Skocz do zawartości

Odkryto niesamowity SKARB !!!!!


Rekomendowane odpowiedzi

trudno uwierzyć żeby jacyś archeologowie byli za detektorystami. Z ich punktu widzenia lepiej żeby stanowisko nigdy nie zostało odkryte niż zeby ktoś wyjął z niego pare fantów uszkadzając warstwy i niszcząc na zawsze stanowisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 73
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Godzinę temu, magius28 napisał:

Jak ja to widzę?? Mamy dziś dwa wyjścia. Albo brnąć w partyzantkę, hołdować ignorancji  i swoją postawą nie tylko nie zyskiwać zwolenników, ale wręcz tracić tych, którzy są nam przynajmniej względnie przychylni, albo wręcz przeciwnie. 

Wiesz... Daję przykład. Jeśli ktoś od X lat chodzi sobie spokojnie po "swoich" lasach, czując się bezpiecznie i pod "opieką" miłego leśniczego, zakopując doły, nie strasząc sarenek, nie śmiecąc itd. To mało prawdopodobne, by złapał się na lep pozwoleń, papierków, mapek, opłat, legitymacji itp., bo zwyczajnie ma to w dupie. Będzie chodził dalej nie zaprzatając sobie łba papierkami o wątpliwej wartości i w sumie trudno mu się dziwić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bjar_1 napisał:

Będzie chodził dalej nie zaprzatając sobie łba papierkami o wątpliwej wartości i w sumie trudno mu się dziwić.

Rzeczywiście trudno się nie dziwić, że jak 99,9% społeczeństwa tego kraju nie widzi dalej niż czubek własnego nosa i myśli w perspektywie góra miesiąca czy dwóch.. Pytanie co zrobi, jak się zmieni leśniczy a następca go podkabluje.
Ja również nie mam problemów z chodzeniem, gdyby mi się chciało i mi zależało, dzięki posiadanym znajomościom, mógłbym sobie załatwić bez najmniejszego problemu zezwolenie w dowolnym zakątku kraju niemalże na telefon. Tyle, że mam świadomość, że zdecydowana większość detektorystów nie ma takich jak Ty czy ja możliwości i na dzień dzisiejszy robi się z nich po prostu przestępców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, bjar_1 said:

Wiesz... Daję przykład. Jeśli ktoś od X lat chodzi sobie spokojnie po "swoich" lasach, czując się bezpiecznie i pod "opieką" miłego leśniczego

Wsparcie miejscowej ludności podstawą działania partyzantów.  Podobno "Ogień" nie miałby szans gdyby miejscowi nie udzielali schronienia jego oddziałowi, nie dzielili sie z nimi żywnością i donosili na nich władzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, G1ml1 napisał:

Pytanie co zrobi "legals", jak się zmieni Konserwator

Nic nie zrobi, bo nic nie będzie musiał robić, wszystko co zrobił za dotychczasowego konserwatora jest legalne i nie ma z tym najmniejszego problemu. Oczywiście nowa konserwa może cofnąć pozwolenie, które jest decyzją administracyjną, lecz żadne organy państwowe nie mogą się czepiać poszukiwań prowadzonych w czasie obowiązywania zezwolenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, magius28 napisał:

Nic nie zrobi, bo nic nie będzie musiał robić, wszystko co zrobił za dotychczasowego konserwatora jest legalne i nie ma z tym najmniejszego problemu....

Niezupełnie. Nowa konserwa może chcieć "zabłysnąć" i doszukiwać się nieprawidłowości w wydawaniu zezwoleń. Zwłaszcza, gdy otrzymała awans w wyniku działań podjazdowych względem starej konserwy. A, że nierzadko bywa tak, iż zezwolenia bez większych problemów "załatwiają przyjaciele i rodzina królika", to już może dać do myślenia ludziom, którzy lubią doszukiwać się rozmaitych relacji w świecie rzeczywistym i otrzymywać z tego tytułu premie za skuteczność działań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, IdeL napisał:

Nowa konserwa może chcieć "zabłysnąć" i doszukiwać się nieprawidłowości w wydawaniu zezwoleń.

Może chcieć, tyle, że tu wystarcza podstawowa znajomość prawa, z mojej strony w papierkologii wszystko jest w jak najlepszym porządku, sprawozdania są rzeczywiście upierdliwe z jednej strony, ale z drugiej, dzięki nim samemu sobie tworzę całkiem fajną dokumentację. Jeśli jakaś nowa konserwa chciałaby mi coś zarzucić, wystawiłaby się na śmieszność. Może co najwyżej nabruździć swemu poprzednikowi, jeśli ten miał burdel w papierach. Może też, co oczywiste, zażądać ode mnie przedmiotów, które poprzednia konserwa pozwoliła mi zachować, tyle, że w takim przypadku musi swoją decyzję (jest to również decyzja administracyjna) uzasadnić, a ja mam prawo się od niej odwołać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magius...Czy wg ciebie pojedyncze guziki, boratynki ,inne moniaki  i tego typu znaleziska na ornych polach to przedmioty zainteresowania archeologów? Czy małe pamiątki, typu guziki, odznaki, klamry itp, po 1 i 2 wś to dziedzictwo narodowe?

Poza tym siedzenie okrakiem może szkodzić na nabiał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Tyr napisał:

Magius...Czy wg ciebie pojedyncze guziki, boratynki ,inne moniaki  i tego typu znaleziska na ornych polach to przedmioty zainteresowania archeologów? Czy małe pamiątki, typu guziki, odznaki, klamry itp, po 1 i 2 wś to dziedzictwo narodowe?

99,9% absolutnie nie i doskonale o tym wiedzą sami archeolodzy. Nawet dużo starsze znajdki nie mają wielkiej wartości archeologicznej, jeśli nie zostały odnalezione "in situ" no chyba, że są to znaleziska unikatowe w skali kraju. Problem w tym, że znaczna większość detektorystów nie ma zielonego pojęcia co może, a co nie być zabytkiem archeologicznym.

Podam Ci taki przykład. W trakcie wykopalisk na grodzisku wielkomorawskim wychodziły dziesiątki kilogramów najróżniejszych resztek naczyń. Nikt na to specjalnie już uwagi nie zwracał, a niektórzy sobie co ładniejsze i ciekawsze fragmenty (za zgodą archeologów) zabierali. Dopiero przy myciu i segregowaniu tych skorup okazało się, że jeden, jedyny fragment, z tego całego chłamu,  o wielkości coś około 5 cm jest unikatowy. Był to bowiem fragment denka naczynia, w którym utrwalił się odcisk trzpienia koła garncarskiego (nie wiem jak dziś, ale wtedy to był raptem czwarty czy piąty taki fragment ceramiki znaleziony na ziemiach polskich). 

Dokładnie tego samego typu przypadki mogą dotyczyć również znajdek metalowych, jesteś w stanie ze 100% pewnością za każdym razem określić, czy dany przedmiot jest unikatem?? Ja nie. Jeszcze parę lat temu, po tym forum również, fruwały fibule, zausznice, bransolety z brązu (w całości i fragmentach) oraz cała masa innego złomu od pradziejów do późnego średniowiecza. To, że dziś nie fruwają, wcale nie oznacza, że ludzie przestali je znajdować, po prostu, ze strachu, przestali się nimi chwalić. Oczywiście, jak wspomniałem wcześniej, te przedmioty, pozbawione kontekstu i podjęte z warstwy ornej, z punktu widzenia archeologii nie mają zbyt wielkiego znaczenia, jednakże po pierwsze wcale to nie oznacza, że nie są zabytkami, po drugie ich nagromadzenie na określonym polu, jest sygnałem, że głębiej może się kryć stanowisko archeo. 

Lobbowanie za zaostrzeniem przepisów miało na celu właśnie ochronę przed taką sytuacją, tyle że (jak zwykle u nas) wybrano najgorsze możliwe rozwiązanie i wylano dziecko z kąpielą, a z poszukiwaczy zrobiono przestępców. Dziś jednak coraz większa rzesza archeo zaczyna to rozumieć. 

 

18 minut temu, Czlowieksniegu napisał:

Wiesz- wszystko można do absurdu doprowadzić ?

Nawet nie wiesz ile tych absurdów mam już za sobą. Żeby było śmieszniej w większości przypadków przy zderzeniu z kolejnym równie głupie miny miałem ja, jak i archeolodzy. Jednakże z absurdami w naszej wspaniałej ojczyźnie trzeba się liczyć na każdym kroku i albo się ktoś na nie uodporni i nauczy z nimi radzić, albo w naszej Polsce po prostu zginie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, magius28 napisał:

Jeśli jakaś nowa konserwa chciałaby mi coś zarzucić, wystawiłaby się na śmieszność. Może co najwyżej nabruździć swemu poprzednikowi, jeśli ten miał burdel w papierach. Może też, co oczywiste, zażądać ode mnie przedmiotów, które poprzednia konserwa pozwoliła mi zachować, tyle, że w takim przypadku musi swoją decyzję (jest to również decyzja administracyjna) uzasadnić, a ja mam prawo się od niej odwołać. 

Wiesz, pracuję w jednostce państwowej i parafrazując Pawlaka mogę powiedzieć - Prawo prawem, a racja musi być po naszej stronie.

Pamiętaj, że Konserwa i archeo, to urzędy, a policja jest rządna nagród za bezpieczne osiągnięcia.

Oczywiście nic do ciebie nie mam, i jak najbardziej życzę ci abyś zawsze potrafił obronić się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, IdeL napisał:

Oczywiście nic do ciebie nie mam, i jak najbardziej życzę ci abyś zawsze potrafił obronić się.

Na to jest banalnie prosty (choć upierdliwy) sposób - znać przepisy lepiej od tego czy innego urzędasa. W Polskich warunkach, to naprawdę nie jest trudne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, magius28 napisał:

Na to jest banalnie prosty (choć upierdliwy) sposób - znać przepisy lepiej od tego czy innego urzędasa. W Polskich warunkach, to naprawdę nie jest trudne. 

Nawet nie wiesz ile formalnych regulacji jest obchodzonych w majestacie prawa - polityki bezpieczeństwa, głupia ustawa o zamówieniach publicznych, etc. A jeśli już niczego nie udowodnią, to zgarną rodową porcelanę , na którą siłą rzeczy nie ma kwitów lub wykryją, że korzystasz z jakiegoś nielegalnego oprogramowania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, magius28 napisał:

Może też, co oczywiste, zażądać ode mnie przedmiotów, które poprzednia konserwa pozwoliła mi zachować, tyle, że w takim przypadku musi swoją decyzję (jest to również decyzja administracyjna) uzasadnić, a ja mam prawo się od niej odwołać. 

A co zrobisz w przypadku jeśli ktoś zarzuci Ci, że przedmioty które posiadasz w domu pochodzą z nielegalnych wykopalisk prowadzonych przez Ciebie? Czy będziesz mógł pokazać protokół przekazania przez WKZety tych przedmiotów w Twoje ręce ? A tak przy okazji - masz chociaż jeden taki protokół, który pozwala przechowywać znalezione podczas poszukiwań na podstawie pozwolenia przedmioty w domu a jeśli nie to dlaczego? (tylko nie odpisuje, że masz znajomości i możesz taki papierek załatwić od ręki ? )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, jarasek napisał:

Czy będziesz mógł pokazać protokół przekazania przez WKZety tych przedmiotów w Twoje ręce ? A tak przy okazji - masz chociaż jeden taki protokół, który pozwala przechowywać znalezione podczas poszukiwań na podstawie pozwolenia przedmioty w domu a jeśli nie to dlaczego?

Przepisy jednoznacznie nie określają tych kwestii, mówią jedynie, że po zakończeniu poszukiwań masz złożyć sprawozdanie i przedstawić fanty do oglądu. Ja sobie wypracowałem metodę, która się sprawdza.
Przekazuję do WKZ pełen opis wraz z dokumentacją fotograficzną znajdek. WKZ ma obowiązek poinformować mnie, które ze znajdek mam im przekazać, czyni to na piśmie (tego wymagam i to moje prawo, do którego oni muszą się dostosować). I tak, do mojej kopii sprawozdania (z pieczątką wpływu z WKZ) mam dołączone pisemko z informacją, że mam przekazać pozycje np. nr 1,10,43,55 ect. Wynika z tego jednoznacznie, że wszystkie pozycje, nie wykazane w piśmie z WKZ mogę zachować dla siebie (konsultowane z prawnikami).
Jak na razie według nowych przepisów kopałem na terenie 4 WKZ-tów, wszystkie na takie rozwiązanie tej kwestii bezproblemowo przystały. Nie ukrywam, papierkologia jest dość upierdliwa (choć ma swoje zalety, bo takiej dokumentacji poszukiwań jaką mam obecnie nie miałbym pewnie nigdy) ale dzięki temu mam spokój.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego pytam? Ponieważ większość WKZetów wzbrania się wszelkimi siłami przed prtokolarnym przekazaniem przedmiotów znalazcy. Tak więc większość "legalnych" poszukiwaczy, którzy przechowują w domu przedmioty ze znalezisk nie mając takich papierów nawet nie wie, że śpi na minie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, jarasek napisał:

Ponieważ większość WKZetów wzbrania się wszelkimi siłami przed prtokolarnym przekazaniem przedmiotów znalazcy.

Miałem dokładnie ten sam problem na początku, więc "odwróciłem kota ogonem". Nie wymagam od WKZ-tu pisemnego przekazania, lecz jedynie pisemnej informacji co ja mam im przekazać. W świetle prawa wychodzi na dokładnie to samo, a urzędasom z WKZ-tów wydaje się, że wychodzi na ich. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, magius28 napisał:

Miałem dokładnie ten sam problem na początku, więc "odwróciłem kota ogonem". Nie wymagam od WKZ-tu pisemnego przekazania, lecz jedynie pisemnej informacji co ja mam im przekazać. W świetle prawa wychodzi na dokładnie to samo, a urzędasom z WKZ-tów wydaje się, że wychodzi na ich. 

Podziwiam twój optymizm, choć zupełnie go nie podzielam. Uważam, że jesteś naiwny jak pierwszoklasista.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, magius28 napisał:

Miałem dokładnie ten sam problem na początku, więc "odwróciłem kota ogonem". Nie wymagam od WKZ-tu pisemnego przekazania, lecz jedynie pisemnej informacji co ja mam im przekazać. W świetle prawa wychodzi na dokładnie to samo, a urzędasom z WKZ-tów wydaje się, że wychodzi na ich.  

Jak to jest w "świetle prawa" to oceni sędzia i nie koniecznie będzie to z litera prawa zgodne, co niejednokrotnie pokazały już sądy i sędziowie, czego oczywiście z całego serca Ci nie życzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie