Skocz do zawartości

Czołg


szczepciu

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 289
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Zaiste, arcyciekawe propozycje pozyskania tej pokrywy!!!

Najlepiej naubliżać właścicielce od mocherów", a jeszcze lepiej, wywłaszczyć i zabrać siłą.

Takie sugestie pozyskiwania pancernych fantów bardzo ładnie wpisują sie w aktualny klimat wokół pancergratów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc za tropem,
każdy poszukiwacz, hobbysta, kolekcjoner i użytkownik"
łuski, klepki gąsienicy, łopatki saperskiej, koła od czołgu, hełmu i innego wszelakiego wojennego metalowego dobra sprzed 45 roku ( nieważne jakiej prowiniencji ) jest:

ajwyżej użytkownikiem, a nie właścicielem żelaza"

gratulacje, i znajomosci prawa i toku myślenia.

A może spróbować potraktować właścicielkę kawałka pojazdu z atencją na jaka zasługuje,
bo w końcu może to właśnie dzięki jej uporowi złom ocalał przed wywiezieniem do huty,
i podejść do pozyskania pancernego fanta z całą powagą na jaką dana sprawa zasługuje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę mi zajęło przeczytanie tego tematu i na wstępie wielkie gratulacje znaleziska. Jestem naprawdę mile zaskoczony jeśli chodzi o decyzję oddania do muzeum. To zasługuje na szacunek. Jednak mam parę pytań : jeśli mógłbyś mi jakie formalności trzeba zrobić podczas takiego oddania jak jest zakopany częściowo jak ten , a jakie jeśli by się miało przypuśćmy na podwórku. Następne pytanie czy niemożna było sprawy załatwić w ten sposób, aby wydobyć czołg , przetransportować go kawałek a potem zgłosić i dać do muzeum ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sturmgeschutz, uważaj abyś nie zarobił podkalibrowym" prosto w chłodnice od... Janka Kosa".

A tak poważnie, to albo ktoś życzliwy" poinformował tą panią, że ma w obejściu prawdziwy skarb", albo to przejaw typowo chłopskiej nieufności, czyli nie dam, bo nie. I basta!
Sam nie wiem, który przypadek jest trudniejszy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
Raz na płycie raz pod płytą, ale ostatnie słowo nie zostało jeszcze powiedziane w tej historii ...
Z ostatnim wpisem Szczepcia zgadzam się w 98 % ... te dwa procent niezgody to określenie pewna starsza pani", ja zwykłem określać tą osobę inaczej. Dlaczego ? Nie wnikając w szczegóły miejsca zalegania - mieliśmy zgodę właściciela posesji na której zalega płyta, sprzęt zapewniony przez gminę, oraz wszystkie inne potrzebne zezwolenia. Były też materiały i środki potrzebne aby przywrócić działkę do pierwotnego stanu. Zapewniony został także transport i środki na konserwację, o chęciach chyba nie muszę pisać. Więc w czym jest problem? - właśnie w starszej pani" której działka rolna graniczy z posesją na której zalega płyta. Władze gminy znają usposobienie tej osoby", i uczuliły nas abyśmy przed wydobyciem powiadomili ją o tym, i tu się zaczęło ....
Podsumowując: możemy zgodnie z prawem wejść na teren posesji i pozyskać płytę dla muzeum. Jak będzie wyglądało takie wydobycie możecie sobie bez trudu wyobrazić, policja, nerwy, zbiegowisko, spazmująca starsza pani" i smród ciągnący się latami. Czy na pewno o to chodzi w tej zabawie? Chyba nie, nie zarabiamy na tym i robimy to dla przyjemności więc poczekamy spokojnie aż .... sytuacja się wyklaruje. Papierki leżą sobie w muzeum, gmina podtrzymuje chęć pomocy, na płytę mamy oko. Płacić jej nie będziemy ponieważ sama mówiła że: za żadne pieniądze...", zresztą za co tu płacić ? Nie jesteśmy zomowcami ograbiającymi okoliczne „starsze panie” z ich „pancernych kolekcji.”, jak sugerują niektórzy. I jeszcze jedno, zwrot: a wcześnie się Pan Szczepciu pochwalił" ?! Znacie Go to co robi, robi z pasji i nie po to żeby się chwalić. Choć osoby z 32 postami i dwoma żółtymi kartkami mogą tego nie wiedzieć i nie rozumieć. Znalazł to czego my wszyscy szukamy i zamiast kitrać to pod stodołą, chciał się tym z nami podzielić, czy zrobi to przy swoim kolejnym pancernym znalezisku, za którym drepcze już kilka lat ?
Co robimy w sprawie „starszej pani”?, ja ograniczam się do pilnego obserwowania jednej ze stałych rubryk lokalnej gazety.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Lemeryt.Żle mnie Pan zrozumiał.Nie miałem na myśli jakiegoś nakręcania sie znaleziskiem tylki nazwijmy to pochwaleniem" sie przed załatwieniem sprawy z pozyskaniem dla Muzeum.Naprawdę szanuję to co Panowie robicie ale udało mi sie dotrzec do ludzi którzy robią podobne zeczy.I jest wielu którzy chcą się pod to podłączyc a jeszcze więcej którzy na elementach chcą zbic kasę.Bo coraz tródniej uzyskac legendarne Ojry.
Tak ze jeszcze raz przepraszam ze ujałem to w taki sposób.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie i ja przepraszam, ostatnio nerwowy jestem … ale to inna bajka.
Kolego Marduk200 – nie ma jakiejś jednej szablonowej procedury podczas legalnego pozyskiwania części pancernych dla Muzeum. Każdy przypadek jest inny, do każdego należy podejść w inny sposób. To kwestia tego czy dany obiekt znajduje się pod ziemią, na jej powierzchni czy też pod wodą. Czy zalega na posesji należącej do osoby prywatnej czy też jest to teren należący do państwa. Upraszczając, podstawowe kroki są następujące:
1. Najpierw rozmawiasz z Muzeum, nie wszyscy przyjmują takie propozycje z euforią.
2. Ustalasz kto jest właścicielem terenu, i dojazdu do niego, bez pisemnej zgody od nich zapomnij o sprawie.
3. Pismo do wojewódzkiego konserwatora zabytków z prośbą o zezwolenie na pozyskanie obiektu, załączasz rys historyczny, mapę geodezyjną, pismo z Muzeum że przyjmie wrak, nakreślasz co będzie się działo z obiektem po wydobyciu
4. Załatwiasz „pozostałe zezwolenia” to już zależy od „okoliczności przyrody” w których zalega obiekt, może to być zezwolenie z Zarządu dróg na naruszenie pasa drogowego lub też Urządu Melioracji i Urządzeń Wodnych .. itd. To zwykle wychodzi w praniu.
5. Wydobycie,
6. I to co najtrudniejsze ….. co z tym dalej robić

W przypadku gdy elementy leżą u „chłopa” na podwórku, sprawa jest prostsza spisujesz umowę sprzedaży lub przekazu obiektu, im mniej makulatury tym lepiej szkoda lasu. W obydwu przypadkach przekazujący czy też sprzedający wypełnia dodatkowo oświadczenie, w którym określa między innymi to w jaki sposób obiekt pozyskał.
To tyle w telegraficznym skrócie, te procedury nie są wcale takie skomplikowane jak mogłoby się wydawać ...
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

łaska wielka holerka !!! muzeum samo powinno sobie pozyskiwać wszystko i załatwiać - kto to widział !!!! jaki kraj to i tacy urzędnicy !!!! faktycznie pozyskiwanie czegos dla muzeów to utopia i ja dla nich nigdy nic nie pozyskam !!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lemeryt-dobrze rozumiem?starsza"pani nie ma nic -żadnych praw-do czołgu ,płyty czy co tam jeszcze zalega?jedyne jej prawa to prawa do gruntu po którym trzeba przejechać żeby dotrzeć do sprzętu?od innej strony nie dałoby rady?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Czarek - gdybyśmy chcieli przejechać po jej" posesji miałaby prawo do sprzeciwu własność rzecz święta, to co robi to zwykła bezinteresowna złośliwość, połączona z kosmicznymi teoriami tej pani". Sprawę dojazdu nie stanowi problemu, gdybyś widział tą „panią” w akcji, sam byś zrezygnował.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu z pewnością obudziło się niezwykłe poczycie własności a przede wszystkim zawiści i przekory. Temat znany nie tylko w środowiskach wiejskich. Przerabiałem kilkakrotnie.
W tym momęcie sprawa jest niezwykle trudna, a nie daj bóg jak ktoś zaczął ową Panią oświecać co do wartości. Jeśli argumenty zabrania fragmentu do muzeum nić nie pomogły to niezłego negocjatora będzie trzeba. Szkoda, że na głupotę nie ma lekarstwa. Nie pozwólcie rozpłynąć się pokrywom w powstałym zamęcie bo z pewnością zainteresowanie wzrosło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, stangret. Słyszałeś pewnie o strażnikach depozytów pozostawionych przez Niemców na Sląsku celem pilnowania ich skarbów. My też na miejscu mamy takiego i w razie czego będzie informował nas o wszelkich podejrzanych ruchach wokół naszej pokrywy.
Pozdrawiam
szczepciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tu czegoś nie rozumiem, może ktoś mnie oświeci. Działacie legalnie, macie zgodę właściciela terenu, z dojazdem nie ma problemu. Jakim więc sposobem stuknięta sąsiadka może nie dopuścić do zabrania znaleziska? Zakładam oczywiście że nie ma żadnych podstaw prawnych do powstrzymywania akcji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przebieżcie się w niemieckie mundury i o 12 w nocy nastraszcie starą cholerę ,powiedzcie że jesteście duchami załogi tego czołgu i przyszliście po swoją własność .Sama tą płytę wam wytarga i na plecach przyniesie .Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Kolegów , podobnie jak ERWIN nie rozumiem problemu. Jest zgoda muzeum,wszelkie pozwolenia. Proponuję jeszcze zawiadomić Policję ,podać datę rozpoczęcia akcji , opisać sytuację z sąsiadką i kopać . Policja może ew. wezwać na czas akcji karetkę . Nie ma na co czekać.Powodzenia i miłego spokojnego wydobywania !
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ERWIN, tomignac, to ma być przyjemność i radość z wydobycia, a nie oglądanie zucającej się pod koparkę starszej kobiety, próbującej zatrzymać wydobycie". A niech tak jeszcze z tego wszystkiego kopnie na zawał"! Po co nam ten kłopot?
Pozdrawiam
szczepciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie