Skocz do zawartości

Gen. Sikorski zginął, bo uderzył się w głowę" - wynik ekshumacji


Swiety82

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Rozległy uraz głowy spowodowany uderzeniem w element samolotu w czasie katastrofy mógł spowodować śmierć generała Władysława Sikorskiego. Zgon nastąpił w kilkadziesiąt sekund po upadku maszyny do morza - podaje wstępne wyniki ekshumacj RMF FM.

W płucach Naczelnego Wodza nie znaleziono śladów wody, a więc generał zmarł najprawdopodobniej przed zatonięciem maszyny.

Sikorski miał też w kilku miejscach złamane nogi, a badania toksykologiczne nie wykazały żadnych śladów substancji chemicznych. To może to wykluczać hipotezę o otruciu generała. Oficjalne wyniki ekshumacji IPN ma podać 29 stycznia.

Śledztwo w sprawie śmierci 4 lipca 1943 roku generała Władysława Sikorskiego, wszczął Instytut Pamięci Narodowej. IPN uznał, że są przesłanki do postawienia hipotezy, że Sikorski zginął w wyniku spisku."





ale...
Napisano
I jeszcze trzecie źródło, potwierdzające tezę...

Uraz głowy przyczyną śmierci generała Sikorskiego
Rozległy uraz głowy spowodowany uderzeniem w element samolotu w czasie katastrofy mógł spowodować śmierć generała Władysława Sikorskiego. Zgon nastąpił w kilkadziesiąt sekund po upadku maszyny do morza. Do wstępnych wyników ekshumacji generała dotarli reporterzy RMF FM.

W płucach Naczelnego Wodza nie stwierdzono śladów wody. Śmierć mogła nastąpić jeszcze przed zatonięciem samolotu. Oprócz urazów głowy generał w kilku miejscach miał również złamane nogi. Badania toksykologiczne nie wykazały żadnych śladów substancji chemicznych, więc może to wykluczać hipotezę o otruciu. Oficjalne wyniki ekshumacji IPN ma podać 29 stycznia.

Śledztwo, mające wyjaśnić tajemnicze okoliczności śmierci generała Władysława Sikorskiego, który zginął 4 lipca 1943 roku, wszczął katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. IPN uznał, że są przesłanki do postawienia hipotezy, że Sikorski zginął w wyniku spisku.

Zwłoki generała pochowano na cmentarzu polskich lotników w brytyjskim Newark. W 1993 roku zostały przeniesione na Wawel. 25 listopada tego roku dokonano ekshumacji Sikorskiego. pobrane wówczas próbki do badań i oględziny szczątków mają umożliwić odpowiedź na pytanie o przyczyny śmierci generała."
Napisano
Witam!No ciekaw jestem teraz opinii pana Baliszewskiego...Bardzo lubiłem jego programyRewizja nadzwyczajna" i wiekszość z nas zna jego punkt widzenia na tą historię.
Napisano
Skoro nie wykazano pozostałości wody w płucach to znaczy, że Sikorski zginął zanim samolot utonął i być może uraz głowy, który był przyczyną śmierci powstał zanim generał znalazł się w samolocie? Np. w jego pokoju w siedzibie gubernatora?
Napisano
Nie byłbym taki pewny. Tak jak to ktoś wyżej napisał sekcje innych ofiar katastrofy mogły by dać materiał porównawczy dla obrażeń jakie odniósł Sikorski.
Nawet po jego sekcji trudno będzie jednoznacznie ocenić w jakich okolicznościach odniósł uraz czaszki, który spowodował śmierć generała.
Napisano
no tak to jeszcze całe lata będą się ciągnęły wątki spiskowe odnośnie śmierci Sikorskiego. Były badania?? Były. Wyniku są?? są. No to koniec i kropka, a skoro już zamienili koc na mundur to i zwłoki są właściwie pochowane i nie ma co tej sprawy ciągnąć...bo i po co...pozdrawiam.liha
Napisano
IPN ma już wyniki wszystkich badań Sikorskiego
http://wiadomosci.onet.pl/1901465,11,item.html
I jeszcze to:http://wiadomosci.onet.pl/1873109,11,wstepne_wyniki_sekcji_sikorski_nie_zginal_od_kuli,item.html


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 13:26 21-01-2009
Napisano
Panowie o czym wy wogóle mówicie jaka sekcja zwłok albo woda płucach. Po pierwsze po tylu latach nie ma zadnych organów więc nie sprawdzą czy woda była w płucach Po drugie zadna sekcja zwłok nie była robiona na Sikorskim tylko oględziny ciała. Po trzecie Anglicy przedłużyli o kolejne 50lat oddanie akt w sprawie śmierci generała. Teraz pytanie skąd ja to wiem Z przedmiotu jakim jest MEDYCYNA SĄDOWA I dzięki mojemu profesorowi Panowie nic nie zostało wyjaśnione taka jest prawda
Napisano
No to kicha, ekshumacja ciała generała w takim stanie nie jest w stanie wyjaśnić wszystkich wątpliwości.
Druga sprawa to sposób w jaki dokonano drugiego pochówku Sikorskiego to skandal.
W Polsce chyba nic nie można dobrze zrobić. Straszne.
Napisano
Co IPN zrobi z trumną generała Sikorskiego?

IPN nie pochował zwłok gen. Władysława Sikorskiego w oryginalnej trumnie, bo zabezpieczył ją jako dowód. Teraz nie wiadomo, co z trumną zrobić. Prezes Instytutu musiał się z tego tłumaczyć w krakowskiej kurii.

Drewniana trumna, w której pochowano Sikorskiego na Wawelu w 1993 r., nie wróciła do sarkofagu po listopadowej ekshumacji. Trafiła do magazynów katowickiego IPN-u jako materiał dowodowy. Instytut postanowił generałowi zmienić trumnę.
- Teraz z tą starą trumną jest problem - nie wiadomo, czy traktować ją jak normalny materiał do badań w śledztwie i po wykorzystaniu gdzieś oddać, czy zniszczyć, czy należy ją traktować jakoś specjalnie. Na dodatek nie bardzo też wiadomo, jakich dowodów może jeszcze dostarczyć ta trumna, skoro pochodzi z 1993 r., a same szczątki przez lata w Londynie znajdowały się w metalowej skrzyni - mówi Gazecie" anonimowo jeden z prokuratorów IPN.

Według naszych źródeł sprawa trumny, która nie wróciła do sarkofagu, zaniepokoiła kard. Stanisława Dziwisza. Metropolita krakowski wydał zgodę na ekshumację szczątków pod pewnymi warunkami. Wśród nich był właśnie powrót szczątków do sarkofagu w niezmienionym stanie. Z jednym wyjątkiem: kardynał zgodził się, by do trumny dołożono nowy mundur generalski, bo w 1993 r. z Londynu szczątki przyleciały bez munduru i tak je wtedy pochowano. O zmianie trumny nie było mowy.

W poniedziałek prezes IPN Janusz Kurtyka spotkał się w krakowskiej kurii z kard. Dziwiszem. - Przedstawiciele IPN-u przyjechali zapoznać metropolitę z wynikami ekshumacji szczątków generała Sikorskiego - potwierdza ks. Rober Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii. O szczegółach nie chce mówić. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że tematem rozmowy była również sprawa zamiany trumny.

- Trumnę zabezpieczyliśmy jako materiał dowodowy. Nie można jej przecież zniszczyć. Na razie nie wiadomo, co z nią zrobimy - mówi prokurator katowickiego IPN Ewa Koj, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci generała.

- Wszystko powiemy na konferencji, na której ogłosimy wynik ekshumacji - obiecuje Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.

Na konferencji, która odbędzie się jutro w Krakowie, IPN poda oficjalne wyniki ekspertyz, jakie przeprowadzili naukowcy z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ i Instytutu Ekspertyz Sądowych. Prezes Kurtyka już miesiąc temu oficjalnie potwierdził, że generał (zginął w katastrofie samolotu na Gibraltarze 4 lipca 1943 r.) nie został zastrzelony ani uduszony wbrew podejrzeniom leżącym u podstaw wszczęcia śledztwa. Potwierdzono też, że w trumnie na Wawelu spoczywają na pewno szczątki Sikorskiego.

Czego zatem nowego dowiemy się podczas konferencji? Wiadomo, że wśród wykonanych badań jest ekspertyza kawałków drewna znalezionych w czaszce Naczelnego Wodza. - Nie są to, jak pierwotnie przypuszczano, kawałki z poszycia samolotu, tylko z innych przedmiotów przewożonych na pokładzie - twierdzą nasze źródła. Prokurator Koj potwierdza tylko, że poszerzono spektrum badań". - Włączyliśmy na przykład badania dendrologiczne.

Tajemnica Zielonej Marianny, czyli prokurator Koj w Naszej-klasie

Prokurator katowickiego IPN Ewa Koj, która nadzoruje śledztwo w sprawie śmierci gen. Władysława Sikorskiego, w portalu Nasza-klasa umieściła swoje zdjęcia z sarkofagiem generała. Pierwsze sprzed ekshumacji, drugie już po ponownym zamknięciu sarkofagu. W komentarzu pod jedną z fotografii napisała Marmur Zielona Marianna kryje tajemnicę, która ostatnio zaprząta moje myśli" (Zielona Marianna, zwana przez kamieniarzy Dziadem, to marmur, z którego wykonany jest sarkofag generała).

- W czasie ekshumacji wykonywano tysiące zdjęć. To historyczna chwila i nie widzę powodu, żeby tego nie uwiecznić - mówi Ewa Koj. Czy śledczy powinien publikować w internecie zdjęcia zrobione w trakcie wykonywania obowiązków zawodowych? Prok. Koj: - Nie widzę w tym nic niestosownego. Jak każdy chciałabym pochwalić się swoimi zawodowymi osiągnięciami. Skoro ustawodawca nakłada na mnie obowiązek podania do publicznej wiadomości mojego oświadczenia majątkowego, to mam też prawo do pokazania innej swojej twarzy. Zresztą zdjęcia zawodowe to tylko margines tych, które umieściłam w portalu. Najchętniej umieszczam tam fotografie moich obrazów.

Źródło: Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/1,76842,6208327,Co_IPN_zrobi_z_trumna_generala_Sikorskiego.html
Napisano
W czasie ekshumacji i powtórnego pogrzebu popełniono kilka błędów ilustrujących brak klasy, elementarnej wiedzy i starannego przygotowania ceremonii. Generał powinien być pochowany w swojej - dzisiaj już historycznej trumnie z 1993 roku. Dla mnie smutne było - wożenie W.Sikorskiego na lawecie sowieckiej armaty ZIS-3, ciągniętej przez śmiesznego Honkera. Gdyby nasz premier wiedział, że skończy kiedyś na radzieckim sprzęcie- w asyście kompanii z równie historycznymi" karabinami KSS. Dla miłośników broni i barwy, dla członków grup rekonstrukcyjnych to przykre. Wojsku jest wszystko jedno, sztuka to sztuka. Pamiętam pogrzeb Mikołajczyka - też ostatnią drogę odbył na radzieckiej lawecie. To brzmi jak ponury żart ale tak to jest w Polsce.Na pewno wielu którzy przeszli przez sowieckie katownie i syberię - nie życzyłoby sobie takiej oprawy ostatniego pożegnania. Mam nadzieję że w krypcie Marszałka Piłsudskiego nie zostanie zamieniony Mauzer na pepeszę. Ale niektórym jest wszystko jedno. I co wy na to koledzy?


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 12:59 30-01-2009
Napisano
Takich obrażeń ciała jakie podano dzisiaj nie można odnieśc podczas łagodnego wodowania. Obrażenia jakie wykryto podczas sekcji/ złamania prawie wszystkich żeber, złamania kręgosłupa, nóg, rak i urazy czaszki/ u generała wskazują na crash landing. To zresztą była jedna z teori T.Kisielewskiego.
Napisano
ad zimmerman :a kto powiedział że samolot łagodnie wodował ? samolot Sikorskiego rozbił się o powierzchnię wody

porównanie z wodowaniem na rzece Hudson pasuje do tego jak pięśc do nosa
amerykański pilot wykonał solidny w pełni zaplanowany manewr wodowania na sterownej do końca maszynie - natomiast Prchal rąbnął o wodę nie mając mozliwości jakiegokolwiek manewru czy wpływu na miejsce wodowania

Pamiętam chyba w latach siedemdziesiątych był program w telewizji gdzie wypowiadał się osobiście Prchal i inni piloci którzy pilotowali maszyny tego typu - wszyscy oni sugerowali że błąd popełnił Prchal za wcześnie zamykając sloty przy zbyt małej prędkosci i bardzo płaskiej lini wznoszenia przez co samolot utracł siłę nośną i rąbnął o wode
Napisano
Właśnie rozpoczęto debatę w dwu różnych miejscach na forum Odkrywcy.
Pilot nie może zamknąć slotów - szczególnie jeśli ich wcale nie ma. Mam nadzieję że w poprzednim poście chodziło koledze z klapy. Porównanie do lądowania na rzece Hudson jest dobre. Boeing czy Airbus - koszmar prz wodowaniu - z powodu silników pod skrzydłami. A Liberator jednak się nie rozbił po prostu wylądował na wodzie.Wracając do lądowania na rzece, Amerykański pilot lądował bez mocy silników - Prchal wyłaczył silniki i iskrowniki tuz przed zetknięciem z wodą.
Napisano
Przepraszam ale pamięc juz mnie trochę zawodzi - nie było to zamknięcie slotów ale chyba zbyt wczesne trymowanie maszyny przed włączeniem automatycznego pilota

w gwarze lotników to nazywa się chyba przepadnięciem

Mnie osobiście najbardziej podobał sie ten pan ktory opowiadał jak to tajny agent drugi pilot podłozył kołek pod wolant Prchala i ten nie mógł wznieśc maszyny, a równocześnie mechanik pokładowy zaprawił go w czachę ale nie do konca tak aby przeżył i załozył mu kamizelkę ratunkową

Wyobrażam sobie jak tenże drugi pilot z kołkiem (dokładnie przyciętym na wymiar ) pod pachą wsiada do samolotu

Tylko dlaczego własnie tenże agent miałby wkładać kołek w wolant - jeżeli miał w pełni dostęp do pozostałych urzadzn w kabinie chociazby tychże slotów których zamknięcie przy starcie spowodowałoby przepadnięcie

Czy ktoś mógłby przed pokazaniem w telewizji takiego głupka skonsultować go z jakimkolwiek pilotem który wytłumaczyłby że ruchy wolantu przy starcie sa bardzo delikatne ba wręcz zadne - maszyna wznosi sie sama wykorzystując moc silników i siłę nosną skrzydeł

No ale jesli ktoś wiedze o lotnictwie opiera na filmie Czy leci z nami pilot " to trudno


Pokazano nam żenujące widowisko ( za nasze podatki których wcale niemało płaci Pan Parowóz)a Pani baba prokurator IPN
(nazwisko zapomniałem ,bo zresztą jest niewarta zapamiętania)powinna zając się czym innym np dzierganiem na szydełku
Napisano
Humber
wyłaczył iskrowniki zgodnie z procedura aby uniknąć wybuchu przy uderzeniu w wodę -samolot był pełen paliwa

Jednak nie zgodzę sie na porównanie tych dwóch lądowań
amerykanin miał zapas wysokości i mozliwosc manewrowania samoltem bez silników spowodowaną doskonałością maszyny i na filmach widac doskonale jak wykonuje manewr przeciągnięcia - niestety tych wszystkich mozliwości pozbawiny był pilot Sikorskiego

Prchal siedział w rozpedzonej do startu niesterownej maszynie której nie mógł nawet próbować wyhamować zadzierając nos do góry bo zwiększyłby skutki katastrofy
Napisano
OK dzięki, ale przepadnięcie to nie jest rymowanie przed włączeniem autopilota". Można latać bez trymowania nawet przez Atlantyk, tylko po co ? Pan T.Kisielewski ma dobrą hipotezę. Lądować mógł II pilot (podmieniony)- bo oryginalnego" co-pilota Herringa nie znaleziono. Lądowanie na wodzie średnio cięzkie, ale przypominam że W.Sikorski siedział na łózku polowym, a nie w fotelu z pasami, i przy uderzeniu przeleciał pare metrów w kadłubie. Nawet rowrzysci mają podobne obrażenia przy lekkim zderzeniu.Wynik sekcji jest ważny ale nie wnosi nic nowego. Wiemy że Pan Baliszewski przesadził opisujac strzelaninę i ciała pełne ołowiu.
Napisano
No to spróbujmy: konkretnie, jak koledzy uważają,- jedna z tysiecy katastrof czy perfekcyjny zamach.Za chwilę zobaczymy jaki jest pogląd czytelników tego forum. Ja uważam że to nie była katastrofa.Tylko nie dyskutujmy o motywach politycznych i tle sprawy, dyskutujmy o samolocie i pilotażu.
Napisano
Już samo zachowanie brytyjczyków tuż po zdarzeniu, ich zaniechania , zaginięcia dokumentów no i oczywiście przedłużanie okresu tajnosci dokumentów wskazuje, że było coś nie tak jak trzeba. Optuję za wersją zamachu. Kluczem do sprawy na 100% był pierwszy lub drugi pilot. Po wynikach sekcji stawiam na crash landing - prosto i skutecznie a dobry pilot wiele nie ryzykował. Nie pomogą tu żadne sekcje zwłok i ekshumacje.
Napisano
Kurde... ja sie juz w jakimś starym wątku wypowiadałem, ale chyba nie zaszkodzi powtórzyć...

Po pierwsze: po jaką cholere kombinowac z wtajemniczonymi" pilotami? jedna sprytna bombka, prościutki mechanizm zegarowy i Liberator Sikorskiego zrobił by bum gdzieś w nocy nad Biskajami. Pozamiatane by było i już. Jacy są tacy są, ale nie posadzajmy herbaciarzy o skrajną głupote.

Po drugie: Panowie, ja nie latałem Liberatorem, ale, kurczę, te moje uczciwie nalatane 600+ hrs chyba mnie do upoważnia do bardziej lotniczego" spojrzenia na sprawe. W mojej opinii, ladowanie (a wlasciwie świadome wodowanie) na wode, o 23 w nocy przy braku oswietlenia powierzchni, i to ledwo z 30 (albo 100 metrów, tu sa różnice w jednostkach w raporcie), jeszcze 20 tonowym samolotem w konfiguracji do startu a nie lądowania.. kurde to jakies samobójstwo jest. Wątpię żeby jakiegoś pilota dało sie na to namówic.
Powiem tak - wiekszosć znanych mi samolotów ponizej 150 m idzie już ustawiona jak po sznurku do ladowania, a jakiekolwiek operacje klapami ponizej 50 m sa po prostu zabronione. Generalnie na podejściu jakiekolwiek wieksze operacje sterami/klapami to proszenie sie o kłopoty. Zwłaszcza w maszynie o masie i bezwładności Liberatora i w nocy. Przy tych energiach uderzenia (20 ton rozpedzone do jakichś ponad 100 km/h w momencie uderzenia)chronią nas tylko pasy... Analogia z 20 tonowym TIRem walącym w budynek jest jak najbardziej uprawniona. Znajdziecie kierowce który sie zgodzi wykonac coś takiego?
(a uwierzcie lub nie, stalowa kabina cięzarówki to coś znacznie mocniejszego niz duralowy kokpit...)
Kol. HUMBER" pisze lądowanie na wodzie srednio cieżkie" i ez trymowania mozna latac nawet przez Atlantyk"... I to jest absolutnie nieuprawnione. Po pierwsze samolot tych rozmiarów zużywa srodki pędne w tonach i b. szybko pojawiaja sie znaczne siły w sterowaniu, ktore muszą być skorygowane trymerami, po drugie lądowanie na wode to naprawdę jest problem. Nawet na znacznie mniejszej maszynie. (BTW Dzisiaj widziałem resztki Cessny SP_KCP która ladowała jak najzupełnie poprawnie na Wisle w zeszłym roku, ciagle lezy na Bemowie przy siedzibie YALO, bardzo pouczający złom, nie do uwierzenia co woda potrafi zrobic z samolotem). Szacownego HUMBERA zapraszam na pokład mojego samolotu, niech zobaczy jak to wyglada z powietrza, i jak naprawde wyglada lądowanie. (Serio, ludzie z tego forum juz ze mną latali).

Po trzecie: zamknięcie przepustnic i wyłaczenie silników chwilę przed uderzeniem to standardowa procedura i teraz. (sam robiłem to cztery razy!!!). Maszyna ma od cholery paliwa na pokładzie. A przy uderzeniu o cokolwiek deformują sie maski, rozdarte blachy tna wszystko jak leci, w tym instalację paliwową i elektryczną. Jedna iskierka i...
Nas sie uczy tak reagować. Cokolwiek sie dzieje - i odruchowo zamykamy paliwo i iskrowniki.
Pil. Prhal miał po prostu szczęście że to w ogóle przezył. Obarczanie Go winą za świadomą" katastrofe to jakies straszne draństwo jest. I to mnie strasznie boli, bo to był pilot, i na pewno lepszy niż ja. Nie mnie sądzić czy winnym tej katastrofy jest Prchal. Ale to On był pilotem i dowódcą tej maszyny i to on, do końca swojego zycia zadawał sobie pytanie co się tam własciwie stało, bo doskonale wiedział że to On za Tą maszynę odpowiadał. Ja tez bym je sobie zadawał, jesliby na pokładzie mojej maszyny ktokolwiek zginął. I tyle.

Po czwarte: Kol Parowóz" ma absolutną rację mowiąc że Prchal siedział w niesterownej, nie rozpedzonej maszynie. I najzupełniej sie z Nim zgadzam, że porównywanie Gibraltaru z Rzeką Hudson to jakaś bzdura, bo to zupełnie inne warunki. Sully" miał wysokość i prędkość, której Prchalowi zabrakło.

Po piate - własciwie po jaką cholere było zabijac Sikorskiego? Zresztą, nie takie tuzy gineły w katastrofach lotniczych, ze przypomnę katastrofe Wellingtona w której zginął Książę Kentu. (Co tam jakis podrzedny dla herbaciarzy polski generał). Aha, Szanowny Parowozie w gwarze lotników" przepadniecie to zejscie poniżej prędkości minimalnej, ponizej której maszyna nie utrzymuje sie w już z powietrzu, strugi nie trzymaja sie juz skrzydeł i maszyna najpierw zadziera, chwile potem zwykle pochylajac nos i odzyskujac predkość, jesli wysokosci było by dość. Jesli nie mamy mniej więcej Gibraltar. Ze zbyt wczesnym trymowaniem" jak Waść piszesz raczej niewiele ma to wspólnego. Ale z resztą wypowiedzi sie jak najbardziej zgadzam.

Po szoste, po co sie pisze książki? Ano, żeby je sprzedać. I niejedną brednie przyjdzie nam jeszcze zapewne przeczytać. Prof. Kisielewski znalazł sobie niszę w której moze spokojnie egzystowac w tych cięzkich czasach. I tyle...

pozdrawiam serdecznie, adwersarzy również :-)

kuba
Napisano
Niezgodnych co do opinii specjalistów jest z zasady wielu w dużo mniej zawiłych sprawach (począwszy od łuski czy monetki, skończywszy na przyczynach globalnego ocieplenia - o 3 z rzędu samobójstwach zabójców Olewnika nie wspominając). Kolejne opinie:
Lenartowicz: gen. Sikorski zginął w zamachu"
Gen. Władysław Sikorski zginął w wyniku zamachu. Nie ma w tej sprawie żadnych wątpliwości - zgodzili się członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
- Katastrofa w Gibraltarze, w której zginął gen. Sikorski, była sprowokowana. To nie ulega najmniejszej wątpliwości - powiedział historyk Jerzy Lenartowicz i dodał, że śmierć Sikorskiego, jak ustalił to niemiecki historyk Alfred Schlick, była uzgodniona między prezydentem USA Franklinem Rooseveltem a brytyjskim premierem Winstonem Churchillem".
- Dla aliantów, Churchilla i Roosevelta, którzy potrzebowali wsparcia Armii Czerwonej na froncie wschodnim w walce z Niemcami, gen. Sikorski był po prostu zawadą, którą należało usunąć - podkreślił Lenartowicz.

Jego zdaniem, kluczem do rozwikłania tajemnicy śmierci gen. Sikorskiego będzie otwarcie archiwów brytyjskiego wywiadu, które władze w Londynie utajniły do 2050 r. Ja mam 77 lat i na pewno tego nie dożyję, bo jeśli Brytyjczycy mówią, że do tego czasu archiwów nie otworzą, to nie mam na co liczyć" - powiedział.

- To było zamierzone morderstwo, a nie przypadkowa katastrofa - powiedział inżynier Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie prof. Jerzy Maryniak. - W ogóle nie było katastrofy, samolot z gen. Sikorskim, po prostu wodował, a nie, jak chcą niektórzy, uderzył w powierzchnię morza - podkreślił.

- Według relacji świadków, samolot utrzymywał się na powierzchni ok. 10 minut, a zatem nie mógł on uderzyć w wodę - powiedział Maryniak. - W punkcie wodowania wypłynęły zwłoki, które, według obecnego tam lekarza, nie miały wody w płucach, nie było zatem utonięcia. To świadczy o tym, że śmierć pasażerów nastąpiła zanim samolot znalazł się pod wodą - tłumaczył.

Wielkim błędem - jak podkreślił Maryniak - popełnionym po śmierci gen. Sikorskiego, był brak sekcji zwłok pozostałych ofiar tragicznego wydarzenia. - W naszym przekonaniu nie było jednak żadnej katastrofy, a ciała ofiar poddano zabiegom, które miały ją sugerować - zaznaczył.

Gen. Władysław Sikorski wraz z córką i grupą współpracowników zginął 4 lipca 1943 r. w katastrofie lotniczej na Gibraltarze. Według raportu brytyjskiego ministerstwa lotnictwa, przyczyną katastrofy było zablokowanie lin sterowniczych samolotu.
http://wiadomosci.onet.pl/1906967,12,item.html

Dopóki nie zostaną odtajnione archiwa angolskie (ciekawe czemu tak skrzętnie skrywane z przedłużającymi się terminami zatajenia), dopóty będzie można pisać na ten temat dowolne historie - mniej lub bardziej fantastyczne.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie