Skocz do zawartości

Przykre obrazki związane z eksploracją..


hawk21

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 96
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Ostatnio z kumplem mieliśmy podobny widok, nic nie poradzisz, a ubić nie można ;/ Mam nadzieje że jeszcze ten ktoś wróci, zakopaliśmy w jednym miejsce masę śmiecia (łuski, widelce i resztę co z pola wyszło) żeby dało ładny sygnał. Niech sobie odkopię i przeczyta karteczkę na dokładkę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zaobserwowałem w moich rejonach ślady buraka najwyższych lotów - dziura w ziemi niezasypana,przy czym jeden szpadel piochu na lewo,drugi na prawo z odpowiednim rozrzutem coby większy bajzel był i złom na wierzch.A nie daj boże jakieś drzewo w pobliżu to musowo obta kora szpadlem.
Boje się tam teraz łazić,bo jak spotkam gnidę to dojdzie do dramatu z wątkiem kryminalnym...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie ma miejsca w naszym kraju, gdzie by ten problem nie występował. Buractwo występuje wszędzie, w mniejszym lub większym stopniu, ale zawsze. Zero kultury i poszanowania dla przyrody. Pola polami, ale to co się dzieje w lasach to przechodzi ludzkie pojęcie. Tak samo jak swołocz wyrzucająca śmieci, gdzie popadnie. Nie ma lasu, gdzie by się nie walały śmieci od papierka po wersalki. Z roku na rok jest co raz gorzej...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej okolicy niestety też niezasypanych dołków przybywa. Wyryte doły, rozrzucona wkoło blacha i inne śmieci. Największy syf robi najstarszy kopacz" w mojej miejscowości - o ile pamiętam to już miał wykrywkę w 2000 roku. W pogoni za złomem i fantami potrafił nawet włazić w nocy do czyjegoś sadu i robić kipisz.

Kiedyś na wykopaliska wybierałem się z ekipą, niestety po kilku przykrych doświadczeniach od pewnego czasu chodzę sam. A oto powody:
- staram się jak najmniej wzbudzać zainteresowanie przypadkowych osób. Większa ekipa siłą rzeczy wzbudza ciekawość.
- nie afiszuję się ze sprzętem. Kupiłem sobie w tym celu plecak wz. 978 - wchodzi do niego elegancko złożony Rutus Argo (cewki od sztycy nie odkręcam) oraz szpadel Pawłowski skrócony do 82 cm. Do tego zostaje masa miejsca + 3 kieszenie np. na butelkę z wodą. Mogę spokojnie przejść na miejsce bez zwracania na siebie uwagi. Wiele osób widząc spory plecak pyta się, czy rybki biorą :-)
Koledzy raz szli przez wioskę, wykrywki i szpadle na ramieniu. Na ich widok jakiś rolnik wyszedł z domu i powiedział, że jak zobaczy na swoim polu jakiś dołek, to im z d..y nogi powyrywa. Wykopki spalone na starcie.
- dokładnie planuję miejsce wykopalisk w danym dniu oraz miejsce parkowania samochodu. W tym celu z wyprzedzeniem studiuję mapy. Przyjeżdżam na miejsce, działam.
Jak to wyglądało z ekipą? Przykład. Jesteśmy umówieni w niedzielę na 8:00. Trzeba zebrać ekipę - jeden zaspał, drugi ma kaca po niedzielnej libacji. Tylko trzeci zebrał się na czas. Wyjeżdżamy dopiero o 9:20. W drodze okazuje się, że jeden z kolegów zapomniał baterii - powrót do domu. Jedziemy z powrotem, na miejsce docieramy o 10:20. Okazuje się, że nie ma gdzie zostawić auta - koledzy tego nie przewidzieli. Kolejne 45 minut tracimy na znalezienie miejsca do zaparkowania samochodu. W końcu znajdujemy miejsce do zostawienia auta oddalone o 4 km od miejscówki. Trzeba iść pieszo. Na miejscu jesteśmy kilka minut przed południem. O godzinie 14:00 dzwoni do mnie żona, kiedy wrócę - przecież nie ma mnie już 6 godzin! Ręce mi opadły...
Następnym razem sam zaplanowałem wyjazd - pojechaliśmy, wszystko ok i na czas. Potem dowiedziałem się, że ekipa była na tej miejscówce jeszcze 2 razy beze mnie. Nie mogłem pojechać, więc poletko wyczyścili sami. Za taką współpracę serdecznie dziękuję...
- nie ogłaszam się i nie trąbię na lewo i prawo, co wykopałem i co robię. Wie o tum tylko kilka zaufanych osób. Można trafić na życzliwego", który na nas doniesie ze zwykłej zazdrości
- dokładnie sprzątam po sobie. Zbieram to co wykopię - złom, polmosy i inne śmieci. Tego, czego nie mogę zabrać ze względu na ciężar i gabaryty, zakopuję z powrotem. Miejsce po dołku staram się dokładnie zamaskować. Kopiąc na łące nacinam darń w kwadrat, wyjmuję, wyciągam fanta, wkładam darń z powrotem. Po takim zabiegu często nie ma śladu po kopaniu. Kopałem tak u sąsiada wieczorami na łączce - do tej pory się nie zorientował, że ktoś u niego grzebał. Zasypuję dołki nawet na ornym polu - weszło to już w nawyk i tak zostanie. Nie ma wyjątku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzić ogólnopolskie stowarzyszenie poszukiwaczy. Warunek - koszt karty członkowskiej to powiedzmy 100 zł miesięcznie. Za poszukiwania (oczywiście poza stanowiskami archeo) bez takiej karty wysokie kary. Myślę, że problem kopaczy robiących bajzel szybko by się rozwiązał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie o to chodzi, aby dalej ścierać się ze Strażą Leśną. Powinno to zostać uregulowane. Kopię w lesie - mam do tego prawo. Warunek - powiadamiam o tym Straż Leśną, po wykopkach dołki zasypane, porządek. W zamian ze składek Lasy Państwowe mają odprowadzoną jakąś kasę na zalesienie, ewentualnie wykonywanie jakiejś pracy w tym kierunku, np. sadzenie drzew. Tak jak myśliwi - są zrzeszeni w kołach łowieckich, płacą stosowne składki. Oprócz tego opiekują się zwierzyną przez budowę paśników i dokarmianie zwierzyny zimą, wykonywaniem planowanych odłowów czy szacowaniem szkód na polach wyrządzonych przez dziką zwierzynę.
Podobnie ze składek mogły by być finansowane wykopaliska, opłacani archeolodzy.
Każdy poszukiwacz zrzeszony byłby zobowiązany do przestrzegania kodeksu. Łamiesz zasady - odbieramy ci pozwolenie, masz zakaz poszukiwań.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za auto płać, za kartę wędkarską płać, za postój łódki na przystani płać i jeszcze płacić za kopanie? Nie ma takiej opcji. Jak rodzice wychowali jednego z drugim to widać na polu i w lesie. Ktoś może wyjść z założenia skoro płaci to niech za niego dołki zakopią. Trzeba edukować skoro z domu tego nie wyniósł.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiekśniegu - nie ma sprawy - mogę wyczyścić :-)

To tylko moje przemyślenia. Mam nadzieję tylko, że nie zaczną nas wsadzać do paki tylko za pokazanie się z wykrywką w terenie.

Mam to zresztą gdzieś. Na ten weekend miejsce na wykopki mam już ustalone. Oby tylko pogoda dopisała :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony Night ma rację w tym wypadku mogliby zaostrzyć kary i tak złapanie kogoż bez pozwolenia i legitki członkowskiej eksploratorów skutkowałoby przepadkiem sprzętu i sporymi karami finansowymi. Dla amatorów szybkiego zarobku i pozostawiania po sobie burdelu złapanie na takim uczynku kara, okresowe wykluczenie , mandat, ostrzeżenie

3x kartka papa.


Wiem fantastycznie to brzmi ale szara strefa mogłaby być w jakimś tam stopniu zmniejszona.

Eksproatator musiałby mieć obowiązkowy egzamin z wiedzy historycznej jakieś podstawy archeologi, pierwsza pomoc, ochrona srodowiska, znaleźiska niebezpieczne itp.

.. i innych rzeczy w tym temacie.

Mogłaby powstał centralna baza rejonów określonych jak obszar zabytku. Było by np może i łatwiej dostać pozwolenie na szukanie w takim regionie z asystentem lub i bez, który teraz nic nie robi albo pod jakimś innym nadzorem.

Na pewno ludzie przeszkoleni wiedzieli by jak się zachować choćby z znaleziskami niebezpiecznymi.

Tacy poszukiwacze mogli by legalnie zgłaszać regiony niebezpieczne saperom, kontrola przygrożnych dzikich wysypisk zgłaszanie złapanego na gorącym uczynku.

Za takie coś powinna być w systemie społecznym bonifikata i 50% wpłaty z mandatu delikwenta dla nas na konto za postawę obywatelska a mandaty za śmiecenie od 2000 , 3000 w górę.

I byłby porządek nie tylko z śmieciami ale i kupami w mieście ;]


jak nie na temat proszę wywalić pozdrawiam ;]
(ps. takie jest moje zdanie)

Jest wiele środowisk myśliwi, wędkarze, i mają się jako tako dobrze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Nightmare777 i AoT_Hunter_PL byliby prezesami tej inicjatywy". Oczywiście nietykalnymi, bo to oni narzucaliby ton poszukiwaczom, którzy grzecznie buliliby swoją stówkę rocznie, a za robienie syfu w lesie czy na polu pozbywaliby się grzecznie sprzętu, który obaj panowie prezesi mogliby upłynniać w wolnej sprzedaży dla chwały jedynego i słusznego stowarzyszenia, ostro trzymającego za mordki pieski - poszukiwaczy.

Niezła baja. Czy czytaliście Panowie kiedyś coś z Orwella"?
Polecam gorąco.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyślcie jeszcze najpierw potencjalni prezesi o dostosowaniu prawa o znaleziskach do prawa wędkarskiego. Albo odwrotnie. A co, niech wędkarze zgłaszają wyłowione ryby do utworzonego Nadzoru Ichtiologicznego. W nagrodę dostaną dyplom. Ale, ale! Jeśli złowią rzadki gatunek ryby z naturalnego łowiska, może ich czekać smutna wizyta weryfikująca, czy aby na pewno nie mają na ścianie powieszonych trofeum w postaci suszonych gęb rybich.

100 złotych za miesiąc... ktoś popłynął z fantazją. I jeszcze dla zarządu wyszynk i darmowy nocleg w domach członków w imię hasła spanie i poszukiwanie".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie - stówa na miesiąc, nie na rok. :0
Oczywiście obowiązkowo i skromnie licząc te 30 tys. poszukiwaczy w Polsce daje nam trzy bańki miesięcznie.
No po prostu gratuluję pomysła.
Detektoryzm wkroczyłby na salony, a jaśnie nam panujący Zarząd (celowo z dużej) - wiadomo - wakacje w najlepszych hotelach, ręczniki dla pieska z wyszytym (ręcznie!) imieniem, pewnie i sekretarki (ładne!) oraz wiele wiele innych dobrodziejstw i zaszczytów.
Tak powstają elity. :>
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie