Skocz do zawartości

Amunicja armaty czołgu IS2


sahara47

Rekomendowane odpowiedzi

Coś nie tak. Pocisk z sabotem po wystrzeleniu wylatywał z lufy, nie kręcił się. Po wyjściu z lufy sabot odpadał i do celu leci rdzeń, który ma lotki nadające mu ruch obrotowy w celu stabilizacji. Te z II W. Ś. ne wyglądają na to że mają sabot.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sahara47: Obecnie stosowane podklibrowe to pociski z sabotem do armat gładkolufowych. Co w tamtych czasach w armatach dawały podkalibrowe?"

To samo dawały co teraz, tylko dużo słabiej. I fakt czy lufa jest gwintowana czy gładka nie ma tu bezpośredniego związku. Link w Wikipedii nie wyjaśnia tego dokładnie więc trochę napiszę więcej.

Jednym z najważniejszych parametrów pocisku ppanc. jest tzw. obciążenie przekroju poprzecznego, czyli stosunek masy do pola powierzchni tego przekroju. Dla uproszczenia nazwę je sobie dQ, bo mi się nie chce kopiować i wklejać długiego zdania.

Z dwóch pocisków tego samego kalibru pocisk krótszy a więc o mniejszej masie ma małe dQ. A pocisk bardziej wydłużony a więc cięższy - ma duże dQ. Przekłada się to na właściwości pocisku. Pocisk o małym dQ (lekki i krótki) łatwo i szybko rozpędza się w lufie do wielkiej prędkości, ale też łatwo i szybko wytraca tę prędkość w locie i w trakcie przebijania przeszkody. Pocisk o dużym dQ (ciężki i długi) przeciwnie, gorzej się rozpędza w lufie, ale za to dłużej zachowuje swoją prędkość w trakcie lotu i w trakcie przebijania np. pancerza.

Jedną z pierwszych sztuczek żeby coś z tym zrobić był taki właśnie pocisk APCR o jaki pytasz: szpulkowy" podkalibrowy z II wojny światowej. Był krótki i lekki (rosyjskie miały ok. 50-60% masy pocisku pełnokalibrowego) wykonany ze stali i stopu aluminiowego, jednak zawierał wewnątrz masywny rdzeń stalowy lub wolframowy, siłą rzeczy o średnicy mniejszej niż kaliber pocisku (stąd nazwa). I ten rdzeń już taki krótki nie był i obciążenie przekroju miał całkiem dobre. Tak więc krótki pocisk (małe dQ) wystrzeliwany był z ogromną prędkością; zaś w trakcie uderzenia w pancerz lekka konstrukcja rozpadała się i uwolniony rdzeń (duże dQ) efektywnie przebijał przeszkodę. Minus był tylko taki, że pocisk o małym dQ dosyć szybko wytracał prędkość w locie i już na dystansie powiedzmy 1000 m jego zdolność przebijania ustępowała pociskom pełnokalibrowym. No ale z bliska walił dużo mocniej od nich.

Kolejną więc sztuczką z przełomu lat 30/40. były stożkowe lufy, zwężające się ku wylotowi. Pocisk o podobnej jak wyżej budowie (lekki płaszcz, twardy rdzeń) wyposażony był w tym przypadku w specjalny kołnierz" z miękkiej stali, obciskający się w miarę przechodzenie przez zwężenie. Dzięki temu na początku lufy pocisk przy tej samej masie miał dużą średnicę (a więc małe dQ) i szybko się rozpędzał; a w miarę zbliżania się do wylotu lufy zmniejszał swą średnicę (dQ wzrastało) i w locie dłużej zachowywał swą wysoką prędkość. Skomplikowana technologia i koszty (stożkowe lufy były o wiele droższe a zużywały się dużo szybciej niż zwykłe)sprawiła że taka broń nie rozpowszechniła się szerzej, na większą skalę używali jej tylko Niemcy i trochę Brytyjczycy.

Brytyjczycy wymyślili bowiem zaraz coś lepszego - odrzucany sabot i pocisk APDS. Taki pocisk nadal miał tę samą budowę: masywny rdzeń i lekki płaszcz, tyle że ów płaszcz, czyli właśnie sabot, oddzielał się po wystrzale. Tak więc w lufie pocisk był krótki (o małym wydłużeniu) czyli miał niskie dQ i rozpędzał się do wielkiej prędkości; a po opuszczeniu lufy sabot rozpadał się i oddzielał od właściwego pocisku (czyli rdzenia, nieco tylko obudowanego w taki minimalistyczny płaszcz, ewentualnie ze smugaczem z tyłu). Ten zaś, mający duże dQ, dobrze zachowywał nadaną mu prędkość w trakcie lotu i w trakcie wnikania w przeszkodę.

W dążeniu do coraz wyższej zdolności przebijania zaczęto stosować coraz bardziej wydłużone rdzenie, żeby mieć coraz większe dQ. Ale tu jest problem z tym wydłużeniem, czyli stosunkiem długości do średnicy pocisku. Pocisk o stabilizacji obrotowej (czyli wystrzeliwany z gwintowanej lufy) może mieć wydłużenie nie mniejsze niż gdzieś tak 1-1,5 i nie większe niż 5-5,5. Pocisk dłuższy lub krótszy nie będzie się poprawnie stabilizował lecz miał tendencje do koziołkowania a co za tym idzie utraty celności i skuteczności. Tak więc, chcąc zastosować rdzeń dłuższy niż 5,5 średnicy, trzeba było sięgnąć po kolejną sztuczkę - pociski APFSDS. Zbudowane są podobnie jak APDS (wewnątrz minimalistyczny pocisk czyli lekko obudowany masywny rdzeń, na zewnątrz lekki odrzucany sabot). Tyle że z uwagi na wielkie wydłużenie pocisk nie jest już stabilizowany obrotowo, lecz aerodynamicznie, za pomocą umieszczonych na końcu powierzchni aerodynamicznych (lotek, brzechw jak kto woli), co nadaje mu wygląd charakterystycznej strzały". Taki pocisk nie może się już kręcić tak jak zwyczajny, gdyż wpadłby w koziołkowanie (aczkolwiek mówiąc ściśle pewien minimalny ruch obrotowy jest korzystny i wprowadza się go celowo). Jeśli więc ma być wystrzeliwany z broni gwintowanej, to musi być zaopatrzony w sabot o specjalnej konstrukcji, osadzony na łożyskach ślizgowych, który przejmuje rotację nadaną przez gwint lufy lecz nie przekazuje jej na pocisk (czy ściślej przekazuje lecz w minimalnym stopniu). Jeśli zaś przeznaczony jest do broni gładkolufowej (jak wiele współczesnych armat czołgowych) no to oczywiście tego problemu nie ma.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Speedy;Dzięki za informację. A możesz coś jeszcze napisać? Czy był w takim razie jakiś pojazd z armatą 128 mm na bazie FLAKa? Tego Mausa jestem niemal pewien, widziałem gdzieś rysunki projektu wnętrza wieży, gdzie w magazynie były scalone naboje 128 mm. Oczywiście wiem, że w swej ostatecznej postaci Maus otrzymał KwK 44 na rozdzielną amunicję."
Lufa, kołyska i rura oporopowrotnika działa montowanego na Emilu", to 12,8 cm Flak Gerät 40.
Pierwotnie planowano dla 12,8 cm Kw.K L/55 amunicję zespoloną. W 1943 zakontraktowano ten typ amunicji dla wyżej wspomnianego działa, jednak ze względów finansowych zrezygnowano na rzecz amunicji rozdzielnego ładowania. Szkice wieży czołgu Maus" pokazują amunicję zespoloną, tak jak wspomniałeś. Zrezygnowano także z peryskopów obrotowych na rzecz dalmierza i T.Rbl.F.3.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

To taka ciekawostka armata IS-a w T-44.Popatrzcie na pocisk jest on zespolony.I jak takim załadować armatę gdy czołg jedzie.Szybkostrzelność praktyczna 2-3 strz na minutę.
Zapas 24 pociski-uznano za niedostateczny dla tego czołgu.
W 1945 zkończono próby i anulowano program.
T-54 był lepszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgada się wszystko, bardzo fajnie że jacek1962 wyciągnął tę sprawę.

Faktycznie Rosjanie spróbowali zainstalować armatę 122 mm w czołgu średnim; odpowiednia wersja nosiła oznaczenie D-25-44 i faktycznie przerobiono ją na scalone naboje. Ponadto jeszcze trochę zredukowano ładunek miotający. I rzeczywiście okazało się że można tylko jakby za bardzo nie ma po co. Wymiary i ciężar scalonego naboju były tak duże, że szybkostrzelność wcale nie wzrosła w porównaniu z wersją rozdzielnego ładowania (niektórzy podają nawet, że spadła).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaa.Jeszcze jedna sprawa-Rosjanie w latach 50-tych zeszłego wieku przeprowadzali kapitalny remont Is-2,na pojazdach z lat wojny i na części pojazdów ,zamiast armaty 122mm zainstalowali armatę ppanc o kalibrze 100mm.
Stworzyli przez to czołg /niszczyciel czołgow/przeciwpancerny.
Czołg ten był przeznaczony do walki z czołgami.
Był on oznaczony IS-2m z armatą D10-T.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jacek1962: Is-2,na pojazdach z lat wojny i na części pojazdów ,zamiast armaty 122mm zainstalowali armatę ppanc o kalibrze 100mm.

Mógłbyś powiedzieć, skąd ta informacja? Nie kojarzę w ogóle takiego faktu. Remontowane po wojnie IS-y otrzymywały zwykle silnik i układ przeniesienia mocy z T-54, inne radio, tego typu modyfikacje. Ale o wymianie armaty nie słyszałem. Skądinąd wiem, że przymierzono się do niej podczas wojny, instalując na próbę D-10T w IS-1 i -2. I wnioski były jak wyżej, znaczy za długi i za ciężki nabój, jak na wymiary wieży, co poważnie utrudniało ładowanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie