Skocz do zawartości

śmieszne historie z wykopek


wino39

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
ja raz idąc sobie lasem niedaleko miejsca gdzie lubią przesiadywać dziki takie mokradełka itp. usłyszałem w krzakach jakieś szmery już myślałem, że to jakaś locha z małymi a okazało się, że to sarna...ale troche się wystraszyłem.
Napisano
przy skakaniu przez małą rzeczke też się ślizgnołem i wpadłem fakt faktem byłem mokry ale wykrywki nie zamoczyłem
udało sie ją utrzymać nad wodą ale mimo to wykopki trwały nadal mimo temp.poniżej 10 st ehh
Napisano
pojechanie PKSem na ulgę inwalidzką...
a było to tak że wsiadam do autobusu i mówię ulgowy poproszę(chodziło o szkolny) facet tam wbija coś na kasowniku, i pyta: taka ulga? Ja nie widząc dokładnie( było bardzo rano w Grudniu) powiedziałem tak, prosi 1,50zl, myśle co jest bilety potaniały? Normalnie zawsze kosztował 7,50zł( to cena normalnego, jednorazowych w PKSie nie ma niestety), nic płacę, biore bilet i siadam na miejsce, później oglądając bilet patrze ULGA DLA NIEPEŁNOSPRAWNYCH 78%;)

Pzdr
Napisano
Było tego troche...:)
Ale mnie osobiscie najbardziej rozbawił spotkany w srodku lasu poszukiwacz".Lat ok.40,w dobrze skrojonym garniturze,wykrywaczem jabel w jednej ręce a w drugiej na smyczy taki mały piesek. :))))Chyba pekinczyk. :))))
Myslałem ze snie...
Napisano
A ja sobie kopię raz boratynki na łączce w jednej wiosce nad narwią przy starej przeprawie w otoczeniu powstających domków letniskowych, macham piszczałą aż miło a tu nagle zatrzymuje się eleganckie auto na warszawskich blaszkach a z auta tego wysiada nie mniej elegancka paniusia w średnim wieku i zawodzi: proszę pana ja na bardzo zapraszam na swoją działkę - myślę pojechałem pokopać a skończę jak żigolak :)
Nie zdąrzyłem zapytać o powód zaproszenia a panusia uzupełnia zaproszenie o informację: musi pan coś zrobić z tymi kretami i u mnie na działce, bo mi wszystko zniszczą ! Zapłacę panu 200 zł...
I tak myślę, że gdybym się wtedy w głos nie roześmiał to wpadłoby mi te dwie stówy...
Napisano
Historia kumpla z ekipy:
Kiedyś chodzę sobie po lesie między skałkami za 1 Wojną, cisza spokoj, nikogo nie ma, jak to na Jurze..
Pewnego dnia spotykam znajomego, a ten zaczyna opowiadać: Słuchaj, byłem w lesie sobotnim popołudniem, tam i tam..
No i mowie Ci co widzialem, aż mnie na smiech zebrało - Niewidomy łaził po skałkach, machał przed sobą czymś białym i się nie zatrzymywał..
:D
pozdro!
Napisano
Inna historyjka...

Do mojej Babci któregoś razu przylatuje sąsiad, i pyta się tymi słowy: Pani a co on tak dziś z rana chodził po moim polu i mierzył i mierzył tyle czasu tym przyrządem, czy on czasem pola mi nie chce zabrać?" Zapewniam, że człowiek ten był bardzo przejęty :)
Napisano
moje z jednej wioseczki wylatuje chłop patrzy na mniei wali
a pan saper min szuka już kiedyś tu jeden patrol" był :)
a druga to jak szedłem z kolesiem po łące on przodem ja za nim w odległości 10 m i nagle koleś mi zniknoł z oczu tak wuuup piz....du lece patrzę a on z rękami w gorze bo wykrywka najwarzniejsza leży w piwnicy zburzonego domu jak on sie tam wpierniczył do tej pory nie wiem ale co ja sie brechatałem to moje nie mogłem wstać z ziemi dobrze ze mu sie nic nie stało :)
Napisano
Historia moze nie z wykopków ale z innego typu odkrywania" czyli wycieczek rowerowych byle gdzie. Jakieś 5 lat temu wybrałem sie pojeździć na rowerze, jadę przez miejscowość Szałsza na pn od Gliwic i patrzę , brama na poligon otwarta i ludzie z koszykami na grzyby wyłażą. (o poligonie wiedziałem od dawna, i słyszałem też że nie jest juz uzywany) To myślę- pozwiedzam sobie. Wjechałem i jezdzę tak sobie wielkimi wybrukowanymi torami do testów czołgów z pobliskich Łabęd. Nagle jak się nie zerwała ulewa!! normalnie nie widziałem gdzie jadę , chyba z 20 min w ciągłej ścianie deszczu. wreście widzę jakąś otwarta brame, więc wjezdzam, patrzę... jakieś hangary,czołgi, ludzie stoja w nich i kryja się przed deszczem, patrzą sie na mnie jak na idiote. Podjezdzam do wielkiego betonowego bunkra, w srodku pełno jakiś urządzeń i czołg Twardy... Z boku koło bunkra strzelnica dla czołgu, pełno połamanych drewnianych pudełek opisanych cyrylica. Myślę - ojojo gdzie ja jestem!! biore rower pod pachę i przez krzaki (deszcz już nie padał) dochodze do wysokiego płotu z drutu kolczastego i ide wzdłuż niego i dochodzę do jakiejś zamknietej bramy. Słyszę i widze ze koło tego betonowego budynku biegaja jacys ludzie i krzyczą między sobą. Rower przez plecy i hop przez chyba 5 metrową brame oplecioną na górze drutem kolczastym, sam nie wiem jak to zrobiłem. W końcu wyjechałem na jakąś górkę i skapnąłem się z jestem w Przezchelbiu koło Czechowic.
  • 3 weeks later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie