Skocz do zawartości

Film o Nas!!


zbyniek

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
założenie czegoś na typie Z.Z. mogło by dać szansę na zabranie najmniejszego głosy w sprawach i naszych interesach, albo zrobić ankietę, zebrać 100 tyś podpisów i zgłosić ustawę do parlamentu, może akurat coś ruszy.
  • Odpowiedzi 110
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Bartols, jasne, dołki trzeba zasypywać i już. Róbmy tak dla własnego dobra, żeby nie robić gęby wandali całemu środowisku, bo na każdym złość leśników może się kiedyś skupić. O tym nawet nie ma co dyskutować. Kara, jaką przewiduje kodeks wykroczeń za bałaganienie w lesie nie jest jednak wymyślona i wymierzona przeciw poszukiwaczom, lecz w ogóle wandalom - grzybiarzom, harcerzom biwakującym gdzie popadnie, turystom zostawiającym śmieci, kopiącym żwir na budowę w lesie i gospodarzom wywożącym gruzy do lasu. Z poszukiwaniami jako tako nie ma nic wspólnego. Na nas ekstra wymyślono tylko jeden artykulik w ustawie o ochornie zabytków, iż poszukiwanie zabytków ukrytych i porzuconych bez zgody WKZ jest wykroczeniem zagrożonym nawiązką na cele społeczne i przepadkiem piszczały. Ale dzięki R51 wiemy już, że środowisko archeologiczne nie uważa odznak i wszelkich rupieci drugowojennych za zabytki, a więc można się w razie czego powoływać na przypadek kolegi R51, który będąc archeologiem sam biega po lesie ile wlezie i gromadzi cakiem fajną kolekcje:))) Może i Grajewski, ten od artykułu w Policji, też biega z piszczałą, a w domu ma całą ścianę z gablotami pelnymi żelaznych krzyży?:)))
Artur
Napisano
Nie ma co najeżdżać na R51, po prostu ma swoje nie zgodne z naszym zdanie"

Zbyniek, zlituj się. R51 ma zdanie dokładnie zgodne z naszym - iż na szukanie odznak, resztek broni, bagnetów, hełmów itp. nie trzeba mieć zgody WKZ, bo nie są to żadne zabytki. Gdyby miał inne zdanie, wszystkie te znaleziska oddałby konserwatorowi lub do muzuem (musiałby oddać, tak mówi prawo), bo stanowiłyby własność Skarbu Państwa i nie mógłby trzymać ich w domu. Ale trzyma, to jego rzeczy, a nie SP, daje nam możliwośc podziwiać swoją kolekcję na fotach i chwała mu za to. Po diabła jednak miesza do poszukiwań archeologię to naprawdę nie wiem... I mimo zaproszenia do krytyki, które sam wystosował, jakoś nie mogę się doczekać rzeczowej odpowiedzi...
Artur
Napisano
Spokojnie, nie powiedziałem, że wszystko nie zgodne z naszymi słowy, jak czytałeś to widziałeś że przyznałem mu rację bo taką ma ale sam nie wie czego chce, bo jak widzicie jest za arheo, chociaż oni nic nie mają wspólnego z nami i miesza ich z nami tworząc ferment. Jeżeli chodzi o dołki i środowisko to zgadzam się w 100% jak i z R51 tak i Tobą.pozdr
Napisano
Taki maly ot - ale nie do konca...

Grzybiarze zadeptują lasy. Może już dosyć?
Powalone kijem piękne muchomory, zdeptane kapelusze niejadalnych gołąbków, stosy śmieci - tak co weekend wyglądają nasze lasy po przejściu grzybiarzy.
W ostatnią niedzielę w masywie Szyndzielni spotkałam spacerujących między drzewami tatę z kilkuletnim synkiem. Nie zapomnę smutnej miny chłopca, gdy pytał, dlaczego ktoś zniszczył krasnoludkom domki. Chodziło mu o rozdeptane muchomory. Widać było, że zrobił to ktoś całkiem niedawno, a jeszcze kilka godzin wcześniej czerwone kapelusze w białe kropki zdobiły pewnie las niczym bajkowe ilustracje. Niestety, takich zdarzeń w naszych lasach mamy coraz więcej i zwalanie winy na wandali jest zwykłym mydleniem oczu. To robią poczciwi grzybiarze, a przynajmniej pewna ich część, która wyprawę po kurki i maślaki traktuje jak rodzaj sportu. Liczy się tylko wynik w postaci zapełnionego koszyka. A piękno lasu? E tam, któż ma czas na takie głupstwa!

O tym, do czego są zdolni owi wyczynowcy, przekonali się już nasi sąsiedzi ze Słowacji. Zazwyczaj gościnni i mili dla wszystkich gości, po pewnym czasie mieli już po dziurki w nosie polskich grzybiarzy. Bo ci zadeptywali rezerwaty przyrody, płoszyli zwierzynę i wchodzili bez pytania do prywatnych lasów, a wszędzie zostawiali po sobie sterty śmieci. Słowacy, żeby się ich pozbyć, rozpuścili jakiś czas temu plotki o zakazie zbierania grzybów. Plagę udało się w ten sposób trochę przystopować, ale z tym większą siłą dała o sobie znać po naszej stronie granicy. Początek tegorocznego grzybowego sezonu wystrzelił w beskidzkich lasach wysypem puszek i butelek po piwie, a także wszelkiego rodzaju papierzysk i opakowań z tworzyw sztucznych. A jakby tego było mało, są jeszcze powalone kijami i rozdeptane grzyby. Najczęściej trujące lub niejadalne, zniszczone chyba ze złości, że nie okazały się prawdziwkami. Czyżby ludzie, którzy to zrobili, nie wiedzieli, że te grzyby też są ważne dla lasu?


Sposób na takich gości" znalazł pewien emerytowany nauczyciel. Zaczął zapraszać do swojego lasu dzieci z całej okolicy. Pokazywał im muchomory i wyjaśniał, że choć niejadalne, niszczyć ich się nie powinno, bo żyją w symbiozie z niektórymi gatunkami drzew.

Ale inni właściciele lasu nie mają na ogół takiej cierpliwości - stawiają płoty i rozciągają drucianą siatkę, żeby pozbyć się natrętów. Tylko patrzeć, aż i z polskich lasów będą przeganiać grzybiarzy, jak to się zdarzało na Słowacji. Może to wreszcie nauczy niektórych patrzeć na muchomora oczami tego chłopca, którego spotkałam w niedzielę pod Szyndzielnią?


http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,7126185,Grzybiarze_zadeptuja_lasy__Moze_juz_dosyc_.html
Napisano
Mam wrażenie że arturaborata skrzywdził kiedys jakiś archeolog i teraz strzyka żółcią. Wyobrażam sobie jak się szeptał w uszko, kokietował, chodzili razem za rączkę, a potem wykorzystał i zdradził. Teraz zbrukana niewinność arturaborata woła o zemstę. Piszę więc kolejne posty mające na celu zniszczenie całego rodzaju archeologicznego.

Jak załatwić pozwolenia na poszukiwania na II wojennych pobojowiskach od konserwatora? To dosyć proste. Udać się do biura, umówic na spotkanie, przekonać że ma się pojęcie o tym co się robi. I pozwolenie gotowe.

Problem polega na tym że większość nie ma pojęcia co robi. Skończyłem studia, zeby takie pojęcie posiadać.

Aturborat zaraz w odpwiedzi wyśle jakieś 1000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000001 postów. Zostaną zignorowane.


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 07:11 10-10-2009
Napisano

Ciekawe kiedy archeo zainteresuje się I lub II wojną, jeśli na średniowiecze brak funduszy, czasu, możliwości. Jak widać artefakty z czasów I wojny zachowują się w doskonałym stanie, więc czekajmy aż za kolejne 150 lat ktoś się nimi zainteresuje.

Napisano

Materiały typu stal, mosiądz są doskonałe więc spokojnie czekajmy i nie szukajmy niczego, kiedyś zostanie to znalezione przez osoby posiadające 1/100 tej wiedzy co niektórzy z nas.

Napisano

Dlatego zbierajmy tylko grzyby i to, co leży na wierzchu tak jak ja to robię. Przedmioty stają się wspanialsze z dnia na dzień.

Napisano
Mk, nie zainteresują się. Bo po co? Badania archeo nic nowego w tej materii nie wniosą - wszystko jest w archiwach i muzeach. I na tym polega ich problem, kurczy im się pole manewru, czas leci, a okresów do badania nie przybywa. Archeologia staje się niepotrzebna - odpowiadająca tylko na zapotrzebowanie archeologów.
Napisano
R51 - daruj sobie wycieczki osobiste. Z obłudnymi archeologami potrafię sobie poradzić i nie pozwalam łazić sobie po głowie. Jeśliś ciekaw - szczegóły tutaj:
http://www.preczzparkamikulturowymi.fora.pl/precz-z-parkami-kulturowymi,3/furtka-park-i-urzednicze-oszolomstwo,10.html

A co do pozwolenia na poszukiwania. To reguluje rozporządzenie:
http://www.infor.pl/dziennik-ustaw,rok,2004,nr,150,poz,1579,rozporzadzenie-ministra-kultury-w-sprawie-prowadzenia-prac-konserwatorskich-.html

Zgodnie z par. 1 składa się wniosek z określeniem miejsca, gdzie będzie prowadzić się poszukiwania, program poszukiwań i ich termin oraz zgodę właściciela terenu. Nie trzeba wykazać się żadnymi kwalifikacjami, bo poszukiwania zabytków to nie są badania archeolgiczne (te wymagają osobnej zgody i dodatkowo wykazania możliwości ich finansowania). Czy byłbyś łaskaw napisać jakiego rodzaju zabytków niby poszukujesz na polach II wojny? Na pewno nie są to fanty, które prezentujesz na forum, bo gdyby konserwator uznawał, że to zabytki wymagające jego zgody, nie mógłbyś ich posiadać. Ustawa o ochronie zabytków mówi wyraźnie:

Art. 35.
1. Przedmioty będące zabytkami archeologicznymi odkrytymi, przypadkowo znalezionymi
albo pozyskanymi w wyniku badań archeologicznych, stanowią własność Skarbu
Państwa.
2. Własność Skarbu Państwa stanowią również przedmioty będące zabytkami archeologicznymi,
pozyskane w wyniku poszukiwań, o których mowa w art. 36 ust. 1 pkt 12.
3. Miejsce przechowywania zabytków archeologicznych odkrytych, przypadkowo znalezionych
albo pozyskanych w wyniku badań archeologicznych bądź poszukiwań, o których
mowa w art. 36 ust. 1 pkt 12, określa wojewódzki konserwator zabytków, przekazując
je, w drodze decyzji, w depozyt muzeum lub innej jednostce organizacyjnej,
za jej zgodą.

Co prawda zapowiedziałeś ignorowanie moich pytań, ale może jednak doprowadzisz do końca sprawę, którą sam wywołałeś swoim zaproszeniem do krytyki?
Artur
Napisano
Z przykrością dla dyskusji zarówno obawiam się jak i żałuję, a ponadto rozczarowanie mnie ogarnęło.

To pierwsze ponieważ po zakasaniu przez R51 rękawów, przyjęciu postawy bojowej oraz psychologicznej próbie oddziaływania na przeciwnika (w kiepskim wydaniu, acz na bojaźliwych podziałało - patrz Ostrzegam że już od kilkudziesięciu lat siedzę w tym temacie, więc niektóre osoby ukryte pod nickami są mi znane z imienia i nazwiska, co więcej, orientuje się co jest motorem ich poszukiwań") ów R51 dostał mocnego kopniaka w zadek argumentem zbliżonym w treści do przez siebie miotanego. Na tyle silnie, że z własnej nieprzymuszonej woli odszedł w cień rzucając na koniec marnej jakości bełkotliwą mowę, kompromitując się w mojej ocenie kompletnie.

I właśnie dlatego żałuję i zarazem przygnębienie do mnie przylgnęło, że przedstawiciel tak przecież zaszczytnego zawodu archeologa w akcie - diabli wiedzą czego, desperacji, niemocy, braku argumentów - potrafi się imać podwórkowych zagrywek sprowadzających się do zadowolenia z rechotu własnego na myśl gejowską pismem przedłożoną w grupie.

A mogłeś przecież wciąć przykład z braci archeologicznej, która w wielu znanych mi osobowych przypadkach dyskutować potrafi w sposób nie wykazujący cech rozchwiania i niezrównoważenia emocjonalnego.

Nuda panie, nie to miejsce, nie ten poziom, a przede wszystkim nie ten interlokutor.
Napisano
Najpewniej osiągnęliście druzgocące zwycięstwo najmilsi moi!
Podwinąłem pod siebie ogon i czmychnąłem przed Waszymi Wielkimi Argumentami, którymi szafujecie niczym Zeus Gromowładny.
Tak na poważnie to zdałem sobie sprawę że równie dobrze mógłbym dyskutować z sześcioletnimi siostrzenicami mojej żony. Nie ma to najmniejszego sensu, bo rozumujemy na różne sposoby. Daje Wam ponadto możliwość polżenia sobie jakiegoś archeologa, wobec których jak widać macie straszne kompleksy. Mam nadzieję że trochę się odkompleksiliście i zadowoleni leżycie już w łóżeczkach po obejrzeniu dobranocki.
Ładowanie się w tą idiotyczną dyskusję utrzymaną w tonie przemówił dziad do obrazu" było z mojej strony przejawem naiwności, że można prowadzić jakiś dialog między archeologami i poszukiwaczami (jak wspomniałem jestem jednym i drugim), chyba jednak rzeczywiście cierpię na rozdwojenie jaźni bo jest to podobnie sensowne jak zrąbanie drzewa za pomocą śledzia.
Wam chyba rzeczywiście podoba chowanie się po lasach i nerwowe truchty na dźwięk nadjeżdżającego lasem samochodu.
Napisano
Cieszę się, że się rozkręcasz, R51, ale jak już zabierasz głos, to czy nie mógłbyś być bardziej konkretny i postarać się po prostu odpowiedzieć na proste pytanie:

po co Ci pozwolenia od WKZ na szukanie rzeczy, które WKZ nie interesują i nie są zabytkami, bo wszystko co związane z drugą wojną znajdujesz, zostawiasz sobie?

A jeśli poczułeś się zelżony, to bardzo mi przykro, ale nie wiedziałem, że mam do czynienia z osobą tak wrażliwą, że uwłacza jej zwrócenie uwagi na ewidentne sprzeczności w jej własnych wypowiedziach. Obawiam się też, iż przypisujesz sobie zbyt wielką rolę, pisząc o dialogu, jaki rzekomo prowadzisz, bo jak dotąd, moim zdaniem, nie raczyłeś go podjąć, a jedynie obrażasz się ciagle z byle powodu... W lesie się takiej nerwowości nabawiłeś? Inni, jak widzisz, mają się się świetnie!!:))
Artur
Napisano
Współczuć należy tylko tym sześcioletnim siostrzeńcom, ponieważ jak zechcesz wdrożyć ten plan w życie to dzieciaki gotowe nabrać urazu psychicznego do archeologów.

Co zdanie to marność nad marnościami, poczucie misji i brak milczących podwładnych bezkrytycznie akceptujących każdą wypowiadaną głupotę powodują konieczność poszukiwania słuchaczy pośród dzieci.

Miej tylko większy szacunek dla nich, bo na tym forum o nim zupełnie zapomniałeś.
Napisano
R51. Chowanie się po lasach?? heh jak masz tak łaskawego Konserwatora to gratuluję, nie wiesz a mówisz byle co!! bo powtarzam się po raz kolejny i mówię, że starałem się o pozwolenie i go nie otrzymałem, no chyba że nie potrafię nawiązać dialogu z innym człowiekiem, albo ty masz magiczne słowa na WKZ-owców :) Xd
Napisano
Dzisiaj tj. 12 października br. w Radiu Zet red. Janusz Weiss nadał ciekawą rozmowę na temat poszukiwaczy skarbów. Można odsłuchać wersję archiwalną tej rozmowy na stronie:

http://www.radiozet.pl/Programy/Dzwonie-do-Pani-Pana-w-bardzo-nietypowej-sprawie

tytuł nagrania: Hobby: poszukiwanie skarbów".

Jutro około godziny trzynastej będzie ciąg dalszy tej rozmowy, zachęcam do odsłuchania.
Napisano
Zbyniek, a po co Ci pozwolenie WKZ?!!! Właśnie namacalny przykład R51 dowodzi, że te te wszystkie drugowojenne przedmioty znajdowane w lasach nie są zabytkami i na ich szukanie nie jest potrzebne żadne pozowolenie. R51 twierdzi, że o pozwolenia się stara zawsze, kiedy idzie do lasu z wykrywaczem (choć ja w to wątpię) - ale na pewno nie potrzebował żadnych pozwoleń na odznaki, hełmy i kordziki, które znajdował. Te bowiem pozostawił sobie, a powtarzam po raz setny, gdyby to były zabytki, musiałby je obowiązkowo oddać do muzeum. Tak więc dzięki R51 mamy istotną wykładnię pojęcia zabytek", którą posługują się w praktyce archeolodzy. Definicja ta wciąż nie mówi wszystkiego, ale poprzez wykluczenie, wiemy, że przedmioty drugowojenne nie są zabytkami. Wobec prawa jesteś Zbyniek jednako traktowany jak i R51 - skoro on może szukać różnych fantów z II wojny i zatrzymywac je sobie, co oznacza, że nie są to zabytki, których poszukiwanie wymaga zgody WKZ, to i Ty możesz ich szukać bez żadnej zgody. I to chyba najważniejsza sprawa, którą można wycisnąć z tej dyskusji. Naprawdę ważna, a casus R51 powinien każdy poszukiwacz zapamiętać, bo można by nawet na niego się powoływac w razie, gdyby jakieś służby miały wątpliwości:)))
Artur

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie