważnych urzędników?

Gen. Piotr Pytel: Nie prowadzi się takiej korespondencji w mediach, których nie da się skutecznie zabezpieczyć, a do nich należą prywatne skrzynki e-mail. Zresztą nie jest w kompetencji ABW, ani żadnej innej służby zabezpieczanie korespondencji prowadzonej przez polityków na ich prywatnych skrzynkach. Do prowadzenia korespondencji urzędników ministerialnych służą oddzielne, zabezpieczone systemy resortowe.'

Przed 2016 r. służby szkoliły rządzących w zakresie bezpiecznego użytkowania komunikacji elektronicznej. W MON robiła to SKW, która wydała także praktyczny poradnik o tym traktujący, wprowadziła bezpieczny system łączności niejawnej, zlikwidowany bezpośrednio po objęciu stanowiska szefa MON przez Antoniego Macierewicza. Dzisiaj rządzący politycy "są mądrzejsi" od służb, a służby pokornie przyjmują ten narzucony stan.

Kto pana zdaniem stoi za tym włamaniem?

We wtorek wieczorem na facebookowym profilu Agnieszki Dworczyk, żony Michała Dworczyka, pojawiła się wiadomość, która brzmiała tak: "Z przykrością muszę poinformować, że moja skrzynka e-mail została zhakowana przez nieznane osoby. Sprawcami zostały skradzione dokumenty służbowe".

Fraza "sprawcami zostały skradzione" jest zbudowana na składni gramatycznej charakterystycznej dla języka rosyjskiego. Może to wskazywać na Rosjan lub Białorusinów. Ale może być to również intencjonalne zmylenie co do autora operacji – bo musimy tu mówić o wrogiej operacji wojny informacyjnej lub informacyjno-psychologicznej.

Mamy więc ślad wskazujący na Rosjan, bądź Białorusinów ewentualnie sugerujący inną obcą służbę stosującą wyrafinowaną taktykę. Jednak jest to dla mnie mniej prawdopodobne niż atak ze Wschodu. Na ostateczne oceny jest stanowczo za wcześnie.

Atakujący przechodzi do trzeciej fazy

Co przemawia za tym, że była to wroga operacja obcych służb, a nie zwykłe hakerskie włamanie?

Proszę zauważyć sekwencję tego ataku. Najpierw do sieci przedostały się dokumenty sprawiające wrażenie mało istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, aczkolwiek tych dotyczących polityki RP w odniesieniu do Białorusi i imigracji nie możemy uznawać za neutralne, ponieważ mówią o istotnych zmianach m.in., że okres oczekiwania na otrzymanie obywatelstwa w Karcie Polaka może zostać skrócony z trzech lat do roku.

Na pierwszy rzut oka te dokumenty nie posiadają znaczenia strategicznego, nic też nie wiemy na temat ich autentyczności. To jest pierwsza faza operacji. Druga to odpowiedź ministra Dworczyka, który potwierdza, że zostało dokonane włamanie na jego skrzynkę. Wydał je sprowokowany tym, co się stało, pośrednio autoryzując fakt wycieku dokumentów państwowych.

Zobacz również: Hakerzy włamali się na jego prywatną skrzynkę. Kim jest Michał Dworczyk?

W tym monecie atakujący przechodzi do trzeciej fazy – ujawnia dokumenty istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, czyli m.in. e-mail, który wysłał do ministra Dworczyka płk Krzysztof Gaj, dotyczący systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu o kryptonimie "Narew".

W dokumencie tym jest jeden aspekt, który może wskazywać na grę służb w zakresie osłabiania naszych więzów sojuszniczych, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. Identyfikuję to z tym, że płk Gaj niejako donosi panu Dworczykowi, kto w Inspektoracie Uzbrojenia, instytucji zajmującej się zakupami dla wojska, reprezentuje "ukrytą opcję amerykańską".

Sygnał dla Amerykanów, że na poziomie polskiego rządu działo się coś złego

Płk Gaj w tym e-mailu dyskredytuje dwóch oficerów, którzy od lat zajmują się obroną powietrzna, to oni wynegocjowali umowę z Amerykanami na zakup baterii Patriot. Ich kompetencji i merytorycznego przygotowania trudno kwestionować. Z drugiej strony, jak można poważnie traktować słowa płk. Gaja, który był kadrowcem w wojsku?

Tak, ale to wiedzą osoby zorientowane. Natomiast jeżeli zatrzymamy się na poziomie komunikatu bez posiadania wiedzy specjalistycznej, czyli odnosimy się do dużej części opinii publicznej, a nawet wielu polityków formacji rządzącej, to inaczej należy odbierać wymowę tego e-maila.

Na pewno będzie on też studiowany przez obce i sojusznicze służby. Dla amerykańskich analityków będzie to sygnał, że już w styczniu na poziomie polskiego rządu działo się coś złego. Oficer, który ma kontakt z ważnym ministrem z Kancelarii Premiera, wskazuje palcem, na "entuzjastów amerykańskich systemów obronnych", jako na coś potencjalnie szkodliwego dla obronności Polski.

Czytając tego e-maila widać wyraźnie, że płk. Gaj nie za bardzo orientuje się w tematyce, o której pisze. Natomiast istotne jest to, że jeżeli się raportuje o takich sprawach, w alarmistyczny sposób, to ma się pewność, że ten minister chętnie nadstawi ucha na informacje dotyczące aktualnej amerykańskiej oferty uzbrojenia.

Chodzi o informacje dyskredytujące amerykańską ofertę wojskową?

Przecież od ostatnich wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, to nie pierwszy raz, gdy mamy do czynienia z przedziwnymi zachowaniami polskich polityków partii rządzącej. Wystarczy wspomnieć zakup tureckich dronów, czy brak kontaktów pomiędzy Polską a USA na najwyższym szczeblu, które są istotne na poziomie symbolicznym, ale też wpływają integrująco na nasze więzi transatlantyckie. Amerykanie mogą więc odczytać tego e-maila, jako sygnał istniejącego klimatu polowania, nagonki na zwolenników amerykańskiej opcji uzbrajania polskiej armii, który jest akceptowany na poziomie rządowym.

Skoro płk Gaj pisze do ministra, to pewnie wie, że ten chętnie takie informacje przyjmie. Niczego przecież nie tłumaczy. To wygląda tak, jakby obie strony wiedziały, o czym mowa. To mnie w tym wszystkim niepokoi.

Coś jeszcze zaniepokoi Amerykanów?

Ich niepokój wzbudzi też zdanie z e-maila napisane przez płk. Gaja, brzmiące tak: "Dwaj oficerowie IU SZ, co do których ustalono, że prą do nabycia przez Najjaśniejszą systemu IBCS". Wiadomo przecież, że IBCS to amerykański system. Niepokojący będzie też kolejny fragment "Panie Ministrze, oto co ustaliłem w Radwarze w IU są napaleni entuzjaści amerykańskiego systemu IBCS. Forsują jego zakup tak gorąco, że chcą utrącić nasz narodowy system w ramach programu »Narew«".

Problem polega na tym, że Amerykanie będą to czytać i będą robić analizy polityczne dotyczące aktualnego stosunku poszczególnych osób w naszym rządzie wobec realizacji ich narodowych interesów. Pod tym kątem ten dokument będzie analizowany i wydaje mi się, że wymiar polityczny związany z wyciekiem tych dokumentów jest najbardziej istotny.

To ewidentnie sprawa niebezpieczna

Czy treść e-maila, jest informacją wrażliwą, ważną dla obcych służb?

Trudno powiedzieć, na jakim etapie są rozmowy pomiędzy stroną polską a Amerykanami w sprawie programu "Narew" i pozyskania systemu IBCS. Korespondencja pomiędzy płk. Gajem i ministrem Dworczykiem jest ze stycznia, kiedy nadal trwała faza analityczno-koncepcyjna programu "Narew".

Izrael chroni Żelazna Kopuła, a co strzeże bezpieczeństwa Polski?

Ujawnienie tego typu danych przy trwających rozmowach, nawet na poziomie pracy koncepcyjnej, czy badania rynku, kiedy sprawdzamy, które elementy pasują do naszej koncepcji obrony w zakresie uzbrojenia i sprzętu wojskowego jest niewątpliwie szkodliwe. To ewidentnie sprawa niebezpieczna z punktu widzenia obronności Polski.

Szkodliwa dla bezpieczeństwa kraju?

Oczywiście wyciek informacji wrażliwych generuje takie zagrożenia, natomiast jeśli mówimy o danych podawanych w e-mailu przez płk. Gaja, warto zwrócić uwagę na fragment dotyczący próby elektromagnetycznej na poligonie w Nowej Dębie.

Na przykład z punktu widzenia Rosjan to mogło być istotne. Jeśli tego e-maila pozyskali przed 5 lutego, a właśnie wtedy miały się odbywać wspomniane próby, to najprawdopodobniej była to informacja wrażliwa. Musimy też pamiętać, że czas publikacji tego dokumentu nie równa się czasowi jego pozyskania przez przeciwnika. On mógł być uzyskany już 21 stycznia 2021 r. w dniu napisania go przez płk. Gaja, czyli przed jego wyjazdem do Nowej Dęby.

Nie wiem, jakie tam odbywały się próby elektromagnetyczne, nie wiem, kto je prowadził, czego dotyczyły, czy rodzaju uzbrojenia, czy odporności systemów na oddziaływanie fal elektromagnetycznych, natomiast jeśli taka informacja została przechwycona, to wywiad przeciwnika nastawił skuteczne sensory osobowe i techniczne na rozpoznanie tego przedsięwzięcia.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/wlamanie-na-skrzynke-ministra-dworczyka-gen-pytel-to-operacja-obcych-sluzb/2s5lx4w,79cfc278

 

 

takafura

"Rozpoznawanie nieprawdziwych informacji..."

Cały problem polega na tym, że przy bałaganie informacyjnym prezentowanym przez członków rządu i przewodniej partii narodu, przy stanie naszego wywiadu i kontrwywiadu, przy potwierdzeniu przez Dworczyka i jego żonę faktu włamania, można z duuużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że przynajmniej część JUŻ ZNANEJ korespondencji jest autentyczna. Ciekawe, co jeszcze się np w Telegramie pojawi :-)

A ilość włamań na pocztę prywatną czy konta w mediach społecznościowych dowodzą, że będą kolejne tego typu "wpadki" i późniejsze cytaty.

PS Zwróć uwagę na jeszcze jedno "ale". W wypowiedziach Dworczyka padają deklaracje, że przy korzystaniu z poczty prywatnej, nie "używał" dokumentów niejawnych, tajnych, itp itd. Ale ani razu się nie zająknął, że za pośrednictwem prywatnej, czyli niezabezpieczonej poczty prowadził korespondencję służbową. Ale mu uciekło takie dodatkowe zastrzeżenie, albo się asekuruje- w oby przypadkach rząd ma problem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
W dniu 10.06.2021 o 19:58, Czlowieksniegu napisał:

Co kryje e-mail płk. Gaja do ministra Dworczyka. "To ewidentnie sprawa niebezpieczna"

Ważniejsze, co kryje pani sekretarz stanu-kochanka pana D.

UNC1151 to jest małe bezalkoholowe piwko w porównaniu z tym, co może być w zasobach zawiedzionej pani sekretarz stanu. Wrażeń (i e-maili) na pewno nie zabraknie do najbliższych wyborów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.06.2021 o 15:25, Czlowieksniegu napisał:

 

takafura

"Rozpoznawanie nieprawdziwych informacji..."

Cały problem polega na tym, że przy bałaganie informacyjnym prezentowanym przez członków rządu i przewodniej partii narodu, przy stanie naszego wywiadu i kontrwywiadu, przy potwierdzeniu przez Dworczyka i jego żonę faktu włamania, można z duuużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że przynajmniej część JUŻ ZNANEJ korespondencji jest autentyczna. Ciekawe, co jeszcze się np w Telegramie pojawi :-)

 A mnie ciekawi jak odróżnisz co jest autentyczne a co przekręcono, okrojono, pozyskano z innych źródeł, wymyślone w 100 % ?

Dopiero przy "ujawnionym" dziecięcym czy gejowskim porno najdzie Cię jakaś głębsza refleksja ?

Na deser specjalnie dla Ciebie sensacyjne info z oficjalnych i wiarygodnych źródeł: agencja TASS oraz kanał Zvezda TV należący do ministerstwa obrony Rosji.

Cytuję:

około godziny 12:09 okręt Floty Czarnomorskiej oddał strzał ostrzegawczy na trasie brytyjskiego okrętu HMS Defender który miał jakoby znajdować się na wodach terytorialne Rosji w rejonie przylądka Fiolent od 11:52. O godzinie 12:19 samolot bombowy Su-24M miał zrzucić na kursie jednostki Royal Navy 4 bomby lotnicze OFAB-250, skutkiem czego brytyjska jednostka o 12:23 „opuściła wody terytorialne Federacji Rosyjskie dzięki wspólnym działaniom Floty Czarnomorskiej i Służby Granicznej FSB Rosji” – jak wynika z oficjalnego komunikatu. W skutek tego incydentu miał zostać wezwany przez Kreml ambasador Wielkiej Brytanii.

https://www.defence24.pl/krym-ostrzegawcze-strzaly-i-bomby-dla-brytyjskiego-okretu-falszywe-dane-i-propaganda-komentarz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku czerwca pojawiły się informacje o rosyjskich okrętach, które miały pojawić się na polskich wodach terytorialnych w rejonie Helu. Pochodziły one od osób obserwujących ruchy statków i okrętów dzięki witrynie MarineTraffic korzystającej z danych pozycjonujących systemu AIS.

Bardzo podobny incydent miał miejsce niemal tydzień temu na Morzu Czarnym. Oto zgodnie z danymi systemu AIS nocą z 18 na 19 czerwca holenderska fregata HNLMS Evertsen i wspomniany na początku brytyjski niszczyciel HMS Defender opuściły port w Odessie tuż przed północą i popłynęły prostym kursem do… rosyjskiego portu w Sewastopolu na Krymie, głównej bazy Floty Czarnomorskiej.

Z analiz Unitet States Naval Institute wynika że w nieznany obecnie sposób ktoś ingeruje w dane systemu AIS a przynajmniej w strumień danych docierających do takich agregatorów tych danych jak MarineTraffic.

Bardzo prawdopodobne wydaje się, że strona rosyjska wykorzysta tego typu fałszywe dane z powszechnie dostępnych systemów do uwiarygodnienia incydentów mogących potencjalnie prowadzić do zaostrzenia sytuacji na danym akwenie morskim lub stanowić uzasadnienie do działań zbrojnych.

źródło co samo co powyżej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dziwota.

Polska amunicja do F-16 kompletnie nie nadaje się do użytku. Lufy działka są zniszczone tą amunicją po kilkudziesięciu strzałach. I żadna to tajemnica, bo mówił to w mediach któryś z najwyższych oficerów SPRP, chyba gen. Drewniak o ile dobrze pamiętam. Vulcan jest praktycznie rzecz biorąc do generalnego remontu i wymiany luf po polskiej amunicji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza ofiara afery Dworczyka? Oficer zwolniony z KPRM

 

Afera z wyciekiem maili ministra Michała Dworczyka wchodzi w nową fazę. Jak ustalił portal o2.pl, z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zwolniony został płk Krzysztof Gaj. Jego nazwisko często pojawiało się w mailach, które wyciekły.

Gaj został zwolniony, według naszych ustaleń, kilka dni temu. Nie wiadomo, co było oficjalnym powodem zwolnienia. Można jednak przypuszczać, że to pokłosie afery z wyciekiem maili szefa KPRM Michała Dworczyka.

Generalicja mocno wkurzona na Dworczyka. To najniższy wymiar kary - mówi portalowi o2.pl osoba znająca realia pracy w KPRM.

Informację o rozstaniu się Gaja z Kancelarią potwierdza nam osoba z kręgu administracji państwowej.

Gaj pracował w KPRM od trzech lat. W 2018 r. został zatrudniony na stanowisku doradcy Prezesa Rady Ministrów. Jego nazwisko bardzo często pojawiało się w ostatniej aferze dotyczącej wycieku informacji z prywatnych skrzynek mailowych najważniejszych polityków w państwie.

Gaj był jednym z antybohaterów afery z wyciekiem maili szefa KPRM Michała Dworczyka. Brał on udział m.in. w testach systemu antydronowego na poligonie w Nowej Dębie, a nagrania z nich wysyłał szefowi KPRM. Jego nazwisko pojawiało się również w kontekście nowoczesnej broni przeciwpancernej dla Wojska Polskiego.

O pułkowniku Gaju głośno zrobiło się kilka lat temu. W 2011 r. zakończył służbę wojskową i trafił do rezerwy kadrowej. Wrócił z niej cztery lata później, po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych. Trafił do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Tam zajmował się tworzeniem koncepcji i wdrożeniem w życie planu stworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej. W 2016 r. wybuchła z jego udziałem afera, gdy ujawnione zostały jego antyukraińskie i antysemickie wypowiedzi. Gaj zamieszczał je w mediach społecznościowych.

Nie jestem rusofilem, podkreślam to stanowczo, ale w tym miejscu doskonale rozumiem Putina – to są faszyści. I Putin ma w zupełności rację – z nimi trzeba walczyć, bo Europę z ich przyczyny ogarnie pożoga - pisał o agresji Rosji na wschodnią Ukrainę.

Gaj pracował w KPRM w Departamencie Analiz Przygotowań Obronnych. Miał m.in. konsultować - jak opisywał tygodnik "Wprost" - projekt nowej ustawy o dostępie do broni palnej. Zakładał on m.in. szerszy dostęp do uzbrojenia dla organizacji proobronnych i stowarzyszeń strzeleckich. Projekt ten został zakwestionowany przez kontrwywiad Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Wysłaliśmy zapytanie do KPRM w tej sprawie. Próbowaliśmy również skontaktować się z dyrektorem Centrum Informacyjnego Rządu, Tomaszem Matynią. Ten poprosił o sms. Na przesłane pytania nie odpowiedział, nie reagował też na kontakt telefoniczny.

https://www.o2.pl/informacje/pierwsza-ofiara-afery-dworczyka-oficer-zwolniony-z-kprm-6654058067327552a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokłosie afery e-mailowej. Pułkownik Gaj już nie doradza Dworczykowi

Płk Krzysztof Gaj od trzech lat był radcą szefa Kancelarii Premiera do spraw wojskowych. Po wybuchu afery mailowej okazało się, że przekazywane przez pułkownika ministrowi Michałowi Dworczykowi informacje dotyczące wojska i przemysłu obronnego mogą naruszać tajemnicę wojskową i zagrażać bezpieczeństwu państwa. W efekcie wczoraj po cichu pułkownik pożegnał się z rządową posadą.

W środowisku wojskowym zawrzało. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że to ono wymusiło odejście płk. Gaja z Kancelarii Premiera

Nasi informatorzy twierdzą, że pułkownik został zmuszony do złożenia rezygnacji w trybie natychmiastowym. W środę zrobił to formalnie, a od dziś nie pracuje już w Kancelarii Premiera

Dymisja pułkownika to efekt ujawnionych na platformie Telegram, jego maili do szefa Kancelarii Premiera dotyczących wojska i systemu bezpieczeństwa państwa

W sprawie wycieku śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Działania podjęły też służby: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego

Jako pierwszy o dymisji płk. Krzysztofa Gaja napisał Łukasz Maziewski z portalu o2.pl. Onet potwierdził tę informację w dwóch niezależnych źródłach związanych z Kancelarią Premiera i wojskiem. Nasi informatorzy twierdzą, że pułkownik został zmuszony do złożenia rezygnacji w trybie natychmiastowym. W środę zrobił to formalnie, a od dziś nie pracuje już w Kancelarii Premiera. Poprosiliśmy rzecznika rządu o oficjalne stanowisko w tej sprawie. Na razie czekamy na odpowiedź.

Płk Krzysztof Gaj to kontrowersyjna postać. Po odejściu z wojska w 2011 r., gdzie zajmował się kadrami i planami mobilizacyjnymi w jednostkach pancernych, związał się z Antonim Macierewiczem i jego środowiskiem skupionym wokół Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. Centrum było kierowane przez Jacka Kotasa. Tygodnik "Polityka" ujawnił, że kierowana przez Kotasa spółka deweloperska Grupa Radius miała związki z rosyjskimi oligarchami, służbami i mafią.

Kiedy Antoni Macierewicz został ministrem obrony, Krzysztof Gaj wrócił do armii i awansował do stopnia pułkownika. 4 stycznia 2016 r. został szefem Zarządu Organizacji i Uzupełnień Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, lecz po zaledwie kilku miesiącach został przeniesiony do rezerwy kadrowej, kiedy ujawniono jego antysemickie i antyukraińskie wypowiedzi.

Następnym etapem w jego karierze, była właśnie Kancelaria Premiera. Do współpracy zaprosił go inny bliski współpracownik Macierewicza, były wiceminister obrony Michał Dworczyk, który jako szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów stworzył tam własny niewielki departament zajmujący się kwestiami bezpieczeństwa. Nasi rozmówcy nazwali go "małym MON-em przy premierze".

Zadaniem płk. Gaja było dostarczanie ministrowi Dworczykowi wiedzy i analiz z zakresu wojska i obronności. Cześć z przekazywanych przez niego informacji na początku czerwca trafiła do sieci, po tym jak okazało się, że doszło do włamania na skrzynkę pocztową Michała Dworczyka. Natomiast ich korespondencja prowadzona za pomocą prywatne poczty trafiła na Telegram.

Zakładając, że ujawnione dokumenty są prawdziwe, płk Gaj w styczniu tego roku raportował Dworczykowi m.in. o stanie negocjacji bardzo wrażliwego z punktu widzenia obronności państwa systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu o kryptonimie "Narew". Wojsko nie ujawnia szczegółów tych rozmów, zasłaniając się tajemnicą.

W swoim mailu płk Gaj usiłował również zdyskredytować dwóch oficerów Inspektoratu Uzbrojenia, instytucji, która zajmuje się zakupami dla wojska, a którzy prowadzili ten projekt. Bardzo niepochlebnie pisał też o amerykańskim sojuszniku i uzbrojeniu, które w Stanach Zjednoczonych kupiła polska armia.

Do mali dołączone były dokumenty, zdjęcia i schematy zarówno zasad działania sprzętu, jak i taktycznych kwestii działania wojska.

To był jednak dopiero początek. Na Telegramie wkrótce zaczęły pojawiać się kolejne materiały wojskowe i maile pułkownika do ministra Dworczyka.

Te o największym ciężarze gatunkowym zostały opublikowane w tym tygodniu. Pierwsze dotyczyły pocisków przeciwpancernych znajdujących się na wyposażeniu oraz tych, które wojsko zamierza kupić. Oficerowie w rozmowach z Onetem kwalifikowali te dane jako poufne lub zastrzeżone, twierdząc, że zawierają sporo szczegółów, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. – To jest zdrada tajemnicy wojskowej – powiedział nam wysoki rangą oficer.

Kolejny materiał był niepodpisaną notatką na temat sytuacji, w jakiej znajduje się Mesko – strategiczna firma zbrojeniowa produkująca różnego typu amunicję dla wojska. Z jej treści można było się dowiedzieć, że ma ona problemy z produkcją amunicji, brakiem surowców, kiepską jakością sprzętu i bałaganem. – Na podstawie tej lektury można przypuszczać, że nie tylko brakuje amunicji, ale też, że Mesko nie będzie w stanie jej produkować nawet po mobilizacji gospodarki w czasie wojny. A to jest już tajemnica państwowa – powiedział gen. Mieczysław Gocuł, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

W środowisku wojskowym zawrzało. Jak mówią: nikt tak naprawdę nie wie, co jeszcze wycieknie, bo płk Gaj jako doradca szefa KPRM-u miał dostęp do ogromnej wiedzy wojskowej. Straty tego wycieku armia już i tak poniosła ogromne, zaś każdy kolejny, będzie powodował jeszcze większą erozję systemu bezpieczeństwa.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że to środowisko wojskowe wymusiło odejście płk. Gaja z Kancelarii Premiera.

W sprawie wycieku śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Działania podjęły też służby: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/afera-e-mailowa-pulkownik-gaj-juz-nie-doradza-dworczykowi/79yvytz,79cfc278

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarne chmury nad Mariuszem Kamińskim. Czy koordynator służb wiedział wcześniej o cyberatakach?

Już pod koniec ubiegłego roku szef MSWiA i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński mógł mieć wiedzę o włamaniach na skrzynkę e-mailową szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka – wynika z ustaleń Onetu.

Działania polskich służb w kontekście afery e-mailowej były przedmiotem gorącej dyskusji na zeszłotygodniowym posiedzeniu ścisłych władz Prawa i Sprawiedliwości

Do Kamińskiego nadzorującego służby już pod koniec ubiegłego roku miały spływać informacje od służb o możliwych atakach na skrzynki mailowe członków rządu

Minister Kamiński miał nawet ostrzegać pod koniec ubiegłego roku zarówno premiera Morawieckiego, jak i innych członków rządu, by zaprzestali używać prywatnych skrzynek do komunikacji służbowej

Jak słyszymy, kierownictwo PiS zaczyna tracić cierpliwość, patrząc na niefrasobliwość Kamińskiego przy sprawach czy to Banasia, czy afery e-mailowej

W ścisłym kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości coraz większe pretensje w sprawie afery mailowej kierowane są pod adresem Mariusza Kamińskiego, który – jak twierdzą źródła Onetu – miał już kilka miesięcy temu otrzymać od służb sygnały o możliwych cyberatakach na skrzynki mailowe najważniejszych osób w państwie

Mimo tych ostrzeżeń członkowie rządu z premierem Mateuszem Morawieckim na czele korzystali jeszcze przez wiele miesięcy z prywatnych skrzynek do komunikacji służbowej, co było rutynowym codziennym działaniem tego gabinetu

Służby specjalne podjęły natychmiastowe działania zaraz po zidentyfikowaniu zagrożeń związanych z aktywnością hakerów; w tej sprawie służby przekazały stosowne informacje do właściwych instytucji i osób – zapewnia w korespondencji z Onetem rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.

Zastrzeżeń do działań Kamińskiego odpowiedzialnego za służby ma być w obozie rządzącym znacznie więcej. Oprócz tzw. afery mailowej wytykana jest mu niefrasobliwość i zbytnie przeciąganie sprawy wokół oświadczeń majątkowych szefa NIK Mariana Banasia.

Wciąż wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi w związku z aferą e-mailową, dotyczącą wycieku korespondencji z prywatnego konta szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, którą na początku czerwca ujawnił Onet.

Najbliższy współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego w oświadczeniu podkreślał wówczas, że za pośrednictwem rosyjskiej platformy Telegram do opinii publicznej w Polsce przekazywane są wiadomości i informacje, których część została wykradziona w wyniku ataku hakerskiego przeprowadzonego na prywatne skrzynki e-mail i konta w mediach społecznościowych należących do niego i jego rodziny. Jak podkreślał, część z ujawnionych informacji i maili została spreparowana, a o fakcie przejęcie części danych oraz informacji niezbędnych do logowania poinformował służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa.

[...]

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/ataki-na-poczte-dworczyka-czy-mariusz-kaminski-wiedzial-o-nich-wczesniej/t2k13zh,79cfc278

 

PS Jakiś czas temu pojawiły się w sieci informacje, że w już ubiegłym roku,  zarówno zza Wielkiej Wody, jak i z Izraela trafiły do służby w naszej socjalistycznej Ojczyźnie informacje o włamaniach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna skrzynka Dworczyka w rękach przestępców? Nowe materiały

Ktoś mógł przejąć kontrolę także nad sejmową pocztą Michała Dworczyka i mieć do niej dostęp już po wybuchu afery mailowej – wynika z materiałów opublikowanych w komunikatorze Telegram. Do tej pory anonimowe źródło publikowało informacje pochodzące z prywatnej skrzynki szefa Kancelarii Premiera.

Pokazaliśmy zrzuty ekranu trzem posłom, którzy potwierdzili, że dokładnie tak po zalogowaniu się wygląda interfejs sejmowej poczty

Niektóre zawarte w tytułach maili informacje mogą świadczyć o tym, że hakerzy mieli dostęp do skrzynki jeszcze 13 czerwca 2021 roku

Na dzisiejszej konferencji prasowej na temat szczepień szef KPRM nie chciał odpowiadać na pytania dotyczącej afery, a ci, którzy chcieli je zadać, byli wyciszani

Po południu to samo źródło, które wcześniej publikowało maile z prywatnej poczty Michała Dworczyka, dodało na Telegramie nowe materiały. Tym razem były to zrzuty ekranu skrzynek odbiorczej i wysłanych.

Widać na nich nadawców i odbiorców oraz tytuły około 60 wiadomości. Ich adresatem miał być m.in. jeden z sejmowych asystentów Dworczyka. Niektóre maile szef KPRM przesyłał na swoją prywatną skrzynkę. Treści maili są niewidoczne.

Z oznaczeń pozwalających na identyfikację administratora poczty widocznych na zdjęciach wynika, że chodzi o poselską skrzynkę Michała Dworczyka, którą udostępnia Kancelaria Sejmu. Niektóre zawarte w tytułach maili informacje mogą świadczyć o tym, że hakerzy mieli dostęp do skrzynki jeszcze 13 czerwca 2021 roku.

To o tyle istotne, że materiały na Telegramie zaczęły się pojawiać 4 czerwca, a pierwsze publiczne doniesienia o włamaniu na prywatną pocztę szefa Kancelarii Premiera pojawiły się 8 czerwca.

Jeśli byłyby to autentyczne zrzuty ekranu, byłaby to poszlaka świadcząca o tym, że anonimowi przestępcy dostali się nie do jednej, a do dwóch skrzynek polityka PiS - w tym do służbowej.

Służby milczą

Pokazaliśmy zrzuty ekranu trzem posłom, którzy potwierdzili, że dokładnie tak po zalogowaniu się wygląda interfejs sejmowej poczty. Wysłaliśmy pytania w tej sprawie do Kancelarii Sejmu. Do momentu publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Na nasze pytania nie odpowiedział też rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych Stanisław Żaryn. Chcieliśmy wiedzieć, czy służby potwierdziły fakt włamania na sejmową pocztę, a jeśli tak, to czy dotknęło to również innych posłów.

Publiczne pytania w tej sprawie postawił Dworczykowi poseł KO Michał Gramatyka, która napisał na Twitterze: „Panie ministrze, czy prawdziwe są screeny z Pańskiej sejmowej poczty? Czy udzielał Pan współpracownikom dostępu do tej skrzynki? Czy ABW zna listę osób, które taki dostęp miały? Czy na prywatnej poczcie miał Pan dane do poczty Kancelarii Sejmu?”.

Na dzisiejszej konferencji prasowej na temat szczepień szef KPRM nie chciał odpowiadać na pytania dotyczącej afery, a ci, którzy chcieli je zadać, byli wyciszani. Spotkało to Małgorzatę Telmińską z TVN24 i Krzysztofa Michnicza z „Faktu”.

Dworczyk do tej pory nie zorganizował konferencji prasowej ws. publikowanych e-maili. Nie przyszedł również na posiedzenie sejmowych komisji, które zajmowały się tą sprawą. Wystąpił jedynie na posiedzeniu Sejmu, które jednak miało charakter tajny.

[...]

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/afera-mailowa-kolejna-skrzynka-michala-dworczyka-w-rekach-przestepcow-nowe-materialy/kdz6dyj,79cfc278

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie