Skocz do zawartości

Jak LWP planowało podbój Danii i Belgii


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 137
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
...Szkoda tylko, że pozbawiliśmy się okrętów desantowych"
no nie całkikem. Jest ich tylko pięć i już nie desantowe a transportowo-minowe. http://www.mw.mil.pl/index.php?akcja=lublin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dzięki naszym planom podboju Danii mamy dziś jedne z lepszych map ich wód terytorialnych.
Dziś dzielimy się to wiedzą zdobyta z ciężkie pieniądze za darmo .
Pozdr.
Oksio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wars98. Na ODS-y patrzyłem codziennie przez prawie 20 lat, a okrętów typuLublin" nie nazwałbym minowcami to klasyczne okręty desantowe i jako takie były budowane (miały zastąpić ODS-y typu Północny)jedynie poprawność polityczna nakazała zminę ich klasyfikacji na ransportowo-minowe".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
W trakcie mojej dwuletniej slużby 85-87 w Ludowym Lotnictwie Polskim miałem raz okazję wziąść udział w ćwiczeniach sztabowych. Dziarscy półkownicy przeprowadzili palcami po mapach atak na lotnisko w Fuldzie (RFN). Nieżle dokopali Szabom i Jankesom. Stracili tylko dwa samoloty Lim-5! Dobrze, że nie musieli udowadniać swojej odwagi w rzeczywistości. Coś mi sie wydaje, że żaden Lim nie zbołałby nawet wystartować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dla jasności kolejna pseudorewelacja - o tym, że atak planowano przeprowadzić przy wsparciu 200 ładunków jądrowych.
200 ładunków jądrowych było w DYSPOZYCJI dowódcy frontu - bycie w dyspozycji, co nie oznacza automatycznie, że planowano ich użycie, ale czego oczekiwać po panach historykach (z bardzo małej literki) z Instytutu Półpamięci Narodowej.

Gdyby taka instytucja powstała w USA to by były dopiero jaja i sensacje - chyba nawet gry komputerowe byłyby zakwalifikowane jako tajne plany ataku.

Ciekawostka - w krajach Układu Warszawskiego na strzelnicy strzelano do schematycznie przedstawionej sylwetki popiersia żołnierza w hełmie, w USA sylwetki te miały na hełmie czerwoną gwiazdę, przynajmniej do połowy lat 90.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Jakiś czas temu, w programie o Kuklińskim było dużo więcej o tych planach. W momencie naszego uderzenia na Danię, ze wschodu przez Polskę miał ruszyć z ZSRR w kierunku na zachów drugi rzut wojsk radzieckich. Na logikę, zachód powinien ten drugi rzut zatrzymać/zniszczyć za wszelką cenę w trakcie dyslokacji. W razie realizacji takiego scenariusza z Polski to by niewiele zostało.


IPN się trochę spóźnił. Inna sprawa, to nasza wiarygodność. Nieważne, czy to było be, czy nie, ale co to za sojusznik, który za 5-10, czy ileś tam lat wszystko poda do prasy. Wiadomo, że to nie są już od dawna tajemnice, ale chodzi o zasadę.

Ironrat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
Drodzy Panowie,
Bardzo ciekawa dyskusja, bardzo ciekawa.
Myślę, że nie będzie to złamaniem tajemnicy wojskowej, jeśli powiem, ze będąc studentem akademii sztuk pięknych w roku 1980 w lipcu (zwróćcie uwagę na datę), byłem na plenerze malarskim w jednostce wojskowej w Gdyni- Babim Dole (34 PLM).
Wyobraźcie sobie - studenci ze szkoły plastycznej w jednostce wojskowej - okres b. późny Gierek, w sierpniu to już wiecie co było.
Do czego jednak zmierzam.
Otóż, w tym pułku, wtedy, były pierwsze i najnowsze na owe czasy (u nasz oczywiście) Migi-21 w wersji bis.
Ale po naszym przyjeździe, drugiego dnia odleciały na inne lotnisko, aby można było wyremontować pasy startowe.
Do tegoż remontu, min. przybyły na lotnisko różne oddziały wojskowe, a wśród nich dwie kompanie niebieskich beretów – 8PDD – nasi „marines” znaczy się. Jedna kompania rozpoznawcza, a druga czołgów PT-76 (bez czołgów oczywista, sami wojacy). Mieli oni pomagać w pracach budowlanych. Tyczyło się to oczywiście tylko żołnierzy, oficerowie mieli generalnie wolne.
Wśród nas, studentów, oczywiście były też dziewczyny, w tym kilka niezłych lasek. Wkrótce więc, zakolegowaliśmy się z dwoma porucznikami, dowódcami ww. kompanii.
Nie będę wdawał się w szczegóły zakolegowania się, aby nie złamać tajemnicy wojskowej, ale od tej chwili studenci (którzy już w ciągu pierwszych dwóch dni wymienili swoje zasoby finansowe na drogocenne płyny) nie musieli narzekać na pragnienie, a wręcz przeciwnie. Dodam tylko, że jeden z oficerów, na koniec pleneru (dwa tygodnie) złożył b. poważną propozycję jednej z koleżanek, niestety nie została ona przyjęta.
Jak to się wiąże z tematem wątku?
W czasie nocnych rozmów rodaków, okazało się, że wojacy ci, są z założenia PRZYGOTOWYWANI DO ZDOBYWANIA PLAŻ W DANII. Komandosi (czyli u nas tzw. jednostki rozpoznawcze), mieli być zrzuceni z samolotów, a pozostałe oddziały, w tym czołgi pływające, z okrętów desantowych (min. typ „Północny”, których mieliśmy w porywach ok. 23 szt. czy cóś, typ „Lublin” to dopiero później). Poza tym mieliśmy też sporą ilość kutrów desantowych, w różnych rozmiarach. Z tego co pamiętam, to w jednym rzucie można było przerzucić jeden pułk (w dywizji były chyba cztery, ale nie jestem pewien). Porucznik razwiedczik chwalił się, że oni są prawdziwą dywizją desantową, bo mogą i z powietrza i z morza a czerwone berety tylko z powietrza, poza tym pokazał nam parę sztuczek z nożem, naprawdę imponujących.
I to, mniej więcej tyle, w kwestii zdobywania Danii przez naszych wojaków, z mojej strony.

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie tak. Można tak powiedzieć.
Ciekawostką bardziej jest fakt, że już wtedy nie była to jakaś bardzo pilnie strzeżona tajemnica, bo dwóch oficerów w stanie wskazującym, mogło o tym gadać z jakimiś tam cywilami.
Ciekawostką jest też fakt,że w tzw. mediach w owym czasie np. Żołnierz Polski", wg. oficjalnej wersji, niebieskie berety były nam potrzebne dla kontrdesantu, przeciw atakującym nasze plaże wojskom NATO.
Poza tym wątek dotyczy raczej ataku LWP na Danię i Belgię, niż na Niemcy. Choć w sumie, aby dojechać do Belgii, trzeba było zahaczyć o Niemcy.

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starałem się napisać wyraźnie, że były to MiGi- 21 w wersji BIS,
które to do naszych jednostek (tylko dwóch zresztą - w Babim Dole koło Gdyni, i Zegrzu koło Koszalina)zostały wprowadzone bodajże w 1979 roku, więc wtedy były, przynajmniej dla naszego LWP, maszynami nowoczesnymi. Dodam tylko, że w 1978 do Słupska zostały wprowadzone MiGi-23MF, ale ze względów finansowych, zamiast dalszych zakupów tychże, nabyto właśnie 21-sze bis.
Co do czołgów PT-76 zaś, to ja osobiście ich nie widziałem (przyjechali sami wojacy, do prac budowlanych), a ich dowódca mówił o czołgach pływających. Chyba innych niż PT-76 w LWP nie było. Wcale nie twierdzę, że był to sprzęt nowoczesny, ale w tym czasie chyba jeszcze był w użyciu.

Może ktoś mógłby to skorygować?

pozdrawiam

P.S.
Zmodernizowane MiGi-21 do tej pory latają jeszcze w Rumunii i w Indiach (tu właśnie bisy).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Pracowałem w duńskiej firmie… Zauważyłem, że nasz duński kolega ze zrozumieniem strzyże uszami, kiedy rozmawiamy z kolegami po polsku. O swoim spostrzeżeniu poinformowałem kolegów, którzy mnie wyśmiali… bo skąd u Duńczyka znajomość polskiego…
Porem okazało się, że jego rodzice pracowali w duńskim kontrwywiadzie w sekcji polskiej i on też miał pracować w tej instytucji na stabilnym rządowym etacie; świetnie znał język polski, naszą kulturę, historię i w ogóle Polskę i Polaków. „Niestety” w 1990 układ warszawski i plan ataku na cieśniny duńskie upadł i musiał chłopak pójść do biznesu. Filologia polska na duńskich uniwersytetach wiele od tego czasu straciła na atrakcyjności.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcialbym uzupelnic te wiadomosci o pewien dosc istotny szczegol. To ze planowano atak to fakt dobre swiadectwo doskonalej wrecz pracy naszego wojska bo przeciez atak jest najlepsza forma obrony. Pakt Warszawski zreszta dowiodl swojej sprawnosci organizacyjnej w 1968 roku w Czechoslowacji. Z tym ze nie planowano nic wiecej poza Czechoslowacja a w swietle dokumentow wynika ze dalszy atak z rozpedu nie stanowil by problemu i wojska do Atlantyku by dotarly praktycznie bez walk i uzycia broni jadrowej. O ajeciu Austrii nawet nie wspominam. Wracajac do tematu. Atak na Danie nie mogl sie odbyc bez transportu kolejowego. Transporty na zachod ze Zwiazku bo takie byly planowane wymagaly innego rozstawu torow. Polska posiada standart 1435 mm a soviecki jest i byl 1510 mm. Zatem tor do Niemiec czy Danii mial zostac zmieniony. na terenie Polski. Tym mialy zajac sie kolejowe wojska inzynieryjne i Zjednoczenie Przedsiebiorstw Robot Kolejowych a w szczegolnosci poznanska PRK Nr.9 PRK 8 Wroclaw czy PRK 7 Warszawa. Cala ta operacja na terenie Polski miala sie odbyc w ciagu 48 godzin. Historycznie nie byla to nowosc. Juz w 1944-45 niektore tory i rozjazdy na terenie Polski zostaly dostosowane do nowego przeswitu a po 1945 jeszcze dosc dlugo funjcjonowaly sluzac do besposredniego wywozu urzadzen przemyslowych do ZSRR. W Polsce myslano o tym takze. Za Gierka nawet wybudowano tzw. magistrale siarkowa to jest linie kolejowa do Huty Katowice o rozstawie 1510 mm. Linia miala byc przedluzona do Drezna akurat tam gdzie byly sovieckie wojska. Przez Legnice oczywiscie. Wyraznie widac ze Pakt Warszawski mial dobra strategie i jest rzecza oczywista ze nie wszystko jest jeszcze ujawnione.
Na marginesie uwaga. Zapytano ostatniego sovieckiego dowodce Paktu Warszawskiego o opinie na temat opuszczenia wojsk sovieckich z Polski. General stwirdzil ze nie stanowi to zadnego problemu poniewaz na przejscie Polski sovieci maja jak zawsze zreszta tylko 48 godzin. Czy jest to mozliwe? Znalazlem w roznych zrodlach odpowiedz na to stwierdzenie. Wynika ze to prawdopodobnie jest niestety prawda. Przejscie sovieckie przez Polske mialo by charakter korytarza wyrabanego przez liniowe wybuchy bomb neutronowych wlasnie wzdloz linii kolejowych. Panika w miastach polskich,natychmiastowe rozmowy bylyby ale sovieci byliby transportowani dalej. Ewentualny atak zachodu spowodowal by tylko smierc zolnierzy sovieckich ale byliby oni wymienieni na nowych. Dzisiaj mozna o tym dyskutowac i dla Polski problem stanowi przetransportowanie kilkudziesieciu zolnierzy do Iraku.A sny imperialne dalej sa silne i soldateska polska przebiera nogami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do metod inwazji na Danię, dla zachodnich analityków NATO, nie było to taką tajemnicą - rozwój za PRL Wojsk Powietrzno-Desantowych i Inżynieryjnych nie był niezauważalny.
I tak było wiadomo że atak na Danię to będzie zasadniczo kombinowana morsko-lotnicza operacja, wspierana atakiem wojsk lądowych.

Co do LHS to bez przesady - to była jedna taka linia, notabene strzeżona i patrolowana przez wojsko.
Pokonanie problemu technicznego rozstawu podwozi kolejowych wydaje się raczej śmieszne dla radzieckich wojsk inżynieryjnych. Drożność i tak by była zapewniona i tak, bez względu na rozstaw torów, i obecności jednej LHS.
Co do nieużycia broni jądrowej to chyba nie obyłoby się jednak, na powstrzymanie takiego pancernego walca i gdzieś z kilkudziesięciu dywizji pancernych [pierwszorzutowych] tylko to by mogło pomóc. Zresztą na Discovery dawno temu ujawniono potencjalne plany wojny NATO z Układem Warszawskim i możliwość użycia broni jądrowej była realnie zakładana. Oczywiście zatrzymać przeciwnika, a potem zniszczyć albo zdezorganizować linie zaopatrzeniowe biegnące przez Polskę. O ile udało by się NATO na chwilę zatrzymać jednostki stacjonujące w NRD czy Czechosłowacji, to druga opcja z niszczeniem szlaków zaopatrzeniowych byłby całkiem realna.

Natomiast rok 1968 to rzeczywiście realny pokaz możliwości, sprawności i gotowości bojowej Układu. Zwłaszcza akcja opanowania Pragi - desanty spadochronowe komandosów, opanowanie lotniska, a potem przerzucenie na lądujących samolotach kompletnych dywizji ze sprzętem.
I w to w ciągu kilku godzin jednej nocy.
Do tego dochodzi całkowite oślepienie i zagłuszenie nagranicznych stacji radarowych NRF.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Dorzucę swoje trzy grosze.
Ad Parowóz (post z 2006-10-01 08:56:00): rok 1980 to lata świetności MiGa-21 w polskim lotnictwie wojskowym, w tym czasie przecież latały jeszcze bojowe Limy-2 (wycofane na przełomie 1984 i 1985). W 1996 roku w 3plm na Krzesinach zostały wycofane MiGi-21PFM (SPS), koniec lat 90, to stopniowe wycofywanie MiGów-21M i MF, zaś ostatnie loty na Bisach to przełom 2003 i 2004 roku (3elt Krzesiny i 41elt Malbork). Można więc powiedzieć, że przez całe lata 70, 80 i 90, a także początek XXI wieku podstawę obrony powietrznej stanowiły ołówki". Dziś nie jest lepiej. Krzesiny i Łask w oczekiwaniu na F-16 latają na Iskrach", Malbork i Mińsk Mazowiecki ujeżdżają nieliczne sprawne MiGi-29, choć oficjalnie dwudziestych dziewiątych" mamy niewiele mniej, niż zamówionych F-16, bo aż 45 sztuk. Większość czeka na remonty (brak środków) lub jest dawcą organów".
Jeśli chodzi o polskie desanty na plażach Danii - to czy nie uważacie Panowie, że to jednak pomocniczy kierunek działań? Kierunek główny AR zostawiła sobie. Nasza 6 DPD nigdzie by nie desantowała, gdyby nie Transportnaja Awiacija WWS. Polskie An-26 (12 sztuk) w czasie pokoju służyły do szkolenia spadochronowego, zaś na czas W" miały zabezpieczać manewr lotniskowy polskiego lotnictwa operacyjnego (dwie dywizje myśliwsko-bombowe i jedna myśliwska). Teraz oprócz An-26, mamy jeszcze CASY i Bryzy", ale to i tak za mało, aby desantować choćby jeden batalion.
Pozdrawiam - Szarubek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrz na to Szarubku, ze im mamy wieksze mozliwosci transportowe to pchamy sie na coraz odleglejsze wojny. A jeszcze bedziemy korzystac z c-17...
Dobrze, ze ni mamy rakiet kosmicznych bo nasi byli by juz na marsie i zwalczali zielonych ludzikow.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie