Dokładnie to samo co Elwro spotkało Unitrę i przecież o tym napisałem. Napisałem też, że było od jasnej i trochę przekrętów i przewałów przy okazji tej wariackiej prywatyzacji. Nie zgadzam się jedynie z Twoim twierdzeniem, że absolutnie wszystko co się działo było z góry ukartowanym "zamachem na polską gospodarkę" (o ile w schyłkowym okresie PRL-u można jeszcze o jakiejś gospodarce mówić).
Podam Ci jeszcze jeden przykład. Nie wszystkie PGR-y przynosiły straty. Było również kilka gospodarstw dobrze i mądrze zarządzanych, które całkiem nieźle sobie radziły i przynosiły zyski. W jednym z takich (pod Wrocławiem) w 90 roku załoga ogłosiła strajk i zażądała podwyżek płac pod groźbą wywiezienia dyrektora na taczkach. Na nic było tłumaczenie ludziom, że podniesienie pensji w tej chwili wrzuci gospodarstwo w "strefę popiwkową" co z kolei doprowadzi do bankructwa. Mają być podwyżki i już. Dyrektor (moim zdaniem okazał się trochę za słaby) uległ ostatecznie żądaniom pracowników, co doprowadziło, zgodnie z jego oceną sytuacji, do bankructwa. Do kogo pracownicy mieli pretensje po upadku gospodarstwa?? Do siebie, do przedstawicieli związków, którzy całą zadymę wywołali?? Nie, do dnia dzisiejszego według publicznej opinii to dyrektor jest winny, że gospodarstwo upadło, bo: "mógł przecież nie dać podwyżek".