Skocz do zawartości

Film o Nas!!


zbyniek

Rekomendowane odpowiedzi

PAda, z bruku i poszukiwan dziś nici, więc jeszcze sobie popolemizuję z bałamuctwami Grajewskiego w artykule w Policji:

Jednocześnie osoba ta, rozkopując stanowiska archeologiczne, swoim działaniem doprowadza do niszczenia lub uszkodzenia zabytków. Powoduje niszczenie nawarstwień kulturowych i znajdujących się w nich wytworów rąk ludzkich. Niemożliwe jest w takim wypadku odtworzenie warstw stratygraficznych stanowiska, zniszczenia są nieodwracalne. Można to porównać do sytuacji, gdy z cennej, bogato ilustrowanej publikacji książkowej ktoś przez wycięcie za pomocą żyletki usunie wszystkie ilustracje lub powycina w jej kartkach dziury. Gdy będziemy chcieli skorzystać z tej publikacji, okaże się ona bezużyteczna i nieczytelna. W takiej sytuacji mamy zniszczoną książkę wraz z tekstem i zniszczone rysunki, które luzem są nieprzydatne, nie mają już wartości naukowej. Tak krótko można omówić mechanizm niszczenia za pośrednictwem wykrywacza metalu stanowisk archeologicznych."

Porównanie zabytków archeologicznych do wyciętych z ilustrowanej księgi rycin jest bez sensu. Nie jest prawdą, że wycięta ilustracja jest bezwartościowa. Wręcz przeciwnie - często to właśnie ilustracje są najcenniejszą częścią książki i mogą spokojnie funkcjonować samodzielnie. Czym innym, jak nie wyciętymi z książek ilustracjami są powszechnie kolekcjonowane miedzioryty Meriana i Puffendorfa, mapy Blaue, Merkatora (i wszelkie inne mapy pochodzące ze starych atlasów), a bliżej nas - pochodzące z książek drzeworyty Skoczylasa czy Cieślowskieog-syna? Podobnie informacja o miejscu i kontekście znalezienia np. starej monety może owszem mieć jakąś wartość, ale dal kolekcjonera ma to znaczenie drugorzędne - na rynku monet sprzedawane są monety, a nie informacje o miejscu ich znalezienia. Czy w muzeach nie roi się od zabytków wziętych po prostu od chłopów po znalezieniu ich na polu? Czy te zabytki coś przez to tracą? Jeśli zabytek archoelogiczny nie ma żadnej wartości bez kontekstu to po co zabiera się np. stare miecze z brązu (był niedawno taki przypadek). Ustawa mówi, że zabytek, aby był zabytkiem musi mieć wartość historyczną, naukową lub artystyczną. Z punktu widzenia archeologii liczy się praktycznie tylko wartość naukowa, bo kilka starych skorupek, monet i odłamków krzemienia wartości historycznej i artystycznej nie ma praktycznie żadnej, a i wartość naukowa jest często zerowa i nic nowego nie wnosi. Dlatego przedmioty, które skrywa ziemia są tak pożądane przez wielu ludzi - bo ich sensem nie jest tylko służenie nauce lecz także po prostu cieszenie ludzkich oczu. Dlatego archeologm, tkwiącym tylko w swoich naukowych (choć nadużywają to pojęcie) szańcach tak trudno zrozumieć innych ludzi. Ale to tak naprawdę ich problem. Życie toczy się wieloma torami...
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 110
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
R51 napisał: Pechowo dla poszukiwaczy prawo stoi i będzie stało za archeologami, bo oni reprezentują naukę, poszukiwacze zaś partyzantkę. "

W sumie dobrze, że partyzantkę, bo z partyzantami jeszcze żaden okupant do końca nie wygrał;p.

Przy okazji jak to jest, że jak jest jakaś większa inwestycja to zaraz się zlecą archeologowie i ekolodzy, że na danym terenie występują jakieś strasznie unikalne zabytki/gatunki zwierząt lub roślin. Natomiast po jakimś czasie (i zapewne wspomożeniu przez wykonawcę ekologów i archeologów konkretną sumką) okazuje się, że zabytków żadnych tam nie ma i nie było a zwierzęta i rośliny na inwestycji wcale nie ucierpią?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy dla R51 rolnicy niszczący w trakcie prac polnych stratygrafię tysięcy stanowisk i same zabytki tam spoczywające, leśnicy orzący na kurhanach i cmentarzyskach (o okopach już nawet nie wspomnę) w celu posadzenia nowego lasu i budowlańcy, którzy koparkami wyszarpują różne kości i skorupki to też partyzantka? Może i prawo bardziej sprzyja archeologm, ale co z tego? Ludzie mają swoje sprawy i archeologia jest akurat na szarym końcu listy życiowych priorytetów.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R51, choć temat posuną się do przodu to ja wrócę do twojego postu.

Przeczytałem dokładnie to co napisałeś i wiem, że masz rację a nawet popieram Cię. Myślisz, że ja nie starałem/ staram się o współprace z WKZ, ale to już inna sprawa. Jeżeli ja mam za każdym razem iść do WKZ i opowiadać im gdzie, co, jak i z kim, to mam tego po dziurki w nosie, żeby to było raz kiedyś to owszem ale nie za każdym razem. Niech WKZ wymyśli coś takiego, żebym nie musiał latać za każdym razem z mapką i planem moich poszukiwań bo jest to naprawdę udręka. To było tak na marginesie.

A teraz pytanie. Czemu mało który Konserwator chce pójść na ugodę i podjąć się współpracy. Jeszcze nigdy (bynajmniej ja) nie sprzedałem nawet zgniłej łuski bo wiem że to ma swoją historię a taki WKZ czy Archeo potrafią tylko krytykować i oskarżać, jak jesteś taki obeznany w tych sprawach to pomyśl czy normalny człowiek może pisać taki artykuł. Jestem otwarty na wszelką współpracę ale kto mi w tym pomoże? nikt, bo ci za biurkiem mają to gdzieś!

Jeszcze nigdy nie przyszło mi do głowy żeby rozkopywać te wasze stanowiska archeologiczne bo szczerzę to mam to gdzieś! a o cmentarzach to nawet nie śmiał bym pisać, że poszukiwacze rozkopują, bo takie osoby to chieny, a ten artykuł obraził innym jak i również mnie. Dla mnie to świństwo i chamstwo. Pisałeś coś tam, że nie tylko fanty maja znaczenie czy cos takiego, to czemu nie możemy kopać na polach i szukać łusek? nie oczekuję odpowiedzi na to pytanie bo nie ma chyba racjonalnego słowa żeby określić ten burdel.

Wyszło trochę masło maślane ale cóż.... :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz zapraszam do konstruktywnej krytyki, choć ostrzegam że nie będę miał litości do żołądkujących się allegrowiczów", bo pasję szukania rozumiem (sam jestem nią zarażony


Ostanie zdanie przed nawiasem jest bardzo dobrze słyszane lub jak tu widziane :) ale to tyko twoje zdanie bo teoretycznie, praktycznie, fizycznie itp to nie ma nijakiego zastosowania, bo nikt nie przychylił się zalegalizowania poszukiwań np tak jak łowienie ryb :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym coś opowiedzieć na temat stanowisk archeologicznych.
Otóż niedaleko mojego miejsca zamieszkania w Górach Sowich zaznajomiłem sobie leśnika który mnie naprowadził na miejsce w którym można znaleźć monetki i różne inne pierdółki" (jest to stwierdzenie ironiczne).
Wybrałem się tam i po morderczej wspinaczce znalazłem się na niewielkiej polanie zarośniętej po pas trawą.
Spokojnie sobie chodziłem i szukałem (rezultatów poszukiwań nie zdradzę bo nie o to chodzi).
Po jakiś 4 godzinach poszukiwań z drugiej strony polany pojawili się drwale którzy robią w tamtej okolicy wycinkę i zrobili na mnie natarcie że jestem przestępcą", złodziejem", itp.
Jako że jestem już trochę starszym facetem ale posturę mam jednak mimo upływu lat słuszną, zabrałem się za dyskusję z tymi panami i co się okazało,znajomy leśnik nieświadomie wysłał mnie na stanowisko archeo.
Była tam nawet tablica z lat 70-tych leżąca w trawie i butwiejąca.
I teraz taka myśl czy faktycznie jestem tym złodziejem" jak mnie określono czy też ofiarą niedbałości archeologów, którzy prawie 40 lat temu coś gdzieś znaleźli i postawili sobie tabliczkę nie dbając ani o miejsce ani też o nią.
Czy takie stanowisko jest wliczane do tych stanowisk ochranianych tak dzielnie przez WKZ czy też jest reliktem minionej epoki którą wszyscy mają gdzieś.
Trochę to długie stwierdzenie ale mam jeszcze nie jedno do napisania w takich sprawach.
Pozdrawiam Dasz Dół
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wybiorczo odniose sie do wycinka wypowiedzi kolegi R51 cytuje: natomiast robienie biznesu z czegoś co winno być przygodą (każdy wyjazd musi się zwrócić- tak uważają niektórzy) to już inna para kaloszy"
Nie mam pojecia jak dzisiaj mozna zarobic na kopaniu fantow.Koszt baterii,benzyny,amortyzacji,poswiecenia ilus godzin ktore mozna poswiecic na normalna prace zarobkowa( 10 zl godz),potem wystawianie tego szrotu na allegro...chyba lepiej pozbierac puszki po smietnikach.(wystarczy rower)
Mysle ze 10 czy wiecej lat temu byly ekipy co ostro na tym zarabialy-te czasy sie skonczyly.A to ze ktos obecnie mial strzal" to rownie dobrze moglby zagrac w totolotka prawdopodobniestwo podobne a wygrana wieksza.Dlatego tez jak czytam argument ze poszukiwacze zarabiaja krocie na wykopaliskach to mnie ogarnia jeden wielki smiech-widac na aledrogo jakie ceny osiagaja te skarby" Ja chociaz mam czasem rafienia";) to ogolnie dokladam do tego biznesu i akceptuje to gdyz to hobby a nie biznes.Pozdrawiam Vorax
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R51 - ale tak w ogóle to Ty masz sobowtóra na tym forum, czy cierpisz na rozdwojenie jaźni?

Czy ta klamerka którą prezentujesz w wątku:

http://www.odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=656474#928606
i piszesz: Moje ostatnie trafienie po czyszczonku (delikatnym żeby nie przedobrzyć). Nie sygnowana." to w ramach prac archeologicznych czy partyzantki? Poszukiwania zabytków porzuconych i ukrytych przy pomocy wykrywacza wymagają zgody WKZ, czy jest się archeologiem czy nie!!! Bumaga od WKZ była? Dlaczego to nie oddane do muzuem?A może jednak Twoim zdaniem klamerka taka to nie jest zabytek archeologiczny?

A te zwierzenia: nowu przesuwamy się w czasie i przestrzeni... To jedyny fant z tego miejsca, ale jakże cieszy. Blokadnik zawitał w me skromne progi" z wątku:
http://www.odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=659985#928058
gdzie zresztą prezentujesz całą galerię innych fantów z jakiejś miejscówki to w ramach badań naukowych stratygrafii drugowojennej? Jakoś nie zauważyłem na fotach, żebyś szczególnie przyłożył się do profilu i chyba zapomniałeś o siatce i dokumentacji?

Zresztą fantów tylko pogratulować. Jak przejrzy się Twoje posty:
http://www.odkrywca.pl/search/index.php?sq=r51&ws=user&id_forum=all&forum=on
to widać, że wszystko masz skitrane w chacie, a więc nie przejmujesz się gadaninią a'la Grajewski. I bardzo słusznie. Po co jednak opowiadasz głupoty przeczące Twoim własnym zainteresowanim i aktywności poza pracą archeologa? Ja przeczytawszy Twoje posty mam wrażenie jakiejś paranoji...
Artur
PS. Podobno zresztą się znamy. Sorry, ale ja nie kojarzę, możesz mnie jakoś naprowadzić?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, co tu można powiedzieć...
Archeolodzy po prostu pewnie nam zazdroszczą tego, co robimy. Tak jak tu poprzednik napisał - oddaje się swojej pasji, nie zarabia na tym, a wręcz dokłada - myślę, że większość z nas tak ma :)
Który archeolog dokłada ??? pewnie żaden :)
Siedzą za biureczkami i jak sępy czekają aż jakaś koparka lub spychacz wyora im na jakiejś budowie stanowisko" - wtedy na koszt inwestora mogą się wykazać" i trochę popędzelkować i inne takie tam....
Jeżeli zaś nie ma nic do roboty, to siedzą, obrastają w tłuszczyk i walcują Allegro. Jak kogoś namierzą, piszą paszkwila na Policję i robią smród poszukiwaczowi :)

Natomiast inni, którzy nie walcują Allegro, to piszą paszkwile w gazetkach policyjnych, gdzie się potrafią tylko skarżyć jacy to my jesteśmy BE i FUJ i jakie stanowimy zagrożenie dla dziedzictwa narodowego.

A może powinniśmy się oznakować, najlepiej jakimiś odblaskami, co by nas było nawet w nocy widać ? A może jakieś naszywki, jak w czasie II WŚ ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R51 - jeśli bumaga była, a te wszystkie fanty zostały u Ciebie w domu tzn., że konserwator nie uznaje jakichkolwiek znalezisk drugowojennych za zabytki archeologiczne. Wszelkie bowiem zabytki archeologiczne są własnością Skarbu Państwa i nie mógłbyś się nimi chwalić ani ich posiadać. Jesteś zatem najlepszym dowodem, iż wywody Grajewskiego w Policji są stekiem bzdur. Możesz mi jednak powiedzieć po jakie licho starsz się o bumagi, skoro szukasz wiele lat i wszystko co znajdujesz zostawiasz sobie więc wiesz już, że to co znajdziesz nie będzie interesować WKZ, a zatem staranie się o kolejne bumagai traci sens? Chyba, że szukasz jakichś zabytków ukrytych i porzuconych, a fanty drugowojenne trafiają się przypadkiem:))) Ale tak w ogóle to śmiem powątpiewać w te Twoje bumagi, zwłaszcza w stosunku do Mierzeji Wiślanej. Aby uzyskać zgodę WKZ potrzeba jeszcze dostarczyć zgodę właścicila terenu - a wątpię czy ją oficjlanie uzyskałeś. Śledząc Twoje posty wywnioskowałem, że jesteś dośc ruchliwy i nie chce mi się wierzyć, że gdzie byś się nie pojawił z wykrywaczem, najpierw załatwiasz papier od WKZ. Dla mnie jesteś żywym dowodem, iż archeologia z poszukiwaniami niewiele ma wspólnego, dlatego te dyskusje wywoływane przez archeologów są sztuczne i do niczego nie prowadzą.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R51 z postu kilka oczek wyżej:

Badania archeologiczne nie sa prowadzone w celu pozyskania fantów, tylko wiedzy o przeszłosci człowieka. To dążenie jest nadrzędne i przejawia się na żmudnych pracach terenowych a potem gabinetowych. Grabkujemy i pędzelkujemy, choć moglibyśmy wynająć spych, przekopac stanowisko i przecedzić za pomocą wykrywaczy i sit wszystkie drobiazgi, które potem wylądowałyby w muzeum. Zabytek jest mniej ważnych niż tzw. kontekst, w którym został odnaleziony, czyli układy stratygraficzne, obiekty itd itp. Ten właśnie kontekst niszczą wkopy dokonane przez domorosłych "archeologów, którym wydaje się, że kiedy już widzieli wszystkie części "Indiany Jonesa to ich wiedza na temat archeologii jest kompletna."

R51 z wątku http://www.odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=181444#868693 :

A jak już mówimy o kordzikach, to jest to jeden z najtragiczniejszych motywów moich poszukiwań. W owym tajemniczym miejscu 567/7 trafiłem w jednym dołku kordziki SA i SS. Zgadnijcie, którego przyrżnąłem szpadlem?" To żmudnie nie grabkowałeś i nie pędzelkowałeś tylko szpadlem?!!! A feee!!!
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R51 z wątku http://www.odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=181444#867580 :

Skoro niezłomna ekipa z wybrzeża nie wydłubała spod śniegu żadnych nowych fantów zaprezentuje moje trafienie sprzed lat, tak ku pokrzepieniu serc. Częśc pokażę dzisiaj, resztę jutro, bo zmniejszanie tych zdjątek trochę trwa. Skarb odznak odnaleziony na wysepce pośród bagien na Mierzei. wszystko wskazuje na to, że odznaczenia i blachy pośmiertne pochodziły z depozytu sztabu kompanii grenadierów pancernych. Wybraliśmy się na kopanie w towarzystwie dwóch córek znajomych. Zwykle tak bywa, że zabieranie cywilów do lasu przynosi pecha. Plątają się kilka godzin, żrą ich komary i wracają ze szczerym postanowieniem, by jużnigdy nie towarzyszyć poszukiwaczom, bo to nudne. Wtedy nudy trwały z pół godzinki, kiedy posypały się odznaki i blachy pośmiertne. Dziewczyny razem z nami wydłubywały szpangi i szturmy pancerne. Kiedy na drugi dzień udaliśmy się w to samo miejsce i doszukaliśmy jeszcze dwie odznaki, były zawiedzione "Tylko tyle?- pytały."

Córkom znajomych też załatwiłeś bumagę od WKZ?
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie nie sprowadzajcie tej wydawałoby sie konstruktywnej dyskusji do wzajemnego obrzucania sie błotem. Wielki szacun dla R51 ze ujawinił sie jako pracownik archeo i wymienia za i przeciw dzisiejeszego stanu rzeczy.

Ja napisze tez cos od siebie, jako ze ostatnio mialem przyjemność zaznać namiastkę normalności kopiąć legalnie w Anglii. Mysle ze nasze prawo nigdy sie nie zmieni a ma to podłoże nie tylko w podejsciu archeo do naszegeo srodowiska lecz takze w gospodarce, polityce i wcześniejszych zachowaniach. W UK skarb Państwo proponuje poszukiwaczowi cene rynkową za coś co ich nazwijmy to zainteresuje. Kase dostają po połowie własciciel pola i poszukiwacz. Wszyscy są w tym momencie szczęsliwi, zarówno poszukiwacz jak i chłop który zapewne będzie kazdym następnym razem dawał zgode na poszukiwnia bo moze mieć z tego realną korzyść.

Lecz u nas niestety to nie przejdzie, dlatego że wszystko zamknie sie na pieniądzach, politycy nie wprowadzą czegoś co spowoduje ze nasz uciemiężony budzet Państwa będzie zmuszony ponosić jeszcze większe koszty. Poprostu nas nie stać na taką zabawe. Ponadto jak wspomniał R51 niestety zdecydowana większość z nas pozostawia po sobie najgorsze wspomnienia. Nakopane doły w lesie i na polach, nie raz ewidentne śmietniska po poszukiwaczach (w stosie butelek po napojach, jedzeniu baterie i wampirki). Jak taki właściciel pola czy leśniczy nie ma po czymś takich wyrobić sobie negatywnego zdania o poszukiwaczach. A jak juz coś zostanie znalezione to od razu allegro i oby 20, 30 zeta przyciąć.....
Nie ukrywajmy, ale mamy też jako społeczeństwo zdecydowanie mniejszą swiadomosc do pewnych sprawy jak np Angole. Dopoki wiekszosc z nas bedzie postrzegać to jako mozliwy zarobek a nie przyjemnosc na swieżym powietrzu i hobby doputy nie ma nawet co startowac do jakichkolwiek zmian gdyż bedzie to walka z wiatrakami. Bo co z tego ze jakiś Kruku, Van Vorden czy ktoś inny zrobi cos dobrego dla naszego srodowiska, jak 50 osób przejdzie po nich jak walce i zatrze to wszystko. A powyższy wątek swiadczy także o tym ze sami między sobą nie potrafimy sie dogadac.
z pozdrowieniami
Adrian

PS
Wiem że dużej części z nas nie dotyczą te zarzuty, ale piszmy prawde na podstawie tego co widzimy a nie krystalizujmy własnego środowiska, środowiska pod którym ja także się podpisuje. Zacznijmy zmieniać siebie od środka, a dopiero potem starajmy się wychodzić ,,na zewnątrz”
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostra dyskusja i jasne stawianie sprawy to nie jest obrzucanie błotem. Dla R51 jakoś nie mogę wykrzesać specjalnego szacunu. Nie chodzi tutaj o nie zasypane dołki i inne pierdołki, ale sprawę zasadniczą - czy poszukiwacze szukając militariów z wykrywczem łamią prawo czy nie? R51 publicznie prezentując swoje znaleziska i opowiadjąc o nich sam dowodzi, iż nie uważa takich poszukiwań za łamanie prawa, a swoich fantów, takich samych jakie w większości stają się i naszym łupem - za zabytki. A równocześnie jako archeolog mydli oczy sugerując, że poszukiwania, także drugowojenne", są łamaniem prawa. To że R51 jest archeologiem (zdaje się uniwersytetckim) nie oznacza, że jest jakoś specjalnie traktowany przez prawo w sprawie poszukiwań przy pomocy wykrywacza metalu. NIE JEST!! W sprawie chodzenia z wykrywaczem R51 jest w takiej samej sytuacji jak każdy z nas!!! To nie archeolodzy wydają odpowiednie bumagi, lecz Wojewódzki Konserwator Zabytków (często za archeologią nie przepadający). R51 mógłby być najlepszym obrońcą naszej sprawy reagując odpowiednio na oszczerstwa i pomówienia takie jak w artykule Grajewskiego w Policji. Ale zamiast tego próbuje kręcić i ssać równocześnie dwa cycki.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z postów R51 bije obłudą na kilometr. Jeśli kopie zwykły poszukiwacz to jest to wandalizm i niszczenie warstw stratygraficznych stanowiska, ale jak już ten sam kopacz to archeolog (nawet jeśli szuka wykrywką tak samo jak każdy inny a nie pędzelkiem i na swój prywatny użytek) to wszystko jest ok, bo on tych warstw szpadlem nie niszczy;p. Hipokryzja i tyle.

Oczywiście nie można uogólniać tego na wszystkich, ale w wielu przypadkach tak jest.

Podobny problem, tylko w odniesieniu do SL poruszyłem w wątku:
http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=656553#893814
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Acerem i SL jest o tyle spoko, że zwracał jedynie uwagę, aby nie pozostawiać w lesie po sobie nie zasypanych dołów, zrytej ściółki i ogólnie księżycowego krajobrazu (zresztą to rozumiem - on jest tam gospodarzem i odpowiada za stan lasu). Nie uważał jednak szukania militariów z wykrywaczem za poszukiwanie zabytków ukrytych i porzuconych, które wymaga zgody WKZ. R51 natomiast pcha się z archeologią, mamrocząc o warstwach i stratygrafii i zachowuje się jak ksiądz na ambonie strofujący wiernych za współżycie z wykorzystaniem prezerwatyw. A z jego innych postów jasno wynika, że nie uważa łażenia z wykrywaczem za poszukiwanie zabytków, a samych znalezisk za zabytki. Tak, Bartols, także moim zdaniem to jest wielka obłuda. Obliczona chyba na nieświadomość i zastraszenie innych: iech sobie myślą, że szukanie odznak i rynsztunku drugowojennego wymaga zgody WKZ. Im więcej takich artykułów, jak mojego kumpla po fachu Grajewskiego, tym lepiej. Może przestaną biegać po lasach, wtedy będę miał więcej do odnalezienia, bo mniejsza konkurencja, a wiem przecież, że konserwatora te szpargały nic nie obchodzą. A jak nagonka prasowa nie pomoże, to nie zaszkodziłoby też jakiegoś poszukiwacza od czasu do czasu przykładnie ukarać. Na mnie nie popadnie, bo jakoś się ze znajomymi po fachu dogadam i w razie czego zaświadczą, że te moje znaleziska nie mają żadnej wartości archeologicznej." Tak, to jest obłuda. Nazwałbym nawet rzecz po imieniu pewnym słowem na k..., ale się powstrzymam....
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę arturborat, że masz takie samo wrażenie jak ja, że to wszystko po to, by zmniejszyć konkurencję (fanty sie nie mnożą niestety). Nawet nie tyle tyczy się to ludzi, którzy już x lat łażą ze sprzętem co świeżaków, którzy jak sie naczytają, ile to trzeba pozwoleń i ile można mieć przez to problemów to po prostu sobie odpuszczają to hobby.

A co do kraterów w lesie, to też jestem za tym, żeby karać tych, którzy po sobie nie zasypują dołków. Przecież można takiego szukającego poobserwować z daleka i zobaczyć, czy zakopał po sobie dół czy zostawił (jak zasypał to odpuścić, jak nie to mandacik może nauczy go zasypywania) - któryś z kolegów na tym forum opisał, że miał taką sytuację. Najważniejsze to nie uogólniać, że każdy z wykrywaczem w lesie zostawi po sobie krajobraz księżycowy (bo jak tak będzie się generalizować, to wszystkich facetów wsadzą za gwałt - narzędzie przestępstwa jest, miedzy kobietami każdy przebywa, więc sposobność też ma;p)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Związek zawodowy, stowarzyszenie... Owszem, czemu nie, zawsze można. Ale tu rodzi się groźba jakiegoś koncesjonowania, dzielenia na lepszych i gorszych, zrzeszonych i niezrzeszonych. Czy grzybiarze, aby iść z koszem do lasu muszą być stowarzyszeni? Nawet wędkować na prywatnych wodach można już dawno bez karty wędkarskiej i bez przynależności do jakiegokolwiek związku. My musimy przede wszystkim zdawać sobie sprawę, że to co robimy nie jest łamaniem prawa i na chodzenie po lesie czy polu z wykrywaczem nie musimym mieć żadnej zgody WKZ - o ile nie szukamy zabytków porzuconych lub ukrytych. A R51 sam swoją postawą udawadnia, że to czego szukamy z wykrywaczem nie należy do kategorii zabytków, a równocześnie poucza o konieczności stosowania ustawych o ochronie zabytków. Nie mam osobiście nic do R51, ale nie podoba mi się jego dwulicowa postawa. Nie jeżdżę po R51, ale po pewnym dominującym w środwisku archeologów, a całkowicie bezpodstawnym, poglądzie, który propaguje postrzeganie poszukiwaczy jako przestępców. R51 jest tylko personifikacją tego poglądu. Daleko mu co prawda do Stysza, znanego być może niektórym forumowiczom z innych witryn, który najchętniej doprowadizłby do eksterminacji poszukiwaczy, ale tak czy owak nie można sobie pozwolić robić wody z mózgów.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie