Skocz do zawartości

Jak przekonujecie włascieli np. pól,łąk żeby wam pozwolili kopać?


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Uważam za bardzo ważne posiadanie takiego pozwolenia,gdyż wtedy można w pewnym sensie kopać bez stresowo.Zauważyłem również,że lepiej powiedzieć,że się szuka guzików,lusek,medalików (warto coś wtedy mieć przy sobie i pokazać) niż np. że stała tutaj karczma i bedziemy szukać monet,bo wtedy nasuwa sie właścicielowi myśl o niebywałych skarbach i może nam nie pozwolic.więc moje pytanie jak jest z tym u was i jak zagadujecie?pozdrawiam
Napisano
ja mowie że szukam czegoś na lekcje historii zawsze to działa
albo że pani mi kazała czego poszukać w ziemi na lekcje
pozdro.
Napisano
wiem też,że czasem czteropak bro potrafi przechylić szale na naszą strone,tak poza tym wiosna się zbliża więc warto podszlifować bajer.:)
Napisano
Jakis miesiac temu szukałem na lakach z kolega z forum na dwa Kanarki.Zachodzi starszy gosc własciciel ktorejs łaki i sie pyta panowie co to robicie co to macie za urzadzenia.A dzien dobry szukamy starych monet lłusek itd.A on a to tutaj napewno cos bedzie szukajcie tu byla cegielnia piasek dawniej wozili tedy.A tam dalej niemcy strzelali Artyleria tam tesz mozecie poszukac i bylo elegancko :) pozdro i sory za błedy
Napisano
pnie Thomson. ciekawe czy pan tak robi podczas swojego chodzenia z wykrywką?jeżeli ma pan tak odpowiadać to proszę się nie udzielać w tym wątku a przez łeb to panu sie należy za taką odpowiedź.
Napisano
kwestia podejścia do sprawy,bo jeżeli własiciel pola go goni ciekawe czy wtedy tak mu się żarty trzymają.tak poza tym czekam dalej na wasze pomysły w przekonywaniu własicieli.pozdro
Napisano
Jak wygrzebałem u jednego na rżysku ćwierćtonową bombę to rolnicy z sąsienich zagonów prosili o przeszukanie ich pól.
Nadal w tej okolicy chodzę przy życzliwej aprobacie właścicieli.Jest tylko jeden kórego pole omijam.
Napisano
to ja wam coś opowiem, ksiądz z naszej parafii pozwolił nam pochodzić po łace wokół plebani,no to z kumplem na drugi dzień chodzimy sobie ,nagle jakiś facet jedzie traktorkiem z dzieckiem na pole,ale sie zatrzymuje i idzie do mnie,pyta się czy nasz ksiądz szuka wód geotermalnych,bo słyszał ,że Rydzyk też coś próbował takiego robić i czy nasz ksiądz idzie w jego ślady,ledwo postrzymałem się od śmiechu i odpowiedziałem,że to wykrywacz metali i szukamy starego żelastwa, pan odpowiedzial aha i sobie poszedł:)
Napisano
w sumie ludziom kit wciskac jest bez sensu . jak czasami jade to biore ze soba jakis czteropaczek. na ogól sie przydaje.
albo mowie wprost co i jak co mam za sprzet itd że interesuje mnie ta okolica . nigdy nie miałem problemu z włascicielami no chyba że smiga ktos po polu np gdzie jest swieżo porośniete zboże itd no to zupełnie inna sprawa. ale najczesciej gospodarze mówili a idz se tam i kop" i tyle gadania bylo.
zdrów
Napisano
Według mnie to ważne, żeby ludziom powiedzieć wprost, czego się szuka. Intruz-kombinator będzie budził niepokój i może się doczekać wizyty niebieskich panów.

Poza tym, bardzo dobry jest argument pt. Żubróweczka. Obdarowany robi się wspólnikiem" i jest mniej nieprzewidywalny. (...a że nie wypada z pustymi rękami w gości, to tutaj taki drobiażdżek dla pana...") ;)

Natomiast zawsze trzeba zagaić przechodniów, jeśli się trafią na miedzy. Pozwala to świetnie wyczuć zamiary takiego intruza i je ozbroić".
Napisano
Ja kopie głównie w swojej okolicy i każdy mnie zna mieszkam na wsi więc praktycznie każdy mi pozwala kopać o ile wszystko po sobie uprzątane a zawsze to robię ;P
Napisano
Znam z autopsji pewien przypadek...właściciel pola dał zgodę,a na drugi dzień ją wycofał...dlaczego...ano dlatego,że sąsiedzi mu powiedzieli,że jest głupi i pozwala skarby ze swojego pola kopać obcym :))) Najbezpieczniej jest szukać meteorytów...w zasadzie mało kogo interseują i są bezpieczne z archeologicznego punktu widzenia...
Napisano
Witam.My z kumplem zaczynamy rozmowe od ,,witam gospodarzu,, juz po tym facet widac podchodzi do plotu z malym usmiechem.Kolejnie pada pytanie z naszej strony wszystkim nam znane i...? Bywa roznie. W 80% wchodzimy na pole,bywa tez,ze z eskorta przez caly pobyt.Raz sprawa oparla sie o dobra flaszke i to chyba nie koniec bo miejscówka dobra...Oczywiscie zawsze wspominamy tylko o guzikach i nic innego z kieszeni nie wyciagamy. Kolobrzeg pozdrawia
Napisano
Nie zawodny sposób to.Szczęść Borze panie gospodarzy i 100% powodzenia.Ale na wszelki wypadek jest i butelka pod ręką.
Napisano
Ja np. tam gdzie chodzę to nie pytam o zgode :) większość mnie zna a mojego tate to już każdy ponieważ się tam urodził :) ale nie wchodze na zasiane pole itp. zobaczymy jak to będzie na wiosne bo przeniose się troche dalej :)
Napisano
Nigdy nie musiałem wspomagać swoich zamiarów butelczyną czy innym trunkiem :)

Zawsze w takich wypadkach (poszukiwania na polach) mam przy sobie, w woreczku, parę drobiazgów - jakieś guziczki, boratynki, jakąś tzw. odpustową biżuterię.
Po co ? Otóż najczęściej właściciel pola jest żywo zainteresowany, tym co chcę znaleźć na jego polu.
wtedy wyciągam swój dyżurny" woreczek, pokazuję i opowiadam o tych przedmiotach - że chcę wyrwać z ziemi pamiątki dawnych czasów. Wielu nie chce wierzyć, aby takie rzeczy można było znaleźć na zwykłym polu :)
większość jest bardzo zainteresowana tymi pierdółkami. dokładam do tego swoje gadane", wiedzę i urok osobisty :))

Efekt - nigdy mi nie odmówiono wejścia na pole.

Zdarzało się również tak, że inny rolnik widząc jak macham piszczałką, sam do mnie podszedł z pytaniem : co robię ?
Zastosowałem chwyt z woreczkiem, pokazywaniem i gadaniem i....... zaprosił mnie na swoje pola. chciał się przekonać, czy u niego coś znajdę.

i znalazłem :))
Napisano
Moim zdaniem najtrudniej jest znaleźć właściciela pola (najprostszy sposób chyba w bić się na pole) Raz miałem przypadek ze „niby” właściciel wyraził zgodę na kopanie a po chwili przyszło trzech innych rolników i powiedzieli ze to ich pole i ze nie mogę kopać, wymieniliśmy kilka zdań i musiałem się zmyć stamtąd bo jacyś agresywni byli (cwani bo trzech:p) a tak to na innych polach luzzzz, rolnik dobry człowiek:D
Napisano
ja podobnie robie jak kolega tyfus,zawsze pod ręką jakiś guziczek,boratynka,medalik.ludzie nie chcą wierzyć ze takie rzeczy znajdują się na głebokości do 35 cm.tak jak kolega escewu zauważył czasami naprawde trudno zlokalizować właściciela,wtedy wchodzimy a jak ktoś przyjdzie to miło zagadujemy:)

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie