Skocz do zawartości

Legenda kontra legenda


poldek175

Rekomendowane odpowiedzi

Może już było,ale jeśli nie to:

1982r., osobliwy pojedynek - legenda kontra legenda

W lipcu 1982 r doszło do osobliwego pojedynku, zmierzyły się dwie legendy techniki, kto wygrał?

Zakład

Pewnego zimowego wieczora, stary weteran, Wielkiej Wojny (I Wojna Światowa), poszedł jak zwykle na kufel swojego ulubionego Fullera (angielski gatunek piwa), od czasu gdy rana z okresu wojny uniemożliwiła mu czynny udział w jego pracy, przeszedł na emeryturę i czasami spotykał się w Pubie ze starymi przyjaciółmi.

Tego wieczora jednak wydarzyło się coś więcej, stary przyjaciel przedstawił mu pułkownika R.A.F (Royal Air Force - Królewskie Siły Powietrzne), który dumny jak paw, obwieścił sukces angielskiej techniki lotniczej - Sea Harrier (pierwszy w historii samolot pionowego startu). Który na dodatek z typową dla wyspiarzy bufonadą obwieścił, że jest to najlepszy samolot na świecie.

W starym pilocie krew zakipiała, więc rzekł, że żadne cuda techniki nie zastąpią umiejętności pilota, jako że był licencjonowanym pilotem, założył zakład, że pokona w pojedynku owo cudo techniki tylko umiejętnościami pilotażu i starym samolotem z czasów I Wojny. Po kilku słowach w obecności świadków sprawa stanęła na zawrotnej kwocie tysiąca funtów szterlingów dla zwycięzcy.

Rywale

Po stronie R.A.F osławiony Sea Harrier (błotniak morski - nazwa ptaka z rodziny jastrzębiowatych).

Wyposażony w najnowsze zdobycze techniki, rakiety typu, powietrze - powietrze, działka szybkostrzelne, oraz jak na tamte czasy nowoczesną elektronikę. Za sterami pilot major R.A.F - Ian Mc Mardock.

Na przeciwko emerytowany kapitan R.A.F Bryan Hooust na samolocie z Wielkiej Wojny (I Wojna Światowa) Sopwith Camel. uzbrojony w 3 kaemy.

Zasady

Każdy z samolotów na miejscu uzbrojenia został wyposażony w kamerę szybkoklatkową nagrywającą z szybkością strzału kaemu lub w wypadku Harriera w razie namierzenia przez celownik elektroniczny strzał rakiety kończący walkę. Z dodatkowym wyposażeniem nie było problemu panowie dostali błogosławieństwo Ministerstwa Wojny oraz Admiralicji wraz z dowództwem R.A.F-u

Po zakończonym pojedynku specjalna komisja miała sprawdzić:

- kto zadał pierwsze trafienie

- ile razy został trafiony samolot przeciwnika

- czym został trafiony samolot przeciwnika

Posypały się zakłady, wojskowi stawiali 50:1 na Harriera, z miejscowych przyjaciół tylko stary przyjaciel pana Hoousta postawił na niego, walka miała mieć jednostronny przebieg.

Pojedynek

Pojedynek odbył się w okolicach lotniska Shuttleworth, Harrier nadleciał od strony zachodniej, a malutki Sopwith Camel wystartował z lotniska miejscowego 10 minut wcześniej.

Zgromadzonym widzom i osobom zainteresowanym objawił się niesamowity spektakl, potężna maszyna odrzutowa kontra mały samolocik, jeden potrafiący zrobić zwrot w miejscu ograniczony wyłącznie zdolnością i szybkością przesuwanych dysz spalinowych, a z drugiej jeden z najzwinniejszych samolotów I Wojny Światowej. Rozpoczął się pojedynek, który w sumie trwał 15 minut.

Wynik

Specjalna komisja przez następne 4 godziny siedziała nad komputerem i analizowała klatkę po klatce z obydwu samolotów, wynik zaskoczył wszystkich.

Doświadczony pilot R.A.F. przez 5 minut nie potrafił namierzyć malutkiego samolociku zbierając jednocześnie 1578 trafień, dopiero w 5 minucie walki.... udało się trafić płócienny samolocik, aż 27 razy.

Jeszcze większy problem powstał z celownikiem elektronicznym, Sopwith Camel, który zbudowany był z płótna był praktycznie niewidoczny dla radarów Harriera.

W rezultacie Sopwith Camel trafił Harriera aż 7548razy, gdy Harrier 4120 razy (efekt użycia działek).

Harrier nie namierzył Camela ani jeden raz przy użyciu celowników rakiet powietrze - powietrze.

Pojedynek wygrał emerytowany kapitan... kunszt pilotażu nad wyposażeniem elektronicznym. Wygrane pieniądze przydały się staremu weteranowi, kupił sobie używanego Hillmana (popularny samochód angielski z lat 80-tych), natomiast w Armii powiało grozą.

Układ Warszawski wyposażony jest w przestarzałe, ale za to niesamowicie zwrotne MiG - 21, o tym, że te samoloty to był jednak złom dowiedziano się dopiero później i miał w tym swój udział pewien polski pułkownik. Przez okres bodajże 2 lat od tego pojedynku, R.A.F panicznie bał się konfrontacji z MiGiem 21. Efekt tego był taki, że powstała nowsza lepsza wersja Herriera zdolna do walki z przestarzałym zwrotnym MiGiem 21 oraz nowszym Migiem25... ale to już inna historia.

Przytoczyłem tą historię nie bez kozery, chociaż w ogóle nie znana, przypomina mi jaką opinię sami Polacy mają o żołnierzach września. Chociaż Wojsko Polskie było przestarzale wyposażone, chociaż technicznie armia niemiecka przewyższała naszych żołnierzy, to jednak w bezpośredniej konfrontacji jakże często nasi żołnierze byli górą. Błędy polityczne i doktrynalne z taktyce obrony kraju, to była pierwsza przyczyna porażki, inwazja Rosjan 17 września to była druga ważna przyczyna klęski, trzecia najważniejsza, to II Wojna Światowa rozpoczęła dominację lotnictwa. To samoloty rozbiły nasze wojska nad Bzurą, to LuftWaffe zwalczało stanowiska obronne w walczącej Warszawie. To w końcu samoloty decydowały o zwycięstwach aliantów na wszystkich frontach II Wojny Światowej. I chociaż w tamtych czasach powstało wiele udanych konstrukcji lotniczych, nigdy już nie powstała taka konstrukcja jak legendarny Sopwith Camel.

Wiem, że znajdzie się na I360 z 200-300 osób, które przytoczą mi tysiące argumentów o wyższości współczesnych samolotów nad tymi historycznymi. I pewnie mają rację, ale należy pamiętać o jednej rzeczy, nawet w najlepszym samolocie jak usiądzie pilot, który nie zna zagrożenia nawet ze strony prymitywnego samolociku, to jak w przytoczonej historii będzie to tylko (jak powiada porzekadło) szczekanie psa na księżyc" - liczy się zawsze człowiek.

źródło informacji: Imperial War Museum - historia zimnej wojny. Royal Air Force Museum - historia pojedynku przytoczona jest przy eksponatach.

http://interia360.pl/artykul/1982r-osobliwy-pojedynek-legenda-kontra-legenda,20130
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwykle tak jest, że gdy zbytnio wierzymy w swoje umiejętności, znajdzie się ktoś, kto utrze nam nosa...
Nowoczesna technika - jak to technika, zawodzi...
Im więcej elektroniki, tym większa szansa na awarie.
Nawet mój dziadek mówił, że jeżeli czegoś się nie da naprawić młotkiem i śrubokrętem to psu to o dupę rozbić"
W jednej chwili umilkła prawie
cała łączność radiowa, a czynne radary zostały zniszczone.
Nie wiadomo, ile amerykańskich samolotów znalazło się nad
Polską, w każdym razie wystarczająco dużo, by nasza obrona
przeciwlotnicza mogła zaliczyć kilkanaście pewnych
zestrzeleń. Wywołało to konsternację amerykańskich mass
mediów, bo samoloty były niewykrywalne...
- Jakim cudem zdołali tego dokonać? Strzelali na oślep? -
spytałem Jankowskiego.
Generał uśmiechnął się.
- Myślę, że mogę zdradzić tę tajemnicę wojskową -
stwierdził. - Otóż czasami nawet zupełnie niewykrywalny dla
radarów i detektorów podczerwieni samolot można wypatrzeć
stojąc na dachu. Kilku amerykańskich dowódców planując
naloty najwyraźniej o tym zapomniało."

Świetna opowieść o wojnie Polska - USA w której wygrywamy dzięki właśnie sprytowi i braku wiary wojsk USA w siły przeciwnika:

http://forum.gexe.pl/topic/3538-amerykanie-atakuja-polske-noteka-2015/
Polecam. Szczególnie moment jak nasi włamali się do komputerów amerykańskich i ich rakiety karczowały przydrożne wierzby, myśląc że to zamaskowane nasze czołgi...:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak lubicie porównania to jest książka do której warto zaglądnąć.
W czym P-40 był lepszy od Mustanga,a gorszy od Lightninga.
Rysunki fabryczne sprężarek ,i innych elementów płatowców.
Napisał to zawodowiec konstruktor lotniczy.
Uwaga: walk lotniczych tu nie znajdziecie.
Co do tego pojedynku,on o niczym nie świadczy bo samolot myśliwski jest budowany do określonych zadań.
Na koniec taka ciekawostka,pilot amerykański zestrzelił wietnamskiego An-2 rakietą Sparrow.
Po powrocie zamiast pochwały dostał reprymendę dlaczego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Dodam, że podobny pojedynek Sopwith Camela z nowoczesnym myśliwcem odbył się w roku 1936. Wówczas przeciwnikiem był Hawker Hurricane i jego również w manewrze poziomym Camel wykręcił.

Tyle że oczywiście w realnym starciu pilot szybszego i mocniejszego samolotu pewnie nie zawracałby sobie głowy walką w poziomie. Raczej wykonałby zaskakujący atak z przewagi wysokości i zniszczył przeciwnika w pierwszym podejściu. A gdyby mu się to nie udało, to korzystając z przewagi nabytej prędkości odszedłby ponownie do góry i zaczął wypracowywać pozycję do kolejnego ataku. I tak aż do skutku.

Co do pojedynków z MiG-ami 21 to powiedziałbym, że to właśnie Harrier jest w sytuacji takiego Camela, samolot wolniejszy, ale zwrotniejszy dzięki lepszej mechanizacji płata i kierowanym dyszom. W czasie wojny o Falklandy Harriery były w stanie wymanewrować argentyńskie Mirage III (izraelskie Daggery ściślej biorąc, no ale to mniej więcej to samo) a jest to samolot generalnie zwrotniejszy od MiGa 21.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Speedy masz rację i jej nie masz,każdy samolot jest konstruowany do pewnego zadania.Harrier był typowym produktem na front wschodni gdzie nie trzeba lotnisk bo ich nie ma.
Wersja myśliwska została zrobiona na siłę bo Rząd sprzedał na żyletki stare klasyczne lotniskowce.
W to miejsce wprowadzono namiastkę tego co powinno być.
Były lepsze bo posiadały lepsze wyposażenie technologiczne plus to o czym się głośno nie pisze pełne wsparcia techniczne USA.
To jest tak jakbyś porównał F-16 Izraela do syryjskiego Miga.
Trzeba by aby walczyli ruscy na swoich i amerykańcy na swoich.
Znając życie ja bym obstawił ruskich.
Bo tak naprawdę co Oni mają to tego nikt nie wie.
Może nie mają nic a może jednak coś mają.
I na koniec stara maksyma/nie wiem czy prawdziwa/
,,po co dobry Bóg stworzył Austriaków? odp
,,Aby Włosi mieli kogo bić,,
To jest rasistowskie ale na wojnie jest rasiz.
Jest to określenie wartości bojowej ludzi na podstawie ich narodowości.Sprzęt nie ma dużego znaczenia,jest problem umiejętności wykorzystania posiadanego sprzętu.
I tu się aż prosi porównanie NATO-Jgosławia z NATO -Libia
Z jednej strony kompromitacja sił powietrznych NATO.
Z drugiej decydujący czynnik.
Ale znowu Europa i pustynia.
NATO lubi walczyć na pustyni a dlaczego? trzeba zapytać NATO.

Ale to już inna bajka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Dodam, że An-2 stał się też pierwszym w dziejach samolotem zestrzelonym przez śmigłowiec :).

Było to podczas wojny wietnamskiej na granicy Wietnamu Pn. z Laosem. Na szczycie góry Phou Pha Thi znajdowała się stacja radarowa czy radionawigacyjna USAF, lotnisko Air America, kierowanej przez CIA linii lotniczej zajmującej się często operacjami specjalnymi oraz baza zaopatrzeniowa antykomunistycznych partyzantów z plemienia Hmong. Amerykanie określali ją jako Site 85.

12 stycznia 1968 w pochmurny i deszczowy wieczór kilka prowizorycznie uzbrojonych samolotów An-2 Północnego Wietnamu przeniknęło granicę na małej wysokości i zaatakowało z zaskoczenia Site 85 bombami i ogniem broni maszynowej. W tym momencie w powietrzu znajdował się śmigłowiec UH-1D Air America z załogą złożoną z pilota (Ted Moore) i inżyniera pokładowego (Glen Woods). Widząc nalot dwupłatów iczym z I wojny światowej" Moore ruszył w pościg za jednym z nich w kierunku granicy północnowietnamskiej. Manewrował, starając się zająć pozycję powyżej i z boku przeciwnika, podczas gdy Woods, stojąc w otwartych drzwiach bocznych śmigłowca, prowadził ogień z rosyjskiego karabinka AK. Ostatecznie po około 20 minutach pościgu i strzelaniny An-2 uderzył w górski grzbiet kilka mil na zachód od granicy. Kilka minut później, już po północnej stronie drugi Antek" roztrzaskał się o zbocze góry. Zwiadowcy CIA (zapewne owi Hmongowie) odnaleźli miejsce katastrofy pierwszego z An-ów i znaleźli wrak mocno podziurawiony kulami, tak że załodze zaliczono później zestrzelenie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miga 21 nie porównywałbym do Harriera...

Jeżeli już koniecznie konfrontacja ze stroną UW to bardziej odpowiednim przeciwnikiem Harriera byłby teoretycznie według mnie Jak-141. To byłby ciekawy pojedynek.

Btw, syryjskie migi nie przegrywały w 100% wszystkich pojedynków z izraelskimi samolotami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

acer: Miga 21 nie porównywałbym do Harriera..."

Ja też bym nie porównywał, ale w cytowanym tekście jest o tym, że Anglicy porównywali. Gdyby wtedy, w latach 80-tych doszło do wojny w Europie, samoloty te miałyby duże szanse spotkać się w walce. Harrier był dość szeroko reprezentowany w brytyjskim lotnictwie taktycznym. MiG-21 był zaś jednym z podstawowych myśliwców w krajach Układu Warszawskiego.

Jak-41 (czy -141 jak wolisz) to niewątpliwie ciekawa konstrukcja, przewyższająca Harriera pod wieloma względami (i nic dziwnego, w końcu powstał ponad ćwierć wieku później) i ustępująca mu tylko w jednym: samolot ten nie istnieje. Jego kariera zakończyła się na testach 2 prototypów (z których zresztą jeden się rozbił). Harrier zaś produkowany był w setkach egzemplarzy, eksportowany i używany jest w niektórych krajach do dzisiaj.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

samolot ten nie istnieje"

Dlatego napisałem eoretycznie" :)


Owszem wtedy 21" była podstawą w Polsce (kiedy można było mieć akurat więcej 23") i na niej pewnie walczono by z Anglikami. Podejrzewam. że więcej szkód wyrządziłyby rakiety przeciwlotnicze niż te Migi.

Jednak jest to dla mnie co najmniej dziwne. Rozumiem, że standaryzacja, masowość, sąsiedzi też to samo.

Aczkolwiek jeżeli wierzyć filmom dokumentalnym (rosyjskim) to po upadku Wietnamu Południowego i zdobyciu samolotów amerykańskich F-5 Rosjanie symulowali pojedynki Miga-21
z F-5. Oczywiście wersja Miga 21 była maksymalnym ówczesnym sowieckim upgradem. Mig przegrał WSZYSTKIE pojedynki. To była połowa lat 70'. To byłby dla mnie powód darowania sobie wystawiania 21 w latach 80' przeciw Harierrowi.

W Angoli kubańskie 21 też cienko przędły przeciw Mirage Południowej Afryki. Co innego gdy Kubańczycy zaczęli latać na 23.

Ps. był jeszcze Jak-38, ale zdaje się sami Rosjanie dość kiepsko go oceniali...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ja się na tym nie znam ale w waszych dywagacjach jest jeden błąd.
Oto stosunek strat do zwycięstw /na korzyść oczywiście zachodniego sprzętu/jest ogromny.
Począwszy od wojny koreańskiej poprzez wietnamskie do walk na bliskim wschodzie.
Tylko jest jeden mankament w kategorii ilościowej zachód stracił ogromne ilości samolotów z tego co pamiętam 16 000 w wojnie koreańskiej.
Z drugiej strony te,, zestrzelenia,,hameryckie,,to takie dziwne.
Nie ma ich w materiałach Wietnamu.
W zeszłym roku czytałem że lotnictwo Izraela dokonało weryfikacji ,,zestrzeleń,,swoich pilotów.
Oczywiście nie w górę tylko w dół.
Czy Mig-21 był lepszy czy Harrier.
Na pewno Harrier był lepszy od Daggera Argentyńskiego,dlaczego? to proste Argentyńczycy operowali na końcówce zasięgu.I co najważniejsze oni polowali na okręty nie na samoloty.Mieli gorszej generacji rakiety.
I to rakiety które brytyjczycy doskonali znali.
Jak by wyglądała walka eskadry Mig-ów 21 lotnictwa radzieckiego pod parasolem własnych radarów nie wiem ale myślę że Harrier miał by ogromne problemy.
Bo zwrotnością walki się nie wygrywa.
Ale to są dywagacje teoretyczne.
Bo samolot jest ważny ale najważniejsze jest wyszkolenie pilota.
I na koniec samolot wroga jest zawsze lepszy.
Wystarczyło zapytać Gallanda on też chciał eskadrę Spitfire.
A kazali mu walczyć na szajskim 109.
I gdzie odbywa się walka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

jacek1962: znowu chętnie się z tobą pokłócę :)

Tylko jest jeden mankament w kategorii ilościowej zachód stracił ogromne ilości samolotów z tego co pamiętam 16 000 w wojnie koreańskiej."

Noo nie, nawet nie wiem czy tyle wzięło w ogóle udział. Amerykanie (wszystkie rodzaje sił zbrojnych) stracili 1466 samolotów, biorąc pod uwagę że walczyli też Brytyjczycy i inni, to powiedzmy liczba 1600 byłaby prawdopodobna.

 drugiej strony te,, zestrzelenia,,hameryckie,,to takie dziwne.
Nie ma ich w materiałach Wietnamu."

Zapewniam cię, że zestrzelenia wietnamskie są o wiele dziwniejsze, zgłaszane nierzadko bez podania nazwiska pilota który miał tego dokonać, samolotu, jednostki itp. A o żadnych materiałach Wietnamu" to raczej się nie słyszy, nie przypominam sobie, by opublikowano jakieś rzetelne dokumenty.
Jeśli chodzi o takie statystyki polecam stronę www.acig.org, (Air Combat Information Group) prowadzoną przez niezależną organizację analizującą walki powietrzne w konfliktach po II wojnie światowej.
Piloci zazwyczaj zawyżają swoją skuteczność i niekoniecznie wynika to ze złej woli. Np. koleś ostrzelał przeciwnika, który zadymił i zniknął mu z oczu. I zgłasza zestrzelenie. A faktycznie trafiony samolot wylądował i został odremontowany. Lub też nawet nie został odremontowany lecz spisany na złom - ale skoro powrócił do bazy to się jako zestrzelenie nie liczy. Na korzyść amerykańskich zgłoszeń trzeba powiedzieć, że wiele z nich było udokumentowanych zapisem z pokładowej kamery. I podstawową bronią jakiej używali były pociski kierowane. O ile można się zastanawiać czy koleś co na filmie otrzymał trafienie z działka to został poważnie uszkodzony czy nie, to w przypadku np. pocisku Sparrow (głowica o wadze 39 kg) wątpliwości są powiedzmy sobie znacznie mniejsze.

Jak by wyglądała walka eskadry Mig-ów 21 lotnictwa radzieckiego pod parasolem własnych radarów nie wiem ale myślę że Harrier miał by ogromne problemy."

To zależy z czym. Użycie Sea Harrierów jako myśliwców na Falklandach wynikało po prostu z braku innych samolotów, które mogłyby operować z małych lotniskowców. W Europie Harriery służyłyby jako samoloty bombowe i szturmowe. Obowiązująca w latach 70.-80. taktyka przewidywała przekraczanie strefy obrony plot. w locie na małej wysokości zgodnie z rzeźbą terenu. Brytyjczycy słynęli ze szczególnie niskiego latania i można mieć wątpliwości, czy MiG-21 byłby w stanie w ogóle dobrać się do takiego niskiego celu. Nie wiem jakie możliwości miał radar RP-22 w MiGu-21bis, starszy RP-21 Szafir w MF wykrywał owszem cele poniżej siebie ale na wysokości min.1000 m, Harriera śmigającego poniżej 100 m (a często hmm znacznie poniżej :) ) pewnie nie dałby rady.

Bo samolot jest ważny ale najważniejsze jest wyszkolenie pilota."

No właśnie, poruszyłeś ciekawy temat. Pamiętam z opowieści osób, które bywały w latach 70.-80. na tzw. Zachodzie, głównie w Niemczech Zach., że wręcz na porządku dziennym było napotkanie nisko lecącego samolotu bojowego, który z potwornym hukiem wyskakiwał nagle zza drzew czy wzgórza. Można śmiać się z wypadków F-104G, wręcz przysłowiowej latającej trumny, których rozbiła się chyba 1/4 wszystkich zakupionych przez Luftwaffe, ale trzeba pamiętać z czego to wynikało: z intensywnego szkolenia się w lotach na małej wysokości, bombardowaniu z małej wysokości, w każdych warunkach atmosferycznych. W PRL-u tego nie było, z relacji znajomych i z własnej pamięci wiem że napotkanie samolotu bojowego na małej wysokości było nadzwyczaj rzadkie. Sam pamiętam 3 takie przypadki na przestrzeni ok. 20 lat; a kolega co mieszkał w RFN mówił mi, że pod koniec lat 70. i na pocz. 80. prawie co rano jak jechał do szkoły straszyły go F-104, czy Phantomy śmigające tuż nad ziemią. Można się więc zastanawiać, kto był lepiej wyszkolony i kto w przypadku konfliktu w Europie poradziłby sobie lepiej.

Wystarczyło zapytać Gallanda on też chciał eskadrę Spitfire. A kazali mu walczyć na szajskim 109."

Bf 109 raczej przewyższał Spitfire z czasów Bitwy o Anglię. Statystyka zestrzeleń w starciach myśliwców przemawia na korzyść Niemców. Tyle że nie o to przecież chodziło Anglikom kto więcej zestrzeli tylko by nie dopuścić do zbombardowania fabryk lotnisk i portów albo przynajmniej ograniczyć skutki bombardowania. A bombowców siłą rzeczy zestrzelili Niemcom więcej.
Bf 109 miał zbliżoną prędkość, lepsze wznoszenie, szybciej rozpędzał się w nurkowaniu i był lepiej uzbrojony od Spitfire. Tyle że miał mniejszy zasięg; a w misjach eskortowych akurat ten parametr miał decydujące znaczenie. Bo co za korzyści z ewentualnej przewagi w walce powietrznej, jak mały zasięg nie pozwala w ogóle wziąć w niej udziału lub zmusza do szybkiego przerwania i powrotu do bazy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 years later...
@ Speedy 2011-09-13 10:08:17

Użycie Sea Harrierów jako myśliwców na Falklandach wynikało po prostu z braku innych samolotów, które mogłyby operować z małych lotniskowców.
_____


Teza śmiała i nie za bardzo zgodna ze stanem faktycznym. Sea Harrier FRS Mk 1 od początku był projektowany jako samolot także myśliwski i klasyczna myśliwska walka powietrzna była wpisana zarówno w jego konstrukcję, jak i w jego awionikę. FRS oznacza przecież Fighter/Reconnaissance/Strike, czyli „myśliwsko-rozpoznawczo-szturmowy”. I do klasycznej walki myśliwskiej był też zaprojektowany radar Blue Fox Sea Harriera FRS Mk 1.

Jak wspominają piloci RN biorący udział w wojnie o Falklandy Blue Fox był tak dalece przystosowany do walki powietrznej, że miał tryb walki automatycznej. Po namierzeniu samolotu przeciwnika pilot mógł włączyć tryb „auto” i samolot sam manewrowałby w walce i sam zdecydował o momencie odpalenia Sidewinderów. Jak wspominają piloci-weterani Falklandów – z powodu bariery psychicznej nigdy nie włączali trybu „auto” i walczyli samodzielnie z samolotami argentyńskimi. I szło im to wybitnie dobrze – wbrew bardzo wielu „ekspertom” lotniczym, którzy przed pierwszym starciem z Argentyńczykami wyrokowali, że Sea Harriery nie będą miały szans w walce z argentyńskimi samolotami naddźwiękowymi.

To, co napisałeś, ewentualnie można odnieść do RAF-owskich Harrierów GR Mk 3 przerzuconych na Falklandy. Jeśli już mowa o jakimś „braku” to faktycznie brakowało, ale Sea Harrierów, na których jakość walki nikt nie narzekał, mimo że miały awionikę przemoczoną na wskroś w tamtejszych warunkach. Tylko i wyłącznie z tego powodu – czyli niedostatecznej liczby FRS Mk 1 – przerobiono GR Mk 3 na prowizoryczne „myśliwce” dając im instalację do odpalania AIM-9L oraz same te pociski. Klęska tego pomysłu nadeszła błyskawicznie, gdy stojąc sobie na płycie lotniska Port Stanley jeden GR Mk 3 dokonał samoodpalenia Sidewinderów. Natychmiast zakończono wówczas „wynalazki” na GR Mk 3.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@
1982 r., osobliwy pojedynek - legenda kontra legenda

Zasady

Każdy z samolotów na miejscu uzbrojenia został wyposażony w kamerę szybkoklatkową nagrywającą z szybkością strzału kaemu lub w wypadku Harriera w razie namierzenia przez celownik elektroniczny strzał rakiety kończący walkę. Z dodatkowym wyposażeniem nie było problemu panowie dostali błogosławieństwo Ministerstwa Wojny oraz Admiralicji wraz z dowództwem R.A.F-u
_____


„Zasady”? Tu jest tylko głupota i naiwność ją czytających.

Żadnych zasad tutaj nie ma, skoro nie ma w tym jakiejkolwiek wiedzy już nie tylko lotniczo-technicznej, ale także wiedzy przekazywanej w niezliczonych wywiadach przez pilotów Sea Harrierów po wojnie falklandzkiej. Więc o czym tutaj mówić?

Nie wiem, kto wysmażył powyższy stek bzdur i dla kogo, czyli jakie dziecko dla innych dzieci, ale takiej symfonii fałszu to chyba dawno, a może i nigdy nie widziałem. Chyba tylko sekta smoleńska przebija powyższy kabaret.

Sea Harrier FRS Mk 1 (bo to rok 1982) miałby sprzęgnąć głowice pocisków rakietowych AIM-9L (tylko z takimi był zintegrowany) na śladzie termicznym silnika tłokowego małej mocy?

Ktoś czyta te bzdury, które wypisuje (pytanie nie do forum rzecz jasna, bo to tylko cytat)?

Ktoś czyta – przed pisaniem takich bzdur – co mówiła w roku 1982 firma Raytheon o AIM-9L po zakończeniu wojny o Falklandy?

Na wojnie o Falklandy pociski AIM-9L zawodziły nawet w samonaprowadzaniu na temperaturę gazów spalinowych odrzutowych bombowców Canberra B Mk 62, a miałyby się naprowadzić na silnik Camela z I wojny? Co za bzdury. Odbyła się w czasie tej wojny próba zestrzelenia Sidewinderami samolotu C-130 – nieskuteczna, bo AIM-9L nie był zdolny do samonaprowadzenia na temperaturę gazów spalinowych silnika turbośmigłowego (przedział temperatur 550-650° C. I firma Raytheon sama to przyznawała, że AIM-9L nie ma takiej możliwości. Zarazem oświadczyła, że w następstwie doświadczeń z wojny falklandzkiej natychmiast przystępuje do opracowania AIM-9 nowej generacji i że takie wpadki, jak podczas wojny falklandzkiej już nie powinny mieć miejsca.

Czyta ktoś, co mówią piloci i co mówi przemysł przed wypisywaniem takich bzdur, jak zacytowane?

A co to jest za epokowy wynalazek lotniczy w Sea Harrierze „celownik elektroniczny” do (cytuję) „namierzania strzału rakiety”? Z jakiej to aeronautycznej baśni?

Ktoś, kto te wszystkie bzdury wypisał nie przeczytał ani jednego wywiadu z jakimkolwiek pilotem-weteranem Sea Harrierów z wojny falklandzkiej. Oni wyraźnie mówią, jak dokonywali sprzęgnięcia głowicy AIM-9L z celem i za pośrednictwem jakiego urządzenia pokładowego, a raczej urządzenia z zakresu wyposażenia osobistego.

I tak się robi ludziom pianę z mózgu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jacek1962 (1857 / 61) Jak lubicie porównania to jest książka do której warto zaglądnąć.
_____


Dziś już nie ma takiej literatury fachowej, jaka była podczas II wojny. Wtedy publicystami byli np. piloci doświadczalni, którzy prowadzili badania w locie zdobycznych samolotów wroga. I również inżynierowie lotniczy, w tym technologowie na bieżąco oceniający poziom techniczny badanego samolotu. To rzeczywiście były porównania czegoś z czymś na tym samym etapie rozwoju światowego lotnictwa. Nikt dziś nie korzysta z ówczesnych materiałów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie