Skocz do zawartości

co robiono z bronia ?


czarny bocian

Rekomendowane odpowiedzi

kazdy front miejszy czy wiekszy miał na swojej drodze potyczki ,wieksze bitwy .po zdobyciu terenu wiadomo ze potencjał ludzki znacznie malał,wiec zostawały całe setki sprzetu ,bron,hełmy itp.na miejscu bitwy zostawał tez sprzet wroga .
ciekawi mnie czy były specjalne jednostki ,ktore sprzatały to miejsce ? i co działo sie ze sprzetem ? był zabierany czy zakopywany ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broń była zarówno zbierana, zakopywana jak i niszczona. Zobacz
http://www.google.pl/#hl=pl&safe=off&output=search&sclient=psy-ab&q=zrzutowisko+broni&oq=&aq=&aqi=&aql=&gs_sm=&gs_upl=&gs_l=&psj=1&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_qf.,cf.osb&fp=3e38172fbb0cba2f&biw=1024&bih=601
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam artykuł Oddziały zdobyczy wojennej w Wojsku Polskim 1943-1945" w Poligonie 3/2007.
Tam jest dokładnie i ciekawie opisane jak to wyglądało w 1 i 2 Armii Wojska Polskiego.Łącznie z etatami samodzielnych batalionów zbierania zdobyczy wojennej i innymi ciekawostkami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zwylke zalezy gdzie i kiedy.
Np w czasie 1 wojny Anglicy mieli specjalne jednostki, Francuzi placili tez zolnierzom za przynoszenie zdobyczy z pobojowiska.
Zbierano nie tylko bron, ale wszystko co sie dalo, np zlom szedl na przetop.

Niemcy, ale nie tylko, gromadzili sprawny sprzet.
Chcby przykladem sa zapasy mauzerow niemieckiech, po remoncie, jakie wyplywaja z magazynow rosyjskich w ciagu ostatnich 10 lat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

blisko mojego miejsca zamieszkania w 1944 stało kilka wraków
pancernych,po wrakach nie ma sladu ,ale 15 lat temu podczas kopania rowów melioracyjnych natrafiono własnie w tym miejscu na zakopane pociski czołgowe (z łuskami) podobno było tego bardzo duzo. mysle ze zostały one wyjete z tych wraków zaraz po bitwie i zakopane.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broń która mogła się przydać była wcielana" normalnie do jednostek liniowych. Z tym że jej rozdziałem zajmowało się dowództwo jakiegoś wyższego szczebla.
Jeśli dany oddział przebijał się i tracił broń to analogiczna sytuacja następowała w jednostkach wroga mających przewagę nad naszymi.
Piszę na podstawie wspomnień z walk 1psk w 1939r. Gdy walczył z równorzędnymi jednostkami wroga i zdobywał broń - wcielano ją do służby. Tak było m.in z rkm-ami wz. 34 oraz motocyklami. Gdy pułk tracił broń w walkach, zyskiwali ją niemcy, którzy następnie wykorzystywali w swoich jednostkach tyłowych.
makul
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W powyzszym wypadku mamy dosc rzadki wypadek - obie strony uzywaly tej samej amunicji, oraz karabinow tego samego systemu.
Czyli logistyka nie byla problemem.

Na ogol jednak amunicja byla rozna, co automatycznie powodowalo problemy zaopatrzeniowe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bodaj w Czterech pancernych.."(książka)jest opis jak to szkopy oferują swoim papierosy/żywność za zdobytą i przyniesioną broń,od karabinów po czołgi itp..

Na ile w tym prawdy jest-nie wiem
Ale nie sądzę by Przymanowski sobie tak po prostu wymyślił :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często różnica kalibrów nie stanowiła przeszkody, aby daną broń wprowadzić do użycia jednostek tyłowych np. karabinki MAS 36, Mannlicher Carcano, ale tu mamy także przykład zdobycia znacznej ilości amunicji do ww.
Artylerie brali jak popadło, było sprawne działo i trochę amunicji to w zależności od logistyki wystrzeliwano jak najszybciej, albo ciągnięto za sobą jak najdłużej. Bardzo dobrym przykładem jest tu polski sprzęt z kampanii wrześniowej- Bofors 37mm, Schneider 75mm, czy haubice 100mm.
Jeżeli obsługa musiała opuścić sprzęt, to niszczono go jak najskuteczniej, tak aby nie nadawał się do użytku bez naprawy, bądź dosztukowania części, np. gięto\\sklepywano lufy; demontowano i zakopywano trzony\\kliny zamkowe; łamano kolby przy kbk. Skoro ja nie mogę, to niech oni też nie poużywają".
PZdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza sie, ale wyzej zostal opisany przypadek wceilania niejako z marszu".

Tylowym zawsze wydawano co akurat bylo, i skad bylo. O ile wojna trwala dluzej.

W przypadku uzycia broni zdobycznej, jesli obie strony maja ten sam typ (system) broni i amunicji, to nie mamy problemu.

Inaczej, mamy problemy:

- dodatkowe szkolenie (np w Kolobrzegu zakazano uzywac zdobycznej broni, bowiem wsrod Polakow bylo wiele wypadkow zwiazanych z niumiejetnym obchodzniem sie z bronia niemiecka). Niemcy Amerykanie, Rosjanie, czy tez AK mialo tlumaczone lub pisane od zera instrukcje, ale to oczywiscie wydluzalo czas szkolenia.

- amunicja. Tutaj na ogol starano sie rozwiazycac problem przez podzial typ wojsk/rejon. Np Rosjanie w czasie 1 wojny, czesc frontu miala tylowe Berdany, inni Grasy. Anglicy mieli .303 karabiny dla jednostek wojskowych, a Home Guard miala najczescie kaliber amerykanski. W WP 1920 przydzial byl wg jednostek, podobnie jak i u Niemcow, w ww2. Jak sie wyczerpaly zapasy zdobyczy, uruchamiano tez i produkcje (np niemiecka amunicj do UR-a), czy zamawiano za granica (okres ww1).

- naprawa, uzupelnienia, magazyny. Warsztaty i ruszniakarze musieli znac rozne systemy, miec czesci zamienne (od karabinow, po pojazdy). Wymagana byla powierzchnia magazynowa, dodatkowy transport, itp aby nietypowe czesci dostarczyc. Zolnierze wysylani jako uzupelnienie, musieli otrzymac odpowiedni typ broni, albo liczyc iz dostana po znawieniu sie na miejscu. Podobnie uzupelnienia pojazdow mogly nie pasowac do reszty (czesci, paliwo).

- ogolna kompatybilnosc, a raczej jej brak. Czyli probelmy male i duze. Naboje nie pasujace do ladownic. Bagnety nie pasujace do karabinow. Ciezarowki mialy kierownice nie po tej stronie co trzeba (angielskie). Do artylerii brakowalo optyki (np art wloska w Tobruku), czy tez pojazdow (niemieckie jednostki forteczne" 1944/45). itp, itd.

Od kiedy w drugiej polowie 19 wieku zauwazono iz standardyzacja w armii jest pozytywna rzecza, to starano sie jej pilnowac.

Tyle iz teoria sobie, a zycie sobie. Stad zapychanie dziur w stanach czym sie dalo i skad sie dalo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostaje jeszcze sprawa przerabiania broni.
Np. mityczny DP przekalibrowany na 7,92; Mosiny 7,92 w WP.
Często żołnierz samorzutnie zmieniał bron na zdobyczną- świetnym przykładem są tutaj Niemcy na froncie wschodnim, używający Pepesz. Czasami(w okrążeniu) łatwiej było o amunicje do broni zdobycznej, niż własnej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było problemu jeśli chodzi np. o granaty ręczne to dość prosta bron i szkolenie krótkie. Słyszałem, ze w ramach zdobyczy wojennych w WP nie użytkowano np. odpieczętowanych skrzyń amunicyjnych, bo mogły być w nich rożne niespodzianki, np miny pułapki, czy celowo niesprawna uszkodzona amunicja, wiec wszystko co było napoczęte traktowano z duża dawką ostrożności i przeważnie po wojnie kasowano.Poza tym broni i amunicji po wojnie poniemieckiej było u nas tyle,ze można było przebierać co lepsze kąski choć oczywiście raczej nie był to główny oręż, uzbrajano w mausery milicje, strażników kolejowych, itp. do czasu aż się nie przezbrojono na własne produkty. zupełnie inna sprawa to pamiątki wojenne np. posiadanie P08, czy samurajskiego miecza w armii amerykańskiej było dość często praktykowane dlatego teraz rynek kolekcjonerski jest tam teraz bogaty.
Niemcom np. tak się radzieckie moździerze 120 mm spodobały,że sami je skopiowali i wdrożyli do produkcji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z opowiadań dziadków podziele się swoimi wiadomościami.

Po walkach o Radom, nadeszła bitwa w małej miejscowości Plec. Po bitwie miejscowa ludność znosiła broń do studni mojego pra-dziadka, i tam broń została zniszczona.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Dodam również jedną historię rodzinną odnośnie broni składowanej przez Aliantów po II wś. Ojciec mojej matki, który nadal żyje i ma się dobrze, często opowiada mi jak to było kiedy był małym chłopakiem około 10 letnim i pracował przymusowo w obozie w Austrii. Wspominał, iż po wyzwoleniu przez Jankesów zostali zakwaterowani w koszarach WH.
Jako, że do transportu do Polski było kilka tygodni wspominał, iż z innymi dzieciakami latał po tamtejszych gmaszyskach i trafili na strych jednego z nich. Wspomina, iż leżały tam długie, wysokie sterty posegregowanej wręcz broni, począwszy od krótkich parabelek po pm-y i różnej maści długie mausy et cetera.
Opowiadał mi, że nikt tego nie pilnował i z dzieciarnią wybierali co ciekawsze egzemplarze(wspominał o inkrustowanym kością P08) i strzelali po ścianach.
Co się z tym potem stało nie pamięta. Parabellka została mu natomiast potem skonfiskowana przez Juesejów kiedy jechali do granicy, gdyż z radości co 2-3 człowiek na odkrytej ciężarówce wyciągnął swoją zabawkę" i wiwatował strzelając w górę. Po kilku kontrolach wszyscy zostali rozbrojeni i dojechali do Polski.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,
Chwila wspomnień /z opowiadania ojca-lat 90/
Jest rok 1944 - Nowo sformowana Szkoła Oficerska i Podoficerska KBW w Jastkowie k.Lublina, transportem kolejowym przybywa do Andrzejowa k.Łodzi/SO KBW/ i Podoficerska KBW do Olechowa k.Andrzejowa. Zajmują baraki po byłym obozie jeńców francuskich /czy ktoś może to potwierdzić, że takowy obóz istniał-pamięć jest ulotna/,następuje dezynfekcja obozu, zagospodarowanie - jednostka jest rozlokowana.
Odbywają się zajęcia, ćwiczenia. Między Andrzejowem a Olechowem jest Stacja kolejowa towarowa /bocznica ?/a na niej stało kilka transportów, między nimi 2 transporty wypełnione poniemiecką bronią i amunicją pilnowane przez milicjantów w cywilnych ubraniach z biało-czerwonymi opaskami na rękawie.Wiadomość o transportach z bronią szybko dotarła do dowództwa Szkoły KBW, i grupa żołnierzy i oficerów samochodem udała się na stację kolejową. Milicjanci początkowo nie pozwalali na otwarcie wagonów, ulegli i w wagonach w skrzyniach była nowiutka broń, żołnierze załadowali na ciężarówkę kilka karabinów maszynowych MG42, amunicję do nich, kilka skrzynek pistoletów maszynowych wz44, pistolety maszynowe MP40,karabiny samopowtarzalne /tu ojciec nie wie jakie /pistolety i amunicja do nich -/mam zdjęcia z Olechowa ojca i jego kolegów z tymi MP40. Po przyjeździe do jednostki, a był tam batalion który miał 3 kompanie, kompania 3 plutony, pluton miał 4 drużyny + drużyna gospodarcza - uzbrojono 3 plutony w PM wz44 /kadra oprócz broni osobistej mała MP40 /zdjęcia/- dalej, z opowiadania ojca, były ćwiczenia poligonowe-przypominam jest rok 1944-trwała jeszcze wojna, żołnierze w natarciu, a kadra i podoficerowie zawodowi /tylko oni/, strzelają z broni z amunicji ostrej do góry, amunicji ćwiczebnej nie było - tak wyglądały wtedy ćwiczenia.
Co dalej z bronią poniemiecką?
11.11.1945r.pluton żołnierzy i oficerów /ojciec mój też/,przyjechali do Legnicy i zajęli budynki poniemieckie przy ul. Długiej /obecnie Rzeczypospolitej/, a w styczniu 1946 spod Łodzi /Andrzejów i Olechów/transportami kolejowymi przybyła do Legnicy Szkoła Oficerska KBW z całym wyposażeniem. Broń poniemiecka była używana do roku 1949-zdano ją i przyjęto na uzbrojenie broń radziecką /karabiny, pistolety maszynowe PPSz i PPS /były też erkaemy DP i 1 Maksym /zdjęcia/, a kadra miała ciężkie i nie lubiane pistolety TT. Magazyn broni był obok warsztatów naprawczych, była rusznikarnia, na stanie Szkoły Oficerskiej było 5 SU-76, 2 T-34, samochody amerykańskie do końca lat 50-tych, później były Zisy151, Gazy 63, Lubliny/Gaz51/,Stary /zdjęcia/.
W 1959r. wybudowano nowy magazyn broni i amunicji od strony jednostki radzieckiej/lotniska/, oświetlony i pilnie strzeżony-budynek jest do dnia dzisiejszego/zdjęcia/
Szkoła Oficerska KBW została rozwiązana w 1964r., część kadry poszła do cywila,pozostali wyjechali do jednostek podległych MSW.
W październiku 2011r.wyburzono wspaniałe budynki poniemieckie/m.in.podziemny magazyn broni, rusznikarnię, warsztaty naprawcze z orginalnym wyposażeniem - wszystko poszło na złom/ mam zdjęcia jak naprawiają SU-76,T-34/, wyburzono cały ciąg garaży poniemieckich, CPN,wiaty metalowe dla pojazdów i inne.
Była głośna sprawa ,,czołgu w Legnicy,, - na forum Odkrywcy były różne opinie, wręcz kłótnia, kto ma wydobyć, kto wyremontuje, gdzie będzie po remoncie,wreszcie założono kłódkę na wątek o czołgu/kto to zrobił?/i co, i nic, ucichło, a czołg jak był, tak na pewno jest dalej w ziemi-szkoda pisać na ten temat, bo spotka go taki los, jaki spotkał lufę czy też armatę z Malborka. Brak słów
Pozdrawiam Dodge52
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała wieś Strzegocice.
Szkopy wiały aż się kurzyło,2-3godziny po nich wchodzili ruskie.
Niemcy broń wrzucali do betonowego basenu z gnojówką,karabinami uderzali i ścianę łamiąc kolby i i tak skróconą"topili w g.
Podobno nim Rosjanie weszli ludność cywilna drutami,prętami wyjęła co się dało i poukrywali po chałupach.
Myślę że jeszcze niejeden leży gdzieś pod strzechą w ładnym stanie:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie