Skocz do zawartości

Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali


osyjan

Rekomendowane odpowiedzi

E tam, przesadzacie :)

Książka ukazała się miesiąc temu, więc pewnie jeszcze mało kto ją czytał. Natomiast biorąc pod uwagę poglądy i osobę autora, można się domyśleć, jakie są główne tezy tego eseju.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest wielka potrzeba pisania takich książek"- przeczytałem w jakiejś recenzji. Sam tytuł tego dziełka brzmi szokująco- czyżby ktoś chciał szokować żeby mu się książczyna dobrze sprzedała? Bo jak wyczytałem z dalszego ciągu recenzji książka idzie ręka w rękę z poetyka niejakiego Grossa (może kolegom znanego literata).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według starej, polskiej tradycji chciałem włączyć się w dyskusję o książce, której jeszcze nie czytałem. (podobnie ochoczo dyskutuje się w naszym cudownym kraju o filmach, które się nie widziało). Z wrodzonej jednak przekory postanowiłem te książkę najpierw przeczytać a potem o niej pisać choć to nowatorskie podejście do recenzowania niejednego zaszokuje :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała cegiełka do dyskusji, a propos warsztatu" p. autora.

Czy w Bydgoszczy doszło do pogromu Żydów? Zagadka rozwikłana

Taka informacja od 25 lat pojawia się w różnych źródłach. Ostatnio - w budzącym duże emocje eseju Stefana Zgliczyńskiego "Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali. Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że antysemickich występków było sporo, ale żadnego z nich nie można nazwać pogromem.
Zgliczyński pisze na str. 21: "Tylko w latach 1935-1937 doszło w Polsce do ok. 100 większych wystąpień antyżydowskich, w wyniku których raniono ok. 2 tys., a kilkanaście zabito. Pogromy zaczęły się w czerwcu 1935 r. w Grodnie, Suwałkach, Raciążu (...) Bydgoszczy (sierpień 1937), Włocławku, Lublinie, Grodnie, Koźmińsku, Łomży.

Czytałam "Mniejszość żydowską w Bydgoszczy 1920-1939 prof. Zdzisława Biegańskiego, o pogromie nie było tam nawet słowa. Pamiętam całą masę artykułów, wywiady z ekspertami, reportaże. Nikt nigdy nie zająknął się o pogromie. Dlaczego?

Pogrom we wstępie i w filmie

Dzwonię do redakcji "Le Monde diplomatique, Zgliczyński jest redaktorem naczelnym polskiej edycji tego miesięcznika.

- Skąd pochodzi informacja o pogromie Żydów w Bydgoszczy? - pytam.

- Przywołuję źródło w przypisie - wstęp do książki Emanuela Rigelbluma "Stosunki polsko-żydowskie w czasie II wojny światowej napisany przez Artura Eisenbacha.

- Natknął się pan może w swoich badaniach na więcej szczegółów?

- Nie przypominam sobie. Także u Eisenbacha nie ma rozwinięcia tematu Bydgoszczy, wymieniam więc za nim.

Samego Eisenbacha zapytać nie mogę. Ten wywodzący się z Nowego Sącza historyk żydowskiego pochodzenia, były dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, zmarł w Tel Awiwie w roku 1992.

Książka Rigelbluma pojawiła się na rynku u schyłku komunizmu - w roku 1988. Kilkanaście miesięcy wcześniej powstał cykl dokumentów brytyjskich zatytułowany "The Struggles for Poland ("Zmagania o Polskę). Wyprodukowany przez Bolesława Sulika (polskiego reżysera, który z przyczyn politycznych wyemigrował do Wielkiej Brytanii) dokument to cykl obrazów o historii Polski od czasów międzywojennych do końcówki PRL-u. Trzecia część poświęcona jest Żydom. Tytuł: "Inny świat. Żydzi Polscy 1919-1943. Jeden z wątków mówi o pogromach. Ilustracją do tematu jest przedwojenna mapa Polski, która pojawia się na ekranie. Lektor tłumaczy, że słaby reżim sanacyjny po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego nie był w stanie powstrzymać akcji antyżydowskich, w tym tych najkrwawszych - prześladowań i pogromów. A na mapie widzę miasta, w których do takich pogromów dochodziło. Wśród tych miast - także Bydgoszcz.

Może profesor coś wie

Idę do prof. Zdzisława Biegańskiego z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. To historyk, znawca tematyki żydowskiej, ze szczególnym uwzględnieniem specyfiki bydgoskiej.

- Był pogrom? - pytam.

- Nie było - odpowiada.

- Więc skąd taka informacja u Eisenbacha i Sulika? Przecież to prawdziwe autorytety!

- Trudno jednoznacznie wskazać. Faktem jest, że od późnego lata 1936 roku bydgoscy młodzi narodowcy rozpoczęli na większą skalę akcję bojkotu sklepów i targowisk żydowskich - wyjaśnia Biegański. - Chodziło wyparcie ich handlu z rynku. Przez te akcje i bojkoty nastroje antyżydowskie w mieście się nasilały.

Szukam w lokalnych gazetach z tamtego okresu. Jest artykuł o utworzeniu "Komitetu unarodowienia miasta i oczyszczenia go z obcych i szkodliwych elementów. "Kurjer Bydgoski z 29 sierpnia 1937 podaje, że w związku z jego utworzeniem do redakcji przeszedł list z pogróżkami napisany przez Żydów. W artykule "Nowy oburzający dowód żydowskiej bezczelności autor pisze: "Podana przez nas wiadomość o utworzeniu w Bydgoszczy Komitetu (...) przeraził miejscowe żydostwo (...). Wyrazem żydowskiego odwetu za działalność narodową uświadomionych Polaków, był w ostatnich dniach napad żyda Ferszta na kolportera gazet polskich, była chęć zastrzelenia chłopca polskiego przez żyda Kleinfelda i jest wreszcie list, jaki od Komitetu Kupców Żydowskich z ul. Długiej otrzymała nasza redakcja.(...) Autorzy listu grożą nam.

Ten sam "Kurjer z 31 sierpnia 1937 otwarcie już pisze o silnych nastrojach antysemickich. "Takiego nastroju antyżydowskiego, jaki zaobserwowaliśmy w ostatnich dwu dniach (...) nie notowano jeszcze nigdy dotychczas w Bydgoszczy. Napięcie nieustannie wzrasta. Wczoraj wieczorem na ul. Dworcowej doszło dwukrotnie do pobicia zuchwale zachowujących się żydów. Żyd odważył się popchnąć Polaka, na co ten czynnie zareagował. W jednej chwili zebrał się tłum około 100 osób. Żydzi zaczęli uciekać i wpadli do jednej restauracji przy ul. Dworcowej, gdzie wszczęli lament.

- No tak, ale to nie pogrom - mówi prof. Biegański, kiedy cytuję mu tezy z artykułów. - Nieprzyjemne sytuacje, nawet groźne awantury, czasem pobicia, ale nie pogrom. Zdarzały się nawet akcje wybijania okien w witrynach Żydów, incydenty wybuchały niemal zawsze na tle ekonomicznym.

Na początku był "Przegląd Zachodni

- Gdzie więc leży źródło powtarzanej przez lata informacji o pogromie Żydów w Bydgoszczy?

- Istnieje tylko jedna możliwość - uważa prof. Biegański. - W "Przeglądzie Zachodnim z 6 września 1937 roku przeczytałem, że dzień wcześniej doszło do pobicia 20 Żydów na bydgoskich ulicach. Tam należy szukać.

- Jednak pogrom, na który powołuje się Zgliczyński, miał mieć miejsce w sierpniu, a nie 5 września - zauważam.

- Tylko to wydarzenie przychodzi mi na myśl.

Prof. Biegański dodaje, że trzeba pamiętać, czym był "Przegląd Zachodni. - Jedyne pismo żydowskie na Pomorzu wydawane w Gdyni - nie zawsze zachowywali obiektywizm. Przedstawiali wydarzenia ze swojego punktu widzenia, starali się być równoważnią dla antysemickiej prasy polskiej. Sam artykuł stał się przyczynkiem do interwencji w sprawie ochrony ludności żydowskiej przed szykanami u wysokich przedstawicieli władz i chyba taki cel przyświecał autorowi. Do bijatyki z pewnością wtedy doszło, ale co do liczby poszkodowanych Żydów, czy skali samego zdarzenia, nie możemy mieć pewności. Ta podawana przez "Przegląd może być przerysowana.

Publikacja stała się początkiem interwencji ze strony środowisk żydowskich. Jak podaje "Republika (10 grudnia 1937), w związku z bydgoską akcją antyżydowską, "poseł Sommerstein interweniował w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i u wojewody poznańskiego. Apelował o ochronę ludności żydowskiej.

U premiera Sławoja Składkowskiego interweniował także Zygmunt Klotz, przewodniczący bydgoskiej gminy żydowskiej. Do MSW wpłynęła interpelacja przygotowana przez Żydowskie Koło Parlamentarne.

Ta akcja przyniosła skutek. Ataki ze strony narodowców zakończyły się pod koniec 1937 roku po ostrej interwencji władz.

- Co zrobić z nieprawdziwą informacją, która jest powielana od lat? Wszystko wskazuje na to, że i książka Zgliczyńskiego będzie dalej cytowana.

- Powtarzany wielokrotnie fakt zaczyna żyć własnym życiem, chociaż ma niewiele wspólnego z prawdą - mówi prof. Biegański. - Trzeba po prostu weryfikować fakty i pisać prawdę. A w tym przypadku prawda jest taka: w Bydgoszczy doszło do groźnych incydentów i szykan ludności żydowskiej, ale nigdy nie było pogromu."

Cały tekst: http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1,48722,13472737,Czy_w_Bydgoszczy_doszlo_do_pogromu_Zydow__Zagadka.html?as=2#ixzz2MBvvdIM7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stety lub nie, ale na Artura Eisenbacha się nie tylko Zgliczyński powołuje :-(

Dwa- w Bydgoszczy wychodził Szabes-Kurjer", który wbrew tytułowi był pismem antyżydowskim.

Trzy- dziwne, że w artykule nie wspomniano o zamieszkach* antyżydowskich z listopada 1938 roku. Tyle, że one mniej miały wspólnego z właśnie dziejącą się Nocą Kryształową, a więcej z patriotycznym zrywem po odzyskaniu Zaolzia...





* zamieszkach a nie pogromie- skończyło się na poważnych stratach materialnych, dewastacji sklepów i pobiciach...



PS A pytanie o GW wcale nie było złośliwe... no, może trochę :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O to właśnie mi chodziło, wklejając ten tekst - Zgliczyński bezrefleksyjnie kopiuje niepotwierdzone i nieprawdziwe informacje. Biorąc pod uwagę jego poglądy, inne publikacje oraz sam tytuł książki można przypuszczać, że autor na siłę stara się udowodnić z góry założoną tezę. I nagina do niej fakty. Używam trybu przypuszczającego, bo książki jeszcze nie czytałem.

Po drugie nikt nie twierdzi, ze antysemickich nastrojów w Bydgoszczy nie było. Były, jak wszędzie w ówczesnych latach. Lecz miały one podłoże stricte ekonomiczne, a nie rasistowskie. Zresztą tak jak napisano w artykule, do agresywnych incydentów dochodziło z obu stron. Nie było tak, że zawsze Żydzi dostawali bęcki. Jako przedstawiciele zawodów w większości robotniczych potrafili się bronić :)
Nie zapominaj też, że w Bydgoszczy mieszkało sporo Niemców, co zapewne też miało wpływ na antysemickie nastroje pod koniec lat 30.

Po trzecie, jak słusznie zauważyłeś, zamieszki to nie pogrom.

P.S. Dobra złośliwość nie jest zła :) Co do GW - i na śmietniku można znaleźć perełki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że dyskutujemy o książce, której obaj nie czytaliśmy...

Dwa- nie miejsce i czas na dyskusje o dyskusji o przedwojennym polskim antysemityzmie. Takowe dyskusje już na Forum miejsce miały. Faktem jest, że przy pewnej akceptacji sfer rządzących i KK miał on miejsce.

Trzy- niestety, nie wiem co na śmietniku bywa... Ja do swoich kubłów śmieci wynoszę zapakowane w worek PP a i nie mam okazji sprawdzać zawartości kubłów na sąsiednich posesjach :-(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi Panowie tak to jest niestety, że gdy autor przywiązany jest do jakiejś tezy to sięga do wtórnych źródeł i ich nie weryfikuje. Rzetelności naukowej można się spodziewać do prac pisanych przez naukowców (chociaż i tu są jak wiadomo wyjątki), publicyści nie szukają prawdy. Oni już ją znają ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie