Skocz do zawartości

Potyczka LWP z Armią Czerwoną w 1947 roku


huk 100

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
A niech to, filtr mnie nie wpuszcza na ta stronke. Czy ktos moglby laskawie strescic o co chodzi? Bylbym bardzo wdzieczny bo kolega szuka 'topicu' na miniaturowa gre wojenna, cos 'off the beaten track' i taka potyczka bylaby jak ulal!
Napisano
Zamordowani w obliczu prawa

Powojenna historia pełna jest czarnych plam. W jednej z nich zniknęła pamięć o wojskowych i milicjancie, którzy zapłacili ogromną cenę za uwolnienie kobiety porwanej przez żołnierzy Armii Czerwonej.

Lata 40. ubiegłego wieku należą do najbardziej ponurych w historii Wojska Polskiego i Milicji Obywatelskiej. Obie te formacje brały udział w krwawym umacnianiu władzy komunistycznej. Wspierały NKWD i Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Z rąk zbrojnych przedstawicieli władzy ludowej ginęli polscy partyzanci, nazywani wówczas bandytami. Przy ich pomocy trafiły do stalinowskich więzień tysiące osób, których jedyną winą był brak akceptacji dla władzy komunistycznej. Dopiero teraz, dzięki pracy historyków Instytutu Pamięci Narodowej wychodzą na jaw fakty wskazujące na to, że w powojennych latach WP i MO nie zawsze pełniły rolę służalczą wobec panującego wtedy systemu. Ceną za sprzeciwienie się mu była jednak śmierć, odebranie praw publicznych, długoletnie więzienie i skazanie na zapomnienie...

Sprzedana za litr wódki

27 maja 1947 r. 41-letni Feliks Lis, krawiec spod Kępna wsiadł w Poznaniu do pociągu jadącego w stronę Leszna. W tym samym przedziale podróżowała wraz z żołnierzami radzieckimi młoda kobieta, Zofia Rojuk. Powiedziała, że jest repatriantką ze wschodu (pochodzi z Baranowic), a mąż sprzedał ją Rosjanom wraz z dzieckiem za butelkę wódki. Czerwonoarmiści zostawili dziecko na stacji a ją wzięli i siłą wiozą do swojej jednostki. Poprosiła krawca o pomoc.
Powiadomieni przez Lisa kolejarze z obsługi pociągu próbowali przekonać Rosjan, by uwolnili kobietę. Bezskutecznie. Nie pomogła także próba interwencji funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei na dworcu w Kościanie. Lis wysiadł w Lipnie Nowym i tam ponownie zawiadomił kolejarzy o uprowadzeniu Polki. Okazało się, że S.O.K. otrzymała już inne sygnały o zdarzeniu. Zawiadomiono stację w Lesznie, na której pociąg nr 728 miał się zatrzymać. Wjechał na tamtejszy dworzec dwa kwadranse po północy 28 czerwca...
Dyżurujący tej nocy leszczyński milicjant, 30-letni Zygmunt Handke (najprawdopodobniej wraz z innym funkcjonariuszem MO) podjął kolejną próbę przekonania Rosjan do wypuszczenia Polki. Sowieci nie byli jednak skłonni negocjować. Dwóch z nich wycelowała w milicjanta pistolety, a oficer Armii Czerwonej zagroził “uchodzi Poliaki bo was pozastrzelam jobane wrot”. Handke odszedł, ale natychmiast zawiadomił o sytuacji na dworcu pluton alarmowy Wojska Polskiego.
Polski pluton w akcji
22-letni ppor. Jerzy Przerwa, mimo młodego wieku miał duże doświadczenie wojskowe. Brał udział w II Wojnie Światowej, uczestniczył w zdobywaniu Berlina, otrzymał sześć odznaczeń bojowych. Ocenił, że sytuacja jest na tyle poważna, że konieczne jest użycie całego plutonu. Wraz z szesnastoma ludźmi zjawił się na dworcu. Na wszelki wypadek nakazał usunąć z niego cywili i podszedł do rosyjskiego dowódcy, kpt. Sokołowa. Po krótkiej rozmowie wyszedł wraz z nim do wartowni S.O.K nakazując swoim ludziom, by do jego powrotu nikogo nie wypuszczali.
Podczas nieobecności dowódcy kilku Rosjan, w tym mjr. Kudriawcem i kpt. Wchnijim próbowało wyjść z budynku dworca. Polscy żołnierze zagrodzili im drogę. Doszło do sprzeczki. Według polskich świadków (których zeznań nie wzięto jednak pod uwagę podczas procesu) pierwsi użyli broni czerwonoarmiści. Kilkuminutowa wymiana ognia zakończyła się krwawą porażką Sowietów.
O 3.45 na dworcu zjawili się przełożeni ppor. Przerwy i funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Znaleźli martwego rosyjskiego szeregowca, dwóch oficerów w stanie agonalnym (obaj zmarli w szpitalu) i pięciu lżej rannych czerwonoarmistów.

38 kul

Bezpośrednio po zdarzeniu wykonano szkic sytuacyjny. Zaznaczono na nim miejsca, w których znaleziono zabitego i rannych. Dołączono do niego opis umiejscowienia śladów po kulach, który nie pozostawia wątpliwości, że na dworcu doszło do wymiany strzałów. Dowody te były sprzeczne z zeznaniami rannych żołnierzy rosyjskich, którzy twierdzili, że zostali ostrzelani podczas snu, dlatego... pominięto je w dalszym śledztwie. Szczególnie, że jak wyliczono, w hallu dworca wystrzelono 38 pocisków z karabinów i pistoletów maszynowych, podczas gdy żaden z polskich żołnierzy nie użył broni automatycznej. Tymczasem niektórzy świadkowie zapewniali, że słyszeli strzały z pepeszy, co potwierdzałoby, że broni tej użyli Rosjanie. Jeden świadek widział też jak kpt. Sokołow po strzelaninie wymieniał na pełny magazynek w pepeszy zabitego szeregowca, co dowodzi zacierania przez niego śladów, że czerwonoarmiści użycia broni. I tych zeznań nie wzięto pod uwagę.
Nie ma żadnych zapisów wskazujących na to, że którykolwiek z polskich żołnierzy lub cywili został ranny. Skąd tak duże straty wśród Rosjan? To najprawdopodobniej efekt dobrego przygotowania polskich żołnierzy do ewentualnej potyczki. W drodze na dworzec ppor. Przerwa szczegółowo instruował pluton jak zachować się w razie potyczki. Przed wejściem do hallu nakazał zarepetować broń (wprowadzić naboje do luf), a po wejściu rozlokował swoich ludzi tak, by trzymali Rosjan w szachu.

Fakty bez znaczenia

7 czerwca 1947 r. w koszarach 86 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej w Lesznie odbyła się “rozprawa pokazowa” (jak napisano w aktach) wojskowego Sądu Doraźnego. Czym kierowali się sędziowie? Z pewnością nie oceną faktów i poszanowaniem prawa. Zachowane dokumenty dają podstawy sądzić, że wyrok zapadł nim jeszcze rozpoczęto proces.
Oskarżono tylko czterech żołnierzy, podczas gdy w potyczce z Rosjanami uczestniczyło ich szesnastu. Przed sądem stanęło tylko dwóch spośród jedenastu, którzy strzelali na leszczyńskim dworcu. Co więcej, wśród skazanych na śmierć znalazło się dwóch wojskowych, którzy - co potwierdziły badania rusznikarskie wykonane przez rosyjskiego oficera - wcale nie użyli broni.
Ppłk Franciszek Szeliński, szef Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu skazał na śmierć dowódcę plutonu i trzech jego podwładnych: 22-letniego kan. Władysława Łabuzę z Łodzi (ojca 4-miesięcznego dziecka), 23-letniego kpr. Wiesława Warwasińskiego z Tomaszowa Maz. i 22-letniego kan. Stanisława Stachurę spod Lubartowa. F. Lis, otrzymał wyrok 12 lat, a milicjant Z. Handke i 22-letni kan. Tadeusz Nowicki z Grajewa - 10 lat więzienia. W odrębnym procesie skazano także kolejarzy interweniąjacych podczas przejazdu pociągu.

Śmierć w 18 dni

Wyrok wojskowego sądu uprawomocnił się w zaledwie cztery dni. W ciągu kolejnych trzech dób prezydent rozpatrzył wnioski skazanych o ułaskawienie. Wiadomo do dzisiaj jedynie co zawierał wniosek milicjanta, Z. Handke. W aktach zachowały się liczne pozytywne opinie wystawione mu przez przełożonych z milicji, partii (należał do Polskiej Partii Robotniczej, poprzedniczki PZPR), a nawet z UB. Bolesław Bierut skorzystał z prawa łaski tylko w stosunku do jednego skazanego na śmierć żółnierza, S. Stachury zamieniając rozstrzelanie na 15 lat więzienia. Zwolnił też z odbycia kary T. Nowickiego.
Ppor. Przerwa nie doczekał urodzin swojego dziecka (jego żona była w 6 miesiącu ciąży). Trzy wyroki śmierci wykonano 15 czerwca 1947 r., w zaledwie osiemnaście dni po strzelaninie na leszczyńskim dworcu...
Rozstrzelani nie mają grobów. Pamięć o wydarzeniu uległa zatarciu. IPN nie znalazł dotąd świadków tych zdarzeń. Jedyne dowody na to, że kolejarze, milicjant i żołnierze wystąpili w obronie kobiety zachowały się dzięki funkcjonariuszowi UB, który 9 listopada 1956 r. uchronił akta przed zniszczeniem polecając złożyć je w archiwum. “W świetle akt kontrolnych wyrok niesprawiedliwy” - napisał anonimowy UB-ek na jednym z potwierdzeń wykonania kary śmierci. Ofiary sądowego mordu nie doczekały się jednak rehabilitacji. Dziecko ppor. Przerwy, jeśli żyje, ma dzisiaj 58 lat...

Krzysztof M. KAŹMIERCZAK
Napisano
Nia ma i nie było sprawiedliwości. Ale kiedyś będzie!
Szkoda, że historia nie umie ocenić takich ludzi na tej ziemi i pokazać im swe miejsce. Co z tego, że nie żyje wiekszość bohaterów tego zamieszania? Żyją ich potomkowie, być może nawet na lukratywnych stanowiskach. Ciekawe czy sa dumni ze swoich przodków?
Porucznik Przerwa mimo że służył w LWP to zachował się jak prawdziwy żołnierz! Nie boję się użyć słowa- zginął za ojczyznę! Skojarzył mi się trochę z ogniomistrzem Kaleniem :-)
Szkoda, że podczas tego transportu kobiety nie najechał swoim gazikiem Pułkownik Kwiatkowski! Ruskie lataliby na wysokości lamperii :-)))
Napisano
Dzieki

Smutne czasy. Dobrze ze przynajmniej teraz te sprawy sa wyciagane na swiatlo dzienne. Bo na zachodzie wiekszosc mysli ze Ruscy nas wyzwolili od brzydkich Niemcow i wszystko bylo cacy.

Ciekawa ironia ze Chamberlain ktory oddal Hitlerowi zaledwie czesc Czechoslowacji w ramach 'appeasement' jest jednoglosnie potepiany a Churchill i Roosevelt ktorzy oddali Stalinowi polowe Europy sa swietymi i, bron Boze, terminu 'appeasement' sie w tym wypadku nie uzywa.

Dzieki jeszcze raz, moze cos z tego wyjdzie nawet a przy okazji bedzie okazja do podksztalcenia tubylcow

Pozdrawiam
Krzysztof
Napisano
sowieci w tamtych czasach czuli sie na zajetych terenach lepiej niż u siebie...mogli sobie pozwolić na wszystko...brali co chcieli i jak chcieli...bata na nich nie było.
Dlatego też ich potomkowie dzisiaj mają takie uważanie (zwłaszcza w Polsce) na jakie zasługiwali ich ojcowie.
I nic nie uogólniam, mimo tego że filosowietem nigdy nie byłem.
Napisano
Dlatego też ich potomkowie dzisiaj mają takie uważanie (zwłaszcza w Polsce) na jakie zasługiwali ich ojcowie."

Ta jest! Przewodnia siła Partii! Mirkoni gdzie pracujesz? Zastanawiałeś się kiedyś kim był ojciec twojego szefa który oficjalnie płaci ci 800 zł miesięcznie?
Napisano
Takie sytuacje byly w latach 1944-1948 norma. Zolnierze LWP stoczyli w sumie kilkaset potyczek i bitew z sojusznicza" Armia Czerwona.
Dziadek mi opowiadal jak w 1946 roku byl swiadkiem takiej potyczki w centrum Opola.
A dziadka brat, bral udzial w ataku batalinu LWP na jednostke sowiecka w 1946 roku. Niestety w batalionie znalazl sie zdrajca,ktory pozniej wszystkich wydal co skonczylo sie wyrokami dozywocia i smierci (dostal go rownierz brat mojego dziadka)!
Napisano
pokemon ja nie panimaju" o co Tobie chodzi...????
Pisząc to miałem na mysli że Polacy nie przepadają dzisiaj za tą nacją, bo mają w tym temacie historyczne naleciałości.
i tak np.
Ostatnio od kolegi ( a urodził się w Siemiatyczach) dowiedziałem się że jego babcia (po aneksji Siemiatycz 17 wrzesnia przez sowietów) do ostatnich swych dni spała z jedzeniem pod poduszką, bo tak bała sie głodu doświadczonego za ich panowania.
Takich przykładów mozna mnożyc tysiące.
Napisano
a co do 800 zl miesięcznie.......jeżeli komus nie pasuje taka płaca to może sobie zmienic na lepiej płatną....przeciez to wolny kraj???? nie..???
Napisano
To tylko potwierdza prawdę której hołduję od dawna .
Sowieci byli nowym okupantem i siedzieli tu prawie 50-siąt lat.
Dzięki kol.huk 100 za informację na ten temat , wcześniej nie znałem tych faktów.
Osobiście uważam ,że ppor.Przerwa wraz ze swoimi żołnierzami powinien mieć co najmniej pomnik postawiony, aby część ludzi w naszym kochanym kraju w końcu we właściwy sposób zaczęła interpretować historię powojenną .
Dotyczy naszego forum - TEŻ !!!
Napisano
brawo pokemon

historia jest bardziej złozona jak sie niektórym wydaje - takich incydentów było wiecej , ostatnie miały miejsce nawet w latach osiemdziesiątych

Tak na marginesie to na legnickim cmentarzu znajduja się groby zołnierzy KBW poległych w walkach z bandami ruskich dezerterów teroryzujacych okolicę tylko czy to aby na pewno byli dezerterzy - podziemie zwane niepodległościowym nie wystepowalo na tych terenach

tm/39 jak zwykle tragiczny nie z tej epoki - nazywanie ruskich sowietami brzmi smiesznie jak niegdys z RFE - próbujesz osmieszyć ideologię , ponizyc lewaków " dzielisz ich na dobry ruski i zły ruski(sowiet) kiedy oni wszyscy byli diabła warci i reprezentowali i reprezentują tylko rosyjski imperializm przez stulecia
Rozumiem że jesteś zawiedziony tym że tenże ruski sowiet" miał kochać a dymał w tyłek - oj naiwny
Napisano
Czekamy na Następnych, kol.Parowóz już się odezwał czy będą następni ???
Z pewnością tak .

Ciężko co niektórym zrozumieć fakty .
Ja wszystko napisałem w swoim postcie i to tyle .

Mnie nie dymali kol. Parowóz ,a kolegę ???
Może to jest powód niezrozumienia .......
Napisano
O tym zdarzeniu pisałem na forum juz jakiś rok temu, w którymś z tematów, gdzie opluwano pamieć milicjantów. Jak widzicie nie zawsze białe jest białe a czarne to czarne. W MO służyli i zwyrodnialcy i bohaterowie. Tak jak i w partyzantce antysowieckiej. Tak jak w LWP. Tak jak wszedzie...
Napisano
Nie ma i nie było sprawiedliwości. Ale kiedyś będzie!"

Kol. pokemon, to mi trochę trąci jakimś REWOLUCYJNYM TRYBUNAŁEM, trochę ciarki mi przeszły po plecach...

Może zapodaj jak chcesz tych 90-letnich dziadków karać? Może jakiś obóz pracy w kamieniołomach? [jeżeli jeszcze żyją, bo większość, albo i wszyscy już pewnie zeszli z tego świata], a może do tych obozów mają trafić ich wnuki???

O historii należy pamiętać!!! Sam opisałem niedawno na forum jak to nasi milicjanci postrzelali się w obronie polskich obywateli z ruskimi sołdatami w 45. Ale te informacje nie mają służyć rozdrapywaniu starych ran tylko i wyłącznie w celu szerzenia rusofobii, a po Twoich i tm/39 komentarzach wnoszę [obym się mylił], że tylko to Wam przyświeca...

balans
Napisano
Z opowiadań rodziny wiem, że na Dolnym Śląsku kilka lat po wojnie nie było bezpiecznie. Na „dzikim zachodzie” w domach na noc barykadowano się, spano czujnie, czasami z bronią i nie o Wehrwolf chodziło czy innych „pogrobowców Hitlera” tylko o maruderów, czy też dezerterów ze zwycięskiej Armii Czerwonej.

Nie było przestępstwa, którego by się nie dopuścili rabunki, morderstwa, gwałty, podpalenia, wymuszanie, terroryzowanie przy użyciu broni, zresztą strzelanina, wymiana ognia między, musimy to powiedzieć Polakami i Sowietami, były nagminne.

Schemat był taki: jak byłeś ich ofiarą, to dowiadywałeś się, że napadli na ciebie osobnicy „przebrani” w mundury AC i szukaj wiatru w polu, oficjalnie bronić się przed nimi mogłeś… słowem, perswazją, dotyczyło to też milicja i wojska, ale kiedy użyłeś broni i bandyta dostał kulkę, padł trupem, o wtedy zostawałeś zabójcą wyzwoliciela i po ciężkim śledztwie dostawałeś wysoki wyrok nierzadko czapę.

Wiecie kiedy została podpisana umowa między ZSRR a PRL regulująca pobyt AC w Polsce?
Napisano
ciekaw jestem, od kiedy żołnierze CA mieli zakaz łażenia po polskich miastach, ojciec mi kiedyś opowiadał, że przed tym zakazem dochodziło do napadów i bójek z Ruskimi
Napisano
Też mam rodzinę na Dolnym Śląsku [Kłodzkie] i z ich opowiadań mogę potwierdzić, że po wojnie był to Dziki Zachód" [a nie Bieszczady, jak to przedstawiano na filmach]. Chciałem jedynie dodać, że niestety za większość tego bezprawia odpowiedzialni nie byli hitlerowcy z Wehrwolfu, czy też sowieccy dezerterzy, ale nasi rodacy!!! I tylko w niewielkim stopniu usprawiedliwia ich fakt, że był to czas ymczasowości", tzn. że wszyscy byli przekonani, że Stalin te tereny zwróci Niemcom [jeszcze do początków lat 60-tych traktowano te tereny jako tymczasowy nabytek-zero inwestycji i maksymalny szaber].

P.S.
Mój wujek siedział wtedy [okazało się po czasie, że niesłusznie] z takim jednym facetem w celi, który miał wyrok za to, że jak na trzeci dzień wesela brakło wódki to pojechał do miasta po gorzałę. Takie to były czasy, że nawet za zakup gorzały można było trafić do kryminału! Tyle tylko, że gość pojechał po nią jakimś niemieckim czołgiem [albo Stugiem], który to garażował u niego w stodole, a w latach 50-tych to tylko albo rower [poniemiecki], albo czołg [też poniemiecki] był do dyspozycji...

pozdro
balans
Napisano
Akurat mamy temat AC, ale oczywiście pełna zgoda, istniał także bandytyzm naszych rodaków.

Mój ojciec twierdzi, że ta wojna wyhodowała strasznych ludzi i po wojnie wobec terroru państwowego długo nie było spokoju. Zabicie człowieka dla wielu było oczywistą metodą rozwiązywania problemów, zabijano dla paru złotych, butów…

Ludzie długo jeszcze po wojnie byli niezwykle zapalczywi, np. siedzą sobie robotnicy w odkrywce kopalni Turów, spożywają śniadanie, piją piwo. Tak moi drodzy, pija piwo z butelek zamykanych porcelanowym korkiem, wtedy było wolno, co więcej zachęcano hasłami: „Robotniku chcesz być wydajny - musisz spożyć codziennie 4000 kalorii. Pamiętaj jedno piwo to 300 kalorii”. Pija piwo i jeden z nich z głupia frant mówi: „a wiecie, że Jolka szcza do tego piwa”. Wszyscy zerwali się i pobiegli do spółdzielczego kiosku, gdzie Jolka sprzedawała. Chwilę potem człowiek ze słupołazami wlazł na słup energetyczny i zrzucił zasilanie, inny w tym czasie podlewał drewnianą budę benzyną z kanistra. Zapałka, ogień, Jolka ucieka bijąc się piętami w tyłek. Po trzech dniach przyjechali ze spółdzielni spisali straty i żadnej milicji, kary…
Napisano
powojenna Legnica po zapadnięciu zmroku przypominała dziki zachód - starzy legniczanie opowiadali ze bandy grasujace w okolicy często były narodowości mieszanej

No a moze ktos cos powie o incydentach w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych

np - strzelanina na ulicach Lubina - dwie ofiary smiertelne po stronie polskiej
- zabójstwa polaków w ktorych sprawców nie wykryto a psy tropiące dochodziły do ruskich koszar
- zbombardowanie Przemkowa
Napisano
w latach 80' w Oławie też odnotowano przypadek śmiertelny - wartownik sowiecki ustrzelił przechodnia.

W tym samym mieście w latch 60' jeden z oficerów sowieckich chciał wszystko rzucić dla jednej miejscowej dziewczyny - skończyło się ucieczką, pogonią, strzelaniną, i w końcu padł trupem. Do dziś jako jedyny sowiet na cmentarzu w Oławie leży poza częścią przeznaczoną dla Rosjan, a na Polskiej części.

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie