W 1938r. w Polsce wyprodukowano 141tys ton benzyny. Daje to średnią miesięczną produkcje poniżej 12tys ton. Dostęp do benzyny był bardzo nierównomierny w poszczególnych województwach. Np w woj. warszawskim (z m.s Warszawa) w którym było ok 12 tys samochodów i motocykli, łatwiej było o benzynę niż w woj. białostockim, w którym było ok 1200 w/w pojazdów. Żołnierzom walczącym w jednostkach z dala od dużych miast raczej trudno było zdobyć benzynę. Jeśli dodamy do tego fakt, że przybycie wojska dysponującego pewną ilością pojazdów mechanicznych dodatkowo „wysuszało” miejscowe zasoby benzyny, zużywanie jej na produkcje improwizowanych granatów ppanc raczej nie było racjonalne. Zwłaszcza, że problemem nie było niszczenie pojedynczych niemieckich czołgów, a przeciwstawianie się związkom „szybkim”. Do tego potrzebne były własne jednostki i pododdziały dysponujące samochodami, a dla nich często brakowało właśnie benzyny. Tam, gdzie było to możliwe, czyli w obronie dużych miast, butelek używano. Zresztą czy wiązka dwóch, trzech granatów obronnych zawierających 150g m.w. nie była równie skuteczna przeciwko ówczesnym czołgom? Dla zwykłego żołnierza granaty były łatwiejsze do „zdobycie” niż benzyna a ówczesne czołgi typu PzKpfw I i II miały spód z blach pancernych o grubości zaledwie 5 – 6 mm.