Skocz do zawartości

Czworonożni towarzysze żołnierza w II RP.


Rekomendowane odpowiedzi

Jw. Po dekoracji VM przez Józefa Piłsudskiego w Tomaszowie Lubelskim, w marcu 1921 roku.

Między Jazłowiakami  "ni pies, ni wydra", jak to pierwszy raz zobaczyłem, to powiem szczerze zbaraniałem. Podejrzewam, ze być może elitarny " rasowiec", ale pierwsze wrażenie zostało ? ...

pies 14ul 21r.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Formoza

Kto wie, kto wie... :classic_smile:

Chart Polski zawsze był bardzo ceniony jako pies myśliwski, więc wszystko możliwe. Wprawdzie mój Gończy Polski zajeździł kiedyś Charta Polskiego, który padł w gonitwie a mój Gończy jak gdyby nigdy nic był gotów dalej ganiać, ale to tylko kwestia wytrenowania psa... :classic_laugh:

Edytowane przez Jedburgh_Ops
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sedco, wrzucaj jak masz ?  Przepraszam, ale w porywie napisałem w tytule " czworonożni". Niech będzie ogólnie zwierzęta u boku żołnierza polskiego II RP, z pominięciem konia, ponieważ pojawia się setkami  w wątkach o broniach jezdnych. Mogą być nawet papużki, lub węże ? Może tylko nie upolowane zwierzaki jako trofeum...

Jedburgh, a jesteś w stanie zidentyfikować pozostałe dwa okazy, ten przy Lotnikach Wielkopolskich i przy Sokołowskim?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, formoza58 napisał:

Jedburgh, a jesteś w stanie zidentyfikować pozostałe dwa okazy, ten przy Lotnikach Wielkopolskich i przy Sokołowskim?

W poście piątym od góry jest Wyżeł Niemiecki Krótkowłosy. Przepostowuję go pod spodem. Jak Gończy Polski - bardzo charakterny, to nie słodziak Ogar Polski. Trochę się na te wyżły napatrzyłem i tak, jak przy Gończych Polskich... raczej nie wyciągałbym ręki do głaskania nie będąc jego panem. :classic_wink:

1907613006_pies3.JPG.a55e41f2a5b067ec48a6897f069a160e1.thumb.jpg.157b1c6feff5989402f6f19c5b4d712e.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, formoza58 napisał:

Jedburgh, a jesteś w stanie zidentyfikować pozostałe dwa okazy, ten przy Lotnikach Wielkopolskich i przy Sokołowskim?

W przypadku psa przy Sokołowskim - przegrywam. Może ktoś inny go rozpozna z jakiejś rasy. Kocham psy, ale jako właściciel zawsze wolę raczej myśliwskie i raczej takie, do których nie za bardzo trzeba się schylać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, formoza58 napisał:

Toteż na zdjęciu Lotnicy trzymają ręce jak najdalej od niego ? 

:classic_laugh:

Pod względem charakterków mój ś.p. Gończy Polski mógłby sobie podać łapę ze ś.p. Wyżłem Niemieckim Szorstkowłosym mojego kolegi. Takie charakterne rasy myśliwskie mają swoją specyfikę i często są to psy uznające tylko jednego pana i nikogo więcej. Tak, jak tylko jeden człowiek może go pogłaskać, tak tylko jeden człowiek może mu robić jakieś zabiegi leczniczo-pielęgnacyjne. W przeciwnym razie - komplet sygnałów ostrzegawczych, albo od razu zęby na wierzchu. Ma to wady, ma to zalety, ale w każdym razie wymaga to gigantycznej odpowiedzialności właściciela, aby nie było z tego jakiegoś incydentu w przestrzeni publicznej. Mój Gończy nienawidził meneli wszelkiej maści. Jak tylko jakiś podchodził do nas, żeby go „wesprzeć” pięćdziesięciogroszówką do flaszki to zęby od razu były na wierzchu. A po zmroku na ulicy nie daj panie boże, żeby mnie ktoś (nawet najporządniejszy) o godzinę zapytał. Miał psina swój system wartości i koniec. Ale dwa razy w życiu skórę (albo i życie) mi uratował w sytuacjach nieciekawych.

Tak, czy owak, wojsko zawsze psy lubiło i nic dziwnego, bo towarzysze to są najwspanialsi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkie Dzięki Bardzo za cenne informacje, bowiem jak wspomniałem jestem w tym temacie laik. Powiem szczerze, ze w życiu nie miałem żadnych ( odpukać) krotochwil z " futrzakami". Nawet wręcz przeciwnie ? A przecież przez ostatnich trzydzieści bez mała lat spędzonych pod namiotem na Mazurach spotkało się wiele psich charakterków....

Ten Sokołowskiego to również jest chyba " myśliwiec". Widzialem kiedyś w tele podobnego, jak śmigał po kaczkę w "chaszczory". Tak mi się wydaje, ale mogę się mylić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, formoza58 napisał:

Ten Sokołowskiego to również jest chyba " myśliwiec". Widzialem kiedyś w tele podobnego, jak śmigał po kaczkę w "chaszczory". Tak mi się wydaje, ale mogę się mylić.

Maluchów myśliwskich jest oczywiście cała masa, ale ja nie jestem specem od nich. Może podejdzie do tematu jakiś forumowy fan takich dzielnych myśliwskich maluchów. Mimo że jestem obstawiony literaturą kynologiczną to te mniejsze psiaki będzie mi trudniej rozpoznawać. Dla mnie pies rozpoczyna się od Beagle'a w górę.

Wątek jest wspaniały. Bardzo mnie ciekawi, jakie rasy - poza polskimi - przenikały do II RP w tamtych czasach. Literatura na takie tematy jest zerowa, bo nawet na temat polskich ras przedwojennych jest bardzo biedna.

Ech, żeby tak zobaczyć zdjęcia z przedwojennych hodowli pułkowników Kartawnika i Pawłusiewicza... Z internetem wiadomo, trzeba nader ostrożnie, ale ponoć poniżej jest płk Pawłusiewicz z Gończym Polskim, czyli na pewno z psem z tej jego najsłynniejszej hodowli. Te przedwojenne Gończe były trochę inne niż te mozolnie odtworzone w Polsce na przełomie lat 60./70. z powodzeniem, rzekłbym, umiarkowanym. O Gończych Polskich napiszę w wolnej chwili dłuższy post, bo to jest rechot historii - hitlerowcy je eksterminowali, a dziś Niemcy (w dużej mierze sędziowie kynologiczni) kupują je masowo z polskich hodowli.

1.thumb.jpg.59224823a138dc61aaa924f2b0fa3e0a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś o „Psach płk. Pawłusiewicza” (wg terminologii przedwojennej), a o Gończych Polskich wg terminologii dzisiejszej.

 

Ponieważ wiele lat przeżyłem w środowisku hodowców i właścicieli Gończych Polskich, sam takiego miałem i w związku z tym miałem też swoje relacje ze Związkiem Kynologicznym, ponadto ponieważ jako homo historicus łączę inne fakty to nieco lepiej rozumiem drobną „historyczną” przygodę, jaka mnie spotkała.

 

Warszawa, Bielany. Idę osiedlową uliczką z moim Gończym Polskim. Naprzeciw idzie mocno starsza pani. Od razu widzę i czuję, że „coś z tego będzie”, bo pani już z daleka nas namierzyła i jakaś taka dziwna mowa ciała u niej wystąpiła. Zbliżamy się do siebie i widzę, że się nie pomyliłem. Z pani leją się łzy. My idziemy prosto, jak szliśmy, ale pani do nas podchodzi. I pyta: „Proszę pana, czy to jest Pies Pawłusiewicza?”. Odpowiadam, że tak, chociaż współcześnie nazwano je Gończymi Polskimi. Na to z pani łzy leją się jeszcze bardziej. Zmieszałem się, w ogóle nie wiedziałem, o co chodzi, co mnie spotkało, choć przygód z tym moim Gończym miałem tyle, że z moimi Labradorami to nawet dwóch procent nie miałem tego, co z Gończym.

 

Stoję zmieszany, a ta pani przez szloch mówi: „Mój boże, pamiętam je sprzed wojny, jakież to były piękne psy, a potem Niemcy wszystkie wybili, bo nie mogli ścierpieć, że one takie piękne, a polskie”. Chętnie pociągnąłby tę rozmowę, bo pani najwyraźniej miała jakieś swoje doświadczenia z przedwojennymi „Psami płk. Pawłusiewicza”, być może była też świadkiem strzelania do nich, ale kobieta tak się rozpłakała i trochę się z tego zrobiło małe przedstawienie, że zacząłem się obawiać, żeby nie zrobiła się afera i żeby jacyś „zacni zatroskani obywatele” nie pomyśleli, że pani płacze, bo mój pies ją nastraszył lub zaatakował i żeby nie wezwali jakichś mundurowych, więc się pożegnałem.

 

Ale może oczywiście być pytanie, co z wypowiedzi miłej starszej pani pasuje do rzeczywistości? Faktem jest, że hitlerowcy poddali „Psy płk. Pawłusiewicza” eksterminacji. Rzeczywiście je wystrzelali – jako jedyną polską rasę. Prawie nic z nich nie ocalało w wersji oryginalnej sprzed wojny i odtworzenie rasy było koszmarem z równie koszmarnym inbredem, ale to już niech Związek Kynologiczny smaży się za to w piekle. Ot, ciekawostka, dlaczego hitlerowcy nie wystrzelali innych, tylko akurat Psy Pawłusiewicza?

 

I tutaj w wypowiedzi miłej pani nie sposób zgodzić się, że Niemcy wystrzelali je dlatego, że były takie piękne, a polskie. Jeśli się zna charakter Psów Pawłusiewicza/Gończych Polskich (trochę wspomniałem to powyżej) to od razu wiadomo, o co chodzi, a już szczególnie, jeśli się widziało, jak Gończy Polski zmaga się dzikiem (bo to pies dzikarz), ponieważ on tak samo zachowuje się wobec każdego, kto mu się „nie spodoba”, a jemu mało kto „się podoba” poza jego panem. I wszyscy o tym dobrze wiedzą. Pewnego razu siedzę sobie z moim Gończym na korytarzu Żoliborskiej Kliniki Weterynaryjnej. Pies jest w kagańcu. Idzie lekarz. Patrzy na mnie i mówi: „Tylko niech panu nie przyjdzie do głowy zdjąć temu psu kaganiec, bo my tu Gończych Polskich bez kagańca nie obsługujemy”. I to jest też dobry komentarz do tego, co poniżej.

 

Rzecz po prostu w tym, że z tymi psami żartów nie ma. Stopień ich udomowienia jest „nie oszałamiający” mówiąc delikatnie i przed wojną to były psy z kenelu, a nie z kanapy domowej. Genetyka takie rzeczy pamięta i do dziś za wiele się nie zmieniło. Są oczywiście osobniki bardzo łagodne (głównie suczki) i sam takie znam, ale większość tych psów nie ma charakteru Labradorów, którym dziecko wsadza palec do nosa a on się cieszy. Są Gończe Polskie (większość), do których po prostu się nie podejdzie, bo on się cofnie (oby tylko), jeśli nie jest się jego panem/panią. O pogłaskaniu też zazwyczaj nie ma mowy, bo też się cofnie (i też oby tylko). Jak mu się coś/ktoś nie spodoba (a wiele do tego nie trzeba) to sprawy zmierzają ku zachowaniom myśliwskim prawie jak w kontakcie z dzikiem. Taki kontakt to odrębna historia już nie na ten wątek, bo to za długie.

 

Więc cała tajemnica wystrzelania przez hitlerowców Psów płk. Pawłusiewicza może polegać na tym, że oni postrzegali je jako agresywne, nie podlegające reedukacji, w związku z tym nieużytkowe. Jest to pies trudny w prowadzeniu, więc jeśli jest się najeźdźcą to faktycznie szkopstwu dziwić się nie można, że wystrzelali psy, które ich nienawidziły i były nie do okiełznania, czyli nie do przerobienia na psy służbowe dla Niemców.

 

Dodatkowo nie można wykluczyć, że Psom płk. Pawłusiewicza „nie odpowiadał” smród żołnierza niemieckiego, a wtedy z takim psem jest wyjątkowo krótka piłka i zęby są od razu na wierzchu, więc jaka soldateska by go nie zastrzeliła? Mój ś.p. ojciec – człek precyzyjny – zawsze jasno mi mówił: Hitlerowiec śmierdział i śmierdział bardzo konkretnymi dwoma smrodami – nędznym tytoniem i preparatem garbarskim z oporządzenia skórzanego. Psy na takie rzeczy różnie reagują. Nieraz badałem takie historie z psami na frontach aliantów zachodnich i są to zjawiska bardzo ciekawe, ale już nie na ten wątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prima ? 

Wrzucam taki mały składaniec, dotyczący  " Tomka", ulubieńca  organizatora i pierwszego dowódcy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, płk. Konstantego Plisowskiego. Przebył on bez mała wraz ze swoim panem bojowy szlak Pułku. Imię znane, ale niestety odnośnie rasy opracowania milczą...

" Tomek" w Żółkwi, w 1919 roku...

tomek 20r zolkwia.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie