Skocz do zawartości

Budowo?


MariO66

Rekomendowane odpowiedzi

Co do iepokornych" z Solidarnosci,nie jest mi znany ani jeden przypadek by ktos byl internowany w Budowie.Gdyby tak bylo na pewno nie mieli by latwego zycia od samych zolnierzy,ktorzy wg nich przez Solidarnosc musieli doslugiwac 6 miesiecy.Moze te tlumaczenie jest prymitywne,ale taka opinia krazyla wsrod zolnierzy. Bodaj jedynym solidarnosciowym" akcentem w Budowie bylo to,ze ktos na zajeciach poligonowych (Okonek) wymalowal napis Solidarnosc".Przez to bylo sprawdzanych co do swojej przeszlosci wielu zolnierzy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 209
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Sprawdzaniem zajął sie osobiście oficer kondrwywiadu 36pa
por.Tomczyk powiadomił swych kolesiów w 20Dpanc...i od razu
zaroiło się od gumowych uszu" z calego Pomorskiego OW.
Na nieszczęście w pułku czołgów i 36 pa pojawiły sie ulotki antykomunistyczne. Przesłuchiwano całe pododziały
dniem i nocą, sprowadzono wykrywacze kłamstw itd. Znaleziono ulotki w ubikacjach żołnierskich baterii dowodzenia. Jeden z nagabywanych żołnierzy na pytanie
czy znana jest mu treść ulotki i czy ją czytał? Odpowiedział: nieczytałem bo myślałem,że jest to odezwa
sekcji politycznej(nagłówek brzmiał... Czołem młodzi altylerzyści..) i dąłem do kibla jako papier toaletowy .
Odpowiedż doprowadziła ;starego uszatka ppłk; do tak zwanejszewskiej pasji. Zorganizowano testy mające doprowadzić do ustalenia sprawców tych zajść ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do posągów jeleni były one przed wejściwm do sztabu dowódzctwa jednostki wojskowej 1013 gdzie dowódcą jednostki był między innymi gen. Rogala.Nad rzeką była j/w 1200 czołgów pływających dowódcą w tamtym czasie był major Stefański.tam też był mój ojciec był szefem łączności. Znam BUDOWO spędziłem tam dzieciństwo w sumie 15lat.Czy ktoś pamięta pożar magazynu amunicji w1013 w 1967 lub68. Albo jak była burza to pękały izolatory na słupie przy bloku nr 8 w którym mieszkałem. Co do szpitala którego ruiny znajdowały się przy drodze na plażę na terenie jednostki 2419. Był to faktycznie szpital. Czy na plaży istnieją magazyny w skarpie! narazie na tyle . Z POZDROWIENIAMI PIOTR!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fantastyczna ta opowieść o napisie Solidarność i ulotkach. Trochę znam tamtą atmosferę. Mam prośbę do Toma60 i Al-Pacino, czy zgodzicie się, zebym wykorzystał tę historię w publikacji, którą przygotowuję. Mógłbym się powołać na wasze loga lub na autentyczne nazwiska jako na autorów relacji. W przypadku decyzji o podaniu mi nazwisk, proszę o emaila na adres: jleszcze@centrala.poczta-polska.pl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojej strony nie widze zadnych przeszkod,choc moja wiedza praktycznie ogranicza sie do lat 1980-82. Wczesniej jako nastolatek czesto przebywalem w Budowie,ale nie zwracalem uwagi na wartosc historyczna jaka przedstawiaja te budowle. Wiecej szczegolow o ile beda potrzebne, udostepnie po konsultacji z moim kolega, z ktorym odbywalem tam sluzbe...Co do podgrzewanego" placu apelowego,jestem niemal pewien,ze nie byl. W czasie odbywania sluzby wojskowej odkrywalem betonowe plyty okalajace ow plac(dla potrzeb WAK-u).Na zadna instalacje grzewcza nie natrafilismy,oprocz co slusznie zauwazyl coe" cieplej wody do olimpijek.Moze jako ciekawostke podam tylko,ze wsrod wszelkich zanieczyszczen w kanale znalazlem aparature do produkcji....bimbru.:) Przez dluzszy czas(od kiedy?)o cieplej wodzie w umywalniach zolnierze mogli tylko pomarzyc.Dopiero w 1982 roku dzieki zaangazowaniu pracownika WAK-u(p.Kosny)oraz mojej skromnej osobie ciepla woda dotarla do olimpijek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Służyłem w 36 PA w latach 1977-1979 D-cami byli ppłk Kraus i Pankowski- oficerowie z klasą czego nie można mówić o pozostałej części kadry dowódczej, szczególnie dowódców i szefów baterii. Wspomniany wcześniej ogniomistrz Wójcik był zwykła mendą żywniącą sie na stołówce żołnierskiej i drugą taką ciekawą postacią był ogniomistrz Proch. W czasie mojej służby nie było żadnych problemów z ogrzewaniem i ciepła woda nawet podczas ciężkiej zimy 1978-1979, kominy dymiły równo, węgiel z wagonów kolejowych rozładowywali ręcznie aresztanci. w tym też czasie do rezerwy powoływani byli mężczyżni w wieku
ok. 30 lat którzy nie byli w wojsku, przysięgę składali w sztabie dowódcy jednostki, o ich życiorysach nic nie wiedzieliśmy, ich koledzy urządzali im zgodnie z tradycją pasowania, przycinki(ogonów)itp. Często dochodziło do konfliktów żołnierze-kadra a nawet zabawnych zdarzeń gdy żołnierze za mocno interesowali" się żonami kadry.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam panowie.Bylem 2001 roku w służbie zasadniczej w tejże jednosce ale tylko
na unitarce .Wtedy byla to 12 Złocienieckia brygada kawalerii pancernej.Mialem okazje spac jeszcze w oryginalnej olimpijce,przed ostatnia od tej biezni na dole gdzie ciagle bylo bloto:P,bo z tego co wiem docelowo stare mialy być burzone i nowe na tym miejscu budowane w podobnym klimacie.Trepy mowili nam ze w miejscu gdzie trenowalismy plac musztry ( skarba na ta bieznią gdzie ciagle było bloto) gdzy były wyłozone płyty beronowe jest jakby dachem podziemnej strzelnicy. Wspominali tez ze kominow miało byc docelowo 4.Miedzy kominami miało powstac boisko olimpijskie.Gdzie wokoł na rozwieszonych potęznych linach przymocowanych do kominow miala wisiec wiszaca trybuna.Mówili takze ze podgrzewnie boiska działało do 93 roku.Nie wiem panowie ile w tym prawdy ale tak mowiono.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Bieżnia dolnego stadinu wykonana była z samozagęszczających sję warstw bazaltu, lub innego materiału , w latach 70 przyjeżdzali doktoranci politechniki w-wskiej, badano warstwy bieżni, wykonano doły próbne usiłowano ustalić skład nawierzchni. Podgrzewana płyta placu apelowego po 1945 nigdy nie dziłała. Piloci instruktorzy z sąsiedniego Mirosławca potrafili często przelatywać Iskrami m15 pomiędzy kominami.
Pod jedym z nich była dyżurka oficera...dca jednostki słał mentorskie pisma do komendy lotniska bez skutków.Kadra kłusowała na jeziorze staczając regularne boje ze Strażą
Rybacką.Aktualna kadra powinna mieć wykłady z historii obiektu by nie opowiedać bzdur o przeszłości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Pytanie do jleszcze ? W ktorym roku Sowieci przekazali Ordensburg LWP; Czy wiadomo jak wyglądało to pod wzgl. formalnym, kto z ramienia LWP przyjmował obiekt, kto zdawał. Na zdjęciach satalit. widać nowe obiekty przy wejściu Drawy do jez.Krosino co to za budowle ? Zdjęcia są na tyle dokładne ,że w parku samochodowym można policzyć wszystkie pojazdy. Czy posiada Pan zdjęcia obiektu z pierwszych lat powojennych ? Gdzie można nabyć książkę
Ostatnie stulecie Flakenburga"
Pozdrawiam
tom60
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...
Miałem problemy z zalogowaniem się tutaj, więc dopiero teraz odpowiadam. Już w 1947 roku Sowietów nie było w Ordensburgu. Organizowano tam wtedy obozy sportowe dla młodzieży. Jeden z ówczesnych pracowników mówił mi, że obiekt nosił wtedy nazwę Centralnego Ośrodka Sportowego.
LWP przybyło do Budowa dopiero w 1951 roku.
LWP nie przejmowało więc obiektu od Rosjan. Formalnych dokumentów trzeba szukać w archiwach. Nie udało mi sie narazie niczego odnaleźć.
U ujściu Drawy do Krosina znajduje się wybudowany w latach siedemdziesiątych przez pułk artylerii osrodek żeglarski Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Dzisiaj obiekt jest opuszczony i niszczeje.
Książkę Ostatnie stulecie Falkenburga" mozna było kupić na www.aljar.abc24.pl, ale nakład się wyczerpał. Można jeszcze kupić tzw dwupacki - tj I i II część historii Złocieńca razem. II cześć osobno dostępna jest w kilku sklepach w Złocieńcu np. w IT.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jednak dobrą wiadomość.
15 VIII sierpnia ukaże się polska ksiązka o Ordensburgu, która, jak mam nadzieję, będzie dostępna w księgarni Odkrywcy.
Jest to w połowie tłumaczenie książki Rolfa Sawinskiego, a w połowie mój opis powojennej historii obiektu. Napiszę jeszcze trochę informacji na ten temat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz może pierwszy fragment książki (z powojennej historii, czyli z tej mojej połówki):
Udało mi się rozwikłać pewną tajemnicę stanu wojennego:

Wojskowy Obóz Specjalny w Budowie

W 2007 roku najpierw w audycji radiowej koszalińskiego radia, a później w złocienieckiej prasie lokalnej gruchnęła wieść o tajnych obozach wojskowych dla działaczy „Solidarności”, które miały działać w między innymi Budowie w latach 1982-1983. Źródłem tej sensacyjnej i elektryzującej informacji był artykuł w „Dzienniku Wschodnim”, w którym opisano I Zjazd Uczestników Wojskowych Obozów Specjalnych 1982-1983 w Lublinie. Przybyło tam około stu opozycjonistów zamkniętych niegdyś w czterech obozach wojskowych: w Czerwonym Borze, Czarnem, Budowie i Chełmnie. Budowo zostało wymienione, lecz pozostałą część artykułu poświęcono obozowi w Czerwonym Borze. W magazynie tego samego „Dziennika Wschodniego” z 13 grudnia 2007 roku ukazał się kolejny artykuł autorstwa Magdaleny Bożko: „Pod specjalnym nadzorem”. Tutaj znowu tylko niewielka wzmianka o Budowie: „[…] Zostali wywiezieni do czterech różnych obozów: w Czerwonym Borze, Budowie, Chełmnie i Czarnem. Z Lubelszczyzny najwięcej osób trafiło do Czerwonego Boru, a także do Budowa koło Złocieńca (Koszalińskie)” .
We wspomnianych artykułach brak jednak relacji opozycjonistów, którzy przebywali w Budowie. Ponieważ zbierałem wtedy informacje do niniejszej książki, postanowiłem zasięgnąć języka. Moimi rozmówcami byli jednak w większości żołnierze zawodowi służący w tych latach w budowskich koszarach. Wszyscy zaprzeczali istnieniu w Budowie obozu dla powołanych do wojska opozycjonistów. Wskazywali tylko na tak zwane „kompanie polowe”, w których według ich wiedzy służyli tylko kryminaliści. Powoli utwierdzałem się w przekonaniu, że informacja o obozie wojskowym była fałszywa. Za każdym razem pytałem rozmówców, czy przypadkiem wśród kryminalistów nie było działaczy „Solidarności”. Służba w takim towarzystwie mogła być przecież formą dodatkowej, wyrafinowanej represji. Moi rozmówcy nic o tym nie słyszeli lub wręcz zaprzeczali. Podobno jedna z kompanii polowych zakwaterowana była w pierwszym baraku drewnianym koło dzisiejszego kościoła i zorganizowana przy 36 pułku artylerii. Jak się później okazało, wszyscy moi rozmówcy utożsamiali obóz specjalny dla solidarnościowców przy JW 1013 z tworzonymi nieco później kompaniami polowymi, w których rzeczywiście znaczny odsetek stanowiły osoby z kryminalną przeszłością. Jak się przekonamy, czytając poniższe relacje, ówczesne władze zrobiły wszystko, żeby do takich pomyłek dochodziło.
[...]
W listopadzie 1982 roku szykowała się wielka akcja protestacyjna podziemnej „Solidarności”. Sposobem na jej częściowe spacyfikowanie było powołanie wybranych osób na kilkumiesięczne „szkolenia” wojskowe. Taki jednorazowy „turnus” mógł ujść uwadze liniowych żołnierzy, którzy byli moimi rozmówcami. Żołnierze z Budowa uwierzyli w intensywnie rozpowszechniane wiadomości o kompanii degeneratów i kryminalistów, a kiedy na wiosnę przy pułku artylerii powołano na półroczny okres kompanię polową złożoną z osób mających przeszłość kryminalną, wszystko zlało się w jedno.
Postanowiłem dalej drążyć temat Wojskowego Obozu Specjalnego (WOS) w Budowie. Kolejny trop przyniosła mi wymiana zdań na forum internetowym z panem Leszkiem Jaranowskim, działaczem „Solidarności” z Krakowa, który przebywał w podobnym obozie w Czerwonym Borze:

„Panie Jarosławie, proszę się zwrócić do Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” w Lublinie. Pracuje tam jeden z kolegów, który był w Budowie. Nie będę opowiadał o tym obozie, ponieważ byłem w Czerwonym Borze. Od niego, z pierwszej ręki, dowie się pan więcej. Co do przytoczonego faktu, że żołnierze zawodowi mówią tylko o istnieniu tak zwanej kompanii polowej, w której służyły osoby, które popełniły drobne przestępstwa kryminalne, to nic dziwnego, ponieważ tak przygotowywano grunt na przyjęcie działaczy „Solidarności” we wszystkich obozach.(…)” .

Poszedłem tym tropem i dodzwoniłem się do Jacka Firkowskiego, wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ „Solidarność”, który chętnie przekazał mi podstawowe informacje o swoim pobycie w Wojskowym Obozie Specjalnym w jednostce w Czarnem. Należała ona do tej samej 20 Dywizji Pancernej co budowskie jednostki. Kompania dla opozycjonistów liczyła w Czarnem około 100 żołnierzy, byli to działacze z Białegostoku, Lublina, Warszawy, Kielc i Kraśnika. „Ćwiczenia” trwały od 5 listopada 1982 do 3 lutego 1983 roku. Jadąc pociągiem z kartą powołania do tej jednostki, pan Firkowski poznał innego działacza „Solidarności”, Jana Andrzejkiewicza, który został skierowany do Budowa koło Złocieńca. Kiedy wspomniałem o tym, że w Budowie w pamięci kadry zawodowej pozostały tylko kompanie polowe, złożone z kryminalistów, pan Jacek roześmiał się. Przyjazd opozycjonistów do Czarnego został przygotowany w taki sposób, że obecni w jednostce żołnierze byli przekonani, że do koszar przyjadą zwyrodnialcy i kryminaliści. W ten sposób przez kilkanaście dni uzyskano dodatkową izolację „powołanych do wojska” działaczy „Solidarności”, gdyż żołnierze służby zasadniczej unikali wszelkich kontaktów z nimi. Dopiero później zrozumieli, z kim mają rzeczywiście do czynienia. Jacek Firkowski przypuszcza, że kadra zawodowa od początku zdawała sobie sprawę z sytuacji. Oficerowie z jednostki w Czarnem nie okazywali niechęci związkowcom, wykonywali po prostu rozkazy przełożonych. Zauważalne były nawet nieśmiałe oznaki współczucia. Oprócz miejscowej kadry byli tam też specjalnie dobrani przyjezdni, którzy wykazywali znaczną aktywność w dokuczaniu internowanym. „Internowani” - to chyba właściwe określenie, gdyż nie wydawano im broni, nie organizowano dla nich szkoleń i przetrzymywano w izolacji, pod ścisłym nadzorem. Z pewnością nie były to ćwiczenia wojskowe, lecz forma represji. O charakterze obozu najlepiej świadczy fakt, że w Czarnem nie wydano żołnierzom dystynkcji. Rozdanie właściwych oznaczeń stopni wojskowych nastąpiło dopiero po trzytygodniowym dopominaniu się. Mój rozmówca otrzymał wtedy należne mu dystynkcje kaprala.
Żołnierze byli kierowani do prac na poligonie, gdzie wykonywali dość bezsensowne prace inżynieryjne. Jacek Firkowski mówi, że nawet takie prace pozwalały lepiej znosić nudę i rozłąkę z rodziną. Do pierwszych odwiedzin najbliższych doszło dopiero po miesiącu. Kiedy pan Jacek chciał zadzwonić do żony, która przechodziła właśnie operację, do budki telefonicznej eskortował go uzbrojony żołnierz. Te pierwsze tygodnie były najtrudniejsze. Wszystkim ogolono włosy, zatajono cel zgrupowania i czas jego trwania.
Podobnie jak w 1976 roku, wśród żołnierzy mieszkali informatorzy, którzy odegrali wyjątkowo niechlubną rolę. O wszelkiego rodzaju planowanych protestach natychmiast wiedziało dowództwo zgrupowania. Tak właśnie było, kiedy żołnierze organizowali protest dla uczczenia rocznicy wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia. W nocy poprzedzającej tę rocznicę ogłoszono alarm i zarządzono długi, wyczerpujący marsz. Perfidnie wykorzystywano fakt nominalnego powołania do służby wojskowej, gdyż wszelkie protesty łatwiej było tłumić, używając straszaka odpowiedzialności karnej za niewykonanie rozkazu. W przeciwieństwie do kompanii polowej z 1976 roku, w Czarnem w 1982 roku nie było kryminalistów, pododdział składał się tylko z represjonowanych działaczy „Solidarności”. Upokarzający był też sposób zakończenia obozu, kiedy przeprowadzono szczegółową rewizję, podczas której żołnierze musieli rozebrać się do naga. Następnie małymi grupami rozwożono rezerwistów na różne stacje kolejowe.

[URL=www.fotosik.pl][img]http://images33.fotosik.pl/247/0329d72b1ceee9f5.jpg[/img][/URL]

Dalsze poszukiwania przyniosły kolejne trzy nazwiska działaczy „Solidarności”, którzy zostali powołani do jednostki w Budowie: Jan Andrzejkiewicz, Stanisław Czopowicz i Artur Kotyra. Wypowiedź tego ostatniego odnalazłem na jednej ze stron internetowych poświęconych Wojskowym Obozom Specjalnym. Artur Kotyra wymienił kolejne, czwarte nazwisko:

„A mnie wraz ze Zbyszkiem Grucą zaraz po przyjeździe, tak na dzień dobry, zamknięto do aresztu - wtrąca Artur Kotyra, związkowiec z Cukrowni Lublin, który zimę 1982 roku spędził w Jednostce Wojskowej nr 1013 w Budowie koło Złocieńca. - To było przeżycie, nie byłem wcześniej w wojsku, gdyż miałem kategorię D” .

Nawiązanie kontaktu z żołnierzami, którzy powołani zostali do Budowa, okazało się niezmiernie trudne. Artur Kotyra jest przewodniczącym organizacji związkowej w Cukrowni Lublin i właśnie prowadzi akcję protestacyjną przeciwko jej likwidacji. Robi więc to, co przed dwudziestu laty. Niestety, telefony cukrowni milczą. Według informacji, które przekazał mi Jacek Firkowski, Jan Andrzejkiewicz powinien być szefem NSZZ „Solidarność” w lubelskiej kopalni węgla kamiennego „Bogdanka” w Lublinie, ale w sekretariacie tego przedsiębiorstwa dowiaduję się, że pan Andrzejkiewicz został zwolniony. Nie mają też jego numeru telefonu. Chyba prześladuje mnie jakiś pech. Ponownie zwracam się do pana Leszka Jaranowskiego i od niego otrzymuję nick Stanisława Czopowicza w internetowym systemie Skype. Wysyłam wiadomość i ku mojej radości otrzymuję odpowiedź:

„Tak, byłem w Budowie w JW 1013 od 5. 11. 1982 r. do 3. 02. 1983 r. Nie wiem, jakimi wiadomościami mógłbym się podzielić. Przeszedłem wszystko to, co inni z mojego plutonu i dodatkowo trzydniową głodówkę w izbie chorych, po zatruciu się „pysznym” pasztetem mazowieckim na pierwszej kolacji. Może nasz obóz wyróżniało coś szczególnego, o czym nie wiem” .

Odpowiadam szybko, że w Budowie wiele osób nic nie wie, a nawet zaprzecza istnieniu obozu dla działaczy „Solidarności”. Podaję mój e-mail i numer telefonu.
Telefon od Stanisława Czopowicza zaskakuje mnie podczas joggingu w lesie. Nie mam możliwości prowadzenia notatek, a tymczasem ze słuchawki płyną obfitym strumieniem daty, nazwiska i opisy wydarzeń. Chwytam patyk i zaczynam zapisywać wszystko na piaszczystej leśnej drodze. Później wklepuję te dane do telefonu komórkowego. Obawiałem się, że może to być jedyna nasza rozmowa, ale po kilku dniach spotykamy się przy kawie i wysłuchuję długiej opowieści ... itd "
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Otrzymałem właśnie serię unikatowych zdjęć Ordensburga w Budowie koło Złocieńca. Nadesłał mi je Rolf Sawinski.
Większość z tych zdjeć jest zupełnie nieznana. Tych zdjęć nie odnajdziecie też w książce Od nazistowskiej twierdzy do polskich koszar", choć są tam podobne. Dlatego warto wejść na stronę: www.aljar.abc24.pl i kilknąć znajdujący się po lewj stronie link UNIKATOWE ZDJĘCIA ORDENSBURGA".
Stopniowo będę zamieszczał tam komentarze do zdjęć, dlatego warto zajrzeć tam też za kilka dni.

Oto mała próbka:
To niespotykane przedwojenne zdjęcie baraków za dzisiejszym kosciołem. Przetrzymywano tam miedzy innymi polskich i francuskich jeńców. Kwaterowali tu żołnierze Wehrmachtu, junacy" RAD i robotnicy, a po wojnie były tu koszary batalionu szaperów, bataliony rozpoznawczego, kompanii polowych i w IX 1982 kompanii solidarnosciowców"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotki są znakomite.Miło jest zobaczyć obiekty sprzed wiele dziesiątków lat,gdzie pełniłem służbę wojskową i są one ode mnie bardzo blisko.Będę jednak uparty co do kompanii solidarnościowców",nie było takiej.O szczegółach pisano już wyżej.Zastanawia mnie to,czy czasem ówcześni żołnierze" nie robią się za męczenników nie urabiają sobie życiorysów.Jeśli to miałby być kwiat Solidarności",to cieszę się że nie należałem,ani do starej,ani obecnej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo za fotki z Budowa,są znakomite!podziękowania dla p.Sawińskiego i oczywiście jleszcze. Miło jest obejrzeć budowle sprzed kilkudziesięciu lat,a póżniej odbywać tam najpierw zasadniczą,następnie czynną służbę wojskową.A to dlatego,że był stan wojenny.Będę uparty co do istnienia w Budowie obozu dla internowanych działaczy Solidarnośći.Nie było takiego!Myślę,że ktoś próbuje urobić sobie martyrologię do własnego życiorysu.W poprzednim poście jest kilka nieścisłości.P. Jaranowski twierdzi,że był w Budowie od 5.11.82r.-3.02.83r.Być może i był,ale w drugim urnusie".Gdy ja odchodziłem do cywila(19.10.82r),nie było już kompanii polowej.Dalej w tekście zarzuca się żołnierzom liniowym,,ze mogło im ujść uwadze obecność starszych wiekiem żołnierzy". Nic bardziej mylnego,to przecież z szeregów czynnej służby byli delegowani kaprale do kompanii polowej.A i oni sami często dawali znać o sobie w garnizonie i w samym Złocieńcu.Mam 50 lat,na pamięć raczej nie narzekam.Ale czytając wypowiedzi może pseudo działaczy Solidarności zaczynam mieć wątpliwości.Ja to pamiętam inaczej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W stanie wojennym już mnie w Budowie nie było, więc tamten okres znam tylko z opowieści. Jednak na ich podstawie również twierdzę, że istnienie jakiegoś wojskowego obozu specjalnego to wymysł tych, którzy dzisiaj chcą sobie uatrakcyjnić życiorysy – sam mam taki przypadek w rodzinie.
Niestety tak jak rosną nam szeregi kombatantów im dalej od drugiej wojny, tak samo im dalej od stanu wojennego tym więcej mamy represjonowanych przez komunę.

Nie ma chyba nic szczególnie dziwnego w tym, że wśród powoływanych do odbycia zasadniczej służby wojskowej, lub na szkolenia rezerwistów trafiali się członkowie 10 milionowej Solidarności. Nie wykluczam również, że te powołania były zamierzoną metodą osłabienia ruchu solidarnościowego. Wykorzystywanie poboru dla oddziaływania na społeczeństwo to sposób stary jak świat i stosowana nie tylko w komunie. Wystarczy przypomnieć pewnego ministra, który nie tak dawno chciał brać lekarzy w kamasze. Tym niemniej twierdzenie, że w Budowie istniał obóz specjalny, w którym represjonowano członków Solidarności wymaga czegoś więcej niż tylko wspomnienia kilku panów wypinających dziś pierś po ordery. Po takim obozie musiałaby pozostać spora dokumentacja.

Znalazłem w internecie kopię rozkazu dowódcy 68 pułku z października 1982 w sprawie wcielenia nowoprzybyłych żołnierzy. Jest to niby koronny dowód na istnienie w Budowie wojskowego obozu specjalnego dla działaczy Solidarności. Jak dla mnie jest to rutynowy rozkaz organizujący wcielenie i nie ma w nim nic co potwierdzałoby tezę o jakikolwiek obozie specjalnym na terenie koszar w Budowie. Niech każdy sam sobie wyciągnie wnioski z jego treści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie
Bardzo się cieszę, że jest odzew. Chcę Wam również podziękować, że wyrażacie swoje opinie spokojnie argumentując.
Rzeczywiście fragmencik, ktory przedstawiłem służył raczej zaintrygowaniu tematem. Stąd w pełni rozumiem Wasze wątpliwości. Fragment nie zawiera od dokumentów, które moim zdaniem w sposób niezbity świadczą o istnieniu kompanii złożonej tylko i wyłacznie z niewygodnych władzom działaczy Solidarności". Poniżej w kolejnych przytoczę decydujące argumenty. Sam początkowo podchodziłem do zbadania sprawy z dużą ostrożnością, a nawet nieufnością.

Na razie tylko mała poprawka. Pan Leszek Jaranowski jest znanym działaczem Solidarności i wydawcą publikacji. Nie służył on w Budowskiej kompanii, a w dużo większym zgrupowaniu w Czerwonym Borze.Ten Pan, ktorego bardzo szanuję, napewno nie potrzebuje dorabiać sobie czego kolwiek do życiorysu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontynuuję moją wypowiedź.

1. Kompanię powołaną 5 listopada 1982 na trzy miesiące nie nazywano kompanią polową. Fakt ten potwierdza nawet rozkaz wskazany przez Coe. Kompanie polowe były wcześniej, ale i później przy pułku artylerii na wiosnę 1983 roku. Kompanie polowe to odrębna sprawa, ale tu też mam wrażenie, że użyto munduru w innych celach niż wymagała tego obronność państwa. Wracając do sprawy działaczy Solidarności: w rozkazie dziennym jest też pełna lista „rezerwistów” (wśród nich byli działacze, którzy nigdy nie służyli wcześniej w wojsku). Listę tę można znaleźć w Internecie.

2. Dotarłem do osób, które służyły w Budowie i w Czarnym w tej specjalnej kompanii. Są to uczciwi i rzetelni ludzie. Są to autentyczni działacze ówczesnej Solidarności. Wielu jest bardzo aktywnych w tym związku do dzisiaj. Nie da się zrobić z nich kryminalistów.

3. Nie zarzucam niczego żołnierzom liniowym. Mało tego w swoich relacjach solidarnościowi żołnierze (tak ich będę nazywał, choć nie wydano im nawet broni) nie potępiają kadry tej kompanii. wskazując, że zachowywała się dość przyzwoicie. Nazwiska tej kadry są mi znane, ale zachowuję je dla siebie, żeby nie narazić tych ludzi na jakieś nieprzyjemności.

4. Konfrontowałem zebrane relacje z przedstawicielami kadry z Budowa, którzy pierwotnie zaprzeczali istnieniu kompanii solidarnościowej, mówiąc jedynie o kompaniach polowych. Kiedy mówiłem o dokładnych datach i podawałem nazwiska dowódców, nie potrafili zaprzeczyć i mam wrażenie, że zaczynała kiełkować niepewność.

W następnym poście powiem o dokumentach....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokumenty:

1. W archiwach IPN znajduje się pismo z 21 października 1982 roku autorstwa dyrektora V departamentu MSW w Warszawie, skierowane do zastępców komendantów wojewódzkich MO. W piśmie znajduje się polecenie ”wytypowania osób podejrzanych o organizowanie strajków, zajść ulicznych, czynną, wrogą działalność (druk, kolportaż), a nie nadających się z różnych powodów do internowania lub zatrzymania, w celu powołania ich na ćwiczenia wojskowe lub do odbycia zasadniczej służby wojskowej”.

2. Powód powołania: 8 października Sejm PRL uchwalił nową ustawę o związkach zawodowych, która przekreślała szanse na reaktywację „Solidarności”. W odpowiedzi na to 9 października podziemne władze związkowe wezwały działaczy do zorganizowania 10 listopada strajku generalnego. Postanowiono spacyfikować te przygotowania identycznie czyniono już w 1976 roku.

3. Kompanię solidarnościową w Budowie zorganizowano na podstawie zarządzenia szefa sztabu Pomorskiego Okręgu Wojskowego nr 0232 z 28 października 1982 roku w sprawie powołania żołnierzy rezerwy na ćwiczenia wojskowe. Nazwa tego dokumentu miała charakter kamuflażu, gdyż powoływano również osoby, które nigdy w wojsku nie służyły. Zarządzenie nakazywało stworzenie dwóch kompanii żołnierzy rezerwy w 20 Dywizji Pancernej w Czarnem i Budowie. Kompanie miały liczyć siedemdziesięciu pięciu żołnierzy i podoficerów powołanych przez wojewódzkie sztaby wojskowe Warszawskiego Okręgu Wojskowego, obejmującego Polskę południowo-wschodnią. Nie stosowano nazwy „kompania polowa”. Opisano natomiast zakres szkolenia rezerwistów: „Sformowane pododdziały objąć intensywnym szkoleniem w specjalnościach korpusu osobowego inżynieryjno–saperskiego, głównie w grupie osobowej budowy dróg, mostów i fortyfikacji oraz grupie przeprawowej, a ponadto wykorzystać do zabezpieczenia wykonywania bieżących prac inżynieryjnych na poligonach i placach ćwiczeń według specjalnie opracowanych programów z zachowaniem wszelkich obowiązujących rygorów służby wojskowej”. Symptomatyczne jest ostatnie zdanie zarządzenia: „Kopię zarządzenia zniszczyć w marcu 1983 r.”

4. Rozkazy dzienne z JW. 1013 to tylko konsekwencje wykonawcze, więc same w sobie niewiele dowodzą, ale jak wspomniałem, są tam nazwiska wszystkich powołanych ludzi. Nie ryzykowałbym stwierdzenia, że są to kryminaliści, bo są to działacze wolnych i nielegalnych wówczas związków.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to oczywiście epizodzik w historii obiektu, ale postanowiłem opisać go w książce.
Nie twierdzę, że działaczy związkowych obdzierano ze skóry, a trzy miesiące można wytrzymać nawet a pędzącym jeżu" :). Ale była to niewątpliwie forma represji na celowo wybranych aktywnych działaczach. Forma internowania.

W 1976 roku, również w Budowie do kompanii polowej powołano element niepewny politycznie przed planowanymi podwyżkami. Mam relację pracownika naukowego wrocławskiej uczelni na ten temat. Wtedy jednak robotników ze stoczni szczecińskich (wydarzenia 1970) i pracowników uczelni (marzec 1968) wymieszano z kryminalistami. Kompania wysłana została na poligon Drawski. Szczegóły w książce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak napisałem wcześniej, każdy wyciąga własne wnioski.

Moje wnioski odnośnie argumentów przedstawionych przez jleszcze są następujące:
1.
Argumenty te w żaden sposób nie potwierdzają istnienie jakichkolwiek wojskowych obozów specjalnych dla członków Solidarności, a tym samym nie potwierdzają istnienia takiego obozu w Budowie, co pokrywa się z relacjami żołnierzy stacjonujących w tym garnizonie w okresie stanu wojennego.
2.
Argumenty te opisują klasyczny przykład „brania w kamasze” w celu ( w tym przypadku ) uniemożliwienia akcji strajkowej. Solidarność zapowiedziała strajki - władza pokrzyżowała te plany powołując działaczy związku na ćwiczenia rezerwy. Poddano ich dyscyplinie wojskowej, a po trzech miesiącach zwolniono do domów. W świetle ówczesnego, jak i obecnego prawa nie ma się tu do czego przyczepić. Używając terminologii sportowej było to całkowicie czyste zagranie. Władza ma prawo powołać na ćwiczenia rezerwy każdego obywatela objętego powszechnym obowiązkiem służby wojskowej, a taki obywatel ma obowiązek się na te ćwiczenia stawić. Jak już pisałem poprzednio jest to zagrywka stara jak świat i znana nie tylko w komunistycznej Polsce.
3.
Pozostaję przy swojej opinii, że w tym przypadku panowie z Solidarności próbują sobie podrasować życiorysy. Dlaczego dopiero po ponad 20 latach poczuli się pokrzywdzeni?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy wyciągnie wnioski, jakie uzna za stosowne :) Nie mam zamiaru nikogo na siłę przekonywać. Zostaję oczywiscie całkowicie przy swoim zdaniu.

Dodam tylko, żeby nie przyzwyczajać się do słowa obozy wojskowe". W Czarnem i Budowie były kompanie złozone z działaczy, których internowano, uzywając munduru jako drelichu więziennego. Myślę, że wskazałem zarówno dokumenty, jak tez relacje. Obozem mozna określić zgrupowanie w Czerwonym Borze.

Pańskie punkty 1 i 2 trochę sobie przeczą nawzajem.

Mała refleksja, beąca wyrazem mojego pojmowania spraw:
Branie w kamasze" z powodów politycznych jest naruszeniem prawa i konstytucji. Jest też oczywistym naruszeniem praw jednostki i formą represji politycznej. Pan Dorn krzycząc o tych kamaszach był potem przedmiotem powzechnej krytyki i oczywiscie nie posunął się do takich kroków. Nie mozna stawiać znaku równości.
Żadna władza nie ma prawa powoływać przeciwników politycznych do wojska, w celu spacyfikowania ich działań. To, że w historii władza, zwłaszcza niedemokratyczna, posuwała się do tego, nie znaczy, że wolno to czynić. W państwie prawa musiałoby się to skończyć trybunałem stanu.
Osoby powołane do wojska z pobudek politycznych są w sposób oczywisty represjonowane i mają prawo dochodzić zadośćuczynienia.
Żołnierzy rezerwy powołuje się według schematu szkolenia, w celu osiągniecia jakichś celów związanych z obronnością. Po przeczytaniu rozdziału w mojej książce zobaczy Pan, że o zadnym sensownym szkoleniu nie było mowy

Na zakończenie parę słów w obronie moich rozmówców.
Trochę pochopnie negatywnie ocenia Pan osoby, które stały się ofiarą tego typu represji. Rozmawiałem z tymi ludźmi i znam ich losy. Moim zdaniem takie oceny są niesłusznie i nieuzasadnione. Te osoby nie odezwały się dopiero po 20 latach. Swoich praw dochodzą od bardzo dawna.
Ok, nieważne.

W książce chodziło mi o potwierdzenie lub zaprzeczenie istnienia takiej kompanii w Budowie. To pierwsze okazało się prawdziwe, a ocenę tych faktów zostawiam czytelnikom.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwoli Pan, że odniosą się do pańskiej wypowiedzi.

///Branie w kamasze" z powodów politycznych jest naruszeniem prawa i konstytucji. Jest też oczywistym naruszeniem praw jednostki i formą represji politycznej.///
Proszę to wykazać na gruncie zapisów ówczesnego lub obecnego prawa. Co do jednego się zgadzam – jest to forma represji, ale w granicach prawa.

///Pan Dorn krzycząc o tych kamaszach był potem przedmiotem powszechnej krytyki i oczywiście nie posunął się do takich kroków.///
Nie jest to do końca prawda, niektórzy lekarze otrzymali karty powołania, ale minister Dorn faktycznie z jakichś powodów z tej akcji się wycofał.

///Żadna władza nie ma prawa powoływać przeciwników politycznych do wojska, w celu spacyfikowania ich działań.///
Proszę to wykazać na gruncie zapisów ówczesnego lub obecnego prawa. Proszę udowodnić, że przeciwnicy polityczni są wyłączenie z powszechnego obowiązku służby wojskowej.

///W państwie prawa musiałoby się to skończyć trybunałem stanu.///
W takim razie dlaczego bohaterowie pańskiej historii nie wystąpili jeszcze na drogę sądową? Dzisiaj nie ma problemu w uzyskaniu zadośćuczynienia za doznane krzywdy w okresie komunizmu, oczywiście o ile ma się ku temu faktyczne podstawy.

///Osoby powołane do wojska z pobudek politycznych są w sposób oczywisty represjonowane i mają prawo dochodzić zadośćuczynienia.///
Powtórzę moje poprzednie pytanie: Dlaczego osoby te do dnia dzisiejszego nie wystąpiły do sądu z pozwem?

///Żołnierzy rezerwy powołuje się według schematu szkolenia, w celu osiągnięcia jakichś celów związanych z obronnością.///
Obawiam się, że wykazanie iż tym powołaniom nie towarzyszył żaden cel związany z obronnością może nie być łatwe. Jak rozumiem ma Pan wiedzę na temat ówczesnych planów szkoleniowych.


Nie oceniam ludzi, o których Pan pisze. Tak naprawdę są mi oni obojętni. Oceniam pewną postawę polegającą na obnoszeniu się ze swoimi fikcyjnymi (tak to widzę) krzywdami.
Jeżeli ktoś podejmuje walkę (w tym przypadku walkę polityczną) to rozumiem, że jest człowiekiem dojrzałym i świadomym tego, że przeciwnik również będzie walczył. Rzecz w tym, czy walka ta toczy się zgodnie z pewnymi regułami. Powtórzę to po raz kolejny: wykorzystywanie poboru do wojska mieści się w tych regułach i bywa stosowanie nie tylko w krajach niedemokratycznych.
Twierdzi Pan, że osoby, które Pan opisuje od dawna dochodzą swoich praw. Zadam więc pytanie: dlaczego do tej pory nie mogą uzyskać zadośćuczynienia? Dlaczego mają z tym takie problemy?


Ale powróćmy do Budowa :)

Nie kwestionuję istnienia takiej kompanii w Budowie. Mój sprzeciw budzi sformułowanie wojskowy obóz specjalny". Użycie tego sformułowania budzi u polskiego odbiorcy podświadome skojarzenia z obozem koncentracyjnym" , obozem internowania", obozem karnym" i jest w mojej ocenie świadomym zabiegiem socjotechnicznym mającym wywołać wrażenie jakichś niesamowitych krzywd, których doznawali wcieleni do wojska członkowie Solidarności.
W przy padku Budowa nic takiego nie miało miejsca.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem napisać ten obszerny post, ponieważ stawia Pan pytania. To interesujące odpowiedzieć na nie. Nie przeszkadza mi oczywiście, że myśli Pan inaczej. Stąd z góry przepraszam za tę polemikę poniżej:

Ok, więc zgadzamy się, że kompania taka była.

Nie stosuję zabiegów socjotechnicznych, piszę po prostu prawdę. Z moich tekstów wyraźnie wynika, czym był WOS, bo tak popularnie są nazywane. Po przeczytaniu mojego tekstu nikt tego nie bedzie go kojarzył z obozem koncentracyjnym. To czywisty nonsens. Natomiast porównanie do obozu internowania jest całkowicie na miejscu. Położenie zołnierzy WOS było trudniejsze niż osób internowanych, bo ciągle uzywano wobec nich argumentu niewykonania rozkazu.

Odpowiedzi na Pańskie pytania są dość oczywiste. Przy tego typu powołoniach łamano nawet ówczesne kalekie niedemokratyczne prawo. Np powoływanie osób z kategorią zdrowia uniemozliwiającą słuzbę. Takie przypadki były.

Zapytał Pan o ówczesne plany szkoleniowe. Ale pytanie wynika chyba tylko z zapału polemicznego, bo przecież nie twierdzi Pan chyba, że tego rodzaju powołanie było standardowym szkoleniem? Przytoczony dokument w IPN przeczy takiej tezie i ujawnia motywacje represji politycznej. Jest to oczywista represja. Dlaczego nie wydano im broni? Dlaczego nie prowadzono szkoleń, tylko szukano nikomu niepotrzebnej roboty przez trzy miesiące? Potem wbito im specjalność do książeczek saper". To była oczywista farsa i chęć odizolowania na jakiś czas. Słowem internowanie.

Czy wszyscy represjonowani występują do sądów i ządają od wolnej Polski odszkodowań? Czego to miałoby dowodzić, to samo wystąpienie do sądu? Setki tysięcy internowanych w klasyczny sposób nie idą wcale do sądu. A nawiasem mówiąc żołnierze WOS załozyli stowarzyszenie i dochodzą swoich praw. Więc jesli to dla Pana argument, to proszę bardzo.

Proszę, zauważyć, ze w Pańskich pytaniach zlał Pan w jedno represyjne państwo komunistyczne i państwo prawa. Nalezy rozróżnić to jednak w naszych rozważaniach.

Pytanie, czy bycie w opozycji zwalnia z obowiązku powsz. sł wojskowej jest źle postawione w tym kontekście. Nie zwalnia. Operujmy przykładem. Jest rok 2006. Zblizają się wybory i tworzone listy kandydatów. Rządzący PIS widzi słabe sondarze i "powołuje do wojska według listy wszystkich kandydatów PO. Wygrywa wybory i rządzi dalej."
Twierdzi Pan, że wszystko jest OK na gruncie prawa? Nie wierzę. No przecież bycie w PO nie zwalnia z obowiązku słuzby wojskowej.
Nie, nie. To byłaby represja i oczywisty zamach stanu. Nie ma tu żadnych kontrowejsji natury prawnej, to wszystko czywiste.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie