hen.zing Napisano 27 Lipiec 2012 Napisano 27 Lipiec 2012 Na temat uzbrajania się zapalnika na razie się nie wypowiem. Poszperam. Gdzieś na forum Odkrywcy znalazłem zdjęcie pocisku S-H leżącego na ziemi (niewypał?). Przypuszczam że jest to pocisk burzący. Okręty mają w swoich zasobniach pociski p.panc i burzące . Przypuszczam że Niemcy swój okręt wyposażyli głównie w amunicje drugiego rodzaju. Upraszczając różnica polega na tym że pocisk p.panc charakteryzuje się masywnym korpusem i relatywnie niewielką ilością materiału wybuchowego w dennej części pocisku. Również w dennej jego części znajduje się zapalnik bezwładnościowy ze zwłoką. Z grubsza działanie zapalnika polega na inicjacji wybuchu po wniknięciu pocisku do wnętrza solidnie opancerzonego celu. Kłania się amerykański rodzaj pancerza" wszystko albo nic". Przeciwpancerny przechodził przez taki pancerz" bez inicjacji wybuchu. Natomiast pocisk burzący zbudowany jest ze względnie lekkiego korpusu ze znaczną ilością materiału wybuchowego i zapalnikiem kontaktowym w głowicowej części pocisku. Taki pocisk użyty przeciwko np pancernikowi rozbijał by się o jego opancerzoną burtę nie wnikając do wnętrza okrętu (coś podobnego przydarzyło się Japończykom w bitwie k. Savo) u Amerykanów zdemolował by ich wynalazek ale nie naruszył by żywotnych części okrętu. Pociski burzące okrętom są jednak niezbędne do zwalczania celów nie pancernych , praktycznie wszystkiego lżejszego od ciężkiego krążownika i ... brzegowych. Przeciwko PMW i Helowi zatem pociski p.panc były by kompletnie nie skuteczne a takie zadanie postawiono przed S-H.ale się powymądrzałem...
hen.zing Napisano 27 Lipiec 2012 Napisano 27 Lipiec 2012 Bezpieczniki w pociskach artyleryjskich... temat o rozmiarach strumienia. Pociski z S-H mogły być prozaicznymi niewypałami Mogła to być amunicja z przed 1914 r. Mogły się nie uzbrajać na tak krótkim dystansie. Podejrzewam że zapalniki nie były pod względem konstrukcji przesadnie wyszukane.
hen.zing Napisano 27 Lipiec 2012 Napisano 27 Lipiec 2012 Jakoś brakuje mi wyobraźni jak do doszło do takiej ozpierduchy"
Gebhardt Napisano 30 Lipiec 2012 Napisano 30 Lipiec 2012 ale się powymądrzałem..."I chyba masz 100% racje! Piszac o armacie ppanc mialem na mysli jej podstawowe zadania. Zreszta wiekszosc armat ppanc ladowych tez moze strzelac amunicja burzaca. Niemniej jednak wymogi przeciwpancernego przede wszystkim przeznaczenia dziala powoduja to ze jest ono mniej niz idealne do ostrzeliwania celow 'miekkich' a tym bardziej wkopanych w teren. Tez sie zastanawialem nad wiekowoscia tej amunicji bo armaty pamietaly Krola Cwieczka. Ale o amunicji nic nie wiem tzn czy taka dalej produkowano itd. Zreszta podobne byly pytania odnosnie naszych 3-calowek jak ta na Westerplatte bo w zasadzie u nas prawdopodobnie nie produkowano do nich amunicji - a znow w naturze, mowia mi znajomi, znajduja sie takie pociski z polskimi biciami. Od 1921 to by amunicja nie byla zbyt zdrowa w 1939. Czyzby robiono jakis recycling bo chyba teoretycznie material wybuchowy mozna wymienic? I mimo kolosalnej, wrecz kosmicznej, roznicy rozmiarowej i ilosciowej, armaciarze obu stron potem utyskiwali ze bardziej by im sie przydala byle jaka haubica.... :)
Speedy Napisano 31 Lipiec 2012 Napisano 31 Lipiec 2012 HejJako że zeszło na amunicję to się powymądrzam trochę :)1) Co do zapalnika: oczywiście on się odbezpiecza generalnie po opuszczeniu lufy. Jednak po kilkudziesięciu czy ok. 100 m - tyle chyba mniej więcej było do tych domów - powinien już być odbezpieczony. Oczywiście spróbuję ustalić jaki to był konkretnie model zapalnika i w jaki sposób się odbezpieczał.Wielka liczba niewybuchów na Westerplatte wynikała moim zdaniem z czego innego - zbyt małego kąta uderzenia. Bardzo wiele zapalników ogólnie słabo sobie radzi przy kątach uderzenia mniejszych niż 10 stopni. Jeśli przymierzyć" sylwetkę pancernika S.-H. do mapy terenu Westerplatte, to okaże się że osie luf artylerii głównej przy 0-wym kącie podniesienia wypadały mniej więcej na poziomie gruntu. Nic dziwnego, że płasko upadające pociski dawały znaczny odsetek niewybuchów. Jednak w przypadku uderzenia w murowany budynek kąt byłby bliski 90 st. a więc zapalnik powinien zareagować normalnie. 2) Co do amunicji: opis jaj jak i armat na S.-H. można znaleźć na stronie Naval weapons: http://www.navweaps.com/Weapons/WNGER_11-40_skc04.htmNie jest kompletny, brak tego co ja bardzo lubię: masy ładunku wybuchowego, ale i tak można się czegoś dowiedzieć. Krótko, amunicję tę można podzielić na dwie grupy:- bardzo krótkie pociski z czasów I wojny: dziadowski przeciwpancerny długości 2,6 kalibra Psgr. L/2,6 i niewiele dłuższy (L/2,9) burzący z zapalnikiem dennym Spr.gr. L/2,9 Bdz, oba o masie 240 kg- pociski z okresu międzywojennego o normalnej już długości powyżej 4 kalibrów: burzący z zapalnikiem czołowym Spr.gr. L/4,1 Kz (mhb), burzący z zapalnikiem dennym Spr.gr. L/4,3 Bdz (mhb), oba o masie 240 kg, i wymyślony już we latach 30. uniwersalny burzący z gniazdami zarówno pod zapalnik czołowy jak i denny, nieco dłuższy i cięższy od pozostałych (284 kg) Spr.gr. L/4,4 Bdz u. Kz (mhb). I teraz tak: na jakimś forum, nie pamiętam niestety jakim, ktoś cytował fragment dziennika pokładowego S.-H. z okresu 9.IX-2.X.1939 (a więc już po upadku W-tte), dotyczący zużycia amunicji 28 cm. Przeważały tam, jak dobrze pamiętam, te ostatnie, najnowocześniejsze super-długie" burzące z zapalnikiem czołowym lub dennym. Trochę było tych zwykłych burzących z zapalnikiem czołowym i z zap. dennym. A tych krótkich z I wojny nie było prawie wcale. Pepance to w ogóle chyba tylko 2 wystrzelono, w jednym z pojedynków z baterią helską. Czyli zakładając, że w walkach o W-tte były podobne proporcje, przeważać powinny te długie burzące o masie 284 kg, a więc nowoczesne pociski w dobrym zapewne stanie technicznym. Co do starej" amunicji, dodam jeszcze, że jeśli przechowywana była w sposób prawidłowy, w odpowiednich do tego pomieszczeniach magazynowych, w odpowiednich warunkach itd. itd. to 20 lat dla amunicji artyleryjskiej to nie jest specjalnie długo. Tak naprawdę to nic wielkiego. I głównym problemem jest tu starzenie się ładunków miotających, nie pocisków. Pod warunkiem regularnej kontroli okres przechowywania może być nawet jeszcze dłuższy, nawet rzędu 50 lat.
hen.zing Napisano 31 Lipiec 2012 Napisano 31 Lipiec 2012 Zdjęcie z folderu Westerplatte... to pewnie z Westerplatte. Pocisk długi" z zapalnikiem czołowym, w dnie nie widać gniazda dla zapalnika. Zapalnik na przodzie pocisku chyba odłupany(był tam czepiec balistyczny?)
Gebhardt Napisano 31 Lipiec 2012 Napisano 31 Lipiec 2012 Dobrze poczytac wypowiedzi kogos kto zna sie na rzeczy! Z mojego punktu widzenia 'wymandrzaj' sie ile wlezie!Co do niewybuchow na przedpolu to kat uderzenia bardzo mozliwe ze duzo wyjasnia. Jedna rzecz mi nie daje spokoju (od dawna). Niemcy mieli sie znecac nad duzym i 'pustym' magazynem polnocnym z uporem wartym lepszej sprawy. A w rezultacie uszkodzenia dosc minimalne a ten budynek akurat powinien byc na pierwszym planie w polu razenia i pod 'odpowiednim' katem dla zapalnikow SX. I wreszcie - jak Twoje komentarze odnoscie ladunkow miotajacych dotycza pociskow zcalonych? Np do armaty 3-calowej wz 02. Tzn czy uwazasz ze bylyby OK po 20tu+ latach czy powinny byc wymienione i jezeli, to co ile lat? To ostatnie moze bysmy sie skontaktowali na priva zeby nie zasmiecac tego watku moimi kompleksami?
Gebhardt Napisano 31 Lipiec 2012 Napisano 31 Lipiec 2012 Hen-Zing - klania sie zdjecie bodajze kpr Barana siedzacego na pocisku podczas kolejnego zjazdu Westerplatczykow po wojnie. Zdjecie chyba we Flisowskim, akurat nie mam pod reka...
MarekA Napisano 31 Lipiec 2012 Napisano 31 Lipiec 2012 Gebhardt - naprawą amunicji strzeleckiej i artyleryjskiej, utylizacją a także napełnianiem amunicji zajmowały się warsztaty amunicyjne. w 1919 powstały takie warsztaty w Warszawie, Krakowie i Poznaniu. W 1925 powstało ich pięć: Warsztaty Zakładów Amunicyjnych nr 1 w Warszawie, nr 2 w Poznaniu, nr 4 w Krakowie, w Toruniu i warsztaty Amunicji specjalnej w Warszawie.
Speedy Napisano 1 Sierpień 2012 Napisano 1 Sierpień 2012 Hej@hen.zing: czy jesteś pewien, że na twoim zdjęciu jest pocisk 28-centymetrowy? Obejrzałem sobie na forum artyleryjskim http://forum-artyleryjskie.pl/index.php?showtopic=433&pid=2201&st=0entry2201 ich rysunki i wszystkie jakie tam były, miały pierścienie wiodące umieszczone bardzo daleko z tyłu, niemalże przy samym dnie. A pocisk na zdjęciu ma pierścienie wyraźnie oddalone od dna. Czy to nie będzie pocisk z armaty 15 cm? @Gebrardt: standardowa moja odpowiedź jest taka jak mówiłem. W przypadku prawidłowego przechowywania 20-letnia amunicja artyleryjska powinna być w pełni zdatna do użytku. Tu się kryje jednak pewien myk". Wiem skądinąd że w ramach ogólnej nędzy i problemów z produkcją przemysłową w czasie I wojny Rosjanie używali w artylerii kompozytowego materiału miotającego, złożonego w części z normalnego artyleryjskiego prochu bezdymnego na bazie nitrocelulozy i nitrogliceryny, w części zaś (i to chyba większej) z jakiegoś tam prochu czerwonego" mieszaniny jakiegoś azotanu i węgla drzewnego. Nie wiem niestety czy był on stosowany w armatach 3-calowych. Coś takiego w każdym razie nie powinno być długo przechowywane.
PATRON Napisano 1 Sierpień 2012 Napisano 1 Sierpień 2012 Gebhardt - w 1935 roku WA 1 prowadziło ekonstrukcję amunicji rosyjskiej 3"istnieją naklejki na skrzynki amunicyjne z datami 1935pzdr PATRON
hen.zing Napisano 2 Sierpień 2012 Napisano 2 Sierpień 2012 Proszę o informacje w jakim źródle można znaleźć informację że armata wz.02 (?02/26) nie została prze kalibrowana? Jakoś mi to uciekło.
hen.zing Napisano 2 Sierpień 2012 Napisano 2 Sierpień 2012 Mam na myśli tą konkretną armatę z Westerplatte.
leszek01 Napisano 11 Wrzesień 2012 Autor Napisano 11 Wrzesień 2012 Wartownia nr.1 ( Morze prawdopodobnie 1972)
Iron Duke Napisano 11 Wrzesień 2012 Napisano 11 Wrzesień 2012 Sądząc po obecności zasieków to raczej fotkę zrobiono po kapitulacji W-tte. W 1972 stała już w nowym miejscu.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.