Skocz do zawartości

Muzea walczą" o broń


zancus

Rekomendowane odpowiedzi

Muzeum walczy o przejęcie wyjątkowego karabinu

Magdalena Mach
2011-01-18, ostatnia aktualizacja 2011-01-18 08:51

Unikatowy egzemplarz broni z czasów II wojny światowej przejęło rzeszowskie CBŚ od nielegalnych kolekcjonerów. W całej Polsce takich karabinów jest tylko kilka. Muzeum Okręgowe w Rzeszowie chciałoby uczynić go perłą swojej kolekcji, ale nie jest jedynym, które wpadło na taki pomysł.
Centralne Biuro Śledcze jeszcze w połowie 2009 r. zabezpieczyło na Lubelszczyźnie i w okolicach Lubaczowa kilkanaście tysięcy sztuk broni i amunicji. O nielegalne kolekcjonowanie broni i handel nią oskarżono 25 osób z województw podkarpackiego i lubelskiego, najmłodszy zatrzymany miał 19 lat, najstarszy - ponad 80.

Militaria pochodzą sprzed drugiej wojny światowej i z czasów powojennych. W potężnym zbiorze znajdują się m.in. karabiny, pistolety maszynowe, mauzery, pepesze i tetetki. Wśród nich był np. mauzer z 1869 r., karabiny Mannlicher, rewolwery Bulldog, pistolety Walther. Uwagę znawców starej broni spośród tysięcy okazów przykuł jednak całkiem niepozorny z wyglądu karabin.

- To polski karabin przeciwpancerny UR, broń długolufowa, która miała być polską tajną bronią. Wiem, że taka broń jest w zbiorach zaledwie dwóch polskich muzeów: na pewno w warszawskim Muzeum Narodowym i Muzeum Militariów we Wrocławiu - mówi dr Jerzy Majka, kierownik działu historycznego Muzeum Okręgowego w Rzeszowie, znawca militariów i wojskowości.

- Zaryzykowałbym stwierdzenie, że w Polsce jest obecnie nie więcej niż dziesięć egzemplarzy tej broni - ocenia.

Na informację o przejętej przez CBŚ ogromnej kolekcji starej broni natknął się w programie lokalnej telewizji. Rzecznik policji prezentował cały arsenał przejęty od nielegalnych kolekcjonerów i handlarzy bronią. Wśród setek pokazywanych na ekranie pistoletów i karabinów Jerzy Majka wypatrzył prawdziwy rarytas.

Rzeszowskie Muzeum Okręgowe złożyło wniosek o przekazanie cennego karabinu do swojej kolekcji. Jest w aktach sprawy. - Ta broń byłaby najcenniejszym, najbardziej unikatowym zabytkiem naszej kolekcji. Naprawdę rzadkie okazy, jak ten karabin, mają bowiem większą wartość niż broń starsza od niego nawet o 200-300 lat, ale taka, której zachowało się wiele egzemplarzy - mówi Majka.

Rzeszowscy muzealnicy obawiają się zainteresowania innych kolekcjonerów i muzeów - i niestety są to jak najbardziej uzasadnione obawy. O zabytkową broń pyta już także Paweł Zaniewski, właściciel prywatnego Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej pod Warszawą.

- Staram się śledzić informacje o przechwyceniu starej broni przez policję. Nasze muzeum stara się zachować historyczne dziedzictwo, występując do policji, sądów, prokuratur na terenie całego kraju z wnioskiem o przekazanie broni, co do której orzeczono przepadek. W taki sposób udało mi się uratować od zniszczenia już wiele egzemplarzy broni - tłumaczy Zaniewski.

Jest zainteresowany każdym rodzajem broni. - W takich przypadkach trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, procedura trwa nawet dwa lata - mówi z doświadczenia.

Nawet po tak długim czasie nadzieje mogą okazać się płonne. Sąd może bowiem orzec o zwrocie broni właścicielowi. Jednak zdaniem Stanisława Bończaka, prokuratora apelacyjnego, w tym przypadku nie ma takiej możliwości, bo właściciel posiadał ją bez zezwolenia. - Prokuratura mogłaby poprzeć wniosek naszego muzeum o przekazanie zabytku do jego kolekcji - zapowiada.

O dalszym losie karabinu zdecyduje sąd - i to nie rzeszowski, ale Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim, gdzie rzeszowska prokuratura apelacyjna skierowała niedawno akt oskarżenia w tej sprawie. Jarosław Jedynak, prezes tego sądu, potwierdza, że sprawa nielegalnych kolekcjonerów broni wpłynęła, ale nie miał pojęcia, że wśród zatrzymanej broni znalazł się tak cenny egzemplarz. - Cieszy mnie pani telefon. Na pewno zwrócimy teraz szczególną uwagę na ten karabin, by nie powtórzyć błędu, który popełniono kilka lat temu w Jarosławiu, gdzie sędzia nakazał spalenie pochodzących z przemytu ikon - mówi Jedynak.

Zaleca jednak cierpliwość, bo o ewentualnym przekazaniu zabytków na rzecz muzeum sąd może decydować dopiero po zapadnięciu wyroku w sprawie karnej, a ta może ciągnąć się latami. - Oskarżonych jest wielu, prawdopodobnie sąd zdecyduje o podzieleniu tej sprawy na kilka, aby usprawnić jej przebieg - mówi.

- Gdy wyrok w sprawie karnej się uprawomocni, sąd może orzec przepadek broni na rzecz skarbu państwa i dopiero w postępowaniu wykonawczym istnieje możliwość, że rzeczy o wartości historycznej można przekazać na rzecz np. muzeum. W naszym sądzie nigdy jeszcze nie zdarzyło się, aby muzea walczyły o eksponaty. Sąd będzie musiał się z tym zmierzyć - dodaje prezes.

Rzeszowskie muzeum ma pokaźny zbiór broni, nasi muzealnicy mają nadzieję, że ważnym dla sądu argumentem może być to, że karabin UR byłby znakomitym dopełnieniem tej kolekcji. - W tym regionie Polski nasze muzeum nie ma w tym względzie konkurencji - argumentują.

* Legenda polskiej broni

Karabin przeciwpancerny wzór 35, znany jako UR, to legendarna broń, dzieło polskich konstruktorów. Z odległości 150-200 metrów mógł przebić 20-milimetrowy pancerz czołgu. Był produkowany od 1938 r., a jego wprowadzenie do uzbrojenia polskich oddziałów było objęte ścisłą tajemnicą wojskową. Rzekomo zaczęto go produkować tylko na eksport do Urugwaju (stąd potoczna nazwa UR-Urugwaj). Dopiero w 1939 r. zapoznano z jego obsługą wybranych żołnierzy - najlepszych snajperów i oficerów. Dostarczano go do koszar w drewnianych skrzyniach z napisem: Nie wolno otwierać - sprzęt mierniczy". Skrzynie te mogły być otwarte tylko na rozkaz ministra spraw wojskowych. Z dokumentów wynika, że polskie oddziały dysponowały ponad 3500 sztukami tego karabinu, ale do naszych czasów przetrwały pojedyncze egzemplarze. - Z tym karabinem wiązano przed wojną duże nadzieje, ostatecznie jednak nie odegrał takiej roli, na jaką liczono w kampanii wrześniowej - mówi Jerzy Majka. Pojawiły się nowsze generacje czołgów, które otrzymały opancerzenie chroniące je przed pociskami karabinów przeciwpancernych i po wojnie karabiny te zanikły. Dziś to niezwykła rzadkość. Trudno trafić nawet na amunicję do niego -także ją produkowali tylko Polacy. Ponoć na aukcjach kolekcjonerskich na świecie jeden nabój do tego karabinu kosztuje ok. stu dolarów.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów


Więcej... http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,8962914,Muzeum_walczy_o_przejecie_wyjatkowego_karabinu.html#ixzz1BOYD0D8R
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwagę znawców starej broni spośród tysięcy okazów przykuł jednak całkiem niepozorny z wyglądu karabin".

aryzykowałbym stwierdzenie, że w Polsce jest obecnie nie więcej niż dziesięć egzemplarzy tej broni - ocenia".

:D

(& inne kwiatki").
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie to czysty rozbój w biały dzień, po lobbingu i parciu muzealników na organa ścigania robimy akcję, zabieramy wszystko i mamy gratis eksponaty.
W związku z dziurą w budżecie proponuję zrobić akcję na kasę i majątek ludzi pracujących na lewo w PL i UE, zabrać i gra gitara. Chory kraj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaprośmy Panią Redaktor Magdalenę Mach na forum Odkrywcy! Jej znajomość tematu rzuci nowe światło na historię wojskowości!

A już sformułowanie kilkanaście tysięcy sztuk broni i amunicji" czyli np. 1 (słownie:jeden) karabin i 10 000 szt. amunicji jest po prostu genialne! Tak trzymać!

A tego UR-a to chyba miała w ręku, czuć to znawstwo tematu:
iepozorny z wyglądu karabin" (dł. 1760mm) czy roń długolufowa".

Działanie muzeów żenujące, tak na marginesie.
http://www.edupedia.pl/words/index/show/474684_slownik_frazeologiczny-dzielic_skore_na_niedzwiedziu.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie