Skocz do zawartości

Debata - Wielka szansa dla poszukiwaczy Na wyjście z cienia


Patryk7k5

Rekomendowane odpowiedzi

Autor artykułu najwyraźniej jest bardzo zarozumiałym ignorantem. Wiem mocne słowa,ale inaczej nie wnioskuję po tych odpowiedziach(raczej odbijaniu piłeczki). Dialogu ni jak widać z tym osobnikiem. Widocznie wszyscy są plebsem nie znającym świata poszukiwaczy i jakie są realia. Każda odpowiedź pod artykułem(o ile można to nazwać artykułem) jest zbywana głupkowatymi komentarzami typu; pierwszy kwietnia już za nami.

Szkoda zajmować czas takimi pierdołami. Fakt jest taki,że coś się rusza w temacie i nie ma odwrotu. Teraz czas na NAS" ! Osobiście widzę same korzyści. Bardzo bym chciał współpracować legalnie z moim regionalnym muzeum. Nigdy nie miałem na tyle odwagi by zacząć temat z przedstawicielami muzeum. Zawsze mogli powiedzieć, iż jest to nie legalne. Teraz miejmy nadzieję, że to się zmieni. I nie uważam siebie oraz innych detektorystów za Nie znoszę hien cmentarnych, moją wyjątkową odrazę budzą, tzw. detektoryści, czyli swołocz, która przy pomocy wykrywaczy metali kradnie, co się da, dla zysku z biedy lub pazerności.

Ich miejsce jak na złodziei historii przystało, znajduje się w... więzieniach." Kogoś takiego jak w tym cytacie. Po za tym nie podoba mi się takie ubliżanie. To tak jakby powiedzieć, że każdy czytający na Salon24 jest hołotą(czego oczywiście nie uważam) Bardzo mnie uraziło określenie złodziej,biedak,pazerny. Bardzo mi przykro i boleję nad ograniczeniem umysłu takich postaci tworzących tego typu bzdury.

Co do ludzi, którzy wyszli z inicjatywą i chęcią zmian w naszym ustroju powiem tylko tyle,że ktoś ich wybierał i czy są odpowiedni czy nie... mam gdzieś... ważne,że ktoś w końcu się bierze za to co trzeba, robi coś pożytecznego! Jak to dalej się potoczy zależy od nas Hobbystów, zapaleńców nie od pismaków, frustratów co zbyt wiele nie czynią prócz negowania. To że jest to taka a nie inna partia nie znaczy,że wszytko co czynią jest złe.

Wystarczy poznać światek tych ludzi rozmiłowanych w historii czy regionu czy innej by od razu poznać, iż złodziei i pospólstwa brak w naszym towarzystwie( nawet gdy się ktoś taki pojawi zawsze wie gdzie jego miejsce) Ja widzę tu samych pozytywnych ludzi, którzy uczą mnie własnym doświadczeniem. Więcej się nauczyłem po przez takie hobby i takich ludzi niżeli mi szkoła dała!!! Dziękuje za to forum i za was za to,że jesteście !!!

Wesołych świąt i pozdrawiam wszystkich hobbystów. Za wszelkie błędy jak i mało zrozumiałe zdania z góry przepraszam.

Pozdrawiam Tomasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 191
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Marne szanse. Wkraczamy na ubity grunt BIUROKRACJI. Biurokracji rozbudowanej w Polsce do granic absurdu ( 38,5 mln ludzi, ok. 550 tyś urzędników". Istotą biurokracji, jest bronienie do ostatniej kropli atramentu swoich pozycji. Okopy pod Werdun to małe piwo w porównaniu z okopami biurokracji. Burdel legislacyjny i prawny jest im jak najbardziej na rękę. Drobny przykład:
- Jak w Państwie Kapitalistycznym i Demokratycznym możliwe jest blokowanie budowy domu na własnym gruncie przez tzw. pozwolenia. Jakoś nikt nie krzyczy, że chodzi o setki tysięcy złotych wręczane POD STOŁEM urzędasowi wydającemu te pozwolenia. Za to wszyscy krzyczą o planach zagospodarownia", estetyce itp. pierdołach.
Tak więc, NIE WIERZĘ w zwycięstwo w Sejmie. Konserwatorzy są silniejsi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzysz - milcz. Daj działać tym co wierzą albo uwierzyć tym co jeszcze nie wiedzą co o tym myśleć. Negatywne nastawianie do sprawy na pewno jej nie pomoże. Z takim podejściem nie byłoby żadnej rewolucji. Może się nie uda. Ale ziarno zostanie zasiane i nie wiadomo jak wiele z niego urośnie w przyszłości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł to zwyczajny i dość przeciętny trolling, nie wiem więc czemu w ogóle wzbudził on poruszenie i jakąkolwiek uwagę.

Ja mam mieszane uczucia, bo niby wszystko pięknie, ale znając naszych polityków to i tak ktoś coś po drodze pokręci i będzie balet jak cholera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbrew wielu głosom sceptycznym co do szans na zmiany w temacie poszukiwań trzeba jednak mieć nadzieję.
Nie można również negować działań podjętych w sejmie z zaangażowaniem przedstawicieli środowiska poselskiego, naukowego i dziennikarskiego. No koledzy jeżeli w taki właśnie sposób i przy takiej presji środowiska nie uda się tematu ruszyć, to nie uda się go ruszyć wogóle.

Na ulice, jak młodzi z ACTA nie wyjdziemy, bo chociaż podobno jest nas 100 tys. to realnie rzecz biorąc aktywnych, zaangażowanych w sprawę zalegalizowania poszukiwań (co nie oznacza oczywiście, że w tej chwili w świetle rozmemłanego prawa są one wogóle nielegalne) będzie kilka procent z tej grupy. A poza tym taki protest zmanipulowany przez media, które staną po stronie ludzi z układów, ludzi z zamkniętego kręgu chociażby archeologów nie zainteresowanych dopuszczeniem do interesu szerszej grupy, nie spotka się ze zrozumieniem społecznym i szerszym oddźwiękiem.

Tak więc pozostaje, niezależnie od opcji politycznych (ja jestem PIS-owiec, a mimo to dam szansę posłowi Poznańskiemu) mieć nadzieję na zmiany dla nas korzystne.
Ja przynajmniej w to wierzę.
I proponuję koalicję ponad podziałami :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie sukcesem jest już to że ktoś zaczyna głośno o tym mówić.Czas posłać do diabła prawo rodem z PRL-u do którego przywykli niektórzy,podkreślam niektórzy archeolodzy bo w większości przypadków to porządni ludzie którym rzeczywiście zależy na badaniach a nie na machlojkach.
Najbardziej oporni archeolodzy będą walczyć do końca bo któż nie broniłby swojego jakże dochodowego biznesu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym, że ci iektórzy archeolodzy" (choć nie bardzo chce mi się w to wierzyć, że to tylko niektórzy) twardo dzierżą w ręku stery polskiej archeologii.

Podział środowiska archeo można łatwo zaobserwować podczas kolejnych edycji Było nie minęło" z A.Sikorskim na czele. Zazwyczaj towarzyszy mu archeolog skłonny do współpracy, otwarty, życzliwy i nie wyrywający włosów z głowy na widok tych wszystkich diabelskich wynalazków w rodzaju wykrywacz metalu czy georadar. Z tymi ludźmi w końcu da się przeprowadzić zmiany.
Lecz decydenci to jak sądzę w większości konserwa, która opacznie rozumie pojęcie dziedzictwa narodowego i powszechną dostępność i prawo obywateli tego kraju do cząstki jego historii i pamiątek.

Tak jak napisał Wykop, jest to prawo z PRL, choć tu bym jednak poprawił, to nie prawo z PRL, to prawo żywcem wzięte od bolszewików. To tam zrodziły się idee zakładające że państwo (partia) wie lepiej".
A że tak naprawdę to ich państwo (dziś państwo kiedyś partia) to dalej wąska grupa złodziei pragnących zachować najlepsze kąski dla siebie - to już inna sprawa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo z PRL"? Ponad 20 lat po zmianie ustroju i wszyscy dalej d... PRL-em wycierają.PRL zbudował wszystko czego teraz obecne rządy nie potrafią nawet utrzymać.Mamy prawo kapitalizmu, czyli zupełny brak praw. Gwałcenie naszych praw, naszego prawa do pasji i chęci ratowania historii.Prawa do normalnego życia i prywatności. 2 miliony Polaków jest regularnie inwigilowanych. I o jakiej polskiej archeologii piszecie? Nie mają kasy nawet na baterie do wykrywek, a co dopiero na poważne badania i ratowanie dziedzictwa narodowego. Nawet ochoty nie mają do pracy. Nic się nie zmieni na lepsze, będzie tylko gorzej. Przestańcie się łudzić, że cokolwiek się zmieni.
Pozdro.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znacie pewnie tego dzisiejszego newsa:
NID przeciwny zmianom w ustawie o ochronie zabytków
http://www.archeolog.pl/pl3/teksty362/nid_przeciwny_zmianom_w_ustawie_o_ochronie_zabytkow

plus dodatkowe info:
Informacja Archeolog.pl:

W trakcie debaty sejmowej (2 kwietnia) przedstawiciel NID twierdził, że Instytut jest za poprawą ustawy, jednak bez liberalizacji w stosunku do poszukiwaczy. Urzędnik informował, że obecna ustawa daje możliwość detektorystom uzyskiwania pozwoleń na poszukiwania, które wydawane są przez wojewódzkich konserwatorów zabytków. - To dość fikcyjna furtka, ponieważ część wojewódzkich konserwatorów zabytków nie wydało w zeszłym roku żadnego pozwolenia. Do tego, pomimo że nie jest to wymogiem ustawy z 2003 r. czy rozporządzenia z 2004 r., urzędy konserwatorskie biorą pod uwagę niemal wyłącznie wnioski od stowarzyszeń rejestrowych, a więc de facto wykluczają niemal wszystkich zainteresowanych - twierdził w Sejmie Robert Wit Wyrostkiewicz, prezes Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego Exploratorzy.pl".

dodał Łukasz Sobierajski, Archeolog.pl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyt. za: http://www.archeolog.pl/pl3/teksty362/nid_przeciwny_zmianom_w_ustawie_o_ochronie_zabytkow

Narodowy Instytut Dziedzictwa kategorycznie sprzeciwia się jakimkolwiek zmianom, które zwiększą ryzyko niszczenia stanowisk archeologicznych poprzez wyrywanie zabytków ruchomych z ich pierwotnego miejsca zalegania" - czytamy w przesłanym PAP komunikacie Narodowego Instytutu Dziedzictwa.

W nowej ustawie można by równie dobrze zaznaczyć, iż poszukiwanie na terenach archeologicznych jest zabronione - ot, jaki problem? Mnie pasuje to, że nie będę grzebał w mogiłach, kościach i wyciągał małych odłamków brązu i miedzi. Niech sobie szukają gdzie chcą, byle nie na terenach, które są objęte biało-niebieskim znakiem. A jak się trafi nowo odkryte stanowisko - żeby można to było elegancko i w pełni bez obaw zgłosić. I tyle.

"Zdaniem posła RP obowiązująca ustawa nie przystaje do rzeczywistości.

Jak widać Pan Poznański czuje temat - pozytywnie.

"Specjaliści z NID przypominają, że zgodnie z obowiązującym prawem, można legalnie poszukiwać ukrytych lub porzuconych zabytków z wykorzystaniem detektorów metali. Wystarczy zgłosić zamiar prowadzenia takich poszukiwań odpowiedniemu wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków i uzyskać stosowne pozwolenie[***]. Każdy pasjonat historii ma zatem możliwość legalnego poszukiwania zabytków i przekazywania bez żadnych obaw informacji o znalezionych przedmiotach" - czytamy w przesłanym PAP komunikacie.

Filozofem nie jestem, ale - skoro szukać "legalnie można, to po cholerę uzyskiwać pozwolenie od WKZ i zgłaszać na to "zamiar (***)? Masło maślane w dodatku brzmi gorzej jak obecna ustawa. To tak, jakby powiedzieć "posiadanie broni jest legalne... tylko trzeba mieć na to pozwolenie - czyli formalnie posiadanie legalne nie jest, jak ktoś pozwolenia nie ma. A jak już się pozwolenie ma, no to jest to chyba oczywiste!?

"Jego autorzy wyjaśniają, że najważniejsza dla zachowania dziedzictwa archeologicznego jest ochrona, w stanie możliwie niezmienionym, stanowisk archeologicznych, czyli pierwotnego układu warstw gleby wraz z tkwiącymi w nich przedmiotami - wytworami działalności człowieka.

Zrozumiałbym, gdyby prace były jakieś prowadzone. A panom archeologom nie chce się nawet d...y ruszyć. Czy państwo nie ma już na to kasy? Bo może to głupio zabrzmieć, ale chronić chronią poszukiwacze - zwykli ludzie, którzy z archeologią nie mieli styczności. I wychodzi im to lepiej, jak niektórym "urzędasom.

"Bezpowrotnie pozbawia nas możliwości pozyskania najbardziej istotnej wartości stanowiska archeologicznego - wiedzy - uzasadnia Narodowy Instytut Dziedzictwa."

Ojojoj... ale Wy jesteście głodni wiedzy :) To od biblioteki...

Ja optymistą pozostaję nadal.

Pozdrawiam serdecznie, K.

*** Ci chociaż nie obrażają nas słownictwem typu złodziej" cy swołocz" - chyba jedyny tego plus...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że koniec tej zacnej inicjatywy będzie następujący:
- ktoś otrzyma w następnych wyborach glosy większości detektorystów(może i słusznie)
- ktoś inny ich nie otrzyma :P
- nic się nie zmieni dlatego, że prawie nikomu to nie jest na rękę... przecież i tak wszyscy wiemy kto trzyma łapę na handlu prawdziwymi zabytkami w tym kraju... będą bronić obecnego stanu rzeczy jak niepodległości(znaczy jak prawdziwi Polacy bronili niepodległości kiedyś), bo po co sobie strzelać w kolano?
Podsumowując: Marne szanse, pożyjemy zobaczymy, na razie siatka maskująca na wykrywkę i czekamy na lepsze czasy z tym co chcemy zanieść do muzeum.
Btw zaniosłem kiedyś rosyjską instrukcje obsługi czołgu znalezioną w okolicach bornego to mi powiedzieli a kto zapłaci za konserwację takich papierów, przecież to prawie nic nie jest warte. Pewnie i tak byśmy tego nie wystawili nigdy". No i ja zapłaciłem, dla mnie jest dużo warte. Może dla moich i ich wnuków będzie warte jeszcze więcej. Dobrze, że nie przewrócili mi chaty do góry nogami bo przecież mogłem mieć jeszcze ten czołg do tej instrukcji... Oni chyba nigdy nie zrozumieją tego, że dla nas jest cenne wszystko co ma związek z historią, każdy guzik i tego, że najchętniej oddali byśmy za darmo na 11 miesięcy w roku swoje eksponaty na sale muzealne. A dlaczego na 11? Żeby potem za własne pieniące móc ich dotknąć i zająć się ich konserwacją nawet zgodnie z ich wskazówkami jeśli już uważają, że nie potrafimy tego robić. Pozostaje nam wyjechać do UK albo czekać aż wymrze stare, PRLowsko zakorzenione, towarzystwo wzajemnej adoracji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuję:

rozumiałbym, gdyby prace były jakieś prowadzone. A panom archeologom nie chce się nawet d...y ruszyć"

Niestety niczego kolega nie zrozumiał. Zadaniem archeologów nie jest przerycie jak największej liczby stanowisk, ale pozyskanie z nich jak największej liczby informacji.
To standardowe nieporozumienie poszukiwacz- archeolog.

Istnieje tendencja, żeby wręcz ograniczać powierzchnię badanych stanowisk aby pozostawić część na przyszłość, kiedy z pewnością pojawią się doskonalsze metody badawcze.

Archeolog myśli że poszukiwacz marzy tylko o tym żeby coś zepsuć i narusza kontekst archeologiczny z czystej złośliwości chcąc temu archeologowi przeszkodzić w pracy.

Poszukiwacz uważa natomiast że sam fakt wydłubania fantu to atowanie dziedzictwa kulturowego" i Ministerstwo Kultury powinno go nosić na rękach bo wydłubał z ziemi coś co ów poszukiwacz uczenie" nazwał artefaktem".

Obydwaj się mylą zaogniając tylko tą bezsensowną wojnę.
Poszukiwacz ryje powodowany tą samą pasją co archeolog, z tym że ten drugi ma po temu odpowiednie wykształcenie, traktując poszukiwacza z wyższością i zakłada z góry że ów jest półgłówkiem i nie ma sensu się z nim dogadywać tylko od razu nasłać na niego policję.

Archeolog w przeświadczeniu poszukiwacza to jakiś skostniały pierdziel, który skacze nad jedną skorupką a przecież:
Jak ostatnio przepikaliśmy pole to wje...aliśmy dwanaście fibul a archeolodzy w ciągu sezonu tylko jedną- więc kto jest debeściakiem? Kto bardziej poratował polskie dziedzictwo kulturowe? Dajta nam od razu Polonię Restituta za te wiekopomne czyny"
Mówiący te słowa z pewnością uważają że kontekst kulturowy" to jakaś wstydliwa choroba a zabytek luźny" to określenie na zaburzenia gastralne.

Gdyby archeolodzy zechcieli zejść z piedestału i dokształcili trochę poszukiwaczy a poszukiwacze przyznali że może takie dokształcenie by się im przydało i przyswoiliby sobie ze zrozumieniem podstawy metodyki archeologii jako nauki (uprzedzając debilne posty- jak ktoś napisze że już wie jak kopać- bo to trzeba gracką a potem pędzelkiem -to zawieszę na haku jak Janosika) to mniejsza krzywda by się stała i ludziom i stanowiskom archeologicznym.

Teraz jeszcze chciałbym podziękować za pochlebne słowa pod moim adresem, cytuję:

Podział środowiska archeo można łatwo zaobserwować podczas kolejnych edycji "Było nie minęło z A.Sikorskim na czele. Zazwyczaj towarzyszy mu archeolog skłonny do współpracy, otwarty, życzliwy"

To ja. Wypisz wymaluj otwarty" i życzliwy" to właściwie moje drugie (i trzecie) imię.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały problem w tym że państwo rości sobie prawo to tego, co było kiedyś dobrem prywatnym. Wg mnie co znajdziesz to twoje. Jednak powinieneś mieć obowiązek zgłoszenia i jeśli archeo uzna za konieczne to powinni móc nakazać znalazcy oddanie przedmiotu to zbadania.
Scenariusz idealny:
- znajdujesz przedmiot
- zgłaszasz znalezisko wraz z miejscem
- archeo uznaje że to coś wartościowego dla dziedzictwa narodowego i nakazuje przekazanie przedmiotu do badań
- robią fotki, nanoszą znalezisko na swoją mapę, badają, opisują, zapisują adres znalazcy i oddają znalezisko

Dzięki temu z dnia na dzień mogą mieć setki przedmiotów dziennie do zbadania. Mogą sporządzić mega-mapę znalezisk, która w przypadku nietypowego zagęszczenia nakieruje na rejon badań archeologicznych.
W razie robienia np. wystawy, lub opracowywania jakiegoś tematu mogą zadzwonić do znalazców przedmiotów z nim związanych i poprosić o ponowne udostępnienie.

Koledzy archeolodzy muszą sobie odpowiedzieć na proste pytanie. Chcemy wiedzy czy zaspokajamy chęć posiadania. Jeśli pierwszego, to zliberalizujmy prawo i pozwólmy posiadać znaleziska osobom prywatnym, zastrzegając prawo do pozyskania wszelkiej wiedzy którą dany przedmiot ze sobą niesie. Natomiast jeśli chcecie zwyczajnie położyć łapsko na tym co kiedyś należało do naszych dziadów i pradziadów to jesteśmy w czarnej d... Nigdy wam się to nie uda. Ludzi nie da się zmusić do całkowitego podporządkowania prawu. Jeśli będzie idiotyczne to będzie łamane. Zresztą wystarczy spojrzeć na czasu obecne. Ludzie niby nie mogą a kopią. Archeo niby mogą a niewiele znajdują i dużo narzekają na kopiących prywatnie. Jest kiszka i trzeba to zmienić. To tak samo jak z marychą. Niby nie można a wszyscy palą. Prohibicja na alkohol też spowodowała powstanie największej szarej strefy i rozwój organizacji mafijnych w historii. Jak można tego nie zauważać?
Od wojny minęło trochę ponad pół wieku i już teraz znajdowane przez militarystów fanty są w opłakanym stanie. Czego archeolodzy chcą szukać za następne 50lat? Albo nawozy sztuczne. Przecież to cały przekrój chemii od a do z z kwasami włącznie. Stosuje się je na masową skalę od kilkudziesięciu lat a już teraz widać na znajdkach jakie zniszczenia wyrządzają. Za następnych 50-100 lat tylko złom na polach pozostanie. Dzisiaj wyciągnięcie moniaka cynkowego w dobrym stanie to rzecz praktycznie niemożliwa. Przykładów można by mnożyć. Ale czy to coś pomoże? Nie wydaje mi się.

Pytam kolegów archeologów. Po jaką cholerę wam posiadanie? Dlaczego znaleziska nie mogą znajdować się w prywatnych kolekcjach? To co kiedyś należało do ludzi, powinno u nich pozostać. Trzeba jedynie pomóc w zrozumieniu wartości przekopywanego stanowiska oraz pokazać jasną i przejrzystą drogę postępowania przy podnoszeniu i przechowywaniu znajdki. Dlaczego by nie spróbować? Czy Polacy to więksi złodzieje niż czesi albo angole? A może to tylko durne prawo robi z człowieka złodzieja?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra myśl. Uważam, że można byłoby to rozwiązać na 2 sposoby:

- znaleziona broń byłaby traktowana tak, jak przypadki, o których tu często słyszymy - oddajemy bez późniejszych problemów, bo przecież wiadomo, że ze szrota nikt strzelał nie będzie
- ustawa o broni i amunicji nie zmienia się w ogóle i kopanie byłoby legalne, ale jak już wykopałeś broń - nie :) No to wtedy na własną odpowiedzialność, co z tym zrobisz...

Ale nawet gdyby samo szukanie było legalne, to jaki byłby problem zgłosić to co się znalazło (myślę oczywiście o broni) - może nawet jakaś pochwała by była :) - bo teraz problem polega głównie na tym, że strach przed zgłoszeniem jest nie z tego, że faktycznie jest to broń, nielegalność, itp., lecz ze strachu, że jest się poszukiwaczem a to co robimy, jest... no właśnie. Legalne, czy nie? Macie swoją ustawę...

Pozdrawiam, K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze rozwiązanie to udostępnienie informacji o tym gdzie kopać nie wolno(stanowiska archeo~) + model angielski. Za kopanie tam gdzie nie wolno pakować za kraty głąba za niszczenie dziedzictwa kulturowego. Wszystkie grunty rolne na głębokość orną dostępne do eksploracji ze względów oczywistych(oczywiście co znajdziemy to zgłaszamy i państwo ma prawo pierwokupu oraz miesiąc-dwa na sporządzenie dokumentacji znalezionego przedmiotu jeśli oczywiście nie chce go kupić. Proste i logiczne. Niestety większość zapisów w naszym prawie nie jest ani prosta ani logiczna z wiadomych względów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

udostępnienie informacji o tym gdzie kopać nie wolno(stanowiska archeo~) + model angielski.

I to jest to. Tyle, że zmiana prawa aż na takim poziomie musiałaby ciągnąć za sobą wiele poprawek - m.in. w ustawie o broni i amunicji, jak pisał kolega wyżej... Dla mnie zresztą nie ważne już byłoby potem, co z bronią, co z resztą ustaw/poprawek - ważne byłoby to, że mogę w końcu legalnie szukać, że mogę sobie wejść do lasu z wykrywaczem, na pole - a panom policjantom czy straży leśnej mógłbym sobie pomachać. Najważniejsze byłoby pewne twierdzące słowo w sprawie poszukiwań - można i koniec.

Niestety większość zapisów w naszym prawie nie jest ani prosta ani logiczna z wiadomych względów.

I to jest to... szlag...

Pozdrawiam, K.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a panom policjantom czy straży leśnej mógłbym sobie pomachać"

Jeśli cokolwiek się zmieni w temacie legalności poszukiwań przy użyciu różnych rodzajów narzędzi to nie spodziewaj się że na legalu wejdziesz do lasu z piszczałką i saperką, tam nic się nie zmieni, niszczenie ściółki leśnej dalej będzie karane więc z tym machaniem do strażników leśnych to się za bardzo rozpędziłeś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobić luz i już się rozpędziłem :) Oczywiście się śmieję...

Ale to dało mi do myślenia. Przyjmijmy, że ustawę zmieniono. Poszukiwania są legalne, itd. Skoro:

- szukać po lesie nie wolno - bo niszczymy ściółkę leśną, czy tam jakiś inny parametr"
- szukać po polu nie wolno - bo trzeba mieć zgodę od właściciela
- szukać na stanowiskach archeologicznych nie wolno

To co da ta ustawa? Że będę mógł legalnie" mieć wykrywacz, który i tak jest legalny?

Oczywiście wyżej dałem przykłady. To przecież oczywiste - np. z tym polem, że trzeba mieć zgodę, bo to teren prywatny. Ale co dalej z np. lasem? Jak będzie wyglądała sprawa z poszukiwaniami w takim terenie? Czy ta nowa ustawa miałaby zbyt mało wnieść? Myślę, że nawet jak formalnie pozwolą szukać, to i tak nie określą tego do tego stopnia, by mieć rozeznanie co dokładnie i na jakim terenie szukać.

I znowu takie masło maślane.

A mam pytanie do wszystkich zajmujących się tym przed ustawą z 2003 roku. Jak wtedy to wyglądało?

Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co by to dało? Dało by to tyle że wystarczy pozwolenie od właściciela gruntu co jest logiczne. Nie ważne kto jest właścicielem gruntu czy gmina, czy państwo(nie każdy las jest państwowy) czy osoba prywatna(np grunty orne). Dało by to minimum papierologii a i tak lasy i ważne dla archeologów tereny będą chronione. Zmieni się tyle, że uzyskanie pozwolenia na poszukiwania będzie bardziej realne dla zwykłego zjadacza chleba. Szukanie bez pozwolenia czy to w lesie czy na czyimś polu nie było nie będzie i nie powinno być legalne... nie chciał bym żeby mi ktoś przerył ogródek, wykopał bezcenne okazy kwiatków hodowanych przez xxx lat albo zrył ściółkę w rezerwacie przyrody, a potem powiedział: sorry ale poszukiwania są legalne". Nie można przeginać w żadną stronę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram tezę krychusa
na model Wielkiej brytanie nie ma co liczyć
Państwo nie ma kasy coraz bardziej się zadłuża a muzea ledwo wiążą koniec z końcem.

Żeby pokopać w lesie wystarczy dogadać się z leśniczym tak samo z właścicielem pola.
wykrywacz możesz posiadać
na stanowiskach nie kopiemy
pozwolenie wymagane od WKZ stanowi podstawę na kopanie na terenach wpisanych do rejestru.
Co tu i uwdzie próbował przedstawić Artur Boratczuk

Vektor to chyba normalne że nikt nie skopie ci ogródka gdzie masz kwiaty bez zapytania tym bardziej ci którzy teraz mają takie hobby.

Ale załóżmy że ustawa została przeforsowana poszła informacja w Polskę i do krajów sąsiednich Niemcy, Czechy o Rosjanach nie wspominając że w Polsce można legalnie kopać ludzie masowo kupują na alegro chińskie wykrywacze na wioskach każdy sobie szuka dla zabicia czasu zagraniczne wycieczki poszukiwaczy itp i wtedy myślę że prędzej czy później ci ten ogródek skopią


Więc do czego zmierzają ci którzy chcą zmiany ustawy?
może ktoś mądrzejszy ode mnie mi to wytłumaczy


bo może zamiast podbijać bezsensownie słupki poparcia zająć się młodymi militarystami którzy zabierając niebezpieczny złom zagrażają sobie i bliskim niż gonić moneciarzy po polu

Nie chciałbym być złym prorokiem ale żeby środowisko poszukiwaczy samo nie strzeliło sobie w stopę tym bardziej że przeciwko poszukiwaczom są ludzie nie byle jacy tylko nierzadko ludzie mający dość duże poparcie w swoim środowisku i posłuch u ludzi wyżej postawionych niż poseł Poznański

A tak właściwie podnosimy larum nie wiedząc nic o sprawie czy zajmuje się tym ktoś z Odkrywcy Bo jakimś niewyjaśnionym sposobem nie zajmuje się tym ktoś kto skupia dużą część poszukiwaczy który wydaje miesięcznik prowadzi różne badania a zarządzający konkurencyjnym forum.
Czy tylko mi się wydaje że coś tu nie halo ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie