Skocz do zawartości

Speedy

Użytkownik forum
  • Zawartość

    848
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez Speedy

  1. Dodam od siebie, że w balistyce tak generalnie przyjmuje się, że opór aerodynamiczny należy uwzględniać przy prędkościach powyżej 50 m/s. To jest powiedzmy taka umowna granica, do której obliczenia z uwzględnieniem oporu powietrza i bez niego dają na tyle podobne rezultaty, że różnica zwykle nie ma praktycznego znaczenia. Te wyrzucone wieże z pewnością nie uzyskują aż takiej prędkości. Z liczb, które Grzesio przytoczył wcześniej, można określić prędkość końcową spadającej wieży (teoretycznie równą początkowej) na 39,2 m/s.
  2. Ja się odniosę, przypominając, że pisałem, iż decyzja o przekazaniu systemu Patriot Ukrainie leży w gestii Amerykanów, a nie Niemców. I w zalinkowanym przez ciebie tekście czytamy: Biały Dom już potwierdził nowy pakiet pomocy wojskowej dla Kijowa, w którym ma się znaleźć nowy system rakietowy Patriot Pisałem też, że nie wystarczy samo przekazanie systemu Patriot ukraińskiej armii, konieczne jest też przeszkolenie personelu w jego obsłudze. Dopiero wtedy będzie on miał realne znaczenie dla obronności Ukrainy i bezpieczeństwa Polski. Przeszkolenie zapewne będzie wymagało co najmniej kilku tygodni, może kilku miesięcy, nie wiem na ile można je skrócić w krytycznej sytuacji. I w zalinkowanym wyżej tekście czytamy Jak zapowiedział amerykański rząd, USA przeszkolą ukraińskich żołnierzy w zakresie obsługi Patriotów "w kraju trzecim" i że "zajmie to trochę czasu". Czyli tekst ten potwierdził mniej więcej wszystko co pisałem, dziękuję.
  3. To zależy od amunicji. Zwykłym pociskiem z rodzimy M107 pewnie tyle by gdzieś było (albo i nieco mniej). Jakimś długaśnym ERFB albo rakietą pewnie co najmniej ok.40 km; a Excaliburem ze skrzydełkami z pewnością ponad 50 km.
  4. Niestety to jeden z typowych mechanizmów medialnej manipulacji: do ważnej prawdy trzeba na siłę dokleić oczywiste kłamstwo. Dzięki temu, kiedy kłamstwo zostaje obalone, sklejona z nim prawda także zaczyna budzić wątpliwości.
  5. Przepraszam cię, przeczytałem ten art. ale to jakieś bzdury kompletne. Ratyfikacja nie ma tu nic do rzeczy. W rzeczonej umowie Polska zgodziła się, że Amerykanie mogą zainstalować u nas swe systemy rakietowe. Nie było mowy o tym, że Amerykanie muszą zainstalować u nas systemy rakietowe. Rozumiesz różnicę? Wyobraź sobie, że zawarłeś umowę z zarządcą budynku, że możesz parkować samochód na jego parkingu w dni powszednie między 8-16. Czy to znaczy, że obowiązkowo musisz parkować samochód na jego parkingu w każdy dzień powszedni między 8-16? Amerykanie nic nie musieli "grać". Mogli zainstalować w Polsce system antyrakietowy oparty o pociski GBI, ale postęp techniczny sprawił, że ujrzeli możliwość zbudowania takiego systemu kosztem o miliardy $ mniejszym w oparciu o nowo skonstruowane rakiety, nad którymi i tak dłubała już dla siebie marynarka wojenna. Zawiesili więc projekt do czasu skonstruowania tej nowej rakiety. Czy sądzisz, że takie czy inne decyzje rządu polskiego mogły mieć w tej kwestii na nich na nich wpływ? Że premier D.Tusk czy prezydent L.Kaczyński mogli wpływać na tego rodzaju kluczowe decyzje strategiczne USA, że mają przyjąć do uzbrojenia takie czy inne rakiety? Moim zdaniem nie, nie mogli. To była suwerenna decyzja Amerykanów. I zresztą stało się właśnie tak, jak Amerykanie planowali. Rzeczona rakieta (Standard SM-3 Block II) została zbudowana, przetestowana i doprowadzona do stanu używalności. Budowę bazy w Redzikowie wznowiono wg zmienionego projektu, ukończono i w tym roku czy w przyszłym ma uzyskać gotowość operacyjną.
  6. Hm to dlaczego 20.08.2008 polski minister obrony R. Sikorski i amerykańska sekretarz stanu C.Rice podpisali umowę o rozmieszczeniu w Polsce elementów amerykańskiego systemu przeciwrakietowego? Rozumiem, że stało się to bez wiedzy D.Tuska i wbrew jego woli? W 2009 to Amerykanie wycofali się z tego, nie Polacy. Doprowadziła do tego tak prozaiczna rzecz jak postęp techniczny. Okazało się, że są bardzo jasne perspektywy na to, że prawie takie same parametry przechwycenia (nieistotnie niższe) jak dla kilkunastotonowej rakiety GBI można będzie uzyskać dla rakiety blisko dziesięć razy mniejszej, bazującej na konstrukcji okrętowej rakiety plot z rodziny Standard. I nie trzeba będzie budować dla niej wyrzutni w postaci betonowych silosów, lecz lekkie wyrzutnie naziemne będące przeróbką wyrzutni okrętowych VLS. Wszystko razem oznaczało ogromne obniżenie kosztów. Amerykanie zawiesili więc projekt budowy bazy w Polsce do czasu opracowania nowej rakiety (oczywiście zajęło to dobrych kilka lat, dopracowanie, testy itd.) i wznowili jak już była gotowa. Oczywiście i sam projekt bazy musiał być głęboko zmieniony, co też trochę potrwało.
  7. Widać nie zdążyli. W 2016 nowe kierownictwo MON podjęło przegląd decyzji podjętych przez poprzedników. Jesienią 2016 skierowano do Amerykanów zapytanie ofertowe, wiosną 2017 uściślone zapytanie, w listopadzie czy grudniu 2017 Amerykanie odpowiedzieli pozytywnie i w marcu 2028 minister M.Błaszczak podpisał pierwszą z serii umów na zakup systemu. Najwyraźniej to tyle trwa, wszelkie procedury i uzgodnienia jednej i drugiej strony kontraktu, przedstawiciele MON jeździli w międzyczasie do USA negocjować cenę i zakres zamówienia. Jasne, że pewnie dałoby się to zrobić szybciej, ale nie wiadomo, czy byłoby taniej. A w 2015-2018 nie mieliśmy wojny tuż za granicami i aż takiego pośpiechu nie było. Latem 2014, gdy rozstrzygał się program Wisła i Raytheon przedstawił swoją propozycję, przedstawiciel firmy mówił, że do 2018 (osiągnięcie wstępnej gotowości operacyjnej) mógłby dostarczyć 1-2 baterie w konfiguracji bliskiej "amerykańskiej", bez większości specyficznych wymagań postawionych przez Polskę, polonizacji itp., a w latach 2020-2022 pozostałe baterie (łącznie miało być 6) już w docelowej konfiguracji. Potem zresztą z większości tych wymagań i tak porezygnowano dla obniżenia kosztów (w 2015 mówiło się o produkcji przez Mesko kompletnych pocisków PAC-2 GEM-T, opracowaniu wspólnie z Bumarem urządzenia swój-obcy, montażu w Polsce kompletnych stanowisk dowodzenia, umieszczeniu głównego radaru na podwoziu samobieżnym - amerykański jest na przyczepie - i innych jeszcze takich tam).
  8. Decyzję o wyborze do programu "Wisła" amerykańskiego systemu Patriot firmy Raytheon podpisał w kwietniu 2015 ówczesny prezydent B.Komorowski na podstawie rekomendacji Ministerstwa Obrony Narodowej (ministrem był wówczas T.Siemioniak).
  9. A jakie widzisz inne wyjście? Niemcy nic nie mówili o oddawaniu komuś swoich rakiet. Nie mają ich aż tyle, żeby rozdawać. Zaproponowali Polsce - krajowi sojuszniczemu - że rozmieszczą w Polsce swoje jednostki rakietowe. Rozmieszczenie wojsk w kraju sojuszniczym to rzecz normalna i w NATO bardzo powszechna. W Polsce bazują już amerykańskie i brytyjskie baterie przeciwlotnicze. A Błaszczak zaproponował rozmieszczenie wojsk niemieckich na Ukrainie z misją strzelania do rosyjskich samolotów i rakiet. Czyli de facto rozpoczęcie przez Niemcy wojny z Rosją. Jak uważasz, czy to była mądra propozycja? Co do przekazania samych rakiet Ukraińcom, to Patriot, nawet europejski MEADS ma mnóstwo amerykańskiej technologii. Niemcy nawet jakby chcieli, to nie mogą go nikomu oddać czy sprzedać bez zgody Amerykanów. Z ciekawości czy Amerykanie przekazali Ukrainie pociski Patriot? O ile wiem nie, z jakichś sobie wiadomych powodów tego nie zrobili. Czy więc z tych samych powodów mogliby nie zgodzić się na przekazanie Ukrainie systemu Patriot przez inny kraj? A gdyby jednak Ukraina otrzymała w końcu pociski Patriot, to kiedy uzyskałyby gotowość operacyjną? Wyszkolenie personelu trwa standardowo 9 miesięcy. I czy Ukraińcy wykorzystaliby je wszystkie do obrony granicy z Polską? Zapewne nie, co najwyżej część, oni mają jeszcze wiele innych ważnych obiektów do obrony. Co więc jest korzystniejsze z punktu widzenia obronności Polski przed "zabłąkanymi" rosyjskimi rakietami czy samolotami? Rozmieszczenie w Polsce niemieckich jednostek rakietowych, które mogą uzyskać gotowość bojową w ciągu kilku dni i wszystkie będą broniły krytycznego odcinka granicy? Czy przekazanie tych samych rakiet Ukraińcom, których jednostki osiągną gotowość za kilka miesięcy i bronić będą różnych celów na terytorium kraju, niekoniecznie tylko nad polską granicą? Zastanawiałeś się nad tym?
  10. Na razie to jednak miłościwie nam panujący odrzucili niemiecką propozycję rozmieszczenia baterii Patriot w Polsce.
  11. Tak jezd!
  12. Powiedziałbym nieśmiało, że to raczej fejk. Polska nie miała i nie ma na uzbrojeniu ani samolotów Su-24 ani pocisków SCALP. Nie zasłynęliśmy także doświadczeniami w adaptowaniu rosyjskich samolotów do zachodniego uzbrojenia - używane wciąż w polskich siłach zbrojnych bojowe samoloty MiG-29, Su-22 czy śmigłowce Mi-24 korzystają wyłącznie z rosyjskich bomb i rakiet. Nie wiem więc, czy bylibyśmy w stanie w czymś tu Ukraińcom pomóc.
  13. Ejże, ejże. Nie był to żaden nalot, żadne samoloty nie brały udziału w akcji.
  14. A czy u ofiar stwierdzono uszkodzenia błon bębenkowych uszu oraz pęcherzyków płucnych? To są takie podstawowe markery wybuchu.
  15. Dwa lata wcześniej Niemcy nie mieli jeszcze powodu by budować zastępczy myśliwiec z drewna.
  16. Tego oczywiście nie wiemy. Ale na podstawie ogólnie dostępnych informacji można wysnuć pewne wnioski. W zeszłym roku ukraińska Państwowa Służba Graniczna zakupiła dla swojego oddziału szybkiego reagowania DOZOR partię karabinków UAR-15. Jest to karabinek AR-15 bazujący na modyfikacji opracowanej przez amerykańską firmę Rock River Arms. Od kilku lat produkowany jest na licencji przez kijowską firmę Zbrojar/UKROP (pod marką Zbrojar idzie produkcja na rynek cywilny, UKROP dla wojska i innych służb), początkowo był to tylko montaż ze sprowadzanych części, potem stopniowo uruchamiali ich produkcję na miejscu, do teraz chyba wciąż sprowadzają lufy). Na rynku cywilnym karabinek oferowany jest jako Zbrojar Z-15. Także w zeszłym roku Gwardia Narodowa Ukrainy zakupiła UAR-15 dla swoich oddziałów specjalnych. A pod koniec 2017 lub w 2018 ukraińska armia zakupiła kilkaset karabinów wyborowych UAR-10 (wojskowa odmiana Zbrojar Z-10). Myślę więc, że biorąc to pod uwagę jest spore prawdopodobieństwo, że zakupiona zostanie kolejna partia UAR-15.
  17. Piękne ? Kurak rządzi.
  18. BOSKIE!!! Co to jest? (znaczy widzę że Alouette III chyba, ale dlaczego są przebrane za słonie??)
  19. Eee.. chyba to nie ten rysunek ? ?
  20. Mauser M1916 ? Niemcy używali ich w lotnictwie zanim nastały karabiny maszynowe. Ale jak widać i później je niektórzy ze sobą wozili.
  21. A mogę cię jeszcze pomęczyć? Mógłbyś napisać dwa słowa o tym jaki napęd na wodzie miały te "japończyki"? Na schemacie tego prototypowego Typ 5 To-Ku widać jakąś śrubę - zapewne były dwie? - nie bardzo natomiast widać jak była napędzana (elektrycznie?). A pozostałe? Mogę się zrewanżować informacją na temat napędu "amerykanów" i "niemców". Schwimmpanzer II miał 2 śruby napędzane wałami przez układy pobierające moc od kół napędowych gąsienic. Musiało to być skomplikowane "ustrojstwo", bo Pz.II miał koła napędowe z przodu. Rozwijał na wodzie 10 km/h, czyli powiedzmy, że mogłoby być. Co miał Schwimmpanzer 38 (t) niestety nie wiem, zapewne podobny układ. Sherman DD, ten z rozkładanym brezentowym kadłubem wypornościowym do pływania też miał taką instalację, mocowaną z tyłu kadłuba, z 2 śrubami pobierającymi moc przez specjalny układ od kół napinających gąsienic (czyli tych z tyłu). To również było dość skomplikowane urządzenie, z możliwością podnoszenia śrub, by nie zawadzały o ziemię na lądzie i opuszczania ich w wodzie, jak również obracania śrub w celu umożliwienia sterowania na wodzie. Pływał z prędkością 5 - 6 mph czyli 8,0 - 9,7 km/h. Sherman z systemem pontonowym T6 (standaryzowanym potem jako M19) w ogóle nie miał specjalnego napędu do pływania. Na wodzie "wiosłował" za pomocą ruchu gąsienic, co pozwalało na rozwijanie prędkości do 4 mph czyli 6,4 km/h - trochę niestety słabo jak na pływanie po morzu. Na akwenach śródlądowych to by powiedzmy stykało i w ogóle taki napęd, za pomocą obrotu kół czy gąsienic nie jest w amfibiach rzadkością. Ale jednak jak się buduje taki profesjonalny czołg-łódkę ? to głupio trochę tak ten napęd zlekceważyć. Ciekawe czemu nie założono chociażby tych śrub ze Shermana DD. One pozwalały rozwijać do 6 mph (9,7 km/h) a tu z uwagi na ten łodziowy kadłub prędkość zapewne byłaby jeszcze większa.
  22. Ok rozumiem twój punkt widzenia. I znowuż, dzięki za obszerne informacje na temat japońskich czołgów itp. Tak jak mówiłem, nie lubię się kłócić o kwestie związane z nomenklaturą i klasyfikacją. Skoro Japończycy tak sobie klasyfikowali czołgi średnie - ich sprawa. Ale już tłumaczę, o co mi chodziło. Cała ta dyskusja zaczęła się od zaprezentowania przez jednego z kolegów fotki rosyjskiego czołgu średniego T-34-85 - czyli pojazdu o masie ok. 32 t - z domontowanym kadłubem łodziowym z blaszanych pontonów, umożliwiającym pływanie. Była to dla mnie pewna nowość, bo dotąd wiedziałem jedynie o amerykańskim czołgu M4 Sherman - również pojazd o masie rzędu ponad 30 t - w takiej pontonowej konfiguracji. I wiedziałem oczywiście o pracach niemieckich nad Schimmpanzer II i LT 38 w podobnej konfiguracji. Ale to były czołgi lekkie o masie poniżej 10 t więc zapewnienie im zdolności pływania w ten sposób nie było takie trudne. A tu zdziwiło mnie, że prócz Amerykanów, po ich nie najlepszych doświadczeniach ktoś jeszcze spróbował tej techniki w odniesieniu do czołgu tej kategorii wagowej. I wiedziałem coś piąte-przez-dziesiąte o japońskich czołgach pływających nazwijmy to "pontonowych" ale kojarzyłem jedynie czołgi lekkie, o podobnej masie kilku, najdalej kilkunastu ton. A jak napisałeś o tym, że Japończycy mieli podobne pływające czołgi średnie to mi od razu przyszły na myśl czołgi o masie rzędu 20-kilku, 30 ton. I to je miałem na myśli, uznając za średnie czołgi z prawdziwego zdarzenia. Faktycznie, skoro Japończycy klasyfikowali sobie tamte 15-tonowe czołgi jako średnie to wypada to uszanować. I jeszcze jedna uwaga. To nie było właściwie jakieś całkiem wyjątkowe założenie. Podobna koncepcja funkcjonowała u Brytyjczyków od lat 30. Czołgi piechoty miały jako standardowe uzbrojenie 2-funtową (40 mm) armatę przeciwpancerną, ale produkowano je też w wersjach wsparcia ogniowego CS (Close Support albo Combat Support) z lekką haubicą 76 mm do wystrzeliwania pocisków odłamkowych i dymnych. Trzymali się tego dosyć długo, jeszcze Centurion z 1945 miał prototyp CS z 95 mm haubicą. Zarazili się od nich Amerykanie i wyprodukowali pewną liczbę Shermanów z haubicą 105 mm. Jeszcze i u innych można by się takich kombinacji dopatrzeć. To faktycznie nie jest za dobry pomysł, bo nie sposób przewidzieć jaki czołg jaki cel na polu bitwy napotka. Zresztą z czasem przestało to mieć sens. W miarę wzrostu kalibru armat ppanc. ich pociski burzące robiły się też coraz większe i skuteczniejsze i czołg uzbrojony w haubicę nie miał już wielkiej przewagi pod tym względem, za to miał znacznie gorsze możliwości w razie starcia z pojazdem opancerzonym wroga.
  23. Po pierwsze, dzięki jabu2 za obszerne naświetlenie kwestii japońskich czołgów, ich produkcji i wykorzystania. To ważne i cenne informacje Niemniej po drugie, w kwestii czołgów średnich to ja bym właśnie te "nowej generacji" za takowe jednak uznał. A te inne to sorry. Z zasady staram się nie kłócić i nie dyskutować na tematy związane z nomenklaturą, klasyfikacją itd. Bo to ostateczni nie moja sprawa jak sobie Japończycy czy ktoś inny coś tam klasyfikowali lub nie klasyfikowali. Niemniej, kiedy ta klasyfikacja zanadto już zaczyna oddalać się od rzeczywistości, nie mogę jednak tak całkiem obojętnie tego przyjmować. Sam słusznie zauważyłeś, że czołgów pochodnych od Vickersa E nie wypada chyba uznać za średnie. A główny punkt sporny między nami, Typ 97 Chi-Ha wyprodukowany w ilości 1900 szt. również dla mnie wątpliwości budzi. Czy 15-tonowy czołg z 25 mm pancerzem wypada uznać za czołg średni? Może przez zasiedzenie ?. Ale w 1941, kiedy Japonia weszła do wojny, rosyjski czołg średni T-34 to pojazd o wadze 26 t z pancerzem 45 mm. A amerykański M3 Lee to pojazd 29 t z 50 mm pancerzem. Amerykański M3 Stuart, 15 t czołg z 38 mm pancerzem klasyfikowany był jako lekki. Oczywiście nie tylko o te kilogramy i milimetry chodzi. Czołg średni był to podstawowy sprzęt jednostek pancernych, służących do samodzielnych operacji wojsk lądowych, przebicia się przez front na tyły wroga i rozwijania tam natarcia. Czołgi lekkie - lżej uzbrojone i opancerzone, ale za to bardziej ruchliwe - miały wspierać czołg średni w zadaniach pomocniczych - rozpoznawczych, patrolowych, desantowych itp. Czołgi ciężkie - silniej opancerzone i uzbrojone, kosztem mniejszej ruchliwości - miały wspierać czołg średni ogniem na kluczowych odcinkach ataku i obrony. Czy Japończycy mieli w ogóle taką wizję użycia wojsk pancernych? Czy kiedykolwiek do tego doszło? Śmiem wątpić, może gdzieś na kontynencie, ale wątpię o w to, bo Chińczycy byli bardzo słabym przeciwnikiem. A na wyspach, gdzie walczyli z Amerykanami, nie było raczej miejsca na takie rzeczy. Tam czołgi służyły jako mobilna artyleria wsparcia piechoty. A po trzecie, dzięki za info i o pontonowych czołgach i o Syrii. Do tych ostatnich nie mam komentarzy, co do pontonów zaś mam pytanie. Czy masz informacje jak się tym pływało? Jaka była sterowność, dzielność morska, jak się pokonywało podwodne przeszkody? O Shermanach pontonowych jest trochę w książce Hunniciutta, mogę przetłumaczyć, jeśli trzeba.
  24. Czy to nie jest tak, że drewno na takie sklejki musi być sezonowane 5 czy 10 laty czy ileś, zanim uzyska odpowiednie właściwości? Dlatego rozwinięcie masowej produkcji w warunkach wojennych nastręczało liczne problemy.
  25. No ciekawostka, nie słyszałem o tym. Tak jak napisałeś na początku, samoloty to raczej wędrowały między Niemcami i Japonią w przeciwnym kierunku. A jeszcze drobna korekta, bez większego oczywiście znaczenia: Niemieckie 15 cm działa okrętowe miały dokładnie kaliber 149 mm.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie