Skocz do zawartości

Psy na wykopkach - problem


220V

Rekomendowane odpowiedzi

Jak byłem mały to ugryzł mnie pies i się ich bałem więc wiem o co chodzi. Teraz mam jedną jedyną sprawdzoną metodę. Gdy atakuje mnie pies to trzeba rzucić się na niego. Saperka to doskonałe narzędzie. I żadnej litości. Pokazać, że to człowiek stoi wyżej w tym systemie przyrody. Nie bać się, nie ulegać, tłuc, gonić, atakować, nawet gdy zacznie uciekać. Pysk, cały nos, głowa, to doskonałe miejsca do ciosów. Jeżeli atakuje to niech wie czym to grozi. Pies was nie zabije, a jeżeli ma ugryźć to niech mu to nie ujdzie na sucho. Lepiej niech się nauczy respektu do człowieka zanim spotka dziecko samotnie wracające ze szkoły.

Dla tych którzy mają ochotę czytać taka anegdotka: W dzieciństwie jeździliśmy rowerami z kolegami pod las. Zabawa, ognisko, takie tam. Przy jednym gospodarstwie zawsze wybiegał pies, łapał za nogawki, atakował. Baliśmy się go i zawsze w tym miejscu pędziliśmy co tchu. Kolega największy z nas miał najcięższy rower- górski, bagażnik, po bokach sakwy. Ja i drugi kolega jeździliśmy na kolażówkach. Dlatego prowiant, wodę, toporek, i wszystko co potrzebne zabierał ten pierwszy. I on na końcu jechał, a jak wiadomo pies goni ostatniego rowerzystę. Pewnego razu przy tym gospodarstwie jak zawsze przyspieszyliśmy. Pies gonił kolegę na kolażówce, następnie mnie, a na końcu jechał ten ostatni. Obejrzałem się za psem który za mną biegł i zobaczyłem jak ostatni kolega jadący rowerem górskim wstaje i z całej siły naciska na pedały i pędzi już jak wariat. Nie wiem co mu do głowy strzeliło ale na cel obrał psa, pewnie miał już tego dość. Przejechał po tym psie jak po starej szmacie. Pies się pozbierał i pobiegł do gospodarstwa. Przeżył, wyglądał normalnie, widzieliśmy go jeżdżąc tam, ale już nigdy nas nie zaatakował. Już nigdy nie wybiegł na drogę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psy latające luzem w lesie walić w pysk . Saperka doskonała do tego celu. Żel pieprzowy też może się przydać. W razie zaobserwowania watahy- powiadomić nadleśnictwo albo policję. Mają obowiązek zastrzelić i ścigać właścicieli.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy jestem czy zakatowany młodziutki bernardyn w lesie pod Beniaminowem to dzieło któregoś z was.Wystarczy nie okazywać psu strachu, biegnie i szczeka, tupnąć krzyknąć, a nie od razu zakatować saperką.Sam przez wiele lat miałem psa wychodziłem z nim do lasu, nigdy nikogo nie zaatakował, tylko ludzie na niego krzyczeli i przeganiali mimo tego że był to mały kundelek.Wielu moich znajomych ma asty bulteriery itp.Ile się muszą nasłuchać na ulicy czy w tramwaju, jak to można z takim psem chodzić, jakie te psy są niedobre, mimo tego że pies jest w kagańcu normalnie idzie albo siedzi i nawet nie szczeknie.Jeśli już jest się zaatakowanym przez psa najlepszy jest gaz, może być pieprzowy, może być jakiś inny.Kilkukrotnie dostałem gazem i zapewniam, że jest to bardzo skuteczne, zwłaszcza na psa który ma o wiele mocniejszy węch niż człowiek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pies nie jest zwierzęciem leśnym, i jego obecność w lesie powoduje szkody. Sfora psów dopędzi, otoczy, zamęczy i rozszarpie sarnę, zająca itp. Nikt tu nie pisze o katowaniu Bogu ducha winnych piesków. Kolega który założył wątek pytał jak się obronić przed atakiem. Odpowiedź brzmi: Najlepszą obroną jest atak. Gonić i szczekać leży w naturze psów. Podobno pies który goni samochód nie jest głupi- on po prostu nie potrafi się powstrzymać:) Niestety pies to także myśliwy. Ale człowiek nie może być zwierzyną. Dla mnie koniec tematu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiasem mówiąc mam w domu 3 psy, a niedawno przywiozłem z lasy suczkę, szczeniaczek, ale zdechł po trzech dniach pomimo najlepszej opieki weterynaryjnej. Wirusowe zapalenie jelit (krwawa kupka). Choroba rozwija się 3-7 dni, więc przywiozłem już chorego. Może choroba przedłużyła jej życie w lesie o kilka dni- moje psy wyczuwając chorobę unikały jej, i tak samo było zapewne z lisami w lesie. Zdechła pod kroplówką, weterynarz zapewnia, że przy niej czuwał. Przynajmniej przez ostatnie trzy dni życia miała pełny brzuszek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki wszytkim za podpowiedzi.
Ja już dokonałem wyboru, zamowiłem gaz żelowy taki jak policja nasza kochana używa.
W skrajnym przypadku zawsze mogę saperki użyć w obronie własnej ;)

Pozdrawiam.
220V
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj w godzinach popołudniowych w Puszczy Niepołomnickiej taki pokojowo usposobiony" bernardyn zaatakował , przewrócił razem z rowerem i pokaleczył pomimo założonego kagańca ośmiolatka. Odpuścił po drugim pociągnięciu z opinacza. Właścicielka zaś będzie mieć sprawę o niedopilnowanie bydlaka. Pomijając fakt że gdybym żony od niej nie odciągnął to miała by łeb urwany przy kolanach i... no ten tego.
Acha , jutro z rana w zajściu uczestniczyły również dwie suki rasy amstaff.Rasy teoretycznie agresywnej . Pomimo ze aż im się w gardłach gotowało , ograniczyły się do wylizania dzieciaka i zwarczenia bernardyna.
Wniosek : pies jest stworzeniem psychicznie plastycznym " i jego zachoiwanie , pomijając przypadki chorobowe w 90 % zależy od właściciela.
pozdro Erih
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kol Woytas , to był zupełnie obcy dzieciak.. Skończy się na paru szwach jak nas na pogotowiu zapewnili a w tym wieku blizny szybko się goją.
Nawet urazu do psów nie bedzie miał , obie amstaffki zaraz po wypadku przytulał i wypłakiwał im się w sierść..
Cała wina za to zajście jest po stronie bezmózgiej właścicielki bernardyna i ona za to beknie .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pachniałeś borsukiem ?? ;)
Jamnik to rasa myśliwska , więc może użądlić pomimo mizernej postury... mnie nieraz podgryzał produkt psopoobny wielkości ratlerka , własność kolegi..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamietam jak kiedys robilem siqu w Karpaczu w lasku wieczorem i wybieglem do moich znajomych - uslyszalem warczenie i zobaczylem startujacego do mnie wilczura - wlasciciel go wolal a on nic z tego sobie nie robil... W koncu zatrzymal sie a wlasciciel mnie op*** ze biegam po lesie!!! Gdyby nie mial przy sobie tego psa to chyba ja bym go pogryzl. Glupota wielu wlascicieli psow nie zna granic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak . Pies wbrew pozorom jest stworzeniem beznadziejnie głupim . W dodatku w znacznym procencie jego zachowanie jest zależne od właściciela , a jakoś tak się składa że za psy ras uważanych za agresywne biorą się osobnicy kompensujący sobie... No i efekty od czasu do czasu są tragiczne. Niemniej nawet niewielki gabarytowo piesek może skrzywdzić dziecko pozostawione bez opieki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i bardzo dobrze ten policjant zrobił, teraz się będą rozczulać różnoracy obrońcy od 7boleści.

szkoda, że pożywka dla sensacji, bo kilkanaście kul w bydlaka władował - no jednak lew albo niedźwiedź to to nie był, mogą mu się dobrać do kupra - to mi go szkoda będzie, bo postąpił prawidłowo, a nie wiem z czego tam strzelają dzisiaj niebiescy, jakieś przetargi były - ale takie starocie co oni mieli to łatwo zaciąć się przecież mogą na ogniu ciągłym albo co :))) tu jest Polska, tu są cuda :))))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a też właśnie - patrzcie, nie podali ile razy trafił! No jaka manipulacja wyborczej kolejna no skandal :)

może walił kilka ostrzegawczych albo po ziemi bestii przed nosem, a z tekstu wynika że z psa zrobił sitko.

wyborcza,.. cuda panie cudaaaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do bernardynów to ta rasa faktycznie potrafi zaatakować bez powodu, sam byłem świadkiem takiej sytuacjii kilkakrotnie, a do małych psów nie należą...
Jeśli chodzi o jamniki, to popieram że są wredne i tyle.
Sam myślę nad psem, żonka koniecznie chce Syberian Husky, podobno mądre i dość opanowane, może ktoś ma doświadczenie z tą rasą?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Czasami mały kundel tak się potrafi z partyzanta zaczaić, że sie człowiek nie zorientuje kiedy portki przegryzie. Przy zaatakowaniu przez większe bydle saperka i but to najlepsze wyjście. Jeżeli właściciel jest takim debilem, że agresywnego psa puszcza luzem pośród ludzi i nie chce go złapać albo wrzeszczy jaki to domowy pieszczoch , a pieszczoch ze śliną na pysku już się szykuje....saperka i but, ale tak żeby już nie skoczył.Kiedyś właśnie zdarzyło mi się, że jakiś taki kundlowaty większy piesio skoczył na moją żonę a idiotka do której należał mówiła że nic się nie stanie bo on nie gryzie. Mało brakowało a by się źle stało. Wtedy piesio trafił pod buty i od tej pory nawet nie warknie jak idziemy. Jeżeli właściciel nie jest odpowiedzialny no cóż...krótka piłka.Aha sam wielokrotnie posiadałem czworonoga i wiem jak to zwierze potrafi się przywiązać do człowieka. liha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie