Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 94
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano

Takie niejako preludium wątku..

Już po wojnie marszałek Gieorgij Żukow, który w sowieckich strukturach wojskowych był zastępcą Stalina, bagatelizował znaczenie Lend-Lease Act. „Otrzymaliśmy ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii 18 700 samolotów, 10 800 czołgów, 9600 dział. W stosunku do ogólnej ilości uzbrojenia, w jakie naród radziecki wyposażył swoją armię w latach wojny, dostawy te stanowiły raptem cztery procent uzbrojenia. Niewątpliwie miało to określone znaczenie, ale nie można mówić o decydującej roli” – pisał w książce „Wspomnienia i refleksje”. Żukow narzekał też na sam sprzęt. Amerykańskie czołgi, jak twierdził, miały się na polu walki „palić niczym pochodnie”. – Czytając takie publikacje, trzeba pamiętać, że powstawały one już w czasie zimnej wojny, kiedy w ZSRR nie wypadało chwalić Ameryki – podkreśla Radosław Horanin, historyk z Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. – W czerwcu 1941 roku Armia Czerwona została zaskoczona i niemal rozbita. W kolejnych miesiącach każdy czołg i samolot był dla niej na wagę złota. Kiedy sowiecki przemysł nabrał rozpędu, produkował niebotyczne ilości sprzętu bojowego. Gorzej było na przykład z ciężarówkami, które woziły choćby amunicję. Bez amerykańskich Studebakerów trudno sobie wyobrazić sprawne funkcjonowanie Armii Czerwonej – dodaje. Jeszcze dalej idzie prof. Kubiak: – Lend-Lease Act to nie tylko czołgi i armaty. To buty, medykamenty, żywność, słowem: rzeczy, bez których wojsko nie istnieje. Dzięki pomocy z USA Sowieci nie musieli się o to martwić. Mogli się skoncentrować na produkcji uzbrojenia.

Po wojnie sowieccy dowódcy na potrzeby propagandy krytykowali aliancki sprzęt. Szeregowi żołnierze długo jeszcze mieli wspominać smak „amerykańskiego” gulaszu...

Napisano
2 minuty temu, formoza58 napisał:

Szeregowi żołnierze długo jeszcze mieli wspominać smak „amerykańskiego” gulaszu...

Konkretnie, otrzymali  2 mld konserw. W oddziałach frontowych  traktowane były jako " żelazna rezerwa".

Napisano (edytowane)

Dokładnie 427 000, wg . sowieckich historyków. Z tego  20 000 katiusz na nadwoziach Studebakerów. A na podwoziach rodzimych samochodów zainstalowali  ... 600 sztuk.

Z tych samochodów wiele potracili na froncie. Według  rosyjskiego historyka, niejakiego Borysa Sokołowa, pod koniec wojny  w parku samochodowym było:

- z dostaw 32,8 %

- z rodzimej produkcji  58,1 %

- zdobyczne  9,1 %

Edytowane przez formoza58
Napisano
1 godzinę temu, formoza58 napisał:

Prof. Kubiak: – Lend-Lease Act to nie tylko czołgi i armaty. To buty, medykamenty, żywność, słowem: rzeczy, bez których wojsko nie istnieje. Dzięki pomocy z USA Sowieci nie musieli się o to martwić. Mogli się skoncentrować na produkcji uzbrojenia.

Ano , to lećmy dalej.... W ramach Lend Lease , w latach 1942- 1945 dostarczono przyszłym  " zwycięzcom wojny światowej" 13 milionów par butów, 70 milionów metrów kwadratowych tkanin mundurowych.

Faktycznie, sowieci nie musięli się o to martwić. Mogli się skoncentrować na produkcji uzbrojenia. Tyle ,że , żeby produkować trzeba również mieć z czego i czym. zanim ruszyła produkcja rodzimych czołgów, która wypuściła ok.45 000 czołgów,w ramach  Lend Lease dostarczono :

142 000 ton stali

13 800 ton niklu

16 900 ton  koncentratu molibdenu .

38 000 obrabiarek i tokarek.

Napisano

 Na czas produkcji rodzimych czołgów, od 1942 do 1945 sowiecką broń pancerną wydatnie wzmocniły dostawy  13 000 czołgów. Początkowo M3 Lee, M3 Stuart, a potem masowo Schermany.

Czołgi M3 Stuart w sowieckiej służbie... Pod Stalingradem.

stuart pod stalingradem.jpg

Napisano
10 godzin temu, formoza58 napisał:

Żukow narzekał też na sam sprzęt. Amerykańskie czołgi, jak twierdził, miały się na polu walki „palić niczym pochodnie”.

To mi przypomina książkę Dimitrija Łozy, który służył w jednostce pancernej jeżdżącej na M4A2 - on miał zgoła odwrotne zdanie na temat sprzętu, zwracał m.in. uwagę na to, że w shermanach w przypadku trafienia i pożaru znacznie rzadziej niż w T-34 wybuchała amunicja. No i wspominał, że rozdawali na lewo i prawo wszystkie nadliczbowe amerykańskie radiostacje, szczególnie tym, z którymi chcieli mieć łączność.

Napisano
1 godzinę temu, Grzesio napisał:

To mi przypomina książkę Dimitrija Łozy, który służył w jednostce pancernej jeżdżącej na M4A2 - on miał zgoła odwrotne zdanie na temat sprzętu, zwracał m.in. uwagę na to, że w shermanach w przypadku trafienia i pożaru znacznie rzadziej niż w T-34 wybuchała amunicja. No i wspominał, że rozdawali na lewo i prawo wszystkie nadliczbowe amerykańskie radiostacje, szczególnie tym, z którymi chcieli mieć łączność.

Propagandowo zaniżali ewidentnie wartość bojową sprzętu dostarczonego, już od 1943 roku, jak nieco ochłonęli. Zaczynam podejrzewać, że miano " zapalniczka" wzięło się właśnie od wschodnich niewdzięczników . Odnosnie amunicji w shermanach, to zasłyszałem kiedyś, że amunicja w czołgu znajdowała się skrzynkach wypełnionych wodą. Moze ktoś to potwierdzi lub zweryfikuje.

Nie dotarłem  do ilości dostarczonych radiostacji,. Apropo łączności, to dostali nawet 200 000 kilometrów drutu telefonicznego.

Napisano
12 godzin temu, karpik napisał:

Otrzymane 400 000 ciężarówek zrobiło więcej roboty niż wszystkie otrzymane działa, czołgi i samoloty.

Uzupełnienie... Do tego dostarczono 4 000000 opon.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie