Skocz do zawartości

Goralenvolk-historia zdrady


Czlowieksniegu

Rekomendowane odpowiedzi

Dwadzieścia kilo na plecy i won z Podhala"



Dokumenty pogrążają górali zaangażowanych podczas wojny w Goralenvolk – mówi historyk.


Czy idea Goralenvolk i związana z nią kolaboracja górali z hitlerowcami to na Podhalu nadal temat tabu?

Wojciech Szatkowski, historyk, autor książki Goralenvolk – historia zdrady": Tabu może już nie, ale to ciągle dla niektórych krwawiąca rana. Także dlatego na okładce mojej książki, która ma się ukazać na początku listopada, będzie swastyka wbita w Giewont i wypływająca z niego krew. Mam nadzieję, że czytelników to zainteresuje. Na dyskusję, jaką niedawno zorganizowaliśmy w Dworcu Tatrzańskim, przyszło 400 osób.

Ile czasu poświęcił pan na zbieranie materiałów?

Łącznie około pięciu lat. Można powiedzieć, że zacząłem na studiach, bo moja praca magisterska, obroniona na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1991 roku, była poświęcona fenomenowi Goralenvolku.

Zbierałem materiały w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Czytałem np. akta procesów Józefa Cukra, jednego z przywódców Goralenvolku, i jego towarzyszy. Do napisania książki namówili mnie jednak dwa lata temu Anna i Bartosz Namaczyńscy z wydawnictwa Kanon. Bez ich zachęty i pomocy praca by nie powstała.

Zajął się pan tym tematem także z powodu dziadka – Henryka Szatkowskiego, kiedyś piłsudczyka, który potem zaangażował się w Goralenvolk.

Oczywiście. Trudno o tym zapomnieć, choć moja babcia Maria, szalenie dzielna kobieta, wzięła polską kenkartę (dowód tożsamości wydawany przez władze okupacyjne nieniemieckim mieszkańcom Generalnego Gubernatorstwa, którzy ukończyli 15 lat – red.) i nie chciała mieć nic wspólnego z Goralenvolkiem. Ale długo po wojnie konsekwencje działalności dziadka rodzina odczuwała. Mój ojciec Jan nie mógł tu zdać matury, bo nauczycielka liceum oznajmiła, że nie ma o tym mowy z powodu kolaboracji dziadka z Niemcami. Ojciec ostatecznie zdał maturę w ówczesnym Stalinogrodzie, czyli Katowicach.

Dla pokolenia wojennego to nie był łatwy temat. Andrzej Krzeptowski, syn Wacława Krzeptowskiego – przewodniczącego Komitetu Góralskiego – wiele razy był zaczepiany jako syn zdrajcy". To samo spotykało rodzinę Cukrów i inne.

Moja książka nie powstała po to, żeby tym ludziom dokopać. Chciałem poznać mechanizmy współpracy górali z okupantem. To nawet zahacza o psychologię, by pokazać, jak Niemcy wkręcili" wiele osób w kolaborację. Bo – o czym trzeba pamiętać – Goralenvolk nie był pomysłem górali, lecz hitlerowców.

Jaki procent mieszkańców Podhala w tej współpracy z Niemcami brał udział lub co najmniej z ideą o germańskim pochodzeniu górali sympatyzował?

W Komitecie Góralskim, namiastce samorządu, i jego delegaturach pracowało około 200 osób. Oczywiście, ci ludzie mieli współpracowników, donosicieli na terenie okolicznych wiosek, a to było kolejnych 100 lub nieco więcej osób. Oprócz działaczy tego komitetu byli ludzie, którzy wzięli kenkarty góralskie – ok. 27 tysięcy – czyli jakieś 18 proc. mieszkańców Podhala. Tyle że samo wzięcie kenkarty G" nie oznaczało, że ktoś się identyfikuje z Goralenvolkiem ani że jest zdrajcą.

Przywódcy komitetu wierzyli w teorię o germańskim pochodzeniu górali?

Wacław Krzeptowski uwierzył raczej, że może być ich zbawcą.

Pytał górali, czy w ten sposób chcą być zbawieni?

Zdecydowanie nie. W warunkach okupacji to Niemcy ustalali reguły gry. I – dzięki doskonałemu wywiadowi – znaleźli tu osoby, które zaczęły z nimi współpracować. Witalis Wieder, żołnierz WP i agent Abwehry, zorganizował tu sieć agentów. Potem zaczęto pozyskiwać grupę skupioną wokół Wacława Krzeptowskiego. Niemcy werbowali ludzi bogatych i wpływowych.

A w co uwierzył pana dziadek?

Chyba w to, że uda mu się uratować rodzinę, góralszczyznę. Nie wiedział, jak się skończy wojna. Krzeptowski i Szatkowski sądzili, że z taką potęgą jak Niemcy nikt nie wygra. Oczywiście, wiele osób czerpało też doraźne zyski.

Jakie?

Działacze Komitetu Góralskiego dostali koncesje na lokale w Zakopanem. Były dodatkowe przydziały mięsa, mleka czy cukru. A głód był tu potworny.

Kiedy sytuacja na froncie się zmieniła, próbowali się ze współpracy z Niemcami wyplątać?

Z takiej kolaboracji nie ma wyjścia. Wchodziła w grę tylko ucieczka. Na nią zdecydował się mój dziadek, który jesienią 1944 roku wyjechał z Zakopanego do Austrii, potem do Włoch i Wielkiej Brytanii. Ślad po nim zaginął. Z rodziną, bo babcia z dziećmi wyjazdu odmówiła, nie utrzymywał kontaktu.

A Wacław Krzeptowski sądził chyba, że mu się nic nie stanie. Tymczasem 20 stycznia 1945 roku został powieszony za zdradę przez oddział Armii Krajowej Kurniawa". Krzeptowski na nic innego liczyć nie mógł, bo AK wydała na niego prawomocny wyrok śmierci.

Co mają na sumieniu działacze Goralenvolku? Jak bardzo zaszkodzili tym, którzy z Niemcami nie współpracowali?

Ludzie potracili nieruchomości na Krupówkach, a wiele osób zostało wywiezionych do Oświęcimia czy na roboty. Były tu liczne pacyfikacje wsi współpracujących z partyzantami, jak Ochotnica, Ratułów czy Stare Bystre. Rozstrzeliwano ludzi w Zakopanem – np. w placówce gestapo. Niemcy mordowali i palili domy. Żywcem wrzucali górali w płomienie. Choć Krzeptowski wielu ludzi też uratował. Piszę więc i o tych, którym pomógł.

Niemniej, kiedy to wszystko się rzuci na szalę, działacze Goralenvolku wypadają bardzo źle.

Co pana najbardziej zaskoczyło podczas kwerendy w archiwum krakowskiego IPN i odkrywania nieznanych materiałów na temat tego okresu?

Wydawało mi się, że dokumenty trochę usprawiedliwią działaczy Komitetu Góralskiego, a także mojego dziadka. Tymczasem jest przeciwnie. Dokumenty ich pogrążają, np. przy okazji akcji wręczania kenkart – są opisy gróźb, wysiedleń. Albo jesteś góralem, albo 20 kilo na plecy i won z Podhala" – mówił Wacław Krzeptowski. A za nim stali gestapowcy. Ludzie w Rabce oglądali go, gdy nad nim wisiał portret Hitlera. Straszono górali, że jak wezmą kenkartę polską, skończą w Auschwitz. Grożono też konfiskatą majątku.

Góralskiego Legionu Waffen SS nie udało się utworzyć. Choć większość ochotników" zdezerterowała, to jednak na początku zgłosiło się do niego ok. 300 górali. Co nimi powodowało?

Góralskich ochotników" wsadzono w wagony w Zakopanem i przewieziono do obozu szkoleniowego SS w Trawnikach. Pozostało ich tam ostatecznie niewiele ponad dziesięciu. Ci chłopcy liczyli na służbę w Generalnej Guberni, zwolnienie z robót w Rzeszy. Tylko kilku było dumnych ze służby w SS.

Ile stron będzie mieć książka?

Około 600, w tym 250 fotografii, w większości niepublikowanych. To nie jest lektura przyjemna ani łatwa. Traktuje o tym, o czym nikt nie lubi mówić głośno – o zdradzie.


http://wiadomosci.onet.pl/kraj/dwadziescia-kilo-na-plecy-i-won-z-podhala,1,4885506,wiadomosc.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia Goralenvolku" dowodzi, że gdyby Niemcy po zmiażdżeniu Polski we wrześniu 1939 r. nie zaczęli eksterminacji Polaków a przyjęli raczej kurs na skłanianie do kolaboracji naszych elit i nie tylko okupacja na naszych terenach wyglądałaby zupełnie inaczej a i powodów do naszej dumy z nieugiętości wobec okupanta byłoby dużo mniej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyt: To, że nie wyszło po Adiego myśli, akurat tutaj znaczenia nie ma."

Jakieś nowe teorie, nieodkryte fakty???

Hitler wykluczał wszelkie porozumienie z Polakami a Goralenvolk to był tylko jeden z niewielu przypadków niemieckiej zgody na polską" kolaborację. Można nawet przewrotnie powiedzieć, że w ten sposób przyczynił się do budowy naszej wojennej reputacji. Zresztą ciekawe czy autor książki pisze kto ze strony niemieckiej podejmował decyzje o stworzeniu Goralenvolku bo być może stało się to poza wiedzą Hitlera podobnie jak to później było z SS Galizien.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Germanizacja to czołowe hasło pchania do przodu wózka poprzedniej epoki :-)

ps. Yeti, a pamiętasz coś takiego jak pakt antykominternowski ?

on mimo tego, iż III. Rzesza nas zdradziła i wystawiła do wiatru,a następnie zaatakowała, nie zginął w głowach ludzi..
Każdy kto zna psychologię epoki wie, że ludzie bardziej nienawidzili sowieta niż Niemca..

ps 2. o tym że się z Adim dogadała Moskwa i zrobiła rozbiór po 17 września, mało kto pamięta i głośno mówi, ale mniej istotne sprawy trzeba wywlekać na wierzch, po to aby bolszewickie trendy odzyskiwały poparcie..


Dlaczego Narodowe Siły Zbrojne nie złożyły broni?
Dlaczego bardziej okrzesani dowódcy w AK nie podpisywali zawieszeń broni i nie ufali amnestii sowieckiej ?
Dlaczego przedwojenne WP w 1935 r. przezbrojono (piechotę) w długie mausery, zamiast używanych i wprowadzonych wcześniej w etatowo KBK wz. 29?

Bo spodziewano się wojny na wschodzie i ze wschodem..
Niestety 50 lat czerwonej propagandy podciągnęło wielu ludzi co najmniej do rangi SS, tylko dlatego że byli przeciwko komunistom..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bzdety? to dlaczego wymyślano mity o NSZ młócącym zboże cepami wspólnie z Niemcami na jednym polu, o tym że to nazistowska partyzantka, a organizacje które do dziś są tajemnicą bez śladu, od razu podciągano do rangi rozpracowanych polskich kolaborantów?

Dla mnie kolaboracją było złamanie przysięgi partyzanckiej i wstępowanie do II Armii LWP, bo każdy kto pamiętał czasy przed 1935 r. i 17. Września i miał trochę oleju w głowie, wiedział że to dalsze kroki po 1920 i 1939 r. w celu rozprzestrzeniania czerwonego imperializmu..

podkreśl mi proszę co jest bzdetem to dostaniesz źródłowy wywód bo widzę że dalej masz klapki na oczach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy okaz człowieka z ciebie. Masz coś tam w głowie poukładane i wszystko przyporządkowujesz swoim poglądom. I niech będzie, OK twoja sprawa. Rzecz w tym, że i fakty historyczne próbujesz naginać do swoich poglądów i wychodzi z tego bełkot.
Przykład pierwszy z brzegu, cyt:

o tym że się z Adim dogadała Moskwa i zrobiła rozbiór po 17 września, mało kto pamięta i głośno mówi"

W jakiej rzeczywistości żyjesz, że piszesz takie brednie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korowiow, chcesz - przyjedź, porozmawiasz sobie z Panem Plutonowym Podchorążym WP, który był 3 razy w niewoli w samym Wrześniu `39 r. i przeszedł całą Polskę z karabinem w ręku, to Ci może wytłumaczy na czym polegało szkolenie w SPR, jakich zasad się trzymano i co było w pamięci ludzi do 1. Września `39.

o czasach okupacji i kształtowania się demoludzkiej" władzy też może Ci wiele opowiedzieć, zaczynając od tego jak, z kogo i przeciwko komu formowano tutaj UB już w Styczniu `45..

Może Ci powiedzieć czym było dla świadomego człowieka złamanie przysięgi leśnych itp itd.

Goralenvolk to przykład jeden z wielu, takich jak oddziały ROA, turkiestańskie, białoruskie itp itd. niestety zbyt kluczowej roli nie odegrał...

nie pamiętacie też jednej rzeczy..
w tamtej epoce świadomości narodowej nie kształtowały podręczniki i prasa tylko sytuacja na zasadzie kto bardziej ludzko rządzi tego poprzemy."

prawda jest taka że wielu ludzi wolało by z niemcem zgubić niż z sowietem znaleźć, choć metody mieli wielce podobne, to jednak różniła ich pewna zasadnicza rzecz - mianowicie etap rozwoju umysłowego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

brednie z tym 17 września? to zapytaj kogoś w zachodniej europie kto i z kim rozpętał wojnę, i cała ta socjalistyczna śmietanka wskaże tylko jednego - Hitlera..

takie szczególiki jak Goralenvolk są wyciągane na wierzch przez antypolsko nastawione środowiska lewicowe, po to aby wykreować temat zastępczy, który myje ręce tych, którzy wykreowali jedyną i słuszną wizję reakcji na II W.Ś - antyfaszyzm..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ps. nie da się być antykomunistą albo antyfaszystą osobno..
albo się każdy system totalitarny potępia jednakowo, albo się jest zwyczajnie zmanipulowanym radykałem lubiącym ideologię totalitarną.

PRL i 50-lecie powojenne skutecznie to potwierdzało, używając przykładów od Średniowiecza włącznie, po to aby ukazać jakim to giermaniec nie był odwiecznym wrogiem Polski, o Rosji - owszem pisało się, ale tej sprzed 1917 r. bo była przedrewolucyjna...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale zdanie jednego człowieka choćby był pięć razy w niewoli i przeszedł Polskę nie z kb ale z rkm niestety nie daje obrazu całej skomplikowanej sytuacji społecznej i polityczne przed i w momencie wybuchu wojny. Piszesz o tym, że Polacy przed 1939 r. woleli z Niemcem zgubić niż z sowietem znaleźć". Może i tak było w jakichś rejonach Polski ale ostatnio studiuję zagadnienia elaboratu unieruchomienia" na kresach zachodnich II RP i wszystkiego co się wokół niego działo i zdanie na ten temat mam odmienne.
Niestety za przeproszeniem zwierzęcy" antybolszewizm i antyrosyjskość zakłóca ci zdolność logicznego myślenia i zdolność analizy faktów chociaż czasem zdarza ci się pisać rzeczy interesujące.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopi to nie jest prywatny atak na czyjąś osobę, tylko próba ukazania że propaganda działa nadal.
Jeżeli Patriotyzm nazywa się faszyzmem, a potępia głównie nazistowskie zbrodnie, (po drodze zapominając o polskich ofiarach Holokaustu), próbuje udowadniać jak to Polacy nie współpracowali na wszystkich frontach z Hitlerem, po złote zęby Grossa, który warsztat widział chyba jak był u mechanika samochodowego (bo na pewno nie na studiach historycznych).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

shadowN piszesz cyt:

akie szczególiki jak Goralenvolk są wyciągane na wierzch przez antypolsko nastawione środowiska lewicowe, po to aby wykreować temat zastępczy, który myje ręce tych, którzy wykreowali jedyną i słuszną wizję reakcji na II W.Ś - antyfaszyzm..."

Po pierwsze naprawdę uważasz, że autor w/w książki wywodzi się z cyt: antypolsko nastawionego środowiska lewicowego" i to go skłoniło do napisania książki???

A po drugie uważasz, że o tego rodzaju faktach historycznych nie powinno się w Polsce dyskutować i to w przypadku gdy naprawdę nie ma problemu aby publikować jakąkolwiek pozycję dotyczącą bardziej jasnych stron Polaków w czasie II wojny???
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, uważam po prostu że jest pewna kolejność, i zostało jeszcze wiele do zrobienia w kwestii ważnych wydarzeń i na prawdę znacznie mniej szczegółowych a o wiele bardziej znaczących dla Polski, Europy, Świata..

Problem polega na tym że w Polsce robi się to nieodpowiednio, czego przykładem była choćby książka Grossa..

Nikogo tutaj nie wybielam, ale na litość - jest więcej szczegółów do odkrycia w bardziej znaczących dla losów Wojny sprawach, o których społeczeństwo często nie wie..
Zamiast robić historię wybiórczą, należało by najpierw ukazać ciągłość dziejową.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można zmuszać nikogo aby pisał na wybrany tematy i we właściwym tonie bo to nie komuna. Każdy pisze co chce a że najbardziej nośne i krzykliwe są książki w rodzaju Grossa no cóż takie jest życie. Co do ciągłości dziejowej to wierz mi nie jest ona niczym nie zakłócona. Mamy wolność słowa i można pisać wszystko i czytać wszystko. Kto chce ten znajdzie dla siebie lekturę odpowiednią dla swoich zainteresowań.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie dajcie na luz i de meritum. A meritum jest moim zdaniem chude - coz rejon i tak biedny ze az piszczalo i ludziska robili co mogli zeby cialo utrzymac przy duszy. I ktos odkryl Ameryke? Na pewnika przedstawila sie cala gama uczynkow i motywow od napiekniejszych do najpodlejszych, a najczesciej takich srednich. Czasy byly ekstremalne i niepewne i trudno sie spodziewac innych niz ekstremalne reakcje. A kto za taki stan rzeczy byl odpowiedzialny chyba wszyscy wiemy - na pewno nie Gorale.

A Korowiow masz akurat zupelna racje ze Niemcy idac na wspolprace z podbitymi narodami mogli nawet zwyciezyc w Europie - to ma tym bardziej wydzwiek w wypadku ZSSR gdzie szerokie masy czekaly na Adiego jak na zbawiciela - dopoki nie zaczely sie wyglupy. Na cale szczescie, cwieka ktorego Adi mial w glowie na tematy rasowe pokrzyzowaly takie mozliwosci.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W książce Joachima Bahlcke, Śląsk i Ślązacy, Wydawnictwo Naukowe Uniwersitas, Warszawa 2001. znalazłem dziwną fotografię na str. 205 ze zjazdu Ziomkowstwa Dolnego i Górnego Śląska (Landsmannschaft Schlesien – Nieder- und Oberschlesien e. V.) w Kolonii 1961 r.

Goście: pierwszy z lewej to Willi Brandt wtedy burmistrz Berlina Zach., czwarty z lewej to Ludwig Erhard wtedy wicekanclerz i minister gospodarki. Kto wita
tych ważniaków? Mężczyzna w stroju podhalańskiego górala. Kto to jest? Wypędzony? Goralenvolk?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie