Skocz do zawartości

Prawo a poszukiwania - popatrzmy na to inaczej..


arturborat

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 102
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
O ile pamięć mnie nie myli to akurat pojazdy starsze niż lat 25 kwalifikują się jako pojazdy zabytkowe i mogą być rejestrowane na żółtych blachach kolego moderatorze po uprzednim wpisie do WEZ. Z pozdrowieniami
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojazd zabytkowy
To podstawowe pojęcie zostało wprowadzone w Prawie o Ruchu Drogowym (ustawa z dnia 20 czerwca 1997r.) i brzmi:

„to pojazd, który na podstawie odrębnych przepisów został wpisany do rejestru zabytków lub ujęty w centralnej ewidencji dóbr kultury” [art. 2 pkt 39 Kodeksu Drogowego].
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie i Panowie, jestem na tym forum nowy i zaczynam przygodę z wykrywaczem, dlatego interesuje mnie legalność poszukiwań. Temat tu wałkowany, jak widzę nie po raz pierwszy jest ciekawy ale niestety nie prowadzi gdziekolwiek.
Zastanawiamy się nad tym jak obejść prawo (jak się tłumaczyć w danej sytuacji) ale nie rozważamy zmiany prawa.
Moja propozycja jest prosta. Przygotujmy wniosek o zmianę prawa, oczywiście nie sami, trzeba by opłacić prawnika (ów). Oczywiście żadnego z nas nie stać na to ale nas wszystkich może tak. To nie jedyne forum poszukiwaczy są nas tysiące i wspólne składki na ten cel mogły by przynieść wymierne efekty.
Oczywiście taka składka musi być również legalna.
Co wy na to. No i czy moderatorzy zorganizowali by coś takiego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilość zarejestrowanych użytkowników w serwisie : 29734
To cytat ze strony głównej na innych forach też się uzbiera, albo zrobimy tak jak Renia Beger :)każdy po sto podpisów :)
Trzeba coś zrobić bo jesteśmy w UE a przepisy jakby komunistyczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kris501:
ylko że ustawa o ochronie zabytków... stanowi lex specialis wobec kc"

Niekoniecznie. Raczej lex posterior. Z tym, że kc ma większą rangę niz ustawa o zabytkach, która jest tylko aktem prawa administracyjnego regulującego pewną wąską kwestię, przy czym odwołuje się wielokrotnie do zapisów kc, tym samym uznając wyższość kodeksu. Przeczytaj to:
http://www.monitorprawniczy.pl/index.php?mod=m_artykuly&cid=20&id=2453
Artykuł już reklamowałem kiedyś. Jest płatny, ale naprawde wart tych 11 zł... I proszę mi nie pisać o przysyłanie kopii mailem, facet nagłowił się, żeby pewne rzeczy porozgryzać i zasługuje na to, żeby każdy zainteresowany zapłacił mu za jego wysiłek. A w końcu, gdy polecamy sobie film wojenny w kinie, to nikt nie prosi rekomendującego o przysłanie darmowego biletu...
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

arturborat:
Niekoniecznie. Raczej lex posterior. Z tym, że kc ma większą rangę niz ustawa o zabytkach, która jest tylko aktem prawa administracyjnego regulującego pewną wąską kwestię, przy czym odwołuje się wielokrotnie do zapisów kc"

Ustawa o ochronie zabytków zawiera szczególne uregulowanie dotyczące znalezienia rzeczy zabytkowych i moim zdaniem ma pierwszeństwo przed kc, a odwołuje się do kc tylko w kwestiach w ustawie niuregulowanych. I tak np w art. 32 ust. 9 ustawa wprost odsyła do art 189 kc i tylko w tym zakresie należy stosować kc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem ustawa o zabytkach w przepisie mówiącym, iż można orzec przepadek zabytków znalezionych przy pomocy wykrywacza, narusza nie tylko zapisy kc, ale też konstytucyjnie chronione prawo właności i dziedziczenia.
Ograniczenie prawa własności może, zgodnie z konstytucją, nastąpić na drodze ustawy, ale tylko w przypadku ochrony innych wartosci takich jak obronność kraju czy ochorna środowiska. Nie może nastąpić z powodu ochrony dóbr kultury, do których zaliczają się zabytki. A można sobie wyobrazić, że ktoś przy pomocy wykrywacza szuka w swoim mieszkaniu jakichś zabytków, które gdzieś ukrył, ale zapomniał gdzie (wiem, naciągane, ale możliwe, np przypadki amnezji) Popełnia wykroczenie i zabytki stają się własnościa Skarbu Państwa. Trochę nie fair....
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tego też powodu interpretacyjność pojęcia zabytku" jest niedopuszczalna...

ciekawe jak wyglądałaby ekspertyza prawna
- odłamki w drewnie - tartak...
- moja rodowa obrączka - po dziadku...

-----------------

i jeszcze - między pojęciem ukryty" i porzucony" jest spora przestrzeń...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fragment mojego wcześniejszego postu Moja propozycja jest prosta. Przygotujmy wniosek o zmianę prawa, oczywiście nie sami.............."

Pozwalam sobie powtórzyć mielicie w miejscu zastanawiając się jak się głupio tłumaczyć ryzykując utratę sprzętu i nic z tym nie robicie. Niektórzy nawet znają nieco prawo ale ci raczej nic nie zrobią bo lepiej jest się tłumaczyć jak dziecko że szuka rodowej obrączki albo zgubionych kluczyków.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woytas
Arturze taki maly ot - skad u Ciebie taka znajomosc prawa?"

Nie jestem prawnikiem, już kilka razy na forum o tym pisałem. Podobnie jak nie jestem informatykiem, a posługuję się komputerem. Skąd znajomość prawa? Woytas, polskie prawo jest pisane po polsku, dość prostym w sumie językiem, operującym specyficznym żargonem, ale nie bardziej niż instrukcja obsługi tel. komórkowego. Wszystkie bez wyjątku akty prawne są dostępne w sieci, można śledzić dysksuje prawników, orzecznictwo, komentarze, wykładnie. Jest jeszcze literatura. Trzeba to po prostu czytać, wyciągać wnioski i już - ot cała znajmość. Oczywiście nie przypisuję sobie jakiejś sczególnej znajomości prawa, interesuje mnie wąski wycinek, ten głównie związany z poszukiwaniami. Nie uważam, że wiem wszystko, ale wiem więcej niz przeciętny poszukiwacz. Lubię te dyskusje na forum, bo dzięki nim wciąż się czegoś uczę i mam nadzieję, że inni też się uczą. Jedno jest pewne: Nieznajomość prawa szkodzi". Dlatego wszyscy musimy być trochę prawnikami. I tu już nie tylko chodzi o poszukiwania, ale naszą nieznajmość prawa wykorzystuje się wszędzie- i w urzędach, i w pracy, i w szkole.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj,
Konstytucja w art 21 stanowi wprost, że Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia. Jednak w ust. 2 tegoż art. jest, że wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem", także że własność jest prawem dozwolonym na tyle, na ile nie jest konieczne jej ograniczenie lub odebranie dla ochrony interesów społeczeństwa, postrzeganych jako interes publiczny. Wynika z tego, że każdy właściciel może zostać pozbawiony własności. To tak w wielkim skrócie.
Natomiast co do własności zabytków, to ustawodawca polski w ustawie o ochronie zabytków jednozacznie ustalił, iż właścicielem jest państwo. Kwestia ta została więc uregulowana prawnie. Jeżeli obywatel twierdzi, że jego konstytucyjne wolności lub prawa (w tym prawo własności) zostały naruszone to może wystąpić do TK ze skargą konstytucyjną, którą musi sporządzić adwokat lub radca prawny, jest ona jednak wolna od opłaty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kris, nie mówimy tu o wywłaszczeniach (zresztą gdzie odszkodowanie za zabrane predmioty?) lecz o przepadku z mocy ustawy o zabytkach. Przepadek przedmiotów może nastąpić w drodze określonej w ustawie - przewiduje to art. 46 Konstytucji. Ale tu ustawa o zabytkach w kwestii poszukiwań narusza właśnie równocześnie konstytucyjną zasadę ochrony własności prywatnej z art. 64 pkt. 3 - własnośc może być ograniczona w drodze ustawy ale tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona prawa własności". A nie jest prawdą, jak piszesz, że wszystkie zabytki są własnościa Państwa. Tylko zabytki archeologiczne - art. 35.1 i 2 ustawy o zabytkach. Dlatego archeologom tak zależy, aby każdy pierdół uznać za zabytek archeologiczny, bo wtedy staje się on własnością Skarbu Państwa (a tu się kłania konwencja maltańska i jej preambuła, gdzie archeologia ograniczona jest do pradziejów). Orzekanie zaś o przepadku innych predmiotów,nawet zabytków, ale nie archeologicznych, jest zaś, moim zdaniem, własnie naruszeniem istoty prawa własności,bo sąd może orzec o przepadku czyjejś prywatnej własności z powodu amnezji odnalezionej przez prywatnego właściciela we własnym domu wykrywaczem bez pytania o zgodę WKZ.
Artur
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj arturborat,
przykład wywłaszczenia powołałem tylko dla tego, że wcześniej pisałeś, iż: Ograniczenie prawa własności może, zgodnie z konstytucją, nastąpić na drodze ustawy, ale tylko w przypadku ochrony innych wartosci takich jak obronność kraju czy ochorna środowiska. Nie może nastąpić z powodu ochrony dóbr kultury, do których zaliczają się zabytki.". Chciałem wykazać więc, że pozbawienie własności może nastąpić z innych jeszcze powodów.
Masz rację, że ustawa o ochronie zabytków... stanowi, że właśnością państwa są tylko zabytki archeologiczne. Podkreślenia wymaga natomiast kwestia, że w/w ustawa odnośnie pozostałych przedmiotów, co do którego istnieje przypuszczenie, iż jest on zabytkiem odsyła do art 189 kc. (jednoznacznie wynika z tego że ustawa o zabytkach to lex specialis wobec kc). Wracająć jednak na kanwę sprawy w konsekwencji w tym przypadku również Skarb Państwa staje się ich właścicielem i to w chwili znalezienia tego przedmiotu. W takim wypadku znalazcy neleży się wynagrodzenie. Wykładania ustawodawcy jest taka, że te przedmioty nawet znalezione na terenie stanowiącym prywatną własność nie stają się własnością znalazcy. Lepiej odzwierciedla to przykład: gdybyś np. zgubił portfel na mojej nieruchomości gruntowej, a ja bym go znalazł to przez sam ten fakt nie staję się jego właścicielem. Oczywiście pewne przedmioty, jak np wcześniej przywołana przez @kopijnik2 rodowa obrączka dziaka stanie się jego własnością ale pod warunkiem, że wykaże on ową własność, np nabycie w drodze dziedziczenia tego przedmiotu. Inna jeszcze kwestia od kiedy dany przedmiot staje się zabytkiem, jej znaczniejsza wartość. Dodam jeszcze, że uregulowanie to odnosi się zarówno do przedmiotów zgubionych, jak i ukrytych

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tak hop-siup....

Najpierw rzućmy okiem na pełną treść art. 189 kc:

Jeżeli rzecz mająca znaczniejszą wartość materialną albo wartość naukową lub artystyczną
została znaleziona w takich okolicznościach, że poszukiwanie właściciela
byłoby oczywiście bezcelowe, znalazca obowiązany jest oddać rzecz właściwemu
organowi państwowemu. Rzecz znaleziona staje się własnością Skarbu Państwa, a
znalazcy należy się odpowiednie wynagrodzenie."

A teraz definicja zabytku z art. 3 ustawy o zabytkach:

ieruchomość lub rzecz ruchoma, ich części lub zespoły będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub
naukową"

W kc jest m.in. mowa o wartości materialnej, czyli chodzi nie tylko o przedmioty zabytkowe, ale po prostu rzeczy cenne, np. sztabki złota pochodzące z przedwczorajszego włamania do Fort Knox, które ktoś porzucił przy drodze.
Mowa tam jest też o wartości artystycznej. Chodzi po prostu o dzieła sztuki. Mowa jest też o wartości naukowej - przyznam, że dokładnie nie wiem, o co chodzi. Może o prototypy urządzen albo plany techniczne?

W ustawie o zabytkach też jest mowa o wartości artystycznej. Wiele a nawet większość zabytków to dzieła sztuki, np sztuka malarska, rzeźba itp. Nie bardzo rozumiem, co ustawodawca miał na myśli mówiąc różnicująco o wartości naukowej lub historycznej? Wszak historia to też dziedzina nauki. Tu jest trochę masło maślane. Bądź co bądź nie ma nic w ustawie o zabytkach o wartości materialnej. Już tu widać, że te definicje ze sobą do końca nie współgrają. W kc jest szersza, w uzoz zawężająca. Dlatego moim zdaniem to kc ma wartość nadrzędną. To jednak tak off topic, dla przypomniania.

Nie jest jednak wcale prawdą to co piszesz, Kris, o znalezionych przypadkowo zabytkach nie-archeologicznych:

(...)Skarb Państwa staje się ich właścicielem i to w chwili znalezienia tego przedmiotu. W takim wypadku znalazcy neleży się wynagrodzenie. Wykładania ustawodawcy jest taka, że te przedmioty nawet znalezione na terenie stanowiącym prywatną własność nie stają się własnością znalazcy"

Masz chyba bowiem na myśli art. 32 ust. 9 uzoz, który mówi o przypadkowo znalezionych zabytkach:

W przypadku odkrycia przedmiotu, o którym mowa w ust. 1, z wyłączeniem zabytków
archeologicznych, w sprawach własności i wynagrodzenia dla znalazcy
tego przedmiotu stosuje się odpowiednio art. 189 Kodeksu cywilnego"

Gdzie według Ciebie jest tu napisane, że zabytek nie-archeologiczny jest automatycznie własnością Skarbu Państwa? Sam przecież wskazałeś na to odesłanie do art. 189kc, a ten cytowałem wyżej. Mówi on przecież, iż przedmiot cenny staje się własnością Skarbu Państwa tylko, gdy niemożliwe jest ustalenie właściciela. A w przypadku poszukiwań (także z wykrywaczem metalu) zabytków, o których wiemy, że właściciela da się ustalić, np. ukrytych przez dziadka w ogrodzie lub u sąsiada na polu, a nawet przez Niemców w jakiejś sztolni, prawowitego właścicla lub jego spadkobierców da się ustalić!!! Dlatego dyskryminujący i sprzeczny z Konstytucją jest zapis art. 111 uzoz, który mówi, że sąd może orzec przepadek przedmiotów znalezionych wykrywaczem (zabytkowych, bo tylko poszukiwanie tych podlega wymogowi uzyskania zgody WKZ,wszystko inne można sobie wykrywaczem szukać do woli). Niedopuszczalne jest moim zdaniem, aby przepadek przedmiotów zabytkowych (nie-archeologicznych)mógł nastąpić tylko daltego, że zostały znalezione wykrywaczem metalu, gdyż można w wielu przypadkach ustalić właścicila (albo spadkobiercę)lub nawet takich, które są naszą własnością!!! W związku z tym uważam, że bez sensu jest w ogóle wymóg uzyskiwania zgody WKZ na takie poszukiwania. Wystarczy sam kc.
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,
kc stosuje się do ustawy o zabytkach tylko w tym zakresie, w którym sama ustawa nie reguluje danej kwestii. To jest pewnik nie podlegający dyskusji! w myśl rzymskiej zasady prawo o większym stopniu szczegółowości należy stosować przed prawem ogólniejszym (lex specialis derogat legi generali).

Napisałeś: Masz chyba bowiem na myśli art. 32 ust. 9 uzoz, który mówi o przypadkowo znalezionych zabytkach:

"W przypadku odkrycia przedmiotu, o którym mowa w ust. 1, z wyłączeniem zabytków
archeologicznych, w sprawach własności i wynagrodzenia dla znalazcy
tego przedmiotu stosuje się odpowiednio art. 189 Kodeksu cywilnego

Gdzie według Ciebie jest tu napisane, że zabytek nie-archeologiczny jest automatycznie własnością Skarbu Państwa?"

Otóż wykałdania przepisu art 189 kc jest jednoznaczna - mianowicie SP uzyskuje własność w chwili znalezienia rzeczy (jest to nabycie pierwtone) - por. komentarze do kc (jak znajdziesz jakąś inną wykładnię to koniecznie przedstaw ją na Forum bardzo chętnie się z nią zapoznam).
Nawiązując do powyższej kwestii art 32 ustawy o zabytkach mówi wprost, że art 189 kc stosuje się ws prawach własności i wynagrodzenia dla znalazcy. Przy czym nie należy tego rozumieć jako własności dla znalazcy", gdyż sforumułowanie to dotyczy wyłącznie wynagrodzenia dla znalazcy".

Nie sądzę żeby obecnie dało się ustalić konkretnego właściciela jakiegoś przedmiotu znalezionego, jak piszesz w sztolni. Musi tu być mowa o konkretnej osobie, gdyż nie ma zbiorowego prawa własności. Ponadto kc mówi, że poszukiwwanie właściciela byłoby oczywiście bezcelowe". Okolicznością wskazującą na oczywistą bezcelowość poszukiwania właściciela może być np wiek znalezionej rzeczy, czas jej przebywania w ukryciu (taka jest wykładnia tego zwrotu).

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kris, uciekasz od odpowiedzi. Przedstawiłem przykład znalezienia wykrywaczem przedmiotu zabytkowego przez właściciela tego przedmiotu. Nie posługuj się wykładnią dotyczącą uzyskania prawa własności przez Skarb Państwa z powodu niemożności ustalenia właściciela, bo tutaj taka sytuacja nie zachodzi.

Poza tym bywają też bardziej skomplikowane przypadki, gdy Skarb Państwa nabywał prawo własności do znalezionych przedmiotów, a potem musiał się go zrzekać. Posłużę się tutaj znów przykładem z tego artykułu, który niemiernie polecam:

http://www.monitorprawniczy.pl/index.php?mod=m_artykuly&cid=20&id=2453

W tym miejscu powstaje jednak chyba kluczowy problem związany z art. 189 KC. Otóż twierdzi się, że nabycie własności nie następuje wtedy, kiedy rzecz albo rzeczy zostały ukryte bez zamiaru wyzbycia się własności, w szczególności podczas działań wojennych. Spadkobiercy właściciela (a maiori ad minus – sam właściciel) mogą przeprowadzić dowód własności39. Należy jednak zapytać, na jakiej podstawie spadkobiercy mają przeprowadzić dowód własności, skoro – o ile zajdzie przesłanka „takich okoliczności, że poszukiwanie właściciela jest oczywiście bezcelowe” – tracą prawo własności na rzecz Skarbu Państwa. Nie trzeba drobiazgowo udowadniać, że niemożliwe jest przeprowadzenie dowodu na okoliczność bycia podmiotem prawa, którego z mocy samego prawa podmiotem się nie jest. Dowód taki musiałby zmierzać raczej do wykazania, że nie było podstaw do przyjęcia, że poszukiwanie właściciela jest oczywiście bezcelowe. Tymczasem można wyobrazić sobie takie sytuacje, w których przesłanki takie w ewidentny sposób zaszły, a roszczenia właściciela czy jego spadkobierców są skutkiem jakiegoś wyjątkowego zbiegu okoliczności. Posługując się nieprzyjemnym przykładem, znalezienie złotej biżuterii pod kamieniem na stacji kolejowej, skąd dziesiątki tysięcy ludzi wysłano do Auschwitz zdaje się jaskrawo spełniać przesłankę „oczywistej bezcelowości poszukiwania właściciela”, tymczasem zdarzyło się40, że spadkobiercy, którzy przypadkiem zobaczyli znalezione przedmioty w muzeum po kilku latach od ich znalezienia, wystąpili z roszczeniami windykacyjnymi, przedstawiając na dowód m.in. przedwojenne zdjęcia spadkodawczyni ozdobionej znalezioną biżuterią"

Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj,
odnośnie Twojego pytania to o ile nie jest to zabytek archeologiczny to znalazca swojej własności jest w dalszym ciągu jego wlaścicielem. SP staje się właścicielem tylko wówczas, gdy poszukiwanie właściciela jest oczywiście bezcelowe, ponadto znaleziony przedmiot ma znaczniejszą wartość materialną, tzn. gdy wartość rzeczy odbierga od przeciętnej wartości podobnej rzeczy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)o ile nie jest to zabytek archeologiczny to znalazca swojej własności jest w dalszym ciągu jego wlaścicielem. SP staje się właścicielem tylko wówczas, gdy poszukiwanie właściciela jest oczywiście bezcelowe"

Czyli zarówno gdy znajdujemy coś swojego (np. odziedziczonego w spadku, ale ukrytego przez dziadka) lub odnajdujemy coś na prośbę sąsiada czy znajomego lub nawet przypadkowo spotkanej osoby, to Państwu wara od tego.

I zwróć teraz uwagę, że gdy to (mówiąc o" cały czas mam na myśli zabytek nie-archeologiczny) samo zostanie odnalezione wykrywaczem należy się liczyć z przepadkiem z mocy art. 111 uzoz. Dokładnie rzecz biorąc Sąd może orzec przepadek choć wcale nie musi, lecz sama możliwośc takiego orzeczenia już narusza moim zdaniem konstytucyjną istotę prawa własności. Niezależnie od tego czy zostanie orzeczony przepadek znaleziska czy nie, sąd tak czy owak, jeśli o" zostało odnalezione wykrywaczem, musi orzec o popełnieniu wykroczenia z art. 111 uzoz i ewentulanie jeszcze przepadek wykrawcza lub grzywnę. Jeśli jakiś przepis prowadzi do tak ewidentnie absurdalnych sytuacji, nawet teoretycznie, to coś z nim jest nie tak....
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Czytam ten wątek i tak mi się nasunęło.
Każda broń jest obosieczna :-)
taki polski złośliwy chochlik mi podszepnął.

Prawo jest prawem i mamy obowiązek go przestrzegać, zatem przestrzegajmy!

Powiadamiajmy o każdym znalezisku starego roweru, nic nie wspominając o wykrywaczu. Ot na spacerze w lesie natknęliśmy się na ukryty lub zagubiony (naszym zdaniem) przedmiot. Oczywistym jest, że jak coś leży w lesie to zostało ukryte lub zagubione. Przecież nikt nie wyrzuca rzeczy do lasu tylko na śmietnik.
Przedmiot wygląda na stary i zabytkowy o dużej (naszym zdaniem) wartości kulturowej. Opisujemy położenie, nigdzie nie ma o obowiązku taskania żelastwa czy jego zabezpieczenia ani nawet chyba dokładnego wskazania jego położenia. Jakby co to nie zabraliśmy bo baliśmy się pogorszyć stan znaleziska niefachowym wydobyciem. To może być stary rower, kawał żelastwa, stara beczka itp. Coś metalowego (dlaczego o tym potem). Nie mamy obowiązku mieć wiedzy specjalistycznej do oceny znaleziska ale konserwator ma obowiązek sprawdzić każde zgłoszenie.
Wyjazd, paliwo, samochód, badanie, delegacja koszty itp. jeśli tych zgłoszeń będzie kilkadziesiąt to myślę, że po max 3 skończy się kasa i cierpliwość na interwencje i WKZ przestanie reagować na zgłoszenia. My oczywiście sprawdzamy czy WKZ jednak reaguje na zgłoszenia i bada. Jeśli przestanie to wtedy powiadamiamy prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych. I WKZ zaczyna jednak znowu reagować i badać.

Co jakiś czas też pytamy, czy odnaleziono właściciela znalezionego przez nas starego i zabytkowego roweru lub innego dowolnego przedmiotu którego znalezienie skrzętnie zgłosiliśmy. Jeśli nie znaleziono właściciela to przedmiot przepadł na skarb państwa a my domagamy się wypłaty znaleźnego. Oczywiście od nowego szczęśliwego właściciela roweru czyli Państwa. W razie odmowy zakładamy sprawę w sądzie.

Gdyby twierdzili, że rower był ie wartościowy" i ie zabytkowy" nie zgadamy się i żądamy wyceny biegłego. Jak nie maja owera" bo z lasu nie zabrali to to powiadamiamy prokuraturę o zaniedbaniu obowiazków, wiecej nie zostawią. W ramach dodatkowych atrakcji możemy nie zgadzać się z wyceną biegłego i wnioskować o powołanie innego lub kwestionować wartość przedmiotu.
I żądać ekspertyzy archeologicznej. Chłopaki będą mieć zajęcie ;-) Przedmiot trafi do badań i o to chodziło bo ...
W końcu oddalą naszą sprawę a my podstępnie pytamy pismem co zrobili z przedmiotem. Jak wywalili do śmieci kawał żelastwa to powiadomienie prokuratora o złamaniu ustawy o ochronie środowiska, potem już nic nie wywalą tylko oddadzą na złom. A my wtedy swoje, kwit ze złomu mają okazać i dać nam naszą dolę. W końcu nawet jako złom, znaleziony przez nas rower ma jakąś wartość, a my wtedy dalej swoje był jednak coś warty i nam się należy 10% znaleźnego jak psu zupa.

Gdyby sąd twierdził, że państwo nie jest jednak właścicielem przedmiotu a nasze roszczenie jest bezzasadne to powołujemy się na ustawę z 46 roku o przejęciu mienia poniemieckiego" i wykazujemy, że rower jest jednak własnością Państwa, tylko został ukryty lub zagubiony przez Niemca w lesie a myśmy właśnie go znaleźli i oddali. Poza tym każde mienie ruchome które znaleźliśmy jest jednak czyjąś własnością a skoro nie odnaleziono właściciela to należy do naszego pazernego Państwa, powołujemy się na KC i dalej swoje - dawać 10% do rączki i niema, że boli. Bo rower według kwitu ze złomu był jednak coś warty.

Jeśli tych powiadomień byłoby w skali kraju 5000 miesięcznie i wszyscy JWP WKZ i sądy miałyby ten problem to sami konserwatorzy, sędziowie i archeolodzy wnioskowaliby o zmianę durnej ustawy.
Taki swoisty strajk włoski.

Może ktoś komu zabrano piszczałkę zechce się w ten sposób zemścić" na władzy. A może ktoś zechce zrobić taką akcję w celu wykazania oczywistej bzdurności ustawy.
Czy w ten sposób coś się zmieni czy nie to i tak kasa za rower się przyda :-)

takie tam lanie wody ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie