No Toś mnie Doktorze przyparł do muru. Nie mam innego wyjścia, jak tylko odszczekać to com wcześniej wypisywał. Tytułem wyjaśnienia, chcę tylko dodać, że moje uwagi dotyczyły lat 60-tych, miałem wtedy raptem kilka lat i z ubolewaniem mogę tylko stwierdzić, że pamięć ludzka jest niestety zawodna. Oczywiście, moje spostrzeżenia dotyczą zielonych sznurów, bywały one w różnym stanie, poza tym, chyba były wykonane, z innego, bardziej miękkiego włókna niż te srebrno-siwe WSW. A miastem, w którym był garnizon, do którego przyjeżdżałem na lato do dziadków, były Skierniewice. pozdrawiam