Skocz do zawartości

Juszczenko nadał Banderze tytuł Bohatera Ukrainy


kindzal

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 110
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
A ja myślę, że Ukraińcy mają prawo nadawania tytułu Bohatera Ukrainy" komu się tam im podoba, bo żyją w wolnym kraju. Podobnie zresztą, jak my mamy prawo się z tego powodu oburzać...

A to, że poniekąd myśmy tego Banderę wyświęcili" i wynieśli na piedestały, to co tu się dziwić - już Kochanowski pisał: Polak i przed szkodą i po szkodzie głupi"...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Balans, czy Twoim zdaniem również Niemcy obecnie mają prawo nadać swojemu dawnemu fuhrerowi tytuł ,,Bohatera Republiki Federalnej Niemiec''? Bo idąc Twoim tokiem myślenia, to przecież również wolny kraj, a założenia ideologiczne obu systemów praktycznie się nie różniły.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Juszczenkę sami żeśmy sobie wybrali [pomarańczowa rewolucja], więc niby jakim prawem mamy teraz do niego pretensje?
A to, że jak zawsze zostaliśmy na końcu z ręką w nocniku i z Banderom na pomniku? A to już taka nasza narodowa specjalność i to od kilku wieków...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem? KS dużo wcześniej dostał- Adi umożliwił mu przemysłowe wcielanie pomysłów. Pamiętaj również, że spędził ponad dwa lata w Sachsenhausen, a UPA w międzyczasie przeszła do konspiracji- co nie przeszkadzało w ludobójstwie nad Polakami.
Akurat wtedy do głosu ( współpracy z Niemcami ) doszli melnykowcy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do skali, nie uważam, żeby dla bestialsko zamordowanych na Wołyniu ofiar miało znaczenie czy zginęło ich 50 czy 500 tysięcy. Mylenie pojęć? Hmm... nazizm i jego zorganizowane ludobójstwo oraz ideologia OUN zakładająca masową eksterminację osób innej narodowości niż ukraińska. Różnica, jaka rzuca mi się w oczy, to to, że jednej ze stron udało się uruchomić ten plan na szeroką skalę.
Obecne działania Juszczenki można scharakteryzować powiedzeniem ,,tonący brzytwy się chwyta'', jednak w tym przypadku chyba bardziej sobie zaszkodził niż pomógł sporo tracąc w oczach społeczeństwa, szczególnie centralnej i wschodniej Ukrainy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od samego początku wiedziałem , że tak będzie, jeszcze gdy w telewizji oglądałem jak pajace jeździli do ukraińskich przyjaciół wspierać ich w wyborach, cały ten pomarańczowy cyrk, błazen z Idola, ten wyglądający jak mop roztkliwiał się jak to wspaniale nie będzie i jak to się czasy zmieniły.
Że niby sąsiad najlepszy i współpraca.
Ukraińcy by riezali Lachów jakby tylko im dać szanse.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Politycy gloryfikujacy banderę szkodzą własnemu krajowi skazując go na pewne zdystansowanie w stosunkach międzynarodowych (nie tyle z Polska co z Rosją), a kto wie czy w jakimś momencie również na izolację i w efekcie eutalizację". Ani Polacy ami Rosjanie nie zarzucają banderze tego że był patriotą tylko to że był w istocie szowinistą czy faszystą jak kto woli, nie uznającym prawa do życia na Ukrainie innych nacji niż Ukraińcy. Póki Ukraińcy tego nie zrozumieją nie sądzę, aby warto było ich inkorporować do wspólnoty cywilizowanych narodów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bandera dzieli Ukrainę

Piotr Kościński , Tatiana Serwetnyk 27-01-2010, ostatnia aktualizacja 27-01-2010 01:50

Po uhonorowaniu Stepana Bandery tytułem Bohatera Ukrainy wybuchła wielka polityczna burza

Decyzja Juszczenki o nadaniu Banderze tytułu Bohatera Ukrainy była policzkiem dla narodu ukraińskiego – mówi “Rz” Jewhen Charin, wiceprzewodniczący rady obwodowej w Ługańsku. – Przeboleliśmy uznanie za bohatera dowódcy UPA Romana Szuchewycza, ale dekret w sprawie Bandery był kroplą, która przepełniła czarę goryczy! To nas obraża. Ługańsk zawsze występował przeciwko uznawaniu zdrajców i kolaborantów Hitlera za bohaterów. Może i walczyli o niepodległość Ukrainy, ale w jaki sposób? Zabijając Polaków i Żydów? – pyta.
Wniosek w sądzie
Okręgowy Sąd Administracyjny w Ługańsku przyjął wniosek o anulowanie dekretu prezydenta złożony przez szefa rady obwodowej Walerija Hołenkę. Nie jest do końca jasne, czy sąd tej instancji może rozpatrywać prawomocność decyzji szefa państwa, ale na Ukrainie zdarzały się przypadki uchylania prezydenckich dekretów przez sądy jeszcze niższego szczebla. Możliwe, że dojdzie do kolejnych procesów i odwoływania się do wyższych instancji.
Do sądów wpływają wnioski o odebranie Banderze tytułu Bohatera Ukrainy
Podobny wniosek, w Okręgowym Sądzie Administracyjnym w Doniecku, złożył adwokat Wołodymyr Ołencewycz. Jak podkreśla, tytuł Bohatera Ukrainy może otrzymać jedynie obywatel tego kraju, a Bandera nigdy nim nie był (w tym czasie Ukraina w ogóle nie istniała jako niepodległe państwo).
Protesty na wschodzie
Burza polityczna wokół na- dania przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów tytułu Bohatera Ukrainy wybuchła w szczególnym momencie. Zbliża się druga tura wyborów prezydenckich (7 lutego). Żaden z wcześniej uhonorowanych (było ich prawie 180, w tym bokser Witalij Kliczko, pływaczka Jana Kłoczkowa, trener klubu piłkarskiego Dynamo Kijów Walerij Łobanowski, piosenkarka Sofia Rotaru i zamordowany opozycyjny dziennikarz Georgij Gongadze) nie budził takich emocji. Na wschodzie Ukrainy mnożą się protesty. 30 stycznia w Odessie odbędzie się “społeczny sąd nad Banderą”, ma zostać publicznie spalona kukła przedstawiająca nowego Bohatera Ukrainy. Rada miejska Sewastopola przyjęła wczoraj uchwałę krytykują-cą decyzję Wiktora Juszczenki. Podkreślano, że prezydent “jeszcze bardziej podzielił kraj” – Ukrainie grozi nowy konflikt wewnętrzny.
Zwolennicy Bandery nie pozostawiają tych krytyk bez odpowiedzi.
– Będziemy bronić decyzji Juszczenki. Ludzie, którzy zaskarżają do sądu jego dekret, nie mają pojęcia, co robią – mówił “Rz” Petro Krasinczuk, szef Bractwa UPA w Tarnopolu.
– To przedstawiciele “piątej kolumny”, którzy nie znają dziejów Ukrainy i już od dawna próbują wymazać z historii naszego państwa wydarzenia sięgające czasów hetmana Bohdana Chmielnickiego i dotyczące walk o ukraińską państwowość – dodaje.
Pojawiają się też inne, bardzo dziwne oskarżenia. Działacze Bloku Julii Tymoszenko twierdzą na przykład, że Juszczenko wydał dekret wyłącznie z nienawiści do pani premier. Tłumaczenie jest proste: prezydent uhonorował przywódcę OUN, wiedząc, że wywoła to krytykę na wschodzie Ukrainy. W obawie przed nacjonalistami wschód zagłosuje więc na rywala Tymoszenko w drugiej turze – Wiktora Janukowycza i to on zostanie prezydentem.
Czy Juszczenko zyska?
– Juszczenko od dawna chciał nadać tytuł Bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze. Ta decyzja ma jednak także kontekst polityczny. Prezydent wciąż ma nadzieję, że zostanie w polityce, i potrzebuje poparcia elektoratu narodowo-patriotycznego – powiedział “Rz” Ołeksandr Palij, historyk i politolog. – Wystarczy, że partia, z którą wystartuje w nowych wyborach parlamentarnych, przekroczy trzyprocentowy próg. Protesty na wschodzie Juszczence nie zaszkodzą – podkreśla.
Ale niewykluczone, że uhonorowanie Bandery wcale Juszczence nie pomoże. – Swoją decyzją prezydent zdeprecjonował tytuł Bohatera Ukrainy. Bandera nie może być przykładem do naśladowania dla młodych ani powodem do dumy dla osób starszych – uważa Wiktor Ne-bożenko, szef ośrodka socjologicznego Ukraiński Barometr. – Juszczenko może zyskać jako szef ugrupowania nacjonalistycznego, ale straci jako lider Majdanu i pomarańczowej rewolucji. Jej hasłem była wolność słowa i demokracja, ale nie nacjonalizm.

Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/425329_Bandera_dzieli_Ukraine_.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często przy rozmaitych okazjach, Ukraińcy określani są jako nieprzychylni Polakom. Jednak wrzucanie wszystkich do jednego worka jest bardzo dużym nadużyciem. W każdym narodzie znajdą się grupki oszołomów, jedni określają Banderę jako bohatera, drudzy próbują gloryfikować SS-manów jako superżołnierzy broniących wolnej Europy, jeszcze inni krzyczą, że to Polska rozpętała drugą wojnę światową.
W przypadku Bandery najbardziej boli brak reakcji władz naszego kraju na takie działania. Pozostaje mieć nadzieję, że sami Ukraińcy nie dadzą się ogłupić i zrobią z tym porządek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawiedziona miłość polskich elit

Platforma wybaczała Juszczence wszystko, bo widziała w nim polityka prounijnego, PiS - bo wszystko przesłaniał fakt, iż osobistą nienawiść do prezydenta Ukrainy zadeklarował Władimir Putin

Ukraińscy wyborcy udzielili swemu prezydentowi Wiktorowi Juszczence bardzo bolesnej lekcji – z zaledwie kilkuprocentowym wynikiem zajął on dopiero piąte miejsce w stawce kandydatów. Ale chyba jeszcze boleśniejszej lekcji udzielili w ten sposób Ukraińcy nam. Bo Wiktor Juszczenko do samego końca, mimo wszystkich apeli o opamiętanie, pozostawał dla naszych polityków jedynym partnerem branym pod uwagę w kontaktach z Ukrainą.


Chłodny Zachód

Mówiąc szczerze, polskie elity polityczne i opiniotwórcze od dawna w swym ślepym uwielbieniu dla bohatera pomarańczowej rewolucji pozostawały osamotnione. Zachód spisał go na straty już kilka lat temu, choć bez spektakularnego zerwania. Po prostu chłodna obserwacja poczynań Juszczenki jako prezydenta doprowadziła tamtejszych analityków – a za ich poradą polityków – do przekonania, iż Juszczenko, mimo otaczającej go legendy, albo nie chce zmieniać postsowieckiego systemu oligarchicznego, albo tego nie potrafi. W zachodnich publikacjach coraz wyraźniej podkreślano jego niezdolność do uprawiania skutecznej polityki, irracjonalność paraliżującego kraj konfliktu z Julią Tymoszenko, pozorność zmian ustrojowych i gospodarczych, unikanie reform, a także – last but not least – coraz wyraźniejsze ciągoty ku neofaszystowskim radykałom, odwołującym się wprost do tradycji zbrodniczego nacjonalizmu ukraińskiego Dymytro Doncowa, Romana Szuchewycza i Stepana Bandery.

Żadnej z tych spraw nie chcieli zauważać przywódcy polscy. Ignorowano, po pierwsze, fakt, iż Juszczenko nie pojawił się na Ukrainie w roku 2004, z twarzą zniszczoną trucizną, którą próbowali go wyprawić na tamten świat być może (jak to szybko przesądzono w legendzie) ludzie powiązani z rosyjskimi służbami, a być może mafia reprezentująca oligarchów skłóconych z jego protektorami. Był wcześniej prezesem Narodowego Banku Ukrainy i z nominacji prezydenta Leonida Kuczmy szefem rządu – w obu wypadkach firmował reformy, które stabilizowały wprawdzie finanse państwa i gospodarkę, ale poprzez umocnienie potęgi oligarchów.

Zarówno obserwatorzy Zachodni, jak i sami Ukraińcy, dość szybko dostrzegli w posunięciach bohatera pomarańczowej rewolucji kontynuację ówczesnych uwikłań – także personalnych. Jednych oligarchów zastąpili inni, nowe afery wyparły z pamięci stare, a obietnice składane podczas rewolucji poszły do lamusa. Zamiast bodaj prób ich zrealizowania otrzymali Ukraińcy od pomarańczowych" wieloletnią wojnę na górze", w której wzajemna nienawiść Juszczenki i Tymoszenko szybko przyćmiła ich konflikt z Janukowyczem.


Z zamkniętymi oczami

Za bezprzykładne poparcie i oddanie, jakie przez całą prezydenturę otrzymał ze strony Polski, odwdzięczył się nam Juszczenko w sposób osobliwy – już po poniesionej klęsce zademonstrował wierność dla ukraińskiego nacjonalizmu uhonorowaniem Bandery orderem i tytułem Bohatera Ukrainy. Dopiero ta decyzja spotkała się u nas ze zgodną dezaprobatą, także ze strony tych, którzy jeszcze kilka miesięcy temu atakowali środowiska kresowe czy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego za psucie atmosfery" i szkodzenie" wzajemnym stosunkom, a bodajże i historycznemu pojednaniu" narodów.A przecież taka pointa prezydentury nikogo nie powinna zaskakiwać, jest ona jej logicznym i konsekwentnym uwieńczeniem. Im bardziej rozczarowywał do siebie Juszczenko dotychczasowych zwolenników, im bardziej masowo odwracali się od niego dotychczasowi wyborcy, tym wyraźniej eksponował swe poparcie dla sił wywodzących się z OUN i UPA. Polskie elity kurczowo zaciskały oczy, żeby tego nie widzieć.

A sygnały alarmowe rozlegały się niemal od samego początku. Jeszcze przed rewolucją, w sierpniu 2004 roku przyszli pomarańczowi" Juszczenki pikietowali gmachy rządowe i polską ambasadę pod hasłem Wołyń – ukraińska ziemia", oskarżając prezydenta Kuczmę o gotowość(!) przepraszania Polaków" za to, co według wersji OUN było wojną domową", w której Ukraińcy bronili swojej ziemi przed polskimi kolonizatorami".

Nie ma tu miejsca na wyliczanie kolejnych coraz dalej idących wyrazów poparcia Juszczenki dla nacjonalistów – jego uczestnictwa w rozmaitych ceremoniach, uroczystościach i odsłanianiu pomników upamiętniających ideologów, dowódców i wykonawców wielkiego ludobójstwa Polaków, Żydów, Ukraińców, Ormian i Czechów w czasie II wojny światowej. Wystarczającym gestem dla diametralnej zmiany polskiego kursu wobec Juszczenki powinno być jego wystąpienie w 2006 r. na zjeździe zdominowanego przez nacjonalistów Światowego Kongresu Ukraińskiego, gdzie symbolicznie odznaczył Romana Szuchewycza i Stepana Chmarę, wbrew prawie jednogłośnemu stanowisku ukraińskiego parlamentu.


Kompromitująca uległość

Tak jak nie sposób w krótkim tekście wyliczyć nawet najważniejszych przykładów zaangażowania byłego prezydenta Ukrainy w rehabilitację zbrodni OUN/UPA oraz dywizji SS Galizien", tak nie sposób wyliczyć wszystkich przejawów kompromitującej Polskę uległości naszych elit wobec tych zachowań. Szczytów politycznego tchórzostwa i hańby doszliśmy podczas rocznicy rzezi wołyńskich. Nieobecność przedstawicieli władz na obchodach, odmowa patronatu prezydenta Lecha Kaczyńskiego nad konferencją upamiętniającą ofiary zbrodni i przypominający komunistyczną nowomowę styl jego listu topiącego prawdę w określeniach typu wydarzenia wołyńskie" czy ragiczne wypadki", wreszcie zachowanie marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, który odmówił poddania pod głosowanie projektu rocznicowej uchwały, zdaniem wielu, przestraszony pojawieniem się ambasadora Ukrainy, który znalazł tego dnia czas na dopilnowanie sytuacji w Sejmie, ale nie zdobył się na kurtuazyjne położenie choćby najmarniejszego kwiatka pod pomnikiem ofiar – wszystko to wystawia naszej elicie politycznej najgorsze z możliwych świadectwo.

Środowiska kresowe zostały przez nią bez jakiejkolwiek próby wysłuchania ich racji potraktowane z wrogością, uznano je z góry za polski odpowiednik środowiska Eriki Steinbach, za nacjonalistycznych dywersantów, chcących zepsucia naszych strategicznych stosunków ze wschodnim sąsiadem (porównanie zawodzi o tyle, że niemieccy wypędzeni" są przez swoich polityków traktowani diametralnie odmiennie). Jedynie rzecznik praw obywatelskich znalazł dla pamięci ofiar Wołynia zrozumienie, ale także na zorganizowaną przez niego sesję rząd odmówił przysłania bodaj najniższego rangą przedstawiciela.


Ukraińcy pamiętają zbrodnie UPA

Platforma Obywatelska wybaczała Juszczence wszystko, bo widziała w nim polityka prounijnego, Prawo i Sprawiedliwość – bo wszystko przesłaniał fakt, iż osobistą nienawiść do Juszczenki zadeklarował Władimir Putin. Niektórzy próbują tłumaczyć zachowanie polskich władz swoistą ealpolitik", chęcią utrzymania pozycji, jak ujął to prezydent Kaczyński dużego kraju pobratymczego", czyli odgrywania wobec aspiracji Ukrainy roli promotora.Osobne pytanie, jak można odegrać taką rolę, nie stawiając promowanemu żadnych oczekiwań (jeśli nasi politycy chcą wiedzieć, jak to się robi, niech naśladują postępowanie niemieckich elit i mediów wobec nas). Ale jeśli była w tym jakaś polityka realna", to wywiedziona z kompletnej nieznajomości współczesnej Ukrainy.

Nacjonalizm, odwołanie do OUN i UPA nie są – na szczęście – kluczem do serc jej mieszkańców, co dobitnie pokazał wyborczy wynik Juszczenki. Ukraińcy pamiętają dobrze, że obłędna ideologia Doncowa i Bandery nakazywała likwidację nie tylko Polaków, Żydów i innych chwastów" na etnicznie ukraińskich ziemiach, ale także, używając jej określenia, schłopiałych" Ukraińców. UPA i inne organizacje nacjonalistyczne mordowały tych ostatnich nie tylko za pomaganie polskim sąsiadom, ale też np. za służbę w Armii Czerwonej, do której wszak wcielani byli ukraińscy chłopi siłą.

Dla przeciętnego współczesnego Ukraińca uwielbiana przez Juszczenkę UPA to faszystowscy zbrodniarze, i ocena ta wyniesiona jest nie tylko z komunistycznych podręczników, ale i z rodzinnych wspomnień.


Mikre korzyści

Byłoby oczywiście przesadą twierdzić, że niechęć Ukraińców do Juszczenki spowodowana była przede wszystkim jego upowskimi sympatiami. Zadecydowała katastrofa gospodarcza, bieda, brak nadziei na poprawę poziomu życia. Z punktu widzenia nie tylko prostego wyborcy, ale i elit, te sprawy mają dziś największe znaczenie. Rzecz w tym, że i tu Polska niczego na popieraniu bohatera pomarańczowej rewolucji nie ugrała. Podczas szczerych rozmów z przedstawicielami ukraińskiego biznesu czy administracji usłyszeć można było często kilka obiegowych opinii. Że Polska nie ma im niczego do zaoferowania, że nie warto dla marnych interesów z Polską psuć sobie daleko lepszych z Rosją, że, wreszcie, Polacy przecież i tak muszą Ukrainę popierać, cokolwiek ta ostatnia zrobi. Można te opinie traktować jako niereprezentatywne. Ale nie da się zaprzeczyć, że nasze osiągnięcia we współpracy z sąsiednim krajem nie przerastają rangą umowy o ruchu granicznym.

Prości Ukraińcy nie zostawiają dziś na Juszczence suchej nitki, nie bronią go też elity. Ostatnich przyjaciół ma w Polsce. Może zechciałby przyjąć u nas azyl i zaproszenie do stworzenia muzeum przyjaźni polsko-ukraińskiej im. Doncowa i Bandery? Myślę, że nasze władze gotowe są – konsekwentnie – wystosować takie zaproszenie.

http://www.rp.pl/artykul/426250_Zawiedziona_milosc_polskich_elit.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Discovery widziałem film o wyczynach szkockich i brytyjskich bohaterach starożytnych. Byli pokazani z drugiej strony, w oparaciu o pozostałe o nich zapiski ale nie publikowane. Wielu z nich było nieprawdopodobnymi zbrodniarzami i sadystami. Osobiście uczestniczyli w pacyfikacjach miast i wiosek. Obecnie łykamy historie o ich szlachetności i bohaterstwie ponieważ taka była propaganda. Sytuacja podobna może być z Banderą. Przedstawia się go w czarnym świetle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to przedstawia się go w ,,czarnym świetle''? Świadectwa ofiar, dokumenty archiwalne czy relacje naocznych świadków działań tego ,,bohatera'' i jemu podobnych, to nie to samo co papka serwowana przez fachowców z Hollywood w ich wysokobudżetowych produkcjach, nawet tych o ,,starożytnych Szkotach czy Brytyjczykach''...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W złym a nie czarnym" świetle. Dobrzy nie byli na pewno ale myślę, że nie byli również wyjątkowi. Na Adolfie ciąży odpowiedzialność za ogromne zbrodnie ale czy to nie dotyczy wielu przywódców, bohaterów, królów, również naszych? Na przykład gdy Mieszko najechał na Czechy łupić i mordować to w szkole mówi odbył wyprawę w wyniku, której przyłączył Czechy do Polski" kwestia propagandy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie