Skocz do zawartości

Me 163 Komet w akcji


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 145
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Przy okazji zdjęć DFS 194 warto zwrócić uwagę na jego pewną charakterystyczną cechę, uparcie ignorowaną przez rysowników planów i producentów modeli - a mianowicie wyraźnie mewi płat. Co niechybnie wzięło się stąd, że DFS 194 z silnikiem tłokowym miał spory wznios skrzydeł, który w wersji rakietowej zlikwidowano na częściach zewnętrznych, pozostawiając stary centropłat.

Pzdr

Grzesiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny ciekawy projekt z tego okresu: BA Bachem-349 Nätterz
Myśliwiec pionowego startu - jednorazowego użytku, z odzyskiwanym silnikiem przy pomocy spadochronu.

U schyłku wojny III Rzesza znalazła się w dramatycznej sytuacji. Czterosilnikowe Latające Fortece amerykańskiej 8 Armii Powietrznej niszczyły ważne ośrodki przemysłowe. Luftwaffe nie mogła im w tym przeszkodzić, min. dlatego, że własne lotniska były celem ataków alianckich myśliwców dalekiego zasięgu. Rozpaczliwie szukano sposobów zaradzenia tej sytuacji. Chodziło o skonstruowanie samolotu, który mógłby skutecznie zaatakować zbliżające się do celu bombowce, nie narażając się na atak nieprzyjacielskich myśliwców, a więc ... nie korzystając z lotnisk. Jednym ze zrealizowanych pomysłów był projekt inż. Ericha Bachema BP-20A, zgłoszony w sierpniu 1944. Chodziło o myśliwiec jednorazowego użytku (Verschleissjäger), który po starcie z pionowej wyrzutni przy użyciu napędu rakietowego mógłby wznieść się szybko na pułap nadlatujących bombowców i zniszczyć przynajmniej jedną z maszyn przy pomocy pocisków rakietowych powietrze-powietrze. Po wykonaniu zadania pilot miał opuścić samolot na spadochronie, samolot zaś - ulec zniszczeniu. Najcenniejszy element konstrukcji - silnik - miał być odzyskiwany na spadochronie. Projekt został zatwierdzony i prace nad budową prototypu o oficjalnym oznaczeniu Ba-349 Natter rozpoczęły się w zakładach Bachem-Werke, prowadzonych przez inż. Bachema. Pierwsze prototypy gotowe były do prób w grudniu 1944. Wykonano kilka pilotowanych, bezsilnikowych lotów na hole, następnie kilka startów bezpilotowych. 28.02.1945 odbył się pierwszy pilotowany lot Ba-349 zakończony śmiercią oblatywacza i rozbiciem samolotu z powodu urwania się osłony kabiny. Tym niemniej próby kontynuowano i do kwietnia 1945 wykonano łączni e36 udanych startów, w tym 7 pilotowanych. W międzyczasie opracowano i zbudowano prototyp ulepszonej wersji seryjnej Ba-349B z dwukomorowym silnikiem Walter 109-509C-1 (17+3 kN) o lepszych osiągach.

Do bojowego zastosowania samolotów nie doszło, gdyż zbliżanie się wojsk amerykańskich zmusiło obsługę do zniszczenia przygotowanych do akcji maszyn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konstrukcja: jednomiejscowy, wolnonośny średniopłat konstrukcji mieszanej zbudowany z materiałów niestrategicznych (tylko dźwigar płata i zbiornik paliwa zbudowane były z materiałów lotniczych). Prostokątne w obrysie skrzydło obrysie skrzydło o symetrycznym profilu i takież usterzenie były z drewna, kryte sklejką. Metalowy kadłub zbudowany był z kilku segmentów o przekroju kołowym. Pilot zajmował miejsce w przedniej części kadłuba, w opancerzonej kabinie wyposażonej tylko w najniezbędniejsze przyrządy. Zbiorniki paliwa, 435 dm3 T-Stoff (nadtlenek wodoru) i 190 dm3 C-Stoff (mieszanka wodzianu hydrazyny z alkoholem metylowym) znajdowały się w centralnej części kadłuba. Do boków tylnej części kadłuba przymocowane były cztery wspomagające silniki rakietowe Schmieding na paliwo stałe, o ciągu 4,5 kN, odrzucane po wypaleniu.

Napęd: silnik rakietowy Walter 109-509A o ciągu 17 kN umieszczony w tylnej części kadłuba

Uzbrojenie: bateria 24 niekierowanych (stabilizowanych obrotowo pocisków rakietowych H217 Föhn (73 mm) lub 33 podobnych pocisków R4M (55mm) umieszczona przed kabiną pilota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długość 6,5 m
Rozpiętość 4,0 m
Wysokość 2,25 m
Powierzchnia nośna 2,75 m2
Masa własna 880 kg
Masa w locie 2175 kg
Prędkość maksymalna 900 km/h
Czas lotu silnikowego 2 min
Wznoszenie 179 m/s
Pułap normalny 8230 m
Zasięg 756 km

Na szczęście zabrakło czasu na wprowadzenie tego cuda do działań bojowych i dalszy rozwój konstrukcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzesiu: replika ME-163b Komet jest jak najbardziej w kolorze poprawnym historycznie z Erprobungskommando 16 dowódcy, majora Wolfganga Lawiny.
Lawina poleciał na pierwszy lot bojowy taką właśnie maszyną, pomalowaną bez jego wiedzy na kolor jasnoczerwony, podobnie jak samolot von Richthofena Fokker DR-1. Lawina nie był specjalnie rozbawiony fikuśnym malowaniem i nakazał zmienić kolor latadła po zakończeniu lotu. Lawina był później dowódcą I skrzydła Jagdgeschwader. Przeżył wojnę, zmarł w 1997 r., w wieku 85 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzesiu: replika ME-163b Komet jest jak najbardziej w kolorze poprawnym historycznie z Erprobungskommando 16 dowódcy, majora Wolfganga Lawiny. "

k0k0, ja naprawdę znam tę historię czerwonego Me 163 BV 41 Spaetego, problem jeno w tym, że nie wiadomo, jak ten samolot naprawdę wyglądał w czerwonym malowaniu, oprócz tego, że był czerwony - i dlatego jego wszelkie przedstawienia to tylko mniej lub bardziej radosna hipoteza. Czy i jakie miał oznakowanie na przykład? A nawet kiedy go pomalowano?

Pzdr

Grzesiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na zdjęciu Me 163s w barwach radzieckich - model testowany po wojnie.

k0k0, ja naprawdę znam tę historię czerwonego Me 163 BV 41 Spaetego, problem jeno w tym, że nie wiadomo, jak ten samolot naprawdę wyglądał w czerwonym malowaniu, oprócz tego, że był czerwony - i dlatego jego wszelkie przedstawienia to tylko mniej lub bardziej radosna hipoteza. Czy i jakie miał oznakowanie na przykład? A nawet kiedy go pomalowano? ".

Grzesiu: absolutnie się z Tobą zgadzam co do mizernej ilości danych na temat Me Spaetego. Nie mniej, opieram się na wiedzy konstruktora repliki tegoż samolotu - jak zapewne wiesz, Joseph Kurz był pilotem Luftwaffe, który przeszedł szkolenie na Me 163S (w działaniach bojowych nie zdążył wziąć udziału) i jako taki miał niechybnie lepszą wiedzę niż my na temat malowania replikowanego sprzętu. Jako pasjonat mający w czasie wojny bezpośrednią styczność z oryginałem swojego modelu, prawdopodobnie trzymał się przy konstruowaniu swojego Kometa faktów historycznych.

Pozdrawiam
TomeK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że latanie na Me 163 S pod koniec wojny niespecjalnie pozwala poznać niestandardowe malowanie przedseryjnego BV 41 z wiosny 1944. ;-)
Samolot ten w swej czerwonej postaci nie jest, niestety, udokumentowany fotograficznie w żaden sposób - a to, co prezentuje się na schematach malowań i w modelach to po prostu machinalna przeróbka standardowego oryginalnego, jednobarwnego malowania BVek, gdzie RLM 76 zastępuje się czerwonym i zgrywa mądralę. Mogło tak istotnie być, ale wcale nie musiało. Niestety - poza tym, że samolot był czerwony i naniesiono na niego 20 kg farby - nic więcej nie wiemy. Co więcej, czerwony Me 163 Spaetego (tylko z oznaczeniami państwowymi) pojawia się już na rysunku w okolicznościowej książce EKdo 16 na jakieś dwa tygodnie przed bojowym lotem czerwonego BV 41. A - co jeszcze ciekawsze, ale i nie musi być wiarygodne - czerwony kolor Me 163 Spaetego wspomniał w przesłuchaniu jeniec służący w EKdo 16 na przełomie 1943/44, podczas gdy wszystko wskazuje, że BV 41 został tam dostarczony dopiero w końcu kwietnia 1944.

Tak więc jedyne, co o BV 41 możemy powiedzieć, to że 13/14 maja 1944 był w jakimś stopniu czerwony - reszta to tylko zgadywanki. :-)

Pzdr

Grzesiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej
Ja się jeszcze pokłócę z Trooperem85 na temat uzbrojenia. Uważam, że wybór MK 108 dla Kometa był właśnie optymalny, jeśli chodzi o gotową broń z półki", dostępną od ręki. Działko to wcale nie miało małej szybkostrzelności - 650/min jak na ten kaliber i ten okres to wręcz bardzo dużo. Owszem strzelało nabojem 30x91 o słabej balistyce (prędkość pocz. 520 m/s przy masie pocisku 330 g) ale dzięki temu miało relatywnie niewielki odrzut i było też dosyć lekkie (58 kg).
Co można by wsadzić zamiast tego? Na półce wcale tak dużo rzeczy nie leżało. Standardowe działko 20 mm w Luftwaffe to MG 151/20. Wcale nie było wiele szybsze - 750/min - i nie było o tyle lżejsze (43 kg) by zainstalować 2 za 1 MK 108. Balistycznie wypadało owszem lepiej (800 m/s ale przy pocisku o masie 95 g czyli ponad 3 razy lżejszym) tylko co z tego. Komet miał walić z bliska do ogromnego bombowca i bardziej płaski tor pocisku niewiele mu by pomógł. To właśnie dla klasycznych myśliwców w rodzaju Fw 190 działko 20 mm było lepszym wyborem, bo im przychodziło walczyć z myśliwcami wroga, małymi i gwałtownie manewrującymi, i do tego celniejsza broń i większy zapas amunicji były przydatne. A po co wielki zapas amunicji w Komecie, mającym w perspektywie najwyżej kilka minut w akcji i może 1-2 ataki?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba jednak dla formalności nadmienić, że wczesne Me 163 B, bodaj do BV 47 włącznie, uzbrojone były właśnie w dwa MG 151/20.

Na ten przykład pod koniec wojny zastosowali na tych samolotach system SG 500 Jagerfaust(...)
10 kwietnia 1945 roku Lt. Fritz Kelb odniósł powietrzne zwycięstwo używając właśnie takiego granatnika."

Wg najnowszych ustaleń tylko uszkodził kanadyjskiego lancastera, odstrzeliwując mu wieżyczkę ogonową.

Pzdr

Grzesiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się jeszcze pokłócę z Trooperem85 "

czemu od razu pokłócę?

Ja jednak pozostanę na stanowisku, że bardziej sensowne byłyby działka o mniejsze sile niszczącej pocisków ale za to większej (mimo wszystko) szybkostrzelnosci i zdecydowanie lepszej balistyce pocisku. Bo to przekłada się na możliwość otwarcia ognia ze zdecydowanie większej odległości i zasypania celu większą ilością pocisków co bardzo zwiększa prawdopodobieństwo trafienia. A gdyby pierwsze strzały okazały się niecelne jest jeszcze szansa na wprowadzenie poprawki. A znaczenie tych parametrów rośnie wraz z tym jak wzrasta prędkość zbliżania się do celu, a skróceniu ulega czas na otwarcie ognia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co i tak nie zmienia faktu, że lepiej trafić i uszkodzić czterosilnikowy bombowiec (co często i tak oznaczało wyłączenie go z walki) niż nie trafić w ogóle. Ewentualnie przeprowadzić skuteczny atak z krótkiego dystansu, zbyt krótkiego by później ominąć atakowany cel.
Doświadczony pilot myśliwca będzie oczywiście potrafił przeprowadzić atak tak aby skutecznie ostrzelać cel i przy okazji się o niego nie rozbić. Tyle, że w momencie pojawienia się Me 163 doświadczony pilot myśliwski był już towarem co najmniej deficytowym

Biorąc pod uwagę, że że taki B-17 lecąc z formacji mógł osiągać ~400km/h, a Komet 800-900km/h daje to prędkość zbliżania do celu MINIMUM (przy ataku z tyłu) 400-500km/h czyli jakieś 110-140m/s.
Jaki jest maksymalny zasięg skutecznego ognia z MK108?

P.S. To i tak są akademickie dywagacje bo przy tak ograniczonym użyciu bojowym Me 163 ciężko powiedzieć cokolwiek o jego rzeczywistej skuteczności
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie