Skocz do zawartości

60. rocznica wytyczenia wschodniej granicy


Rekomendowane odpowiedzi

60. rocznica wytyczenia wschodniej granicy Polski

26.4.Warszawa (PAP) - Po zakończeniu II wojny światowej Europa stanęła przed zadaniem ponownego podziału niektórych swoich
terenów. Należało do nich także terytorium zajmowane przed 1939 rokiem przez Rzeczpospolitą Polską. 27 kwietnia mija 60 lat od
wytyczenia wschodniej granicy Polski.


ALE NAPISALI. W MOJEJ RODZINIE DLA PARU OSÓB JEST TO ROCZNICA WYWALENIA Z DOMU. ALE TAK POZA TYM TO EUROPA MIAŁA POTRZEBĘ WYTYCZENIA GRANIC TAK OD 1938r. ALBO 1939 A I JESZCZE W 40r. Szczególnie 2 państwa stanęły przed takim zadaniem, się umówiły i wytyczyły nowa granicę, ale zapomnieli o Polsce.


27 lipca 1944 roku Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), organ komunistycznych władz współdziałający z Moskwą, zawarł z rządem ZSRR układ o polsko-radzieckiej granicy państwowej, w którym postanowiono przyjąć za podstawę granicy koncepcję
narzuconą przez Stalina (tzw. linia Curzona) z pewnymi nieznacznymi korektami na korzyść Polski. Granica przecinała
Mierzeję Wiślaną i Zalew Wiślany, biegła przez Puszczę Romnicką do okolic Wiżajn, na wschód od Suwałk, na północ od Czarnej Hańczy,
przez dolinę Narwi i Puszczę Białowieską, wzdłuż Bugu i Sanu.

To porozumienie między PKWN a rządem ZSRR przesądziło o przebiegu polskiej granicy wschodniej. Pomimo późniejszych oficjalnych rozmów między legalnym polskim rządem w Londynie a rządem radzieckim prowadzonych w Moskwie, a także konferencji w Jałcie i
w Poczdamie, granica ta nie uległa istotnym zmianom. Rząd polski w Londynie oraz społeczeństwo w kraju zupełnie jej nie akceptowały,
poddając w wątpliwość jej moc prawną i podkreślając, że porozumienie zostało osiągnięte pod moskiewskim dyktatem. Uważano
je za objaw zniewolenia narodu.

Jednak sukcesy militarne wojsk radzieckich, poparcie udzielone Stalinowi w kwestii granicy z Polską przez Churchilla i
Roosevelta, przyczyniło się do zlekceważenia polskich protestów tym bardziej, że tereny wyzwolone przez armię radziecką poddane
zostały pod administrację PKWN. W tej sytuacji premier rządu emigracyjnego Stanisław Mikołajczyk, musiał szukać porozumienia ze
Stalinem. Przyjmując linię Curzona na odcinku północnym i środkowym, najdłużej próbował negocjować odcinek południowy,
zabiegając, aby Lwów pozostał po stronie polskiej.

W kraju na przebieg granicy usiłowano wpłynąć przez wybuch Powstania Warszawskiego oraz rozpoczęcie akcji “Burza”, które
miały stanowić dodatkową kartę przetargową dla polskiego rządu emigracyjnego. Niestety klęska tych usiłowań oraz zaaprobowanie
linii Curzona przez rząd brytyjski, przesądzały sprawę. W rezultacie doszło do oficjalnej, międzynarodowej akceptacji linii
Curzona, która została potwierdzona na konferencji trzech wielkich mocarstw w Jałcie, która odbyła się w dniach od 4 do 11 lutego
1945 roku, bez polskiego udziału. W myśl zaakceptowanej granicy Lwów znalazł się w granicach ZSRR.

Decyzje te nie zostały zmienione na konferencji w Poczdamie (17 lipca - 2 sierpnia 1945). Ściśle sprecyzowane zostały na
konferencji w Moskwie, gdzie 16 sierpnia 1945 roku została podpisana polsko-radziecka umowa graniczna, która określała
przebieg wspólnej granicy. Umowa ta została najpierw ratyfikowana przez ZSRR, a dopiero później 31 grudnia 1945 roku przez Krajową
Radę Narodową (komunistyczny organ pełniący funkcję parlamentu).
Zgodnie z ówczesnym zwyczajem przyjęto ją jednogłośnie, bez debaty.

Mając świadomość, że w owym czasie taka linia graniczna nie zostanie zaakceptowana przez naród, nigdy nie poddano jej pod
publiczny osąd. Nawet w okresie stalinowskim, kiedy swobodnie fałszowano wyniki wyborów czy referendum. W tzw. ludowym
referendum w 1947 roku poddano pod głosowanie jedynie granicę zachodnią na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Po ratyfikacji linii granicznej powołano mieszaną Polsko-Radziecką Komisję Delimitacyjną, która w okresie od marca 1946 do
kwietnia 1947 roku wyznaczyła w terenie przebieg granicy. Jej ostateczne wytyczanie zakończyło się 27 kwietnia 1947 roku. (PAP)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Za wschód Polska otrzymała cały Górny i Dolny Śląsk, Pomorze Wschodnie, Gdańskie oraz Zachodnie.
Autochtonów władza ludowa" przepędziła za Odrę a na ich miejsce sprowadziła repatriantów za Bugu. Dostali gospodarstwa, mieszkania i miejsca pracy w przejętych zakładach pracy.
I czego tu żałować, zacofania i biedy kresowej, użerania się z Ukraińcami, Białorusinami i Litwinami.
Ile kłopotu sprawili Banderowcy w rejonie południowo - wschodniej Polski, władza ludowa" uporała się z nimi dopiero w 1948r.
Pozostaje sie tylko cieszyć że udało się uciec z pod sowieckiej ahajki" i przyjechać do Polski.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty Wojtas widzę piłsudczyk :)?

Powiem tak, to że Piastowie Śląscy utracili taki Śląsk na 700 lat no to jednak szkoda. Więc idea powrotu do granic Polski Piastów myślę była dość ciekawa - mamy szerokopasmowy dostęp do morza i piękne tereny odpicowane przez Niemców pod względem infrastruktury na przykład ;) . Owszem, szkoda mi ale tylko Lwowa. Wilno uważam, powinno być bezapelacyjnie stolicą Litwy. Magnacki marsz na wschód polskich panów typu dymitriady itp spowodował przecież wiele złego. Kolejni na tronie Rosji nas nienawidzą, mieliśmy rozbiory, Katyń i po co tak na Wschód pchaliśmy się? Nasze granice są ok i już nawet ten Lwów przeboleję, ale najbardziej boli mnie, że sąsiadujemy z Obwodem Kaliningradzkim - ten twór bym najechał wspólnie z Litwinami i im oddał im w imię pokoju miedzy narodami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 1945 r. pewien wysoki urzędnik, który z ramienia rządu lustrował ruiny Głogowa, powiedział do osadników z Jarocina: „Co wy tu chcecie robić? Miasto od nowa stawiać? Przecież na ten cmentarz dostać się z drugiej strony Odry nie ma sposobu.”
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda Lwowa - miasta, którego polskość do dzisiaj dla przybysza z kraju bije w oczy. Szkoda grodzienszczyzny, na ktorej większość mieszkańców to Polacy. Szkoda Wilna ale cóż takie były wyroki historii i dzięki nim Polska dostala solidnego kopa" w kierunku zachodu odrywając się od kresów i od tradycji jagiellońskiej, która zbyt dużo nam nie przyniosła.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Słynny Żwaniec i ruiny zamku nad wysokim brzegiem Żwańczyka, zaraz obok wpada do Dniestru. A tu jak widać w miejscu fortecy z XV wieku stoi też sowiecki schronik z II wś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlaczemusz się historii nie odwróci?
To że w Europie nie ma wojen jest spokój i stałe granice (poza bałkanami) to sytuacja wyjątkowa w historii.
Nic nie jest stałe i może być że ukraina sięgnie wisły i co wtedy?

Jeden mój starszy wujo z Lwowa zawsze sobie szydził z Warszawy że nawet dworca kolejowego nigdy nie miała.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Niemcom też oddacie tereny? Trzeba myśleć obiektywnie: oni chca zwrotów (zwłaszcza terenów pruskich), a kontrybucje wojenne za zniszczenia 1939-1945? O tym cisza! Uważam, iż obiektywnie patrząc temat co najmniej trudny...choć...żal za zieloną Ukrainą :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Podziękujmy takim panom: KURZON (*******, czyt. \\\\" jak \\S\\"), LLOYD GEORGE, ROOSEVELT (niektórzy czytają jako \\ osewelt\\" - naszym przyjaciołom. Bez nich Stalin nie posunąłby się, aż tak daleko.
Przynajmniej ten ostatni ma u nas dużo ulic swego imienia.


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora woytas 22:24 27-06-2007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie