Skocz do zawartości

Prawdziwe oblicze Powstania Warszawskiego


grek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 159
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Pokemon - no wlasnie, uwazam ze ratowanie Wiednia bylo kosmicznym bledem (odradzali nam to Francuzi - [z pewna przesada] jedyna dobra rada ktora od nich mielismy i bodaj jedyna ktorej nie wzielismy do serca tak jak wszystkie zle!), i jakbysmy sie tej lekcji nauczyli to moze nie bylibysmy teraz w Iraku co w mojej opinii jest podobnym bledem. No i jezeli bierzemy za punkt wyjsciowy ze wypadki tocza sie same bez niczyjego na nie wplywu, to po co nam historia?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A oto jeden z rosyjskich głosów na temat powstania warszawskiego:

Stalin i powstanie warszawskie

1 sierpnia 1944 roku, 60 lat temu wybuchło powstanie warszawskie przeciwko niemieckim okupantom zorganizowane przez podziemną Armię Krajową podlegającą polskiemu rządowi na wygnaniu w Londynie. Już 20 lipca 1944 roku ów rząd wydał rozporządzenie oddziałom Armii Krajowej o wspólnych działaniach z Armią Czerwoną w wyzwalaniu polskich miast i ujawnianiu w nich polskich władz podległych Londynowi.

Kiedy wojska sowieckie uchwyciły za Wisłą dwa przyczółki: sandomierski i magnuszewski, dowództwo AK uznało to za dogodny moment dla rozpoczęcia powstania, tym bardziej, że radio moskiewskie skierowało do Warszawian wezwanie do wybuchu powstania przeciwko Niemcom. Na Kremlu podobnie, ale nieadekwatnie oceniono sytuację w Polsce sądząc, że wiodącą rolę w czasie powstania w Warszawie będzie pełnić znajdująca się pod wpływem komunistów Armia Ludowa.

O tym, że Armia Czerwona warszawskie powstanie brała pod uwagę przy planowaniu działań wojennych niemiecki wywiad wiedział już w kwietniu 1944 od poważnego agenta ulokowanego w sowieckim sztabie, w którym opracowywano plan letniej kampanii, przewidujący główny kierunek uderzenia przez Białoruś w kierunku Bałtyku przy granicy Prus Wschodnich i pomocniczy na kierunku lwowsko-sandomierskim z jednoczesnym wybuchem antyniemieckiego powstania w Warszawie. Jednakże, kiedy okazało się, że główną rolę między warszawskimi powstańcami będzie pełnić Armia Krajowa, a nieliczne oddziały Armii Ludowej będą musiały się jej podporządkować Stalinowi przeszła ochota na branie Warszawy.

Na początku sierpnia do Moskwy przybył premier rządu polskiego na wygnaniu Stanisław Mikołajczyk, rządu z którym ZSRR zerwał stosunki jeszcze w kwietniu 1943 roku. Stalin zaproponował Mikołajczykowi połączenie jego rządu z rządem złożonym z sowieckich marionetek Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego utworzonego w wyzwolonym 20 lipca 1944 roku przez Armię Czerwoną Lublinie, w którym przeważali komuniści. Po tym jak Mikołajczyk odmówił przyłączenia się do PKWN los warszawskiego powstania był przesądzony.

Stalin chciał uniknąć ogromu politycznych problemów po zetknięciu się w wyzwolonej Warszawie z polskimi władzami i wojskiem nie mającym żadnych sympatii do komunistów i będących w związku z zachodnimi sojusznikami Anglią i USA.

Sowieccy historycy tłumaczą niepowodzenie powstania tym, że Niemcy ześrodkowując w pobliżu Warszawy 5 dywizji pancernych mogli zatrzymać sowieckie natarcie zza Wisły, a następnie oddziały Armii Czerwonej przyprzeć do Wisły. Zapomniano przy tym, że pięć wymienionych dywizji zostało skierowanych na północ, by przebić korytarz lądowy zapewniający komunikację między grupami Armii „Północ” i Armii „Środek”. Działanie to pozwalało na zrealizowanie sowieckich planów ataku na Warszawę, bowiem osłabione siły niemieckie nie mogły powstrzymać sowieckiego natarcia, a tym bardziej utrzymać rozległy front od Łotwy do Odry. Niestety wojska I Frontu Białoruskiego nie ruszyły się z miejsc, dopóki niemiecka 3 Armia Pancerna nie przebiła się z Tukums na Łotwie ku Bałtykowi.

W rezultacie grupy Armii „Północ” i „Środek” na krótko znowu połączyły się, gdyby wtedy Armia Czerwona przeszła w natarcia na Warszawę operacja ta Niemcom by się nie powiodła, nie było szansy na utrzymania pomorskiego korytarza i niemieckie wojska musiały by wycofać się w kierunku Odry. Wtedy wojna na pewno wcześniej by się skończyła. Stalin jednak podjął decyzje o wstrzymaniu działań wojennych na kilka miesięcy, czym ryzykował przejęcie Warszawy przez siły nieuznawanego przez niego polskiego rządu.

Niemcy nie ryzykowaliby osłabienia frontu pod Warszawą, gdyby nie wiedzieli o wstrzymaniu przez Sowietów działań wojennych, gdyby mocno nie byli o tym przekonani, że wojska sowieckie się nie ruszą z miejsca.

Oczywiście, od swojej agentury otrzymali pewną wiadomość o stalinowskim „stop-rozkazie” skierowanym do sowieckiego frontu stojącego pod Warszawą. Ten rozkaz do dzisiaj leży nie ujawniony w rosyjskich archiwach, zapewne dlatego, że ojczyźniani historycy nie mają ochoty na jego odnalezienie. Do dzisiaj bowiem nie zostało wyjaśnione, czy został potem zniszczony, czy istniał tylko w formie ustnej – skierowanej do szefa Sztabu Generalnego Wasilewskiegpo i do dowódców Frontu I Białoruskiego i I Ukraińskiego. Tym niemniej tylko z samego następstwa wydarzeń można stwierdzić, że „stop-rozkaz” istniał.

Znamy dalsze wydarzenia: pozbawione pomocy oddziały Armii Krajowej w Warszawie 3 października 1944 roku skapitulowały uzyskując status jeńców wojennych. W walce z lepiej uzbrojonymi oddziałami Wehrmachtu i SS poległy dziesiątki tysięcy Warszawian, w tej liczbie 16 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej, mówi się też o 200 tysiącach powstańców, ale ta liczba wydaje się przesadzona.

Tragicznym paradoksem jest, że los wziętych do niewoli warszawskich 15-20 tysięcy powstańców był lepszy niż los tych żołnierzy AK, którym przyszło mieć sprawę z Armią Czerwoną. Większość wziętych do niewoli przez Niemców, pozostała na Zachodzie na emigracji, w tym także dowódca AK Tadeusz Bór-Komorowski i tylko nieliczni wrócili z nich do Polski. Oddziały AK, które razem z sowieckimi wojskami wyzwalały Wilno w lipcu 1944, zaraz po wyzwoleniu miasta zostały rozbrojone, wielu oficerów rozstrzelano, a żołnierzy skierowano do łagrów. Taki był los wielu oddziałów AK ryzykujących wypełnienie rozkazu z Londynu o wspólnym działaniu z Armią Czerwoną.

Do dzisiaj władze rosyjskie nie chcą przyznać się do sowieckiej odpowiedzialności za klęskę powstania warszawskiego, do nieuzasadnionych represji wobec Armii Krajowej i nadal podtrzymują stalinowską wersję wydarzeń. Zbyt wielu rosyjskich polityków, w tej liczbie i tych na szczytach władzy, nostalgicznie wspomina czasy, kiedy Polska była sowieckim satelitą.

01.08.2004 12:18
Borys Sokołow
http://grani.ru/Society/History/p.74765.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od trzystu, a może nawet więcej lat Polska nie prowadzi własnej polityki zagranicznej! Zawsze pozostajemy w orbicie wpływów i interesów innych, czy to Watykanu, czy to Paryża, czy to Moskwy, czy to etc. etc.
I podobnie było z odsieczą Wiednia - Watykan sobie zażyczył aby Polska bezwarunkowo udzieliła pomocy Habsburgom, to posłusznie wykonaliśmy polecenie. A można było przynajmniej [plan minimum] zarządać w zamian zwrotu/przyłączenia Śląska do Rzeczpospolitej. Tym bardziej, że ta wyprawa była dla nas bardzo kosztowna i jak uważa wielu w sposób pośredni [gospodarczo] przyczyniła się do upadku I Rzeczpospolitej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aegirsson - oczywiscie to jasne, ale to nie zmienia faktu ze rada byla dobra!
Balans - amen i amen. Jasio sie cieszyl ze wazny Papiez go pochwali, Beck sie cieszyl ze Pan Chamberlain i inne wazne Angliki raczyly go podejmowac. I co z tego sie nauczylismy??? Niech kazdy sam sobie podpowie chyba ze tez dumny jest jak paw ze taki wazny jak George Dubya powiedzial ze Polska jest 'nice'.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jest trudny (delikatnie mówiąc) i niemożliwe jest wydać jednoznaczny osąd. Wśród historyków na przykład jedna grupa (której przedstawicielem jest np. Wojciech Roszkowski) bezkrytycznie chwali Powstanie i ocenia je jako wielki, wspaniały i patriotyczny zryw. Nie nalezy jednak zamykać uszu na opinie ich przeciwników. Nawet jeżeli zajmują oni negatywne wobec Powstania stanowisko z przyczyn politycznych (są to zwolennicy obozu sanacyjnego) to jednak nie znaczy, że należy lekceważyć ich argumenty. Pobóg-Malinowski podaje np. wstrząsające przykłady potyczek w których uczestniczyli Polacy zupełnie pozbawieni broni palnej! Wynik tych starć, w których asi" na dodatek byli stroną atakującą, jest oczywisty a straty Powstańców ogromne. Pobóg-Malinowski zupełnie rozsądnie zadaje pytanie o wojskowy sens tego typu walk. Mnie osobiście najbardziej trafia do przekonania opinia Jerzego Stefana Stawińskiego. Ten wybitny scenarzysta (napisał min scenariusz Kanału)w 1944 roku miał 25 lat, stopień oficerski oraz całkowitą świadomość tego, że ginie miasto wraz z mieszkańcami i to ginie nadaremnie. Jak to sam okreslił myśmy po prostu dostali w dupę" (w ustach starszego pana jest to określenie bardzo dosadne). Natomiast świadomości tej byli pozbawienu ówcześni 15-latkowie, dla których była to romantyczna nieomal przygoda. To oni własnie dziś w wywiadach wypowiadają się o Powstaniu w superlatywach. Ich starsi koledzy już dzisiaj w większości nie żyją, a wywiadów udzielanych przez żyjących raczej się nie publikuje, właśnie dlatego, że pada tam często zwrot myśmy dostali w dupę". Prawda zapewne leży pośrodku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balans!
GrzeM pisze: "Polacy w Warszawie podjęli racjonalną decyzję wyzwolenia własnego miasta...

Skoro ta decyzja była na rękę Niemcom [pretekst do ostatecznego rozprawienia się z mieszkańcami stolicy niepokornego kraju] i skoro ta decyzja była na rękę Sowietom [niemieckimi rękami załatwili problem zbrojnej opozycji w podbijanym kraju], TO JAK MOGŁA BYĆ RACJONALNA Z PUNKTU WIDZENIA NASZEGO - POLSKIEGO INTERESU NARODOWEGO???"
A jakie jest uzasadnienie tych opinii? Bo ja się z nimi w ogóle nie zgadzam!
Niemcy nie potrzebowali żadnych pretekstów, rozprawiali się z kim chcieli i jak chcieli, bez pretekstów! Miliony Żydów zginęły przecież nie z powodu powstania w Tel-Avivie!

Problem zbrojnej opozycji sowieci mieliby załatwiony o wiele skuteczniej, fizycznie i propagandowo, gdyby Powstania nie było. Akowców by wyłapali, tak jak to zrobili w innych miastach, a w dodatku zrobiliby z nich faszystów, kolaborantów. Gdyby nie było Powstania, to bohaterska Armia Czerwona wyzwoliłaby Warszawę, i byłaby to potężna broń propagandowa w rękach Stalina (a pewnie i dziś Putina). Za to po Powstaniu, zbrojna i cywilna opozycja miała przeciw komunistom potężny argument - zdradę Powstania przez Stalina i czerwonych, dowód ich prawdziwych intencji.

Poza tym, to, o czym piszesz, my wiemy dziś, po fakcie. AK nie mogło wiedzieć że Zachód zgodzi się na przedłużenie wojny o sześć miesięcy, myślę, że nawet nie spodziewali się, że Stalin wstrzyma front - bo powstania we Lwowie i Wilnie się udały, mimo że wybuchły na terenach już przyznanych sowietom - więc w Warszawie powinno być lepiej, a nie gorzej.

I jeszcze jedno, prawie w ogóle nie pisze się o nastrojach po upadku Powstania Warszawskiego, a nastroje były [mówiąc delikatnie] fatalne."
Owszem, ale nie tylko z powodu Powstania. Czy gdyby Powstania nie było, nastroje byłyby lepsze? Czy gdyby Powstanie nie wybuchło, nie byłoby Jałty, okupacji sowieckiej??? Polska przegrała wojnę z sowietami i już, wybuch Powstania był próbą zmiany tej sytuacji, nieudaną, z powodu zdrady Zachodu, ale racjonalną.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GrzeM!
Piszesz: Niemcy nie potrzebowali żadnych pretekstów..." Może w 41,czy 42 nie potrzebowali, ale w 44 walczyli w obronie Europy przed bolszewizmem" [wg. tego jak to przedstawiali] i na totalne unicestwienie stolicy, jakby nie było europejskiego kraju i to zupełnie bez powodu, pozwolić sobie już nie mogli-chyba że masz jakiś przykład, o którym nic nie wiem. Żydzi to zupełnie inna sprawa.
Dalej piszesz: Akowców by wyłapali, tak jak to zrobili w innych miastach..." Pewnie jakąś część by wyłapali, ale większość by trafiła do wojska Berlinga, a reszta by się jakoś ozmyła" w tłumie. Tych akowców było zbyt wielu w Warszawie, a Warszawa zbyt blisko Zachodu, aby ich tak wszystkich ciupasem w 44 na Syberię - nawet Stalin wtedy musiał zachować pozory przed zachodnimi sojusznikami.
Piszesz: a to po powstaniu zbrojna i cywilna opozycja miała przeciw komunistom potężny argument-zdradę Powstania przez Stalina..." Za cenę 200 tyś. cywili i kilkunastu tysięcy najlepszych synów narodu! To [brak mi słów], a nie argument!!!
Dalej piszesz: ...bo powstania we Lwowie i Wilnie się udały..." Jak się udały?! Lwów i Wilno dzięki powstaniom pozostały przy Polsce??? To właśnie totalne fiasko planu Burza" na wschodzie kraju powinno otrzeźwić te [autocenzura] głowy.
Odnośnie fatalnych nastrojów po powstaniu piszesz: Owszem, ale nie tylko z powodu Powstania. Czy gdyby Powstania nie było, nastroje byłyby lepsze?" To właśnie KATASTROFA Powstania spowodowała w 44/45 nastroje, które bardzo ułatwiły zsowietyzowanie Polski, gdyby nie hekatomba Warszawy komunistom byłoby znacznie trudniej, a to że co światlejsi obywatele zdawali sobie już wtedy sprawę z tego, że nas sprzedano w Jałcie to zupełnie inna rocha".
I jeszcze jedna sprawa, piszesz: AK nie mogło wiedzieć, że Zachód zgodzi się na przedłużenie wojny o sześć miesięcy..." A jaki wpływ miał Zachód latem 44 na to co się dzieje w Środkowej Europie, gdzie to Stalin rozdawał karty?

balans
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie