Skocz do zawartości

Maj 1926- groźne memento!


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 480
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Masz Formozo rację, że wątek, który założyłeś jest groźnym memento. Sam tylko nekrolog rtm Antoniego Szymańskiego, który zamieściłeś, a który to rotmistrz oddał życie za konstytucję jest wymowny.

Tylko co z tego? Polak to nacja organicznie niezdolna do wyciągania wniosków z historii, co widać od dwóch lat na każdym kroku.

Twoje memento już się spełniło, albowiem Piotr Szczęsny oddał w tym roku życie także za konstytucję i wszelkie towarzyszące jej wartości – jak ów rotmistrz. A będzie gorzej i na Piotrze Szczęsnym się nie skończy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego homo historicus",nie jest intencją tego wątku rozkręcać kolejnego publicznego chocholego tańca", lecz sprawić, by ludzie pomyśleli i spojrzeli na siebie łaskawszym wzrokiem.
Niestety, zaczyna się dosłownie jak u Fredry, ... i zjechali się..., czarodzieje, zaklinacze". Tyle, ze zamiast pożytku, jad,jad,jad..."
Zakładając ten wątek, nie tego chciałem, nie tego... :-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Ocknął się po długich chwilach. Ilu? Bóg jeden raczył wiedzieć. Powoli przypominał sobie moment,kiedy padł obok swojej Baśki" na ulicznym bruku...

Jechał w czteroosobowym patrolu pod dowództwem plutonowego Materkowskiego,w kierunku Placu Trzech Krzyży, gdzie znajdowaly się pozycje 1 i 2 szwadronów. Mieli zorientować się w sytuacji w w mieście miedzy pozycjami ich 3 szwadronu, a Śródmieściem i zdać raport znajdującemu się przy szwadronach przy placu dowódcy pułku.

Stanowisko rządowego ciężkiego karabinu maszynowego zobaczyli nagle, w ostatniej chwili, wyjeżdżając niespodziewanie zza narożnika kamienicy. Przez chwilę Zdzisiek pomyślał, że skończy się to na tradycyjnych połajankach, przekleństwach i ubliżaniu, co się często zdarzało między stronami, uczestniczącymi w tych dramatycznych wydarzeniach. Poza tym kto, do cholery będzie strzelał do koni...
W sekundę potem usłyszał stukot serii karabinu maszynowego, kwik koni, krzyki trafionych szwoleżerów, potem wraz ze swoją Baśką" zwalił się na bruk.
-----------------

Ból głowy był niemiłosierny, widocznie musiał mocno uderzyć nią o kamienie .Podniósł się ostrożnie na łokciu i rozejrzał się wokoło,lecz zobaczył niewiele.
-Oślepłem?!- pomyślał. Odruchowo przetarł oczy i twarz, zalaną krwią z rozbitej głowy.
-Patrzaj Zocha,tutaj jeden dycha.
Usłyszał męski głos obok siebie i jednocześnie poczuł dotyk silnych rąk, które usiłowały go odciągnąć zza krawężnika do pobliskiej bramy kamienicy .Spojrzał na swojego dobroczyńcę i zobaczył młodego kolejarza i towarzyszącą mu młodą dziewczynę, która w chwilę potem wprawnie obmyła ranę i obandażowała .
- Ale walili! Sku...syny, litosci panie nie mieli. Polaki Polaków...-z przejęciem, drżącym ale gniewnym głosem gorączkował się kolejarz- To nawet nie była walka, oni was po prostu rostrzelali!
Zdzisiek powiódł wzrokiem po ulicy. Plutonowy Materkowski z jedną nogą w strzemieniu, z reką skierowaną w stronę pustego już stanowiska rządowej maszynki". Władek i Wacek leżeli nieruchomo między trupami koni. Nikt się nie ruszał, panowała martwa cisza majowego popołudnia, zakłócana czasami odgłosami strzałów w oddali.
-Trzeba się zbierać- zamruczał ponuro do siebie.
-A da sobie pan radę?
-Do szwadronu nie doczłapię sie, ale niedaleko są koszary. Wyszliśmy z nich wczoraj, na pewno znajde w nich kogoś z naszych.
Podziękował życzliwej parze, wziął karabinek w jedną rękę, w drugą czapkę, której nie próbował nawet wsadzić na obandażowaną głowę i powoli skierował sie w stronę pobliskiego ogrodzenia parkowego.

----------------------

Z wzrokiem utkwionym w widoczne w dali białe mury stajni koszarowych za kanałkiem, ostrożnie wlókł noga w nogę w ich kierunku.
-A gdzież to Bóg prowadzi, żołnierzu?- niespodziewany głos zatrzymał jego nogi w pół kroku. Kątem oka zobaczył skierowaną na niego lufę karabinu i celującego z niego piechocińca z plecakiem i hełmem na glowie.
Zrezygnowany, bez słowa, usiadł ciężko na betonowej płycie, odkładając karabinek, nerwowo bawiąc się szwoleżerską czapą. Raptem poczuł dotyk na ramieniu. Ze zdumieniem zobaczył wyciągniętą ku niemu rękę z manierką..
-Moja została przy Baśce" - wybełkotał przyciszonym jakby do siebie zrezygnowanym głosem.
-Twoja kobylka?
-Taak, moja Baska",została tam teraz z resztą przy placu na Rozdrożu.
-Chlopaki opowiadali, że podchorążowie zniszczyli cały wasz podjazd. No to masz cholerne szczęście, szwoleżerze, cholerne szczęście...
-Ładny fart, skoro trzymasz mnie pod lufą, parę metrow od koszar...
Zaległa cisza. Ale niedługa.
-No to dygaj do swoich, szczęściarzu. Jestem pisarzem kompanijnym i obiecałem sobie, że wróce po tym wariactwie do swoich koszar w Łowiczu, z czystymi rękami. Bojowość , waleczność i bohaterstwo zachowajmy dla prawdziwych wrogów. Ale sam nie wiem, czy tak będzie, bo... Bywaj!
Zdzisiek podniósł się z płyty i bez słowa ruszył w kierunku niedalekiego muru koszar. Po przejściu kilku kroków nagle usłyszał głos piechociarza:
-Dominik
Na twarzy Zdziśka, zrezygnowanej i umęczonej niedawnymi tragicznymi wydarzeniami, pojawił sie uśmiech...
-Zdzisiek. Obyśmy spotkali się w lepszych czasach.

-----------------------

Trwały gorączkowe przygotowania do obrony szwoleżerskich koszar. Mimo, że 12 maja opustoszały, a jego szwadrony wierne swemu Dziadkowi" obsadzily pozycje w różnych miejscach Warszawy,w koszarach pozostało jeszcze dosyć żołnierzy, aby dać opór ewentualnemu atakowi.
Wkrótce okazało sie jednak, że siły obrońców nie wystarczą na odparcie ataku przybyłych na pomoc rządowi oddziałów. Według plotek były to twarde wielkopolskie pulki piechoty. Dzięki starszemu szwoleżerowi Olszańskiemu ze zniszczonego patrolu z 3 szwadronu, wiadomo było, że w pobliżu jest również 10 Pułk Piechoty z Łowicza.
-Ku...wa,niewielu nas tu zostało do obrony-zaklął plutonowy Róża, lornetkując przedpole budynku koszarowego w kierunku na Łazienki, skąd mógł nastąpić szturm.
-W takim razie niewielu nas zginie- z uśmiechem, filozoficznie oznajmił szwadronowy zgrywus, Władzio, którego uwagi zwykle przyjmowano wesolym rechotem. Tym razem nikomu nie było do śmiechu...

Cdn...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie