Skocz do zawartości

Tajemnica Westerplatte"


piotr916

Rekomendowane odpowiedzi

KZ - smute to co wkleiłeś ... Nie było mnie miesiąc w kraju, myślałem, że wrócę i coś się ruszy (ku dobremu). Niemiłe rozczarowanie. Po tym co tu czytam coraz mocniej przekonuję się w przekonaniu, że pan Chochlew to człowiek, który:
a) nie zna historii w skali makro, nie wiąże faktów itp
b) nie zna historii w skali mikro, a o Wojnie Obronnej ma pojęcie pół- mityczne pół-chore.
c) o W-tte i WP roku 1939 nie wie nic, tak samo jak nie orientuje się w polskich realiach końca lat 30 9obuczaje, mentalność, kultura0
d) nie umie pisać w rodzimym języku
e) jest pyszakłowatym przygłupem ?!

Szkoda, że z narodowej dumy pod ogólnopolskim szyldem zrobi polską odmianę Wolfensteina albo Medal of Honour. Ujęcia jak z Max Payne`a ...
Żal mi tylko ludzi, którzy 60 lat temu oddali wszystko co mieli, żeby taki dureń mógł teraz żyć i klepać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 379
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
KZ - smute to co wkleiłeś ... Nie było mnie miesiąc w kraju, myślałem, że wrócę i coś się ruszy (ku dobremu). Niemiłe rozczarowanie. Po tym co tu czytam coraz mocniej przekonuję się w przekonaniu, że pan Chochlew to człowiek, który:
a) nie zna historii w skali makro, nie wiąże faktów itp
b) nie zna historii w skali mikro, a o Wojnie Obronnej ma pojęcie pół- mityczne pół-chore.
c) o W-tte i WP roku 1939 nie wie nic, tak samo jak nie orientuje się w polskich realiach końca lat 30 9obuczaje, mentalność, kultura0
d) nie umie pisać w rodzimym języku
e) jest pyszałkowatym przygłupem ?!

Szkoda, że z narodowej dumy pod ogólnopolskim szyldem zrobi polską odmianę Wolfensteina albo Medal of Honour. Ujęcia jak z Max Payne`a ...
Żal mi tylko ludzi, którzy 60 lat temu oddali wszystko co mieli, żeby taki dureń mógł teraz żyć i klepać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele słów zostało już wypowiedzianych o filmie „Tajemnica Westerplatte”, a dokładniej o scenariuszu i jego autorze. Jak można łatwo zauważyć wypowiedzi w tym zakresie nie są przychylne autorowi, a wręcz o mocno negatywnym zabarwieniu. Oczywiście każdy z osobna może mieć swoje zdanie na ten temat. Jednakże my, Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża, postanowiliśmy wystąpić z jednym wspólnym stanowiskiem, które przygotował jeden z naszych członków - biorąc pod uwagę nasze wcześniejsze wspólne dyskusje.
Stanowisko, które przedstawiamy poniżej, nie oznacza bezwzględnego opowiedzenia się wszystkich członków Stowarzyszenia GRH LOW przeciwko filmowi. Naszym zdaniem Stowarzyszenie to nie partia i niema tutaj miejsca dla dyscypliny partyjnej. Na szczęście żyjemy w wolnym kraju i każdy ma możliwość wyboru według własnego sumienia. Nie ukrywamy, że wśród naszych członków są osoby negujące, wręcz napiętnujące, scenariusz, osoby, które widzą „światełko w tunelu” (po licznych korektach byłby akceptowalny), jak również członkowie, którzy dają scenariuszowi zielone światło. Kto, kiedy i czy w ogóle weźmie udział w realizacji tego filmu, oczywiście jeśli on powstanie, czy będzie współpracował z jego twórcami, pozostaje tylko i wyłącznie jego prywatną sprawą. Stowarzyszenie GRH LOW w tej postaci filmu nie popiera i jak na razie nie zamierza współpracować z jego twórcami – pod szyldem Stowarzyszenia.

Zapraszamy do zapoznania się z naszym stanowiskiem:

Według tego co podają twórcy tego filmu, ma to być film fabularny, ale zgodnie z definicją zawartą w Słowniku wyrazów obcych PWN", film fabularny to film oparty na fikcji, a nie na dokumentacji (przykłady filmów i seriali fabularnych – „Czterej pancerni i pies”, „Parszywa dwunastka”, „Czarne chmury” itp.). W związku z tym, z całą pewnością nie będzie to film fabularny, albowiem akcja filmu ma dziać się na Westerplatte w 1939 roku, a aktorzy mają wcielać się w autentyczne postacie, które w tym czasie tworzyły historię tego miejsca. Myślę, że każdy reżyser, nawet ten początkujący, potrafi odróżnić film historyczny od fabularnego, więc jestem pewien, że jest to celowy kamuflaż, aby pod tym płaszczykiem pofolgować sobie w kwestii scenariusza. Uważam, że tak napisany scenariusz, to również pokłosie twórczości i działalności niektórych historyków i fascynatów tego miejsca, którzy wysuwając zbyt daleko idące wnioski w wielu kwestiach dotyczących walk na Westerplatte w 1939 roku, tylko zachęcili reżysera, aby poszedł jeszcze dalej w kierunku fantazji i stworzył taki, a nie inny scenariusz. Sztandarowy tego przykład – domniemane rozstrzeliwanie rzekomych buntowników i dezerterów. Przesłanką do wyciągnięcia takiego wniosku jest niemożność ustalenia losów wszystkich obrońców oraz odnalezienie ciał polskich żołnierzy przez hitlerowców już po zakończeniu walk na półwyspie. Rozumując w taki sposób, w 1982 roku należałoby uznać, że za bunt i dezercję rozstrzelano 32 żołnierzy, bo przy tylu nazwiskach figurował dopisek „los nieznany”. Jednak już rok później, tych rzekomo rozstrzelanych było 26, a w 2002 roku już tylko 7. Nie wiadomo, czy uda się jeszcze ustalić losy tych kilku żołnierzy, ale wersja o ich rozstrzelaniu przez kolegów i to w sytuacji kompletnego odcięcia od kraju jest akurat wersją najmniej prawdopodobną, stworzoną na potrzeby łowców tanich sensacji. Jeśli jednak dokładnie przyjrzeć się tematowi rzekomych buntów, to jedynym znanym mi „buntownikiem” był kapitan Dąbrowski, który wbrew rozkazowi dowódcy, nakazał zerwać białą flagę z dachu koszar, którą ten ostatni rozkazał wywiesić na znak kapitulacji w dniu 2 września. Warto przy tym dodać, że Niemcy zauważyli wywieszoną białą flagę, a pomimo tego i tak musieli jeszcze walczyć przez pięć dni o Westerplatte. Na szczęście więc dla polskich obrońców, nie potraktowali tego zdarzenia jako wiarołomstwa i nie dokonali później odwetu na Polakach w znanym sobie stylu… Jak jednak również doskonale wiadomo, nikt na szczęście nie rozstrzelał kapitana Dąbrowskiego, ani dwóch innych, przychodzących mi jeszcze na myśl ewentualnych „buntowników”, strzelców Antoniego Ozorowskiego i Franciszka Konkiela, którzy nie chcąc iść do niewoli, nie wykonali rozkazu o kapitulacji i ukryli się, tyle tylko, że zostali „wyczesani” z terenu Westerplatte przez Niemców przeszukujących cały półwysep i dołączeni do kolumny jeńców.
Druga przesłanka tego zbyt daleko idącego wniosku o rozstrzeliwaniach własnych żołnierzy, to odnalezienie przez Niemców ciał kilku polskich żołnierzy, krótko po zakończeniu walk. Pamiętając, że nie prowadzono ewidencji strat (jedyną tego namiastką jest prowadzony na bieżąco w trakcie walk kalendarzyk majora Sucharskiego, w którym odnotował on nazwiska 11 poległych), udało się ustalić, że poległo w sumie 15 obrońców. Warto zastanowić się, co stało się z ich ciałami. Ciała starszego sierżanta Wojciecha Najsarka i strzelca Bronisława Ussa najprawdopodobniej zabrali Niemcy w trakcie walk. Ciało kaprala Andrzeja Kowalczyka zostało odnalezione dopiero podczas prac ziemnych prowadzonych na Westerplatte w lipcu 1963 roku. Strzelec Jan Czywil zmarł już po kapitulacji w niemieckim szpitalu, więc on również nie mógł zostać pochowany na Westerplatte. Ciało starszego legionisty Zygmunta Zięby pochowane zostało przez kolegów, ale w jego grób trafił pocisk artyleryjski, rozrywając i rozrzucając jego szczątki po okolicy. Pozostają więc jeszcze ciała 10 żołnierzy. Polegli żołnierze – strzelec Konstanty Jezierski, kanonier Władysław Jakubiak i legionista Mieczysław Krzak – pochowani zostali, w świetle relacji, w pobliżu miejsc, w których zginęli, tzn. odpowiednio obok wartowni nr 3, gdzieś w pobliżu koszar i placówki „Fort”. Pozostaje rozpatrzyć jeszcze los doczesnych szczątków 7 żołnierzy poległych w wartowni nr 5. W trakcie porządkowania pozostałości tej wartowni przez Niemców, stwierdzili tam oni obecność ciał 4 polskich żołnierzy, poległych w dniu 2 września. Brakuje więc jeszcze 3, których być może wyciągnęli koledzy z rumowiska wartowni nr 5, bezpośrednio po bombardowaniu i pochowali we wspólnej mogile? Możliwe, że razem z nimi pochowany został wspomniany wcześniej legionista Mieczysław Krzak? Bo tak naprawdę w określeniu momentu śmierci tego ostatniego, istnieją duże rozpiętości czasowe, od 2 do 5 września? W dniu 8 września, Niemcy odkryli podobno ciała 4 polskich żołnierzy. Jeśli tak było, to może chodzi właśnie o tych, wspomnianych wyżej żołnierzy? Po tylu latach ciężko już odpowiedzieć na te pytania, więc tak daleko idący wniosek o rozstrzeliwaniach własnych żołnierzy jest zupełnie bezpodstawny i w związku z tym, w moim przekonaniu, tego typu dyrdymały należy włożyć pomiędzy La Fontaine’a i Krasickiego.
Kolejna sprawa, równie denerwująca jak poprzednia, oparta na wybujałej wyobraźni, wspomnianych już wcześniej niektórych historyków, to rzekomy udział kaprala Jana Gębury w pilnowaniu białej flagi na koszarach w dniu 2 września i wreszcie jego śmierć w wyniku zepchnięcia z dachu koszar. Rzeczywiście, kapral Jan Gębura zginął na Westerplatte i to faktycznie w dniu 2 września, tyle tylko, że w zniszczonej wartowni nr 5. Zachowało się trochę rozkazów dziennych z Westerplatte, między innymi rozkaz nr 241 z dnia 31.08.1939 roku, gdzie wyszczególniono obsady poszczególnych wartowni na dzień 1 września. W składzie wartowni nr 5, pod pozycją 2 wymieniony jest kapral Jan Gębura i żołnierz ten w tej wartowni zginął. Nie wiem dlaczego niektórzy upatrzyli sobie akurat tego żołnierza jako strażnika białej flagi, a następnie „uśmiercili” go poprzez upadek z dachu koszar, ale niestety, skorzystali z tego pomysłu twórcy filmu i umieścili również taką scenę w swojej produkcji. Szkoda tylko, że przez takie nieprzemyślane działania, fałszuje się prawdziwy obraz walk. Kapral Gębura natomiast przewrócił się już pewnie wielokrotnie w grobie w efekcie tych „rewelacji” pod adresem swojej osoby.
Kolejna sprawa zawarta w scenariuszu, do której warto się odnieść, to moczenie się niektórych żołnierzy polskich ze strachu. Wydaje się, że to akurat mogło mieć miejsce w poszczególnych przypadkach. Wprawdzie badaniami na temat zachowań żołnierzy na polu walki i efektami strachu, towarzyszącymi działaniom bojowym zaczęto kompleksowo zajmować się dopiero w ramach konfliktów po II Wojnie Światowej, ale moczenie się żołnierzy można uznać za prawdopodobne. Kiedy w dniu 24 lutego 1991 roku ruszała amerykańska ofensywa lądowa „Pustynny Miecz” w ramach wojny o Kuwejt, co trzeci amerykański żołnierz nie potrafił utrzymać moczu, a co dziesiąty po prostu zesrał się w spodnie. Oczywiście dzisiejsze społeczeństwa są znacznie słabsze i potrzebują całej armii psychologów, psychiatrów, psychoanalityków i nianiek, aby normalnie funkcjonować, więc trudno porównywać zachowania dzisiejszych żołnierzy i tych sprzed kilkudziesięciu lat. Faktem jest jednak, że działaniom bojowym zawsze w jakimś stopniu towarzyszył strach. Powstaje jednak pytanie, co reżyser chce uzyskać umieszczając takie sceny w filmie? Czy chce zdyskredytować żołnierzy polskich? Nie dziwiłbym się, gdyby film reżyserował Niemiec, ale coś takiego w polskim wydaniu? Zastanawiające i zdumiewające.
Inne sytuacje wyszydzające żołnierzy polskich umieścił reżyser w wartowni nr 1. Doprawdy nie potrafię sobie wytłumaczyć, co oznaczać ma i niby skąd bójka pomiędzy chorążym Janem Gryczmanem i żołnierzami placówki „Prom”, a plutonowym Piotrem Buderem i pierwotną obsadą wartowni nr 1, i to w obliczu wroga? Wydaje się, że chwilę przed napisaniem tej sceny, autor scenariusza był na meczu Cracovii z Wisłą Kraków…
Nie wiem również, skąd w wartowni nr 1 znalazł się żołnierz (zgodnie ze scenariuszem), z zachowania którego wynika, że jest na potężnym haju. Prawdopodobnie został sprowadzony na plan z „Czasu Apokalipsy” i tak naprawdę jest amerykańskim żołnierzem walczącym w Wietnamie…
Sprawa kolejna, to zbyt często wykorzystywany przez twórcę scenariusza motyw zwykłego pijaństwa wśród żołnierzy polskich i to nawet w odniesieniu do kapitana Franciszka Dąbrowskiego. Prawdopodobnie niektórzy żołnierze (mam na myśli żołnierzy zawodowych) posiadali jakiś tam alkohol, ale nie sądzę, że były tego wielkie ilości. Pewnie od czasu do czasu wypili sobie „po jednym”, ale trzeba pamiętać, że byli to dobrze zmotywowani żołnierze, a nie jacyś tam „trofiejszczycy” Armii Czerwonej. Natomiast odlewanie się pijanego polskiego żołnierza na portret generała, może warto byłoby przykładowo zamienić na odlewanie się trzeźwego żołnierza na portret Hitlera.
Następny motyw ze scenariusza – zażywanie kąpieli morskich, to bardzo dobry motyw, ale w odniesieniu do znacznie wcześniejszej historii Westerplatte, kiedy było miejscem letniego wypoczynku. Umieszczanie takiego epizodu w trakcie walk jest, delikatnie ujmując, nieporozumieniem. Czytając scenariusz odnosi się wrażenie, że w trakcie walk trup niemiecki „ściele się gęsto”. Rozumiem, że jest to efekt wykorzystania przez twórców filmu starszych opracowań na temat Westerplatte, w których straty niemieckie oceniano na 300-400 poległych. Szkoda, że autorzy scenariusza nie sięgnęli do nowszych publikacji w tym zakresie, bo obecnie już znanych jest z imienia i nazwiska 51 poległych Niemców. Nawet jeśli ta lista nie jest jeszcze pełna, to niemieckie straty w zabitych z całą pewnością niewiele przekraczają tę liczbę.
Zbliżając się do końca tego zbyt może długiego wywodu, pozwolę sobie jeszcze tylko odnieść się do sposobu pokazania najważniejszych postaci na Westerplatte, majora Henryka Sucharskiego i kapitana Franciszka Dąbrowskiego oraz ich wzajemnych relacji. Majora Sucharskiego pokazano jako gościa, którego kompletnie nic nie interesuje i żyje sobie w swoim własnym świecie, daleko od spraw, które go otaczają. Kapitana Dąbrowskiego natomiast przedstawiono jak bojownika rodem z Al-Kaidy. Myślę, że autorzy scenariusza mocno przesadzili w stosunku do jednego jak i drugiego żołnierza. Również kwestie ich wzajemnych relacji i dowodzenia na Westerplatte nie zostały przedstawione w sposób obiektywny. Nigdy już pewnie nie dowiemy się jak to naprawdę wyglądało. Pozostało tylko kilka bezspornych faktów. Do 2 września dowodzi major i to on podejmuje decyzję o kapitulacji w tym dniu. Sprzeciwia się temu kapitan Dąbrowski i nakazuje zerwać białą flagę. W dniu 7 września, to również major Sucharski podejmuje decyzję o kapitulacji, która tym razem jest ostateczna. Co działo się pomiędzy 2, a 6 września i kto tak naprawdę dowodził w tym czasie, tego nie wiemy. Można to sobie oczywiście rozstrzygać w ramach akademickich dyskusji, na przykład na forum „Odkrywcy”. Bez względu jednak na to jak było, obaj oficerowie pozostają dla mnie bohaterami.
Nigdy nie byłem i nadal nie jestem fanem poezji, ale już na sam koniec wydaje mi się trafnym zacytować słowa Adama Asnyka, będące fragmentem utworu „Do młodych”:

„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!”

Wszystkich Tych, którzy mogliby poczuć się urażeni po przeczytaniu powyższego, z góry przepraszamy - nie było naszą intencją kogokolwiek dotknąć..

Prezes Stowarzyszenia
Grupa Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża
Krzysztof „Kłosek” Kłosowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to całkiem z sensem wypowiedź. Możnaby zapodać do innego wątku o Westerplatte na tym forum. Czyli jedynym dowodem" na rozstrzelanie za bunt jest brak ciał? nie ma relacji, kwitów, świadków?

A jeśli chodzi o filmy tzw wojenne to ile powstało filmów o Wietnamie, gdzie głównym zajęciem Amerykanów jest jaranie, gwałty na Wietnamkach i mordowanie cywilów?

Albo taki ORP Orzeł, ciekawa historia krzepiący film, ale jak wiadomo kapitan miał pewne kłopoty, że tak powiem natury prawnej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klosek->

Wypowiem sie w swoim i tylko w swoim imieniu.

Mysle, ze naleza Ci sie podziekowania za jasne i obszerne przedstawienie stanowiska.

Z wiekszoscia tez zawartych w Twoim komentarzu sie zgadzam, mysle podobnie jesli chodzi o robienie sensacji z ilosci zabitych a'propos ewentualnych dezerterow. Podobnie mysle w zwiazku ze smiercia Gebury. Co do innych podnoszonych przez Ciebie faktow - albo nie mam wystarczajacej orientacji, albo pisal nie bede. Przyjdzie wachmistrz, albo raczej jego ksiazka - wiele sie wyjasni. Sam tez mam w zanadrzu pare ciekawych dokumentow - dotychczas niepublikowanych.

Dobrze, ze wspominasz scene bojki w Wartowni nr 1. To wazna scena w scenariuszu. Pokazuje tzw. polskie piekielko (cholernie nie lubie tego, obrazliwego dla Polakow wyrazenia), gdy Gryczman z Buderem, a nastepnie ich zolnierze, mocno pijani rozpoczynaja bojke o dowodzenie placowka, okladajac sie i tarzajac na ziemi bez opamietania. Chochlew podkresla bezsensownosc bojki, glupote jej uczestnikow. Taka polska wojenka po pijaku. Obok widzimy scene z Niemcami, ktorzy karnie i w nalezytym porzadku rozkladaja swoje armaty. Co tutaj mamy? Polnische Wirtschaft i deutsche Ordnung. Taka wlasnie jest ukryta intencja scenarzysty.

Podobnych, rozsianych po calym scenariuszu niuansow jest w tym filmie mnostwo. Wszystkie sluza jednemu celowi: splugawic dotychczasowe pojecie patriotyzmu, przejawiajace sie m.in. w tym, ze gdy trzeba bylo, zolnierze oddawali krew i zycie za Ojczyzne. Autor scenariusza idzie tu o krok dalej niz w wielu pacyfistycznych produkcjach Hollywood, w ktorych wojna przedstawiana jest irracjonalnie, a postawy patriotyczne traktowane sa anachroniczne (niestety, rowniez u Wajdy w Katyniu" mamy sceny, ktore moga sie tak kojarzyc).

W Tajemnicy Westerplatte" chodzi o zdeprecjonowanie patriotyzmu jako takiego, poprzez pokazanie, ze ma chore korzenie: oparte m.in. na symbolu Westerplatte, ktory okazuje sie byc nieprawdziwy. Chochlew twierdzi, ze to on pokazuje prawde: ze tak sie wtedy pilo, tak sie nago biegalo, sikalo na portrety generalow, rozstrzeliwalo dezerterow, ktorych bylo wiecej niz tych, co sie chcieli bronic. Itd. ipt.

Ale w gruncie rzeczy chodzi o cos znacznie wiecej niz o te mrowie scen opartych na falszu, czy dziesiatki niescislosci historycznych w scenariuszu.

Jak slusznie pisal Wojciech Wencel w felietonie na swoim blogu internetowym, drukowanym nastepnie w Gosciu Niedzielnym", Chochlew udawadnia, ze chocby zrobil 50-ta wersje scenariusza, nie jest godzien, zeby zabierac sie do tego tematu.

To ma byc film fabularny oparty na faktach. Ale obraz filmowy oparty na fabule (czyli nie film dokumentalny) nie tylko pokazuje fakty - chocby byly one zgodne z prawda historyczna. Z zalozenia przedstawia pewna wizje rzeczywistosci, kreuje rzeczywistosc. W tym przypadku opierajac sie na nieprawdziwych wydarzeniach, scenariusz manipuluje pamiecia zbiorowa, probujac ja przeobrazic w okreslonym kierunku.

Mnie troche dziwi postawa, ktora zobrazuje nastepujacym obrazkiem: (Klosek - to uwagi ogolne, nie do Ciebie).

Wyobrazmy sobie, ze oto jakis mlody gniewny artysta wymyslil sobie i przedstawil do sfinasowania przez panstwowa instytucje taki oto performance:
projekt ogromnej, kilkumetrowej rzezby ze Stalinem i piecioma zolnierzami Armii Czerwonej. Rzezbe chce postawic na krakowskim Rynku jako hold dla wielkiego przywodcy i krasnoarmiejcow, ktorzy oszczedzili zabytki Krakowa i nie zniszczyli miasta wypierajac Niemcow. Artysta twardo broni wolnosci artystycznej, swobody wypowiedzi, szermuje haslem o cenzurze prewencyjnej. Do sporej grupy odbiorcow ta argumentacja przemawia, wsparta zreszta odpowiednia medialna obrobka. Dla niektorych projekt jest kontrowersyjny, ale przeciez wystarczy zmienic troche oblicze Generalissimusa na mniej surowe, moze ten pieprzyk na policzku byl tak naprawde w innym miejscu... Moze jeden z dzielnych zolnierzy powinien miec inny karabin, a ten drugi ma na reku zegarek, ktory produkowano dopiero po 1960 r...

Moze ten scenariusz Chochlewa nie jest taki zly?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Jak dowiedział się dziennik "Polska, zlecone przez PISF ekspertyzy są już gotowe. Ich autorzy, historycy specjalizujący się w dziejach kampanii wrześniowej, zasugerowali Chochlewowi dokonanie kilku zmian i ostatecznie zaaprobowali scenariusz, z którego zniknęły najbardziej oprotestowane sceny."

Jeszcze film nie powstał, a już dyskutujemy jaki on będzie zły, proponuje się wstrzymać. Jacyś historycy się temu przyjrzeli więc poczekajmy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pragne zwrócić uwage na zdanie zlecone przez PISF ekspertyzy są już gotowe". Powiem cos wam o takich ekspertyzach ,że ich treść jest taka jaka sobie zażyczy zlecający i tyczy to sie kazdej dziedziny.

Kolezanka jest teleankieterką i jak opinie o jakimś produkcie kosmetycznym sa niekorzystne to wyniki wyrzuca sie do kosza i robi sie badanie do zamierzonego skutku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać że kruszenie kopii miało sens bo dziś członkowie WST Westerplatte, w tym i córka kapitana
Dąbrowskiego nawiązała współprace z producentami filmu , zrobiła to względu na pamięć o swoim ojcu.
Także i dwóch czołowych autorów tekstów na temat składnicy idzie ręka w rękę z
Chochlewem. Czyli jednak można było zrobić coś razem.
Gratuluje dogadania się ponad okopami.
Pozdrawiam
Poldek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poldek jak zwykle cos napisal, ale tylko on sam wie co.

Stowarzyszenie Rek.Historycznej WST na Westerplatte w zaden sposob nie wspolpracuje z Chochlewem, ani z nikim z ekipy filmowej. Nasza ocena scenariusza Chochlewa jest jednoznaczna i nie raz byla prezentowana.
Jesli ktos z czlonkow naszego Stowarzyszenia chce pomagac Chochlewowi znaczy to tylko jedno: stowarzyszyl sie z towarzyszem Chochlewem, a tym samym moze sie juz pozegnac z naszym Stowarzyszeniem.

A tak poza tym poldek - jak tam z tym twoim teciakiem? Wciaz o nim myslisz?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu ktoś nie wytrzyma nerwowo, nie opanuje się i dojdzie do incydentów z rękoczynami włącznie w trakcie prób zdjęć lub jakimś pokazie premierowym.

Ten pomysł jest szczególnie szkodliwy i niebezpieczny - dopiero się w Rosji i na świecie zabawią naszym kosztem. Zamiast zlikwidować to wszystko w zarodku, to ta bzdura niebezpiecznie się przeciąga.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

acer: W końcu ktoś nie wytrzyma nerwowo, nie opanuje się"

Jesli to bedzie jeden czlowiek, pojedynczy przypadek - to bedzie to na reke Chochlewowi i mediom, ktore beda wiedziec jak to opisac. On by sie cieszyl, jakby cos takiego sie wydarzylo.

Inaczej bedzie jak ogol publicznosci przyjmie haslo: ylko swinie siedza w kinie". Ale moze do tego nie dojdzie. Tj. do krecenia tego filmu. Bo to wciaz niepewne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
no i sie ruszyło w temacie.
a tak nawiasem mówic. czytałęm ten sceariusz i....... za Boga nie rozumiem o co była cała ta awantura.
Na wojnie nie ma miejsca dla bohaterów. najczescie zostaje sie nim przypadkiem.
Amerykanie od dawna pokazywali jak to było u nich ...
choćby scena ze Złoto dla zuchwałych jak d-ca zawinął Jacht i do wysyła do stanów. albo z kompani braci jak rabują domy...
mam nadzieję ze film dojdzie do skutku. i bedzie równie dobry batalistycznie jak jego poprzednik.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okejos, z całym szacunkiem, ale w sprawie atalistyki" odniosłeś się do filmu z przed wielu, wielu, wielu lat. Powiedz czy w ostatnich - powiedzmy 20 - latach powstał jakiś polski film w którym nie musimy się wstydzić drugowojennej batalistyki????
Niestety nie, więc skąd te złudzenia???
Pozdrawiam życzliwie :-)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No porównanie na poziomie".
Okojes nie masz co czekać na Tajemnicę... Informuję, że powstało równie dobre dzieło w polskiej kinematografii : łoto dezerterów".
A bohaterów( nie z przypadku!!!) z Westerplatte zostawmy dla jakiegoś normalnego i dobrego reżysera....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie