Skocz do zawartości

Poszukiwacz skarbów “Odyn”: To jest jak hazard


Rekomendowane odpowiedzi

Kto nie chciałby się poczuć jak Indiana Jones? Adam “Odyn” Brzozowski poszukuje skarbów w ziemi i w wodzie. Nic innego nie chciałby robić, chociaż to, czym się zajmuje to nie droga usłana drogocennymi znaleziskami.

Adam “Odyn” Brzozowski od sześciu lat poszukuje skarbów. Zaczęło się przypadkiem. Pojechał do Częstochowy, odwiedzić kuzyna. Jego teść kupił detektor. Poszli do lasu. Kuzyn chodził z detektorem, "Odynowi" przypadła łopata. Znaleźli to, co można w lesie znaleźć - odłamki bomb, puszki, śmieci. Aż w końcu, podczas kopania dołu, trafił na łuskę, która w dole przeleżała sto lat. - Stałem w dole, kuzyn nade mną, patrzyłem na łuskę pod słońce i myślałem, że jestem pierwszym świadkiem tego, że sto lat temu ktoś tu oddał strzał. Czy był chybiony czy nie? Nie wiem. Wykopujesz przedmiot i dopowiadasz sobie historię. Można ją zbadać, ale to trudne i tu wkracza archeologia - mówi "Odyn".

Niemniej jednak trudność zbadania sprawy polega m.in. na tym, że miejsce, w którym znajdują się poszczególne przedmioty niekoniecznie zostały tam pozostawione. Przedmioty mogły zostać przemieszane wraz z gruntem na skutek prac gospodarczych w lesie lub na polach. W ten sposób przedmiot zostaje pozbawiony kontekstu, który jest źródłem informacji. Jednak zbierając takie rzeczy, spisując ich koordynaty oraz współpracując z archeologami możemy odtworzyć wiele historii.

Pierścień z diamentami wyłowiony z wody

W poszukiwanie skarbów wkręcił się szybko. Poczuł, że to jest coś, co chce robić, żadne z poprzednich zajęć go tak nie interesowało. Dwa lata temu zrezygnował z pracy w hucie i wyruszył fiatem stilo w Polskę.

Są wykopki, które pamięta szczególnie. Podczas poszukiwań w wodzie trafił na obrączkę z trzema diamentami i wygrawerowaną datą ślubu. Obrączka nie wyglądała jak typowy jubilerski wyrób, przypominała rzemieślniczą robotę. "Odyn" zgłosił znalezisko do starostwa powiatowego, ale ono z uwagi na wiele takich spraw, nie było zainteresowane biżuterią. Pierścionek pojawił się w jednym z odcinków na jego kanale. Nikt o zgubę się nie upomniał, aż do ubiegłego lata, kiedy "Odyn" postanowił nagrywać filmiki pokazujące ile można zarobić szukając fantów na plażach. Film miał ponad milion wyświetleń. - Na kanał trafiła nowa publiczność, ludzie zaczęli oglądać archiwalne filmy - wspomina. Film z oryginalnym pierścionkiem z diamentami zobaczyła wnuczka kobiety, która go zgubiła. Po odbiór przyjechała z aktem ślubu potwierdzającym datę z pierścionka, a tym samym to, że to ona jest właścicielką przedmiotu.

Bywa, że detektoryści są wynajmowani przez prywatne osoby do poszukiwań np. zgubionych obrączek. Niektórzy klienci patrzą z nieufnością na poszukiwacza, potrafią wyszarpać znalezisko i nie zapłacić za wykonaną pracę.

Ramię w ramię z archeologiem

Zdarza się, że poszukiwaczy zatrudniają archeolodzy. Najciekawsze znalezisko historyczne "Odyna" zostało odkopane niedaleko Żuromina. - Odnaleźliśmy bardzo dziwny i mocno zniszczony pochówek. Archeolog, doktor Andrzej Szela, prowadzący wykopaliska mówił, że prawdopodobnie to pierwszy szkieletowy pochówek na wschód od Wisły - opowiada "Odyn". Grób mogący mieć niemal 2 tys. lat był bogato wyposażony. Znaleźli w nim pozostałości po rogach do picia, po czerpaku do wina czy naczyniach, ale i - i to najbardziej ekscytujące - złoty pierścień rzymski.

"Odyn": - To działa na wyobraźnię, myślę o tym, jak ludzie wówczas żyli, jak się zachowywali, miałem świadomość tego, że to importy z Rzymu więc zastanawiałem się jak tu trafiły, jak mocno rozwinięte były społeczności, które pochowały tego człowieka z tak bogatym wyposażeniem, jaką miał rolę w tej społeczności, o czym świadczył ten złoty pierścień i na którym był palcu.

Jakie emocje towarzyszą poszukiwaczowi? One zależne są od świadomości, jaką mają poszukiwacze. - Świadomość i doświadczenie nabywa się z latami - ocenia Brzozowski. - Na początku często człowiek nie jest świadomy tego, co odkrył, bądź co trzyma w rękach.

Są w Europie kraje, w których przyjemnie szukać

"Odynowi" największą radość sprawia odnalezienie biżuterii lub starych monet.

Na to drugie trafił podczas wykopków we Włoszech. Tamtejsze przepisy mówią, że jeżeli znalezisko może mieć wartość historyczną, należy je zgłosić w urzędzie. - Urzędnicy byli zaskoczeni. Akurat w tym rejonie nikt nie zgłaszał wcześniej tego, co znalazł - mówi poszukiwacz. Włoscy urzędnicy nie przyjęli monet. Poradzili Polakowi znaleźć rzeczoznawcę, który oceniłby ich wartość. Odyn zostawił monety lokalnemu poszukiwaczowi, u którego zatrzymał się na jakiś czas.

Gdy szukał fantów w największej rzece w Anglii, Tamizie, mógł zatrzymać znalezione przedmioty na własność. Zarejestrował znalezione zabytki i wystąpił nawet o licencję eksportową dla dwóch monet: rzymskiego denara znalezionego w polu oraz na średniowieczną srebrną monetę. Na decyzję angielskich urzędników jeszcze czeka.
- W Polsce prawo jest mniej przyjazne poszukiwaczom - kwituje.

Polska. To nie jest kraj dla poszukiwaczy skarbów

Wszystko to, co może mieć wartość powyżej 100 zł, należy zgłosić w starostwie powiatowym. Poszukiwaczowi przysługuje 10 proc. znaleźnego od przedmiotów. Jeżeli właściciel nie zgłosi się w ciągu dwóch lat - przedmiot należy do znalazcy, ale i właściciela terenu, na którym został znaleziony. To nie dotyczy obiektów historycznych, one są Skarbu Państwa. - W Polsce poszukiwacz nie może zatrzymać znalezionych przez siebie zabytków, nie może ich konserwować ani kolekcjonować - mówi "Odyn".

Jedyną możliwością jest posiadanie np. stowarzyszenia i współpraca z muzeami, konserwatorem zabytków. - Tylko, że i tak właścicielem przedmiotów jest Skarb Państwa - dodaje mężczyzna.

Poszukiwacze mają nadzieję, że uda im się doprowadzić do zmian w prawie dotyczącym znalezisk. Zmiana przydałaby się też w świadomości społeczeństwa.

Poszukiwacze tłumaczą Polakom, co robią

Wiele osób myśli, że poszukiwacze działają nielegalnie i niszczą zabytki. Takie osoby, jak mówi "Odyn", są wśród poszukiwaczy, ale to wyjątki. W każdej profesji zdarzają się osoby, które nie zachowują się uczciwie i godnie. - Należy wyciągać wobec nich konsekwencje - uważa Brzozowski.

Przez złą prasę niejednokrotnie zdarzało mu się podczas poszukiwań odłożyć detektor i łopatę po to, by wytłumaczyć, że to co robi jest zgodne z prawem, bo ma odpowiednie pozwolenia. Tylko, że niekoniecznie ludzie chcą słuchać jego argumentacji. Częściej się jednak zdarza, że zaczepiają go widzowie jego kanału. Chcą zrobić sobie zdjęcie, pytają co znalazł, czy można z tego żyć.

Kanał "Odyna" w serwisie YouTube ma 225 tys. subskrybentów. Najpopularniejszy jest film o tym, ile można zarobić przeszukując polskie plaże. W ubiegłoroczne wakacje w miesiąc uzbierał blisko 1400 zł z bilonu. Znajduje dużo śmieci - petów, zawleczek od puszek. Detektory wydają konkretne dźwięki przy różnych przedmiotach, jeszcze przed odkopaniem przedmiotu można z dużym prawdopodobieństwem odgadnąć, na co się trafiło. Nauczenie się obsługi detektora to jak przyuczenie do zawodu. Wymaga długich godzin, ale jest tego warte. - To jest jak hazard - mówi Brzozowski. - Gdy detektor wydaje sygnał, to jest to jak losowanie, nie wiadomo, co się znajdzie, czy zmienisz bieg historii czy staniesz się bogatszy, chociaż są i takie momenty, gdy kopie się długo, ale nie znajduje się nic ciekawego. To pasja na całe życie.

Poszukiwacz śpi na kasie?

Czy z tego da się przeżyć? - Jeżeli cały czas uczestniczyłoby się w badaniach archeologicznych, to jak najbardziej. Archeolodzy płacą od 2 tys. zł za miesiąc - przyznaje "Odyn". Tylko, że nie zawsze archeolodzy chcą angażować detektorystów. Nawet jeżeli, to praca jest w sezonie od kwietnia do listopada.

Adam “Odyn” Brzozowski żyje w vanie, tak minimalizuje wydatki, że może się sprawnie poruszać po kraju i Europie. - Czuję się jak Indiana Jones. A najlepsze jest to, że można poczuć się tak już za 700 zł, bo tyle kosztuje dobry detektor na start.

https://finanse.wp.pl/poszukiwacz-skarbow-odyn-to-jest-jak-hazard-6521097199842945a

 

Bjar, proszę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee tam parcie na szkło czy celebryta , pieprzycie jak pijani w kiblu i tyle . Ma gość hobby i pokazuje je na YT  i YT też mu płaci za to , normalka z czegoś chłopak musi żyć . Chodzicie do roboty Panie Bjar , Kasimir Rex i co nazywa was ktoś celebrytą lub uważa że macie "parcie na narzekanie" bo tu na "Odkrywcy" wydajecie swoje marudzenia czy  do końca nie spełnione marzenia. Kto wam zabrania robić co robi Odyn ?? . Wystarczy w waszym przypadku zwolnić się z roboty, zamieszkać w busie, żyć za 15000 zł i dzienne kręcić filmy obrabiać je wstawiać na YT i będziecie wtedy uważani za Celebrytów. Bosche jaka niezdrowa zawiść w was siedzi , a tłuste dupy wam do siedzisk się nie przykleiły ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Landszaft napisał:

Eeee tam parcie na szkło czy celebryta , pieprzycie jak pijani w kiblu i tyle . Ma gość hobby i pokazuje je na YT  i YT też mu płaci za to , normalka z czegoś chłopak musi żyć . Chodzicie do roboty Panie Bjar , Kasimir Rex i co nazywa was ktoś celebrytą lub uważa że macie "parcie na narzekanie" bo tu na "Odkrywcy" wydajecie swoje marudzenia czy  do końca nie spełnione marzenia. Kto wam zabrania robić co robi Odyn ?? . Wystarczy w waszym przypadku zwolnić się z roboty, zamieszkać w busie, żyć za 15000 zł i dzienne kręcić filmy obrabiać je wstawiać na YT i będziecie wtedy uważani za Celebrytów. Bosche jaka niezdrowa zawiść w was siedzi , a tłuste dupy wam do siedzisk się nie przykleiły ??

A można na.... stonkę.... To hobby uprawiać. 

Elaborat można by napisać na temat szkodliwość tego typu zachowań vide grupa śmieszków co jednen z nich w wykopkowym hałerze delikatesy szturmował. 

Potępianie jest handlowanie znaleziskami czyli zarabianie na hobby..... 

Ja wiem że to się różni ale jak bardzo?

Na logikę to jego wybór w obnażaniu się ma wpływ na wszystkich. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Obejrzałem parę odcinków, nie rozumiem co można mieć do gościa. Żyje po swojemu, jeździ, nagrywa, kto chce niech ogląda, przymusu nie ma. Ja mam np. 600 km do Wilczego Szańca, szybko tam nie będę, a tu przynajmniej zobaczyłem relację sprzed paru dni co kto wykopał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...

Chłopaki z Angoli* fajne filmiki robią ale współczuję im bo, nie mają tyle adrenaliny u nas- "z partyzanta" nie mogą se pokopać.  Repertuar nudny by nie powiedzieć monotonny. Same anglo-saksony i i ściuchrane rzymki.  Polmosków se nie nakopią, bómbę i to małą, se wykopią raz na sto lat. Nuda...;)

* sorry zaczyna mi się mylić nazwa wysp;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

absolutnie mnie to nie dziwi :) sam jako dziecko byłem mega zajarany, gdy widziałem gości w z wykrywaczami metalu i nadal uważam, że to może być straszna zajawa :D a co do uzależnienia, to nie sam rodzaj zajęcia tylko adrenalina uzależnia najbardziej. osobiście uzależniłem się od stron typu total Casino recenzja eksperta przekonała mnie do niej i faktycznie wciągnęło mnie to na dobre. to typowy hazard, ale jednocześnie jeżdżę też na bmx i jestem równie (a może nawet bardziej) uzależniony niż od poksa :D dlatego to serio uzależnia uczucie, a nie typ ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie