Skocz do zawartości

Luftwaffe.Ciekawostki z aukcji - część 2.


leszek01

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 438
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Wygląda na to (po malowaniu), że ten zdobyczny Bf 109, którego wrzuciłem to ten sam z następnych zdjęć, jakie wrzuciliście.

A z Wright Field to życie nauczyło mnie już gigantycznej ostrożności, Amerykanów zresztą też. Papiery tego ośrodka badawczego częściowo wyrzucono po wojnie, a częściowo ukradziono. Bardzo rzadko i tylko niektóre wypływają dziś na aukcjach. Był to taki trochę prywatny folwark z dala od nadzoru.

PS.
Zdjęcie z postu 2018-02-11 02:09:39 nie jest zdjęciem z filmu. To autentyczne zdjęcie z II wojny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nie zostanie mi urwana głowa za to, że to nie zdjęcie z aukcji, ale za to zabawna ciekawostka.

Takie coś, czego faszystowski szef IKEI by się nie powstydził :-)

Jakąż to ładną szafeczkę można sobie wyrzeźbić ze zdobycznego podkadłubowego zbiornika paliwa do Bf 109. Front włoski i chłopaki z USAAF.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ leszek01 2018-02-10 20:34:32
Myślę,że skok na żabę" był czymś normalnym. Bo jak inaczej wyskoczyć z Ju 52?

@balans 2018-02-11 05:05:02
Rysunek z Der Adler". Swoją drogą, to spadochrony mieli wyjątkowo prymitywne [wisieli na nich jak te przysłowiowe żaby]
_____

Racja.

Wkład Niemców w rozwój szeroko pojętej aeronautyki lat 30. i 40. jest niezaprzeczalny, ale jak raz nie w spadochroniarstwie. Tak beznadziejnych spadochronów, jak niemieckie desantowe nie było nigdzie. Druga beznadziejnota to brak samolotów dla spadochroniarzy, bo Ju 52 z tymi drzwiczkami jak do komórki na szczotki pod schodami do bezpiecznych skoków się nie nadawał, a w każdym razie nie w trybie schnell, jak zauważyliście.

Wprawdzie Brytyjczycy też odpuścili sobie temat samolotu do szybkiego i prawidłowego desantowania ludzi i sprzętu „w trybie schnell”, ale skoro obsługiwało ich IX TCC USAAF to mogli sobie odpuścić.

Jedyny „wybitny wkład” III Rzeszy w spadochroniarstwo to buty Springerstiefel. Temu nikt nie przeczy i nic dziwnego, że jeszcze zanim USA przystąpiły do wojny to prosiły Brytyjczyków, żeby im skombinowali do badań zdobyczne Springerstiefele.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedburgh Ops...spokojnie..ja tam za konikami nie tęsknie bo to b.drogie hobby...wolę inwestować w coś ze skrzydłami...-he,he,he.
A propo fotki wklejonej powyżej....to z czego się tak cieszy???
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ ...to z czego się tak cieszy?
_____


Nad tym samym zawsze się zastanawiam, jak patrzę na to zdjęcie - i czego szkopska mordo się cieszysz? :-)

Ale jak się ogląda zdjęcia ze szkolenia Ubermenschów LW to jest tam tak wielka masa durniów, że od razu widać, iż selekcji do LW na jakimś etapie wojny już prawie nie było, tylko brano jak leci, każdego chętnego. W USA opędzano się od chętnych do lotnictwa wojskowego - w reichu na jakimś etapie wojny brano każdego antytalenta do latania, po prostu mięso armatnie LW.



PS.
Też bym wolał zainwestować w coś do latania, ale niestety jest w Polsce tylko jeden egzemplarz tego czegoś, co lata, a chciałbym to mieć i nie jest to na sprzedaż. A jest to cudowna rzecz, którą pilotuje się jednym małym palcem. Najprzyjemniejsze latadło świata, moje najukochańsze latadło, ale już odeszło do historii.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grunau Baby IIb

Kolejny, z niezliczonych, artystów-lataczy-kandydatów na Übermenscha LW rozsmarowany po ziemi. Zdjęć takich orłów jest bez liku.

Nie mam statystyk szybowcowej wypadkowości w NSFK/LW, ale w tych zdjęciach jednak bardzo dużo widać. W nich się czyta, jak w otwartej książce. Takich zdjęć, jakie teraz wrzucam, w ostatnich dekadach widziałem na aukcjach setki. Czasem je zbieram, czasem nie, bo ile można. Ale faktem jest, że jest to potężny materiał poglądowy. Rzekłbym, że materiał szczególnie dla fanatycznych, kompletnie bezkrytycznych miłośników LW zapatrzonych w tę formację dziecięco, a nie brakuje takich ludzi.

A przecież na tych zdjęciach widać, że to nie były żadne Übermensche i Experten (byli, ale szybko się skończyli), tylko nieprzebrane zastępy zwyczajnych ludzi, z których wybitny talent do latania miało może 10 proc. (jak to zazwyczaj w lotnictwie), a talent taki sobie, rzemieślniczy, może 30-40. A reszta to przeciętniaki albo antytalenty do latania.

Gdyby tak spojrzeć przekrojowo na wszystkie światowe aukcje zdjęć dotyczących NSFK/LW to przecież są to zdjęcia kompromitujące szkopów. Choć głównie kompromitujące oczywiście debila A.H., jako niezdolnego do jakiegokolwiek zarządzania zasobami ludzkimi i kompletnie niezdolnego do przewidywania konsekwencji różnych działań.

Na tych setkach powypadkowych zdjęć a to się misió wrąbał szybowcem w dom, a to się ptysió wrąbał w hangar, a to się wrąbał w las, a to się zderzył z innym szybowcem w kwadracie itd., itp. A to się wrąbał po prostu w płaskie jak szyba lotnisko. A to zrobił lądowanie z przelotem, a to zrobił lądowanie z niedolotem. Jeśli ktoś robi takie rzeczy to oznacza trzy czynniki:
a) instruktorzy są do doopy;
b) uczniowie-piloci są też do doopy;
c) cały system jest en bloc do doopy.

Sam znam wiele przypadków, że instruktorzy byli tacy sobie, ale ich uczniowie-piloci mieli w sobie po prostu gen latania i latali genialnie od pierwszych lotów. Dziś to ludzie np. z szybowcowych mistrzostw Polski, choć jak powiadam instruktorów mieli bez talentu dydaktycznego, bo sam ich dobrze znałem. Ale to nie jest „case study” NSFK/LW. Tam był patałach na patałachu, bo to po prostu widać na zdjęciach. Ale nic dziwnego – jeśli idzie się na ilość wyszkolonych (bo wojna), a nie na ich jakość to tak musi być.

Skoro nie dochodzi do prawidłowego przyziemienia i ktoś na całkowicie płaskim terenie wali szybowcem o ziemię to znaczy, że umysłowo i manualnie jest niezdolny do trzeciej fazy lądowania, czyli wytrzymania. I to jest właśnie przypadłość tych faszystowskich orłów, bo zdjęć to pokazujących jest bez liku.

Na zdjęciu obok – zważywszy, że stoi obok maszyn rolniczych – orzeł zrobił nie dość, że lądowanie z niedolotem, albo przelotem, to jeszcze nieznana mu była trzecia faza lądowania, czyli wytrzymanie, bo warunków nie miał ekstremalnych, żeby rozproszkować szybowiec po terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie