jeycoob Napisano 3 Sierpień Napisano 3 Sierpień Witam wszedłem w posiadanie soldbuch. Czy mógł by mi ktoś powiedzieć ile jest warta ? Cytuj
0 Erih Napisano 5 Sierpień Napisano 5 Sierpień Teraz, Jedburgh_Ops napisał: unikatowe zdjęcia, jak całe statki i barki wyrzucały do morza np. Arisaki wszelkich wzorów oraz całą masę innego japońskiego sprzętu. Właśnie dlatego mało co ocalało i właśnie dlatego, jeśli cokolwiek z tych rzeczy jest dziś w stanie mint/near mint/excellent to nie ma na to coś górnej ceny na rynku kolekcjonerskim. Pamiętam te zdjęcia. Tyle że do morza szły sprzęty z uzbrojenia cesarskiej Armii i Marynarki, a nie miecze "historyczne" czyli galanteria do stroju z epoki Edo. Czy też miecze i inna broń prawdziwie historyczna. Ta była zbyt cenną pamiątką by się jej pozbywać - na ogół trafiała na amerykański rynek kolekcjonerski. A że Amerykanie są jak sroki, to również wykupywali takie sztuki jeszcze długo po wojnie, w trakcie okupacji Japonii. PS Co ciekawe, w Europie do dziś wypływają takie sztuki, że Amerykanom oko by zbielało. Oczywiście tym, którzy w ogóle wiedzieli by z czym co się je, a nie tylko podziwiali misterny hamon. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano 5 Sierpień Napisano 5 Sierpień Godzinę temu, Erih napisał: Zaraz zaraz. Lokalny patriotyzm jak najbardziej istnieje - w Polsce najbardziej poszukiwane są polonika, które już w Niemczech aż takiego wzięcia nie mają, we Francji najbardziej lubiany jest sprzęt francuski (zwłaszcza z epoki napoleońskiej), USA też swój ogonek chwali (no sprzedaj w Europie szablę z USA w cenie analogicznego modelu europejskiego pomimo że jest dużo rzadsza) itd. Tak, oczywiście zgoda, że istnieje, natomiast nie on - ów „patriotyzm” - stanowi o kształcie światowego rynku kolekcjonerskiego militariów, bo musielibyśmy zacząć wpisywać się w androny wcześniejszego forumowicza z tego wątku. Gdyby uznać, że to „patriotyzm” rządzi rynkiem kolekcjonerskim to przyszłoby stwierdzić, że Amerykanie to neohitlerowcy, bo to oni są główną klientelą na militaria tego typu. Ten rynek bazuje wyłącznie na emocjach, na „bziku”, jak ktoś woli. Wyłącznie na tym i na niczym innym. Od wielu lat koresponduję z Hawajczykiem. Wymieniamy się literaturą; on mnie pomaga w sprawach historycznych; ja pomagam jemu w w tym samym. Człowiek, rodowity Hawajczyk, nie jakaś tam Polonia amerykańsko-hawajska, ma kompletnego bzika na punkcie historii polskiej wojskowości i związanych z tym militariów. On na Hawajach uprawia idolatrię rotmistrza Pileckiego. Wyobrażalne? :-) „Polscy patrioci” musieliby sprzedać samochód albo pół mieszkania, żeby mieć taką kolekcję polskich militariów, jaką on ma. I to wyłącznie na takich czynnikach bazuje światowy rynek militariów. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano 5 Sierpień Napisano 5 Sierpień 2 godziny temu, Erih napisał: Co ciekawe, w Europie do dziś wypływają takie sztuki, że Amerykanom oko by zbielało. Oczywiście tym, którzy w ogóle wiedzieli by z czym co się je, a nie tylko podziwiali misterny hamon. Bo commonwealthowcy grabili. Na nich też Japończycy popełniali potworne zbrodnie wojenne, ale jednak nie aż takie i nie tyle, jak na Amerykanach. Amerykanie z nienawiści do Japończyków ekspediowali wszystko na dno morza, żeby na tych rodzinnych ołtarzykach w japońskich domostwach nie było żadnej pamiątki po drugowojennych przodkach. A commonwealthowcy pewnie mieli większy zmysł kolekcjonerski i dlatego w Europie wypływają perły, jak wspomniałeś. Ale założę się, że z rynku kolekcjonerskiego te perły zgarniają w lwiej części Amerykanie. Cytuj
0 Cyrograf15 Napisano 5 Sierpień Napisano 5 Sierpień Jest sporo amerykańskich kolekcjonerów których po prostu stać, mają pieniądze. Amerykanów jest 340 milionów, kraj bogaty, to czysta statystyka. Wojtek Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano 6 Sierpień Napisano 6 Sierpień W dniu 3.08.2025 o 22:49, jeycoob napisał: Witam wszedłem w posiadanie soldbuch. Czy mógł by mi ktoś powiedzieć ile jest warta ? A wracając do tematu... Wystarczy sprawdzić ceny Soldbuchów, jakie sprzedają osoby z dwóch kontynentów, w tym z Europy. Cytuj
0 Erih Napisano 6 Sierpień Napisano 6 Sierpień W dniu 5.08.2025 o 22:53, Jedburgh_Ops napisał: Bo commonwealthowcy grabili. Kiedy mieli ku temu okazję? W dniu 5.08.2025 o 22:53, Jedburgh_Ops napisał: Amerykanie z nienawiści do Japończyków ekspediowali wszystko na dno morza, żeby na tych rodzinnych ołtarzykach w japońskich domostwach nie było żadnej pamiątki po drugowojennych przodkach. Z tego co widziałem, to topili głównie drugowojenną masówkę. Dwa, Japończycy z tego co wiem uważają broń drugowojenną za "broń hańby" (albo "klęski") i raczej jej nie postawią na domopwym ołtarzyku. Co innego tą choćby trochę starszą, zwłaszcza "prawdziwie japońską". Natomiast "commonwealthczycy" i Francuzi mieli doskonałe warunki do handlu z Japończykami od początku epoki Meiji aż do DWS (prawie) kiedy to Japonia dynamicznie odchodziła od feudalnej przeszłości. A kasta samurajów z hukiem odchodziła w niebyt. PS Swoją drogą największy wolumen po Amerykanach oczywiście, szpeja japońskiego to zgarnęła Armia Czerwona. Może z syberyjskich magazynów kiedyś wypłyną znaczące ilości tego sprzętu. PS Z pewnością są wyjątki, ale generalnie Amerykanie wydają się mieć mocno odmienne podejście do kolekcjonerstwa. Im np zupełnie nie przeszkadza wieszanie dekoracyjnych wiktoriańskich tarcz razem z autentycznie historyczną bronią, a egzemplarz w kolekcji ma błyszczeć - niezależnie ile na takiej "renowacji" straci z oryginału. Ci których spotykałem na różnych ekspozycjach np zupełnie nie widzieli sensu wystawiania wczesnośredniowiecznych, wykopkowych mieczy (zżartych przez korozję, bez opraw, często pogiętych i przepalonych na stosach pogrzebowych). Oni by je od razu dali do odnowienia tak że "mucha nie siada". Cytuj
0 Landszaft Napisano 6 Sierpień Napisano 6 Sierpień M164U2 - ja nie zadałem pytania o to co Kościuszko tam działał czy Pułaski i nie o pierwszą wojnę światową , Paderewskiego i wielu wielu innych polonusów . A o II WW jak zauważysz . Jed...coś tam ty masz fobie na swoim punkcie ?? . Mocno cię twoje ego ciśnie na pęcherz !! Jak dajesz przykłady to odpowiadam , a że dajesz takie jak dajesz to się nie dziw że masz taką a nie inną odpowiedź i nie brnij teraz z swoimi mądrościami że tylko się liczy amerykański E- bay bo wszystko zależy od tego co kogo interesuje i gdzie co występuje na jakim portalu aukcyjnym . Wiedzy to może masz na temat tego amerykańskiego kachola i trochę znasz się na lotnictwie ale często się mylisz bo czytam jak cie inni prostują za kluchy jakie posuwasz. Klasa twoich wypowiedzi i zwracanie się do innych ociera się o bardzo długie przebywanie w cywilizacji turańskiej co chciałbyś wszystkim naokoło przypisać. Przyhamuj trochę z uwagami człowieku. Erich dobrze Ci odpowiada i to samo ja twierdzę więc się nie piekl jak ktoś ma inne zdanie . A obrażanie kogoś i twierdzenia że ktoś się na czymś nie zna to jaskrawy przykład braku ogłady i kultury Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano 7 Sierpień Napisano 7 Sierpień 9 godzin temu, Erih napisał: Kiedy mieli ku temu okazję? Co najmniej na całym froncie zwanym w terminologii brytyjskiej SEAC (South East Asia Command), albo jak ktoś woli w terminologii amerykańskiej CBI (China-Burma-India). Tzw. pierwsza ekspedycja Chinditów (operacja Longcloth) i już masz dużo towaru kolekcjonerskiego. Tzw. druga ekspedycja Chinditów (pełnoskalowy desant szybowcowy operacji Thursday) i już masz towaru kolekcjonerskiego wystarczającego na otwarcie domu aukcyjnego Manion's, jaki wspomniałem wcześniej. Cała reszta kampanii birmańskiej wraz z operacją Dracula (desant i atak lądowy na Rangun) i masz towaru kolekcjonerskiego zabezpieczającego byt Twój i kilku pokoleń do przodu. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano 7 Sierpień Napisano 7 Sierpień (edytowane) 12 godzin temu, Erih napisał: Dwa, Japończycy z tego co wiem uważają broń drugowojenną za "broń hańby" (albo "klęski") i raczej jej nie postawią na domopwym ołtarzyku. Co innego tą choćby trochę starszą, zwłaszcza "prawdziwie japońską". Tak, czy inaczej, było co zbierać po Japończykach i wcale niekoniecznie trzeba było o to walczyć. Na front u Japończyków poszły nie tylko miecze samurajskie typu masówka, ale u kadry oficerskiej i u elity, jak lotnictwo, także te bardzo stare, z tych domowych ołtarzyków po przodkach. Czy nieraz bardzo musiał się kowboj narobić, żeby zgarnąć porządny japoński fant, który dziś na rynku kolekcjonerskim chodzi po dziesiątki tysięcy $ lub €? Nieraz samo toto przyszło Poniżej - lotnisko Ie Shima, kapitulacja Japonii. Przyleciał bombowiec Mitsubishi G4M z lotnikami do kapitulacji. Żołnierz pierwszy z prawej to amerykański żołnierz Nisei jako tłumacz. Czy jest już na dzień dobry fajny towar kolekcjonerski? Edytowane 7 Sierpień przez Jedburgh_Ops Cytuj
0 Erih Napisano 7 Sierpień Napisano 7 Sierpień 13 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał: Co najmniej na całym froncie zwanym w terminologii brytyjskiej SEAC (South East Asia Command), albo jak ktoś woli w terminologii amerykańskiej CBI (China-Burma-India). Tzw. pierwsza ekspedycja Chinditów (operacja Longcloth) i już masz dużo towaru kolekcjonerskiego. Tzw. druga ekspedycja Chinditów (pełnoskalowy desant szybowcowy operacji Thursday) i już masz towaru kolekcjonerskiego wystarczającego na otwarcie domu aukcyjnego Manion's, jaki wspomniałem wcześniej. Cała reszta kampanii birmańskiej wraz z operacją Dracula (desant i atak lądowy na Rangun) i masz towaru kolekcjonerskiego zabezpieczającego byt Twój i kilku pokoleń do przodu. Ok. Piszesz o terytoriach okupowanych przez Japonię. Tylko zastanów się jak wielu japońskich oficerów/urzędników przenosiło się z całym rodzinnym majątkiem (i rodzinnymi skarbami) na terytoria świeżo nabyte? Być może byli i tacy, ale raczej najważniejsze skarby rodowe pozostawały na rodzimych wyspach. Większość (przytłaczająca) zdobyczy w tych kampaniach to siłą rzeczy był regulaminowy osprzęt armijny. Mający swoją kolekcjonerską wartość, zwłaszcza obecnie w USA, ale jednak nie wyjątkowy. 11 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał: Tak, czy inaczej, było co zbierać po Japończykach i wcale niekoniecznie trzeba było o to walczyć. Na front u Japończyków poszły nie tylko miecze samurajskie typu masówka, ale u kadry oficerskiej i u elity, jak lotnictwo, także te bardzo stare, z tych domowych ołtarzyków po przodkach. Czy nieraz bardzo musiał się kowboj narobić, żeby zgarnąć porządny japoński fant, który dziś na rynku kolekcjonerskim chodzi po dziesiątki tysięcy $ lub €? Nieraz samo toto przyszło No ja na tych zdjęciach widzę miecze w oprawach gunto, czyli drugowojennych i niewiele starszych. Oczywiście wiem, że czasami w taką oprawę wkładano dużo starszą głownię, ale z tego co czytałem, były to raczej wyjątki niż reguła. Natomiast ja miałem na myśli miecze, gdzie zarówno głownie, jak i częściowo oprawy maja po kilkaset lat - pamiętają okres Muromachi, kiedy samurajowie faktycznie zajmowali się wojaczką. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano %s o %s Napisano %s o %s 38 minut temu, Erih napisał: Ok. Piszesz o terytoriach okupowanych przez Japonię. Tylko zastanów się jak wielu japońskich oficerów/urzędników przenosiło się z całym rodzinnym majątkiem (i rodzinnymi skarbami) na terytoria świeżo nabyte? Być może byli i tacy, ale raczej najważniejsze skarby rodowe pozostawały na rodzimych wyspach. No nie, nie. Było dokładnie na odwrót. Z pewnych przyczyn muszę teraz siedzieć po uszy w materiałach ze wspomnianego frontu SEAC/CBI. Mam tu biurko tym zawalone, a głównie operacjami (wspomnianymi powyżej) Longcloth i Thursday. Odpowiedzmy sobie na dwa pytania: 1. Jakie agresywne państwo totalitarne zakłada, że kiedykolwiek będzie pobite przez jakieś inne państwo? Odpowiedź: Żadne państwo. 2. Na czym opierały się wszystkie operacje Brytyjczyków i Chinditów przeciwko Japończykom? Odpowiedź: Na rozbudowanej agenturze autochtonów pracujących na okupowanych terenach dla tych, którzy wydają Ci się tam nieobecni, czyli właśnie pracujących w japońskich urzędach. A w japońskich urzędach byle kto nie pracował, tylko wyłącznie oficerowie i urzędnicy z co zacniejszych rodów. W listopadzie 1942 Brytyjczycy utworzyli specjalny Burma Intelligence Corps, który nie zajmował się prawie niczym innym, jak obsadzaniem japońskich urzędów i śledzeniem tych, których Twoim zdaniem mogło w Birmie nie być, czyli zaufanych cesarza i armii z co lepszych rodów. Powiem Ci, kiedy, przy kim i dlaczego mogło wyjątkowo nie odbywać się zbieranie japońskich fantów. Mogło się nie odbywać wyłącznie w zasięgu wzroku osoby najbardziej po stronie alianckiej znienawidzonej przez wszystkich - osoby będącej służbistą, formalistą, fanatykiem religijnym, raptusem, furiatem, pyszałkiem, arogantem, besserwisserem, osoby mającej wszystkich za głupców i za nic, osoby przepojonej miłością własną i mentorskim tonem, usiłującej rządzić wszystkim i wszystkimi, nawet Amerykanami, którzy go nienawidzili chyba najbardziej i kazali mu się wypchać z jego rządzicielstwem. To brytyjski brygadier Orde C. Wingate, a od 18 września 1943 generał Orde C. Wingate. W zasięgu jego wzroku faktycznie wątpię, żeby ktoś zbierał japońskie fanty. Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy zginął w katastrofie lotniczej 24 marca 1944 roku. Cała reszta ludzi fanty na sto procent zbierała. Jeśli piszesz, że w Europie na rynku kolekcjonerskim wypływają perły japońskie to nie z grabieży commonwealthowców lub Amerykanów w japońskich domostwach na terenie Japonii, bo takie zjawisko nie miało miejsca. To mogą być wyłącznie rzeczy zabrane z japońskich sztabów i urzędów poza Japonią, gdzie siedzieli właśnie tacy, którzy myśleli, że ich agresywne i totalitarne państwo nigdy nie upadnie. Cytuj
0 Erih Napisano %s o %s Napisano %s o %s Ale ja wcale nie przeczę, że "commonwelthczycy" zabierali sobie pamiątki z wojny, a broń biała była pamiątką cenną. Ja jedynie twierdzę że gro z tej broni to była regulaminowa broń wojskowa - taka jaką widać na zdjęciach. Natomiast tradycyjne miecze trafiały się stosunkowo rzadko. Natomiast Europejczycy mogli kupować tradycyjne miecze (i inne dobra kultury) dosyć swobodnie w okresie Meiji, kiedy Japonia stała się krajem otwartym, na potęgę się unowocześniała, natomiast klasa samurajów została zdeklasowana. I często musiała pozbywać się rodowych skarbów po prostu z przyczyn ekonomicznych, albo też przestała przywiązywać do nich znaczenie. Trend ten odwrócił się przed DWS - kiedy na nowo zaczęto odbudowywać mit "japońskiego samuraja" jako lokalną odmianę imperializmu. Potem był kolejny zjazd po klęsce w DWS i tak jakoś od drugiej połowy XX wieku powolna odbudowa wraz z sukcesami japońskiej gospodarki, oparta w dużej mierze na popkulturze. Która faktycznie, powielając nacjonalistyczne mity sięgające okresu Edo, wykreowała "japoński miecz" jako najlepszą broń białą świata. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano %s o %s Napisano %s o %s (edytowane) Okay, no to parę spraw się wyjaśniło. Ja nie spec od katan i okresów w dziejach Japonii. Zawsze z przyjemnością czytam tutaj ekspertyzy Twoje i Toyotomiego o broni białej. Ponieważ z pewnych przyczyn bardzo intensywnie zajmuję się teraz tymi wspomnianymi operacjami w Birmie, tarciami między aliantami tamże i setką innych spraw wojskowych, społecznych i wszelkich innych u Chinditów to mam też spore archiwum zdjęć z tym związanych i to takich w około 90 proc. niepublikowanych. Są w tych zdjęciach zdobyczne japońskie gadżety, ale teraz tego nie znajdę, ponieważ nie mam tych zdjęć opisanych pod takim kątem. W każdym razie tam się działy rzeczy straszne i wojny pozycyjnej tam nie było; zero okopów z małym wyjątkiem linii obronnych dla kilku lądowisk szybowców i samolotów za liniami japońskimi. Głównie jednak jak już była walka to na całego, z bezpośrednim kontaktem z wrogiem na dystansie bliskiego strzału albo walki wręcz, więc jak już taka walka się kończyła to było co zbierać po wrogu. Edytowane %s o %s przez Jedburgh_Ops Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 09:38 Napisano wczoraj o 09:38 W dniu 7.08.2025 o 00:03, Landszaft napisał: ...trochę znasz się na lotnictwie... No ale to przecież nie moja wina, że tylko trochę Zgłosiłeś problem bardzo niebezpieczny dla przestrzeni publicznej. Przy najbliższej okazji zgłoszę państwowej Lotniczej Komisji Egzaminacyjnej powyższy zdiagnozowany przez Ciebie problem, że ma ona wiedzę taką tylko „trochę”, w związku z czym egzaminuje też tylko „trochę” i nadaje uprawnienia też takie tylko „trochę” (czyli i mnie, pechowcowi), a to jest granda i złamanie prawa. Nie wiem natomiast jak mi pójdzie z Instytutem Technicznym Wojsk Lotniczych, bo wiesz, oni mogą być bardziej drażliwi, obrażalscy, ponieważ to placówka naukowa. Gdy zgłoszę im zdiagnozowany przez Ciebie problem, że zatrudniają u siebie ludzi znających się na lotnictwie „trochę” (czyli kiedyś mnie nieszczęsnego) to może się zrobić dziwna atmosfera, a ja od takich atmosfer zawsze uciekam. Straszny problem mi zrobiłeś, okrutny, ale może jakoś z niego wybrnę. W dniu 7.08.2025 o 00:03, Landszaft napisał: ...ale często się mylisz bo czytam jak cie inni prostują za kluchy jakie posuwasz. Nie pamiętam takich postów, ale przytocz je, pobawimy się razem. _____________________________________________________________ To, co mnie fundamentalnie odróżnia od Ciebie to fakt, że ja nie wyściubiam tutaj nosa poza te zakresy tematyczne, które stanowią moje wykształcenie, wyszkolenie i doświadczenie, jak również stanowią moją gromadzoną przez x-dzieści lat kolekcję i bibliotekę oraz archiwum. Ty za to znasz się „na wszystkim”. Wypisujesz forumowiczom nie historyczne oraz nie techniczne kłamstwa i brednie i tylko wprowadzasz ich w błąd zamiast im pomóc. Brednie, jak na przykład o rzekomym nieprodukowaniu ocynkowanych naczyń kuchennych i innych naczyń, z których się je i pije. Jak tutaj siedzę i piszę to tylko w zasięgu wzroku mam w kolekcji dwa takie naczynia, a ile ich mam de facto to nie wiem, nie liczyłem. Bądź dobrym i pożytecznym dla innych forumowiczem. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 12:13 Napisano wczoraj o 12:13 W dniu 9.08.2025 o 00:16, Erih napisał: Ale ja wcale nie przeczę, że "commonwelthczycy" zabierali sobie pamiątki z wojny, a broń biała była pamiątką cenną. Ja jedynie twierdzę że gro z tej broni to była regulaminowa broń wojskowa - taka jaką widać na zdjęciach. Natomiast tradycyjne miecze trafiały się stosunkowo rzadko. Natomiast Europejczycy mogli kupować tradycyjne miecze (i inne dobra kultury) dosyć swobodnie w okresie Meiji, kiedy Japonia stała się krajem otwartym, na potęgę się unowocześniała, natomiast klasa samurajów została zdeklasowana. I często musiała pozbywać się rodowych skarbów po prostu z przyczyn ekonomicznych, albo też przestała przywiązywać do nich znaczenie. Trend ten odwrócił się przed DWS - kiedy na nowo zaczęto odbudowywać mit "japońskiego samuraja" jako lokalną odmianę imperializmu. Potem był kolejny zjazd po klęsce w DWS i tak jakoś od drugiej połowy XX wieku powolna odbudowa wraz z sukcesami japońskiej gospodarki, oparta w dużej mierze na popkulturze. Która faktycznie, powielając nacjonalistyczne mity sięgające okresu Edo, wykreowała "japoński miecz" jako najlepszą broń białą świata. Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłeś. O ile z frontu europejskiego różne militaria wciąż są - tańsze, czy droższe, ale są - o tyle te z tych terenów commonwealthowskich walk z Japonią to rzadkość. Kupić dziś coś oryginalnego i większego od naszywki to naprawdę sztuka, a już kupić coś oryginalnego po Chinditach to prawie niemożliwe. A wielka szkoda, bo to jest kawał historii. Problem w tym, że byli to ludzie ubodzy i jak już dostali od Brytyjczyków porządne buty, mundur i kapelusz to oni to po wojnie nosili do czasu aż to z nich spadło. Myślę, że dziś na rynku kolekcjonerskim ceny drugowojennych katan - tych z niespecjalnie ciekawej masowej produkcji - byłyby porównywalne z militariami po Chinditach pod warunkiem, jakiego wymaga się na porządnych aukcjach, że trzeba przedmiot uwiarygodnić przynajmniej określając członka rodziny, do którego dana rzecz należała. Ale jak wspomniałem tych rzeczy prawie nie ma. Chindici używali np. niezliczonego rodzaju małych i średnich maczet i były to przedmioty z ich rodzinnych domów. Ci, którzy przeżyli wojnę zabierali taki sprzęt z powrotem do domu i też używali, aż do technicznego wykończenia. Ze zwykłej ludzkiej biedy nikomu nie przychodziło do głowy mieć pamiątkowy kufer na mundur, oporządzenie i jakiś sprzęt, z jakimi walczyli na froncie z Japonią. Cytuj
0 Landszaft Napisano wczoraj o 14:15 Napisano wczoraj o 14:15 jed... cos tam tak znasz się tylko trochę na lotnictwie i to w wybranych kierunkach a nie w całym spektrum wiedzy lotniczej . Twoje kluchy .... ano poczytaj cos elokwentnie wykładał na temat helikopterów i ich łopat a jak nie pamiętsz to nie jedz z cynkowych naczyń bo cynk to dość trujący metal . A że kiedyś nawet amerykańcy nie mieli o tym bladego pojęcia to nie znak że to bardzo mądry naród . Obecnie jest nadal zakaz używania niektórych metali kolorowych do produkcji naczyń w naszym kraju " w ameryce moga nawet jeść z naczyń z dodatkiem rtęci, cynku ,ołowiu , aluminium , miedzi itd . ja im nie wróg jak chcą niech żrą " , a że się na tym nie znasz zadajesz kłam że twoje wypowiedzi to tylko znawstwo. Rzymianie używali standardowo do rozprowadznia wody do swoich insuli lub domus rur ołowianych i dlatego chorowali na ołowicę tak jak ci co używają cynkowych naczyń maja bardo duzy spadek IQ !!! oraz bardo duże ego . Nie wyściubiasz nosa , ależ wyściubiasz co chwila wypowiadając się w tematach na których kompletnie się nie znasz !! i to wielokrotnie jesli nie setki razy , równając setki razy narody do cywilizacji turańskiej !!! jak byś nie wiedział że się z cywilizacji warchołów wywodzisz jak my wszyscy . To właśnie ta cywilizacja Turańska jak wywodzisz podbiła tą wysoko cywilizację warcholstwa lachów przez co kraj znikł na grubo ponad 100 lat z map świata a niektóre regiony nawet na 600 lat. O tak twoja kultura przez to jest bardzo niska co można poczytać w twych wypowiedziach " nie martw się są od Ciebie gorsi ", ale jak ktoś powiedział jaka kultura taka sztuka . Kiedys w każdym zdaniu chwaliłeś sie pewnymi osobami które pomieszkiwały u Ciebie i nagle ucichło a twe wypowiedzi na temat wojującego narodu stały sie bardzo krytyczne -- i co uciekły?? wyprowadziły się??nie wytrzymały napięcia dogadywania o cywilizacjach Turańskich ??. I też zalecam bądź dobrym i pożytecznym dla innych forumowiczem oraz dla samego siebie. 1 Cytuj
0 Erih Napisano wczoraj o 15:49 Napisano wczoraj o 15:49 2 godziny temu, Jedburgh_Ops napisał: O ile z frontu europejskiego różne militaria wciąż są - tańsze, czy droższe, ale są - o tyle te z tych terenów commonwealthowskich walk z Japonią to rzadkość. Kupić dziś coś oryginalnego i większego od naszywki to naprawdę sztuka, a już kupić coś oryginalnego po Chinditach to prawie niemożliwe. Po pierwsze, odległość i klimat. Po drugie - liczebność wojujących tam sił. Po jednej i po drugiej stronie frontu, w porównaniu do walk w Europie te siły były raczej niewielkie. W dodatku, podejrzewam (jeżeli się mylę to mnie naprostuj) obie strony używały typowego dla nich (i tego teatru działań) wyposażenia. Więc trudno danego fanta powiązać z konkretnymi wydarzeniami. Mógł tam trafić zarówno jako wojenny przydział, jak i zakup grubo powojenny z brytyjskich (czy innych) magazynów w trakcie późniejszych wojen. Może jedynie wspomnianych przez Ciebie naszywek to nie dotyczy - były robione pod konkretne formacje które istniały stosunkowo krótko. Zapewne ich historię da się prześledzić. 3 godziny temu, Jedburgh_Ops napisał: Myślę, że dziś na rynku kolekcjonerskim ceny drugowojennych katan - tych z niespecjalnie ciekawej masowej produkcji - byłyby porównywalne z militariami po Chinditach pod warunkiem, jakiego wymaga się na porządnych aukcjach, że trzeba przedmiot uwiarygodnić przynajmniej określając członka rodziny, do którego dana rzecz należała. Miecze Gunto (nie żadne katany!) to jest dosyć limitowana produkcja, ściśle ewidencjonowana i solidnie obijana. Znawcy - taki na przykład Stani - nie mają problemu z weryfikacją oryginalności. Oczywiście, przypisanie do konkretnej osoby (i teatru działań) ma wpływ na cenę. Gorzej ze sprzętem z drugiej strony - tam używano typowych sortów dla tego TW, więc stwierdzenie oryginalności jest cokolwiek trudne. I przypisanie go do konkretnego członka rodziny też jest dowodem takim sobie. Ten sprzęt (niewykorzystany) po wojnie trafił do magazynów, z których był potem wyprzedawany - również na okoliczność lokalnych konfliktów. Albo wręcz magazyn w ramach dekolonizacji był pozostawiany sam sobie, by po latach trafić na rynek. Zawartość oczywiście, nie budynek ;). 3 godziny temu, Jedburgh_Ops napisał: Ale jak wspomniałem tych rzeczy prawie nie ma. Chindici używali np. niezliczonego rodzaju małych i średnich maczet i były to przedmioty z ich rodzinnych domów. Ci, którzy przeżyli wojnę zabierali taki sprzęt z powrotem do domu i też używali, aż do technicznego wykończenia. Oczywiście - dlatego jeżeli taki sprzęt nie został specjalnie oznaczony (sztuka okopowa;) ) to nie da się dziś w żaden sposób go przypisać do konkretnych formacji. Bo to był zwykły sprzęt gospodarski, okazjonalnie używany w wojsku. W dodatku zapewne wyklepany przez lokalnego kowala zgodnie z lokalnym zapotrzebowaniem. 3 godziny temu, Jedburgh_Ops napisał: Ze zwykłej ludzkiej biedy nikomu nie przychodziło do głowy mieć pamiątkowy kufer na mundur, oporządzenie i jakiś sprzęt, z jakimi walczyli na froncie z Japonią. Z pewnością jakiś lokals-Chindita, jeżeli miał możliwość zabrać ze sobą np zdobyczny bagnet, to go zabierał i używał. Z kolei Chindita-oficer, raczej Europejczyk, nie tachał ze sobą do domu skrzyni bagnetów, a zabierał zdobyty (albo kupiony) oficerski miecz. Ewentualnie jakiś mebelek z lokalnej rezydencji japońskiego dygnitarza. Tak więc siłą rzeczy, szpeju po zwykłych żołnierzach zachowało się niewiele, natomiast dobra powiedzmy luksusowe miały więcej szans na przetrwanie. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 16:44 Napisano wczoraj o 16:44 Bardzo dziękuje za korektę terminologiczną, tę japońską. Muszę się teraz wgryzać w japońską operację U-Gō w Birmie, ale militaria japońskie to nie do końca moja bajka, chociaż oczywiście wiem, co to Nambu, Arisaka, Ha-Gō „i inne takie”. Szukam ciągle dla Ciebie przynajmniej jednego takiego fajnego zdjęcia i, kurczę, nie mogę znaleźć. Mam klawe zdjęcia jak ekipa Chinditów wyruszyła na poszukiwania amerykańskiego pilota, który lądował przymusowo, i go znaleźli gdzieś w otchłani dżungli. Jeden z tych Chinditów miał fajną broń białą, ale rodzimą, nie japońską. I o takich rzeczach piszę, że aż by się marzyło, żeby mieć coś takiego w domowym „muzeum”, ale dziś to raczej marzenie - nomen omen - ściętej głowy. Cytuj
0 mensguth6 Napisano wczoraj o 18:07 Napisano wczoraj o 18:07 Chyba w temacie To pamiatka po Dziadku , w 45 trafiła z berlina do Polski. W latach 50-tych zgubiony przy obróbce buraków. Odnalazłem go w 2002r. Niestety jest niekompletny. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 18:10 Napisano wczoraj o 18:10 3 godziny temu, Landszaft napisał: jed... cos tam Landszaft, jako Twój wielki fan chciałbym Cię zapytać, czy mam Cię nazywać „Monidło” w miejsce Landszafta? Bo wiesz, mogę, jak każdy tutaj, tylko czy taka jest kindersztuba? „Monidło” wiesz od czego i forumowe starszaki też wiedzą, a pewnie i nie tylko oni. Wprawdzie jako zdiagnozowany przez Ciebie reprezentant cywilizacji turańskiej spokojnie mogę do Ciebie bez ogródek pisać per „Monidło”, ale jako Twojemu fanowi no po prostu nie przechodzi mi to przez gardło i klawiaturę. Jako żarliwy polski patriota – którym bez wątpienia jesteś – powinieneś wiedzieć, co to były Jedburgh Operations i że mój nick jest olbrzymim hołdem dla polskich Jedburghersów-wykształciuchów, którzy płynnie mówili po angielsku, francusku i niemiecku. Ale może Ty nie lubisz i Polaków, i wykształciuchów PSZ i na tym polega jakiś Twój problem ze mną? No nie wiem; zdeklaruj się. Jak by coś – to dla Ciebie wszystko; mówi Ci to prezes Twojego fan clubu. Mogę poprosić Bociana, żeby mi zmienił nick na Warnham Court, gdzie szkolono spadochroniarzy SKG PSZ. Tylko nie wiem, czy nie zaczniesz do mnie pisać per „Ham…coś tam”. Ale wiesz - dla Ciebie wszystko; mów, pisz, dzwoń, a zrobimy tak, żeby było dobrze. 3 godziny temu, Landszaft napisał: Twoje kluchy .... ano poczytaj cos elokwentnie wykładał na temat helikopterów i ich łopat Ale bądź dla mnie wyrozumiały ekspercie lotniczy; czołobitnie błagam. Po trzech dziadowskich szkołach lotniczych i po 3 latach pracy dla dziadowskiego Eurocoptera (w trakcie zmiany nazwy na dziadowskiego Airbus Helicopters) to skąd ja mam mieć pojęcie o (cytat z Ciebie) „helikopterach”? No skąd? We wspomnianych czterech dziadowskich miejscach uczyli tylko o śmigłowcach i jeszcze kazali zdawać z tego ciężkie egzaminy np. z jakiegoś dziadowskiego Part-145. 3 godziny temu, Landszaft napisał: a jak nie pamiętsz to nie jedz z cynkowych naczyń bo cynk to dość trujący metal. Uczono mnie materiałoznawstwa 9 lat i na takim poziomie, o jakim Ci się nie śniło i nigdy nie przyśni. I o szkodliwości cynku dla zdrowia także. Gdybyś miał zdolność czytania ze zrozumieniem, czyli gdybyś nie należał do 40 proc. świeżo zbadanej polskiej populacji wolnej od tej sztuki, to rozumiałbyś to, co zawsze pisałem na tym forum o naczyniach ocynkowanych. 3 godziny temu, Landszaft napisał: A że kiedyś nawet amerykańcy nie mieli o tym bladego pojęcia to nie znak że to bardzo mądry naród. Nawet Ci się nie śniło, jakie dokumenty były emitowane przez tych „amerykańców” na temat szkodliwości naczyń ocynkowanych, w tym wojskowych. Nigdy nie miałeś o tym najzieleńszego pojęcia, nie masz i mieć nie będziesz. Ty nie masz - ja mam. Ja mam, bo mam stosowne dokumenty - Ty nie masz i nie masz o tym bladego pojęcia. Na tym polegają bardzo sympatyczne różnice między nami. 3 godziny temu, Landszaft napisał: Nie wyściubiasz nosa , ależ wyściubiasz co chwila wypowiadając się w tematach na których kompletnie się nie znasz !! i to wielokrotnie jesli nie setki razy... Składam ofertę korzystniejszą niż wcześniejsza - płacę dychę za każdy z „setek” postów, w których „nie znam się”. Masz świetną okazję dorobienia do emerytury tylko już nie w tym wątku, a ślij wszystko przez komunikator forum. Dycha za każdy post. 3 godziny temu, Landszaft napisał: Kiedys w każdym zdaniu chwaliłeś sie pewnymi osobami które pomieszkiwały u Ciebie i nagle ucichło... No i...? Proś a będzie Ci dany raport, co z naszymi ukraińskimi Mariną i Maszą. Dla Ciebie - wszystko Mój Drogi. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 18:12 Napisano wczoraj o 18:12 3 minuty temu, mensguth6 napisał: Chyba w temacie To pamiatka po Dziadku , w 45 trafiła z berlina do Polski. W latach 50-tych zgubiony przy obróbce buraków. Odnalazłem go w 2002r. Niestety jest niekompletny. Super! Dziękuję Erih - zaproszenie do pracy Cytuj
0 mensguth6 Napisano wczoraj o 18:16 Napisano wczoraj o 18:16 Dziadek załapał się na kilka sezonów zimowych wakacji na Syberii , czy stamtąd to targał przez pól Europy? Nie wiem. Być może pamiątka z walk o Berlin. Cytuj
0 Jedburgh_Ops Napisano wczoraj o 18:18 Napisano wczoraj o 18:18 Zobaczymy, co powie Erih, bo jeśli to jest japońskie to mógł to przytargać jakiś ruski z frontu wojny z Japonią. Cytuj
0 Tomasz70 Napisano wczoraj o 19:26 Napisano wczoraj o 19:26 Godzinę temu, mensguth6 napisał: Dziadek załapał się na kilka sezonów zimowych wakacji na Syberii , czy stamtąd to targał przez pól Europy? Nie wiem. Być może pamiątka z walk o Berlin. Takie cudo mógł znaleźć w Berlinie w 1945. https://www.onet.pl/informacje/kopalniawiedzypl/odkrycie-w-centrum-berlina-japonski-miecz-lezal-w-zasypanej-piwnicy-od-ii-wojny/3p8rvdm,30bc1058 Cytuj
Pytanie
jeycoob
Witam wszedłem w posiadanie soldbuch. Czy mógł by mi ktoś powiedzieć ile jest warta ?
Top Posters For This Question
20
7
5
4
Popular Days
4 Sie
17
12 Sie
13
5 Sie
12
7 Sie
4
Top Posters For This Question
Jedburgh_Ops 20 posts
Erih 7 posts
Landszaft 5 posts
Cyrograf15 4 posts
Popular Days
4 Sie 2025
17 posts
12 Sie 2025
13 posts
5 Sie 2025
12 posts
7 Sie 2025
4 posts
Popular Posts
bjar_1
To nie są ogólnie tanie rzeczy...
Landszaft
jed... cos tam tak znasz się tylko trochę na lotnictwie i to w wybranych kierunkach a nie w całym spektrum wiedzy lotniczej . Twoje kluchy .... ano poczytaj cos elokwentnie wykładał na temat helikopte
Posted Images
51 odpowiedzi na to pytanie
Rekomendowane odpowiedzi
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.