Skocz do zawartości

Mauser 98 w Wojsku Polskim w latach 1918-1939


rwd

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 weeks later...
  • Odpowiedzi 52
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Jak się pojawi jakaś interesująca publikacja, to cisza. O kolejnych Ufo hitlera" to dyskutujemy do upadłego. W przyszłym tygodniu udam się nabyc ta książkę drogą kupna i wtedy może się ozywi...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak.

Biorąc pod uwagę fakt, że TBiU na allecośtam jest dostepne za jedyne 30 zeta a Polskie konstrukcje broni strzeleckiej za jedyne 99 zeta, to faktycznie, aż 39 plnów może się niektórym wydawać mało zachęcające ;)

Także taki drobiazg, iż TBiU ma razem z okładkami 20 stron a w Polskich konstrukcjach ... Mauserom poświęcone jest całe 7 stron, nie przemawia zbyt dobrze za nową 88 stronicową pozycją poświęconą tej pięknej broni :)

No i oczywiście, co jest bardzo istotne z punktu widzenia edytorskiego, w przeciwieństwie do najnowszego opracowania o Mauserach, poprzednie - wymienione przez Kolegę Gizeha dzieła wydane zostały na pięknym kredowym papierze, pełne są wspaniałych i nigdzie nie publikowanych dotychczas kolorowych ilustracji i archiwalnych zdjęć.

No ale przecież nikt nikogo nie zmusza do kupowania książek.
Łatwiej i przyjemniej jest siedzieć przed monitorem i klepać w klawiaturę :)

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czuje sie na silach robic krytyke merytoryczna i pisze wylacznie z punktu widzenia modelarza. Po pierwsze ksiazka opisuje cala rodzine miedzynarodowa co dla osoby interesujacej sie m in armia Czechoslowacka oraz Poludniowa Ameryka jest bezcenne. Swietna porownawcza anatomia typow (tak ze kompletny laik jak ja moze od razu uchwycic roznice miedzy nimi) jest nastepnym plusem. Wreszcie zilustrowanie roznych wynalazkow jak lufa zastepcza do armaty ppanc o ktorych slyszalem ale nie widzialem dopelnia uzytecznosci tej pracy.

Poza tym to co Krzyhal napisal tylko bez zlosliwosci ;)!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra. Sprowadziłem, przeczytałem. Teraz mogę zrecenzować.
Ta recenzja jest naturalnie li tylko projekcją mych subiektywnych odczuć, jakie zrodziła lektura książki K. Hałdaja i P. Rozdżestwieńskiego pt. Karabiny i karabinki Mauser 98 w Wojsku Polskim w latach 1918- 1939.

Każda, nawet najlepsza publikacja posiada plusy dodatnie" i plusy ujemne". Zwyczajowo w recenzjach zaczyna się od plusów dodatnich"- chyba że ksiazka takowych nie posiada. Szczęściem ta wydaje się mieć swoje jasne strony. Zaliczam do nich; Estetyczną oprawę graficzną- rysunki i zdjęcia archiwalne dobrze uzupełniają tekst. Książka posiada bibliografię, co w dzisiejszych czasach, w publikacjach popularnonaukowych zdarza się coraz rzadziej. Poszczególne rozdziały ułożone sa w logicznym ciągu, dzięki któremu zapoznajemy się z historią tej wspaniałej broni bez kartkowania w przód i w tył. Zamieszczone w tekście barwne tablice autorstwa K. Hałdaja poprzez umiejętny dobór poszczególnych sylwetek broni stanowią niewatpliwie najmocniejszy atut tej publikacji.

Plusy ujemne niestety są dosyć liczne. Razi brak fotografii oryginalnych egzemplarzy broni, które w Polsce nie stanowią przecież rzadkości. Zamiast tychże możemy podziwiać zdjęcia członków grup rekonstrukcji historycznych i dowiadywać się, w jakiej technologii tworzony jest film Jerzego Hoffmana- naprawdę nie mam bladego pojęcia, co to wspólnego z bronią systemu Mausera w Wojsku Polskim. Razi uboga podstawa źródłowa autorów, którzy zamieścili kilka fotek z ekspozycji Muzeum w Sochaczewie oraz eksponatów ze zbiorów prywatnych. W jednym i drugim przypadku fotografie te niewiele wnoszą do tematu ksiazki, mianowicie poznania historii Mausera 98 i jego wariacji.
Najbardziej dla mnie rażące w powyższej książce wydaje się mocne rozbudowanie rozdziałów poświęconych historii broni systemu Mausera w czasach poprzedzających powstanie II RP, które winno ograniczyć się do jednego rozdziału, tutaj zaś zajmuje połowę publikacji, która zatytułowana jest przecież Karabiny i karabinki Mauser 98 w Wojsku Polskim w latach 1918- 1939". Powinna więc skupić się na przybliżeniu broni systemu Mauser używanej przez Wojsko Polskie.
Sytuacja taka wynika zapewne z ubogiego stanu wiedzy na temat polskich Mauserów"- szczególnie w stosunku do mnogości publikacji na temat pozostałych Mauserów".

Publikacja K. Hałdaja i P. Rozdżestwieńskiego wydaje się być syntezą wydanych dotychczas popularnych publikacji na ww. temat i nie rości sobie prawa do stania się wyczerpującym kompendium wiedzy o Mauserze w II RP. Na takie kompendium musimy jeszcze poczekać. Tymczasem zaś zachęcam do lektury wyżej wymienionej książki, bo jest warta swej ceny i na pewno nie pogryzie się na półce z innymi publikacjami na ten temat.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha. Jeszcze jedno. Na ostatniej stronie zamieszczono paskudnie pozowane zdjęcie Adriana i dwóch Mauserów, które już pokutowało zresztą na tym forum. Czy naprawdę tak ciężko o zdjęcie wykopanego polskiego Mausera in situ"? Jako poszukiwacz protestuję, bo aż mnie od tego bolą oczy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czego oczekujecie od książki popularno-naukowej, ale ja to co mi potrzebne w niej znalazłem.

Przeczytałem ją dokładnie - zdjęć rekonstrukcyjnych jest tam w sumie 4 - w tym jedno pokazujące proporcje karabinu wz. 98a do strzelca o wzroście typowym dla 1939 roku. Dodaje to swoistego kontekstu do tabeli na stronie 66 - opisującej ciężar materiału uzbrojenia i wyposażenia strzelca z kompanii piechoty.

Książkę wydano całkowicie w kolorze, znajdują się w niej 24 tablice z rysunkami Krzysztofa Haładaja - ponad 100 rysunków broni i jej oporządzenia. 60 zdjęć archiwalnych i kilkanaście z muzeów i zbiorów prywatnych.

Co do ceny - 39 złotych - standardowa cena za zeszyt serii Militaria. Concord - choć tam kolor to kilkustronicowe wkładki i nie te nakłady i nie taka niszowa tematyka.

Z książki dowiedziałem się co wchodziło w zakres zestawu karabinu i karabinka, jak je przewożono w WP, jak przechowywano i jak konserwowano.

Jak dla mnie - warto kupić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Co do książek to miałem to szczęście i otrzymałem kiedyś od kolegi książkę- The German k98k Rifle 1934-1945 wydaną w 1991 w Kanadzie. Jest tam wszystko. Wydawnictwo Collector Grade Publications Incorporated
ISBN 0-88935-102-3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaki związek Wasze dywagacje mają związek z omawianą tu książką? Panie Krzysztofie proszę powiedzieć ilu wybitnych polskich znawców tematu podesłało Panu na opublikowany w książce meil zdjęcia, rysunki, fotki ysięcy" polskich mauserów>
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekaes wiem do czego pijesz ;) .W publikacjach kolekcjonerskich najważniejsze są niestety fotografie oryginalnych eksponatów - przynajmniej ja to biorę pod uwagę . Nikt za free nie będzie dawał fotek ze swojej kolekcji na którą wydał grube tysiące . Temat kiedyś był wałkowany na poszukiwaczachskarbów .Pozdrawiam .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo o tym polskim piekiełku piszę. Ktoś coś ma i nie da, mimo, ze sam nic z tym nie zrobi. Dlatego szacun Panowie za to co zdobyliście, mimo polskiej bezinteresownej zawiści. A 'fachury' niech się branzlują kanadyjskim Mauserem K98.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia, a ile szanowny Kolego 01dalton zażyczyłbyś sobie za jedno zdjęcie na przykład komory zamkowej swojego karabinu? Ile byś chciał dostać kasy za jedno tylko zdjęcie z prawem do jego publikacji? Ciekaw jestem :-)

A może inni koledzy kolekcjonerzy i znawcy też będą skłonni się wypowiedzieć w tej kwestii?
Jaka ich zdaniem jest właściwa cena za zdjęcie do publikacji?

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzyhal - żle trafiłeś , ja za fotki swoich eksponatów nie wziąłem jeszcze ani grosza chodz wpisując w google słowo agnety" w dzale grafika od razu na pierwszej stronie są moje zdjęcia . Drugi przykład - miesiecznik ODKRYWCA dział ,kolekcje, teamty o polskich i austryjackich bagnetach tam też sa publikowane fotki moich bagnetów (chodz oczywiscie nie wszystkich). A jeśli chodzi o karabiny - nawet na forum są fotki mojego egzemplarza , trzeba tylko poszukać ;))).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że gdyby zwrócic się do instytucji muzealnych, takie fotografie dałoby się sprokurować za niewielkie pieniądze, albo jakby dobrze zagadać to niekiedy za darmo. Np. w Muzeum Sikorskiego w Londynie jest co najmniej dziesięć polaczków" w stanach mint i które udostępnione byłyby do fotografowania bez łaski za kompletnego darmacza. Nie wspominam o większych i mniejszych placówkach muzealnych w Polsce, gdzie aż kłębi się od mauserków.
Autorzy książki nuie zadali sobie jednak takiego trudu nad czym boleję.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaka jest różnica między dziesiątkami narysowanych karabinów, części, komór a zdjęciami tych samych części? W książce jest narysowane 40 karabinów i karabinków Mausera nie licząc części. Muzealne eksponaty są sfotografowane dla celów poglądowych - zwłaszcza te elementy, które są charakterystyczne dla Mauserów, więc o co tu chodzi w tej dyskusji? Żeby pomarudzić?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka jest róznica między rysunkiem a zdjęciem? Kolegę Tekaesa jak widać nurtują zaskakujące pytania.

Proponuję uzyskać na nie odpowiedź samemu, najlepiej wpatrując się w obrazek Lary Croft z Tomb Ridera a potem przenosząc wzrok na zdjęcie Angeliny Jolie. Metoda ta, proponowana przez dr Supersteena z Uniwerstetu w Baxbridge ma ponoć 100% skuteczności w leczeniu zespołu niemożności odróżnienia obrazka od fotografii jak schorzenie to nazywane jest w kregach medycznych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojej jaka elokwencja, widzę, ze do powiedzenia na temat masz tyle co w biegłości walenia w klawisze. Typowe polaczkowstwo, bezinteresowna nienawiść i interesowna zawiść, że samemu nic się nie umie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.
Trochę się martwię faktem, że niezbyt obszerna pozycja czytelnicza może doprowadzić do wybuchu aż takich, zupełnie niepotrzebnych zresztą emocji, oraz tym że dla niektórych Kolegów może to być za dużo tekstu na raz, ale mimo to zachęcam do lektury poniższego ;-)

No cóż, coraz bardziej zaczynam się niestety upewniać, że niektórzy Koledzy, w sposób całkowicie subiektywny i wręcz odnoszę wrażenie - tendencyjny, starają się swoje własne, wyimaginowane wizje książki o Mauserach wciskać na siłę wszem i wobec, zupełnie nie starając się nawet zrozumieć, że taki, ich osobisty obraz nie ma nic wspólnego z założeniami autorów przyświecającymi powstaniu tej książki.

Kolega R51 jak twierdzi, bardzo dokładnie przeczytał w/w książkę, ale niestety nazwisko jednego z autorów niezbyt dokładnie wbiło mu się w pamięć. Nie doczytał się też chyba w notkach biograficznych autorów, że jeden z nich jest artystą plastykiem i ilustratorem i dlatego właśnie zamiast zdjęć broni dużą część jej materiału ilustracyjnego stanowią w pełni kolorowe rysunki, zarówno całych karabinów jak i ich elementów, że o przekrojach i innych drobiazgach nie wspomnę. Proponuję także powtórną lekturę strony 10 interesującej nas tu pozycji, gdzie, mam nadzieję dosyć wyraźnie wyartykułowany jest zamysł autorów.
No ale w myśl naszego polskiego przysłowia - jak się chce psa uderzyć to kij zawsze się znajdzie. :-)
Rozumiem po części niedosyt Kolegi i jego zaangażowanie we wskazywaniu źródeł zdjęć, ale zamiarem autorów NIE było tworzenie albumu ze zdjęciami broni, a raczej całościowego, aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, nie wyczerpującego opracowania w danym obszarze wiedzy. Stąd też książka NIE nosi tytułu – Wielka Encyklopedia Mauserów Polskich – i nie aspiruje do bycia takąż. Natomiast, jeśli znane są Koledze ścieżki i możliwości pozyskania wspaniałych i nadających się do druku zdjęć broni tego systemu i mając na uwadze Twoją jasno sprecyzowaną wizję swojej wersji opracowania to zachęcam do wprowadzenia tego w czyn i wydania własnej księgi o Mauserach – na pewno znajdzie ona kupca w postaci mojej skromnej osoby.

Wracając jeszcze do notek biograficznych – jest tam wyraźnie dosyć powiedziane który z autorów jest kolekcjonerem a który pasjonatem i nie tylko we własnym mniemaniu znawcą. Świadczy to także o tym, że decyzja o takim a nie innym materiale ilustracyjnym była w pełni świadoma.
I pragnę zapewnić Kolegów, że co jak co ale potrafią autorzy odróżnić dobre zdjęcie od dobrego rysunku i nie ma potrzeby angażowania do tego dr Supersteena z Uniwerstetu w Baxbridge ani tym bardziej kłopotania Lary Croft, że o Angelinie nie wspomnę. :-)))

A tak na marginesie – czy ktoś naprawdę uważa, że do dobrego zdjęcia, nadającego się do druku w dosyć poważnym, aczkolwiek jedynie popularno-naukowym opracowaniu to wystarczy sobie taki karabin położyć na wzorzystym najlepiej dywanie, albo nie przeginając, powiesić na ścianie? I cyk swoim kopaktem z lampką błyskową – i gotowe - już mamy super fotkę ;-)))

Można tylko stwierdzić, że w sposób współczesny i jak mniemam nieco lepszy, chcieliśmy nawiązać niejako do pozytywnej, ale niestety dość rzadkiej w naszych opracowaniach kultury ilustracyjnej.
Takie archiwalne już pozycje jak „Prezentuj Broń” Janusza Magnuskiego czy „Wojsko Polskie 1939-1945 – Barwa i Broń” Adama Jońcy to sztandarowe i jak dotychczas nie mające lepszych, przykłady polskich opracowań w których nie ma ani jednego zdjęcia, a jednak do dziś stanowią dla wielu źródło wiedzy w danej dziedzinie. A przynajmniej dla niejednego stały się zaczynem i źródłem jego dalszych zainteresowań i pasji – czy to kolekcjonerskiej, czy też rekonstruktorskiej, bądź też jedynie zwykłego hobby bez żadnych większych konsekwencji materialnych. :-)
I jeżeli ktokolwiek ze współczesnych czytelników nabierze, po lekturze naszej książki, choć jednego z tych przejawów swojej aktywności to uznamy że nasza misja się powiodła.

Niektórzy Koledzy twierdzą, że są książki o Mauserach lepsze i w których jest wszystko.
Mogę dodać do tego jeszcze n.p. taką pozycję – Robert W. Ball –„Mauser Military Rifles of the World”.
Tu Kolega R51 powinien znaleźć ukojenie – ponad 1300 – słownie tysiąc trzysta zdjęć całych karabinów i ich elementów. :-)
Polecam – z małym tylko zastrzeżeniem -raz, że nie kosztuje ona 39 złotych, a dwa, że w rozdziale o polskich Mauserach autor nie ustrzegł się niestety błędów.
Książek obcojęzycznych dotyczących tej pięknej broni jest oczywiście dużo więcej – są i pozycję dla kolekcjonerów i dla zwykłych pasjonatów tej broni.
Są wśród nich takie ze zdjęciami i takie z rysunkami, bądź takie i z jednym i z drugim sposobem prezentacji.
Do wyboru, do koloru.
Jest tylko jedna główna wada takiego stanu rzeczy – poza oczywistą różnicą w cenach – od około 100 do ponad 1000 złotych – nie są te opracowania wydane w języku polskim. No jeszcze może taki drobiazg, że w większości z nich nie poświęca się zbyt wiele uwagi naszym polskim Mauserom, a jeśli już to często z błędami.
A te nasze polskie Mausery – to przecież duża ilość właśnie egzemplarzy produkcji niemieckiej – na ponad 240 tysięcy karabinów wz. 1898 tylko nieco ponad 20 tysięcy było naszej rodzimej produkcji. Reszta była wyprodukowana w fabrykach i arsenałach byłej Kaiserreich i nie wziął się ten system z powietrza czy też z księżyca. Dlatego, interesujące zdaniem autorów było przedstawienie historii powstania tej broni.
No ale jak widać niektórym purystom może się to nie podobać.

Niemniej jednak, i twierdzę to z pełną odpowiedzialnością, omawiana książka jest w tej chwili najlepszym, dostępnym na rynku księgarskim opracowaniem w języku polskim dotyczącym broni systemu Mauser 98 używanym przez Wojsko Polskie.
Jeśli jednak jestem w błędzie, to proszę o wskazanie lepszej pozycji w tym obszarze wiedzy w naszym rodzimym języku.

Z poważaniem
Krzysiek Haładaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie