Skocz do zawartości

Ślązak ex Gawron spoczął na wodzie.


kubulek

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 weeks later...
  • 3 years later...
http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22926017,budowa-slazaka-wstrzymana-rusza-fala-zwolnien-w-panstwowej.html

Budowa "Ślązaka wstrzymana. Rusza fala zwolnień w państwowej Stoczni Marynarki Wojennej

Kolejne problemy najdłużej budowanego polskiego okrętu. Mimo optymistycznych zapowiedzi resortu obrony o dokończeniu budowy w 2018 roku, prace powstającego 17 lat "Ślązaka ponownie zawieszono. Zaczęły się również zwolnienia w przejętej przez państwo Stoczni Marynarki Wojennej, gdzie powstaje patrolowiec. Na liście pierwszych kilkadziesiąt nazwisk.

Czarne chmury nadeszły nad przejętą przez państwo Stocznię Marynarki Wojennej w Gdyni. Od poniedziałku zawieszone zostały wszelkie prace nad dokończeniem budowy powstającego od 17 lat okrętu patrolowego „Ślązak”. Jeszcze w grudniu minionego roku odwołany kilka dni temu wiceminister obrony Bartosz Kownacki zapewniał, że dokończenie patrolowca jest dla ministerstwa priorytetem i prawdopodobnie okręt wejdzie do służby w 2018 roku. Jak ustaliliśmy, termin ten stanął pod dużym znakiem zapytania.

Nie dogadali się
Przypomnijmy, że..."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,23005063,budowa-slazaka-wstrzymana-syndyk-alarmuje-premiera-i-prezydenta.html

Budowa "Ślązaka wstrzymana. Syndyk alarmuje premiera i prezydenta

Spór o kontynuowanie prac nad budową najdłużej powstającego polskiego okrętu zatacza coraz szersze kręgi. Syndyk, który nie może dojść do porozumienia z Inspektoratem Uzbrojenia MON, prosi o interwencję najważniejsze instytucje w państwie. A w samej stoczni trwają zwolnienia.

Wraz z przejęciem dawnej Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni przez Polską Grupę Zbrojeniową (obecna nazwa to Stocznia Wojenna) pojawił się problem z budową patrolowca „Ślązak”. Okręt był wyłączony z masy upadłościowej stoczni i nie stał się własnością PGZ – pieczę nad jednostką w dalszym ciągu sprawowała syndyk Magdalena Smółka. Stary kontrakt na budowę po powstaniu nowego podmiotu, Stoczni Wojennej, przestał obowiązywać.

Jak informowaliśmy, na długo przed przejęciem SMW pomiędzy syndykiem a Inspektoratem Uzbrojenia (jako zamawiającym) trwały rozmowy, których celem było porozumienie pozwalające na kontynuowanie prac budowlanych do czasu, aż PGZ przejmie również „Ślązaka”. Do porozumienia nie doszło, z okrętu zeszli stoczniowcy, a zostały jedynie zewnętrzne firmy, z którymi były podpisane osobne kontrakty. W połowie przerwano tzw. próby portowe, podczas których m.in. ujawniono wiele usterek wynikających z długiego czasu budowy (ponad 17 lat). Winą za całą sytuację syndyk obarcza inspektorat, a inspektorat wini syndyk. Kiedy syndyk wezwała IU do odebrania okrętu, ten odparł, iż domaga się 220 mln zł odszkodowania za „nieterminowe wykonanie prac”. Roszczenia te odrzuca syndyk. Sprawa będzie rozstrzygana w sądzie.

Prace ruszą dopiero wtedy, kiedy PGZ przejmie „Ślązaka” z rąk syndyka i podpisze nowy kontrakt z Inspektoratem Uzbrojenia. Stocznia Wojenna informuje nas: „Przewidujemy, że podpisanie nowej umowy nastąpi na przełomie lutego i marca”.

IU wie swoje
Całą sytuację syndyk opisała w liście skierowanym do władz państwowych odpowiedzialnych za obronność kraju, m.in. do ministra obrony Mariusza Błaszczaka, premiera Mateusza Morawickiego i prezydenta Andrzeja Dudy. Pełna treść listu jest niejawna, jak tłumaczy sąd, ze względu na zawarte w nim informacje objęte tajemnicą handlową.

– Z uwagi na dużą ilość spornych kwestii, jak też dużą rozbieżność co do wysokości wzajemnych roszczeń nie ma możliwości szybkiego porozumienia w zakresie rozliczenia całego kontraktu – mówi „Wyborczej Trójmiasto” sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Zdaniem syndyka samo odebranie okrętu przez inspektorat jest „kwestią całkowicie odrębną i niezależną od wzajemnych rozliczeń”. Syndyk nie posiada obecnie ani infrastruktury, ani pracowników, którzy mogą pracować nad okrętem.

Zupełnie inaczej sprawę „Ślązaka” chce widzieć Krzysztof Olejniczak, szef Szefostwa Techniki Morskiej Inspektoratu Uzbrojenia. Komandor w czasie III Forum Bezpieczeństwa Morskiego mówił, że prace nad „Ślązakiem” trwają i „przerwa jest minimalna”, chociaż konkretnego terminu wznowienia właściwych robót nie widać. Przedstawiciel IU nic nie mówił także o fiasku rozmów dotyczących porozumienia z syndyk i problemach z rozliczeniem starego kontraktu.

Do zwolnienia 150 osób
„Korektami kadrowymi” komandor nazwał również planowane zwolnienia w stoczni. Jak ustaliła „Wyborcza Trójmiasto”, nowy zarząd docelowo planuje zwolnić około 150 osób, a na początek wytypowano 30 nazwisk. W stoczni Marynarki Wojennej było zatrudnionych ponad 650 pracowników.

– Nie tego spodziewali się po nowym zarządzie pracownicy – mówi nasz informator. Przed przejęciem stoczni przez PGZ syndyk poinformowała pracowników w oświadczeniu, iż „dotychczasowe warunki pracy i płacy nie ulegną zmianie”. Jeszcze w lutym ubiegłego roku prezes zarządu Stoczni Wojennej Konrad Konefał zapowiadał, że zakład w pierwszej kolejności będzie rezygnował z podwykonawców.

Teraz zarząd mówi o „zmianie struktury zatrudnienia”, którą tłumaczy tak: „Rozpoczęto prace w sferze optymalizacji i modernizacji infrastruktury Stoczni, które przewidują m.in. zmniejszenie obszaru, na którym Stocznia docelowo będzie funkcjonować, z jednoczesną modernizacją infrastruktury, która pozostanie. (...) Dążymy do podniesienia udziału pracowników fizycznych w ogóle zatrudnionych oraz do zmiany dystrybucji funduszu płac, tak by więcej środków było kierowanych do pracowników z obszarów produkcji, handlu i realizacji projektów oraz konstruktorów i projektantów”.

– Atmosfera wśród pracowników jest, łagodnie mówiąc, bardzo zła – mówi nasz rozmówca i wskazuje, że w ostatnim czasie w stoczni doszło do dwóch wypadków, w tym jednego śmiertelnego. Na mężczyznę spadł kontener. W drugim przypadku pracownik pracujący przy skrzynce elektrycznej poparzył ręce. Grozi mu amputacja. Dwa dni wcześniej jego żonie, również pracownicy stoczni, wręczono wypowiedzenie umowy. Po wypadku wypowiedzenie cofnięto."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 7 months later...
http://www.defence24.pl/epopeja-budowy-slazaka-zbliza-sie-ku-koncowi

\"Ślązak czyli jak nie budować okrętów

Po 17 latach epopeja budowy patrolowca Ślązak zbliża się, miejmy nadzieje, do szczęśliwego zakończenia. 14 listopada po raz pierwszy opuścił on stocznię w Gdyni i wyszedł na wody Zatoki Gdańskiej w celu przeprowadzenia prób morskich. Jeżeli przebiegną one pomyślnie podobnie jak testy zdawczo-odbiorcze jest szansa, że w przyszłym roku podniesiona zostanie na nim w końcu biało-czerwona bandera. Czas ku temu najwyższy, bo okręt jest już prawie pełnoletni.

Historia tej jednostki jest długa i zawiła. Stępka okrętu została położona w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni, udziałem ówczesnego premiera Leszka Millera, przy okazji kolejnych obchodów utworzenia MW RP. Było to 28 listopada 2001 r. Mogło się tak stać dzięki, podpisaniu dzień wcześniej umowy o wartości 638,1 mln zł, pomiędzy stocznią a marynarką wojenną, dotycząca budowy prototypowej korwety wielozadaniowej proj. 621 (Gawron). Nie została ona zaprojektowana w Polsce, ponieważ skorzystano tu z projektu niemieckich korwet typu MEKO A-100 opracowanej przez stocznię Blohm + Voss z Hamburga, z czym wiązała się opłata licencyjna w wysokości 60,8 mln złotych. Na tym etapie zakładano budowę łącznie siedmiu jednostek tego typu.

W związku z tym, że ówczesna sytuacja budżetowa państwa była trudna, z podpisanej umowy wyłączono koszt pozyskania i instalacji systemu dowodzenia, środków obserwacji technicznej i walki elektronicznej oraz uzbrojenia (określanych zbiorczo jako ZSW - Zintegrowany System Walki). Dodatkowo przyznane środki w ramach Planu Modernizacji Technicznej Marynarki Wojennej pozwalały na pokrycie jedynie ¾ kosztów budowy. Co zrozumiałe przy problemach z finansowaniem prace konstrukcyjne nie mogły przebiegać w sposób terminowy i praktycznie przez cały rok 2002 nie posunęły się one do przodu.

Odzwierciedleniem tych problemów było podpisanie 26 czerwca 2003 r. aneksu do umowy, w którym zrezygnowano z opcji na kolejnych sześć okrętów i dostosowano harmonogram budowy do ówczesnych możliwości finansowych. Aby jeszcze obniżyć koszt umowy, wyłączono z niej również główny element układu napędowego, czyli turbinę gazową, którą zamierzano zakupić po 2007 r., zaś nabycie ZSW zaplanowano na lata 2009-2010. Dzięki temu obniżono wartość kontraktu z SMW do 405,3 mln PLN, co było w zgodzie z przyznanymi środkami budżetowymi. Uzgodniono też, że platforma (okrętu bez napędu i uzbrojenia) będzie gotowa do 31 grudnia 2007 r. Podpisanie tego aneksu pozwoliło na faktyczne rozpocząć prac konstrukcyjnych.

Do 2004 r. wykonano 15% prac nad kadłubem i zamówiono kluczowe elementy wyposażenia. Powodem, dla którego budowa sekcji kadłuba posuwało się tak wolno, był fakt, że SMW nie posiadała odpowiedniej technologii do wykonywania poszycia okrętu zgodnie z niemieckim projektem. Technologię spawania cienkich blach wdrożono w stoczni dopiero w 2005 r. Przyspieszenie prac nastąpiło w 2006 r., kiedy to wykonano 5 z 10 bloków kadłuba i wyposażono je w elementy wielkogabarytowe, jak silniki wysokoprężne, agregaty prądotwórcze, urządzenia sterowe, czy pędnik azymutalny. 22 grudnia 2006 r. podpisano umowę o wartości 7,5 mln euro na dostawę turbiny gazowej LM-2500 firmy Avio S.p.A.

W 2007 roku powstało pięć pozostałych bloków kadłuba i prowadzono dalsze prace wyposażeniowe. Otworzono też postępowanie przetargowe na zakup i montaż Zintegrowanego Systemu Walki. W kolejnym roku rozpoczęto scalanie kadłuba, rozpoczynając od sekcji rufowych. Ruszyło też konstruowanie elementów nadbudówki. We wrześniu 2008 r. kadłub był ukończony w 80%. Pod koniec roku rozstrzygnięto przetarg na ZSW, który wygrała firmy Thales Nederland (system dowodzenia i obserwacji, integracja systemu walki) i Enamor (zintegrowany system łączności, nawigacji i hydrolokacji). Łączny koszt zwartych umów wyniósł ok. 800 mln PLN.

W połowie marca 2009 r. zainstalowano turbinę gazową, a 16 września wykonano pierwsze wodowanie techniczne scalonego kadłuba bez nadbudówki. Po tygodniu kadłub wrócił na ląd. Niestety w tym samym roku minister obrony zdecydował się ograniczyć finansowanie projektu. W grudniu upłynął termin ważności ofert wyłonionych w przetargu na ZSW, co oznaczało powrót do budowy jedynie samej platformy. Dodatkowo 22 grudnia sąd ogłosił upadłość układową SMW, co powodowało kolejne perturbacje i spowolnienie całego programu. W 2010 r. rozpoczęto kompletację pierwszego poziomu nadbudówki i przeniesiono nadzór nad projektem do nowo utworzonego Inspektoratu Uzbrojenia (IU). Według stanu na koniec marca 2011 r. kadłub był całkowicie ukończony, nadbudówka w 80%, stopień wyposażenia kadłuba kształtował się na tym samym poziomie, zaś urządzenia pokładowe (bez ZSW) zostały zakupione w 95%.

Budowa okrętu jako korwety typu Gawron została formalnie przerwana 24 lutego 2012 r. decyzją ówczesnego premiera na wniosek ministra obrony. Argumentowano to racjonalizacją wydatków a dokładnie tym, że okręt jest za duży, zbyt kosztowny, zaś konserwacja kadłuba jest niezwykle droga. Los jednostki jawił się w czarnych barwach, mogło nawet dojść do jej złomowania. Jednak jeszcze w tym samym roku zdecydowano, że prawie gotowy kadłub korwety będzie podstawą do budowy okrętu patrolowego Ślązak. W lutym 2013 r. MON wydał decyzję o rozpoczęciu nowych negocjacji w celu jego ukończenia, czego efektem było podpisanie kolejnego aneksu do umowy z 2001 r., w której termin przekazania patrolowca MW RP ustalono na listopad 2016 r. W grudniu 2013 r. odnowiono umowy z dostawcami ZSW, czyli firmami Thales i Enamor. Uwagę należy zwrócić na fakt, że żadna z trzech podpisanych w 2013 r. umów, nie wskazywała lidera budowy. Tym samym SMW nadal budowała okręt i była odpowiedzialna za jego wyposażenie, ale nie miała wpływu na pracę poddostawców ZSW. Z wykonawcą okrętu nie skonsultowano również wyboru konkretnych urządzeń, przez co musiano dokonywać zmian w już wykonanych konstrukcjach i instalacjach.

Przez cały 2014 rok prowadzono prace dotyczące urządzeń ogólnookrętowych, sieci elektrycznej i wyposażenia pokładowego, systemów wentylacji, klimatyzacji i automatyki. 6 grudnia 2014 r. dokonano drugie wodowanie techniczne, które potrzebne było do pomiaru rzeczywistych parametrów kadłuba, a także do odwrócenia jednostki i ponownego umieszczenia w hali, w celu montażu śrub i sterów. 2 lipca 2015 r. w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni odbyła się tym razem uroczyste wodowanie i chrzest okrętu, którego matką chrzestną została Maria Waga, wdowa po byłym dowódcy Marynarki Wojennej RP admirale Romualdzie Wadze, którego upór i determinacja zadecydowała o tym, że w ogóle rozpoczęto jego budowę.

28 października 2015 r. okręt ponownie trafił na ląd, dokonano na nim prace związane z montażem urządzeń łączności podwodnej, stacji hydrolokacyjnej, a także konserwacje kadłuba. Prace trwały miesiąc i 23 listopada okręt wodowano po raz trzeci. Według ówczesnych oficjalnych informacji patrolowiec miał zostać przekazany Marynarce Wojennej w listopadzie 2016 r. W styczniu 2016 roku Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdziło, że cały program ma kolejne kilkunastomiesięczne opóźnienie. Pracę wyposażeniowe powoli posuwały się jednak do przodu, czego widocznym przejawem było zamontowanie na okręcie 15 czerwca 2016 r. uniwersalnej armaty morskiej OTO Melara Super Rapid kalibru 76 mm.

Tempo wyposażania jednostki nie było jednak imponujące, kolejne opóźnienia wygenerowały zmiany własnościowe dotyczące samej stoczni, która przez ładnych kilka lat znajdowała się w stanie upadłości, najpierw układowej a od 2011 r. likwidacyjnej. Na jej przejęcie zdecydowała się Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ), która w tym celu 9 stycznia 2017 r. utworzyła firmę-zależną PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o.o. PGZ za majątek SMW zapłaciła prawie 225 mln zł. Niestety procedury administracyjne z przejęciem majątku i rozpoczęciem działalności pod nowym szyldem trwały długo, co odbiło się na procesie budowy.

22 stycznia 2018 r. prace na Ślązaku zostały zawieszone, zaś 19 marca okręt został przejęty z rąk syndyka upadłej stoczni przez Inspektorat Uzbrojenia w celu kontynuowania budowy w nowo utworzonej Stoczni Wojennej. Do tego czasu koszty budowy wyniosły 1 mld 171 mln zł. 29 czerwca 2018 r. zawarto umowę między IU a konsorcjum w składzie Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. i PGZ Stoczni Wojenna Sp. z o.o. na dokończenie budowy patrolowca, przeprowadzenie prób portowych, morskich oraz zdawczo-odbiorczych okrętu. Ramowy harmonogram przewidywał rozpoczęcie prób okrętu w lipcu 2018 r., a zakończenie, połączone z przekazaniem okrętu Marynarce Wojennej na koniec marca 2019 r.

Zapewne nikt z osób (łącznie z piszącym te słowa) będących świadkami położenia w 2001 r. stępki nowego okrętu dla MW RP, nie spodziewał się, że będzie on powstawał tak długo, a przede wszystkim tego, że, stanie się przykładem jak nie należy budować nowoczesnych okrętów bojowych. Miały na to wpływ niedostatki budżetowe, rezygnacja z budowy pierwszej jednostki w doświadczonej stoczni zagranicznej, a przynajmniej powstania jej w kraju w oparciu o transfer technologii i odpowiedzialność zagranicznego partnera za cały projekt jak również zmiany koncepcji i osób decydujących o całym przedsięwzięciu, upadłość stoczni i dotyczące jej zmiany własnościowe. Powyższe czynniki doprowadziły wspólnie do opisanej powyżej sytuacji. Gdyby skorzystano z przyjętych na świecie rozwiązań to, po pierwsze okręt od wielu lat pływałby po morzach i oceanach świata, a po drugie jego budowa byłaby dużo tańsza, a po trzecie byłaby szansa na powstanie kolejnych jednostek tego typu, jakże potrzebnych flocie."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

https://biznes.trojmiasto.pl/Wojsko-jeszcze-poczeka-na-Slazaka-n135158.html

"Wojsko jeszcze poczeka na Ślązaka

Miał być marzec, potem mówiło się o końcu czerwca, dziś nie wiadomo, kiedy. Mowa o okręcie Ślązak. Okazuje się bowiem, iż to, że będzie gotowy wcale nie oznacza, że zostanie "automatycznie wprowadzony do służby w Marynarce Wojennej RP". 

W połowie maja PGZ Stocznia Wojenna pochwaliła się pomyślnie przeprowadzonymi próbami infrastruktury lotniczej, m.in. lądowania śmigłowca SH2G z 43 Oksywskiej Bazy Lotnictwa Morskiego na ORP Ślązaku. Z udziałem samolotu Bryza z kolei sprawdzono strefę pokrycia i dokładności określania namiaru  na okręt. Z udziałem śmigłowca W3 Anakonda wykonano transfer ładunków pomiędzy okrętami i  ewakuacji  z okrętu osoby poszkodowanej. Wszystkie próby wyszły pomyślnie. 

Przypomnijmy, że pierwszy raz okręt wyszedł na próby morskie 14 listopada ubiegłego roku. Trwały one 2,5 miesiąca. Przez ten czas PGZ Stocznia Wojenna sprawdzała prawidłowość działania wszystkich urządzeń i systemów oraz przeprowadzono ich regulację. Usunięto także kilka usterek, m.in. w układzie przekładni, systemu wentylacji i zasilania elektrycznego. W styczniu tego roku rozpoczęto próby zdawczo-odbiorcze okrętu ORP Ślązak. To ostatni etap prac stoczniowych, a zarazem pierwszy zmierzający do przekazania okrętu do służby. Według wstępnych zapowiedzi miało to nastąpić do końca marca tego roku. Potem mówiło się o czerwcu. 

Na jakim etapie są prace i czy uda się dotrzymać tego terminu? - pytamy władze PGZ Stoczni Wojennej.

- Wszystkie próby, których wykonanie znajdowało się pod kontrolą Stoczni zostały zakończone w założonym terminie. Wyniki wykonanych prób są pozytywne i potwierdzają osiągnięcie przez okręt kontraktowych parametrów i funkcjonalności wymaganych przez Marynarkę Wojenną RP. Obecnie realizowane są próby z wojskiem. Zgłoszono nam kilkanaście prac dodatkowych. Od decyzji zamawiającego zależeć będzie, czy okręt zostanie przyjęty jeszcze przed ich wykonaniem, czy też zamawiający zdecyduje się, iż będzie czekał na ich wykonanie - otrzymaliśmy w odpowiedzi.

Zaznaczono jednak, że "termin zakończenia prób nie oznacza automatycznego wejścia okrętu do służby w Marynarce Wojennej RP. Decyzja o wejściu okrętu do służby, czyli podniesienie bandery - to decyzja wojska". 

O to, kiedy okręt zostanie odebrany, a przede wszystkim kiedy trafi do służby zapytaliśmy w Ministerstwie Obrony Narodowej. 

- Pragniemy poinformować, że wykonanie zawartej 29 czerwca 2018 r. umowy na dokończenie budowy okrętu Ślązak zostało określone na 2020 rok. Przekazanie jednostki Marynarce Wojennej RP przewidywane jest, na obecną chwilę, na koniec I półrocza 2019 r., co jest oczywiście uwarunkowane pomyślnym zakończeniem prób zdawczo-odbiorczych. Jednocześnie informujemy, że przekazanie jednostki użytkownikowi nie oznacza automatycznie wprowadzenia jej do służby w Marynarce Wojennej RP - poinformowano nas w Wydziale Prasowym Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej.

ORP "Ślązak" jest okrętem patrolowym
Jednostka ma 95 m długości i 13 m szerokości oraz 1,8 tys. ton wyporności.
Ma rozwijać prędkość około 30 węzłów.
Jest uzbrojona w 76-milimetrową armatę OTO Melara, dwa 30-milimetrowe działka Marlin-WS, cztery wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych krótkiego zasięgu Grom oraz cztery wielkokalibrowe karabiny maszynowe 12,7 mm.
"Ślązak" to kontynuacja projektu budowy korwety wielozadaniowej "Gawron", której budowa została formalnie zarzucona 24 lutego 2012 roku."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do służby wejdzie kiedy załoga ogarnie jednostkę. To nie samochód , że bierzesz kluczyki, przekręcasz stacyjkę i w drogę . Jeszcze duużo ciężkiej pracy czeka załogę. Na razie to jest jazda po placu z literką "L". 

IMG_1661.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

https://www.rp.pl/Wojsko/309209898-Testy-Slazaka-ujawnily-usterki.html

"Testy "Ślązaka" ujawniły usterki

Testy okrętu „Ślązak” ujawniły problemy techniczne – przyznaje MON w odpowiedzi udzielonej „Rzeczpospolitej”, ale Inspektorat Uzbrojenia zapewnia, że je usunięto i okręt niebawem trafi do Marynarki Wojennej.

Podczas zeszłorocznego święta Marynarki Wojennej minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak obiecał definitywne zakończenie odysei dawnego „Gawrona", czyli dzisiejszego patrolowca „Ślązak". Zapowiedział, że powinien on trafić do służby w Marynarce Wojennej w marcu 2019. Tak się nie stało. Z odpowiedzi, którą w piątek otrzymaliśmy w MON wynika, że być może stanie się to w 2020 roku.

To chyba najdłuższy projekt związany z budową sprzętu wojskowego. Okręt ten powstaje już 18 lat, a jego koszt szacowany jest już co najmniej na 1,170 mld zł.

Umowa Inspektoratu Uzbrojenia MON podpisana w końcu czerwca 2018 z konsorcjum - Polską Grupą Zbrojeniową i PGZ Stocznią Wojenną w Gdyni zapowiadała intensywne testy okrętu. Sprawdzian techniczny rozpoczęły próby portowe i morskie – na koniec zaplanowano testy zdawczo-odbiorcze patrolowca.

Jakie były jej efekty? „W toku trwających prób morskich i zdawczo-odbiorczych patrolowca „Ślązak", cała jednostka jest poddawana wnikliwym i systemowym sprawdzeniom na zgodność z wymaganiami oraz instrukcyjnymi parametrami technicznymi. W efekcie przeprowadzanych prób zdiagnozowane zostały m.in. usterki w układzie napędowym oraz systemie klimatyzacji i wentylacji" – poinformował nas w piątek resort obrony narodowej.

„Do realizacji pozostało jeszcze dokończenie sprawdzeń infrastruktury i systemów odpowiedzialnych za współpracę ze śmigłowcem, próby systemu RAS oraz weryfikacja poprawności funkcjonowania układu napędowego po przeprowadzonych czynnościach serwisowych. Z uwagi na stan zaawansowania prób zdawczo-odbiorczych oraz prowadzone przez zewnętrzne serwisy sprawdzenia obecnie nie jest możliwe ostateczne wskazanie terminu przekazania jednostki Marynarce Wojennej RP. Jednocześnie informujemy, że wykonanie zawartej w dniu 29 czerwca 2018 r. umowy na dokończenie budowy okrętu „Ślązak" zostało określone na 2020 rok" – dodaje MON.

Już po ukazaniu się tego artykułu na stronie internetowej rp.pl skontaktował się z nami kpt. Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia i stwierdził, że „Rzeczpospolita” otrzymała odpowiedź w oparciu „o stan wiedzy z czerwca tego roku”.

- Zakończono próby zdawczo – odbiorcze, trwa opracowywanie protokołu zdawczo - odbiorczego.  Spodziewamy się w IV kwartale tego roku przekazania jednostki użytkownikowi – poinformował nas kpt. Płatek. Dodał, że usterki zostały usunięte w lipcu i sierpniu.  

„Ślązak" budowany na niemieckiej licencji i w myśl pierwotnych planów rządu Leszka Millera miał być korwetą wielozadaniową „Gawron", jednak po wprowadzonych licznych zmianach z uszczuplonym i tańszym wyposażeniem ma pełnić rolę okrętu patrolowego.

Jednostka ma 95 m długości i 13 m szerokości oraz 1800 t wyporności. Może rozwijać prędkość około 30 węzłów i jest uzbrojona w 76-milimetrową armatę OTO Melara, dwa 30-milimetrowe działka Marlin - WS, cztery wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych krótkiego zasięgu Grom oraz cztery wielkokalibrowe karabiny maszynowe 12,7 mm produkcji Zakładów Mechanicznych w Tarnowie. Za instalację na okręcie zintegrowanego, modułowego systemu walki odpowiada francusko -holenderska firma Thales, zaś kluczowe urządzenia do nawigacji wraz z sonarem Vanguard i zabezpieczonej kryptograficznie łączności dostarczyła gdyńska firma Enamor."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

https://www.defence24.pl/dlaczego-slazak-to-nie-orp-slazak

"Dlaczego „Ślązak” to nie ORP „Ślązak”?

Pomimo zakończenia prób zdawczo-odbiorczych, okręt patrolowy „Ślązak” nie jest przyjmowany na stan Marynarki Wojennej RP. Wygląda to tak, jakby wszyscy się bali wprowadzić tą jednostkę do służby wiedząc, że to tak naprawdę nie będzie to koniec, ale dopiero początek problemów.

Zgodnie z umową podpisaną 29 czerwca 2018 r. przez Inspektorat Uzbrojenia z konsorcjum składającym się z Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. oraz stocznią PGZ Stocznia Wojenna S.A., okręt patrolowy „Ślązak” miał zostać przekazany Marynarce Wojennej RP do końca marca 2019 roku. Proces wykańczania i zdawania tego okrętu się jednak wydłużał, co zresztą nikogo tak naprawdę nie dziwiło. Wszyscy specjaliści zdawali sobie bowiem sprawę, że „Ślązak” to jednostka pływająca budowana od osiemnastu lat, na pokładzie której są dodatkowo urządzenia z już dawno utraconą gwarancją.

Nikt nie mógł więc mieć pewności, że wszystkie te systemy zadziałają prawidłowo, dlatego część komentatorów i dziennikarzy branżowych nie przykładała większej wagi do przedłużających się badań i prób zdawczo-odbiorczych. Nawet biorąc pod uwagę zapowiedzi ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, który w czasie święta Marynarki Wojennej w 2018 r. obiecywał oddanie „Ślązaka” w marcu 2019 r. a później ten termin nie został dotrzymany. Jednak do czasu.

Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy Siły Zbrojne RP, pomimo zakończenia prób zdawczo-odbiorczych i usunięciu przez stocznię wykrytych problemów technicznych nie wprowadziły okrętu „Ślązak” do służby. Co gorsza, nikt nie informuje dokładnie, kiedy to wprowadzenie ma nastąpić. Nie wiedziało o tym nawet Ministerstwo Obrony Narodowej, które jeszcze w połowie września 2019 r. poinformowało „Rzeczpospolitą”, że wykonanie umowy zawartej w dniu 29 czerwca 2018 r. nastąpi w 2020 r.

Później wiadomość tą sprostował kapitan Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia, przesyłając m.in. do Defence24.pl na początku października br. wyjaśnienie, że „okręt zostanie przekazany do użytkownika w bieżącym roku”. Nadal jednak nie wiadomo, dlaczego przekazanie nie nastąpiło od razu po zakończeniu prób zdawczo-odbiorczych, oraz dlaczego MON nie ma aktualnej informacji o statusie programu. Wygląda to tak, jakby nikomu nie zależało, by patrolowiec „Ślązak” znalazł się w linii. Prawdopodobnie wszyscy zdali sobie bowiem sprawę, że problemy z tym okrętem dopiero wtedy się tak naprawdę zaczną.

Co trzeba zrobić, by wprowadzić „Ślązaka” do służby?

Z informacji przekazanej przez Inspektorat Uzbrojenia wiadomo w tej chwili jedynie tyle, że okręt „Ślązak” przeszedł pozytywnie próby zdawczo-odbiorcze oraz Wykonawca usunął w lipcu i sierpniu br. wszystkie usterki wykryte w czasie trwania tych prób (dotyczące głównie system napędowego oraz systemu klimatyzacji i wentylacji). W związku z powyższym patrolowiec ma zostać przekazany do Marynarki Wojennej RP jeszcze w tym roku.

"Próby zdawczo-odbiorcze patrolowca Ślązak zostały zakończone we wrześniu br. Zdiagnozowane podczas prób morskich i zdawczo-odbiorczych patrolowca Ślązak usterki dotyczyły m.in. niesprawności w układzie napędowym oraz systemie klimatyzacji i wentylacji. Wszystkie usterki zostały usunięte przez Wykonawcę. Okręt zostanie przekazany do użytkownika w bieżącym roku." - Kpt. Krzysztof Płatek - rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia

Potwierdził to również główny Wykonawca – PGZ Stocznia Wojenna, która w opublikowanym 24 września 2019 r. oświadczeniu udokładniła, że przewidywane programem próby okrętu oraz wszystkie usterki zostały usunięte w pierwszej połowie września br. i że okręt „jest w pełni sprawny i gotowy do służby”.

Jednak na pytanie portalu Defence24.pl, dlaczego w takim razie się go do tej służby nie wprowadza, Inspektorat Uzbrojenia stwierdził jedynie, że „trwa proces opracowania dokumentacji zdawczo-odbiorczej oraz wykonywane są przez Wykonawcę czynności obsługowe przed przekazaniem jednostki do użytkownika”. Podobnie informowała zresztą PGZ Stocznia Wojenna wskazując na trwające obecnie końcowe prace „związane z protokolarnym przekazaniem okrętu do Zamawiającego”.

Ale to właśnie takie tłumaczenie jest dla obserwatorów z zewnątrz trudne do zrozumienia. Przecież od co najmniej lipca br. wszyscy doskonale wiedzieli, że próby zdawczo-odbiorcze zakończą się pozytywnie i nikt nie mógł wątpić, że Wykonawca bardzo szybko usunie wykazane w ich trakcie niesprawności. Było więc kilka miesięcy na wcześniejsze przygotowanie protokołów przekazania okrętu, wprowadzając do nich w międzyczasie jedynie kosmetyczne poprawki.

Natomiast przy dobrej organizacji i woli, na samo zebranie całej dokumentacji zdawczo-odbiorczej wystarczy tak naprawdę jeden lub dwa dni. Nie dłużej powinien trwać również proces jej podpisywania. W przypadku tak ważnego kontraktu to nie bowiem dokumentacja powinna wędrować po kancelariach, a potem urzędach i gabinetach, ale to urzędnicy i wojskowi powinni przyjechać do miejsca, gdzie ta dokumentacja zostałaby przygotowana i wyłożona na stołach do podpisania.

W przypadku „Ślązaka” powtarza się jednak casus programu budowy niszczycieli min „Kormoran”, gdzie o rok opóźniono podpisanie umowy na dwa kolejne niszczyciele min, pomimo iż było doskonale wiadomo, że badania zakończą się powodzeniem. Nie działano jednak równolegle, ale po kolei - wydłużając sztucznie czas trwania całego programu i narażając na straty finansowe firmy realizujące budowę.

Tak samo teraz dzieje się w przypadku patrolowca „Ślązak”. Część obserwatorów uważa, że takie przedłużanie procedur wynika po prostu z planu uroczystego wprowadzenia okrętu do linii w rocznicę powstania Marynarki Wojennej (28 listopada br.) lub w Święto Niepodległości (11 listopada br.). Jest jednak przesadą czekanie dwa miesiące na podniesienie bandery tylko po to, by uroczyściej celebrować zakończenie budowy, której tak naprawdę powinniśmy się wszyscy wstydzić: politycy, wojskowi i stoczniowcy.

Dlatego wprowadzenie do służby „Ślązaka” powinno nastąpić jak najszybciej, tym bardziej, że praca z tym okrętem tak naprawdę dopiero się zacznie. I nie powinno się tego sztucznie odwlekać.

Czym będzie tak naprawdę okręt ORP „Ślązak”?

Zbilżające się nieuchronnie podniesienie bandery na „Ślązaku” to również moment, kiedy Ministerstwo Obrony Narodowej powinno potrafić odpowiedzieć na cztery pytania: do czego ten okręt ma w rzeczywistości służyć, jak go wykorzystywać w czasie pokoju, kryzysu i wojny, jak go utrzymywać w gotowości i szkolić na nim załogę, oraz czy rzeczywiście ma on do końca swojej służby być tylko patrolowcem?

Wbrew pozorom żadna z tych odpowiedzi nie będzie łatwa, chociaż na ich przygotowanie było dostatecznie dużo czasu. Nawet to co wydaje się w miarę proste, a więc proces szkolenia, może spowodować niekończące się problemy. Wraz ze „Ślązakiem” zostanie bowiem wprowadzonych bardzo dużo urządzeń i systemów, których wcześnie nie było w Marynarce Wojennej oraz których nie ma też w lądowej bazie szkoleniowej. Nie będzie więc instruktorów, którzy mogliby szkolić kilku specjalistów z patrolowca, ani też w większości przypadków nie będzie trenażerów, które takie szkolenie mogłoby ułatwić.

Tutaj mści się decyzja o zbudowaniu tylko jednej jednostki i to unikatowej w skali światowej (według indywidualnych wymagań Marynarki Wojennej RP), dla której po prostu nie opłaca się budować bazy szkoleniowej na lądzie. Efekt tego będzie taki, że załoga będzie się uczyła i trenowała na bojowym sprzęcie ze wszystkimi tego konsekwencjami, zdobywając potrzebną wiedzę na zasadzie prób i błędów.

Pomóc w tym mogą oczywiście producenci poszczególnych systemów, ale takie działanie sprawdzi się tylko w odniesieniu do pierwszej załogi (która może się szybko zmienić z powodu rotacji kadr) i tylko jeżeli chodzi o obsługę systemów. Samo ich taktyczne wykorzystanie to już jednak inna sprawa.

Wcale nie łatwe do odpowiedzi będzie też pytanie, do czego ten okręt ma rzeczywiście służyć. I nie chodzi tu o encyklopedyczne wyliczanie, że np. ma on uczestniczyć w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych, ponieważ taką deklarację może złożyć generalnie każda jednostka pływająca. Tym bardziej, że „Ślązak” ma jak na razie działać głównie na Bałtyku, gdzie operacje SAR są prowadzone przez specjalistyczne i wydzielone służby, a od Marynarki Wojennej oczekuje się tylko pomocy z wykorzystaniem śmigłowców.

Tu chodzi bardziej o konkretne wskazanie: do czego ma być przygotowany ORP „Ślązak” i co ma robić, zarówno w czasie pokoju, wojny, jak i kryzysu. Należy przy tym pamiętać, że każda taka decyzja będzie się wiązała z konkretnymi kosztami. Widać to bardzo dobrze przy wyborze sposobu wykorzystania pokładu lotniczego oraz sposobu pozyskania śmigłowca pokładowego.

W czasie prób zdawczo-odbiorczych wykorzystywano helikopter Kaman SH-2G z 43. Oksywskiej Bazy Lotnictwa Morskiego, ale jest on docelowo przeznaczony do współdziałania z polskimi fregatami typu Oliver Hazard Perry i czas jego użytkowania niedługo się kończy. Natomiast zakupione dla Marynarki Wojennej cztery śmigłowce AW101 będą zbyt ciężkie (w wersji ZOP ważą około 15 ton), by lądować na pokładzie lotniczym „Ślązaka” przygotowanego (według wcześniejszych danych) na przyjmowanie śmigłowców maksymalnie dziesięciotonowych.

Trzeba więc się zadeklarować, czy dla tego okrętu zostanie dokupiony specjalny helikopter pokładowy, czy też lądowisko będzie utrzymywane tylko „tak na wszelki wypadek”. Wbrew pozorom każda z tych decyzji będzie się wiązała z dużymi kosztami. Nawet bowiem w sytuacji, gdy Marynarka Wojenna będzie chciała jedynie okazjonalnie przyjmować na „Ślązaku” załogowe lub bezzałogowe śmigłowce to i tak konieczne jest certyfikowanie (i to okresowo): zarówno systemów wspomagania lądowania (przede wszystkim radiolatarni TACAN i świateł lądowiska), jak i obsługi pokładu lotniczego oraz systemów naprowadzania. Naprowadzaniem statków powietrznych nie mogą się bowiem zajmować doraźnie przeszkoleni marynarze ale specjaliści ubezpieczenia lotów, których utrzymywanie jest bardzo drogie.

Podobnie kosztowna może być również decyzja o skierowaniu „Ślązaka” do realizowania misji patrolowych poza Bałtykiem – np. w działaniach antypirackich lub antyimigracyjnych. Czasu wymaga chociażby samo przygotowanie grupy abordażowo-inspekcyjnej, której członkowie nie mogą być dobierani doraźnie z załogi, ale muszą być odpowiednio przeszkoleni i wyposażeni. O niebezpieczeństwach, jakie z tym się wiążą przekonali się Rosjanie, gdy przy kontroli jedynie rybaków rannych zostało aż sześciu ich funkcjonariuszy.

Marynarze wchodzący w skład takiej grupy muszą więc nie tylko potrafić wchodzić na burty wysokich statków (opanowując pewne umiejętności jeżeli chodzi o wspinaczkę), ale również umieć prowadzić przeszukania, kontrolę pomieszczeń i dokumentacji, czy także znać zasady samoobrony. W tym przypadku pomóc mogliby np. Amerykanie, ale trzeba o to wcześniej poprosić.

Czy „Ślązak” rzeczywiście musi pozostać tylko patrolowcem?

Najważniejsze pytanie, które jawnie pokaże, co tak naprawdę wyszło w czasie prób zdawczo-odbiorczych dotyczy dalszych losów tego okrętu. Jeżeli bowiem wszystkie systemy zadziałały dobrze to rzeczywiście należy się zastanowić, czy nie należy najbliższego remontu (przewidzianego na za około 5 lat) połączyć z modernizacją - przerabiając patrolowiec na pełnowartościową korwetę.

Zakończenie prób zdawczo-odbiorczych powinno być równocześnie końcem dyskusji w tej sprawie oraz czasem na konkretne decyzje i działanie. Trzeba bowiem zadecydować nie tylko, co konkretnie zamontować, ale również zaplanować na to odpowiednie środki finansowe i podpisać zawczasu konkretne umowy. Sprawa jest o tyle pilna, że przez ostatnich kilka lat Inspektorat Uzbrojenia do perfekcji opanował umiejętność przedłużania tego rodzaju procedur (szczególnie jeżeli chodzi o etap tzw. prac analityczno-koncepcyjnych połączonych z dialogami technicznymi) i pięć lat może w takiej sytuacji nie wystarczyć.

Tymczasem sprawę rozstrzygnąłby po prostu przetarg na dodanie „Ślązakowi” zdolności zwalczania okrętów podwodnych, nawodnych i celów powietrznych. Wbrew pozorom zadanie to nie jest technicznie bardzo trudne, na co portal Defence24.pl wskazywał już przy okazji wizyty w Gdyni brytyjskiej fregaty HMS „Westminster” na początku grudnia 2018 r.

Nie przesądzając o wyborze konkretnych rozwiązań, bo to decyzja Marynarki Wojennej i MON, wskazywaliśmy wtedy przykładowo, że na pokładzie okrętu jest wystarczająco dużo miejsca i zapasu energetycznego, by zamontować rakiety przeciwlotnicze CAMM systemu Sea Ceptor, rakiety przeciwokrętowe RBS-15 Mk3 (pozyskane dla oszczędności z okrętów typu Orkan), torpedy ZOP typu MU90 Imapct (pozyskane z fregat typu OHP) oraz kompaktowy sonar holowany typu CAPTAS-2 zdolny do wykrywania okrętów podwodnych nawet wtedy, gdy się one ukryją pod warstwą wody odbijającą fale akustyczne.

Pozostałe systemy okrętowe zastosowane na „Ślązaku” (w tym przede wszystkim radar wielofunkcyjny SMART-S Mk2 oraz okrętowy system walki TACTICOS firmy Thales) są jakby z założenia przygotowane do wprowadzania i integrowania tego rodzaju dodatkowych systemów pokładowych, których sterowanie może się odbywać z konsol wielofunkcyjnych, istniejących już na patrolowcu w Bojowym Centrum Informacyjnym.

Decyzja, co do dalszych losów  okrętu „Ślązak” jest o tyle ważna, że już uaktywniły się osoby, które pomimo, że nie mają dostępu do protokołów zdawczo-odbiorczych oraz odpowiedniej wiedzy zaczęły w jakimś sobie tylko znanym celu, dyskredytować tą jednostkę twierdząc coraz głośniej np., że jej siłownia pracuje wadliwie, albo np. że patrolowiec jest przeciążony (przez co nie można go będzie dozbroić). Uciąć taką dyskusję (w jedną lub drugą stronę) mogą tylko konkrety, które powinny się pojawić już podczas uroczystości wprowadzenia „Ślązaka” do służby w Marynarce Wojennej.

Być może to jednak właśnie dlatego, ta uroczystość jest obecnie bez powodu opóźniana."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

ORP Ślązak powstawał 18 lat. Wreszcie trafił do służby

Marynarka Wojenna wreszcie otrzymała ORP Ślązak. Wreszcie, bo jego budowa trwała blisko dwie dekady. Po drodze mieliśmy ośmiu premierów i siedmiu ministrów obrony. Okręt zbudowano za 1,2 mld zł.

 

http://www.money.pl/gospodarka/orp-slazak-powstawal-18-lat-wreszcie-trafil-do-sluzby-6443933118826113a.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie