Skocz do zawartości

Czołg


szczepciu

Rekomendowane odpowiedzi

Zacząłem je odrzucać i po chwili na wierzchu ukazała się taka bidula. Tymczasem mojemu szukaniu przyglądał się starszy pan, sąsiad właściciela stodółki. Gdy niosłem łuskę, zagadnął:
-Widzę, że Józek też chodził do czołgów (Józek to ojciec właściciela posesji).
-Do jakich czołgów???- podjąłem rozmowę.
-Do tych niemieckich, co stały tam rozbite. Były trzy wielkie stalowe kolosy, a takie właśnie łuski poniewierały się obok nich. Chodziliśmy się tam bawić z chłopakami - opowiadał sąsiad.
A we mnie jakby piorun walnął. Zacząłem zasypywać dziadka pytaniami o wygląd, o budowę, a on patrzył na mnie z coraz większym politowaniem.
- Co pan nie wiesz, jak czołg wygląda? - roześmiał się - Lufa, gąsienice, pancerz...
- Czołg to ja wiem, jak wygląda, ale myślałem, że mi pan je dokładnie opisze i powie coś więcej o nich.
- No przecież opowiadam. Lufa, gąsienice, pancerz... Aha! I jeszcze wielki czarny krzyż - dodał z poirytowaniem mój rozmówca.
- A co się z nimi stało? - ciągnąłem dalej temat - Pewnie je do huty zabrali po wojnie?
- E! Gdzie tam do huty! Stały tam tak ze trzy lata, a ludziska je do ostatniej śrubki rozebrali. To znaczy dwa, bo tego trzeciego to zabrał taki jeden z X.
- Jak to zabrał? - zapytałem ze zdumieniem, a zarazem z coraz większą ciekawością, bo rozmowa schodziła na bardzo ciekawe tory.
- Panie, sprzęgli trzy pary ogromnych koni i ciągli to! Pół dnia się z tym mordowali. I wie pan, co panu powiem... Ten czołg to tam jeszcze stoi. No przynajmniej, jak byłem ostatnio, to był.
- A kiedyś pan tam był? - zapytałem podekscytowany.
- No jakiś rok temu - odpowiedział.
Tutaj już nie wytrzymałem i zacząłem wołać kumpla, aby podszedł do nas.
- Co się dzieje? O co chodzi?
- Słuchaj, co pan opowiada. W X stoi jakiś czołg z okresu ostatniej wojny.
I tu zaczęło się wszystko od nowa. Nasz rozmówca musiał jeszcze raz wyłożyć kumplowi, co i jak - z czego byłem bardzo zadowolony, bo nieco już spokojniejszy, mogłem w układach scalonych mojego mózgu" zakodować tę rozmowę.
- Ty, ale czekaj, przecież w X ja mam kumpla, który ze mną pracuje - wystrzelił nagle kolega - Jak tam coś jest, to on na pewno będzie wiedział i nam pokaże.
- To co? Jedziemy tam? - zapytałem z prośbą w głosie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 289
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Szczepciu powinieneś napisać jeden długi wątek, na temat dowolny(każdy się świetnie czyta), na długie zimowe wieczory.
Usiądę przy piecyku, z trunkiem czegoś mocniejszego, za oknem mróz, i tak będę sobie go po mału czytał... :D

Bo powiem wam, że to lepsze od książki, a i jak szczepciu wspomniał-wszystko okrasza fotkami...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No no no kol. Szczepciu pomalutku naraza sie calemu otoczeniu uzytkownikow tego forum ktorzy z zapartym tchem czekaja na kontynuacje :)

To juz nie pierwsza tego typu historia pisana na raty i trzymajaca w emocjach jaka kol. Szczepciu napisal ale moze wreszcie sie zlituje i doczekamy sie kontynuacji .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że Kolega Szczepciu pisze kolejny tom przygód Pana Samochodzika np. Pan Samochodzik i tajemnica starej stodoły" i na Nas - czytelnikach i użytkownikach tego forum -sprawdza czy powieść będzie trzymać w napięciu:-). Ale w każdym razie, mnie też ciekawość zżera: od przedwczoraj zadaję sobie pytania:
1) Kim jest tajemniczy kolega kolegi??
2)Co znajduje się w miejscości X?
3) I co tak naprawdę wiedział starszy Pan?
4)I co znalazł Szczepciu..

No ale muszę uzbroić sie w cierpliwość:-(
Pozdr. michał
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cześć, Stasiu! Słuchaj, mamy sprawę do Ciebie – zagadnął kumpel – Podobno u was we wsi stoi jakiś czołg od wojny.
- No stoi. Nie wiem, czy to akurat czołg, ale stoi – odpowiedział spokojnie nasz rozmówca.
- I ty mi nic o tym nie mówiłeś?! – z wyraźną irytacją w głosie zaczął uskarżać się kolega.
- A pytałeś?! – odpowiedział kolega kolegi.
- A mógłby nam go pan pokazać? – włączyłem się do rozmowy, aby przerwać tę dziwną wymianę zdań.
- Pewnie, że tak! Chodźcie! Stoi tu niedaleko.
Musieliśmy przebyć piechotą jakieś trzysta metrów, aby się przekonać, czy to, o czym wszyscy mówią, jest prawdą.
- O! Tam stoi. Zejdźcie na dół, to go zobaczycie.
- Ja pierdziulę! – z moich ust wyrwały się nieparlamentarne słowa – Faktycznie jest! Mój piękny czołguś!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie