Skocz do zawartości

Czemu burzono cerkwie w II RP ... ?


bolas

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Własnie miałem okazje obejrzeć b. ciekawą wystawę w Łodzi w ramach festiwalu 4 kultur (www.4kultury.pl) o prawosławiu w Polsce. Jej cześcią był zbiór zdjec i fotografii cerwkii istniejacych w II RP i nie zachowanych do dziś. Wielka ich cześć została zburzona w okresie 1925-39. Czemu ?

Wiekszosc z tego co widzialem to tereny polesia i podola ... Białystok, Suwałki i okolice albo na południe ... wystawa jest do 1 października wiec moge konkretniejsze informacje zdobyc. Na oko na pocztowkach i fotkach pokazano okolo 20-30 nieistniejacych juz cerwki prawosławnych (głównie obrzadku spod znaku patriarchatu moskiewskiego).

Wystawa o dziwo dotyczy tylko terenów obecnej Polski - wiec Suwałki, Białystok jest ale juz o Grodnie czy Wilnie nic sie nie dowiesz. Temat bardzo mnie zaciekawił, bo wyglada to na jakies działanie odgórne a nie wypadki jak pożar czy działania wojenne. Mocno mnie zdziwiło że np. w Czestochowie była cerkiew (nie wiem czy jest jeszcze)...
Napisano
Witaj.

Moim zdaniem sprawa była widomym znakiem zrzucenia jażma caratu. Trzeba pamietać, że oficjalną głową kościoła prawosławnego w Rosji był car, czyli zaborca. Religia prawosławna była narzędziem rusyfikacji zwłaszcza wobec greko-katolikow. W mistach Polski centralnej cerkwie powstawały przy garniznach wojsk rosyjskich i były takim widomym znakiem, kto tu rządzi". Np. największa cerkiew stała do oku 1923 na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Swoją wielkoscią przewyższała wszystkie okoliczne budynki z kościołami włącznie.

Jak widać po roku 1945 nic się nie zmieniło i zamiast cerkwi w Warszawie pojawił się Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Tyle, że tym razem nie stanął na pustym placu tylko w centrum miasta, które trzeba było kompletnie wyburzyć (większość domów nadawała się do remontu).

Niestety tym razem Polaków nie stać było na gest odcięcia się od niechlubnej przeszłości. No cóż, wtedy najeźdźca był całkowicie zewnętrzny a po 1944 zbyt wielu rodaków zaangażowało się we władzę.

stifz
Napisano
A powinno się ten Pałac im. Stalina (tego sowieckiego molocha) wyburzyć. Najbardziej śmieszy mnie to, że stolica III Rzeczypospolitej pokazuje się na arenie międzynarodowej organizując wszelkie imprezy właśnie w tym budynku. Ukazuje tym samym może nieświadomie, kto tu rządził przez 45 lat i jaki ut" na nami wciąż wisi. Sądzę, że sprawa byłaby prosta w II Rzeczypospolitej ;-). Ludzie sami by go wtedy ozebrali"...
Napisano
bolas
Popatrz na przykład Łodzi. Obecny kościół garnizonowy na ul. św. Jerzego w swych początkach też był cerkwią (przerobioną bodajże z ujeżdżalni). W czasach II RP został kościołem garnizonowym, ale już rzymsko-katolickim. Częśc tych cerkwi, o których piszesz, spotkał podobny los. Część(połozonych bardziej na południu) przejęli byc może greko-katolicy.
Napisano
Nie tylko w Łodzi, ale i w Kielcach. Tamtejszy Kościół garnizonowy, dawna cerkiew, wzniesiona w latach 1902-1904, wzorowana na soborze Izaakowskim w Petersburgu. W okresie międzywojennym świątynię odremontowano i przystosowano do liturgii rzymskokatolickiej, przeznaczając ją na kościół garnizonowy pw. Matki Boskiej Królowej Polski. Wyposażenie wnętrza pochodzi głównie z 1926 r.
Stoi do tej pory.
Napisano

Zagłada spotkała także cerkiew w Końskich - Cerkiew Ikony Matki Bożej Znamienie wyświęcono 17 października 1903 roku. Była zbudowana z czerwonej cegły i mieściła około 1000 osób. W maju 1915 roku, po wkroczeniu do Końskich Austriaków cerkiew stała opuszczona. W 1936 roku władze powiatowe sprzedały cerkiew osobom prywatnym, które dokonały jej rozbiórki...

Napisano
Dokładnie to co pisali koledzy - chęć pozbycia się symboli ucisku. W moim mieście - Lubartowie - cierkiew została wybudowana dokładnie wizawi (nie wiem czy tak się to pisze :D) XVIII- wiecznego klasztoru Ojców Kapucynów. Ojcowie ci w czasie powstania czynnie pomagali powstańcom, za co zostali z Lubartowa po powstaniu przepędzeni (wrócili dopiero w 1938 roku). To, że cerkiew słuzyła tylko i wyłącznie carskim urzędnikom oraz jej lokalizacja naprzeciw klasztoru, z którego przepędzono katolickich zakonników za pomoc powstańcom sprawiły, że była pierwszym symbolem ucisku do usunięcia. Rozebrano ją jeszcze w trakcie trwania wojny światowej.
Napisano
Bolas poruszyłeś ogromny temat, którego nie można wyjaśnić jednym mailem. Proponuje sięgnąć do literatury. Zacznij od książki Mirosławy Papierzyńskiej Turek. Między tradycją a rzeczywistością państwo wobec prawosławia 1918-39". Ja Ci mogę zasygnalizować tylko pewne wydarzenia.
1. Obecność kościoła prawosławnego na ziemiach polskich jest równie stara jak katolickiego.
2. Rok 1596 zawarcie na ziemiach polskich Unii pomiędzy kościołem katolickim i prawosławnym. W pewnym okresie kościół prawosławny (ta jego część, która nie chciała Unii) schodzi praktycznie do podziemia. Hierarchowie są wyświęcani potajemnie przez duchowieństwo z Konstantynopola. W tamtym okresie kościół prawosławny w Rzeczpospolitej jeszcze kanonicznie podlegał pod Konstantynopol.
3. Rok 1686 fatalny bląd polski. Polska wychodząc z założenia, że w Rzeczypospolitej nie ma i nie będzie prawosłwnych godzi sie na faktyczną likwidację metropolii kijowskiej. Od tej pory los prawosławnych na terenach Rzeczypospolitej znajduje się już w rękach patriarchatu moskiewskiego i daje doskonały pretekst Rosji do ingerencji w sprawy Rzeczpospolitej pod pretekstem obrony praw prawosławnych.
4. Do końca istnienia Rzeczypospolitej istnieje na jej terenie kościół unicki (ten był w przewadze) i prawosławny
5. Rok 1835 likwidacja Unii na terenie zaboru rosyjskiego (bez Królestwa Polskiego). Stały wzrost liczby cerkwi na terenie Królestwa Polskiego, związany z rusyfikacja, napływem urzedników. ludności i wojska rosyjskiego. Już w tym wątku wspomiano o tym.
6. 1875 liwkidacja Unii na terenie Królestwa Polskiego (była ona jeszcze szczególnie silna w 2 regionach Podlasie - dramatyczne walki w obronie kościoła unickiego i Chełmszczyzna - też to zapamietaj). Od tej pory kościół unicki istniał jedynie w zaborze austriackim.
7. Po roku 1918 sytuacja kościoła prawosławnego w RP staje się bardzo ciężka co wynika z kilku czynników a. spóścizna zaboru, b. rewolucja w Rosji c. sprawy majatkowe (w Rosji istniała w zasadzie symbioza między majątkiem państwowym a cerkiewnym i w zasadzie w wiekszości przypadków majątek cerwiewny w RP stał się majątkiem państwa polskiego), do tego dochodząć żądania rewindykacyjne ze strony kościoła katolickiego i unickiego) d. hierarchia cała hierachia jest pochodzenia rosyjskiego, niechętnie nastawiona do państwa polskiego, następują brutalne deportacje kilku hierarchów, e. podległość kościoła prawosławnego pod Moskwę.

8. Hierarchia nie dość, że nie ma poparcia władz to również zaczynają się jej przeciwstawiać wierni dążąc do białorutenizacji i ukrainizacji cerkwi. Władze państwowe w pewnym okresie popierały ten proces ale potem z tego wycofały sie, szczególnie przeciwstawiały się ukrainizacji cerkwi. (Hierarchia rosyjska stała się bardzo lojalna wobec RP,szczególnie widząc co się wyprawia z duchownymi w ZSRS, a o co chodziło Ukraińcom wiadomo). W pewnym okresie zaczęto też próbowac polonizowac cerkiew (kazania, nabożeństwa, kalendarz). Zaczeto oczywiscie od cerkwi garnizonowych.

9. Rok 1925 kościół w Polsce na skitek silnych starań władz otrzymuje autokafelię z rąk Konstantynopola i od tej pory formalnie jest niezależny od patriarchatu moskiewskiego. Jednakże autokafelia z punktu kanonicznego jest nieważna bo jej może udzielić jedynie kościół matka czyli Moskwa. Dopiero w roku 1948 na prośbę Marszałka Stalina Rosyjska Cerkiew Prawosławna udziela autokafelii kościołowi w Polsce.

10. Regulacje prawne. W 1922 r. zostały wydane Tymczasowe przepisy o stosunku rządu do kościoła prawosławnego. Dopiero w 1938 r. został wydany dekret prezydenta RP regulujacy statut kościoła prawosławnego.

11. Nieuregulowany status prawny, majątkowy i zaszłości zaborcze, wyjazd wiernych, ułatwiały akcje liwidacji cerwki. Były one bądź zwracane kościołowi katolickiemu lub Unickiemu (znacznie rzadziej z uwagi na wrogi stosunek tego kościoła do RP), zamykane z baraku wiernych, przebudowywane lub likwidowane. Oczywiście im dalej na wschód od ziem b. Królestwa Polskiego to tych rewidykacji było znacznie mniej z uwagi na dużą liczbę wiernych kościoła prawosłanego. Proces likwidacji przebiegał mniej lub bardziej gwałtownie. Burzenie cerkwi nie było początkowo masowe. Do wiekszych akcji można zaliczyć zburzenie 23 cerkwi na lubelszczyźnie w 1929 r. Niestety w 1938 r. zorganizowano wielką akcję na Chełmszczyźnie. Akcją kierował Komitet Koordynacyjny przy II DOK. Jak już wspomiałem Unia przetrwała na Chełmszczyźnie do 1875 r. Dodatkowo tóż przed I Wojną Światową oderwano Chelmszczynę od Królestwa Polskiego i zaprowadzono tam bardzo silną akcję rusyfikacyjną. W 1938 r. w ramach umacniania polszczyzny przeprowadzono brutalna akcje niszczenia cerkwi i kaplic. Zniszczono ok. 120 obiektów (część była nieczynna)w tym ok. 20 wzniesionych już po 1918 r. na podstawie zezwolenia władz polskich. Akcja ta wywołała oburzenie społeczeństwa ukraińskiego (pamiętają to do dzis). Mimo oficjalnych zapewnień, że chodzi o niszczenie pozostałości zaboru, faktycznie chodziło o akcje wobec rosnących w siłę Ukraińców. Akcja trwała w okresie od połowy maja połowy lipca. Akcje zabezpieczało wojsko. Akcję wsperali zarówno Mrszałek Śmigły jak i gen Smorawinski (szef Komiteteu Koordynacyjnego). W kilku przypadkach doszło do starć z ludnością. Protestowały też legalne partie ukrainskie jak równięż kosciół unicki. Metropolita Szeptycki wystosował specjalny list pasterski (akcja ta jest jedną z kluczowych przyczyn rozerwania kordonu sokalskiego).Część światlejszych polskich publicystów m. in. Cat Mackiewicz tez pisali, że to się dla nas źle skończy. I to na tyle.
Napisano
http://www.refa.franciszkanie.pl/czytelnia/nasz_swiat/strategia_wojciechowski.html

Cerkwie burzono także w ramach akcji pacyfikacyjnych" i polonizacji" Kresów. Działał tu stereotyp: Polak = katolik, nie-katolik = nie-Polak.
Napisano
Alexxg to już propaganda. Akcja masowego burzenia cerkwi to tylko Chełmszczyna. oczywiście gdzie indziej to też sie zdarzało ale nie miało charakteru masowej zorganizowanej akcji. Jeśli było inaczej podaj konkretne zburzone obiekty.
Napisano
Dwa linki wygrzebane z sieci ... pierwszy b. ciekawy, drugi jak strzeszczenie:

1)Eugeniusz Mironowicz , Polityczne uwarunkowania funkcjonowania Kościoła prawosławnego w Polsce w latach 1920-1939"
http://kamunikat.net.iig.pl/www/czasopisy/bzh/24/06.htm

2) Mirosława Papierzyńska-Turek, Polityka państwa wobec Kościoła Prawosławnego w okresie II Rzeczypospolitej"
http://www.orthodox.pl/logos/polityka%20pansta.htm
Napisano
Jednym z ważnych elementów które wpływały na burzenie cerkwi był też fakt dość znacznej repatryiacji Rosjan (wyznania prawosławnego) z terenu zaborów.

Z oczywistych względów w miastach byłego zaboru zabrakło wojska rosyjskiego, wyjechała znaczna część urzędników itp. W związku z tym odsetek prawosławnych (patriarchatu moskiewskiego) zmniejszył się w stosunku do stanu z roku 1914.

Trzeba zauważyć, że znaczna część cerkwi w miastach (najlepiej znam pod tym względem Białystok) została wzniesiona pod koniec XIX wieku, przy stosunkowo niewielkim udziale wiernych (z pieniędzy państwowych), często jako budynki monumentalne, dominujące w krajobrazie miast. Przy równoczesnym zakazie budowania kościołów katolickich (praktycznie do 1905 roku) rodziło to spory ferment w lokalnych społecznościach.

Koniec finansowania obiektów ze skarbu państwa, zmniejszenie się ilości wiernych, traktowanie w niektórych kręgach cerkwi jako symbolu zaborcy prowadziło do wyburzeń lub przekształceń w kościoły katolickie. O ile dobrze pamiętam w Białymstoku zburzono nieukończoną cerkiew na ulicy Mikołajewskiej (Sienkiewicza) oraz przekształcono cerkwie garnizonowe w kościoły garnizonowe.

Część cerkwi starszych niż XIX w była traktowana jako majątek kościoła grecko-katolickiego, a w przypadku braku na niektórych terenach greko-katolików była przekazywana Kościołowi katolickiemu jako kontynuatorowi prawnemu (? nie wiem jak to dokładnie opisać) przykładem jest cerkiew pobazyliańska w Supraślu przejęta przez Salezjanów.

Pozdrawiam
Krzysiek
Napisano
Witam
Chciałem dodać mniej więcej to samo, co napisał krzysiek, ale mnie ubiegł. Niestety, pokutuje w Polsce mit, rozpowszechniony chyba przez komunistów, to co napisał Alexxg
Cerkwie burzono także w ramach akcji "pacyfikacyjnych i "polonizacji Kresów. Działał tu stereotyp: Polak = katolik, nie-katolik = nie-Polak. " Nie do końca tak było, chociaż zdarzały się takie sytuacje.
To co napisał krzysiek: oczywistych względów w miastach byłego zaboru zabrakło wojska rosyjskiego, wyjechała znaczna część urzędników itp. W związku z tym odsetek prawosławnych (patriarchatu moskiewskiego) zmniejszył się w stosunku do stanu z roku 1914. " jest najoczywistszą prawdą. W miastach stały garnizony rosyjskie, liczebnie czasami przewyższające mieszkańców. Przykład z własnego podwórka: Nowa Jabłonna - Legionowo. Dwie cerkwie: po 1914 praktycznie nie używane.
Krzysiek również napisał: Trzeba zauważyć, że znaczna część cerkwi w miastach (najlepiej znam pod tym względem Białystok) została wzniesiona pod koniec XIX wieku, przy stosunkowo niewielkim udziale wiernych (z pieniędzy państwowych), często jako budynki monumentalne, dominujące w krajobrazie miast. Przy równoczesnym zakazie budowania kościołów katolickich (praktycznie do 1905 roku) rodziło to spory ferment w lokalnych społecznościach."
Przykładem może być sobór i dzwonnica na placu Piłsudskiego w Warszawie, naprzeciw Pałacu Sakiego, typowy przykład upokorzenia Warszawiaków, rozebrane po odzyskaniu niepodległości, nie został po nich nawet kamień. Podobnie było w innych miastach, gdzie stawiano cerkwie mające na celu pokazanie, że w Polsce rządzi car, głowa chrześcijaństwa prawosławnego.
Inna sprawa, że PKiN jako symbol potęgi tym razem imperium radzieckiego, powinien być też niezwłocznie rozebrany po odzyskaniu niepodległości. A cholera wie, co się w tych murach mieści - podsłuchy, tajne pomieszczenia itp. - w końcu projekt towarzyszy ze wschodu.
Pozdrowienia
Badylarz
Napisano
PKiN to już pamiątka minionej epoki. Rozwalić i co dalej ?

Postawić te brzydotę jak obok wieżowców i tą pokrakę co wybudowali koło Centralnego ?

Nie burzyć i nie PKiN a odbudować i to Pałac Saski.
Napisano
krzysiek w Białymstoku cerkiew Zmartwychstania Pańskiego między ulicami Sienkiewicza a Fabryczną została rozebrana w 1938 r. Do 1914 cerkiew była ukończona w stanie surowym. W koscioły garnizonowe przekształcono cerkwie Kazańskiej Ikony Matki Bożej przy ul. Traugutta (dla 42 pp poprzednio w tych koszarach stacjonował 64 kazanski pp) i św. Serafima Sarowskiego przy ul. Kawaleryjskiej (dla 10 p.uł. poprzednio w tych koszarach stacjonował 4 charkowski p. uł.)Cerkiew św Cyryla i Metodego w Starosielcach i cerkiew w Dojlidach przekształcono na zwykłe kościoły. jak znasz maisto to wiesz o czym piszę.

Jednak o dominacji nad miastem możemy mówić od lat 80 tych XX wieku gdy na Antoniuku została wybudowana cerkiew Św Ducha o wys. 56 metrów (wraz z krzyżem).
Napisano
Badylarz, nie jest do końca prawdą, że po Soborze Aleksandra Newskiego w Warszawie nie został nawet kamień. Otóz bardzo cenne mozaiki z tej cerkwi zostały przeniesione do własnie budowanej cerkwi w Baranowiczach. Obecnie 4 z nich są ogólnie dostępne (2 są na zewnątrz cerkwi, a dwie w środku). Piąta znajduje sie w altarie i niestety nie jest ogólniedostępna ale jak się porozmawiasz batiuszką to męższczyzn tam wpuści.

Bolas co tym rozumiesz pod pojęciem, że cerkiew gr. kat. uznaje prymat rzymski" i to, że grekokatolików traktowano jako Ruskich". W Polsce od 1925 nie możemy mówić o o rosyjskiej cerkwi prawosłanej, a jedynie o polskim autokafelicznym kościele prawosławnym. Sytacja prawna kościoła gr. kat. w II RP była zupełnie odmienna niż prawosławnego gdyż jego miejsce w państwie regulował konkordat z 1925 r. a sytuacja kościoła prawosławnego pozostała nieuregulowana do 1938 r.
Napisano
Witam
Wilniuk, dziękuję za infomacje o mozaikach z Soboru. Prawdę mówiąc, sprawa rozebrania Soboru jest praktycznie nieznana, a obecni Varsawianiści też niewiele o nim mówią. Nikt już nie pamięta, że naprzeciw obecnego Grobu Nieznanego Żołnierza stał ogromna budowla przytłaczająca okoliczną zabudowę. Jeszcze wcześniej stał na tym miejscu obrzydliwy obelisk poświęcony 7 generałom polskim zabitych podczas Nocy Listopadowej. (Ogólnie zdrajców, chociaż paru zabito wówczas przez pomyłkę czy przypadkowo).
Acer, nie jestem architektem, nie wiem co za PKiN, ale uważam, że to obrzydlistwo powinno zniknąć. Takie PKiN-y stoją w Moskwie tuzinami, a i ostatnio chyba zaczęli coś budować. Pałac Saski ma być odbudowany tak jak Pałac Bruhla, trzeba będzie tylko coś zrobić z tym budynkiem Forstera, bo się fatalnie komponuje z zabudową Placu i zasłania fantastyczną kolumnadę tyłu Teatru Wielkiego Corazziego.(Zabiłbym każdego idiotę, kto zezwolił na budowę biurowca).No i z Victorią, no może ta rozpadnie ze starości.
Pozdrowienia
Badylarz
Napisano
Wilniuk chodziło mi o to, że Ukraiński Kościół Katolicki obrządku bizantyjskiego, zwany też często cerkwią unicką, w odróżnieniu od reszty cerwkii prawosławanej i jej kościołów zachowuje pełną łączność z kościołem rzymskokatolickim i uznająca prymat papieski .

To trochę namieszane z powodu charakteru i potocznego znaczenia słowa cerkiew" w języku polskim. Kojarzy się ono od razu z prawosławiem, a to atutomatycznie z nie uznawaniem papieża rzymskiego przez prawosławie. Podobny schemat działał w II RP - mimo że Ukraińcy mieli swój kościół grekokatolicki (cerkiew unicką), zupełnie odmienny od rosyjskiej cerwkii prawosławnej wśród obywateli II RP był między nimi niemal znak równości. Cerkiew to cerkiew, a cerkiew to uskie".
Napisano
Bolas w Małopolsce ludzie doskonale wiedzieli czym jest kościół gr-kat. Być może im dalej na Zachód tym świadomość tego była mniejsza nie bede polemizował. Jednakże metropolita A. Szeptycki był raczej powszechnie znany (i to raczej z niezbyt dobrej strony). Jednak uważam, że to obecnie ludzie nie potrafią rozróżnić tych kosciołow bo przecież po wojnie kościół gr.-kat. został pozbawiony hierarchii i kompletnie zmarginalizowany. To dziś o wszyskich obywatelach ze Wschodu mówi się Ruscy". W Polsce Niepodległej jednak znaczna częśc społeczeństwa rozróżniała narodowości bo były one liczące i trudno ich było nie zauważyć. Wielu przecież zetknęło się z obywatelami innego wyznania w np. w czasie odbywania słuzby wojskowej. Dam Ci inny przykład. Dziś np. większość ludzi w Polsce (choć na pewno nie wszyscy) potrafi rozpoznać strój góralski. Natomiast strój huculski jest kompletnie nieznany a przed wojną był na równi rozpoznawalny jak góralski (oczywiscie też nie przez wszystkich ale przecież nie było telewizji a i zasięg radia i prasy byl nieporównanie mniejszy niż dziś). Nieraz jak chodzę w serdaku huculskim to widzę po minach ludzi, że kompletnie nie maja pojęcia co to za strój.
  • 2 weeks later...
Napisano
Witam,

Znalazłem ciekawy tekst Pana Pawła Boreckiego:

Prześladowania religijne prawosławnych w II RP
Autor tekstu: Paweł Borecki


Akcja burzenia prawosławnych cerkwi na południowym Podlasiu i Chełmszczyźnie wiosną i latem 1938 roku stanowi jedną z najciemniejszych kart w dziejach II Rzeczypospolitej, pomimo tego jest wciąż praktycznie nieznaną opinii publicznej. Ta bezprawna praktyka nie była wydarzeniem incydentalnym. Wyrastała w filozofii polityki wyznaniowej okresu międzywojennego, ściśle powiązanej z polityką narodowościową. Stanowiła konsekwencję konfesyjnego charakteru państwa polskiego w latach 1918-1939 oraz stereotypów prowadzących do utożsamienia religii z narodowością. Znalazła przy tym podatny grunt w konfrontacyjnej postawie Kościoła katolickiego wobec Prawosławia.

I. „Dziedzictwo Hurki i Sołtana"
Odrodzona w 1918 r. Rzeczpospolita Polska była państwem wielonarodowościowym i wielowyznaniowym, w którym zróżnicowanie konfesyjne w znacznym stopniu odpowiadało podziałom narodowościowym. Prawosławie stało się drugim co do wielkości wyznaniem w kraju. W 1921 r. Kościół prawosławny skupiał 3,8 mln wiernych, w tym 1,5 mln Ukraińców, 900 tys. Białorusinów i ok. 700 tys. tzw. tutejszych. Składał się z 5 diecezji i ok. 1500 parafii (w 1935 r. — 1304 parafie i ok. 1800 duchownych), położonych głównie na terenie byłego zaboru rosyjskiego. Ponadto istniało 11 monastyrów męskich i 5 żeńskich, spośród nich najważniejszy był monastyr w Poczajowie. W sumie było 180 zakonników i zakonnic. Absolutną większość prawosławni tworzyli na terenie województw: poleskiego — 875.800 (77,4% ludności), wołyńskiego - 1.455.900 (69,8%) i nowogródzkiego — 542.300 (51,3%). W województwie lubelskim zamieszkiwało 210.400 osób tego wyznania, czyli 8,5% populacji. Ale na Chełmszczyźnie było aż 144,3 tys. prawosławnych. W samym powiecie chrubieszowskim ten odsetek wynosił 78%.

Władze odrodzonego państwa polskiego u progu jego istnienia postrzegały Kościół prawosławny jako pozostałość struktur Cesarstwa Rosyjskiego, którą należało przezwyciężyć, a w najlepszym razie ograniczyć. Kiedy mowa o Cerkwi — pisał w owym czasie Wiktor Piotrowicz - niejeden zapewne człowiek uchodzący za kwiat inteligencji, wyrzuca jednym tchem jakże znaną formułę, że Cerkiew prawosławna jest rozsadnikiem rosyjskości, ostoją dawnej carskiej reakcji.Potwierdzał to szczególnie dekret z 16 grudnia 1918 r. w przedmiocie przymusowego zarządu państwowego. Na mocy tego aktu prawnego przejęto w zarząd państwowy, niejako na równi z majątkiem ordynacji książąt warszawskich hrabiów Paskiewiczów Erewańskich, także majątek pocerkiewny oraz stanowiący uposażenie duchowieństwa prawosławnego. Sformułowano zatem czytelną aluzję traktowania przez władze państwowe Kościoła prawosławnego na równi z innymi reliktami instytucji zaborczych.

Pomimo dość liberalnych przepisów wyznaniowych Konstytucji marcowej, państwo polskie w istocie w relacjach z Kościołem prawosławnym „weszło w buty rosyjskiego zaborcy. Głęboko ingerowało w życie wewnętrzne Cerkwi. Uważano to za rzecz oczywistą, nawet jeśli owa ingerencja nie miała podstaw prawnych. Taką optykę odzwierciedlał zwłaszcza wydany dopiero 18 listopada 1938 r. dekret Prezydenta RP o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Był on najbardziej rygorystyczny i restrykcyjny spośród wszystkich wydanych w okresie międzywojennym przepisów o stosunku państwa do kościołów i związków wyznaniowych. Władze państwowe mogły w szczególności żądać odwołania ze wszystkich stanowisk duchownych i zakonnych a także świeckich pracowników Kancelarii Metropolity i konsystorzy diecezjalnych. Nawet wizytacja parafii przez biskupa wymagała powiadomienia wojewody. Swą represywnością wspomniana regulacja przewyższała osławiony dekret Rady Państwa z 10 lutego 1953 r. o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych. Politykę wyznaniową II Rzeczypospolitej cechowała zatem generalnie nieufność wobec prawosławia, jego hierarchii i kleru.

II. Rewindykacje
W okresie międzywojennym w Polsce miały miejsce trzy fale „rewindykacji" prawosławnych świątyń. Pierwsza, w latach 1918-1924, była niejako najbardziej „naturalna, stanowiła częściowo reakcję Polaków na dziesięciolecia ucisku narodowościowego ze strony prawosławnej carskiej Rosji. Katolicy zajmowali cerkwie na podstawie decyzji władz centralnych lub lokalnych, a często z własnej inicjatywy, za zezwoleniem hierarchii Kościoła Katolickiego. Do 1924 r., według ustaleń prof. Mirosławy Papierzyńskiej-Turek, Kościół Katolicki rewindykował w 70% żywiołowo, bez zgody władz, 175 świątyń pounickich i 140 połacińskich, z 640 cerkwi pounickich i 240 połacińskich czynnych w 1914 r. Symbolem tego okresu była rozbiórka, po ponad czteroletnich publicznych dyskusjach, Soboru Aleksandra Newskiego w Warszawie na Placu Saskim, w roku 1923.

Druga fala rewindykacji — w drodze postępowania sądowego została zapoczątkowana, gdy w sierpniu 1929 r. episkopat rzymskokatolicki złożył 755 pozwów do sądów okręgowych w Polsce wschodniej i północno-wschodniej o zwrot 202 obiektów połacińskich oraz 553 pounickich. Roszczenia dotyczyły około połowy posiadanych jeszcze przez prawosławie świątyń i klasztorów. W szczególności domagano się wydania soborów katedralnych w Krzemieńcu, Łucku, Pińsku, klasztorów a nawet Ławry Poczajowskiej czy klasztoru w Jabłecznej. Sąd Najwyższy w wyroku z 23 stycznia 1934 r. uznał jednak drogę sądową za niewłaściwą. Władze obawiały się zapewne rozruchów na tle religijnym oraz skandalu międzynarodowego w związku z nagłośnieniem opisywanej akcji przez środowiska ukraińskie za granicą. W 1929 r. aktualny stał się problem burzenia cerkwi na terenie Lubelszczyzny. Tamtejszy wojewoda Antoni Remiszewski, po ustaleniu prowizorycznej sieci parafii, planował zburzenie 97 „zbędnych" świątyń. Zdołano zniszczyć jedynie 23 ze względu na narastające protesty miejscowej ludności. Pomimo tego, jak podaje Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska, w latach 1918-1933 Kościół prawosławny stracił ok. 500 cerkwi, w tym 346 na Chełmszczyźnie i Podlasiu. Z tej liczby wyświęcono na kościoły katolickie 137 świątyń, 104 zamknięto a 91 zniszczono.

Ostatnia fala „rewindykacji prawosławnych świątyń i dusz została zapoczątkowana w 1936 r.

III. „Dzieci na semaforach i zwrotnicach"
W drugiej połowie lat trzydziestych polityka państwa wobec Prawosławia uległa, w związku z polityką narodowościową, wyraźnemu zaostrzeniu. Wówczas jedną z głównych instytucji państwowych zaangażowanych w kształtowanie polityki narodowościowej stało się wojsko. Drogą do asymilacji mniejszości narodowych i etnicznych miało być spolszczenie życia religijnego poszczególnych wyznań. Wówczas w znacznym stopniu martwą literą prawa stały się przepisy konstytucji kwietniowej z 1935 r. głoszące, że:

wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne. Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień.

Na odprawie dowódców Okręgów Korpusów 2.7.1936 r. Minister Spraw Wojskowych stwierdził, że państwo polskie musi dążyć do:

poddania wyznawców poszczególnych wyznań pod asymilacyjny wpływ kultury polskiej [...] a tam gdzie to jest możliwe [...] proces spolszczenia się na terenie życia religijno-kościelnego otoczyć wyraźną i zdecydowaną opieką.

Za najlepszą gwarancję polonizacji ówczesne władze uznały przyjęcie katolicyzmu w obrządku łacińskim. W szczególności żywioł polski miał opanować tereny między Wieprzem a Bugiem.

Najbardziej spektakularnym i brutalnym momentem akcji polonizacyjno-rewindykacyjnej stało się burzenie cerkwi latem 1938 r. Państwo Polskie podjęło wówczas otwartą walkę z prawosławiem. Co prawda Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w 1937 r. rozważało wyburzenie cerkwi na Lubelszczyźnie, nie wykazało wszakże większej operatywności w tej dziedzinie. Akcję, pod kierownictwem wojska, zaczęto przygotowywać już wiosną 1938 r. Od połowy marca przystąpiono do zamykania cerkwi. Likwidowano oficjalnie istniejące parafie. Usuwano tzw. duchownych nieetatowych, zabraniano tworzenia stowarzyszeń prawosławnych. Prasa prorządowa pisała o „zagrożeniu ukraińskim na Chełmszczyźnie. Kościół prawosławny był oskarżany o działalność rusyfikacyjną i ukrainizacyjną. Od wiosny 1938 r. rozpoczęto akcję zastraszania prawosławnej ludności ukraińskiej. Coraz częstsze były szykany ze strony administracji. Wywierano szantaż uzależniając dokonanie czynności administracyjnych od przejścia na katolicyzm. Organizowano oficjalne uroczystości przejścia prawosławnych na katolicyzm z udziałem wojska i administracji państwowej. Wobec sprzeciwiających się stosowano groźby i represje.

Proceder burzenia prawosławnych obiektów sakralnych rozpoczął się w maju 1938 r. i zakończył bynajmniej nie w wyniku protestów, lecz osiągnięciem założonych celów 16 lipca 1938 r. Oficjalna argumentacja dla niszczenia cerkwi na Lubelszczyźnie była następująca: w wielu miejscowościach, w których nie ma prawosławnych, znajdują się niepotrzebne, niszczejące cerkwie, pobudowane w celach rusyfikacyjnych w okresie rozbiorowym; należy je zburzyć, by nie przypominały czasów niewoli. Faktycznie u podstaw tej decyzji — jak uważa Małgorzata Papierzyńka-Turek — leżała, podobnie jak w latach 1929-1930, walka z ruchem ukraińskim. Według danych Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie zburzono w 1938 r. 127 świątyń, w tym 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitw. Jedną cerkiew pozostawiono w stanie ruiny. Cztery cerkwie i cztery kaplice przekazano dla Kościoła katolickiego. Na Lubelszczyźnie w użytkowaniu Kościoła Prawosławnego pozostało zaledwie 49 cerkwi parafialnych i 5 filialnych oraz jeden klasztor. Omawiana akcja była przy tym aktem bezmyślnego wandalizmu. Burzono zabytki kultury materialnej — najstarsze na terenie ówczesnego Państwa Polskiego pomniki architektury cerkiewnej. Zniszczono świątynie: w Białej Podlaskiej — z 1582 r., w Zamościu — z 1589 r., w Kołnyce — z 1578 r., czy wzniesione przed rokiem 1596 cerkwie w Chełmie, w Jarosławcu i Modrynie. Zrujnowana cerkiew w Szczebrzeszynie pochodziła z roku 1184. Zburzono 20 cerkwi wzniesionych już po zakończeniu I wojny światowej. Czasem zagłada spotykała obiekty sakralne, które na mocy decyzji Komisji Mieszanej z 1937 r. zostały przeznaczone na świątynie parafialne. Nie liczono się przy tym całkowicie z potrzebami religijnymi ludności. Spośród zburzonych czynnych cerkwi tylko pięć znajdowało się w parafiach, które liczyły poniżej tysiąca wiernych, czyli poniżej oficjalnego minimum uprawniającego do utworzenia parafii.

Akcja burzenia cerkwi była dokładnie zaplanowana przynajmniej na szczeblu administracji województwa lubelskiego. Opinia, prezentowana przez ówczesnego naczelnika wydziału narodowościowego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Henryka Suchenek-Sucheckiego, że działania te jakoby inspirowała agentura Abwery, ulokowana w Sztabie Generalnym WP, jest być może wygodna dla strony polskiej, lecz nie znajduje potwierdzenia w źródłach historycznych. Akcję nadzorował utworzony już 11.12.1936 r. Komitet Koordynacyjny Dowództwa Okręgu Korpusu II w Lublinie. Na jego czele stał gen. Mieczysław Smorawiński, a jego organem wykonawczym był sztab Samodzielnego Referatu Bezpieczeństwa Wojennego DOK II pod kierownictwem ppłk. Z. Krogulskiego. Kierownikiem akcji na Chełmszczyznę został dowódca 3 Dywizji Piechoty Legionów gen. Brunon Olbrycht, którego w maju 1938 r. zastąpił na tym stanowisku płk Marian Turkowski. W pracach Komitetu Koordynacyjnego wzięli udział przedstawiciele ponad 20 polskich organizacji społecznych województw: lubelskiego i wołyńskiego, ponadto przedstawiciele władz administracyjnych i profesorowie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W owe przedsięwzięcie zaangażowany był także ówczesny wojewoda lubelski Jerzy A. de Tramencourt. O akcji wiedziały i — przynajmniej milcząco — na nią przyzwalały najwyższe władze II Rzeczypospolitej: Prezes Rady Ministrów, Felicjan Sławoj-Składkowski oraz Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, marszałek Edward Rydz-Śmigły. 6.7.1938 r. zwierzchnik Kościoła Prawosławnego w Polsce, metropolita Dionizy, wysłał bowiem do nich dramatyczny telegram, prosząc bezskutecznie o wstrzymanie akcji niszczenia świątyń. Tego samego dnia poseł ukraiński, dr Stefan Baran, po raz pierwszy zabrał głos na forum Sejmu w sprawie niszczenia cerkwi. Tezę, że najwyższe władze państwowe wiedziały i akceptowały ową przestępczą akcję, potwierdza także fakt, iż w całym kraju cenzura starała się nie dopuścić do publikowania informacji i krytycznych opinii na temat burzenia prawosławnych świątyń.

Zarządzenia niszczenia cerkwi wydawały powiatowe komitety koordynacyjne. Samą rozbiórkę organizowały zarządy gminne na polecenie starostów, którzy blisko współpracowali z komitetami koordynacyjnymi. Wykonywały ją oddziały straży pożarnej, wojskowe oddziały saperów, wynajęci robotnicy a nawet więźniowie. Rozbiórki odbywały się pod osłoną wojska i policji. Zdarzały się przypadki bezczeszczenia świątyń i cmentarzy. Czasami, przed wyburzeniem, nie kontaktowano się z prawosławnymi duchownymi i przy rozbiórce niszczono całe wyposażenie świątyń, jednocześnie je profanując. Zarazem w stosunku do ludności, nawet biernie w rozpaczy obserwującej akty wandalizmu wobec miejsc dla niej świętych, stosowano przemoc: bito pałkami, kolbami karabinów, szczuto psami. W kilkunastu przypadkach doszło do czynnych wystąpień wiernych w obronie cerkwi. Wówczas, jak pisał Władysław Pobóg-Malinowski,

ludność niepolską broniącą dostępu do świątyń, rozpędzano kolbami, bez śmiertelnych wypadków, ale ze strugami krwi.

Akcja niszczenia cerkwi na południowym Podlasiu i Chełmszczyźnie w 1938 r. była całkowicie bezprawna. Pozostawała w ewidentnej sprzeczności z przepisami konstytucji, gwarantującymi obywatelom m.in. wolność sumienia i wyznania, prawo do publicznego wyznawania wiary, czy zakazującymi dyskryminacji ze względu na religię. Ową bezprawność potwierdziło zwłaszcza orzeczenie Sądu Okręgowego w Zamościu w sprawie chłopów z Chmielek (powiat biłgorajski). Chłopi zostali uniewinnieni od zarzutu sprzeciwu wobec zarządzeń władz, a w uzasadnieniu wyroku sędzia Stanisław Markowski stwierdził, że:

zamknięcie i zburzenie prawosławnej cerkwi nie miało ani prawnych, ani formalnych podstaw i dlatego nie mogło być sprzeciwu prawnym zarządzeniom władz.

Prezes Prokuratorii Generalnej, prof. Stanisław Bukowiecki, w imieniu skarbu państwa gotów był uznać ewentualne roszczenia majątkowe Kościoła Prawosławnego z tytułu zniszczenia jego obiektów sakralnych. Perspektywa wypłaty przez państwo wielomilionowych odszkodowań była jednym z głównych powodów uregulowania w latach 1938-1939 statusu prawnego Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

Tragiczne wydarzenia w Lubelskiem w 1938 r. nie oznaczały jednak zmiany kierunku polityki państwa na tym terenie. 23.2.1939 r. podczas konferencji narodowościowej w lubelskim Urzędzie Wojewódzkim wytyczono nowe kierunki polityki narodowościowej na Podlasiu i Chełmszczyźnie. W programie tym stwierdzono

konieczność jak najdalej idącego powiększenia, zwłaszcza w powiatach nadbużańskich, polskiego stanu posiadania i wyklarowania oblicza tamtejszej ludności. Chłop nadbużański, czy kolonista niemiecki musi zdecydowanie odpowiedzieć na pytanie silnej władzy państwowej i zjednoczone społeczeństwa polskiego, że jest Polakiem wyznania rzym.[sko]-katolickiego, albo wrogiem państwowości polskiej, narzędziem polityki państw ościennych. Z wrogiem należy już walczyć, nie czekać wojny, a deklarującego się do narodu polskiego oderwać od wszystkiego, co obce polskości.

Realizację przyjętych założeń planowano poprzez program osadniczo-wysiedleńczy, eliminację osób narodowości niepolskiej z głównych dziedzin życia publicznego i ekonomicznego. W przyjętych założeniach jednoznacznie określono stosunek do Kościoła Prawosławnego i jego perspektywy na tym terenie stwierdzając, iż:

eksterminacja prawosławia przez katolicyzm, związany integralnie z narodowością polską, byłaby najbardziej pożądana z punktu widzenia polskiej racji stanu.

Ocenę polityki ówczesnych decydentów obrazowo wyraził Stanisław Cat-Mackiewicz w skonfiskowanym przez cenzurę artykule pt. „Dzieci na semaforach i zwrotnicach" w wileńskim „Słowie z 31.7.1938 r.:

Widziałem dzieci, które na szynach kolejowych ustawiały piramidkę z kamieni — pisał Cat. - Czy to były bardzo złe, bardzo zepsute dzieci? Nie — były to po prostu dzieci. Aż strach pomyśleć, co by mogły one poczynić, gdyby się dostały do semaforów, do zwrotnic, jaką spowodowałyby katastrofę. Otóż takie burzenie świątyń prawosławnych to polityka dzieci, które dostały się do semaforów i zwrotnic.

IV. „Kamienie wołać będą"
Na łonie społeczeństwa polskiego przeciwko zagładzie prawosławnych obiektów sakralnych wystąpiły środowiska lewicowe, zwłaszcza związany z Polską Partią Socjalistyczną „Głos Ludu, ale także konserwatyści, skupieni wokół wileńskiego „Słowa".

Episkopat Rzymskokatolicki oficjalnie nie oponował przeciwko niszczeniu chrześcijańskich świątyń w Lubelskiem. Brak jest dowodów, że hierarchia łacińska podjęła jakiekolwiek praktyczne próby przeciwdziałania tej akcji. Jedynie metropolita unicki Andriej Szeptycki w liście z 20.7.1938 r., ogłoszonym 22.8.1938 r. i skonfiskowanym przez władze, ujął się za prawosławnymi.

Wstrząsające wypadki ostatnich miesięcy na Chełmszczyźnie — pisał Władyka - zmuszają mnie publicznie stanąć w obronie prześladowanych braci niezjednoczonych chrześcijan prawosławnych Wołynia, Chełmszczyzny, Podlasia i Polesia oraz wezwać was do modlitwy za nich i do czynów pokuty, aby wybłagać z nieba miłosierdzie pańskie.

Prasa prorządowa — „Goniec Warszawski czy umiarkowany „ICK" — potępiała list metropolity Szeptyckiego, sugerowała a nawet pisała wprost, że akcja burzenia cerkwi przeprowadzana została za wiedzą Kościoła Katolickiego. Zarazem burzenia cerkwi bronił wydawany przez pallotynów Przegląd Katolicki". Z drugiej strony prasa katolicka post factum dementowała jednak jakikolwiek udział episkopatu katolickiego w całej sprawie. Oficjalnie Katolicka Agencja Prasowa w komunikacie z 30.9..1938 r. twierdziła, że Episkopat zaprzecza, iż akcja niszczenia cerkwi była ustalona między Rządem a Episkopatem Polski i Nuncjuszem. Nie zmienia to jednak faktu, że Kościół Katolicki w praktyce okazał się „beneficjentem wydarzeń z roku 1938.

Akcja z 1938 r. spowodowała negatywne reakcje międzynarodowe. Oburzenie i protest wyraził sobór rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na emigracji, zebrany w Sremskich Karłowicach. Zwierzchnik Kościoła prawosławnego w Bułgarii odesłał nawet polskie odznaczenia. Drogą dyplomatyczną protestowały państwa tradycyjnie prawosławne. Zaktywizowała się emigracja rosyjska i ukraińska w Europie Zachodniej oraz w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, organizując masowe wiece protestacyjne, a także kształtując negatywny obraz Polski w tamtejszej prasie. Nieprzychylną Polsce atmosferę wykorzystywała także propaganda niemiecka. Świadczą o tym liczne publikacje ukazujące się wówczas w Wolnym Mieście Gdańsku.

V. Blask łun
Wydarzenia z roku 1938 pogłębiły animozje między Polakami i Ukraińcami. Wpisały się ciąg wzajemnych krzywd sięgający jeszcze epoki Wazów. Zarazem skonsolidowały mniejszość ukraińską w Polsce pomimo różnic wyznaniowych. Rachunek za politykę elit rządzących okresu międzywojennego, generalnie niezdolnych do wykroczenia poza pojmowanie Rzeczypospolitej jako państwa katolickiego w swej masie narodu polskiego, przyszło zapłacić Polakom - mieszkańcom ziem wschodnich — w czasie II wojny światowej. Tadeusz Chrzanowski po czterdziestu trzech latach od tamtych wydarzeń wspominał:

I z tamtego czasu też zachowałem taką kliszę: ojca purpurowego na twarzy i krzyczącego, choć nie wolno było mu się denerwować, bo miał ciężką chorobę serca, ale wtedy to właśnie krzyczał, krzyczał na rząd, na Sławoja i na Mościckiego i nawet na Rydza, chociaż mnie uczono w szkole, że oni są mądrzy i dobrzy, więc przerażony słuchałem, jak przepowiadał, że nas kiedyś Rusini wyrżną, bez cienia litości, że nam tego nigdy nie wybaczą; [...] Baby wiejskie zbiegły się w swych sutych spódnicach i chustach i jak kokosze starały się sobą osłonić i tymi chustami, owe drewniane świątynki, piękne, choć bidniutkie, ale wówczas przyjeżdżała straż pożarna i rozpędzała je strumieniami wody. [...] Sikawki „fajermanów" przyczyniły się do rozniecenia tysięcy owych „czerwonych kurów, które rozświetlały ostatnie noce spędzone przeze mnie w rodzinnym domu [w 1943 r.- P. B.].

***

Nie ma wybaczenia tego aktu wandalizmu i prześladowania religijnego — przyznał na emigracji w 1956 r. Jędrzej Giertych. — Naród polski przyjmuje ze wstydem, że musi wziąć na siebie odpowiedzialność za ten wstrętny czyn w taki sam sposób w jaki naród niemiecki musi wziąć na siebie odpowiedzialność za czyny Hitlera, a naród hiszpański za spalenie kościołów katolickich przez komunistów hiszpańskich.

Państwo Polskie przeszło jednak do porządku dziennego nad krzywdą, którą wyrządzili w sposób świadomy i zaplanowany jego funkcjonariusze, organy i służby Kościołowi o ponad tysiącletniej tradycji na ziemiach polskich oraz jego wiernym. Wydarzenia z roku 1938 nosiły tymczasem znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Żaden przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej nie przeprosił dotychczas za bezprawne burzenie ortodoksyjnych świątyń w okresie międzywojennym oraz represje wobec obywateli polskich wyznania prawosławnego."
Napisano
… jest to jedna z ciemnych kart historii Polski … myślę, że za dwa pokolenia historia Polski zostanie napisana jeszcze raz już bez dużych emocji, np.: data chrztu Polski nie jest do końca prawdziwa, chyba, że poganie to prawosławni (spadkobiercy obrządku słowiańskiego).

Bolas w Częstochowie była cerkiew św. Cyryla i Metodego. W 1918 roku cerkiew zamieniono na kościół. W roku 1929 na prawosławnym cmentarzu wokół cerkwi założono skwer. Wnętrze cerkwi zostało całkowicie przebudowane. Wygląd zewnętrzny został jednak zachowany, jedynie w 1948 roku usunięto kopuły.


Wilniuk tych Cerkwi zburzonych lub przebudowanych na kościoły w Białymstoku było dużo. Prawosławni podobnie jak katolicy w czasie zaborów też utracili niepodległość i walczyli o niepodległość Polski. Jest pewien mit ,że były to tylko cerkwie zaborcy, ale jest to tylko mit np.: cerkiew św. Eliasza, którą wymieniasz w Dojlidach pochodzi z pocz. XVI , w 1920 r. odebrano ją prawosławnym ( wraz z całym majątkiem nieruchomym) i zmieniono na kościół, inny przykład to Święta Woda w okolicy Wasilkowa, gdzie odbywają się od niedawna katolickie pielgrzymki i na wzór prawosławnej Grabarki, noszone i stawiane są tam krzyże, to też dawne miejsce kultu prawosławnych, które zostało siłą odebrane. Przyjrzyj się uważnie cudownym obrazom w kościołach czy nie są to przypadkiem prawosławne ikony ? W sumie większość starych kościołów katolickich na Podlasiu to dawne cerkwie prawosławne, które kiedyś były odbierane prawosławnym. Kościół Katolicki prowadzi taką, a nie inną politykę i myślę, że te burzenie cerkwi w II RP właśnie wynika z tej polityki. Zachęcam do zbadania własnych korzeni pradziadów.

Badylarz elementy soboru soboru św. Aleksandra Newskiego „funkcjonują” wielu miejscach w kraju i na świecie np.: zobacz z czego jest wykonany kamienny nagrobek Józefa Piłsudskiego na krakowskim Wawelu, w części wykonany z najcenniejszych materiałów ze zniszczonego prawosławnego soboru. abrane soborowi elementy" można zobaczyć też w innych miejscach, także w kościołach katolickich. Prawosławny katedralny sobór w Warszawie stał się niemal pierwszą w Europie w XX wieku chrześcijańską świątynią, startą z powierzchni ziemi na mocy decyzji władz. Nawet w ZSRR wysadzenie cerkwi Chrystusa Zbawiciela nastąpiło dopiero w 1931 roku. A należy pamiętać o jednym to była świątynia chrześcijan.

Krzysiek napisałeś: „Jednym z ważnych elementów które wpływały na burzenie cerkwi był też fakt dość znacznej repatryiacji Rosjan (wyznania prawosławnego) z terenu zaborów.” Tylko w niektórych miejscach tak było. Cerkwie były burzone wszędzie, nawet tam gdzie np. we wsi nie było ani jednego katolika. Prawosławni często bronili tych cerkwi, ale co z tego jak przyjeżdżało wojsko.

PS.: Nie zastanawialiście się dlaczego tak mało jest starych zabytków Polsce ? może to wynika nie tylko z działań wojennych ? ale może i z chęci niszczenia, burzenia co inne ?
Napisano
Marek i odkrwca...

O ile zdążyłem się zorientować, to wykaz cerkwii podany przez Wilniuka w Białymstoku jest kompletny.

Pomijacie w ramach tych dwóch postów jedną rzecz niezmiernie ważną - kwestie kościoła unickiego.

Otóż po roku 1830 na Podlasiu (i nie tylko) w ramach rusyfikacji podjęto akcję przymusowego nawracania wiernych kościoła unickich na religię prawosławną. Jest to sytuacja znana i chyba nie muszę jej rozwijać prawda?

Cała akcja wiązała się z całkowicie nielegalnym przejęciem przez kościół prawosławny (patriarchatu moskiewskiego) wielu cerkwi unickich (w tym cerkwi w Dojlidach).

Kościół unicki był częścią Kościoła Katolickiego! Dlatego w okresie międzywojennym Kościół Katolicki przejmował część cerkwi pounickich. Był to proces legalny! W wielu miejscach kościoły te były następnie używane jako kościoły wyznania łacińskiego m.in. z powodu braku unitów...

Pozdrawiam
Krzysiek

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie