Skocz do zawartości

zdolności bojowe Polskiej Armii w walce wręcz ;)


draven85

Rekomendowane odpowiedzi

wczoraj kuzyn opowiedział mi jak ponad 10 lat temu nasz miejscowy zespół piłkarski grał w pucharze Polski z Arka Gdynia. Przyjechali oczywiście fanatycy Arki i zaczęli rozróbę jako że w takiej małej wiosce do ochrony był przydzielony komendant policji hehe nie miał szans na zapanowanie nad kibicami ;) i wezwał posiłki z jednostki wojskowej. Przyjechał cały samochód żołnierzy i po krótkiej walce nasi dzielni żołnierze wrócili do jednostki na tarczy ;) może ktoś zna podobne opowieści? :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i nie słyszałeś modnego dawnymi laty hasła
Trójkąt Bermudzki" - wspólna ksywka nadana Garnizonom WP w Żaganiu, Żarach i Gubinie.

W Gubinie była też słynna szkoła podoficerska - najmocniej w niej podobno dawali popalić zwłaszcza kaprale, zero przeproś. Bardzo ostro.

W Jarominie była jednostka karna WP (metody awracania" były podobnież cholernie skuteczne) , bywalców z Jaromina zwano po tym właśnie tygrysami.

To tyle pobieżnie i w skrócie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ad acer- w 5 saskiej Dywizji Pancernej nie było kompani szkolnych -była to dywizja w pełnym składzie osobowym -podoficerowie trafiali tam ze szkółek Gliwic Kłodzka Ostrowa Dziwnowa i jeszcze wielu innych - tak się sklada ze do tego trójkata treafiali własnie ludzie za wybitne" osiągnięcia w dyscyplinie i nauce - stąd ich bezwzględnośc i zezwierzęcenie ,tym bardziej że sam Gubin liczył chyba z 5 tys mieszkanćów z czego 3/4 to trepy a żołnierzy w jednostkach było coś koło 30 tys - najbliższe miasto gdzie moznaby wyjechać na przepustke to Zielona Góra 80 km
W tak duzym garnizonie gdzie wiekszośc stanowił kwiat mlodzierzy polskiej wysłany tamże za karę z trepami włącznie panowała iście drakońska dyscyplina- długo by o tym pisać

Tygrys jarominski czy też wcześniej z Orzysza - nazwa brała sie z charakterystycznego strzyżenia delikwentów

Pozdrówko
Parowóz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuzba w jednostce karnej nie przynosiła i nie przynosi zaszczytu
Stosowano tam program wychowywania przez pracę w zespole i szkolenie
Delikwent skazany na kompanie karną np. w Orzyszu -jeden dzień pracował w tzw.ciastkarni "produkującej tzw. trylinki betonowe na potrzeby jednostek wojsk. Kazda z brygad miała swoja norme dzienną i jezeli jej nie wykonała w ustalonym czasie to pracowała do rana i bez posiłków az się nauczyła wyrabiać norme - nie bylo podziału na starych i mlodych Delikwent-wiracha trafiał w obce środowisko i w przeciągu 3 dni robił się z niego cichy i spokojny żołnierz
W inne dni kolesie cwiczyli taktykę z dziurawymi karabinami - w przeważającej wiekszości były to rkm DP czyli waga odpowiednia - takiej taktyki nie przechodził nikt z was nigdy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a propos humanizacji; słyszałem następującą definicję: Panowie, ta cała humanizacja to taka pała na szwejów z napisem humanizacja.
Odnośnie Gubina to czy w 1988 czy 89 jakiś dzielny elew tamtejszej podoficerki w pijanem widzie nie dokonał deklem inwazji na DDR?
W 11 pancernej (Żagań, Żary) pod koniec lat 80-tych były pododdziały szkolne (w Żarach batalion szkolny piechoty: kierowcy, działonowi i chyba d-cy drużyn na BWP).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świadoma dyscyplina" za Jaruzelskiego- humanizacja za demokracji" - to tylko nazwy, metody pozostaja te same
Znam Gubin z lat siedemdziesiątych -pózniejsze lata nie sa mi znane

Ad,: żeton - nie -nigdy ,należałem do innego świata - przez 25 lat nigdy nie byłem ukarany żadną kara dyscyplinarną - mój pobyt w Gubinie to delegacja zwiazana z wykonywaną funkcją
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu
w uwczesnym wojsku grupami ktore się liczyły i konsolidowały wzajemnie byli Górnoślązacy i Warszawiacy - inni sie nie liczyli
W wypadku bójek gdzieś na przepustkach - niechciałbym znależc sie na przeciw tychże kolesiów
Cały stadion Arki z kibolami i innymi zostałby wdeptany w ziemie gdyby naprzeciw nich staneła setka wojskowych Górnoslązaków czy też Warszawiaków szczególnie z jednostek specjalnych lub powietrznodesantowych -chociaż młoty zwani również deklami także by sobie poradzili szczegolnie bijąc z parteru bo to kurduple były
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Coś nie tak z tymi tygrysami z Jaromina panowie ktoś wam kit ożenił.To zwykłe wojsko odbywające kare w kompani karnej a tygrysami nazywano tych żołnierzy którzy drugi raz trafili za swoje zachowanie do tej kompani.Strżyżenie takie samo jak u młodego wojska czyli na zero jedynie co ich bardziej odznaczało od innego wojska to bardziej zniszczone mundury i brak nakrycia głowy bo nie byli godni nosić orzełków no i trzy razy szybciej wykonywali polecenia niż młode wojsko na unitarce. Pare miesiecy stacionowałem w Jarominie wiec mogłem się i porzyglądać im i zapewniam że nie widziałem jakiś strasznych terminatorów czy zabijaków a bardzie przestraszonych młodych ludzi którzy mocno dostają w kość od swojch kaprali. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewną historyjkę opowiadał mi kolega w WP jako zwiadowca artyleryjski, w chwili przerwy gdzieś na poligonie z PDO ponoć mieli obserwować sąsiadów - aktykę - nawracanie" karnych - Podoficer dowodzący miał drużynie wydawać rozkazy wyłącznie sygnalizacyjnie: chorągiewkami - Potem widzieli tylko jak było zakładanie masek p-gaz, cegły w plecak i dawaj..... jeżeli do tego dochodziła ciastkarnia", szafki na plecach z amunicją i po parę km, albo taktyka z DP lub podstawą moździerza na plecach - nie byłoby chyba takiego, który by nie wymiękł .....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzę , że rozkręciła się ciekawa dyskusja:) może i Górnoślązacy i Warszawiacy daliby radę kibolom( chociaż nie jestem pewien hehe:) ale moim zdaniem to jest dziwne i nie napawające optymizmem , że żołnierze mający walczyć na wojnie dostają w du... od kibiców... pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Parowóz, częściowo się z Tobą zgodzę, jeśli idzie
o Górnoślązaków, ale na pewno nie warszawiaków. Dla mnie największymi zabijakami w wojsku to byli górale; na drugim miejscu scyzoryki", a dopiero potem Górnoślązacy. Jeden góral w wojsku to jak 3 warszawiaków. A jak oni się cholernie bali naszych harnasiów.

Pozdrowienia

Szczepciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

draven85 to ja ci opowiem gdzie nasi chłopcy dali radę".Mam znajomego który był na misji w Kosowie,po jakichś tam ćwiczeniach i jakiejś tam uroczystości z amerykanami nasi szweje zbratali się z nimi w kantynie,niby pić nie wolno było no ale wiadomo zaczęło się od brudzia.Na drugi dzień na apelu okazało się że brakuje prawie co trzeciego amerykańca-leżą chorzy :].A w polskim szeregu nie brakło ani jednego.DALI RADE!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie