szym Napisano 11 Maj 2007 Autor Napisano 11 Maj 2007 Czy ktoś słyszał o zestrzleniu amerykańskiego B-25 w pobliżu lotniska Lublinek w Łodzi w maju lub czerwcu 1945.Samolot miał na pokładzie transport penicyliny dla Warszawy. Samolot miała zestrzelić para radzieckich Jaków z nie do końca trzeźwymi pilotami, których nie zdołano w porę odwieść od od kolejnego podniebnego zwycięstwa. Ot, taki wypadek przy pracy, choć juz było po wojnie. Olądałem fragmenty radiostacji pochodzące podobno z wraku tego samolotu. Z relacji rodziny wiem, że w tym czasie po raz pierwszy pojawiła się na czarnym rynku w Łodzi penicylina.
Pilot76 Napisano 14 Maj 2007 Napisano 14 Maj 2007 Nie jestem pewien czy to ten sam samolot ale już kiedyś był taki wątek na forum.Jak znajdę link to wkleje.
osman Napisano 14 Maj 2007 Napisano 14 Maj 2007 Witam.Załoga B-17 miała więcej szczęścia w Łodzihttp://www.samoloty.ow.pl/amiap/Zobacz temat; Ten drugi amerykański bombowiec nad Łodzią, czyli historia załogi porucznika Collensa
fafik Napisano 14 Maj 2007 Napisano 14 Maj 2007 Blachy wychodzą pod Porszewicami, w lasku koło cmętarza z I wojny światowej.Jest trochę o tych okolicach, w dziale: Miejsca warte odwiedzenia, link:http://www.odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=316252#316252pzdr witek
IRONRAT Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 Miało mijsce takie zdarzenie. Uratowaną penicylinę przetransportowano pod silną eskortą do Warszawy. Część penicyliny pojawiła się potem na czarnym rynku.Zdarzenia miały miejsce na terenie samej Łodzi.Ironrat
Gunship! Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 No ja słyszałem tą samą historię z penicyliną ale z B-24 jako głównym bohaterem.Pod Porszewicami to czasem nie Halifax?
IRONRAT Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 Cześć Gun,na temat typu samolotu się nie wypowiadałem, ponieważ informacje są sprzeczne, chodziło mi o samo zdarzenie. Trzebaby poszukać w archiwach amerykańskich. Startował podobnież z Berlina i leciał do Warszawy. Proponowałbym w najblizszym czasie jakieś spotkanie twarzą w twarz i spokojną wymianę poglądów na temat lotniczych zdarzeń w Łodzi i okolicach. Co ty na to?Ironrat
Grzechotnik Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 SzymWkurzają mnie takie teksty, piloci byli pijani" i przedstawianie Rosjan jako pijaków idotów itp. Widać żeś młody i dajesz się wpędzać w rusofobie, każdy błąd musi być wynikiem spożycia alkoholu?. Czy pijani byli także amerykańscy piloci dwóch mustangów którzy omyłkowo zaatakowali słynnego radzieckiego asa Iwana Kożeduba w kwietniu 1945 roku? Nie byli pijani, po prostu popełnili błąd, który zdaje się kosztował ich życie bo Kożedub obu zestrzelił. Faktem jest, że niemieckie lotnictwo używało zdobycznych maszyn, możliwe jest też, że czerwone gwiazdy nic amerykańskim pilotom nie mówiły, podobnie białe mogły nic nie mówić radzieckim. Znając obecny stan wiedzy amerykańskich studentów, z których ponad połowa nie potrafi na mapie wskazać własnej stolicy, i tyle samo nie potrafi wskazać na mapie Iraku z którym od kilku lat toczą wojnę. To czy może więc nas dziwić możliwość takiej niewiedzy pilotów z przed 60 lat, wyrwanych ze spokojnej farmy w Teksasie czy osady w dalekich stepach w środku Rosji a rzuconych na front po dwóch miesiącach szkolenia? Czy musimy iść na łatwiznę i tłumaczyć taką pomyłkę alkoholem?
seneca Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 Chyba z byka spadłeś myśląc, że pilotem w USA zostaje każdy chłop oderwany od pługa. Wystarczy trochę chęci ... jasne. U nas było ie matura lecz chęć szczera zrobi z Ciebie oficera". U nich takie numery nie przechodziły. Na pilota czy nawigatora była selekcja i długi trening. Na strzelców pokładowych to tak, byli brani chłopi od pługa. A teza, że czerwone gwiazdy nic amerykańskim pilotom nie mówiły" rozbawiła mnie do łez.pzdr
Szarubek Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 A czytaliście Waszmościowie Paragraf 22"??Pozdrawiam - Szarubek
huk 100 Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 To może tak- 1-przyjmijmy iż penicylina pojawiła się na czarnym rynku po rozbiciu się prawdopodobnie jakiegoś samolotu – 2 –ustalmy co to za samolot -3 - w wyniku czego się rozbił -pozdro
szym Napisano 15 Maj 2007 Autor Napisano 15 Maj 2007 Dzieki za odzew. Samolotem mógł być B-24, tych było chyba więcej nad Europą, a człowiek który to opowiadał mógł się pomylić. Wyjął z wrawku drobne kawałki radiostacji a pamiątkę", jeden z nich precyzer ale bez żadnych cech mi pokazywał, miał podobno pakiet ze strzykawką jednorazową. Twierdzi, że po tym wypadku leki transportowano konwojami samochodowymi, przynajmniej jeden przejeżdzał przez Łódź. Co do pijanych pilotów, to alkomatem ich nikt wtedy nie sprawdzał, przytoczyłem relację świadka, a w maju, czerwcu 1945 niewielu żołnierzy chodziło trzeźwych niezależnie od tego w jakiej armii słuzyli. Taka powojenna reakcja na bitewne stresy.
herbstnebel Napisano 15 Maj 2007 Napisano 15 Maj 2007 Ale to ja bardzo przepraszam, tą penicylinę to już chyba w czasie pokoju w Europie i już nawet Eskimosi wiedzieli, że pokój.... :>
IRONRAT Napisano 16 Maj 2007 Napisano 16 Maj 2007 Wkurzają mnie takie teksty, "piloci byli pijani i przedstawianie Rosjan jako pijaków idotów itp. Widać żeś młody i dajesz się wpędzać w rusofobie, każdy błąd musi być wynikiem spożycia alkoholu?."Nie wiem, czy piszący był rusofobem, czy też nie, ale takie były fakty. Tego nie zmienisz. Co więcej, jeszcze w czasie wojny z łódzikego lotniska zabierano kilkakrotnie amerykańskich pilotów, którzy awaryjnie lądowali w Łodzi lub też w jej okolicach. Ironrat
IRONRAT Napisano 16 Maj 2007 Napisano 16 Maj 2007 Szym,masz może jakieś zdjęcia tych części. Być może na podstawie tych fragmentów móżnaby zidentyfikować jednoznacznie tą maszynę. Jeśli przetrwały leki, a wiemy, że tak było, to powinni przetrwać też i piloci. Może jeszcze żyją?Ironrat
Grzechotnik Napisano 17 Maj 2007 Napisano 17 Maj 2007 Faktem jest tylko to, że amerykańskie fortece atakujące cele na terenie obecnej Polski, Czech, Słowacji i nie tylko , lądowały awaryjnie na terenach Polski w tym min i w okolicach Łodzi, a także rozbijały się w tamtych okolicach bo lotnisko w Łodzi miały podawane na odprawach przed akcjami jako najbliższe na którym fortece można było bezpiecznie posadzić, więc maszyny ciężko uszkodzone ciągneły w tamtym kierunku. Regularne naloty na te cele zaczeły się już w w 1943 i trwały praktycznie do końca wojny. Niektórym się udawało wylądować, innym nie i się rozbijali na trasach dolotu, a jeszcze inni podobnie jak Kożedub nad Niemcami padali ofiarą szybko myślących myśliwców sprzymierzonych którym coś" wydawało się zbyt podejrzane ale to dotyczy praktycznie tylko tych latającyh na akcje od wrzesnia 1944 roku. Kwestia zaś pijanych pilotów" jest już tylko i wyłacznie pomówieniem nie popartym żadnymi faktami.Np, na Blachownie Śląska (dziś dzielnicę Kędzierzyn Koźla) w roku 1944 ciągneł kilkanaście wypraw bombowych liczących nawet 500 maszyn, z których zdarzało się, że i 40 % nie wracało. Wielu się tam rozbijało, wielu awaryjnie lądowało a kilkunastu z różnym powodzeniem ciągneło w kierunku terenów opanowanych przez Armię Radziecką, do lini Wisły w okolicy Sandomierza było ylko" 250 km a to była większa szansa niz powrót na lotnisko macierzyste do Włoch z których głównie operowano.W każdym razie, nie ma chyba kompleksowego opracowania na temat amerykańskich maszyn które zostały zestrzelone, rozbiły się lub awaryjnie lądowały na naszych terenach, ale często się zdarza coś znaleźć. Więc warto takie informacje zbierać może ktoś kiedyś się tym zajmie. Historie tych lotów są czesto lepsze niz scenariusz dobrego filmu.
herbstnebel Napisano 17 Maj 2007 Napisano 17 Maj 2007 Tak, tak. i w czerwcu(!) 1945 roku też szła wyprawa 500 bombowców. Oj to musi na Nową Szwabię okrężną drogą latali.
efes Napisano 17 Maj 2007 Napisano 17 Maj 2007 W/g moich informacji były to dwa Liberatory.Oba zmuszono do lądowania na Lublinku.Ten drugi ,który jakoby się ociągał został ostrzelany i rozbił się .Świadek z którym rozmawiałem twierdzi,że samolot był 4-o silnikowy i miał duże owalne srateczniki.Wychodziły w tum miejscu drobne elementy osprzętu,rozerwana amunicja .50 cala z 42r
meleskul Napisano 17 Maj 2007 Napisano 17 Maj 2007 Jeśli zestrzelenia (lub postrzelenia) amerykańskich samolotów przez Rosjan były częstsze, to nie mógł być to przypadek - a wtedy opisanie tego jako wybryku pijanych pilotów jest mało sensowne. Nie dlatego, że to niemożliwe. Po prostu w takim przypadku fakt, czy byli pijani, czy nie, nie ma żadnego znaczenia, skoro ówczesna linia polityczna" ZSRR zakładała pressing na sojusznikach w postaci omyłkowych zestrzeleń". W związku z tym nie ma co ich dodatkowo demonizować. Nie do końca trzeźwi" - nawet jeśli byli w sztok pijani, to razi trochę ton piszącego, który pisze o tych pilotach z pogardą i lekceważeniem. Można pisać z niechęcią, nienawiścią,, potępieniem - ale częstym błędem nas, Polaków jest niczym nie poparte potrząsanie szabelką wobec Rosjan - musimy zdać sobie sprawę, ze póki nie wyrugujemy z siebie lekceważenia dla nich i traktowania ich jak kompletną dzicz - tak długo będziemy od nich brać w d...To tak samo jak stosunek Niemców do nas - mieli nas zawsze za tłuków i wielokrotnie się na tym przejechali, wierząc w przewagę swojej zachodniości". Nie róbmy tego samego błędu w stosunku do Rosjan, bo zawsze się na tym przejedziemy. Jeśli ich nawet nie lubimy, to liczmy się z nimi, bo jak będziemy się z nich tylko natrząsać, nic dobrego z tego dla nas nie wyniknie - kolejne przebudzenie z ręką w nocniku, jak sądzę.Tyle nauczycielskiego tonu, wybaczcie.Jeśli idzie o samą sprawę - omyłki" mogły mieć jeszcze jeden powód. Nie ma się co zastanawiać, ile mówiła" radzieckim pilotom biała gwiazda - faktem jest, że polityka Stalina i jego następców wobec własnych wojsk stacjonujących na terenach okupowanych (nie łudźmy się, Polska do nich należała) polegała na ciągłym dezinformowaniu jednostek, aby wykonywały rozkazy bez możliwości zastanawiania się nad słusznością rozkaz. Armia Czerwona mogła wybierać pośród nacjami i nie było problemem znaleźć żołnierzy, którzy nawet wizualnie nie byli w stanie stwierdzić, gdzie są (zwłąszcza, jeśli to byli prości ludzie. Trochę, jak w filmie (nota bene amerykańskim) Jeśli dziś wtorek, to jesteśmy w Belgii", czy jakoś tak.Na pewno słyszeliście, jak to było z tłumieniem węgierskiego powstania - radzieccy czołgiści byli z azjatyckiej części ZSRR a ppowiedziano im zdaje się, że walczą nad Kanałem Sueskim (Dunajem) z desantem amerykańskim. W takiej sytuacji o pomyłkę" łatwo - zresztą przypomnijcie sobie sprawę sprzed paru lat, kiedy amerykanie w Iraku rozwalili sojuszniczą dziennikarkę i tajniaków, bo się pomylili". Czysta uszczypliwość kazałaby zapytać kogoś, kto wrócił z Iraku, czy są duże, że ci żołnierze byli trzeźwi. Akuratmy, dzisiejsi Polacy nie jesteśmy tymi, którzy komuś mogą wypominać pijaństwo.Dawniej też nie było źle - polecam znakomite wspomnienia kpt. dypl. Stefana Łaszkiewicza, dowódcy grupy Montpellier we Francji 1940 roku, który plastycznie opisuje dolegliwości w czasie porannego lotu, wywołane uprzednim przepiciem.Wątek zaś śledzić będę z nieukrywanym zainteresowaniem.
szczepciu Napisano 17 Maj 2007 Napisano 17 Maj 2007 http://www.samoloty.ow.pl/str140.htmMapka celów bombardowanych przez 15 Armię Lotniczą.Pozdrowieniaszczepciu
szym Napisano 17 Maj 2007 Autor Napisano 17 Maj 2007 Postaram dotrzeć do faceta i jeszcze raz skłonić go do zrelacjonowania tej historii i sfotografowć ten precyzer od radiostacji. Nie lekceważę Rosjanm, jednak znająć skłonność ich żołnierzy do mocnych trunków uznałem przytoczny przekaz za możliwy, inne możliwości to brak organizacji i wymiany informacji, świadome działanie mające zniechęcić zachód do ingerowania w sprawy terenów wyzwolonych czy jak kto woli zajętych przez Rosjan, wreszcie braki w wyszkoleniu, nieznajomość angielskiego, kozacka fantazja - wszystko tak samo prawdopodobne jak pijacki wid.
IRONRAT Napisano 17 Maj 2007 Napisano 17 Maj 2007 Nie do końca trzeźwi." Kolega po prostu stwierdził fakt. Bywały też przypadki rozstrzeliwania załóg amerykańskich samolotów, tych, którzy przeżyli awaryjne lądowanie. A jeśli ktoś stwierdzi, iż pilot amerykański, który zmasakrował Kanadyjczyków w Afganistanie latał na amfetaminie, to co wtedy? Też należy potraktować to jako obrazę?Szym, jesteś z Łodzi?Ironrat
herbstnebel Napisano 18 Maj 2007 Napisano 18 Maj 2007 A ja może będę monotematyczny i czepialski, ale chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na fakt, że te zestrzelenia ewentualne odnotowane były po wojnie, nawet w czerwcu ktoś tu pisze i wtedy nawet w Mandżurii wiedzieli, że Wielki Wódz wroga zwyciężył. A w sytuacji kiedy spodziewano się pomocy powietrznej typu tam nie wiem UNRA, piguły, szczepionki to nawalonemu pilotowi łatwiej się mogła włączyć projekcja do robienia czegoś co robił przez ostatnie 5 lat.. To nie jest żadne zło, że sobie wypił w sumie. Pamiętajmy, że chłopcy z dywizjonu 303 też latali na gazie jak ich alarm w barze zastał i nawet podobno lepiej strzelali i walczyli, tak bardziej a kozaka" :D. I co? sie strącenia nie liczą? Nooo... tyle, że strzelali do właściwych samolotów i we właściwym czasie. Tutaj prezentujecie zasięgi samolotów z baz we Włoszech. A czy się zdarzyło coś takiego, że uszkodzone samoloty kierujące się na radzieckie tereny w trybie sos zostawały zestrzeliwane jako niemieckie? Jakoś się nie spotkałem z takimi historiami hhmm No cóż, nawaleni pewnie byli, wieża ich próbowała odwoływać, ale nie zdążyli i się stało. I nie robiłbym z tego tragedii ani nie oburzał się że ktoś tu szkaluje radzieckich pilotów itp itd. Spójrzcie jakie ofiary Friendly Fire były w Pustynnej Burzy. Komputery, satelity, systemy mój-twój i dupa...
IRONRAT Napisano 18 Maj 2007 Napisano 18 Maj 2007 Wypadki zdarzały się różne i było ich trochę. Poszukaj informacji o tym, co miało miejsce nad lotniskiem Joachimsthal, z udziałem amerykańskiego 359 FG. Tam akurat było w drugą stronę.Ironrat
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.