Czołem Waszmościom.
Wszystko się zgadza. Ale klientela cepelii również "ewoluowała" i nie miała ochoty zwykłych "blaszek" kupować.
To i wytwórcy (rzemiosła) musieli podnieść jakość swych wyrobów.
Jeszcze parę lat temu, można było w cepelii kupić - nie najgorszą - replikę (nie wiem jak teraz)
A co do samej "szabli" -
Stylistycznie w tej sztuce - wszystko leży i nawet repliką nie można tego nazwać (wykonawca - raczej - nie widział oryginału)
Począwszy od konstrukcji głowni, a skończywszy na oprawie.
Tak jak pisałem - współczesne dywagacje bronio-wytwórcze.
W jakim sensie - prawidłowo...? - bo jeżeli to ma być sens historyczny - to to niema racji bytu.
Rzecz jasna - jak wziąć w garść i rozhuśtać, to niema że boli, głowa spadnie.
W czasach, gdy do cepelii trafiały - repliki funkcjonalne - (końcówka XX-go, początki XXI-go wieku),
wszystkie miały oznaczenia producentów
To była - przecież - reklama i rzemieślnika, i warsztatu.
Mój znajomy prowadził taki sklep i byłem częstym gościem - oglądającym co sprowadził,
a i nie raz, zasięgał mojej opinii, czy wyrób może "robić" za replikę konkretnej broni historycznej.
Idę o zakład, że kupiłeś tę szablę bez pochwy. Takimi "gołymi" szablami handlowała cepelia
Kompletne z pochwami trafiały się bardzo rzadko.
(był to - najczęściej - import zza miedzy)
Majstry klepiące takie sztuki, nie zajmowali się pochwami - brak umiejętności, albo czasu.
(no i cena za taką "kompletną" sztukę - rzecz jasna - zwyżkowała, co w tym handlu było podstawą)
pzdr.
stani