Skocz do zawartości

Film o Nas!!


zbyniek

Rekomendowane odpowiedzi

I tu się Bartols mylisz...

Akurat towarzystwo pod wezwaniem św Archeologii za dobrze wewnętrznie nie żyje- zakładem, że jeden drugiego by w łyżce wody utopił ( choć oczywiście nie wszyscy mają tylko stan konta przed oczami, a o to w tym chodzi ).

A niekończące się afery z badaniami ratowniczymi czy akcje podobne do Torunia (?) są na porządku dziennym- tyle że to zbyt mało nośny temat aby się w mediach pojawił.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 110
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Myślę że ustawa definiuje to pojęcie najprecyzyjniej jak można je zdefiniować, pozostawiając orzekanie o tym czym jest zabytek w gestii osób uprawnionych do orzekania na ten temat- czyli historyków, historyków sztuki i archeologów zatrudnionych w państwowych placówkach zajmujących sie ochrona tychże zabytków."

W sensie dosłownym opinie mogą wydawać tylko osoby posiadające świadectwo biegłego sądowego. Samo kierunkowe wykształcenie nie daje żadnych bezpośrednich uprawnień. Choć niewykluczone, że wszechstronny R51 oprócz tego, że jest poszukiaczem, archeologiem i jubielerem, ma też uprawienia biegłego sądowego.

Moim zdaniem jednak zawarte w definicji zabytku stwierdzenie przedmiot stanowiący świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, którego zachowanie leży w interesie społecznym" daje nam wszystkim moralne prawo do dyskutowania szczegółów definicji zabytku. I dla jasności poszukiwań - czy szukamy w końcu zabytków czy nie, i ze względów ekonomicznych, bo zachowanie zabytku w interesie społecznym" po prostu kosztuje. Muzea utrzymują się z budżetu, pracownie konserwacji zabytków też. Urzędy WKZ też kosztują sporo i jeśli mają tracić czas na szykowanie formularzy wniosków o zgodę na poszukiwania nie wysilając się na wyjaśnienie, co jest zabytkiem wymagającym tej zgody, to mam wrażenie marnotrastwa czasu, pieniędzy i energii. Te wszystkie instytucje my bezpośrednio utrzymujemy i chciałbym mieć pewność, że moje pieniądze idą na rzeczywiście ważne sprawy, a nie że muzea są zasypywane zardzewiałymi bagnetami zabieranymi poszukiwaczom pod pretekstem łamania ustawy o ochronie zabytków, a potem nie wiadomo co z tym całym złomem robić (z bagnetami, nie z poszukiwaczami).
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponadto sugeruję w rozmowie z pracownikiem WKZ odpowiedzialnym za archeologię być trochę bardziej subtelnym niż arturborat, bo to prawie zawsze są archeolodzy i wygadywanie takich głupot, jakie wypisuje arturborat może w efekcie zaowocować decyzją odmowną"

Ten fragmencik wypowiedzi R51 warto podrążyć... Mój ewentulany brak subtelności pominę, bo to w końcu sprawa subiektywna. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego R51 mówi o rozmowie z jakimś pracownikiem WKZ. Wniosek o zgodę na poszukiwania zabytków ukrytych i porzuconych składa się pisemnie. Najczęściej pocztą, bo nie ma żadnego obowiązku jeździć do urzędu i z kimkowliek rozmawiać. Urząd też nie może wzywać od siebie na jakieś przesłuchania - to nie policja!!! Składamy wniosek i urząd ma zgodnie z kpa max. 2 miesiące na decyzję.

Nie ma też żadnej potrzeby stosowania jakichkolwiek formularzy. Co powinien zawierać wniosek określa ustawa (cytowałem odpowiedni fragment wyżej).

Nie mogę też zrozumieć, dlaczego R51 w kółko grozi archeologami zatrudnionymi w WKZ? Poszukiwania zabytków przy pomocy wykrywacza to nie są badania archeologiczne!!! Ustawa wyraźnie to rozróżnia.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jasne panowie - wrzucamy na luz :)
ani my nie przekonamy ICH, ani ONI nas - to jak walka z wiatrakami, lub jak ten słoik, co pisał Yeti :) tylko w tym słoiku może być tylko smrodzik.
ja chyba pójdę do sauny, wybiczuję się rózgami, jako pokuta za dotychczasowe moje nielegalne działania i ......dalej będę robił swoje :)

pozdrawiam całą spółkę, czyli jakiegoś borata, ms, zbyńka i pozostałą część naszej zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze poszukiwawczym ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, szkoda, mój wrodzony popęd polemiczny znów będzie musiał szukać innego ujścia. Może w końcu bruk w ogródku skończę...:)))

Ale uważam, że dyskusja mimo wszystko dużo wniosła. Tutaj wcale nie chodzi o to, czy my przekonamy ich czy oni nas. Tutaj chodzi o to, że każdy z nas, dla własnego dobra, musi poznać przepisy odnoszące się do poszukiwań, zrozumieć je, potrafić interpretowac pojęcia nie zawsze jasno zdefiniowane i umieć bronić swojej interpetacji, znać praktyczne zastosowania tych pojęć i przepisów używane przez innych. A także orientować się choć z grubsza w procedurach. Inaczej damy się sprowadzić do poziomu tumana, któremu urzędnik odmawia rejestracji samochodu, bo mu się kolor nie podoba, a jak nie mamy samochodu to nękają nas rzekomym obowiązkiem zarejestrowania wózka dzieciecęgo leżącego w piwnicy...

Dziękuję wszystkim za dyskusję. W sumie było miło!!
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arturborat - miło ale pewnie nie dla wszystkich. Znając życie R51 już obmyśla zdradziecki plan, jak pozbyć się każdego, kto ośmiela się mieć inne zdanie niż jedyne słuszne (czyt. jego własne);D. Zawsze może napisać artykuł jak Adam Grajewski (w końcu po to skończył archeologię), albo jakiś obywatelski projekt ustawy napisać, żeby jeszcze bardziej nam życie uprzykrzyć. W końcu nie po to studiował x lat (nie piszę, że 5, bo mógł się za bardzo do nauki nie przykładać i zrobiło się 10;), żeby teraz jakieś osoby bez specjalnego wykształcenia" mogły mu fanty sprzed saperki wykopywać;D. Im mniej osób jak my (niewykształconych archeologicznie, więc jedynym miejscem, gdzie możemy wbić łopatę to ogródek, a i to po uprzednim sprawdzeniu go, za opłatą oczywiście, przez jakiegoś darmozjada z papierkiem, czyt. archeologa) tym więcej fantów zostanie dla R51 i jemu podobnych.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I co Ty Jasiu będziesz teraz w życiu robił?
- Dalej będę walcem jeździł"
;-]
Póki się nic w przepisach nie zmieni, dalej będziemy robić to, co robimy, tyle tylko, że wciąż ielegalnie".

Proponuję szpadel w jedną, piszczałkę w drugą rękę i dalej w las, pole lub coś tam :-]
Mimo wiszących nad naszymi głowami wszystkich tych iebezpieczeństw" jest to jeden z niewielu skutecznych sposobów, jakie znam na stresa dnia codziennego i tzw. aktywny wypoczynek.

Pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie