Skocz do zawartości

P 39 Aircobra na polu pod Pruszczem


Rekomendowane odpowiedzi

Pasjonaci historii odkopali pod Roszkowem pozostałości amerykańskiego - choć latającego w 1945 roku w pułku Armii Czerwonej - samolotu Bell P 39 Aircobra.

Po ustabilizowaniu się latem 1944 roku frontu na Wiśle, Niemcy spodziewali się, że najpóźniej wiosną Rosjanie znowu ruszą do natarcia. Rozbudowywane na wielką skalę w drugiej połowie 1944 roku lotnisko w Pruszczu Gdańskim, podobnie jak samo miasteczko, miało być najbardziej wysuniętą na południe gdańską redutą, mającą przyjąć na siebie pierwsze uderzenie Rosjan.

Już w lutym wojska sowieckie znalazły się kilkadziesiąt kilometrów od Gdańska - w okolicach Elbląga i Kwidzyna. W ten sposób wschodnia Pruszcz wraz z lotniskiem stał się strefą przyfrontową.

10 marca Sowieci ruszyli spod Gniewu, aby przez Graniczną Wieś, Trzepowo i Mierzeszyn zbliżać się do Pruszcza Gdańskiego. 12 marca kilka kilometrów od miasta rozpoczęło się prawdziwe piekło. Żołnierze obu stron walczyli w bezpośrednich potyczkach, często na granaty i bagnety. To, co udało się zdobyć Sowietom, Niemcy odbijali w nocnych kontratakach. Sowieckie natarcie stanęło.

Zestrzelony nad Pruszczem

W utrzymaniu frontu niemieckim żołnierzom wydatnie pomagały samoloty, startujące z lotnisk w Gdańsku, na gdyńskim Oksywiu oraz z położonego najbliżej frontu Pruszcza Gdańskiego.

W Pruszczu stacjonowały rozpoznawcze Focke Wulfy i bardzo skuteczne myśliwce Messerschmitt Bf 109 G. Lotnisko było regularnie bombardowane i ostrzeliwane z broni pokładowej przez Sowietów. Podczas jednej z takich akcji, doszło do zdarzenia, które zapamiętała Magda Blis Trojahn, 23-letnia mieszkanka dzisiejszej ulicy Powstańców Warszawy w Pruszczu Gdańskim.

- Mieliśmy często alarmy przeciwlotnicze. Coraz częściej przelatywały nad naszymi domami samoloty. Jedną maszynę zobaczyłam bardzo nisko, niemal otarła się o dachy budynków. Kilka sekund potem została ona zestrzelona - wspominała dziesięć lat temu, na stronie www.katins.com Magda Blis Trojahn.- Niektórzy mieszkańcy wskoczyli na rowery i pognali na miejsce, gdzie spadł samolot. Pilota wyciągnięto, ponoć w stanie bardzo ciężkim.

Sto fragmentów samolotu

Dzięki półrocznej pracy historyków i odkrywców oraz pomocy wójt gminy wiejskiej Pruszcz Gdański Magdaleny Kołodziejczak, udało się po 70 latach dopowiedzieć historię samolotu, który w marcu 1945 roku, rozbił się atakując Pruszcz.

W listopadzie 2015 roku do autora tekstu zgłosiło się dwóch pasjonatów historii z informacją, że na polu jednego z rolników z Mokrego Dworu, pana Adama Łachinowicza, wychodzi z ziemi" sporo metalowych części. Na podstawie badań powierzchniowych, dzięki nietypowej konfiguracji kalibrów łusek, znajdowanych jeszcze w trawie, udało się stwierdzić, że jest to najprawdopodobniej właśnie P 39 Aircobra. Poproszona o wsparcie fundacja Latebra" zgłosiła odkrycie do konserwatora.

- Aircobra należała prawdopodobnie do jednego z pułków sowieckiej 329 grupy lotniczej - mówi Cezary Piotrowski, historyk, znawca powietrznych teatrów działań podczas II Wojny Światowej nad Pomorzem. - Samolotu należy szukać pośród sześciu wykazanych w stratach bojowych pułku w marcu 1945 roku.

- W ubiegłą sobotę ruszyły badania, w toku których pozyskaliśmy około setkę fragmentów rozbitego samolotu - mówi Marcin Mikołajczak z Fundacji na rzecz Odzyskania Zaginionych Dzieł Sztuki Latebra". Wśród fragmentów płatowca i resztek osprzętu udało się zlokalizować charakterystyczne elementy techniczne, które mogą posłużyć do dalszej identyfikacji samolotu.

Aircobry na froncie wschodnim

Tabliczki znamionowe z datami produkcji oraz resztki szkła pancernego pozwalają określić, że Aircobra z Roszkowa należała do jednej z dwóch ostatnich odmian samolotu - P 39 N albo P 39 Q.

P 39 Aircobra mogła latać z prędkością ponad 600 km/h. Jej uzbrojenie stanowiło 1 działko 37 mm 4 km kalibru 12,7 mm i 230 kg bomb pod skrzydłami. To, wraz z dużą odpornością na ostrzał z ziemi, czyniło go perfekcyjnym samolotem myśliwsko-szturmowym, sprawdzającym się idealnie w warunkach frontu wschodniego. Nic dziwnego, że z 9,5 tysiąca samolotów połowa została wysłana do ZSRR.

Cezary Piotrowski nadal tropi w rosyjskich źródłach informacje o zestrzelonych w marcu Aircobrach, mając nadzieję, że uda się ustalić nazwisko pilota, który rozbił się w Roszkowie.

http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35612,20046320,odnaleziono-zestrzelony-mysliwiec-p-39-aircobra.html#BoxLokTrojImg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyt. W utrzymaniu frontu niemieckim żołnierzom wydatnie pomagały samoloty, startujące z lotnisk w Gdańsku, na gdyńskim Oksywiu oraz z położonego najbliżej frontu Pruszcza Gdańskiego.".
Stwierdzenie dalekie od prawdy. Raporty jednostek radzieckich szczegółowo odnoszą się do tej kwestii, wymieniając jedynie pojedyncze loty Niemców w tym okresie. Były one praktycznie bez znaczenia dla przebiegu działań na lądzie, głównie dotyczyły rozpoznania, a bardzo sporadycznie ombomiotania". Były dni, kiedy w ogóle Awiacja protiwnika nie diejstwowała". Front utrzymywany był wysiłkiem piechoty - o ile w ogóle możemy mówić o utrzymaniu frontu, bo jednak dzień za dniem Rosjanie parli do przodu na tym odcinku (z wyjątkiem tygodnia poprzedzającego szturm na Pruszcz - kiedy to Rosjanie zbierali siły, albowiem i oni mieli duże straty w ludziach i broni pancernej).

Co do jednostki (329. Dywizja Lotnictwa Myśliwskiego) - słuszny trop, kolego Alkali :) Co do kwitów, musimy poczekać, chwilowo dostęp jest ograniczony. Tymczasem pierwszy trop to zaginiony pilot z 57. gwardyjskiego plm (wprawdzie z datą 31.marca, ale zaginieni często datowani są na późniejszy dzień, np. właśnie na koniec miesiąca) ppor. Dymitr Timofiejewicz Kulczycki. Status zaginionego dobrze pasuje do opisanej sytuacji, w której los pilota nie był jednoznacznie fatalny (przy obserwacji z powietrza), a pozostał niewyjaśniony, bo samolot spadł po stronie przeciwnika.

M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

c.d.
Straty 329. Dywizji Lotnictwa Myśliwskiego mam już opracowane (za marzec). Przejrzałem dodatkowo okres od 10. lutego. Jest drugi kandydat - 9. marca miała miejsce walka powietrzna w osłonie Bostonów wykonujących zadania bombowe nad celami w Gdańsku. Z walki nie powrócił mł.lejtn. Gubienko (prawdopodobnie Anatolij Fiedorowicz r. 1922). Więcej danych o nim brak, nie figuruje na listach strat Armii Czerwonej. Raport dywizji mówi o jego zaginięciu w ogólnym rejonie Gdańsk-Braniewo. Należał do 66. plm.

A co do wcześniej typowanego mł.lejtn. Kulczyckiego, to faktycznie zaginął dokładnie 31.03, czyli raczej można go wykluczyć w kontekście Pruszcza jeszcze pod panowaniem niemieckim. Odłączył się od grupy atakującej technikę bojową npla w rejonie Sobieszewo-Orle.

Więcej strat w ludziach 259.DLM nie miała, tylko w technice (głównie przymusowe lądowania, np. koło wsi Ulkowy 10 km na pd od Pruszcza).

M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..... Miałem przyjemność ciągnąć szczątki jednej tydzień temu w okolicach Końskich.

Na ostatnio otrzymanym zdjęciu widnieje namalowany nr katalogowy części. Z zdjęcia nie mogę odczytać numeru .....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie